-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać69
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2024-04-26
2024-03-12
Wprawdzie Vincent Severski założył, że cykl “Zamęt” będzie trylogią, ale na szczęście nie zmieścił się w tej formule i został zmuszony do napisania “Dystopii”, która jest naturalnym dokończeniem tej znakomitej serii.
Grupa pozostałych na wolności oficerów dawnego Wydziału Q i Sekcji staje do ostatecznej rozgrywki z aparatem państwa nieświadomie realizującym scenariusz napisany na Kremlu.
To już jest nie tylko gra o życie, ale o bezpieczeństwo w wymiarze geopolitycznym, dlatego ze wsparciem pojawiają się zaprzyjaźnieni agenci MI6.
Już sama fabuła, sposób jej poprowadzenia przez autora i finałowe rozstrzygnięcie zasługują na najwyższe słowa uznania. Jednak nie sposób nie zwrócić uwagi na to, że przedstawione wydarzenia, polityczny kontekst, w jakim się rozgrywają, a także występujące tu postaci niepokojąco kojarzą się z naszą współczesną rzeczywistością.
Jestem głęboko przekonany, że Severski zachowując beletrystyczną formę swoich powieści pokazał to, z czym musiał zetknąć się w czasie swojej wieloletniej służby, czyli mechanizmy kierujące wielką polityką i ludźmi, którzy ją realizują.
Oba jego cykle zakończone “Dystopią” poza bezspornymi walorami fabularnymi dostarczają znacznie głębszych refleksji. Z jednej strony wzbudzają niepokój, a nawet lęk, zaś z drugiej pozwalają lepiej zrozumieć to wszystko, co się wokół nas dzieje.
Kapitalna lektura.
Gorąco polecam.
Wprawdzie Vincent Severski założył, że cykl “Zamęt” będzie trylogią, ale na szczęście nie zmieścił się w tej formule i został zmuszony do napisania “Dystopii”, która jest naturalnym dokończeniem tej znakomitej serii.
Grupa pozostałych na wolności oficerów dawnego Wydziału Q i Sekcji staje do ostatecznej rozgrywki z aparatem państwa nieświadomie realizującym scenariusz...
2024-02-24
“Zamęt” otwiera nowy cykl Vincenta Severskiego, który w pewnym sensie jest kontynuacją “Nielegalnych”.
Akcja toczy się kilka lat później, nie ma już wydziału Q, za to w Agencji Wywiadu pracuje tajna jednostka Sekcja, a w niej nowi bohaterowie i dwójka poznanych już wcześniej. W epizodycznym wątku pojawia się również Jagan, a to oznacza obecność w fabule rosyjskich służb specjalnych.
Severski kolejny raz potwierdza, że w gatunku powieści szpiegowskich nie ma sobie równych. Nie jest to może literatura dla każdego, a na pewno nie dla spodziewających się rodzimej wersji Bonda czy Bourne’a. Tu mamy do czynienia z wyrafinowaną grą wywiadów, za którą stoi wielka polityka.
W “Zamęcie” starania o uwolnienie porwanego przez pakistańskich terrorystów polskiego oficera są tylko pretekstem do pokazania koronkowych działań zmierzających do zdemaskowania sowieckiego agenta ulokowanego na szczytach AW.
Nie jest to najłatwiejsza w odbiorze lektura, gdyż ogromna ilość szczegółów zmusza do nieustającej koncentracji, ale zdecydowanie warto poświęcić na nią te kilkanascie godzin.
Polecam.
“Zamęt” otwiera nowy cykl Vincenta Severskiego, który w pewnym sensie jest kontynuacją “Nielegalnych”.
Akcja toczy się kilka lat później, nie ma już wydziału Q, za to w Agencji Wywiadu pracuje tajna jednostka Sekcja, a w niej nowi bohaterowie i dwójka poznanych już wcześniej. W epizodycznym wątku pojawia się również Jagan, a to oznacza obecność w fabule rosyjskich służb...
2024-01-31
“Ślepnąc od świateł” było świetne, ale “Dawno temu w Warszawie” jest jeszcze lepsze… i na tym właściwie mógłbym skończyć.
Miałem pewne obawy, czy aby nie jest to próba odcinania kuponów od sukcesu pierwszej części, ale już po kilkudziesięciu stronach nie mogłem oderwać się od lektury. Można Żulczyka nie lubić, ale trudno zaprzeczyć, że może poza Twardochem nikt nie potrafi pisać o współczesnej rzeczywistości w sposób tak nonkonformistyczny. Nie wybiera sobie łatwych tematów, nie łasi się do czytelnika. Był taki zespół, który muzycznie przedstawiał ciemną stronę księżyca. Żulczyk bez osłonek pokazuje ciemną stronę naszej rzeczywistości. Jest w tym swoim pisaniu bezkompromisowy, brutalny, często wulgarny aż do wyuzdania. Jakkolwiek by to oceniać, to posługuje się językiem po mistrzowsku.
Wprawdzie język współczesnej literatury już dawno przestał przypominać klasyczną polszczyznę, ale “Dawno temu w Warszawie” ma nikłe szanse znaleźć się w kanonie lektur szkolnych. Trudno jednak, żeby było inaczej, skoro jej akcja toczy się w skrajnie spatologizowanym środowisku gangsterskim.
W porównaniu do poprzedniczki ta powieść jest bardziej spójna i jej fabuła jest znacznie staranniej przemyślana. Dominuje znany już tercet, czyli Duch, Pazina i Dario, ale pojawiają się nowe, równie wyraziste postaci. Nawiasem mówiąc, określenie wszystkich tych osób “bohaterami powieści” brzmiałoby jednak cokolwiek szyderczo, a na pewno dwuznacznie.
W warstwie fabularnej znajdzie się tu zarówno wyrafinowana intryga, jak przyjaźń, miłość i oczywiście ogromna ilość przemocy. A wszystko to w pamiętnym szczycie pandemii i wszystkich towarzyszących temu okoliczności społeczno-politycznych.
Dla mnie to było znakomite literackie otwarcie nowego roku.
Zdecydowanie polecam.
“Ślepnąc od świateł” było świetne, ale “Dawno temu w Warszawie” jest jeszcze lepsze… i na tym właściwie mógłbym skończyć.
Miałem pewne obawy, czy aby nie jest to próba odcinania kuponów od sukcesu pierwszej części, ale już po kilkudziesięciu stronach nie mogłem oderwać się od lektury. Można Żulczyka nie lubić, ale trudno zaprzeczyć, że może poza Twardochem nikt nie potrafi...
2023-12-10
Kapitalna książka!.
Wprawdzie nigdy nie byłem wielkim fanem Maanamu, ale zawsze intrygowała mnie postać Marka Jackowskiego, który będąc założycielem tej grupy, jej wieloletnim liderem i twórcą wszystkich największych jej przebojów, ciągle pozostawał w cieniu wypromowanej przez siebie Kory. Do opinii publicznej przebiło się niewiele (głównie plotkarskich) informacji, bo Jackowski nigdy nie miał parcia na szkło i nie zabiegał o względy mediów.
Anna Kamińska wypełnia tę lukę w sposób fantastyczny. Udało się jej dotrzeć do ogromnej liczby źródeł oraz osób, które budują obraz nietuzinkowego człowieka o skomplikowanym życiorysie i niezwykłym dorobku artystycznym. Ta książka to ogromna liczba informacji zarówno o życiu osobistym , jak i artystycznym Marka Jackowskiego. W jego ocenie zadziwiająco zgodni są absolutnie wszyscy rozmówcy autorki i są to opinie wyjątkowo pozytywne i ciepłe. Jednocześnie znajduje potwierdzenie wszystko to, czego dowiedziałem się wcześniej z książki Katarzyny Kubisiowskiej.
To nie jest książka adresowana wyłącznie do fanów Maanamu czy muzyki w ogóle. To również znakomita obserwacja polskiego społeczeństwa w późnym PRL oraz po zmianach ustrojowych.
To jest trzecia przeczytana przeze mnie książka biograficzna pióra Anny Kamińskiej i nie mam żadnych wątpliwości, że pod tym względem nie ma sobie równych na polskim rynku.
Gorąco zachęcam do lektury.
Kapitalna książka!.
Wprawdzie nigdy nie byłem wielkim fanem Maanamu, ale zawsze intrygowała mnie postać Marka Jackowskiego, który będąc założycielem tej grupy, jej wieloletnim liderem i twórcą wszystkich największych jej przebojów, ciągle pozostawał w cieniu wypromowanej przez siebie Kory. Do opinii publicznej przebiło się niewiele (głównie plotkarskich) informacji, bo...
2023-11-30
Prawdziwa gratka dla tych, którzy na początku lat dziewięćdziesiątych dali się porwać fali niepokojącej muzyki z Seattle, której przylepiono etykietę “grunge”.
Bez wątpienia jestem jedną z tych osób. Mam wszystkie płyty “wielkiej czwórki” z tamtego okresu i do dziś często do nich wracam, choć już głównie w wersji cyfrowej.
Autor opowiada o swego rodzaju fenomenie, jakim była muzyka tzw. sceny Seattle. To historia kilkudziesięciu chłopaków z biednego, głębokiego amerykańskiego zadupia, dla których muzyka była nie tylko wyrazem buntu wobec reaganowskiej wersji kapitalizmu, ale jedyną formą ucieczki od nędzy i beznadziei, której doświadczali każdego dnia. Grali prostą, brudną muzykę, coś między punkiem i hard rockiem, bo ona najlepiej trafiała do odbiorców takich, jak oni sami.
Przewrotny los jednak sprawił, że z dnia na dzień część z nich z tą właśnie muzyką znalazła się na szczytach list przebojów, okładkach gazet i stacji telewizyjnych, płyty rozchodziły się w milionowych nakładach, a koncerty gromadziły dziesiątki tysięcy zagorzałych fanów. Wszystko to okazało się efemerydą i równie szybko się skończyło.
Nie wszyscy udźwignęli ciężar sławy i popularności. Jednych wykończyły narkotyki, inni, jak Kurt Cobain czy Chris Cornell, sami targnęli się na swoje życie.
Do dziś z czołówki grunge przetrwał jedynie Pearl Jam, który jednak w swoim gwiazdorskim składzie dawno ulokował się w mainstreamie i ze swoimi muzycznymi korzeniami nie ma już nic wspólnego.
Jeśli ktoś zdecyduje się sięgnąć po tę książkę, do czego gorąco namawiam, to radzę równocześnie na bieżąco słuchać tej muzyki na Spotify. Gwarantuję niesamowite wrażenie i niezapomniany powrót do lat młodości.
Prawdziwa gratka dla tych, którzy na początku lat dziewięćdziesiątych dali się porwać fali niepokojącej muzyki z Seattle, której przylepiono etykietę “grunge”.
Bez wątpienia jestem jedną z tych osób. Mam wszystkie płyty “wielkiej czwórki” z tamtego okresu i do dziś często do nich wracam, choć już głównie w wersji cyfrowej.
Autor opowiada o swego rodzaju fenomenie, jakim...
2023-10-12
Nazwisko Andersa Roslunda na okładce książki od lat jest gwarancją, że będziemy mieć do czynienia z powieścią kryminalną na wysokim poziomie i że niekoniecznie jest ona przeznaczona dla odbiorców o dużej wrażliwości i słabych nerwach.
Tak jest i w tym przypadku, a powieść “Słodkich snów” nie zawodzi pod żadnym względem.
Motyw przewodni fabuły, jakim jest pedofilia, pozornie mógłby wydawać się już mocno wyeksploatowany, tymczasem autor zrobił z niego pasjonujący thriller z zaskakującym zakończeniem. Co my tu mamy…
Ewert Grens przypadkowo wpada na trop międzynarodowej siatki wyjątkowo zwyrodniałych pedofilów, którzy w obrzydliwy sposób krzywdzą własne dzieci i wymieniają się w internecie zdjęciami swojego zbrodniczego procederu, przeobrażając go w lukratywny biznes. Zdemaskowanie i ujęcie zwyrodnialców wcale nie kończy tej historii, a jej finał może niejednego czytelnika wprawić w osłupienie.
Świetnym pomysłem było “wypożyczenie” z innego cyklu Pieta Hoffmana, a jego rola w infiltracji grupy jest nie do przecenienia.
Powieść zawiera szereg wyjątkowo drastycznych opisów i z tego powodu dla bardziej wrażliwego odbiorcy może być trudna w odbiorze. Tym niemniej sposób, w jaki została napisana i rewelacyjny klimat pozwalają mi zaliczyć ją do najlepszych thrillerów, jakie czytałem w ostatnim czasie.
Zdecydowanie polecam.
Nazwisko Andersa Roslunda na okładce książki od lat jest gwarancją, że będziemy mieć do czynienia z powieścią kryminalną na wysokim poziomie i że niekoniecznie jest ona przeznaczona dla odbiorców o dużej wrażliwości i słabych nerwach.
Tak jest i w tym przypadku, a powieść “Słodkich snów” nie zawodzi pod żadnym względem.
Motyw przewodni fabuły, jakim jest pedofilia, pozornie...
2023-09-29
Przyznaję, że moja wiedza na temat Berezy Kartuskiej niewiele wybiegała ponad powszechnie dostępne ogólniki. Ten temat był wstydliwie przemilczany zarówno w PRL, jak i po zmianie ustrojowej 1989 r. Książka Wojciecha Lady nie aspiruje wprawdzie do pozycji naukowej, ale dostarczyła mi w przystępny sposób mnóstwo cennych informacji.
To w oczywistym skrócie historia obozu, który w 1934 r. ówczesny premier Leon Kozłowski powołał jako miejsce odosobnienia dla przeciwników władzy, a który bardzo szybko przekształcił się w obóz koncentracyjny i miejsce kaźni wszystkich tych, którzy choćby potencjalnie mogliby zagrażać rządzącym.
Dużo miejsca autor poświęcił otoczonej ponurą sławą postaci Wacława Kostki-Biernackiego, wcześniej dowodzącego “oddziałem specjalnym” wojskowego więzienia w Twierdzy Brzeskiej, a następnie jako wojewoda poleski nadzorujący Berezę.
Książka jest solidnie udokumentowana i jej lektura robi wrażenie, zwłaszcza że nie sposób nie dostrzec licznych analogii do obecnej sytuacji w naszym kraju. Ku przestrodze - wszyscy oprawcy z Berezy, którym udało się przeżyć wojnę, stanęli później przed sądem.
Warto przeczytać
Przyznaję, że moja wiedza na temat Berezy Kartuskiej niewiele wybiegała ponad powszechnie dostępne ogólniki. Ten temat był wstydliwie przemilczany zarówno w PRL, jak i po zmianie ustrojowej 1989 r. Książka Wojciecha Lady nie aspiruje wprawdzie do pozycji naukowej, ale dostarczyła mi w przystępny sposób mnóstwo cennych informacji.
To w oczywistym skrócie historia obozu,...
2023-08-23
Jeśli ktoś lubi powieści Horsta i ich bohatera komisarza Wistinga, to “Sprawa 1569” na pewno go usatysfakcjonuje, bo w mojej ocenie to jedna z najlepszych pozycji tego cyklu. Ja wróciłem do niego prawie trzy lata po “Złej woli” i trochę żałuję, że tak późno.
W tej powieści Wisting wraca do starej sprawy morderstwa nastolatki, która formalnie dawno została już wyjaśniona, a sprawca osądzony i skazany. A jednak komisarz, korzystając z niedostępnych wcześniej technik kryminalistycznych, dochodzi do ustaleń, które rzucają nowe światło na tę sprawę.
Jak zwykle u Horsta fabuła może imponować dopracowaniem i precyzją. Kolejny raz okazuje się, że dobry kryminał może obejść się bez psychopatów i zwyrodnialców patroszących bez sensu swoje ofiary. Potwierdza się również powszechne przekonanie, że im mniej Liny tym lepsza książka. Na szczęście tutaj udział córki komisarza jest tylko incydentalny, bez wpływu na śledztwo.
Powieść łączy w sobie wszystkie znane już atuty jej autora, trudno coś więcej dodać. Spokojnie mógłbym ją polecić komuś, kto jeszcze nie miał okazji go poznać. Dla mnie to trochę taki Mankell w bardziej współczesnym wydaniu
Zdecydowanie polecam.
Jeśli ktoś lubi powieści Horsta i ich bohatera komisarza Wistinga, to “Sprawa 1569” na pewno go usatysfakcjonuje, bo w mojej ocenie to jedna z najlepszych pozycji tego cyklu. Ja wróciłem do niego prawie trzy lata po “Złej woli” i trochę żałuję, że tak późno.
W tej powieści Wisting wraca do starej sprawy morderstwa nastolatki, która formalnie dawno została już wyjaśniona, a...
2023-07-25
Znakomity thriller policyjny autorstwa mało znanego u nas i przez to niedocenianego Dona Winslowa.
Na pewno nie jest to pozycja dla każdego i nie wszystkim przypadnie do gustu specyficzny styl autora. Próżno tu bowiem szukać kunsztownej konstrukcji zdań czy jakichś ornamentów słownych. Zresztą nijak by to nie pasowało do fabuły. Autor konsekwentnie stawia na lapidarność i zwięzłość przekazu niemal w reporterskim stylu, co w kapitalny sposób wpływa na realizm i wiarygodność powieści.
Główną postacią jest tu wprawdzie charyzmatyczny sierżant NYPD z elitarnej formacji Da Force, ale wiodącym tematem jest wszechogarniająca korupcja oplatająca swoją pajęczyną cały Nowy Jork, od burmistrza, przez wszelkie formacje policyjne i zwalczające się mafie po policjanta patrolującego ulice. Tu nie ma żadnych jednoznacznie pozytywnych postaci, wszyscy są uwikłani we wzajemne skomplikowane sieci powiązań, w których wyjęcie jednego ogniwa powoduje efekt domina i totalny demontaż dotychczasowych struktur władzy. W obronie status quo nikt z zagrożonych nie cofa się przed użyciem ostatecznych środków - zdrady i zbrodni.
Winslow, jak mało kto, potrafi tak realistycznie zbudować oblepiający wszystko mroczny klimat, że wręcz dosłownie czuje się cały ten brud, kłamstwo i przemoc. Jeśli do tego dodać rewelacyjnie wykreowane postacie, to mamy efekt w postaci książki, którą ja zaliczam do nieodkładalnych.
Zdecydowanie polecam.
Znakomity thriller policyjny autorstwa mało znanego u nas i przez to niedocenianego Dona Winslowa.
Na pewno nie jest to pozycja dla każdego i nie wszystkim przypadnie do gustu specyficzny styl autora. Próżno tu bowiem szukać kunsztownej konstrukcji zdań czy jakichś ornamentów słownych. Zresztą nijak by to nie pasowało do fabuły. Autor konsekwentnie stawia na lapidarność i...
2023-06-02
Od chwili, kiedy usłyszałem o tej książce, bardzo chciałem ją przeczytać, jednak nie przypuszczałem, że będzie to aż taka petarda.
Jarosław Kurski mozolnie odkopuje korzenie swojej rodziny, a impulsem do tej mrówczej pracy była nadspodziewanie emocjonalna reakcja jego matki po przeczytaniu przeszło 30 lat temu zupełnie niepozornego epizodu z napisanej przez niego książki “Wódz”.
“Dziady i dybuki” to w zasadzie historia rodziny jego matki i tajemnicy żydowskiego pochodzenia, która przygniatała ją przez całe długie życie. To pasjonująca opowieść o nieistniejącej już Polsce, w której żyli obok siebie ludzie różnych wyznań i religii. To historia ludzi, którzy żeby znaleźć akceptację na ziemi, w której mieszkali od pokoleń, decydują się na konwersję, wyrzekają narodowości, religii i języka, spolszczają nazwiska. Ich losy potoczyły się bardzo różnie - jedni zostali wymordowani, inni na zawsze wyjechali z Polski, a jeszcze inni pozostając w kraju do śmierci bali się powrotu kolejnej fali antysemityzmu.
Dla mnie ta lektura była pasjonująca i porażająca jednocześnie w swojej wymowie (może jedynie zbyt wiele miejsca autor poświęcił postaci Lewisa Namiera). Z żalem stwierdzam, że moja znajomość historii własnej rodziny jest żałośnie mizerna w porównaniu z Kurskim. A szkoda, bo okazuje się, że sięgając kilka pokoleń wstecz coraz częściej można trafić na przypadki splątanych losów ludzi dziś sobie pozornie obcych.
Wartość tej książki podnosi dodatkowo ogromna ilość zdjęć zarówno publicznych, jak i z rodzinnych archiwów autora.
Warto przeczytać, gorąco polecam.
Od chwili, kiedy usłyszałem o tej książce, bardzo chciałem ją przeczytać, jednak nie przypuszczałem, że będzie to aż taka petarda.
Jarosław Kurski mozolnie odkopuje korzenie swojej rodziny, a impulsem do tej mrówczej pracy była nadspodziewanie emocjonalna reakcja jego matki po przeczytaniu przeszło 30 lat temu zupełnie niepozornego epizodu z napisanej przez niego książki...
2022-05-06
Świetne otwarcie nowej trylogii Dona Winslowa.
Można by powiedzieć, że wojna między dwiema mafijnymi rodzinami to przecież nic nowego, a Mario Puzo ten temat dokładnie pozamiatał. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Winslow w tej powieści pokazuje genezę morderczego konfliktu. Aż trudno uwierzyć, jak z pozoru banalny i niewinny incydent może eskalować do takiego stopnia.
Autor opowiada to w swoim stylu, przy użyciu minimalistycznych środków. Prostym, lapidarnym językiem konsekwentnie podnosi napięcie osiągając lepszy efekt, niż wielu konkurentów przy pomocy bombastycznego słowolejstwa.
Dla mnie to prawdziwe mistrzostwo, a przy tym gotowy scenariusz dla hitowego serialu.
Gorąco polecam i już nie mogę doczekać się drugiej części.
Świetne otwarcie nowej trylogii Dona Winslowa.
Można by powiedzieć, że wojna między dwiema mafijnymi rodzinami to przecież nic nowego, a Mario Puzo ten temat dokładnie pozamiatał. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Winslow w tej powieści pokazuje genezę morderczego konfliktu. Aż trudno uwierzyć, jak z pozoru banalny i niewinny incydent może eskalować do takiego stopnia....
2023-05-02
To była już, niestety, ostatnia część znakomitego cyklu Conna Igguldena opowiadająca fascynującą historię powstania imperium mongolskiego, kończąca się w momencie objęcia władzy przez wnuka Dżyngis-chana, Kubilaja.
Autor, opierając się na nielicznych źródłach historycznych, w pasjonujący sposób opowiada swoją zbeletryzowaną wersję wydarzeń, w których po raz pierwszy dochodzi do bratobójczej wojny, a rozpad zjednoczonego imperium staje się realnym zagrożeniem.
Kubilaj jest pierwszym mongolskim władcą otwartym na cywilizacyjne nowości napotykane na podbijanych terenach, nie gubiąc przy tym własnej narodowej tożsamości. Autor przybliża kolejne barwne sylwetki potomków Dżyngisa, opisuje codzienne życie wielotysięcznych wojsk podczas trwających całe lata wypraw wojennych, a porywające sceny batalistyczne są dodatkową wisienką na torcie.
W tym cyklu nie ma słabych części, stąd moja ocena “Zdobywcy” właściwie jest oceną całej serii, która bez wątpienia jest jedną z najlepszych, jakie czytałem.
Gorąco polecam.
To była już, niestety, ostatnia część znakomitego cyklu Conna Igguldena opowiadająca fascynującą historię powstania imperium mongolskiego, kończąca się w momencie objęcia władzy przez wnuka Dżyngis-chana, Kubilaja.
Autor, opierając się na nielicznych źródłach historycznych, w pasjonujący sposób opowiada swoją zbeletryzowaną wersję wydarzeń, w których po raz pierwszy...
2023-04-28
Znakomita kontynuacja cyklu obejmująca okres od śmierci Dżyngis-chana do 1240 r.
Jestem pod nieustannym wrażeniem jak fantastycznie Iggulden zdołał przekazać dostępną (w sumie bardzo skromną) wiedzę o imperium mongolskim w beletrystycznej formie. Może dlatego, że tak niewiele wiem o tamtych wydarzeniach czytałem ten tom z zapartym tchem. Mongolska armia (błędnie nazywana przez niektórych Tatarami) kontynuuje niepowstrzymany marsz na zachód i po pokonaniu rosyjskich książąt, zdobyciu Moskwy i Kijowa, przekroczeniu Karpat, wkracza do Europy, gdzie również nikt nie jest w stanie jej się przeciwstawić.
Trudno w to uwierzyć, ale tylko przypadek w postaci nagłej śmierci chana Ugedeja i rywalizacja o opuszczony tron, spowodowały, że Mongołowie zrezygnowali z dalszej ekspansji i zdecydowali się na powrót do swojej stolicy. W tym czasie praktycznie nikt nie powstrzymałby ich przed dojściem do Atlantyku i dalsza historia Europy mogła wyglądać zupełnie inaczej.
Kapitalna lektura.
Gorąco polecam
Znakomita kontynuacja cyklu obejmująca okres od śmierci Dżyngis-chana do 1240 r.
Jestem pod nieustannym wrażeniem jak fantastycznie Iggulden zdołał przekazać dostępną (w sumie bardzo skromną) wiedzę o imperium mongolskim w beletrystycznej formie. Może dlatego, że tak niewiele wiem o tamtych wydarzeniach czytałem ten tom z zapartym tchem. Mongolska armia (błędnie nazywana...
2023-03-21
Nie przypuszczałem, że po przeniesieniu akcji z Łodzi na wieś ten cykl nabierze jeszcze większego rozmachu. Okazuje się, że nie byłem jedynym czytelnikiem, który przez moment miał obawę, czy przypadkiem autorka nie zmierza tropem wydeptanym przez Katarzynę Puzyńską. Na szczęście nie pozwoliła na to niezawodna komisarz Rudnicka, która w każdych okolicznościach twardo stąpa po ziemi.
W mojej opinii to najbardziej udana z dotychczasowych części, a na pewno najbardziej dojrzała i przemyślana. Wątek kryminalny wciąga od samego początku, a ciągłe zwroty akcji powodują, że aż do finału nie można było być pewnym ostatecznego rozstrzygnięcia.
Trochę w cieniu tym razem pozostały problemy osobiste Leny, ale to przecież nie koniec cyklu. Książka z gatunku tych trudnych do odłożenia.
Zdecydowanie polecam.
Nie przypuszczałem, że po przeniesieniu akcji z Łodzi na wieś ten cykl nabierze jeszcze większego rozmachu. Okazuje się, że nie byłem jedynym czytelnikiem, który przez moment miał obawę, czy przypadkiem autorka nie zmierza tropem wydeptanym przez Katarzynę Puzyńską. Na szczęście nie pozwoliła na to niezawodna komisarz Rudnicka, która w każdych okolicznościach twardo stąpa...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-25
Harry Hole wraca po ponad trzech latach i … nie ma co zbierać. Po przeczytaniu dwunastu wcześniejszych części trudno o tej książce napisać coś nowego i oryginalnego.
“Krwawy księżyc” to tylko jeszcze jeden dowód na to, że Jo Nesbo w swojej normalnej formie nie uznaje miękkiej gry i nie bierze jeńców. Znowu imponuje przemyślaną, zawiłą intrygą i gęstą fabułą. Liczbą zwrotów akcji spokojnie można by obdzielić kilka innych książek. Jest tu wszystko to, za co uwielbiam tego autora.
I tylko kolejny raz zdumiewa mnie to, że znów dosłownie wszystkie kobiety wręcz lgną do wiecznie zapijaczonego niechluja, jakim jest Harry. Czyżby miał tu zastosowanie efekt Toxoplasma gondii?
Lektura absolutnie obowiązkowa dla fanów literatury kryminalnej. Gorąco polecam.
Harry Hole wraca po ponad trzech latach i … nie ma co zbierać. Po przeczytaniu dwunastu wcześniejszych części trudno o tej książce napisać coś nowego i oryginalnego.
“Krwawy księżyc” to tylko jeszcze jeden dowód na to, że Jo Nesbo w swojej normalnej formie nie uznaje miękkiej gry i nie bierze jeńców. Znowu imponuje przemyślaną, zawiłą intrygą i gęstą fabułą. Liczbą zwrotów...
2022-11-16
Jestem zdeklarowanym fanem tej serii od chwili przeczytania pierwszej książki, a “W imię wiecznej przyjaźni” tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Nele Neuhaus to absolutny top w tym gatunku literackim.
To już dziesiąta część cyklu i niezmiennie jestem zachwycony zarówno jego świeżością, jak i pomysłowością autorki.
Tym razem ekipa Olivera i Pii mierzy się z wyjaśnieniem zbrodni w środowisku wydawców. Okazuje się, że grupę, wydawałoby się, odwiecznych przyjaciół łączy tylko wspólna tajemnica, a w rzeczywistości wszyscy wzajemnie się nienawidzą. Mimo że bieżące wydarzenia mają swój początek w niewyjaśnionej tragedii sprzed wielu lat, to w formie podanej przez panią Neuhaus nie tylko mnie to nie irytuje, ale wręcz napędza całą fabułę.
Jak zwykle mamy tu precyzyjnie przeprowadzone dochodzenie policyjne z bezcennym udziałem byłego męża Pii, natomiast w tle obyczajowym główną postacią jest Oliver i jego skomplikowane relacje rodzinne. Czyta się to fantastycznie.
Autorka niezmiennie urzeka mnie swoim stylem pisania i z pełnym przekonaniem polecam tę książkę (i wszystkie poprzednie) wszystkim miłośnikiem dobrego kryminału, który wcale nie musi epatować bestialstwem i wulgarnością.
Jestem zdeklarowanym fanem tej serii od chwili przeczytania pierwszej książki, a “W imię wiecznej przyjaźni” tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Nele Neuhaus to absolutny top w tym gatunku literackim.
To już dziesiąta część cyklu i niezmiennie jestem zachwycony zarówno jego świeżością, jak i pomysłowością autorki.
Tym razem ekipa Olivera i Pii mierzy się z...
2022-10-11
Książka - legenda.
Wróciłem do niej po latach, po przeczytaniu kilku innych i po obejrzeniu iluś tam filmów i seriali o tej tematyce.
Nie mam wątpliwości - w tym gatunku to arcydzieło, które z upływem czasu nic nie traci na świeżości ani wartości. Kapitalna fabuła, niepowtarzalny klimat, znakomicie zbudowane postaci (w żadnym razie nie czarno-białe) to mógłby być zaledwie wstęp do długiej listy atutów wyróżniających książkę Mario Puzo.
O tej powieści napisano już wszystko. Nie widzę potrzeby powtarzania. Mogę się tylko obiema rękami podpisać pod wszystkimi entuzjastycznymi opiniami.
Absolutny must read.
Książka - legenda.
Wróciłem do niej po latach, po przeczytaniu kilku innych i po obejrzeniu iluś tam filmów i seriali o tej tematyce.
Nie mam wątpliwości - w tym gatunku to arcydzieło, które z upływem czasu nic nie traci na świeżości ani wartości. Kapitalna fabuła, niepowtarzalny klimat, znakomicie zbudowane postaci (w żadnym razie nie czarno-białe) to mógłby być zaledwie...
2022-09-28
Po trzech latach przerwy panowie Hjorth i Rosenfeldt powrócili ze swoim cyklem w świetnym stylu.
Pierwsza część powieści opisująca śledztwo w sprawie snajpera likwidującego kolejne ofiary według sobie tylko znanego klucza jest jedynie wstępem do tego, co będzie się działo dalej. A tam kontynuacja wątku Billiego, rozpoczętego w poprzednich częściach i chociaż jest on w dużym stopniu przewidywalny, to i tak trzyma w napięciu do samego końca.
I wreszcie wisienka na torcie w postaci spektakularnego finału, który jest również niejako wprowadzeniem do tego, czego należy się spodziewać w kolejnej części.
Jak zwykle umiejętne budowanie napięcia i kapitalnie skonstruowane postaci bohaterów to znaki firmowe duetu szwedzkich autorów.
Nie ukrywam, że po niezbyt udanej “Najwyższej sprawiedliwości” ta część zrobiła na mnie nadspodziewanie duże wrażenie. Jeszcze lepiej wypada ta powieść w kontekście całego cyklu, który ma niewiele sobie równych i który w całości pokazuje klasę autorów. Ocena tej powieści w oderwaniu od pozostałych części ma tyle sensu co ocena piątego sezonu Breaking Bad bez obejrzenia wcześniejszych.
Zdecydowanie polecam.
Po trzech latach przerwy panowie Hjorth i Rosenfeldt powrócili ze swoim cyklem w świetnym stylu.
Pierwsza część powieści opisująca śledztwo w sprawie snajpera likwidującego kolejne ofiary według sobie tylko znanego klucza jest jedynie wstępem do tego, co będzie się działo dalej. A tam kontynuacja wątku Billiego, rozpoczętego w poprzednich częściach i chociaż jest on w...
2021-08-18
Po przeczytaniu tej książki (i kilku wcześniejszych) z pełnym przekonaniem twierdzę, że niedocenianie czy wręcz lekceważenie przez część polskich wydawców i czytelników czeskiego kryminału to spory błąd.
“Człowiek pana ministra” okazał się znakomitym obrazem wynaturzeń, do jakich może prowadzić niczym niekontrolowana władza i wynikające z niej poczucie bezkarności. Brzmi znajomo? To nie przypadek, bo realia opisane przez autora w czeskim Ołomuńcu przecież do złudzenia przypominają sprawy z jakimi mamy do czynienia w Polsce codziennie.
Powieść sklasyfikowana jest jako kryminał, ale w gruncie rzeczy nie tyle chodzi tu o ustalenie sprawcy dwóch morderstw, co o szczegółowe pokazanie mechanizmów, które za nimi stoją. Tego wszystkiego dowiadujemy się z drobiazgowego śledztwa prowadzonego przez lokalną policję, a opowiedzianego przez Sykorę rzeczowo, a jednocześnie ze swadą i szczyptą chłopskiej filozofii. Trzeba też wspomnieć o rewelacyjnie wręcz przedstawionym tle społeczno-obyczajowym.
Jeśli miałbym się czegoś czepiać, to może nazbyt eksponowanego pryncypializmu policjantów, chociaż pewnie i tacy też się zdarzają.
Powieść czytałem z dużą przyjemnością, aczkolwiek jej konkluzja i płynące z niej wnioski nie napawają optymizmem.
Gorąco zachęcam do lektury.
Po przeczytaniu tej książki (i kilku wcześniejszych) z pełnym przekonaniem twierdzę, że niedocenianie czy wręcz lekceważenie przez część polskich wydawców i czytelników czeskiego kryminału to spory błąd.
“Człowiek pana ministra” okazał się znakomitym obrazem wynaturzeń, do jakich może prowadzić niczym niekontrolowana władza i wynikające z niej poczucie bezkarności. Brzmi...
Dla młodszych czytelników Ken Follett może kojarzyć się jako autor monumentalnych cykli historycznych, ale przecież zaczynał od powieści sensacyjnych i to na nich wyrobił sobie nazwisko.
“Nigdy” to właśnie powrót do korzeni, to klasyczny thriller polityczny, w którym to gatunku Follett czuje się jak ryba w wodzie. Ta powieść w pełni zaspokaja moje oczekiwania wobec literatury sensacyjnej. Mimo sporej objętości nie ma tu miejsca na przestoje czy nudę dzięki precyzyjnie przemyślanej, dynamicznej fabule i wyrazistym postaciom wykreowanym przez autora.
Jednak o wiele większą wartość ma tu warstwa edukacyjna i zarazem ostrzegawcza. Mamy tu pokazany współczesny świat, podzielony na wyraźnie określone strefy wpływów politycznych, gdzie drobny z pozoru incydent gdzieś na peryferiach wielkiej polityki może stać się kamykiem uruchamiającym lawinę zdarzeń o niewyobrażalnych skutkach, której powstrzymanie staje się niemożliwe.
Uważam tę powieść za wybitną, bo poza niekwestionowanymi walorami literackimi niesie wyraźne przesłanie i niezwykle aktualną przestrogę, które warto mieć ciągle z tyłu głowy w tych niebezpiecznych i ciągle nieprzewidywalnych czasach.
Szczególnie polecam to tym gorącym głowom, którym wydaje się, że umieszczenie w Polsce ładunków jądrowych to najlepszy sposób na zapewnienie bezpieczeństwa kraju i ludzi w razie konfliktu globalnego.
Zdecydowanie warto przeczytać.
Dla młodszych czytelników Ken Follett może kojarzyć się jako autor monumentalnych cykli historycznych, ale przecież zaczynał od powieści sensacyjnych i to na nich wyrobił sobie nazwisko.
więcej Pokaż mimo to“Nigdy” to właśnie powrót do korzeni, to klasyczny thriller polityczny, w którym to gatunku Follett czuje się jak ryba w wodzie. Ta powieść w pełni zaspokaja moje oczekiwania wobec...