-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-12-10
2023-12-27
Przeczytałem ponownie po 11 latach i moja ocena nie zmieniła się ani trochę. Uważam, że Severski w tym gatunku literackim nie ma konkurencji, łącząc znajomość specyficznej tematyki z pisarską sprawnością.
Żałuję tylko, że wybrałem na tę książkę nienajlepszy czas, bo ze względu na liczbę wątków i szczegółów wymaga ona skupienia i koncentracji, czemu nie sprzyjały okoliczności zewnętrzne.
Dla fanów książek sensacyjno-szpiegowskich to absolutny must read.
Gorąco zachęcam.
Przeczytałem ponownie po 11 latach i moja ocena nie zmieniła się ani trochę. Uważam, że Severski w tym gatunku literackim nie ma konkurencji, łącząc znajomość specyficznej tematyki z pisarską sprawnością.
Żałuję tylko, że wybrałem na tę książkę nienajlepszy czas, bo ze względu na liczbę wątków i szczegółów wymaga ona skupienia i koncentracji, czemu nie sprzyjały...
2023-12-15
Wróciłem do tej książki po wielu latach. Obejrzałem też serial - niezły, ale do pięt nie dorasta powieści. Powiem tylko, że nie zestarzała się ani trochę, a przeciwnie - jest chyba jeszcze bardziej aktualna.
Mam zamiar przeczytać całego Severskiego (dwie kolejne części tego cyklu już kiedyś czytałem), którego bez wahania umieściłbym na bardzo krótkiej liście autorów “eksportowych” w tym gatunku literackim.
Nikt nie zakwestionuje znajomości zagadnień, które są esencją jego książek. Ten jego profesjonalizm jest gwarancją, że nie zostanie przekroczona granica, poza którą sensacja przeradza się w żałosną groteskę. Do tego okazuje się, że Severski dysponuje nadspodziewanym talentem literackim, który sprawia, że potrafi połączyć atrakcyjną fabułę z odpowiednią dramaturgią osadzoną w realnej rzeczywistości, a wszystko to napisane jest lekkim piórem i poprawną polszczyzną.
Jestem pod wrażeniem i gorąco zachęcam do lektury.
Wróciłem do tej książki po wielu latach. Obejrzałem też serial - niezły, ale do pięt nie dorasta powieści. Powiem tylko, że nie zestarzała się ani trochę, a przeciwnie - jest chyba jeszcze bardziej aktualna.
Mam zamiar przeczytać całego Severskiego (dwie kolejne części tego cyklu już kiedyś czytałem), którego bez wahania umieściłbym na bardzo krótkiej liście autorów...
2023-12-07
“Kwartet szetlandzki” konsekwentnie się rozkręca, a wraz z nim jego autorka.
Tę część czytało mi się najłatwiej, pewnie dlatego, że już od początku coś się dzieje.
To jest niewątpliwie pozycja dla miłośników klimatycznego, klasycznego kryminału charakteryzującego się jednością czasu i miejsca oraz ograniczoną liczbą potencjalnych sprawców zbrodni, a do tego ekipą sprawnych śledczych.
Jimmy Perez powoli zaczyna dochodzić do siebie i przy wsparciu Willow oraz Sandy’ego nie daje mordercy żadnych szans.
Jak zwykle u Ann Cleeves fabuła jest precyzyjna i logiczna, jedynie zakończenie wydało mi się mało przekonujące. Za to sugestywnie oddany klimat Szetlandów niezmiennie pozostaje jednym z największych atutów również tej powieści.
Polecam.
“Kwartet szetlandzki” konsekwentnie się rozkręca, a wraz z nim jego autorka.
Tę część czytało mi się najłatwiej, pewnie dlatego, że już od początku coś się dzieje.
To jest niewątpliwie pozycja dla miłośników klimatycznego, klasycznego kryminału charakteryzującego się jednością czasu i miejsca oraz ograniczoną liczbą potencjalnych sprawców zbrodni, a do tego ekipą sprawnych...
2023-12-05
Po niezbyt udanej “Zatoce syren” znów wraca Mariusz Kanios, jakiego lubię i cenię.
To autor, który nie wymyśla fantastycznych fabuł, on po prostu w zbeletryzowanej formie opisuje bulwersujące zjawiska, które mają miejsce tu i teraz, a wobec których instytucje państwa są bezradne.
Tym razem dotyka dramatycznego problemu samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Wszechobecny hejt w środowisku rówieśniczym, obojętność dorosłych, nieograniczony dostęp do alkoholu i narkotyków, wreszcie patologia wśród tych, którzy powinni czuwać nad bezpieczeństwem - to wszystko znalazło się w tej powieści.
Kanios pisze prostym, komunikatywnym językiem, który trafia do każdego, a realizmu i wiarygodności treści nie da się zakwestionować. Wątek kryminalny, udział policji i prokuratora to jedynie pretekst i tło, za którym kryje się prawdziwy problem.
Lektura wywołuje duże emocje, a po nich zmusza do refleksji i za to autorowi należy się uznanie i szacunek.
Warto przeczytać.
Po niezbyt udanej “Zatoce syren” znów wraca Mariusz Kanios, jakiego lubię i cenię.
To autor, który nie wymyśla fantastycznych fabuł, on po prostu w zbeletryzowanej formie opisuje bulwersujące zjawiska, które mają miejsce tu i teraz, a wobec których instytucje państwa są bezradne.
Tym razem dotyka dramatycznego problemu samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Wszechobecny hejt ...
2023-12-03
Ta powieść to w zasadzie kontynuacja “Sierocińca janczarów”, napisana w podobny sposób i z tymi samymi bohaterami.
Zniknął tu już efekt nowości i zaskoczenia, stąd pewnie jestem wobec niej bardziej krytyczny.
Generalnie podoba mi się pomysł autora, który swoje historyczne pasje i ogromną wiedzę na temat najnowszej historii próbuje ubrać w szaty powieści sensacyjno-kryminalnej.
W tej książce wraca do wydarzeń z końca wojny, kiedy to grupa wysokich oficerów niemieckich, w obliczu nieuchronnej klęski Hitlera, stara się wcielić w życie swój plan zbudowania po wojnie, na gruzach pokonanych Niemiec, IV Rzeszy. Okazuje się, że reperkusje tych działań odżywają w dramatyczny sposób współcześnie, po blisko siedemdziesięciu latach.
O ile z zainteresowaniem odebrałem tło historyczne, to nad warstwą sensacyjną autor powinien jeszcze popracować. Za dużo w niej taniej sensacji w stylu Mroza, a postać redaktora Terleckiego wyposażona w atrybuty super bohatera staje się po pewnym czasie wręcz groteskowa.
Na pewno “Sierociniec janczarów” zrobił na mnie większe wrażenie, ale chciałbym, żeby Piotr Gajdziński dalej rozwijał swój projekt, bo tkwi w nim duży potencjał. Musi tylko lepiej zbalansować pod względem realizmu wątek historyczny z współczesnym.
Ogólnie powieść oceniam jako dobrą i nie żałuję czasu poświęconego na jej przeczytanie.
Ta powieść to w zasadzie kontynuacja “Sierocińca janczarów”, napisana w podobny sposób i z tymi samymi bohaterami.
Zniknął tu już efekt nowości i zaskoczenia, stąd pewnie jestem wobec niej bardziej krytyczny.
Generalnie podoba mi się pomysł autora, który swoje historyczne pasje i ogromną wiedzę na temat najnowszej historii próbuje ubrać w szaty powieści...
2023-11-30
Prawdziwa gratka dla tych, którzy na początku lat dziewięćdziesiątych dali się porwać fali niepokojącej muzyki z Seattle, której przylepiono etykietę “grunge”.
Bez wątpienia jestem jedną z tych osób. Mam wszystkie płyty “wielkiej czwórki” z tamtego okresu i do dziś często do nich wracam, choć już głównie w wersji cyfrowej.
Autor opowiada o swego rodzaju fenomenie, jakim była muzyka tzw. sceny Seattle. To historia kilkudziesięciu chłopaków z biednego, głębokiego amerykańskiego zadupia, dla których muzyka była nie tylko wyrazem buntu wobec reaganowskiej wersji kapitalizmu, ale jedyną formą ucieczki od nędzy i beznadziei, której doświadczali każdego dnia. Grali prostą, brudną muzykę, coś między punkiem i hard rockiem, bo ona najlepiej trafiała do odbiorców takich, jak oni sami.
Przewrotny los jednak sprawił, że z dnia na dzień część z nich z tą właśnie muzyką znalazła się na szczytach list przebojów, okładkach gazet i stacji telewizyjnych, płyty rozchodziły się w milionowych nakładach, a koncerty gromadziły dziesiątki tysięcy zagorzałych fanów. Wszystko to okazało się efemerydą i równie szybko się skończyło.
Nie wszyscy udźwignęli ciężar sławy i popularności. Jednych wykończyły narkotyki, inni, jak Kurt Cobain czy Chris Cornell, sami targnęli się na swoje życie.
Do dziś z czołówki grunge przetrwał jedynie Pearl Jam, który jednak w swoim gwiazdorskim składzie dawno ulokował się w mainstreamie i ze swoimi muzycznymi korzeniami nie ma już nic wspólnego.
Jeśli ktoś zdecyduje się sięgnąć po tę książkę, do czego gorąco namawiam, to radzę równocześnie na bieżąco słuchać tej muzyki na Spotify. Gwarantuję niesamowite wrażenie i niezapomniany powrót do lat młodości.
Prawdziwa gratka dla tych, którzy na początku lat dziewięćdziesiątych dali się porwać fali niepokojącej muzyki z Seattle, której przylepiono etykietę “grunge”.
Bez wątpienia jestem jedną z tych osób. Mam wszystkie płyty “wielkiej czwórki” z tamtego okresu i do dziś często do nich wracam, choć już głównie w wersji cyfrowej.
Autor opowiada o swego rodzaju fenomenie, jakim...
2023-11-27
To najlepsza dotąd powieść Mieczysława Gorzki, a precyzyjniej - podobała mi się najbardziej spośród wszystkich dotychczas przeczytanych.
Mało komu udaje się zamknąć cykl w tak brawurowy i spektakularny sposób, jak zrobił to autor w przypadku “Wściekłych psów”. Postawił tu na bardziej sensacyjną formę, wprawdzie może kosztem kryminału, ale dla mnie był to absolutnie strzał w dziesiątkę. Nawet jeśli miejscami gdzieś trochę przeszarżował, to nie przekroczył granic przyjętej formuły.
Pozamykał logicznie wszystkie rozpoczęte wątki, a przy tym zafundował taką liczbę twistów i zwrotów akcji, że spokojnie wystarczyłoby ich na cały kolejny cykl.
Zakrzewski i Falewicz swoją determinacją w dążeniu do wyjaśnienia afery polowań na ludzi przypominali mi grupę uderzeniową z serialu “The Shield” - zero kompromisów, sto procent skuteczności.
Subiektywnie stwierdzam, że powieść idealnie trafiła zarówno w moje oczekiwania, jak i tzw. potrzebę chwili, stąd być może moja nader entuzjastyczna opinia. Nie zmienia to faktu, że przeczytałem “Ostatni świt” z wypiekami na twarzy, a cały cykl uważam za jeden z najlepszych w tym gatunku literackim.
Gorąco polecam.
To najlepsza dotąd powieść Mieczysława Gorzki, a precyzyjniej - podobała mi się najbardziej spośród wszystkich dotychczas przeczytanych.
Mało komu udaje się zamknąć cykl w tak brawurowy i spektakularny sposób, jak zrobił to autor w przypadku “Wściekłych psów”. Postawił tu na bardziej sensacyjną formę, wprawdzie może kosztem kryminału, ale dla mnie był to absolutnie strzał...
2023-11-20
Jakub Ćwiek z przytupem dołączył do grupy autorów, na których nowe książki czekam z niecierpliwością. Po świetnym “Drelichu” również “Święty z Centralnego” nie zawodzi.
Fabuła tej powieści toczy się wokół zagadki zaginięcia bezdomnego z dworca, co mogłoby wskazywać, że mamy do czynienia z kolejnym kryminałem.
I rzeczywiście znajdziemy tu wątek kryminalny, ale oprócz tego, a może przede wszystkim, wnikliwy obraz mikroświata Dworca Centralnego z jego bezdomnymi, policjantami z kolejowego komisariatu, ludźmi prowadzącymi tam swoje drobne biznesy i wreszcie “chłopcami z miasta” kontrolującymi cały ten obszar.
Oprócz charakterystycznego dla autora klimatu uwagę zwracają znakomite dialogi i cała paleta oryginalnych postaci.
To nie tylko dobra rozrywka, ale również możliwość zajrzenia do świata dotąd wstydliwie ukrywanego.
Gorąco polecam.
Jakub Ćwiek z przytupem dołączył do grupy autorów, na których nowe książki czekam z niecierpliwością. Po świetnym “Drelichu” również “Święty z Centralnego” nie zawodzi.
Fabuła tej powieści toczy się wokół zagadki zaginięcia bezdomnego z dworca, co mogłoby wskazywać, że mamy do czynienia z kolejnym kryminałem.
I rzeczywiście znajdziemy tu wątek kryminalny, ale oprócz tego,...
2023-11-16
Mocna rzecz, chociaż nie najłatwiejsza w odbiorze.
Nigdy nie byłem w Indiach, ale ten kraj kojarzy mi się ze słońcem, tymczasem tu dominuje mrok przypominający czasem powieści Żulczyka.
Współczesne Indie i wszechmocny rodzinny klan decydujący o wszystkim, co dzieje się w wielomilionowym stanie.
Porażający kontrast pomiędzy luksusem i przepychem otaczającym rządzącą kastę i ekstremalną nędzą pozostałej większości...
Toksyczne związki oraz dylematy wyboru między własnym sumieniem a przywiązaniem do władzy i lojalnością wobec rodziny...
To tylko niektóre z wątków tej historii opowiedzianej z perspektywy osób uczestniczących w tych wydarzeniach, a usadowionych na różnych szczeblach hinduskiej hierarchii kastowej.
Przejmująca, zapadająca w pamięć lektura, chociaż reklamowanie jej jako azjatycką odpowiedź na “Ojca chrzestnego” uważam za grube nieporozumienie.
Warto przeczytać.
Mocna rzecz, chociaż nie najłatwiejsza w odbiorze.
Nigdy nie byłem w Indiach, ale ten kraj kojarzy mi się ze słońcem, tymczasem tu dominuje mrok przypominający czasem powieści Żulczyka.
Współczesne Indie i wszechmocny rodzinny klan decydujący o wszystkim, co dzieje się w wielomilionowym stanie.
Porażający kontrast pomiędzy luksusem i przepychem otaczającym rządzącą kastę i...
To nie jest zła książka, ale wierzę, że to tylko kolejny przystanek w drodze do tej najlepszej, którą Wojciech Wójcik ma ciągle przed sobą.
Autor umieścił fabułę tej powieści w środowisku kolejarskim, w którym dochodzi do serii dziwnych morderstw, kojarzących się z seryjnym zabójcą sprzed lat, ujętym i skazanym na wieloletnie więzienie.
Tym razem Wójcik postawił na maksymalne skomplikowanie i zagmatwanie intrygi kryminalnej kosztem realizmu i logiki, czego zresztą sam nie ukrywa w posłowiu. Dla mnie najtrudniejszy do przełknięcia był wybór narzędzia i sposobu popełnienia zbrodni - istne kuriozum.
“Bilet dla zabójcy” to powieść kryminalna, z założenia rozrywkowa i w tych kategoriach się broni. Nie warto natomiast szukać czegoś głębszego, bo to zabieg porównywalny z misją zebrania większości sejmowej przez Morawieckiego.
Powieść, jak zwykle u Wójcika, ma słuszną objętość, na szczęście jest w niej cała masa zwrotów akcji, które podtrzymują uwagę czytelnika i nie pozwalają na nudę.
Liczyłem na więcej, ale i tak nie jest źle.
To nie jest zła książka, ale wierzę, że to tylko kolejny przystanek w drodze do tej najlepszej, którą Wojciech Wójcik ma ciągle przed sobą.
Autor umieścił fabułę tej powieści w środowisku kolejarskim, w którym dochodzi do serii dziwnych morderstw, kojarzących się z seryjnym zabójcą sprzed lat, ujętym i skazanym na wieloletnie więzienie.
Tym razem Wójcik postawił na...
2023-11-08
Jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało, to najbardziej udaną powieścią “Kwartetu szetlandzkiego” jest (jak dotąd) w mojej opinii piąta jego część, czyli właśnie “Martwa woda”.
Poprzednie cztery części przyzwyczaiły mnie już do tego, że akcja toczy się tu niespiesznie, a w pierwszej połowie w wątku kryminalnym w zasadzie w ogóle niewiele się dzieje. Tymczasem “Martwa woda” pod tym względem jest o wiele równiejsza i od samego początku możemy towarzyszyć żmudnemu, ale dobrze zorganizowanemu śledztwu. To już jest bez wątpienia rasowy, klasyczny kryminał.
Nieco zmarginalizowany jest tu udział Jimmiego Pereza, który ciągle nie może dojść do siebie po traumatycznych przeżyciach opisanych w poprzedniej książce. Na jego miejscu pojawia się nowa osoba kierująca śledztwem, młoda inspektor Willow, która od początku wzbudza sympatię i robi jak najlepsze wrażenie. Z zainteresowaniem będę obserwował dalszy rozwój tej postaci.
W tej powieści intryga kryminalna jest bodaj najlepsza z dotychczasowych, starannie przemyślana i solidnie zakręcona.
Całość fabuły pod pełną kontrolą Ann Cleeves, której sprawność literacka i lekkość pióra znowu mi zaimponowały.
Zdecydowanie polecam.
Jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało, to najbardziej udaną powieścią “Kwartetu szetlandzkiego” jest (jak dotąd) w mojej opinii piąta jego część, czyli właśnie “Martwa woda”.
Poprzednie cztery części przyzwyczaiły mnie już do tego, że akcja toczy się tu niespiesznie, a w pierwszej połowie w wątku kryminalnym w zasadzie w ogóle niewiele się dzieje. Tymczasem “Martwa...
2023-11-01
Kompletne rozczarowanie.
Aż się nie chce wierzyć, że to napisał autor “Ojca chrzestnego”. Tym bardziej zaskakujące, że pomysł na powieść był i to z dużym potencjałem. Niestety wyszło niesamowicie infantylne czytadełko, które w kategorii political fiction lokuje się w dolnej strefie stanów niskich. być może zawiodło tłumaczenie, ale efekt końcowy poraża sztucznością dialogów i naiwnością fabuły.
Nie warto nawet komentować, a tym bardziej czytać.
Kompletne rozczarowanie.
Aż się nie chce wierzyć, że to napisał autor “Ojca chrzestnego”. Tym bardziej zaskakujące, że pomysł na powieść był i to z dużym potencjałem. Niestety wyszło niesamowicie infantylne czytadełko, które w kategorii political fiction lokuje się w dolnej strefie stanów niskich. być może zawiodło tłumaczenie, ale efekt końcowy poraża sztucznością dialogów...
2023-10-12
Nazwisko Andersa Roslunda na okładce książki od lat jest gwarancją, że będziemy mieć do czynienia z powieścią kryminalną na wysokim poziomie i że niekoniecznie jest ona przeznaczona dla odbiorców o dużej wrażliwości i słabych nerwach.
Tak jest i w tym przypadku, a powieść “Słodkich snów” nie zawodzi pod żadnym względem.
Motyw przewodni fabuły, jakim jest pedofilia, pozornie mógłby wydawać się już mocno wyeksploatowany, tymczasem autor zrobił z niego pasjonujący thriller z zaskakującym zakończeniem. Co my tu mamy…
Ewert Grens przypadkowo wpada na trop międzynarodowej siatki wyjątkowo zwyrodniałych pedofilów, którzy w obrzydliwy sposób krzywdzą własne dzieci i wymieniają się w internecie zdjęciami swojego zbrodniczego procederu, przeobrażając go w lukratywny biznes. Zdemaskowanie i ujęcie zwyrodnialców wcale nie kończy tej historii, a jej finał może niejednego czytelnika wprawić w osłupienie.
Świetnym pomysłem było “wypożyczenie” z innego cyklu Pieta Hoffmana, a jego rola w infiltracji grupy jest nie do przecenienia.
Powieść zawiera szereg wyjątkowo drastycznych opisów i z tego powodu dla bardziej wrażliwego odbiorcy może być trudna w odbiorze. Tym niemniej sposób, w jaki została napisana i rewelacyjny klimat pozwalają mi zaliczyć ją do najlepszych thrillerów, jakie czytałem w ostatnim czasie.
Zdecydowanie polecam.
Nazwisko Andersa Roslunda na okładce książki od lat jest gwarancją, że będziemy mieć do czynienia z powieścią kryminalną na wysokim poziomie i że niekoniecznie jest ona przeznaczona dla odbiorców o dużej wrażliwości i słabych nerwach.
Tak jest i w tym przypadku, a powieść “Słodkich snów” nie zawodzi pod żadnym względem.
Motyw przewodni fabuły, jakim jest pedofilia, pozornie...
2023-10-22
“Joker” zamyka “karciany” cykl Dagmary Andryki i bez wątpienia jest to najlepsza jego część.
Spodziewałem się, że będzie to powieść poświęcona najbardziej intrygującej postaci, jaką niewątpliwie jest prokurator Księżopolski, ale ten wątek wprawdzie został tu w jakiś sposób zamknięty, tyle tylko, że w mojej ocenie mało przekonująco i dość powierzchownie.
Niespodziewanie wiodącą okazała się za to powikłana historia rodzinna Wandy Lechickiej.
Ta powieść, mimo że wyraźnie ciekawsza od wszystkich poprzednich, nie zmienia mojej opinii, że ta seria niespecjalnie udała się autorce, była za bardzo przegadana, zabrakło klimatu, emocji i choćby próby jakiegoś suspensu.
Na tle całej masy wydanych ostatnio powieści kryminalnych polskich autorów to co najwyżej przeciętny poziom.
“Joker” zamyka “karciany” cykl Dagmary Andryki i bez wątpienia jest to najlepsza jego część.
Spodziewałem się, że będzie to powieść poświęcona najbardziej intrygującej postaci, jaką niewątpliwie jest prokurator Księżopolski, ale ten wątek wprawdzie został tu w jakiś sposób zamknięty, tyle tylko, że w mojej ocenie mało przekonująco i dość powierzchownie.
Niespodziewanie...
2023-10-17
Czwarta część “Kwartetu szetlandzkiego” podobała mi się chyba najbardziej spośród wszystkich dotychczas przeczytanych.
Przyzwyczaiłem się już do tego, że przez sporą część fabuły niewiele się dzieje. Dotyczy to, oczywiście, tylko wątku kryminalnego, bo przez cały czas na bieżąco śledzimy codzienne życie mieszkańców Szetlandów, którym niepodzielnie rządzi surowy klimat.
W tym tomie akcja toczy się na rodzinnej wyspie Jimmiego Pereza praktycznie odciętej od świata przez falę gwałtownych, jesiennych sztormów. W takich okolicznościach w ośrodku badań ornitologicznych dochodzi do morderstwa i od początku wiadomo, że sprawcą jest jedna z mieszkających tam osób.
Właśnie wątek ornitologiczny zajmuje w tej powieści dużo miejsca i chociaż, przynajmniej dla mnie, nie jest jakoś szczególnie interesujący, to okazuje się być istotny dla wyjaśnienia przyczyn zbrodni.
Kolejny raz Ann Cleeves daje próbkę swoich umiejętności budowania nastroju, a jej sposób malowania słowem obrazu Szetlandów w różnych warunkach pogodowo-klimatycznych to prawdziwe mistrzostwo.
W pierwotnym zamyśle autorki ta powieść miała zamykać cykl, stąd jej takie, a nie inne zakończenie. Wiadomo jednak, że powstały kolejne części, po które na pewno sięgnę.
Zdecydowanie polecam.
Czwarta część “Kwartetu szetlandzkiego” podobała mi się chyba najbardziej spośród wszystkich dotychczas przeczytanych.
Przyzwyczaiłem się już do tego, że przez sporą część fabuły niewiele się dzieje. Dotyczy to, oczywiście, tylko wątku kryminalnego, bo przez cały czas na bieżąco śledzimy codzienne życie mieszkańców Szetlandów, którym niepodzielnie rządzi surowy klimat.
W...
2023-10-15
Jestem zdeklarowanym fanem powieści Marcina Ciszewskiego utrzymanych w konwencji mixu sensacji z politycznym thrillerem. Z satysfakcją stwierdzam, że jego najnowsza książka “Ocalić prezydenta” w pełni spełniła moje oczekiwania.
Wojna w Ukrainie trwa już ponad półtora roku i jej końca nie widać. O ile o jej przebiegu i rezultatach docierają jakieś tam informacje, to zupełnie nic nie wiadomo o działaniach służb wywiadowczych Ukrainy, Rosji i Polski w przededniu zbrojnej inwazji.
I oczywiście, nigdy się tego nie dowiemy, natomiast Marcin Ciszewski zaproponował swoją wersję tych wydarzeń w wersji sensacyjnej, zachowując umiejętny balans między faktami i literacką fikcją.
Moim zdaniem udało mu się to znakomicie, czego przykładem jest choćby wprowadzenie do fabuły obok autentycznych postaci ze świata polityki, znanego już z “meteorologicznego” cyklu Stanisława Krzeptowskiego.
Przez zdecydowaną większość lektury największe wrażenie robił na mnie realizm, charakterystyczny dla powieści autora. Końcówka trochę mnie ostudziła, a bohaterska rola trójki Polaków w konfrontacji z operatorami Specnazu była jak dla mnie nieznośnie przerysowana, ale i tak nie było to w stanie znacząco popsuć ogólnego wrażenia po przeczytaniu tej książki, która po prostu w stu procentach trafiła w mój gust.
W kategoriach rozrywki to pozycja znakomita, a dodatkową gwiazdkę daję za podjęcie aktualnego tematu w sposób, który zmusza do zastanowienia się nad naszym bezpieczeństwem.
Zdecydowanie polecam.
Jestem zdeklarowanym fanem powieści Marcina Ciszewskiego utrzymanych w konwencji mixu sensacji z politycznym thrillerem. Z satysfakcją stwierdzam, że jego najnowsza książka “Ocalić prezydenta” w pełni spełniła moje oczekiwania.
Wojna w Ukrainie trwa już ponad półtora roku i jej końca nie widać. O ile o jej przebiegu i rezultatach docierają jakieś tam informacje, to zupełnie...
2023-10-09
Ta powieść jest obiecującym otwarciem nowego cyklu Katarzyny Żwirgiełło, który, mam nadzieję, będzie lepszy od niezbyt udanych “Dwóch Biegunów”.
“Dowód przeciw tobie” to klasyczny kryminał z przemyślaną, choć niespecjalnie wyrafinowaną fabułą, w którym wytypowanie zabójcy jest łatwiejsze dla średnio bystrego czytelnika niż dla śledczych. Gdybym tylko na tej podstawie miał oceniać tę książkę, to ta ocena nie wypadłaby najlepiej.
Jestem jednak pod wrażeniem ogromnego progresu, jakiego dokonała autorka w zakresie swojego warsztatu pisarskiego na przestrzeni ostatnich kilku lat. W efekcie nawet tę dość prostą historię przeczytałem z dużym zainteresowaniem, bo jest naprawdę bardzo dobrze napisana.
Podobał mi się balans między wątkiem kryminalnym i obyczajowym, logicznie wszystko się klei, a wykreowane przez autorkę postaci mają ludzką twarz i niektóre z nich zwyczajnie dają się lubić.
Nie wiem jaki pomysł ma pani Żwirgiełło na dalszy ciąg tego cyklu, ale początek był dla mnie wystarczająco zachęcający, żeby bez wahania sięgnąć po kolejną część.
Polecam.
Ta powieść jest obiecującym otwarciem nowego cyklu Katarzyny Żwirgiełło, który, mam nadzieję, będzie lepszy od niezbyt udanych “Dwóch Biegunów”.
“Dowód przeciw tobie” to klasyczny kryminał z przemyślaną, choć niespecjalnie wyrafinowaną fabułą, w którym wytypowanie zabójcy jest łatwiejsze dla średnio bystrego czytelnika niż dla śledczych. Gdybym tylko na tej podstawie miał...
2023-10-06
To ostatnia część cyklu “Ojciec chrzestny”. Nie jest zła, ale jednak oczekiwałem po Mario Puzo czegoś więcej.
Powieść jest napisana w typowy dla tego autora sposób, z przemyślaną, całkiem współczesną fabułą i trochę melodramatycznym finałem.
Przyznaję, że czyta się to lekko i przyjemnie, chyba aż za lekko, jak na powieść gangsterską. Wszystko jest tu wprawdzie sensownie poukładane, ale zabrakło mi jakiegoś elementu zaskoczenia, który podniósłby i tak nie przesadnie wysokie emocje.
Trochę jestem również zawiedziony kreacją całkiem licznej grupy postaci, z których może jedynie drugoplanowa Aspinella przyciąga uwagę.
Być może mój niedosyt wynika z tego, że “Ojciec chrzestny” wyznaczył poziom, do którego kolejne książki nie były w stanie się zbliżyć.
Mimo wszystko powieść niewątpliwie jest godna uwagi i warto ją przeczytać.
To ostatnia część cyklu “Ojciec chrzestny”. Nie jest zła, ale jednak oczekiwałem po Mario Puzo czegoś więcej.
Powieść jest napisana w typowy dla tego autora sposób, z przemyślaną, całkiem współczesną fabułą i trochę melodramatycznym finałem.
Przyznaję, że czyta się to lekko i przyjemnie, chyba aż za lekko, jak na powieść gangsterską. Wszystko jest tu wprawdzie sensownie...
2023-09-29
Przyznaję, że moja wiedza na temat Berezy Kartuskiej niewiele wybiegała ponad powszechnie dostępne ogólniki. Ten temat był wstydliwie przemilczany zarówno w PRL, jak i po zmianie ustrojowej 1989 r. Książka Wojciecha Lady nie aspiruje wprawdzie do pozycji naukowej, ale dostarczyła mi w przystępny sposób mnóstwo cennych informacji.
To w oczywistym skrócie historia obozu, który w 1934 r. ówczesny premier Leon Kozłowski powołał jako miejsce odosobnienia dla przeciwników władzy, a który bardzo szybko przekształcił się w obóz koncentracyjny i miejsce kaźni wszystkich tych, którzy choćby potencjalnie mogliby zagrażać rządzącym.
Dużo miejsca autor poświęcił otoczonej ponurą sławą postaci Wacława Kostki-Biernackiego, wcześniej dowodzącego “oddziałem specjalnym” wojskowego więzienia w Twierdzy Brzeskiej, a następnie jako wojewoda poleski nadzorujący Berezę.
Książka jest solidnie udokumentowana i jej lektura robi wrażenie, zwłaszcza że nie sposób nie dostrzec licznych analogii do obecnej sytuacji w naszym kraju. Ku przestrodze - wszyscy oprawcy z Berezy, którym udało się przeżyć wojnę, stanęli później przed sądem.
Warto przeczytać
Przyznaję, że moja wiedza na temat Berezy Kartuskiej niewiele wybiegała ponad powszechnie dostępne ogólniki. Ten temat był wstydliwie przemilczany zarówno w PRL, jak i po zmianie ustrojowej 1989 r. Książka Wojciecha Lady nie aspiruje wprawdzie do pozycji naukowej, ale dostarczyła mi w przystępny sposób mnóstwo cennych informacji.
To w oczywistym skrócie historia obozu,...
Kapitalna książka!.
Wprawdzie nigdy nie byłem wielkim fanem Maanamu, ale zawsze intrygowała mnie postać Marka Jackowskiego, który będąc założycielem tej grupy, jej wieloletnim liderem i twórcą wszystkich największych jej przebojów, ciągle pozostawał w cieniu wypromowanej przez siebie Kory. Do opinii publicznej przebiło się niewiele (głównie plotkarskich) informacji, bo Jackowski nigdy nie miał parcia na szkło i nie zabiegał o względy mediów.
Anna Kamińska wypełnia tę lukę w sposób fantastyczny. Udało się jej dotrzeć do ogromnej liczby źródeł oraz osób, które budują obraz nietuzinkowego człowieka o skomplikowanym życiorysie i niezwykłym dorobku artystycznym. Ta książka to ogromna liczba informacji zarówno o życiu osobistym , jak i artystycznym Marka Jackowskiego. W jego ocenie zadziwiająco zgodni są absolutnie wszyscy rozmówcy autorki i są to opinie wyjątkowo pozytywne i ciepłe. Jednocześnie znajduje potwierdzenie wszystko to, czego dowiedziałem się wcześniej z książki Katarzyny Kubisiowskiej.
To nie jest książka adresowana wyłącznie do fanów Maanamu czy muzyki w ogóle. To również znakomita obserwacja polskiego społeczeństwa w późnym PRL oraz po zmianach ustrojowych.
To jest trzecia przeczytana przeze mnie książka biograficzna pióra Anny Kamińskiej i nie mam żadnych wątpliwości, że pod tym względem nie ma sobie równych na polskim rynku.
Gorąco zachęcam do lektury.
Kapitalna książka!.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWprawdzie nigdy nie byłem wielkim fanem Maanamu, ale zawsze intrygowała mnie postać Marka Jackowskiego, który będąc założycielem tej grupy, jej wieloletnim liderem i twórcą wszystkich największych jej przebojów, ciągle pozostawał w cieniu wypromowanej przez siebie Kory. Do opinii publicznej przebiło się niewiele (głównie plotkarskich) informacji, bo...