-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Biblioteczka
2024-05-05
To już, niestety, ostatnia część serii szetlandzkiej i muszę przyznać, że Ann Cleeves pożegnała się z czytelnikami tego cyklu z dużą klasą.
“Dziki ogień” tylko potwierdza moją ocenę, że autorka od początku miała pomysł na tę serię i konsekwentnie go zrealizowała, ani na moment nie obniżając poziomu kolejnych części.
Jak przystało na powieść kryminalną, dominującym wątkiem jest tu śledztwo w sprawie dziwnej śmierci młodej opiekunki do dzieci.
Nie ma tu może jakiejś finezyjnej intrygi, ale nie w tym tkwi siła książek Ann Cleeves. Przede wszystkim urzeka niepowtarzalny klimat Szetlandów, który towarzyszy czytelnikowi przez cały czas lektury. Dodatkową wartością jest fakt umieszczenia akcji w niewielkiej społeczności, gdzie wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. Poza policyjnym śledztwem, wśród tej surowej przyrody toczy się również normalne, codzienne życie mieszkańców tych małych wysepek, które autorka opisuje w fascynujący sposób.
“Dziki ogień” to również w jakimś sensie zamknięcie osobistych rozterek głównego bohatera Jimmiego Pereza. Nie ukrywam, że byłem mocno zniesmaczony jego postawą w tej powieści, ale ostatecznie jakoś z tego wybrnął, pozostawiając na koniec dobre wrażenie.
Bardzo dobrze mi się to czytało i trochę żałuję, że to już koniec. Na szczęście to nie koniec twórczości tej trochę niedocenianej autorki.
Zdecydowanie polecam cały cykl.
To już, niestety, ostatnia część serii szetlandzkiej i muszę przyznać, że Ann Cleeves pożegnała się z czytelnikami tego cyklu z dużą klasą.
“Dziki ogień” tylko potwierdza moją ocenę, że autorka od początku miała pomysł na tę serię i konsekwentnie go zrealizowała, ani na moment nie obniżając poziomu kolejnych części.
Jak przystało na powieść kryminalną, dominującym wątkiem...
2024-05-02
W publicznym odbiorze Roman Bratny utrwalił się jako powstaniec warszawski, autor kanonicznych już “Kolumbów”, ale i paszkwilanckiego “Roku w trumnie”, a poza tym jako pupil PRL-owskiej władzy, konformista i narcyz.
Ale to tylko etykietki. Emil Marat zadał sobie trud, żeby sięgnąć znacznie głębiej. Czy mu się to udało? Myślę, że w dużym stopniu tak.
Wprawdzie nie jest to klasyczna biografia, ale dowiedziałem się z niej o Bratnym wielu rzeczy, o których nie miałem pojęcia.
Ta książka jest rezultatem żmudnych kwerend w archiwach i bibliotekach oraz rozmów z córkami i nielicznymi już ludźmi, którzy w różnym czasie byli blisko pisarza. To również, a może przede wszystkim, wnikliwa panorama życia społeczno-kulturalno-politycznego w PRL. Nie brakuje też rozdziałów obejmujących lata przedwojenne, okupację i powstanie, a także po transformacji ustrojowej w 1989 r. Nic dziwnego, wszak Bratny żył 93 lata i uczestniczył bądź obserwował wszystkie najważniejsze wydarzenia w ostatnim stuleciu.
Po przeczytaniu każdy może sobie sam wyrobić lub zweryfikować opinię na temat pisarza, ale nie o tym jest ten wpis.
Książka jest obszerna i dość trudna w lekturze, ale nie żałuję spędzonego z nią czasu.
Warto przeczytać.
W publicznym odbiorze Roman Bratny utrwalił się jako powstaniec warszawski, autor kanonicznych już “Kolumbów”, ale i paszkwilanckiego “Roku w trumnie”, a poza tym jako pupil PRL-owskiej władzy, konformista i narcyz.
Ale to tylko etykietki. Emil Marat zadał sobie trud, żeby sięgnąć znacznie głębiej. Czy mu się to udało? Myślę, że w dużym stopniu tak.
Wprawdzie nie jest to...
2024-04-28
Wątpię, żeby taki był zamysł autora, ale okazało się, że po dwóch świetnych poprzednich częściach “Zapadlina” (nomen omen) zdecydowanie obniżyła poziom tego cyklu.
Niby jest to całkiem niezły kryminał, ale jednak Małecki sam ustawił poprzeczkę oczekiwań znacznie wyżej.
Nie porwała mnie fabuła z niezbyt skomplikowaną intrygą i zakończeniem pasującym do kina akcji kategorii C. Mam wrażenie, że przeszacowałem chyba duet Herman-Borewicz, w każdym razie autor nie znalazł sposobu na rozwinięcie tych postaci na gruncie profesjonalnym, a ich nieustanna szamotanina z uzależnieniami wydaje się nie mieć końca i prawdopodobnie czekają nas kolejne, nieudane próby poukładania życia pozazawodowego.
Patrząc w miarę obiektywnie to nie jest zła książka. Przeciwnie - jest dobrze napisana i lekko się ją czyta. Tyle tylko, że to nie jest poziom “Wiatrołomów” ani “Urwiska” i stąd mój duży niedosyt.
Wątpię, żeby taki był zamysł autora, ale okazało się, że po dwóch świetnych poprzednich częściach “Zapadlina” (nomen omen) zdecydowanie obniżyła poziom tego cyklu.
Niby jest to całkiem niezły kryminał, ale jednak Małecki sam ustawił poprzeczkę oczekiwań znacznie wyżej.
Nie porwała mnie fabuła z niezbyt skomplikowaną intrygą i zakończeniem pasującym do kina akcji kategorii...
2024-04-26
Dla młodszych czytelników Ken Follett może kojarzyć się jako autor monumentalnych cykli historycznych, ale przecież zaczynał od powieści sensacyjnych i to na nich wyrobił sobie nazwisko.
“Nigdy” to właśnie powrót do korzeni, to klasyczny thriller polityczny, w którym to gatunku Follett czuje się jak ryba w wodzie. Ta powieść w pełni zaspokaja moje oczekiwania wobec literatury sensacyjnej. Mimo sporej objętości nie ma tu miejsca na przestoje czy nudę dzięki precyzyjnie przemyślanej, dynamicznej fabule i wyrazistym postaciom wykreowanym przez autora.
Jednak o wiele większą wartość ma tu warstwa edukacyjna i zarazem ostrzegawcza. Mamy tu pokazany współczesny świat, podzielony na wyraźnie określone strefy wpływów politycznych, gdzie drobny z pozoru incydent gdzieś na peryferiach wielkiej polityki może stać się kamykiem uruchamiającym lawinę zdarzeń o niewyobrażalnych skutkach, której powstrzymanie staje się niemożliwe.
Uważam tę powieść za wybitną, bo poza niekwestionowanymi walorami literackimi niesie wyraźne przesłanie i niezwykle aktualną przestrogę, które warto mieć ciągle z tyłu głowy w tych niebezpiecznych i ciągle nieprzewidywalnych czasach.
Szczególnie polecam to tym gorącym głowom, którym wydaje się, że umieszczenie w Polsce ładunków jądrowych to najlepszy sposób na zapewnienie bezpieczeństwa kraju i ludzi w razie konfliktu globalnego.
Zdecydowanie warto przeczytać.
Dla młodszych czytelników Ken Follett może kojarzyć się jako autor monumentalnych cykli historycznych, ale przecież zaczynał od powieści sensacyjnych i to na nich wyrobił sobie nazwisko.
“Nigdy” to właśnie powrót do korzeni, to klasyczny thriller polityczny, w którym to gatunku Follett czuje się jak ryba w wodzie. Ta powieść w pełni zaspokaja moje oczekiwania wobec...
2024-04-19
Takiego Gorzkę lubię czytać.
Paradoksalnie wszystkie najlepiej ocenione przeze mnie jego powieści obracają się wokół postaci nadkomisarza Zakrzewskiego, którego fenomen jest dla mnie ciągle nieodgadnioną zagadką. Tym niemniej kolejny raz okazuje się, że udział tego gościa, który stał się już legendą nawet w szkołach policyjnych, jest gwarancją, że nie tylko nie będę się nudził, ale będę wręcz zadowolony z wyboru tej właśnie książki.
I tak jest też w przypadku “Nie anioła”, który wciągnął mnie od pierwszej strony intrygującą fabułą, która ani na moment nie wymknęła się spod kontroli autora. Znalazłem tu prawie wszystko to, czego oczekuję od dobrego kryminału. Jest klimat, jest dobre tempo bez zbędnych przestojów, jest wreszcie zespołowa praca śledczych, której brakuje w większości tego typu książek.
Jeśli czegoś mi zabrakło, to głębszego sprofilowania głównych postaci. Autor przyjął w tym przypadku metodę odwołania do wcześniejszych powieści, co dla nowych czytelników może być irytujące, a na pewno bezskuteczne.
Reasumując - czyta się świetnie i o to w takiej literaturze chodzi. Jeśli ktoś szuka głębszych przeżyć to musi poszukać czegoś innego. “Nie anioł” to udana pozycja o charakterze rozrywkowym i z taką etykietką mogę ją spokojnie polecić.
Takiego Gorzkę lubię czytać.
Paradoksalnie wszystkie najlepiej ocenione przeze mnie jego powieści obracają się wokół postaci nadkomisarza Zakrzewskiego, którego fenomen jest dla mnie ciągle nieodgadnioną zagadką. Tym niemniej kolejny raz okazuje się, że udział tego gościa, który stał się już legendą nawet w szkołach policyjnych, jest gwarancją, że nie tylko nie będę się...
2024-04-16
Podobało mi się.
Znowu Szczygielski taki, jakiego lubię i cenię. Prawdopodobnie powodem jest fabuła, która tym razem od początku wzbudziła moje zainteresowanie. Autor zręcznie poprowadził ją naprzemiennie w dwóch przedziałach czasowych umiejętnie podtrzymując napięcie w sam raz pasujące do thrillera psychologicznego.
Ciekawie zapowiada się postać Alicji Mort, chociaż jej “nadzwyczajne” zdolności psychologiczne Szczygielski mocno uprościł.
Zakończenie wydaje mi się trochę zbyt ryzykowne i naciągane, ale przyjmuję je z całym dobrodziejstwem inwentarza, bo powieść jako całość spełniła moje oczekiwania.
W mojej opinii Bartosz Szczygielski należy do najciekawszych autorów piszących w tym gatunku i jeśli tylko fabularnie trafia w mój gust, to wysoka ocena jest gwarantowana.
Biorąc pod uwagę fakt, że taka jest co druga jego powieść, na kolejną czekam z lekką obawą.
Tymczasem zachęcam do sięgnięcia po “Asymetrię”. Warto.
Podobało mi się.
Znowu Szczygielski taki, jakiego lubię i cenię. Prawdopodobnie powodem jest fabuła, która tym razem od początku wzbudziła moje zainteresowanie. Autor zręcznie poprowadził ją naprzemiennie w dwóch przedziałach czasowych umiejętnie podtrzymując napięcie w sam raz pasujące do thrillera psychologicznego.
Ciekawie zapowiada się postać Alicji Mort, chociaż jej...
2024-04-14
Siódma część szetlandzkiego cyklu to kolejna bardzo dobra powieść Ann Cleeves.
Jeśli komuś podobały się poprzednie, to tą będzie również usatysfakcjonowany.
W swoich poprzednich opiniach zawarłem w zasadzie wszystko to, czym ujął mnie ten cykl i trudno dodać coś nowego, bo autorka konsekwentnie trzyma się przyjętej przez siebie konwencji. Każda kolejna część to klasyczny kryminał, oczywiście z nowym wątkiem kryminalnym, ale niezmiennie mocno osadzona w fascynującym szetlandzkim pejzażu i wśród lokalnej społeczności.
“Grząska ziemia”, tak jak wszystkie wcześniejsze części, to prawdziwa gratka dla miłośników fabuły opartej na żmudnej, konsekwentnej pracy śledczych, ale również dla tych którzy cenią sobie warstwę obyczajową.
Szkoda, że powieści Ann Cleeves umykają uwadze czytelników, bo myślę, że spokojnie przypadłyby do gustu fanom Horsta czy Nessera. A poza wszystkimi walorami fabularnymi to kawał dobrej literatury.
Polecam.
Siódma część szetlandzkiego cyklu to kolejna bardzo dobra powieść Ann Cleeves.
Jeśli komuś podobały się poprzednie, to tą będzie również usatysfakcjonowany.
W swoich poprzednich opiniach zawarłem w zasadzie wszystko to, czym ujął mnie ten cykl i trudno dodać coś nowego, bo autorka konsekwentnie trzyma się przyjętej przez siebie konwencji. Każda kolejna część to klasyczny...
2024-04-12
Powrót po kilku latach do powieści Marcela Woźniaka okazał się niezbyt udanym pomysłem.
Mimo upływu czasu w sposobie pisania autora nic się nie zmieniło. Powiedzieć, że jego znakiem firmowym jest przerost formy nad treścią, to nic nie powiedzieć. Woźniak jest niedościgłym mistrzem młócenia słomy i zapełniania dziesiątek stron tekstem pozbawionym jakiejkolwiek treści. O ile taka umiejętność sprawdza się w polityce, to w pisaniu powieści kryminalnych już niekoniecznie.
Książka wypełniona jest niezliczoną ilością dialogów przypominających gonitwę psa za własnym ogonem, za to nawet o milimetr nie posuwających fabuły do przodu. Owszem, da się w tym wyłowić parę niezłych bon motów, ale to o wiele za mało, żeby przyciągnąć uwagę czytelnika. Za to na drugą nóżkę dostajemy sensacyjne informacje, jak choćby ta o tym, że w Toruniu jest Komenda Główna Policji.
Pomysł fabularny jest nawet niezły, ale brak umiejętności jego rozwinięcia Woźniak próbuje przykryć specyficznym rodzajem humoru i wodolejstwem. Ja tego nie kupuję. Na plus mogę jedynie zaliczyć to, że skutecznie stara się o zwięzłość, bo o ile poprzednia historia z Brodzkim zajęła mu 3 tomy i 1400 stron, to tym razem zmieścił się na niecałych siedmiuset stronach.
Pewnie wielu czytelnikom spodoba się ta książka, ale ja do nich się nie zaliczam. Zupełnie nie moja bajka.
Powrót po kilku latach do powieści Marcela Woźniaka okazał się niezbyt udanym pomysłem.
Mimo upływu czasu w sposobie pisania autora nic się nie zmieniło. Powiedzieć, że jego znakiem firmowym jest przerost formy nad treścią, to nic nie powiedzieć. Woźniak jest niedościgłym mistrzem młócenia słomy i zapełniania dziesiątek stron tekstem pozbawionym jakiejkolwiek treści. O ile...
2024-04-10
Powieść powinna przypaść do gustu miłośnikom skandynawskiego kryminału, pozostałym już niekoniecznie.
Właśnie wątek kryminalny wypada tu najsłabiej. Jest banalny, na siłę komplikowany, a sprawcę morderstw można było bez trudu wskazać ko kilkudziesięciu stronach.
Fabuła w gruncie rzeczy to opis Szwecji w dość szczególnym 1994 r. Składają się na to głębokie zmiany polityczne, gwałtowny napływ uchodźców uciekających przed wojną na Bałkanach i rodzący się na tym tle szwedzki nacjonalizm, wreszcie historyczne dla Szwedów, jednoczące w tej sprawie wszystkich mistrzostwa świata w piłce nożnej.
Czyta się dobrze, ale niczego nie urywa. Liczyłem na więcej.
Powieść powinna przypaść do gustu miłośnikom skandynawskiego kryminału, pozostałym już niekoniecznie.
Właśnie wątek kryminalny wypada tu najsłabiej. Jest banalny, na siłę komplikowany, a sprawcę morderstw można było bez trudu wskazać ko kilkudziesięciu stronach.
Fabuła w gruncie rzeczy to opis Szwecji w dość szczególnym 1994 r. Składają się na to głębokie zmiany...
2024-04-07
Grzegorz Brudnik po pięciu latach wrócił z nową książką i ponownie potwierdził swoje aspiracje do absolutnej czołówki polskich autorów literatury sensacyjno-kryminalnej.
Jego wielkim atutem jest umiejętność budowania skomplikowanej fabuły, pełnej zwrotów sytuacji, nad którą w każdym momencie perfekcyjnie panuje.
“Szafarz” jest zupełnie inną powieścią od dwóch poprzednich. To klasyczny kryminał z nowymi, świetnie wykreowanymi bohaterami, wśród których wybija się komisarz Rafał Lichy - postać nieodbiegająca od powieściowych stereotypów, ale od początku wzbudzająca sympatię. Mamy tu mocno powikłaną intrygę i wyrafinowaną aż do przesady zbrodnię, ale jest to dobrze zbalansowane z osobistymi przeżyciami głównych postaci. Obok scen brutalnych i drastycznych opisów nie zabrakło momentów wzruszających odnoszących się do zwykłych życiowych sytuacji. Całość wieńczy efektowne, zaskakujące zakończenie i taki właśnie powinien być dobry kryminał.
Małą łyżeczką dziegciu może być jedynie nadmiar nie zawsze uzasadnionych potrzebami fabuły scen erotycznych.
Nie ma to żadnego wpływu na to, że gorąco polecam zarówno tę, jak i poprzednie powieści Grzegorza Brudnika.
Grzegorz Brudnik po pięciu latach wrócił z nową książką i ponownie potwierdził swoje aspiracje do absolutnej czołówki polskich autorów literatury sensacyjno-kryminalnej.
Jego wielkim atutem jest umiejętność budowania skomplikowanej fabuły, pełnej zwrotów sytuacji, nad którą w każdym momencie perfekcyjnie panuje.
“Szafarz” jest zupełnie inną powieścią od dwóch poprzednich....
To kolejna udana powieść Piotra Gajdzińskiego, utrzymana w klimacie dwóch poprzednich, z tymi samymi głównymi postaciami.
Autor podejmuje w niej temat precyzyjnie zaplanowanej, wieloletniej, masowej “produkcji” nielegałów rosyjskich w ośrodkach ulokowanych na terenie Polski. Temat jest nie tylko interesujący, ale w kontekście bieżących wydarzeń niesłychanie aktualny. Dla mnie to największy atut tej książki
Szkoda tylko, że Gajdziński tak bardzo zbeletryzował ten problem, a główny bohater, redaktor Terlecki skutecznie pozbawia go waloru wiarygodności. Trudno bowiem poważnie traktować serio sytuacje, kiedy przed redaktorem, niczym przed księdzem w konfesjonale, otwierają się oficerowie policji, służb specjalnych, prokuratorzy, a nawet agent CIA. W efekcie dzielny redaktor jest ciągle kilka kroków przed nimi i bohatersko wyjaśnia głęboko skrywane tajemnice wywiadów.
Rozumiem, taką formułę przyjął autor, ale ja jednak wolałbym więcej Severskiego, a mniej Mroza.
Poza wszystkim książka jest dobrze napisana, a lektura wciąga, więc cel został chyba osiągnięty.
Na pewno warto przeczytać, bo to nie tylko tania sensacja, ale próba opisu zjawiska, z którym faktycznie mamy do czynienia.
To kolejna udana powieść Piotra Gajdzińskiego, utrzymana w klimacie dwóch poprzednich, z tymi samymi głównymi postaciami.
więcej Pokaż mimo toAutor podejmuje w niej temat precyzyjnie zaplanowanej, wieloletniej, masowej “produkcji” nielegałów rosyjskich w ośrodkach ulokowanych na terenie Polski. Temat jest nie tylko interesujący, ale w kontekście bieżących wydarzeń niesłychanie aktualny. Dla...