-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2021-12-25
2021-12-19
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Papierowy Motyl za egzemplarz recenzencki.
Ludzie od niepamiętnych czasów posługiwali się słowem mówionym i wygląda na to, że to do niczego dobrego nie doprowadziło. Powstawały wojny, kłótnie, które rodziły nienawiść, hejt. Sytuacja rozwinęła się tak bardzo, że doszło do tego, że nawet kabaret przestał śmieszyć, stał się politycznym, demoralizującym bełkotem, który bardziej żenuje, niż bawi. Z biegiem czasu, na skutek licznych zmian, zdania, które niegdyś były wymawiane, stały się ludziom niepotrzebne, wręcz zbędne, dlatego coraz częściej nie potrafimy się dogadać. Na skutek sprzeczności usłyszane komunikaty często mają charakter zaczepny.
Ponadto w dobie XXI wieku w erze komputeryzacji, bardzo rozwiniętej technologii, gdzie wydawałoby się, że rozwój społeczeństwa poszedł naprzód… Okazuje się, że statystyczny człowiek nie potrafi w sposób składny, przemyślany artykułować drugiej osobie swoich myśli, marzeń czy uczuć… Ten problem nie jest obcy także trzydziestoletniemu dziennikarzowi - Maciejowi. Czy mężczyzna przezwycięży swoje bariery i otworzy się na drugiego człowieka? Jakie znaczenie będzie miała w jego życiu poznanie osoby, która na pozór wydaje się podobna do niego? Tego i wiele więcej dowiesz się z najnowszej powieści Pana Macieja Lasoty, pod tytułem “Bezczłowiecze” (2021, Wydawnictwo Papierowy Motyl).
Maciej Lasota - autor dwóch powieści, zadebiutował książką “Przypadkl, czyli awarie międzyludzkie (2020, wydawnictwo Virtualo). “Bezczłowiecze” to jego druga powieść, w której autor przedstawia świat, którego nie chcemy dostrzec. Jednak im dalej w twórczości, tym bardziej daje ona do myślenia.
“Bezczłowiecze” to powieść o tym, co być może kiedyś się wydarzy. To historia o człowieku, który na własne życzenie pozbawił się kontaktu z innymi na skutek zatraceniu się w wirtualnym świecie. Poznaj Macieja dziennikarza i Martę, dla której Internet jest miejscem karmienia swojej próżności. Do czasu… aż nie spotkają siebie nawzajem. Czy ich natknięcie się na siebie może stać się początkiem odrodzenia człowieczeństwa?
“Bezczłowiecze”, to opowieść o życiu, które potrafi być naprawdę okrutne. To historia o świecie, w którym ciężko jest znaleźć odpowiednią osobę do choćby prostej rozmowy, nie mówiąc o niczym więcej. To opowieść o chęci przynależności do grupy, dla której zrozumienie nie jest obcym terminem. Pan Maciej Lasota ukazuje niezwykłą siłę bohaterów, który wydają się już na starcie przegrani, jednak mimo wszystko, czasami mniej efektywnie, a czasami bardziej dążą do osiągnięcia swojego upragnionego celu. W końcu nie od dzisiaj wiadome jest, że choćby problem był nie wiadomo jak duży, w kupie tkwi siła. Prościej jest go rozwiązać powiedzmy we dwójkę, niż w pojedynkę.
Książka sama w sobie jest piękna w swojej prostocie, czyta się ją jednym tchem. Styl pisania jest bardzo lekki, wpadający w mój gust, bez zbędnych opisów, czy trudnej terminologii. Mimo iż lektura jest bardzo krótka (liczy trochę ponad sto stron), to w pełni sobą angażuje, intryguje, porusza, a także zmusza do refleksji i zmian w życiu prywatnym. Jest swego rodzaju paliwem napędowym, które motywuje do działania, kreowania swojego życia jak najlepiej. Bohaterzy są bardzo autentyczni, trochę zagubieni we współczesnym świecie, jednak na tyle silni razem, aby walczyć z przeciwnościami losu. Historia została poprowadzona w narracji trzecioosobowej.
Podsumowując: Historia jest z pewnością interesująca, zapada w pamięć. Czyta ją się błyskawicznie, momentami z zapartym tchem. Nastrój książki jest mroczny, na skraju mało pozytywnych emocji. Jednak po burzy zawsze wychodzi słońce, także pozytywy też się pojawiają. Jeśli miałabym podsumować “Bezczłowiecze” jednym zdaniem, to prezentowałoby się następująco: najbardziej samotne miejsce? Tłum. Uważam, że lektura ta powinna być obowiązkowa dla każdego. Polecam, czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Papierowy Motyl za egzemplarz recenzencki.
Ludzie od niepamiętnych czasów posługiwali się słowem mówionym i wygląda na to, że to do niczego dobrego nie doprowadziło. Powstawały wojny, kłótnie, które rodziły nienawiść, hejt. Sytuacja rozwinęła się tak bardzo, że doszło...
2021-12-09
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej za egzemplarz recenzencki.
Jestem nowym rezydentem tutejszego szpitala psychiatrycznego. Trochę obawiam się, jak będzie wyglądała praca. Czy na wstępie będą mnie sprawdzać pod każdym możliwym aspektem? A może stwierdzą, że jestem nienormalny i założą mi kaftan bezpieczeństwa? Tak czy inaczej, będę dobrej myśli. A właśnie. Nazywam się Dawid Soja, mam dwadzieścia sześć lat i to jest mój pierwszy dzień w ośrodku dla osób z problemami wewnętrznymi.
Jesteś ciekawy, jak potoczą się moje dalsze losy, z czym przyjdzie mi się zmierzyć w “psychiatryku”? W takim razie zachęcam Cię do zapoznania się z najnowszą, a zarazem debiutującą powieścią autorstwa Pani Kamili Bargiel, pod tytułem: “Piąte piętro, czyli 13 dni w szpitalu psychiatrycznym”. Jest to historia napisana przez psychologa dla dosłownie każdego, kogo ciekawi prezentowany temat, jakim jest praca z pacjentami o licznych zaburzeniach psychicznych.
WFW, czyli Warszawska Firma Wydawnicza powstała w 2008 roku. Ich celem jest łączenie różnych funkcji powiązanych z rynkiem wydawniczym, w tym drukarskim. Firma daje możliwość wydania własnej twórczości w bardzo niskim budżecie. Są członkami Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. O WFW można było przeczytać w między innymi: „Newsweeku”, „Kulturze Liberalnej”, czy „Dzienniku”.
“Piąte piętro, czyli 13 dni w szpitalu psychiatrycznym” to historia młodego lekarza, który dopiero sprawdza się w nowej roli. Jest to zapis z dni przebytych w ośrodku dla chorych psychicznie osób. Dzięki temu czytelnik ma przywilej zajrzeć za zamknięte drzwi “psychiatryka” i zobaczyć, kto kwalifikuje się, aby spędzić część swojego życia w takim miejscu. Z drugiej strony będziesz mógł przekonać się, jaki musi być personel oraz jaki niekoniecznie powinien się zachowywać. Dowiesz się lub utwierdzisz w przekonaniu, że jest to taki sam człowiek, jak każdy z nas. Też boryka się z problemami egzystencjalnymi, też może mieć słabsze dni, napady paniki, sytuacje bez potencjalnego wyjścia…
Pani Kamila Bargiel w swojej debiutanckiej powieści porusza problemy natury psychicznej oczami dopiero co zaczynającego swoją podróż z ludźmi ze schorzeniami umysłowymi rezydenta. Tym samym demonstruje, że życie nie zawsze kończy się happy endem. Mimo usilnych prób czasami ciężko dopatrzyć się słońca po burzy. Lektura jest szalenie ciekawa pod względem tematycznym. Ponieważ lubię książki bazujące na psychologii, ale nie typowe podręczniki, dlatego też wybór była dla mnie oczywisty. Szukałam lektury z przesłaniem, ale jednocześnie bez trudnej terminologii i właśnie to dostałam.
Pani Kamila opisała w ciekawy sposób 13 dni w szpitalu psychiatrycznym. Tę książkę chce się czytać, mimo iż miałam wrażenie, że jest momentami przegadana. Z pewnością wzbudza ciekawość, nie pozwala odpocząć od siebie. W pewnym sensie jest uzależniająca. Żałuję tylko, że jest taka krótka, liczy ledwie ponad sto stron. Z racji tego, że Pani Kamila jest psychologiem i zarazem wykładowcą, to potrafi w przystępny sposób przedstawić specyfikę, wykreować nietuzinkowych bohaterów. Sądzę, że praca taka, a nie inna (doświadczenie zawodowe) wzmogły tylko ekscytujący wydźwięk lektury.
“Piąte piętro, czyli 13 dni w szpitalu psychiatrycznym” jest dokładnie tym, co oczekiwałam. Autorka nie zaskoczyła mnie niczym, porusza się po utartych, jednak niebanalnych szlakach. Powieść czytałam w wielkim skupieniu, napięciu, ale i z zainteresowaniem. Idealnie nie było, ale podobało mi się. Śmiało polecam dla każdego, bez wyjątku. Czytajcie, na pewno nie będziecie zawiedzeni.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej za egzemplarz recenzencki.
Jestem nowym rezydentem tutejszego szpitala psychiatrycznego. Trochę obawiam się, jak będzie wyglądała praca. Czy na wstępie będą mnie sprawdzać pod każdym możliwym aspektem? A może stwierdzą, że jestem nienormalny i...
2021-12-03
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
“Akwitania” (10 listopada 2021, Wydawnictwo Muza) autorstwa Evy Garci Saenz De Urturi, to antyczna historia dwóch znienawidzonych narodów: przerażających Książąt Akwitanii oraz niesławnych Kapetyngów, czyli monarchów Francji. To opowieść o dwóch rodach, które non stop krzyżują swoje losy, do momentu aż nie dochodzi do destrukcji obu frontów podczas burzliwego XXI wieku, w momencie, kiedy Zachód Europy zmienia się, już nigdy nie będzie taki sam... Lubisz mroczne powieści, w można napisać historycznym klimacie? W takim razie świetnie trafiłeś, ponieważ autorka “Ciszy Białego Miasta” powraca z nową książką. Zatem przygotuj się na jazdę bez trzymanki. Zapnij pasy i ruszamy w odległą podróż do 1137 roku.
Eva Garcia Saenz De Urturi – pisarka, dziennikarka pochodzenia hiszpańskiego. Prywatnie jest absolwentką optometrii (dziedzina wiedzy stosowanej, zajmująca się procesem widzenia, a szczególnie ochroną, usprawnieniem, zachowaniem i rozwojem tego procesu ), po zakończeniu szkolnictwa zaczęła pracować w branży optycznej, po czym była wykładowcą na Uniwersytecie w Alicante. Jest członkiem jury w konkursach literackich, współpracuje z rozgłośnią radiową Cadena Ser, prowadzi kurs internetowy Marketing dla Pisarzy, szkolenia z kreatywnego pisania oraz zajęcia z literatury i mediów społecznościowych.
Autorka jak do tej pory siedmiu książek, najbardziej popularne to „Cisza białego miasta” (w Polsce 2019), „Rytuał wody” (w Polsce 2019), oraz „Władcy czasu” (w Polsce 2020). Wszystkie trzy powieści znalazły się wśród najlepiej sprzedających się e-booków w Hiszpanii. „Cisza Białego Miasta” okazała się fenomenem czytelniczym, zostały także sprzedane do niej prawa filmowe.
“Zemsty, kazirodcze związki, krwawe bitwy. Poruszająca zagadka dotycząca trzech wielkich postaci, które nakreślą granice kontynentu zwanego później Europą”.
Mamy rok 1137. Książę najbardziej majętnego regionu Francji - Akwitanii ginie w Composteli. Nikt nie wie początkowo, co tak naprawdę z nim się stało. Jednak wiadomo, że jego ciało tuż po zgonie nabrało koloru niebieskiego, co może świadczyć, że za życia był torturowany. Wściekła córka - Eleonora żąda zemsty, dlatego też postanawia wyjść za mąż za potencjalnego mordercę swojego ojca, czyli za króla Francji Ludwika VI Grubego.
Nowy król jednak długo nie żyje, umiera podczas ich wesela w identycznych okolicznościach. Eleonora wraz z Ludwikiem VII postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i z pomocą tak zwanych Akwitańskich Kotów, czyli szpiegów akwitańskiego księstwa, chcą dowieść prawdy, kto stoi za morderstwami. Dlaczego tajemnicza postać chce, aby tron objęli niedoświadczeni młodzi władcy?
Kilka dziesięcioleci wstecz, tuż przed zabiciem księcia Akwitanii, w lesie zostaje znalezione bezimienne dziecko, które zostało porzucone przez swoje pięć matek. Nikt nie wie, po której stronie ono stoi, czy jest dobre, czy złe. Jednak z czasem okaże się, że ten mały człowiek zostanie jednym z najbardziej utalentowanych ludzi europejskiego średniowiecza.
No cóż, tak to czasami bywa, gdy media pompują niewidzialny balonik lekturze, która wcale nie jest tego warta. Wiele osób widząc nazwisko Eva Garcia Saenz De Urturi, po udanej trylogii “Białego Miasta” niewiele zastanawiając się, ruszyła tym tropem po kolejną powieść autorki. Przyznam się, że zrobiłam dokładnie tak samo. Jednak teraz wiem, że był to błąd. Jak poprzednie twórczości pisarki mnie wciągnęły od pierwszych stron, tak w przypadku “Akwitanii” wyszło to bardzo marnie. Nie mogłam wkręcić się w prezentowany świat. Bardzo przeszkadzała mi nadmiernie historyczna fabuła, która w większej mierze jest opisowa.
Styl pisania na plus, ponieważ historia jest wielowątkowa. Poprowadzona w logiczny, spójny sposób. Jednak słownictwo woła o pomstę do nieba, nie dlatego, że jest ubogie, bo tutaj akurat wręcz odwrotnie. Po prostu poprzez swój archaiczny wydźwięk nie było ono dla mnie przyswajalne tak, jakbym tego chciała. Myślałam, że przy lekturze odprężę się, jednak wymagała ona ogromnego skupienia i co chwilę łączenia faktów, zapamiętywania sporej ilości bohaterów. Postaci, które są z krwi i kości, bardzo autentyczni, o różnych problemach, wieku, toku rozumowania.
Lektura z czasem się trochę rozkręca, jednak początkowo jest bardziej statyczna, niż dynamiczna. Dlatego też nie zachęca do zagłębiania się w treść. Narracja została poprowadzona w pierwszej osobie, czyli tak naprawdę czytelnik jest w centrum wydarzeń, co jest ogromnym atutem. Jednak jak mam brać całokształt pod osąd, to nie jestem zadowolona. Historia jest mdła, nie zapada w pamięci. Dla mnie niestety okazała się porażką, nie polecam.
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
“Akwitania” (10 listopada 2021, Wydawnictwo Muza) autorstwa Evy Garci Saenz De Urturi, to antyczna historia dwóch znienawidzonych narodów: przerażających Książąt Akwitanii oraz niesławnych Kapetyngów, czyli monarchów Francji. To opowieść o dwóch rodach, które non stop krzyżują swoje losy, do momentu aż nie dochodzi do...
2021-12-02
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Pierwsza środa miesiąca jest zdecydowanie najgorszym dniem, a przynajmniej tutaj, gdzie jestem. Ten środek tygodnia w tym miejscu jest swego rodzaju dniem Sądu, łączy on się z porządnym zmęczeniem oraz strachem. Wtedy też zaczyna się szał na sprzątanie, dosłownie wszystko musi lśnić. Zero kurzu, paproszków, nie ma mowy o nie pościelonym łóżku… po prostu całokształt musi zostać dopięty na ostatni guzik. Aż do pewnego dnia, kiedy zostaję wezwana do pokoju Pani Lippett, wtedy też w okamgnieniu mój cały dotychczasowy świat wywraca się do górny nogami i w tamtym momencie już wiem, że nie ma odwrotu. Jesteś ciekawy, co się wydarzyło? W takim razie zapraszam Cię do najnowszej ilustrowanej powieści młodzieżowej Pani Jean Webster, pod tytułem “Tajemniczy Opiekun” (2021, Wydawnictwo MG). Nie pozwól, aby niewiedza Tobą zawładnęła, sięgnij po książkę.
Jean Webster, a właściwie Alice Jane Chandler Webster (urodzona 24.07.1876 we Fredonii - wsi położonej w Stanach Zjednoczonych, zmarła 11.06.1916 w Nowym Jorku), amerykańska pisarka znana głównie z książki pod tytułem “Tajemniczy Opiekun” (1912). Jej rodzicielka - Annie Moffet Webster była spokrewniona z Markiem Twainem, natomiast jej ojciec -Charles Luther Webster był wydawcą Marka.
Nastoletnia Agata Abbot jest sierotą, mieszka w przytułku - Domu Wychowawczym imienia Johna Griera. Wykonuje swoje obowiązki sumiennie, z należytą starannością. Aż tu nagle dostaje propozycję nie do odrzucenia od niejakiego Tajemniczego Opiekuna, który pragnie pozostać do końca anonimowym. Mężczyzna zauważa w Agacie talent literacki, który jego zdaniem ona powinna rozwijać. Tym samym funduje jej stypendium, aby mogła rozpocząć naukę w college’u. Sponsor ma jednak jeden wymóg, młoda kobieta musi cyklicznie pisać do niego listy, w których będzie go informować o postępach w nauce i życiu. Aga przystaje na ten pomysł i z zapałem opisuje każdy aspekt swojej egzystencji. Anonimowość darczyńcy jest dla niej ogromną zagadką, którą chciałaby rozwiązać, jednak nie ma pojęcia, że wkrótce stanie się żywą pułapką na Tajemniczego Opiekuna.
“Tajemniczy Opiekun” autorstwa Pani Jean Webster jest powieścią o dziewczynie, która można powiedzieć, że straciła wszystko - rodziców, dom, znajomych… a mimo to nie poddaje się i żyje na swój sposób. Aż tu pewnego dnia los rozdaje jej pozytywne karty i diametralnie jej egzystencja przechodzi metamorfozę. To historia o samotności, szczęściu, ale przede wszystkim też o sile walki, o tym, że nie warto nigdy się poddawać. Zawsze należy walczyć do samego końca. W końcu po burzy wychodzi słońce. Po przeczytaniu lektury przyznam szczerze, że jestem zniesmaczona. Myślałam, że powieść będzie bardziej współczesna, dostałam natomiast zupełnie co innego, taką trochę staroświecką historię. W realiach obecnych “Tajemniczy Opiekun” jest najzwyczajniej na świecie nużący, infantylny, bez ani grama dynamiki.
Charakter lektury jest zdecydowanie opisowy. Podzielony na dwa epizody, ten przed sponsorem zwany “Czarną Środą” i ten w trakcie nauki w College’u zwany potocznie “Długonogim Pająkiem”. Ten drugi to nic innego jak listy do anonimowego mężczyzny. Czytając powieść, nie wiedzieć czemu widziałam obraz popularnej rudowłosej dziewczyny mieszkającej na Zielonym Wzgórzu. Może ze względu na użyty język pisania... Tak, czy inaczej książkę czyta się bardzo płynnie, jednak bez większego zainteresowania z mojej strony. Nie było tutaj oryginalności. Historia jest banalna, do bólu prosta, przewidywalna, powiela utarte schematy. Chociaż w czasach kiedy została napisana twórczość, być może nie były to powszechne tematy.
Bohaterowie są autentyczni, z krwi i kości. Jednak ciężko było mi załapać nić porozumienia z kluczową postacią - Agatą. Wydawała mi się ona na swój sposób inna i to pod każdym względem. Z jednej strony zagubiona, może i wystraszona, naiwna, a z drugiej strony pełna nadziei na lepsze życie. Narracja została poprowadzona w pierwszej osobie, oczami Panny Abbot. Historia jest jednowątkowa, momentami chaotyczna. Jednak da się ją przeczytać. Aczkolwiek w mojej opinii kolokwialnie pisząc: szału nie było.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Pierwsza środa miesiąca jest zdecydowanie najgorszym dniem, a przynajmniej tutaj, gdzie jestem. Ten środek tygodnia w tym miejscu jest swego rodzaju dniem Sądu, łączy on się z porządnym zmęczeniem oraz strachem. Wtedy też zaczyna się szał na sprzątanie, dosłownie wszystko musi lśnić. Zero...
2021-11-27
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
Jak wynika ze statystyk, najczęściej pracującymi osobami w Straży Granicznej są mężczyźni po czterdziestce o wykształceniu wyższym. Na trzech przedstawicieli płci męskiej przypada jedna pracująca kobieta. Szacuje się, że pracownicy wyżej wymienionej instytucji średnio w miesiącu pokonują pieszo od dwustu do trzystu kilometrów. Osoby zatrudnione w Straży Granicznej muszą mieć specjalistyczne umiejętności jak na przykład: rozpoznawanie fałszywego elementu od sfałszowanego.
Do ich głównych zadań należy między innymi ochrona terytorium na granicy kraju. Jest to skrupulatne pilnowanie, aby na teren Polski nie wkroczył niechciany emigrant, czy przemytnik. Praca Strażnika Granicznego często słusznie budzi niepokój o zdrowie i życie. Jak można wywnioskować z powyższego opisu, praca Straży Granicznej wcale nie jest taka prosta, kolorowa jakby mogło się wydawać. Wymaga ogromnego poświęcenia, zaangażowania.
Ciekawi Cię temat ochrony terytorialnej? W takim razie koniecznie poznać najnowszą powieść Pani Anny Gorczycy, pod tytułem “Straż Graniczna” (2021, Wydawnictwo Muza). Jest to książka oparta na faktach, zawarte w niej opowiadania są autentyczne. Jesteś ciekawy wrażeń z lektury? W takim razie zapraszam do dalszej części recenzji.
Anna Gorczyca - absolwentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od lat pracuje w jednej z najpopularniejszych gazet w Polsce. Wykonuje swoją pracę nie tylko w celach zarobkowych, ale także z pasją. Interesuje się życiem zwykłych ludzi, polityką oraz gospodarką. Poza pracą uwielbia podróżować, podążać nieznanymi ścieżkami. Mieszka wraz z dwoma dorosłymi synami w Krośnie.
Pracownik Straży Granicznej przychodząc do pracy, nigdy nie ma pojęcia, co go czeka. Nie wie, czy na swojej drodze spotka na przykład nielegalnego imigranta, czy potencjalnie groźnego przestępcę. Musi być gotowy na każdą opcję. Do jego głównych zadań należy obrona granicy kraju przed nieproszonymi gośćmi, jakimi są między innymi: imigranci, terroryści, przemytnicy ludzi, narkotyków, towarów bez akcyzy. Powinien przygotować się różne opcje patrolu, poczynając od leżeniu kilku godzin w zaroślach, po intensywny, wyczerpujący bieg za zbiegiem. Straż Graniczna jest bardzo często narażona na niebezpieczeństwo.
Dzięki najnowszej powieści Pani Anny Gorczycy poznasz najpopularniejsze sposoby przemycania towaru. Przyjrzymy się bliżej technikom pilnowania granicy Polski. Dowiesz się, czy przemytnicy ludzi posiadają jakiś system, który ułatwia im wykonanie celu. Ponadto nabędziesz wiedzę z zakresu, kim są organizatorzy przerzutów. Jak wygląda praca Polskich pograniczników na terenach zagranicznych. W jaki sposób funkcjonują przytułki dla cudzoziemców. Co się dzieje, jeśli na granicy pojawia się groźny przestępca.
Autorka w swojej najnowszej powieści pod tytułem “Straż Graniczna” opisuje autentyczne historie na łamach obrony granicy kraju. Są to opowieści opowiedziane przez pograniczników, przemytników, czy nielegalnych imigrantów próbujących wkroczyć na obcy teren. Lektura już od samego początku mi się spodobała. Nie ma w niej ani grama fikcji, jest bardzo autentyczna. Można nawet śmiało stwierdzić, że jest na czasie. Doba pandemii nie jest obca.
Mimo początkowego sceptycznego nastawienia do książki, w późniejszym czasie czułam ogromną fascynację. Dzięki lekkiemu pióru i tekstowi bez zbędnych trudnych terminów twórczość czyta się naprawdę bardzo szybko. Wkręciłam się w prezentowane historie w całości, trudno było mi się oderwać od książki, która od samego początku aż do końca trzyma czytelnika w swoistym napięciu. W skrócie pisząc: nie spodziewałam się aż tak intrygującej lektury. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Twórczość Pani Anny Gorczycy polecam każdemu, kogo interesuje praca Straży Granicznej. Czytajcie, na pewno nie będziecie zawiedzeni.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
Jak wynika ze statystyk, najczęściej pracującymi osobami w Straży Granicznej są mężczyźni po czterdziestce o wykształceniu wyższym. Na trzech przedstawicieli płci męskiej przypada jedna pracująca kobieta. Szacuje się, że pracownicy...
2021-11-17
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
“Kiedyś przedzierał się z obiektywem przez piekło wojny, teraz znalazł się na celowniku nowojorskiej policji.”
Lubisz powieści kryminalne z nutką grozy, a także obszernym tłem obyczajowym? W takim razie mam coś dla Ciebie. Poznaj historię Alexa Traynora, byłego fotografa wojennego. Po powrocie z Syrii do kraju ojczystego na skutek licznych wydarzeń nie potrafi już być tym samym człowiekiem, co kiedyś. Nie umie zebrać się w sobie, natomiast potęgujący z każdej strony stres pourazowy nie pomaga mu w tym.
Na domiar złego zostaje oskarżony i tym samym staje się głównym podejrzanym odnośnie do zabójstwa pewnej kobiety oraz w sprawie zaginięcie swojej narzeczonej. Ta książka to prawdziwa jazda bez trzymanki! Także zapnij pasy i przygotuj się na mnóstwo emocji. Jakich? Przekonaj się sam i sięgnij po najnowszą powieść Pani Hilary Davidson, pod tytułem “Jedno małe poświęcenie” (2021, Wydawnictwo Muza).
Hilary Davidson- kanadyjska pisarka. Obecnie zamieszkuje Stany Zjednoczone. Na swoim koncie ma wiele sukcesów, wielokrotnie była nagradzana i doceniana w zakresie opowiadań i powieści. W 2011 roku zadebiutowała książką “The Damage Done”, za którą otrzymała nagrodę Anthony’ego. Jest ona przyznawana najlepszym pisarzom w kategorii literatura detektywistyczna i kryminalna.
Wizyta Alexa w Syrii skończyła się opłakanym stanem. Został on uprowadzony, a następnie torturowany. Skutki tych przykrych wydarzeń odczuwa po dziś, nie potrafi się otrząsnąć z powstałej traumy. Niepożądane objawy pojawiają się znikąd, paraliżując tym samym nie tylko umysł mężczyzny, ale i jego ciało. Tym samym powracają też wspomnienia, jednym z nich jest migawka z poznania niejakiej Emily Teare, obecnie jego narzeczonej, niegdyś chirurga wojennego. Uczucie rosło, dlatego też po powrocie do kraju- Nowego Jorku postanawiają zamieszkać razem. Sielanka trwa do czasu, aż kobieta znika w niewyjaśnionych okolicznościach.
Śledztwo w sprawie zaginięcia prowadzi detektyw Sheryn Sterling i jej partner Rafael Mendoza. Uwzględniając wcześniejszy incydent, automatycznie głównym i najważniejszym podejrzanym staje się najbliższe otoczenie Emily, czyli uzależniony od narkotyków Alex, który ma na swoim koncie nieudaną próbę samobójstwa. Dochodzenie nabiera obrotów, zdesperowany mężczyzna szuka swojej narzeczonej, natomiast policjantka za wszelką cenę stara się znaleźć poszlaki, które wskazywałyby na winę podejrzanego.
Nowy Jork jest miastem pożądanym, jak i przeklętym. Spełniają się w nim najskrytsze marzenia, ale i także pojawiają się koszmary, których ciężko wyzbyć się. “Jedno małe poświęcenie” autorstwa Pani Hilary Davidsona, jest powieścią o zagubieniu, zaufaniu, błędach życiowych, a także o konsekwencjach, jakie trzeba ponieść za swoje czyny. Historia jest napisana w ciekawy i zarazem mroczny sposób. Jest to gratka dla fanów thrillerów, którzy lubią wartką fabułę od pierwszych stron.
Początek książki zapowiada się na bardzo intrygującą lekturę i tak też jest, ponieważ dalej jest tylko lepiej. Nie ma momentu, kiedy fabuła zwalnia. Co za tym idzie, powieść jest bardzo dynamiczna, natomiast zastosowana wielowątkowość nie dość, że dodatkowo urozmaica lekturę, oczywiście w tym pozytywnym sensie, to jeszcze napędza ją, a także wzbudza kilkukrotne większe zainteresowanie.
Wartkość, napięcie, misterna intryga, podejrzani, mylne tropy, nieustraszona detektyw, realni bohaterowie, ciekawe dialogi, brak zbędnych opisów, lekkie pióro… te wszystkie elementy sprawiają, że poprzeczka w mrocznym gatunku została podniesiona bardzo wysoko. “Jedno małe poświęcenie” w moim odczuciu jest książką, której niczego nie brakuje, jest po prostu idealna, z odpowiednio wyważonymi proporcjami gatunkowymi. Polecam, nie zawiedziecie się. Lektura jest zdecydowanie godna polecenia.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
“Kiedyś przedzierał się z obiektywem przez piekło wojny, teraz znalazł się na celowniku nowojorskiej policji.”
Lubisz powieści kryminalne z nutką grozy, a także obszernym tłem obyczajowym? W takim razie mam coś dla Ciebie. Poznaj...
2021-11-26
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Jestem Blanka. Posiadam urodę jak mało kto. Nie ma faceta, który by nie zawiesił na mnie oka. Jednak posiadam też sporo wad, jest uzależniona od używek. Pochodzę z wielkiego miasta, jednak ze względu na moją trudną przeszłość postanawiam przeprowadzić się na wieś. Tak też trafiam na prowincję do wielkiego, opuszczonego domu. Jestem tam sama wśród obcych mi ludzi, którzy nie wydają się mieć pozytywnych zamiarów w stosunku co do mnie. Szwędam się z jednego kąta do drugiego, nie mogę znaleźć dla siebie miejsca, ani tutaj, ani nigdzie indziej…
Lubisz powieści o młodych zagubionych ludziach? W takim razie nie możesz przeoczyć najnowszej powieści Pani Grażyny Wieczorek, pod tytułem “Marzenia kontrolowane” (2021, Wydawnictwo Psychoskok). Zapraszam Cię do świata Blanki, której z życiem nie jest po drodze. Przekonaj się sam, czy tej młodej kobiecie uda się w końcu zaznać szczęścia, a może zatraci się do reszty w swoim marnym żywocie?
Wydawnictwo Psychoskok - działalność wydawnictwa zaczyna się od 2011 roku. Od momentu, kiedy to jeden ze współzałożycieli postanawia wydać książkę poprzez Psychoskok. Aktualnie redagują kilka powieści w miesiącu. W ich ofercie można znaleźć przeróżnej maści literaturę od tej o zabarwieniu obyczajowym, przechodząc przez romanse, a kończąc na kryminałach, poradnikach, poezji, czy felietonach.
Blanka dopiero co zdążyła wyjść z więzienia, a jej życie na nowo zaczyna się psuć. Pewnego dnia całkiem przypadkiem odnajduje ukryty testament, w którym dowiaduje się, że ma siostrę, która tak jak i ona odziedziczyła posiadłość po zmarłej krewnej. Bohaterka nie czekając ani chwili dłużej wyrusza w podróż, aby poznać rodzeństwo. Gdy trafia na miejsce, przeżywa niemały szok bowiem okazuje się, że dom jest opuszczony.
Zostając w nim, tym samym poznaje zalety i wady przeprowadzki z wielkiego miasta do małej wioski. Dochodzi do wniosku, że to, co widzimy na początku, nie zawsze okazuje się tym samym później. Sytuacja staje się dramatyczna, gdy do lokalnej społeczności dociera informacja o jej przeszłości. Sąsiedzi z piekła rodem obmyślają plan, w jaki sposób skutecznie pozbyć się kobiety. Na domiar złego następujące po sobie wydarzenia skłaniają do rozwikłania zagadki wstrząsającego morderstwa sprzed lat...
Pani Grażyna Wieczorek porusza problemy natury z reguły (aczkolwiek nie zawsze) młodych ludzi, jakim jest popadanie w złe towarzystwo, następnie nałogi i tak oto mamy jawne ‘stoczenie’ się człowieka na margines społeczny. Poznajemy historię młodej kobiety, która jest zdana sama na siebie, przez to popada w niemałe tarapaty, z którymi musi rozprawić się samodzielnie. Dla niej nie kończy to się happy endem. Autorka z ogromną skrupulatnością nakreśla postać zagubionej bohaterki, robiąc z niej tym samym też narratorkę historii jednowątkowej.
Fabuła jest intrygująca, natomiast temat uzależnień, osamotnienia, który nie jest łatwy, w tym wypadku został przedstawiony w bardzo przystępny sposób. Pani Grażyna ukazała historię pół żartem pół serio -przekazuje istotę wplatając w to humorystyczne elementy, co sprawia, że książkę czyta się świetnie. Ponadto zapada ona w pamięć. Przyznam szczerze, że spodobał mi się styl pisania autorki, natomiast wykreowany świat tak mnie wciągnął w swój wir, że nie mogłam oderwać się od niego.
Jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona, jak z utartego, powielanego schematu można zrobić książkę na swój sposób oryginalną, dynamiczną. Mimo iż niczego nowego nie wprowadza, to uznałam ją dzięki formie przedstawienia za nietuzinkową. Spodobała mi się. Jednocześnie chciałabym, aby pojawiło się więcej tak dopracowanych powieści. Coś niesamowitego. Polecam, śmiało czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Jestem Blanka. Posiadam urodę jak mało kto. Nie ma faceta, który by nie zawiesił na mnie oka. Jednak posiadam też sporo wad, jest uzależniona od używek. Pochodzę z wielkiego miasta, jednak ze względu na moją trudną przeszłość postanawiam przeprowadzić się na wieś. Tak też trafiam na...
2021-11-14
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Czuliśmy się niczym wyzwolona zwierzyna, którą tak czy inaczej, czeka śmierć. To było jak ostatni oddech tutejszym, świeżym powietrzem. Chwile wolności przed nieuniknionym. Obserwatorzy. Oni też byli, jakby wyczuli, co się święci, przyglądali nam się z zaciekawieniem i niepokojem. Gotowi do pomocy, a może jednak nie? Podawali nam środki na przeczyszczenie, a może to był alkohol? Chcieli nas wesprzeć, jednak tak naprawdę tylko zdawało im się, że mają pojęcie, co za chwilę nastąpi… Czy słyszałeś już o najnowszej powieści Pana Dariusza Lechańskiego, pod tytułem “Przypomniałaś sobie, Mimi?” (2021, Wydawnictwo Novae Res). Jeśli nie, to zapraszam Cię do świata, gdzie życie dwóch obcych sobie osób połączy śmierć...ich samych.
Dariusz Lechański-pisarz urodzony w 1972 roku. Całe swoje życie spędził na południu Polski-we Wrocławiu. Jest posiadaczem czterech dyplomów z trzech różnych uczelni, takich jak: Uniwersytet Wrocławski, Europejska Akademia Dziennikarska w Wiedniu oraz Głównej Szkoły Handlowej w Warszawie. W życiu zajmuje się mediom tym o charakterze masowym, zarówno naucza o nich, jak i praktykuje.
“Dopiero gdy dotrzesz do mety, zrozumiesz, po co biegłeś”.
Mimi jest nastolatką, która dopiero wchodzi w świat dorosłości. Adam jest dojrzałym mężczyzną z bagażem doświadczeń życiowych. Pewnego dnia spotykają się całkiem przypadku na maratonie, w którym mieli obydwoje pobiec. On zagubiony, ona okazuje nim zainteresowanie i mu pomaga. Podczas rozmowy okazuje się, że łączy ich więcej, niż mogliby się spodziewać. Jednym z ich wspólnych pragnień jest chęć wylogowania się z dotychczasowego życia oraz zapadnięcie w głęboki, długi sen. Wtedy też wpadają na według nich genialny pomysł, jakim jest popełnienie zbiorowego samobójstwa, tylko oni. Jednak nie wszystko idzie po ich myśli, a jedno z nich kończy wyścig trochę szybciej.
“Przypomniałaś sobie, Mimi” jest powieścią o dwóch ludziach: Mimi (czyli Róży) oraz o Adamie. Obydwoje są przytłoczeni życiem i mają jedno marzenie, nie chcą już żyć. Opis znajdujący się na okładce wydawał się szalenie ciekawy, jednak fabuła pozostawia wiele do życzenia. Nie ma w niej nic oryginalnego, Pan Dariusz powiela już utarte wcześniej schematy. Zdecydowana większa część powieści toczy się w biegu i to dosłownie, ponieważ akcja rozgrywa się podczas maratonu. Dopiero pod koniec zaczynają pojawiać się konkrety, na które tak niecierpliwie czekałam przez całą twórczość.
Zdążyłam się zanudzić, nim w końcu dotarłam do upragnionego jednak niesatysfakcjonującego mnie pod żadnym względem zakończenia. Prawdę pisząc, czuję się trochę oszukana. Opis, a fabuła to dwie inne bajki, których wspólnym elementem jest to, że momentami nawiązują do tego samego tematu. Pod względem parametrów lektura jest bardzo dynamiczna, z ubogim tłem obyczajowym. Narracja została poprowadzona w pierwszej osobie, a konkretniej oczami Adama. Swoją drogą autor wprowadził niekorzystny zabieg (mógłby być on pożądany, gdyby przedstawić go inaczej, w bardziej logiczny, nienachalny sposób) wplatania myśli głównego bohatera, który jest jednocześnie narratorem.
Uważam, że książce momentami jest mało wiarygodna, a Panu Dariuszowi za bardzo zaszalała wyobraźnia. Rozbawili mnie Ci napotkani ekscentryczni ludzie podczas biegu, nagle wszystkie problemy świata pojawiają się podczas maratonu, każdy o czymś sobie przypomina, ma jakieś trudy. Historię czyta się szybko, jednak słownictwo jest bardzo ubogie, co też widać po licznych powtórzeniach. Jednym z niewielu elementów, które spodobały mi się to, że każdy nowy rozdział zaczyna się krótkim tekstem z bodajże przesłuchania głównego bohatera. W sumie to te mini zapowiedzi są dużo ciekawsze, niż poszczególne części książki, które z czasem tworzą całość.
Ogólnie to jestem zniesmaczona, zawiedziona. Liczyłam na coś lepszego. Motywem przewodnim są moim zdaniem relacje międzyludzkie, a nie śmierć. Coś poszło nie tak, nie w tym kierunku co powinno. Nie polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Czuliśmy się niczym wyzwolona zwierzyna, którą tak czy inaczej, czeka śmierć. To było jak ostatni oddech tutejszym, świeżym powietrzem. Chwile wolności przed nieuniknionym. Obserwatorzy. Oni też byli, jakby wyczuli, co się święci, przyglądali nam się z zaciekawieniem i niepokojem. Gotowi do...
2021-10-19
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu NowoCzesne za egzemplarz recenzencki.
Czy słyszałeś kiedykolwiek o górach Caha? Jeśli nie, to żałuj, ponieważ jest to niesamowite miejsce, działa zarówno hipnotyzująco, jak i budzi strach. Z natury tajemnicze, zdradliwe swoim urokiem, jednak tego dnia przeszły same siebie, stały się jeszcze bardziej skryte w sobie, niż mają w zwyczaju. Kuszą pofalowanym terenem, zachwycają śpiewem ptaków, tym samym chcąc czy nie tworzą w promieniach słońca swego rodzaju koncert niezrozumiały dla nikogo innego, jak dla osób tam przebywających.
Tym samym podkreślają swój majestat, prowokują do przemyśleń, do odpowiedzenia sobie na nurtujące pytania… „Głodna góra”(2021, Wydawnictwo NowoCzesne) Pani Joli M. Mroszczyk sprawi, że zatrzymasz się, aby przemyśleć, czym jest właściwie życie. Znajdziesz wiele odpowiedzi, ale i tak ostatecznie dojdziesz do wniosku, że również jesteś częścią cudu, na który składa się natura.
Jola M. Mroszczyk - debiutująca pisarka, mama czworga dzieci. Mieszka w Anglii, gdzie niegdyś pracowała jako: pani sprzątająca, kelnerka, a także jako opiekunka osób starszych. Inspiracją do pisania była jej mama, która na skutek wydarzenia z pracy kelnerki stwierdziła, że jej córka ma talent. Tym samym w 2013 roku nawiązała współpracę z Irlandzką firmą ArtOnFashion, gdzie tworzyła wzory tkanin. Autorka “Głodnej góry” lubi wysławiać się nie tylko poprzez słowo mówione, czy pisane, ale także poprzez malarstwo. W związku z tym zaczęła tworzyć ilustracje do powieści i tak powstała jej pierwsza książka, która łączy w sobie pewną historię i przepiękne malunki.
Góry Caha, jest to miejsce, gdzie życie płynie swoim własnym rytmem. Natura onieśmiela, a otaczająca przyroda działa znacząco na ludzi. Mimo demonów przeszłości, Maks i Elen w końcu znajdują swój kawałek ziemi, do którego mają zamiar przynależeć. Głodna Góra cieszy się także uznaniem wśród rodziny Richarda, która też na nią się wybiera. Zatrzymują się tym samym w domu braci O’Sullivan. Zauroczeni okolicą, nie wiedzą jednak, co na nich czeka. Pojawia się też pleśń, która odgrywa w górach kluczową rolę. Tajemniczy organizm rozprzestrzenia się, gdzie tylko może. Nikt jednak nie wie, jaka jest jej rola, czy pożera wszystko, co napotka na swojej drodze? Może to właśnie dzięki jej zawdzięczamy nazwę „Głodna góra”?
„Głodna góra” Pani Joli M. Mroszczyk to powieść przepełniona wskazówkami, dla tych, którzy pragną żyć w symbiozie z naturą, szukając tym samym sposobu na osobisty rozwój duchowy. To także ostrzeżenie dla ludzi, którzy uznają marnotrawstwo tego, co daje nam przyroda. Lektura mnie zaskoczyła konkretnie, ale nie samym tekstem, a faktem, że oprawę graficzną (łącznie z okładką) stworzyła ta sama osoba, która napisała powieść, czy autorka – Pani Jola M. Mroszczyk. Miłe zaskoczenie i jednocześnie wielkie uznanie ode mnie za ogromny talent artystyczny.
Sama w sobie historia została podzielona na cztery odrębne części: „Ogrody życia”, „Wycieczka”, „Moralność na sprzedaż”, „Złodzieje przeszłości”, których przejścia z jednego na drugi zostały ukazane w bardzo przystępny, zwięzły sposób. „Głodna góra” charakteryzuje się bardzo ładnym językiem, autorka zwłaszcza na samym początku zastosowała przeróżne ozdobniki, liczne epitety. Taki zabieg dodaje historii baśniowy nastrój, dlatego śmiało można napisać, że książka jest bajką dla dorosłych.
Poza pięknie wykreowanym światem lektura została poprowadzona w charakterze opisowym, to znaczy, że fabuła jest zdecydowanie bardziej statyczna niż dynamiczna, brakuje większej ilości dialogów, które spowodowałyby, że powieść nabrałaby stosownego tempa, tym samym była lepiej przyswajalna, bardziej zapamiętywana. Czytając książkę, czułam znudzenie, szczególnie na początku, trochę później autorka lekko zmienia styl pisania, na dla mnie bardziej realistyczny, jednak nie do końca, ponieważ gdy myślałam, że będzie „normalnie”, nagle zaczęły przemawiać zwierzęta. Z czasem jednak moja ciekawość wzrastała, Pani Joli udało mnie się (chciałoby się napisać „w końcu”) zadowolić.
Oprócz tego, że wkręciłam się w książkę, którą początkowo uważałam za słabą, to zauważyłam, że płynie z niej niesamowita mądrość, tak subtelnie przekazana, jednak w jak najbardziej przystępny sposób, że aż na nowo zaczęłam ochotę zagłębiać się w treść. Kolejnym atutem są ciekawostki, niekiedy mity powiązane z naturą, dawnymi latami. Przyznam się, że niektóre z nich wcześniej już słyszałam, inne były dla mnie nowością. Zmusiły mnie do pogłębienia wiedzy własnej.
Podsumowując: „Głodna góra” jest powieścią zdecydowanie godną uwagi – płynie z niej ogromne przesłanie, które głosi aby brać jak najwięcej od natury, dobrze wykorzystywać jej zasoby, a nie je marnować. Z reguły preferuję bardziej dynamiczne książki, jednak ta obroniła się właśnie płynącymi z niej ciekawostkami, motywacją do zmiany swojego życia na potencjalne lepsze. Co prawda brakowało mi jakiegokolwiek napięcia, wartkości, jednak po raz kolejny raz lektura obroniła się bajkowym klimatem. Zdecydowanie na korzyść wyszło połączenie świata „ludzkiego” ze światem magii, gdzie zwierzęta faktycznie potrafią przemówić, a może to były ich myśli… Tak czy inaczej, podobało mi się. Czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu NowoCzesne za egzemplarz recenzencki.
Czy słyszałeś kiedykolwiek o górach Caha? Jeśli nie, to żałuj, ponieważ jest to niesamowite miejsce, działa zarówno hipnotyzująco, jak i budzi strach. Z natury tajemnicze, zdradliwe swoim urokiem, jednak tego dnia przeszły same...
2021-11-11
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Czym jest vore w fantastyce? Jest to podgatunek książek, filmów, prozy... charakteryzującymi się nierealnością w świecie realnym. Ten nurt jest mało powszechny w Polsce, jednak doskonale znany poza granicami ojczystego kraju. Vore w uproszczeniu znaczy tyle, co “wybierać, a następnie pożerać”, jednak aby nie było za prosto, istnieją trzy podtypy tego nurtu. Pierwszy polega na fantazjowaniu o byciu połkniętym. Drugi tyczy się pożerania kogoś innego. Trzeci jest zbiorem dwóch poprzednich, czyli zainteresowaniem ogólnym tym tematem…
Tymi słowami wstępu chcę Cię zachęcić do powieści łączącej w sobie vore soft i hard, czyli ofiara podczas ataku nie jest ranna, nie ma krwawych scen. Natomiast pożarta jest ‘bezpieczna’ w żołądku oprawcy. Wersja kolejna polega na konsumpcji drugiej istoty wbrew jej woli, towarzyszą temu drastyczne elementy, a na końcu następuje połknięcie. Poznaj “Mroczną stronę Forkisa” (2021, Wydawnictwo Canis Majoris) autorstwa Pani Adrianny Biełowiec.
Canis Majoris to małe wydawnictwo, które specjalizuje się w polskiej literaturze hard oraz military science fiction. Wydają w wersji elektronicznej (e-book), a na wyraźne życzenie w formie papierowej.
“Uważają, że zadaje najstraszliwszą śmierć. Lecz niektórzy pragną umrzeć w ten sposób…”
Xajb’a Kej zostaje pojmany przez wrogi naród z plemienia Jun Kame, na który składają się człekojaguary. Tym samym po ocknięciu się znajduje się w posiniaczony w środku dżungli. Bezwzględni i pozbawieni skrupułów kanibale zmuszają swoją ofiarę do wykonywania ich rozkazów. Jednym z nim jest pożarcie żywcem wcześniej uprowadzonej kobiety, co stanowi też wprowadzenie do nieodwracalnej globalnej katastrofy…
Wkrótce uprowadzony umiera, jednak odradza się jako Forkis. Dzięki doskonaleniu swoich umiejętności staje on się jednostką nie do pokonania przez nikogo, w konsekwencji czego giną miliony ludzi. Metamorfoza Xajb’a Kej’a popędza go na przód w wykonaniu swojej misji, jaką jest sprawiedliwość na świecie. Nie zawaha się on wprowadzić do egzystencji radykalnych metod, aby osiągnąć swój cel. Czy uda mu się?
Jako że nurt voire raczkuje w Polsce, tak też nigdy nie czytałam książki o takowym motywie przewodnim, aż do niedawna. Zaintrygowało mnie w powieści, że miała być i jest bardzo brutalna. Chciałam poznać lekturę, która autentycznie mną poruszy. Do tej pory było ciężko osiągnąć ten cel, aż do momentu, kiedy w moje dłonie wpadła twórczość Pani Adrianny Biełowiec, pod tytułem “Mroczna strona Forkisa”. Tutaj nie dość, że czułam przerażenie, to i jeszcze obrzydzenie pomieszane z zaskoczeniem.
Książka jest bardzo specyficzna, po części dlatego, że nie wiedziałam czego się spodziewać aż do wstępu. Jeśli jesteś wrażliwy, to nie radzę jej czytać, dedykuję zatem dla czytelników o mocnych nerwach i sporej odporności na krzywdę. Historia sama w sobie jest ciężka. Jednak autorka użyła bardzo lekkiego języka, dlatego też, mimo iż treść skomplikowana, przepełniona trudnym nazewnictwem to czytało się ją się na ogół dobrze. Co nie znaczy, że nie pojawiały się przerywniki, bo było ich dużo. Zmuszały mnie do robienia sobie krótkich przerw podczas zagłębiania się w treść, a następnie do powrotu do słownika, tutaj też do zapoznania się z przypisami.
Podsumowując: Mimo bardzo skomplikowanego tematu, książkę czyta się przyzwoicie. Według mnie niepotrzebne było wprowadzone tak bardzo wymyślne nazwy postaci. Dużo prościej przychodziłoby zapamiętywanie ich, gdyby nie ich imiona. Jednak rozumiem, że gatunek typu science fiction rządzi się swoimi prawami i tak musiało być. Fabuła jest bardzo dynamiczna, także na pewno nie można przy niej się nudzić. Narracja została poprowadzona w trzeciej osobie, natomiast sama historia zapada w pamięci. Jak widać, były elementy, które spodobały mi się, jak i te, które mnie odpychały. Tak czy inaczej, polecam. Warto przeczytać choćby dla zapoznania się z nurtem vore, który jak już wspominałam, nie jest popularny w Polsce.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Czym jest vore w fantastyce? Jest to podgatunek książek, filmów, prozy... charakteryzującymi się nierealnością w świecie realnym. Ten nurt jest mało powszechny w Polsce, jednak doskonale znany poza granicami ojczystego kraju. Vore w uproszczeniu znaczy tyle, co “wybierać, a następnie...
2021-11-04
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu NowoCzesne za egzemplarz recenzencki.
Obce dłonie wędrują po Twoim ciele. Zaczynają swoją podróż od włosów, przechodzą przez talię, a kończą na udach. Ponieważ jesteś niewidoma, nie potrafisz dostrzec, kim jest ten ktoś, kto nawiedza Cię codziennie w nocy. Drżysz z przerażenia, natomiast ciśnienie podnosi Ci się do tego stopnia, że mimo iż w pomieszczeniu panuje chłód, Tobie jest gorąco, płoniesz. Dopadają Cię skrajne emocje: złość, panika, ból, niezrozumienie, bezradność, ale także ciekawość, ekscytacja, czy odrętwienie. Aż tu nagle czujesz silny napór na swoje ciało, wydajesz jęk-przerażenia, a może podniecenia? Czy słyszałeś już o najnowszej powieści dla dorosłych z pogranicza erotyka i romansu-”Ze snu”, autorstwa Mayi M. Lancewicz (2021, Wydawnictwo NowoCzesne)? Jeśli nie, to świetnie się składa, ponieważ poniżej opowiem Ci trochę o niej. Miłej lektury!
Maya M. Lancewicz-debiutująca autorka pochodząca z Warszawy. Sercem i rozumem jednak jest we Włoszech. Z wykształcenia i zamiłowania italianistka, z przyzwyczajenia i dzieciństwa pływaczka. W wolnym czasie lubi zagłębiać się w wartościową literaturę oraz wyszukiwaniem interesujących nowinek i kontrowersji. Jak sama mówi, traci czas na słuchanie muzyki przy kawie, z listą nowych słówek w języku włoskim i lekturą, której oprawa graficzna, gdyby umiała mówić, to powiedziałaby: “przeczytaj mnie”. Przyjemność sprawia jej myślenie o sobie, jako o włoskiej artystce… Jednak to tylko na razie marzenia, które jak wiadomo są do spełnienia.
Silna chęć w stosunku do czegoś potrafi wysyłać złudny obraz do mózgu, który w takim wypadku ‘widzi’ coś, czego tak naprawdę nie ma. Wizja połączona z nachalnym myśleniem, podnieceniem doprowadza do ciężkiego do okiełznania obezwładniającego obłędu. Czy dotyk, który co noc czuje na swoim ciele Lavinia to jedyny wytwór jej wyobraźni? A może mężczyzna jest istotą żywą, który doprowadza ją do ekstazy z premedytacją? Co ma wspólnego nocny kochanek z zaginioną rodziną? Wyrusz w podróż życia do uroczego włoskiego miasteczka i dowiedz się prawdy.
Czy to o czym tak bardzo marzymy, może się stać rzeczywistością? Jak daleko jest w stanie posunąć się wyobraźnia, żeby zaspokoić pragnienia? Ile przyjdzie zapłacić, żeby z pozoru niemożliwe stało się możliwe? Na te i na wiele innych pytań znajdziesz odpowiedź w debiutanckiej powieści Pani Mayi M. Lancewicz, pod tytułem “Ze snu…”. To tutaj przeżywamy przygody z główną bohaterką, która jest niewidoma. Dzięki czemu ma wyostrzone inne zmysły, w tym wyobraźnię. Snucie wizji jednak nie zawsze kończy się tak, jakby chciała. Jest to historia o samotności, ale także potężnej sile, która nie pozwala się poddać, zagrzewa do walki. To również powieść, która ukazuje, jak bardzo życie potrafi być przewrotne.
Do debiutów zawsze podchodzę ostrożnie, bo zwykle kończą się w dwojaki sposób. Albo jestem zadowolona i jest mi mało, czuję niedosyt, albo jestem zdegustowana i czekam, tylko aby jak najszybciej zakończyć nieciekawą książkę. W przypadku “Ze snu…” pasuje mi niestety druga opcja, ta lektura to zupełnie nie moja bajka. Dlaczego? Zacznę od początku: po pierwsze, liczyłam na coś bardziej dynamicznego, tymczasem zastałam w większej części historię, która jest opisowa, dialogów jak na lekarstwo. Po drugie, nie przypadł mi do gustu styl pisania, jest lekki, jednak ma coś w sobie, co ciężko mi jednoznacznie nazwać, a irytowało mnie to, w jaki sposób została książka napisana. Nie potrafiłam wgryźć się w treść. Chociaż pierwsze strony zapowiadały się kapitalnie, tak im dalej, tym było gorzej.
Narracja jest poprowadzona w trzeciej osobie, wartkość leży, a bohaterowie są jacyś dziwni, z którymi nie mogłam załapać porozumienia, wydawali mi się momentami sztuczni. Czyli podsumowując całokształt: opis mnie bardzo zaciekawił, wydawał się mroczny. Spodziewałam się, że takowa też będzie książka, jednak nic bardziej mylnego. Tutaj wysuwa się naprzód znane powiedzenie, które brzmi: nie oceniaj książki po okładce. Fakt faktem, że pierwsze strony podobały mi się, jednak im dalej, tym bardziej czułam się znudzona. Za dużo opisów, za mało dialogów. Co tutaj więcej pisać. “Ze snu…” to nie mój klimat. Jednak z pewnością spodoba się bardziej Paniom, niż Panom ze względu na wplecenie romantycznych aktów. Osobiście nie polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu NowoCzesne za egzemplarz recenzencki.
Obce dłonie wędrują po Twoim ciele. Zaczynają swoją podróż od włosów, przechodzą przez talię, a kończą na udach. Ponieważ jesteś niewidoma, nie potrafisz dostrzec, kim jest ten ktoś, kto nawiedza Cię codziennie w nocy. Drżysz z...
2021-10-31
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
Czy słyszałeś już o najnowszej neomilicyjnej powieści Pana Ryszarda Ćwirleja, pod tytułem “Mordercza rozgrywka” (2021, Wydawnictwo Muza)? Jeśli nie, to przychodzę do Ciebie z dobrą nowiną. Milicjanci z Poznania wracają po raz dziesiąty! Gotowy na niesamowitą podróż w PRL-owskich klimatach? No to czytaj dalej.
Przerażającego kryminału nie trzeba daleko szukać. Wystarczy tylko wyjść na ulicę, obejrzeć wiadomości w telewizji… Inspiracja zaraz się znajdzie. Co za tym idzie, dobra mroczna literatura to taka, która jest autentyczna, posiada elementy dydaktyczne. Namacalne jest w niej przesłanie, za którym idzie myśl, że tak naprawdę zbrodnie są opłacalne tylko na chwilę, kiedy zaraz po dokonaniu ich czuć satysfakcję. Z czasem (obojętnie jak długi byłby on) sprawiedliwości zawsze stanie się zadość, a sam margines społeczny trafi do swojego nowego, długoterminowego domu.
Ryszard Ćwirlej – polski autor książek kryminalnych, dziennikarz, wykładowca akademicki. Jedna z jego wielu powieści „Błyskawiczna wypłata” zdobyła nagrodę przyznawaną na Festiwalu Kryminalna Piła w 2015 roku dla najlepszej miejskiej powieści kryminalnej. Dzięki nakładowi Wydawnictwa Muza zostało wydane 12 powieści, w tym między innymi: „Trzynasty dzień tygodnia” (2019), „Śmiertelnie poważna sprawa” (2018), „Milczenie jest srebrem” (2017), „Śliski interes” (2016). W 2018 roku, autor został laureatem Nagrody Wielkiego Kalibru i Nagrody Wielkiego Kalibru Czytelników.
Jest luty 1986 roku. Studenci wracają w większości przypadków do akademików. Wśród tłumu znalazła się także młoda uczennica. Wysiadła ona z pociągu na stacji Poznań Garbary, szła na piechotę do oddalonego o kilometr gmachu mieszkalnego, jednak nigdy do niego nie dotarła. Ślad po niej zaginął.
Rok później w hotelu Polonez dochodzi do makabrycznej zbrodni, zostaje zastrzelona piosenkarka. Nikt nie był naocznym świadkiem przestępstwa, jednak na szczęście w tym samym budynku był porucznik Teofil Olkiewicz, który niezwłocznie rozpoczyna dochodzenie. Bardzo szybko odnajduje winnego.
W tym samym czasie gdzieś indziej boss poznańskiego cinkciarskiego świata - Ryszard Grubiński (znany jako Gruby Rychu) zasiada do pokera z zamożnymi graczami. Gra toczy się dynamicznie, stawka jest ogromna, gdy nagle do pomieszczenia wpadają zamaskowani uzbrojeni bandyci, którzy kradną pieniądze. Nie wiedzą jednak, że z Grubym Rychem się nie zadziera. W odzyskaniu należności angażuje on więźniów, a także kapitana milicji Mirosława Brodziaka.
Wkrótce okazuje się, że morderstwo w hotelu jest powiązane z rabunkiem, natomiast te dwie sprawy łączy jedno-Służba Bezpieczeństwa. Czy poznańskim milicjantom uda się rozwiązać śledztwo? Do czego doprowadzi prywatne dochodzenie Ryszarda Grubińskiego? Gdzie podziała się zaginiona studentka?
“Mordercza rozgrywka” Pana Ryszarda Ćwirleja to bez wątpienia kolejny, świetny kryminał osadzony w czasach PRL-u. Charakteryzuje się między innymi bohaterami, którzy są zapamiętywalni, skomplikowanym śledztwem. Wymawiasz nazwisko Ćwirlej myślisz: czarny humor, dystans, talent, Milicja Obywatelska. Z autorem recenzowanej powieści, miałam już styczność wcześniej. Na początku podchodziłam sceptycznie do retro książek, jednak tak teraz nie wyobrażam sobie nie przeczytać tych spod pióra Pana Ryszarda. Mogę brać je w ciemno i wiem, że nie zawiodę się. Tym razem również nie było odstępstwa od reguły, jestem bardzo zadowolona.
Fabuła jest wielowątkowa, połączona w logiczny, bez zbędnego chaosu sposób. Nie ma sposobu, żeby zagubić się gdzieś w środku tej kapitalnej, zapadającej w pamięci akcji. Sposób przedstawienia, specyficzny humor, podejście do życia… są fenomenalne, świetnie się czyta lektury, gdy pisarz nie ma kija w tylnej części ciała.
Narracja jest poprowadzona w trzeciej osobie, ale nie ujmuje to w niczym twórczości, ponieważ jej treść trzyma w napięciu od pierwszych stron, natomiast tempo galopuje. Lektura według mnie jest intrygująca, pełna niespodzianek, nieprzewidywalna, po prostu atrakcyjna dla czytelnika, który chce przeczytać porządny kryminał, z którego płynie element dydaktyczny.
Podsumowując: Na Panu Ryszardzie Ćwirleju nigdy nie można się zawieść. Autor utrzymuje zawsze doskonałą formę. Ile razy sięgałam po książki pisarza, tyle razy nie zawiodłam się, za każdym razem satysfakcja sięga zenitu. Styl pisania uważam za kapitalny, jest tak lekki z dozą humoru w połączeniu z idealnymi dopasowanymi dialogami, postaciami z krwi i kości… coś niesamowitego. Nie mam do czego się przyczepić, Pan Ryszard robi kapitalną robotę. Czytanie “Morderczej rozgrywki” było bardzo odstresowującym, absorbującym czas zajęciem. Z drugiej strony czuję jednak niedosyt, ciągle mi mało. Czekam na kolejną książkę z niecierpliwością. Recenzowana lektura ląduje na listę moich ulubionych historii. Polecam z czystym sercem, czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
Czy słyszałeś już o najnowszej neomilicyjnej powieści Pana Ryszarda Ćwirleja, pod tytułem “Mordercza rozgrywka” (2021, Wydawnictwo Muza)? Jeśli nie, to przychodzę do Ciebie z dobrą nowiną. Milicjanci z Poznania wracają po raz dziesiąty!...
2021-10-26
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za egzemplarz recenzencki.
Czy słyszałeś już o najnowszej mrocznej powieści Pana Krzysztofa Beśki, pod tytułem „Syreny. Morderczy zew krwi” (2021, Wydawnictwo Oficynka)? Jeśli nie, to dobrze się składa, ponieważ opowiem Ci trochę o niej. Książka jest w większości fikcją literacką, jednak łączy w sobie elementy autentyczne, napiszę więcej-życiowe. Autor ukazuje sytuację w kraju po wygaśnięciu pandemii. Co prawda my- ludzie żyjący w obecnych czasach, musimy jeszcze na ten moment poczekać… chociaż kto wie, czy w ogóle się doczekamy?
Tak czy inaczej, całkiem ciekawym doświadczeniem było nadejście tej upragnionej przez wielu ludzi chwili, nawet jeśli jest on tylko i wyłącznie wymysłem wyobraźni. Prezentowany motyw połączony z dość nietypowym trupem zrobił na mnie wrażenie. Takiego duetu w lekturze nie miałam jeszcze okazji przeczytać. Jednak jak to się mówi: kiedyś musi być ten pierwszy raz. U mnie nastąpił on właśnie teraz. Jesteście ciekawi wrażeń? Czytajcie dalej.
Krzysztof Beśka – autor książek kryminalnych i przygodowych, twórca tekstów do piosenek, słuchowisk radiowych. Pomysłodawca i wykonawca cyklu o perypetiach dziewiętnastowiecznego detektywa Stanisława Berga i powieści o pokroju historycznym o dziennikarzu Tomaszu Hornie. Laureat Nagrody Warmii i Mazur Wawrzyn 2009. Członek Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Wisła. To tutaj dochodzi do makabrycznego znaleziska. W rzece zostaje odkryta para kobiecych nóg. Dziwnym znaleziskiem zajmuje się duet: nadkomisarz Konstanty Podbiał z komendy stołecznej w Warszawie oraz jego piękna, młoda współpracownica.
Dziennikarz Tomasz Horn na skutek sytuacji panującej w kraju ma problem ze znalezieniem pracy, jednak w końcu udaje mu się coś wyłapać, czym mógłby się zajmować. Co prawda nie jest to jego szczytem ambicji, jednak lepsze to, niż nic. Wkrótce bohaterowie połączą się, aby dowieść prawdy. Czy zło czai się bliżej, niż myślą? Dlaczego zabójca pozostawił tylko nogi? Gdzie podziała się reszta ciała denata?
„Syreny. Morderczy zew krwi” jest powieścią społeczno-kryminalną, pojawia się trup, śledztwo, mylne tropy, mnóstwo pytań bez odpowiedzi na tle przemijającej już pandemii. W skrócie powielanie utartych już schematów w nowej odsłonie. Patrząc na tematykę, lekturę bez dwóch zdań przypisuję do kategorii bardziej pesymistycznych, niż optymistycznych. Jednak nie do końca same czarne kolory się pojawiają, autor nadrabia swoim lekkim stylem pisania, który niesie za sobą dawkę humoru. Tak więc lektura nie jest do końca taka depresyjna, na jaką wygląda na pierwszy rzut oka, znajdą się jakiekolwiek optymistyczne elementy, które stawiają historię w nieco lepszym świetle.
Książka jest podzielona na krótkie rozdziały. Napisana bardzo prostym językiem bez zbędnej terminologii. Niestety zasób słów jest ograniczony, skromny, ubogi, zdania proste. Bohaterzy są z krwi i kości borykają się z problemami codziennymi w wielowątkowej, nieco zbyt długiej, chaotycznej, mało dynamicznej formie. Między końcem jednego rozdziału a początkiem drugiego jest potężna przepaść, a w niej wszystko i nic. Jakbym czytała momentami inną książkę. Wątki dopiero po czasie łączą się w jedną całość, początkowo nic na to nie wskazuje.
Podsumowując: Twórczość Pana Krzysztofa Beśki nie przypadła mi do gustu. Historia jest pogmatwana, chaotyczna. Dzięki między innymi tym dwóm elementom nie mogłam się wkręcić w nią. Preferuję zdecydowanie ład i porządek niż wrażenie porozrzucanych wątków. Lektura nie zapada w pamięci, a samo czytanie nie jest czymś ekscytującym. W powieści zdecydowanie brakuje jakiejkolwiek wartkości, styl pisania jest bardzo przyjazny czytelnikowi, została wprowadzona dawka humoru w negatywnym nastroju powieści, jednak to za mało. Poprzeczka została postawiona wysoko, autor nie dał rady jej przeskoczyć. Nie polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za egzemplarz recenzencki.
Czy słyszałeś już o najnowszej mrocznej powieści Pana Krzysztofa Beśki, pod tytułem „Syreny. Morderczy zew krwi” (2021, Wydawnictwo Oficynka)? Jeśli nie, to dobrze się składa, ponieważ opowiem Ci trochę o niej. Książka jest w...
2021-10-16
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
***RECENZJA PRZEDPREMIEROWA***
***PREMIERA 27 PAŹDZIERNIKA 2021***
Kiedyś nawet nie przyszłoby mu do głowy, że zabije kogokolwiek. Świadomość o sprawiedliwości brała w górę, bał się konsekwencji. Aż do pewnego dnia, kiedy potrzeba przeważyła nad rozsądkiem. Postanowił zrobić krok do przodu i działać w ukryciu - swoje ofiary namierzał, a następnie je obserwował tak długo, aż w końcu potrafił opisać ze szczegółami dzień swojej zdobyczy. W końcu sama obserwacja stała się niewystarczająca, potrzebował czegoś o wiele bardziej intymnego, postanowił więc zaatakować tym razem jawnie.
W tym celu poszedł kolejny krok na przód i zaczął włamywać się do mieszkań kobiet, kiedy te były pogrążone we śnie. Stawał nieopodal ich łóżka i przyglądał się jak pracuje ich klatka piersiowa podczas każdego wdechu i wydechu… Jeśli lubisz książki o seryjnych mordercach, których motywem do przestępstw jest zaspokojenie swoich potrzeb seksualnych, to dobrze trafiłeś, bo mam dla Ciebie taką właśnie powieść. Poznaj najnowszą książkę Pani Mary Burton pod tytułem „Jeden krok przed śmiercią” (27.10.2021, Wydawnictwo Muza), która została osadzona w dwóch gatunkach literackich: kryminał i romans.
Mary Burton – amerykańska pisarka, jej powieści przeważnie stają się hitami, tym samym lądują na listach bestsellerów według „New York Times”, czy „USA Today”. Na swoim koncie ma 30 książek. Pani Mary jest jedną z najpopularniejszych autorek w swoim gatunku, jakim jest „romantic suspens”. Jej powieści są bardzo rzetelne, zanim zacznie pisać: przeprowadza liczne rozmowy ze specjalistami, odwiedza różne miejsca, którzy mogą jej pomóc uwiarygodnić historię. Członkini wielu organizacji, które mają na celu zrzeszać pisarzy kryminalnych. Obecnie mieszka w Wirginii wraz z mężem i trzema psami razy jamnik.
„Ona wyrusza na polowanie. On obserwuje. Kto wyjdzie z tej morderczej gry zwycięsko?”
Bezkompromisowa, nieprzewidywalna agentka FBI Macy Crow kontra bezwzględny, nieuchwytny seryjny morderca.
Macy jest kobietą niezniszczalną, niedawno miała wypadek, jeszcze nie doszła w pełni do zdrowia, a już można ją zobaczyć w akcji – powraca do pracy, aby móc walczyć ze złem. Tym razem stara się o posadę w dziale profilerów. Ku jej zaskoczeniu, udaje jej się pomyślnie przejść pierwszy etap i tym samym iść na rozmowę kwalifikacyjną, na której dostaje próbne zadanie, od którego będzie zależał jej dalszy los. Misja polega na dołączenie do śledztwa w sprawie odnalezionych kości zaginionej piętnaście lat temu niejakiej Tobi Turner.
Partnerem Crow zostaje jej były kochanek z Federalnego Biura Śledczego, a także obecnie szeryf – Mike Nevada. Agentka szybko odnajduje powiązania między obecnym dochodzeniem a brutalnymi incydentami z przeszłości. Aby utwierdzić się w tymże przekonaniu: przesłuchuje ofiary, przegląda akta starych spraw. Im dalej zagłębia się w przeszłość, tym wyraźniej „Z mroku wyłania się postać ponurego stalkera, który gwałcił prześladowane kobiety, a potem je mordował”. Czy Macy i Mike’owi uda się pokonać mordercę, zanim ten będzie próbował ponownie zaatakować?
Zachęcona wzmianką, że książka spodoba się fanom między innymi Pani Alex Kavy, sięgnęłam po nią. Jednak lektura okazała się być pomyłką, a w moim mniemaniu informacja o popularnych autorach to tylko i wyłącznie chwyt marketingowy. Nie ma porównania między pisarkami, niebo a ziemia. Przedstawiona historia opiera się na seryjnym mordercy, który atakuje, żeby zaspokoić głównie swoje potrzeby seksualne – motywem zabójstw jest gwałt. Czyli chciałoby się napisać, że zapowiada się ekscytująca lektura, i pewnie niejeden z czytelników tak by powiedział. Opis zamieszczony na okładce sugerował dokładnie to samo, co napisałam wyżej, natomiast kiedy zaczęłam czytać historię, moje zdanie diametralnie zmieniło się.
Zamiast dynamicznej powieści dostałam historię, która jest po prostu nużąca. Rozdziały w większej mierze są przegadane. Budową trochę przypominały mi seriale – większość jest po prostu przewidywalna, pod koniec zostaje zasiane ziarenko ciekawości w formie subtelnego zwrotu akcji, tu też pytań i to tyle. Z tego też względu styl pisania Pani Mary nie przypadł mi do gustu, wtedy już wiedziałam, że lektura mi się nie spodoba. Podczas czytania pojawiały się u mnie elementy niepewności, zaskoczenia, jednak to za mało, aby uznać lekturę za dobrą, czytać z przyjemnością.
Historia jest jakich wielu, autorka nie wykazała się kreatywnością, pojawia się utarty schemat: zbrodnia, śledztwo i komplikacje związane z nim, demony przeszłości, miłość. Nic czego wcześniej nie byłoby, do znudzenia i przewidzenia. Jeszcze do przyjęcia byłoby gdyby lektura obroniła się stylem pisania, ale na to też nie ma co liczyć. Klimat książki miał być tajemniczy, ponoć mrożący krew w żyłach, jak pierwsza kwestia zgadza się, tak według mnie druga jest zupełnie suchym twierdzeniem, natomiast wzmianka, że od historii na pewno nie będzie można oderwać się, jest totalną bzdurą, bez żadnego potwierdzenia.. Brakowało mi konkretów, napięcia.
Podsumowując: Wzięłam tę książkę do recenzji, ponieważ zaintrygował mnie tytuł, natomiast przysłowiową kropkę nad „i” postawił opis z tylnej okładki. Po tych dwóch elementach powieść wydawała się być niesamowicie ciekawa. Rzeczywistość jednak okazała się być inna: nużąca, przewidywalna, bez tak zwanego „jaja”. Zero jakiegokolwiek napięcia, o „mrożeniu krwi w żyłach” już nawet nie wspomnę. Książka miała spodobać się fanom Pani Alex Kavy, czy Lisy Gardner.
Z całą pewnością nie zgodę się z tą tezą, sama jestem fanką pierwszej pisarki i nie sądzę aby historia była pisana w podobnym stylu. Jedyny wspólny mianownik to kobieca siła, czyli nieustraszona agentka FBI po przejściach, która postanawia poprowadzić śledztwo. To tyle jeśli chodzi o to, co mogło się spodobać, reszta: styl pisania, nagłe zwroty akcji… leżą. Liczyłam na coś co mnie porwie, zapadnie w pamięci, nie pozwoli oderwać się od wykreowanego świata… i na tym poprzestałam. „Jeden krok przed śmiercią nie przypadł mi do gustu. Nie polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
***RECENZJA PRZEDPREMIEROWA***
***PREMIERA 27 PAŹDZIERNIKA 2021***
Kiedyś nawet nie przyszłoby mu do głowy, że zabije kogokolwiek. Świadomość o sprawiedliwości brała w górę, bał się konsekwencji. Aż do pewnego dnia, kiedy potrzeba...
2021-10-10
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
***RECENZJA PRZEDPREMIEROWA***
***PREMIERA 13.10.2021***
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
W zakładzie zamkniętym, jakim jest więzienie, wszystko wygląda inaczej, nawet dźwięk roznosi się w zupełnie inny sposób, niż w innych miejscach. Pod wpływem dość cichego uderzenia, potrafi powstać wyraźnie słyszalny hałas, w konsekwencji czego wyostrzony i tak instynkt więźniów wprawa ich w gotowość do przystąpienia do zaciętej batalii o swoje życie. W takim miejscu nie trudno jest wyprowadzić jednostki z równowagi, wystarczy tylko jedno potencjalne nieodpowiednie spojrzenie, jeden niepożądany gest, a do nieszczęścia brakuje naprawdę niewiele.
Tutaj nawet zapach przytłacza; jest on na tyle rozpoznawalny, że idąc z zamkniętymi oczami, rozpoznasz, że jesteś w więzieniu. Jest to mieszanka środków dezynfekujących, czyszczących z odorem uryny i fekaliów, pomieszane z wonią oddechu osadzonych skazanych na karę śmierci… Lubisz takie mroczne, bezwzględne klimaty? Jeśli tak, to świetnie trafiłeś, ponieważ mam dla Ciebie powieść, dzięki której zaspokoisz swoją ciekawość, a może nawet poczujesz zagrożenie. Poznaj najnowszą powieść Pani Anne Frasier, pod tytułem „Znajdź mnie” (2021, Wydawnictwo Muza).
Anne Frasier – amerykańska pisarka mrocznej literatury. W ostatnich lata, dzięki swojemu talentowi została jedną z popularniejszych autorek w Stanach Zjednoczonych. Książki Pani Frasier, sprzedają się w ponad milionowych nakładach, trafiają na listy bestsellerów według „New York Times’a” i „USA Today”. Pisarka zdobyła takie nagrody jak: Thriller Award, RITA i Daphne du Maurier Award oraz wyróżnienie od stowarzyszenia Mystery Guild i Literary Guild.
Zbrodnie. Młode kobiety. Mężczyzna. Winny. Seryjny morderca Benjamin Fisher od trzydziestu lat odsiaduje wyrok w jednym z więzień. Pewnego dnia postanawia wskazać położenie ciał swoich ofiar, jednak ma pewne warunki. Jednym z nich jest obecność jego córki, byłej agentki i profilerki FBI, z którą nie ma kontaktu, odkąd został skazany. Reni nie chce budzić demonów przeszłości, które powiązane są z ojcem. Początkowo nie zgadza się, jednak potem męczą ją wyrzuty sumienia za zmarłe kobiety i ostatecznie winszuje na przerażającą propozycję.
Wie jednak, że na nowo będzie musiała zmierzyć się z dzieciństwem, z momentem, kiedy to morderca wykorzystał ją, jako kilkuletnie dziecko jako przynętę do wabienia swoich ofiar. Gdyby tylko zdołała go wtedy odwieźć od psychopatycznego pomysłu, być może ofiary teraz żyłyby. Nadeszła dobra pora, aby Reni mogła oczyścić umysł, a detektyw Daniel Ellis poszukał wyjaśnienie nagłego zniknięcia swojej matki. Mężczyzna jest przekonany, że za morderstwami i zniknięciem stoi ta sama osoba. Pracują w duecie, jednak nie wiedzą, że koszmar tak naprawdę dopiero się zacznie…
„Znajdź mnie” autorstwa Pani Anne Frasier jest mrożącą krew w żyłach powieścią, której sedno stanowi seryjny morderca, patologie rodzinne oraz manipulacje. To książka o wykorzystywaniu do swoich celów innych osób, o traumatycznych przeżyciach z przeszłości, które aż do teraz powracają do głównych bohaterów, niczym rzucony bumerang. Twórczość zaskakuje swoją oryginalnością, fabuła ma solidne tło obyczajowe, tak więc akcja toczy się w kilku miejscach. Jednak główny motyw przewodni opiera się nie gdzie indziej, a na pustyni, na której nie ma prawie nic, oprócz starej chaty, piasku, doskwierającego upału… no i ciał zamordowanych młodych kobiet.
Historia intryguje już od początku, w końcu nie na co dzień czyta się o przestępstwach popełnionych w wyżej wymienionym piaszczystym, praktycznie wyludnionym miejscu. Ciekawi do tego stopnia, że trudno oderwać się od przedstawionego, brutalnego świata i co za tym idzie bezlitosnych, niekiedy zagubionych, wystraszonych, kochających, ale także na skraju załamania bohaterów, którzy tworzą idealne dopełnienie panującego podłego z nutką nadziei nastroju.
Postacie uważam za bardzo realne, z krwi i kości, natomiast ich bolączki zostały przedstawione w tak przystępny, a jednocześnie ciekawy sposób, że zmuszają czytelnika do wewnętrznych przemyśleń, cichych interakcji. Do tego idealnie dopasowane dialogi i można napisać, że trafiła mi się powieść prawie idealna. Dlaczego prawie? Otóż dlatego, że pojawiają się sukcesywnie mało ciekawe, zbyt długie opisy, z którymi jednak warto przecierpieć ten ułamek czasu. Po chwili znudzenia czeka nagroda w postaci nagłego zwrotu akcji, a także podniesienia i tak wysokiego napięcia. Nie ma zatem tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Jest to jedna z powieści, w której autorka wodzi czytelnika za nos. Trzyma odbiorcę w niepewności, z brakiem odpowiedzi aż do końcowych stron. To książka, która zapada w pamięci, od której nie można się oderwać i po której przeczytaniu czuje się niedosyt. Dla tych, którzy tak jak ja chcą więcej, mam dobrą informację: za jakiś czas pojawi się kolejna część z cyklu: Inland Empire. Także do zobaczenia przy kolejnym tomie! Lekturę polecam, czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
***RECENZJA PRZEDPREMIEROWA***
***PREMIERA 13.10.2021***
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
W zakładzie zamkniętym, jakim jest więzienie, wszystko wygląda inaczej, nawet dźwięk roznosi się w zupełnie inny sposób, niż w innych miejscach. Pod wpływem dość cichego...
2021-10-06
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
Z najbardziej aktualnych badań z zakresu psychopatologii można dowiedzieć się, że na sto osób dorosłych jedna posiada niepokojące, psychopatyczne skłonności. Tacy ludzie żyją w naszym otoczeniu, na pierwszy rzut oka są nie do rozpoznania, nie wyróżniają się niczym od społeczeństwa. Jak każdy inny człowiek, osiągają sukcesy w wielu dziedzinach jak na przykład: medycyna, wojskowość. Jednak okazuje się, że są oni bliżej, niż mogłoby nam się wydawać. Mogą być nimi nawet bliskie nam osoby: członkowie rodziny, przyjaciele, współpracownicy…
Potrafią się genialnie wtapiać w tło, tym samym łatwo dojść do wniosku, że muszą to być inteligentne osoby, z manipulacją opanowaną do perfekcji. Jednak czy każdy psychopata musi być zaraz mordercą? Okazuje się, że nie. Nie każda chora jednostka jest gwałcicielem, czy zabójcą. Ze statystyk wynika, że wśród skazanych tylko 25% z nich stanowią psychopaci, pozostałe 75% to odsetek „normalnych ludzi”. Czy słyszałeś już o reportażu poświęconemu psychice psychopatów? Jeśli nie, to nic straconego. Poznaj książkę Pana Dean’a A. Haycock’a, pod tytułem „W umyśle mordercy. Tajemnice mózgów psychopatów” (premiera: 22.09.2021, Wydawnictwo Muza).
Doktor Dean A. Haycock – specjalizuje się w neurobiologii, doktorat obronił na Uniwersytecie Browna (Stany Zjednoczone). Członek Krajowego Instytutu Zdrowia Psychicznego Uniwersytetu Rockefellera. Jego badania oraz wykłady są publikowane w popularnych naukowych czasopismach medycznych. W swoim dorobku posiada kilka książek powiązanych ze zdrowiem psychicznym, pisze między innymi o: schizofrenii, osobowości autorytarnej, czy narcystycznej.
„Na świecie żyje 70 milionów psychopatów – skąd się wzięli i jak działa ich mózg?”
Autor- Dr Dean Haycock w swojej najnowszej książce opisuje w bardzo prosty sposób skomplikowane procesy, które zachodzą w mózgu u osoby ze skłonnościami psychopatycznymi. Aby być wiarygodnym, bazuje na najnowszych osiągnięciach pochodzących z obrazowania mózgu i nauki zwaną neurobiologią. Dąży do tego, aby wręcz namacalnie przedstawić różnice między funkcjonowaniem umysłu jednostki ze schorzeniami a normalnym człowiekiem. Idąc dalej, nakreśla cechy charakteru, które pozwalają dostrzec jacy ludzie najczęściej stają się marginesem społecznym.
Autor postawił przed sobą bardzo trudne zadanie, jakim jest zbadanie psychiki psychopatów i wyciągnięcie miarodajnych wniosków. Zważywszy na to, jak przebiegłe potrafią być takie jednostki, wydawać mogłoby się, że ta misja jest nie do spełnienia. Jednak okazuje się, że da się i to w bardzo przystępnym, zrozumiałym dla każdego języku. Nie trzeba by neurobiologiem, czy psychologiem, aby zrozumieć poprawnie przekaz.
Lektura jest tak dokładna, obszerna, że śmiało może posłużyć za materiał naukowy dla osób, które kształcą się na tym kierunku. Dr Dean Haycock bardzo rozlegle i dogłębnie omawia występujące zagadnienia. Całą skrupulatność i rzetelność potwierdzono przypisami odsyłającymi do adnotacji o zdarzeniu. Ten zabieg sprawił, że lekturę czytałam z wielkim zainteresowaniem, ciekawością zarówno na płaszczyźnie zdarzeń, jak i wniosków. Ponadto czułam wzbierające rozbawienie w tej jakże podłej sytuacji, mianowicie mordercy, którzy są na swój sposób inteligentni, jednak nie zawsze takowe cechy przejawiają, tak naprawdę gdzieś w głębi duszy drzemie w nich głupota, która z perspektywy trzeciej osoby po prostu śmieszy. Jest to moment, kiedy potencjalnie ‘plan doskonały’ przekształcił się w ‘plan niedoskonały’ na skutek braku wiedzy.
Jakoby, że książka jest na faktach, więc nieobce jest tutaj przerażenie, zwątpienie w ludzkość, czy złość, frustracja. Na podstawie emocji można stwierdzić, iż przy lekturze zdecydowanie nie można się nudzić, natomiast napięcie utrzymuje się od pierwszych stron do ostatnich. Gwarantuję, że nie będziesz mógł oderwać się od książki. Głównym celem twórczości jest przekazanie odbiorcy wiedzy, dzięki której lepiej zrozumie działanie psychopatycznego mózgu. To także próba zaszczepienia w czytelniku wzmożonego krytycyzmu wobec doniesień medialnych odnośnie do psychopatii i mylnym zastosowaniu słownictwa, tu też upraszczaniu jego. Lektura spodobała mi się, mimo trudnej tematyki, została ukazana w bardzo obrazowy sposób, nie pomijając przy tym istotnych kwestii. Jestem zadowolona. Czytajcie śmiało.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
Z najbardziej aktualnych badań z zakresu psychopatologii można dowiedzieć się, że na sto osób dorosłych jedna posiada niepokojące, psychopatyczne skłonności. Tacy ludzie żyją w naszym otoczeniu, na pierwszy rzut oka są nie do...
2021-10-05
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Autorowi – Panu Maciejowi Grabowskiemu za egzemplarz recenzencki.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego coraz częściej, mimo iż mamy bardzo dużo, jak nie wszystko, czego tak naprawdę potrzeba do zaznania szczęścia: zdrowie, dach nad głową, rodzinę, pracę, która nas satysfakcjonuje... a i tak nie jesteśmy szczęśliwi? Dominuje wtedy obezwładniające wrażenie, jakoby nie pasowalibyśmy do otoczenia. Jakby świat w swoich schematach nas nie uznał.
W końcu przestajemy dawać sobie radę, aby uśmierzyć ból, prosimy o pomoc innych. Kiedy już tak się stanie, po jakimś czasie zaczynamy się dusić od nadmiaru potencjalnej życzliwości, staje się ona odwrotnie do zamierzanego – przytłaczająca. W konsekwencji czego ten mały, zagubiony pozbawiony jakiejkolwiek nadziei człowiek postanawia się ewakuować. Ucieka w najdalszy zakątek świata, aby odszukać odpowiedzi na nurtujące go pytania, aby poznać swoje autentyczne ja.
Czy słyszałeś już o debiutującej powieści społeczno-obyczajowej, pod tytułem: „Szukaj bez względu na wszystko” (premiera: listopad 2021, Selfpublishing), autorstwa Pana Macieja Grabowskiego?
Maciej Grabowski – Debiutujący pisarz, twórca bloga „Ja i EGO”, na którym sukcesywnie publikuje motywacyjne posty z myślą o innych ludziach, aby dać im motywację do osiągania swoich celów, a nie tylko życia dla życia. Autor niegdyś był uzależniony od alkoholu, człowiekiem, który miał wiele, jednak postanowił wegetować. W końcu jednak postanowił wziąć się za siebie. Kierując się słowami „chcieć to móc”, odmienił diametralnie swoje uprzednie życie. Inspiracją do pisania są własne przeżycia pisarza, dlatego też w książkach Pana Macieja znajdziemy pokrywającą się (w jakiejś części) fabułę z jego przeszłością. Dla autora jest to forma terapii, pasja, której poświęca, jak sam twierdzi-cały swój wolny czas.
Aleks jest trzydziestotrzyletnim mężczyzną, który osiągnął w życiu wiele. Mimo młodego wieku posiada to, na co inni potrafią pracować latami i niekiedy tego nie osiągają. Ma pełną, kochającą rodzinę, własny dom, dobrą pracę, natomiast ciągle jego poziom satysfakcji nie osiągnął odpowiedniego progu, czegoś mu brakuje. Pogrążony w stanie beznadziei w poszukiwaniu odpowiedzi postanawia zostawić wszystkich i wszystko, co ma najcenniejsze i wyruszyć w podróż życia. Tam też pragnie odnaleźć własne ja, zaznać prawdziwego, pełnego szczęścia. Czy Aleksowi uda się w końcu być szczęśliwym? Jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić?
Motywem przewodnim w powieści Pana Macieja Grabowskiego, pod tytułem „Szukaj bez względu na wszystko” jest próba zrozumienia oraz modyfikowanie zasad, jakie dyktuje świat, na które nie mamy za dużego wpływu. To także rozliczenie się z własną przeszłością, walka z tym, co powoduje, że stajemy się słabsi. Autor w swojej twórczości ukazuje idealny świat z nieidealnymi ludźmi, tym samym chce pokazać, do czego powinniśmy dążyć w swoim życiu, aby być szczęśliwymi.
Lektura powiela już utarte schematy, nie ma w niej nic, co można by określić mianem oryginalnym. Jednak zaskoczyła mnie jednym aspektem, mianowicie niecodziennym, nierozsądnym postanowieniem głównego bohatera – Aleksa. Mimo iż ma wiele, postanawia uciekać, aby poznać lepiej samego siebie. Co też utwierdziło mnie w przekonaniu, że postacie będą intrygowały swoim podejściem. Fabuła toczy się normalnym tempem, bez nagłych zwrotów akcji. Najprościej pisząc, żyje swoim życiem. Mimo iż nie galopuje za specjalnie, ma coś w sobie, co przyciągnęło mnie do niej i tym samym miałam ochotę kontynuować czytanie historii.
Odczucia takie, a nie inne miałam być może dlatego, iż autor ma bardzo lekkie pióro. Czytanie tej książki to była czysta przyjemność, która dodatkowo zapada na długo w pamięci. Podczas przeżywania przygód z Aleksem miałam mieszane uczucia. Najpierw pojawiło się niedowierzanie, ponieważ mężczyzna okazał się krótkowzroczny, nie widział za dużo więcej poza rzeczami materialnymi. Inne elementy, według mnie bardziej istotne schodziły u niego na dalszy plan. Idąc dalej, czułam też zaciekawienie, byłam ciekawa, jak potoczy się historia tego nieszczęsnego przedstawiciela ‘płci brzydszej’, kiedy wróci ze swojej wyprawy i z jakimi skutkami.
Aż na samym prawie końcu twórczość wbiła mnie w fotel, a szczęka mi opadła, kiedy przeczytałam i zdałam sobie z tego sprawę, jak szybko człowiek potrafi się uzależnić od specyfiku oraz jaki to ma na niego destrukcyjny wpływ, jak potrafi się zatracić w sobie, stracić wszystko przez jedną używkę. Po wcześniejszym opisie można zatem stwierdzić, że klimat powieści nie jest pozytywny, wręcz ma on działanie przygnębiające. Jednak gdzieś tam w oddali widać światełko w tunelu, niepodważalną szansę, które może okazać się zbawienna na polepszenie swojego żywota.
Podsumowując: Lektura ze względu na lekki chaos na początku, nie przypadła mi do gustu. Jednak im strony upływały, tym coraz bardziej zaczęła mnie intrygować. Płynie z niej niesamowita mądrość. Spodobał mi się również subtelny zabieg wielowątkowości, autor opisał co się dzieje z Aleskem, kiedy jest w podróży, a równolegle pojawiały się wzmianki o jego żonie – Sylwii. Wyszło dobrze, jednak poleciłabym lekturę dopracować pod względem merytorycznym, pojawiają się literówki, błędy stylistyczne. Poza tym książka wpada w mój gust, dobrze ją się czytało, historia, mimo iż powiela schematy, jest ciekawa. Polecam, czytajcie.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Autorowi – Panu Maciejowi Grabowskiemu za egzemplarz recenzencki.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego coraz częściej, mimo iż mamy bardzo dużo, jak nie wszystko, czego tak naprawdę potrzeba do zaznania szczęścia: zdrowie, dach nad głową, rodzinę, pracę, która nas...
2021-10-03
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA: 6 października 2021 roku
Lubisz mroczne powieści, w których pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi? Gdzie autor wręcz uwielbia bawić się z czytelnikiem w kotka i myszkę, tym samym naprowadza go na trop, który z czasem okazuje się mylny? W takim razie nie możesz przeoczyć debiutującej powieści Pani Anny Krystaszek, pod tytułem „W cieniu terapeutki. Zazdrość” (premiera: 6.10.2021, Wydawnictwo Muza).
Recenzowana książka jest jedną z najbardziej pozytywnie zapowiadających się twórczości tej jesieni. Zbiera mnóstwo pochlebnych opinii wśród czytelników. Czy to nie jest świetna informacja? Ponadto intryguje, trzyma w napięciu, wciąga, niepokoi, zdumiewa, przyprawia o gęsią skórkę… Podoba ci się? Tak? To fantastycznie! W takim razie nie możesz przegapić premiery lektury! Do tego czasu zapraszam cię do przeczytania dalszej części recenzji, gdzie przedstawię swoje wrażenia. Miłego czytania.
Anna Krystaszek z wykształcenia jest pedagogiem oraz socjoterapeutką, poza zawodem uwielbia pisać. Inspiracją do tworzenia są prywatne doświadczenia nabyte na przykład w swojej pracy. Książki autorki w dużej mierze opierają się na bohaterach z trudną, często mroczną przeszłością.
Na służbie, poprzez ugodzenie nożem ginie częstochowska policjantka. Sprawca nie jest jej obcy, ponieważ rozpoznała go tuż przed końcem swojego żywota, jednak nie zdążyła nikomu przekazać jego rysopisu. Od tego wydarzenia minęło sześć lat, natomiast zabójca w dalszym ciągu pozostaje nieuchwytny.
W tym samym czasie dochodzi również do wypadku samochodowego z udziałem ofiar. W katastrofie ginie mąż i syn Magdy – psychoterapeutki. Tragedia do reszty zawładnęła jej życiem, pogrążając ją tym samym w przygnębieniu, skutkiem czego była nieudana próba samobójstwa. Teraz stara się poukładać na nowo swoją egzystencję i kontynuować pracę terapeutki. Kiedy jej się to udaje, jednym z jej pacjentów jest nieco ekscentryczny Adam – młody mężczyzna, którego nękają demony przeszłości. W późniejszym czasie niespodziewanie pod domem Magdy zostają znalezione zwłoki kobiety, która była niegdyś jej pacjentką.
Kim jest oprawca? Co ma wspólnego ze zbrodnią Adam? Czy wydarzenia z przeszłości mają jakiekolwiek powiązanie z teraźniejszością?
Pani Anna Krystaszek w swojej najnowszej powieści, pod tytułem „W cieniu terapeutki. Zazdrość”, porusza problemy społeczne. Głównym motywem przewodnim jest skomplikowana relacja między członkami rodziny, bolesne doświadczenia, traumy nabyte w przeszłości oraz różnego rodzaju ludzkie słabości, z którymi spotykamy się na co dzień. Lektura jest brutalna, wulgarna, od pierwszych stron trzyma w utrzymującym się przez ponad trzysta stron napięciu, które nie schodzi ani na chwilę.
Już na samym wstępie powieść mnie zaskoczyła. Byłam jednocześnie zaciekawiona, co zniesmaczona. Liczyłam, że będzie to książka ‘z jajem’ od początku, natomiast we wstępie dostałam sesję terapeutyczną. Pierwsze strony uważam za przegadane, ale i jednocześnie bardzo emocjonujące, poczułam zadumę nad swoją egzystencją, ale także smutek na podstawie doświadczeń bohaterów, zaskoczenie, zdziwienie. Przez moment nawet pojawiła się frustracja spowodowana nietolerowanym przeze mnie tokiem myślenia postaci, które było przedmiotowe, ciężko było mi przełknąć takowe zachowanie.
Fabuła rozwija się stopniowo, autorka nie spieszy się z nagłymi zwrotami. Jednak jak już się pojawiają, to jest ich wiele, dzięki czemu czytelnik zostaje wyprowadzony na manowce, aby koniec końców poznać tę właściwą, poprawną drogę. To była całkiem niezła zabawa w kotka i myszkę. „W cieniu terapeutki. Zazdrość” czytało się bardzo dobrze, styl pisania jest lekki, zrozumiały, bez zbędnej terminologii. Pani Anna ma lekkie pióro, które jednym razem zachwyca, nie pozwala się oderwać od prezentowanego świata, a kiedy indziej odpycha, powoduje zniesmaczenie. Prawdziwy rollercoaster, jazda bez trzymanki. Warto wspomnieć także o postaciach z krwi i kości, dzięki prywatnemu doświadczeniu autorki, bohaterzy są naprawdę realni, borykają się z namacalnymi problemami z prawdziwymi przyczynami, a potem skutkami. Ponieważ lubię autentyczne książki-podobała mi się i ta.
Podsumowując: „W cieniu terapeutki. Zazdrość” jest powieścią społeczną z solidnym mrocznym tłem. Zaskakuje swoim wydźwiękiem, czyta się z zapartym tchem, nie można od niej się oderwać. Fabuła jest wielowątkowa, dzięki czemu czytelnik można poznać punkt widzenia nie tylko jednej osoby, a kilku. Z czasem z kilku historii wyłania się jeden wspólny mianownik. Mimo debiutu uważam, że autorka fantastycznie, w sposób spójny połączyła kilka wątków w jedną historię. To tutaj znajdziemy zaskakujące zwroty akcji, niezapomnianą fabułę, bardzo realistycznych bohaterów z jeszcze bardziej życiowymi problemami i rozwiązaniami. Do samego końca tkwiłam w niewiedzy, ponieważ autorka bardzo sprytnie nakierowuje na mylne tropy. Natomiast kropką nad „i” jest „dramatyczny finał, który stanowi znakomite zwieńczenie historii pełnej kłamstw, sekretów i niewłaściwych wyborów”. Książka jest godna polecenia, czytajcie. Uważam, że był to udany debiut, zarówno dla mnie, jak i dla Pani Anny Krystaszek.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA: 6 października 2021 roku
Lubisz mroczne powieści, w których pojawia się więcej pytań, niż odpowiedzi? Gdzie autor wręcz uwielbia bawić się z czytelnikiem w kotka i myszkę, tym samym naprowadza go na...
2021-09-27
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
Czy słyszałeś już o „Toksycznej przyjaźni” Pani Polly Phillips (2021, wydawnictwo Muza)? Nie? To świetnie się składa, ponieważ postaram ci się przybliżyć szczegóły powieści wraz z wrażeniami. Zainteresowany? No to czytaj dalej. Poznaj Izzy oraz Bec – dwie kobiety, które połączyła skomplikowana, żeby nie napisać specyficzna relacja. Mimo wzajemnych zazdrości, nieuprzejmości, rywalizacji są przyjaciółkami, które mają za sobą zarówno dobre chwile, jak i te negatywne…
Brytyjska pisarka, Pani Polly Phillips w swojej debiutującej powieści, która łączy sobie literaturę obyczajową z wątkami thrillera psychologicznego, ukazuje niecodzienny model oddziaływania na siebie dwóch osób, który można określić jednym słowem: „frenemy”. Zwrot ten, w tłumaczeniu z języka angielskiego na język polski, oznacza tyle, co przyjaciel i wróg w jednym człowieku.
Polly Phillips – pisarka pochodząca z Wielkiej Brytanii, na aktualnie mieszka w Australii. Z zawodu jest dziennikarką, współpracowała z magazynami z: Australii, Danii, czy Wielkiej Brytanii. Zadebiutowała powieścią „Toksyczna przyjaźń”, do której inspiracją były własne przeżycia. Autorka nie osiada na laurach, ponieważ w planach ma kolejne książki.
„Gdy przyjaciółki stają się rywalkami, nic dobrego z tego nie może wniknąć”.
Izzy i Bec są przyjaciółkami już od najmłodszych lat, z czasem jednak przestają się dogadywać. Relacja ta nie zmieniła się, jednak coraz częściej powstają między nimi kłótnie. Z dnia na dzień wyraźniej widać jak bardzo się różnią od siebie. Isabel jest bogata, piękna, posiada figurę, której mogą jej zazdrościć inne kobiety, a w dodatku przy jej boku jest idealny mąż. Rebecca, to przeciwieństwo przyjaciółki, jest mało zamożna, ma nadwagę, partnera, który szczyci się niechlubną opinią, a do bajkowego życia, jakie posiada Izzy, brakuje jej bardzo dużo. Nic u niej nie jest tak, jak powinno być.
Między kobietami powstaje przepaść, do której zmierzają. Kłótnie są powtarzającym się elementem ich wspólnego, a jednak osobnego życia. Nie mogą żyć bez siebie, lecz teraz ich kontakty bazują na złośliwościach, brakiem lojalności, czy ciągłym obwinianiem siebie nawzajem.
Pewnego dnia aspirująca dziennikarka – Bec, zauważa w gazecie, w której pracuje artykuł uzupełniony o informacje, które w sekrecie powierzyła swojej przyjaciółce – Izzy, jej wściekłość diametralnie wznosi się ku wyżynom. Ma już dość tej chorej relacji, traktowania takiego, jakiego doświadcza. Chce powiedzieć Isabel, co o niej myśli, jednak nie zdąża, ponieważ kobieta leży martwa w swoim bajkowym domu, natomiast pierwszą podejrzaną okazuje się nie kto inny, jak Bec.
Książka Pani Polly Phillips porusza problem społeczny, jakim jest toksyczna relacja między dwiema kobietami, to również powieść o skrajnych emocjach takich jak: miłość, nienawiść, uwielbienie, czy zazdrość. Sam w sobie temat uważam za bardzo ciekawy, jednak jego przedstawienie pozostawia wiele do życzenia. Przede wszystkim historia jest momentami za bardzo chaotyczna, co sprawiało, że w mojej głowie mnożyły się pytania: jak to się stało? Co, gdzie? Nie przepadam za takimi nagłymi wtrąceniami, nie wiadomo skąd.
Fabuła jest nie dość, że sztuczna, mało realna, to w dodatku bardzo opieszała, tym samym stała się nużąca, odpychająca, najzwyczajniej na świecie nie chciało mi się kontynuować czytania. Kolejnym niemiłym zaskoczeniem był gatunek, więcej jest powieści obyczajowej, niż thrillera psychologicznego, liczyłam na nieco odwrotne proporcje. Idąc tym tropem dalej, ku mojemu kolejnemu niezadowoleniu, wątek dochodzenia w sprawie śmierci został pominięty, tym samym w mojej klasyfikacji książka jest tylko i wyłącznie literaturą społeczno-obyczajową, czyli nie do końca tym, czego oczekiwałam.
Postacie są irytujące, wchodzące od skrajności w skrajność. Z żadną nie umiałam załapać nici sympatii. Na przemian to przemądrzały, wręcz władczy charakter, a następnie głupota wraz z uległością… Jedynym plusem, który zauważyłam była narracja pierwszoosobowa, widziana oczami ‘gorszej przyjaciółki’, czyli Bec, dzięki czemu mogłam poznać tajniki psychiki osoby, która trafiła na toksyczną relację, co okazało się ciekawym doświadczeniem.
Podsumowując: Według mnie, to nie był udany debiut, zarówno dla autorki, jak i dla mnie. Lektura, mimo iż na początku wydawała się ciekawa, potem stała się nużąca. Wykreowani bohaterowie wprawiali mnie w złość, tu też doprowadzali do szału. Fabuła ciągnie się w nieskończoność, jest bardzo chaotyczna, co też zakłócało odbiór powieści, przez co czułam swego rodzaju odrzucenie od „Toksycznej przyjaźni”, nie ciągnęło mnie, aby zagłębiać się w treść. Męczyłam się czytając, nie mogłam się ‘wgryźć’ w prezentowany świat. Tym razem przeżywanie przygód z postaciami nie sprawiały mi przyjemności, a wręcz były swego rodzaju katorgą. Dawno nie czytałam tak nudnej powieści. Nie polecam.
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
Czy słyszałeś już o „Toksycznej przyjaźni” Pani Polly Phillips (2021, wydawnictwo Muza)? Nie? To świetnie się składa, ponieważ postaram ci się przybliżyć szczegóły powieści wraz z wrażeniami. Zainteresowany? No to czytaj dalej. Poznaj...
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za egzemplarz recenzencki.
Pradzieje ludzkiego gatunku zawsze budziły, budzą i zapewne będą budzić powszechne zainteresowanie. Tematyka ta inspiruje do tego stopnia, że powstały na jej temat liczne spekulacje, teorie. Te natomiast skutkowały przeprowadzeniem badań i ustaleń naukowych. Przeróżne odkrycia zmuszały uczonych, aby Ci zajrzeli w przeszłość i tym samym tworzyli nową, nikomu nieznaną oprócz nim historię.
„Znamię Boga. Tom 1 – Kraina Andona” autorstwa Pani Jolanty Kupiec (2021, Wydawnictwo AlterNatywne) jest niczym innym jak swego rodzaju uzupełnieniem historii istnienia i rozwoju człowieka, o informacje zawarte w Księdze Urantii. Jest ona specyficzna pod wieloma względami, trudna z jednej strony, natomiast z drugiej intrygująca. Na podstawie części trzeciej, mówiącej o pradziejach jednostki ludzkiej na Ziemi zwaną Urantią została napisana prezentowana książka. Więc jeśli interesuje Cię to, co nieznane, to dobrze trafiłeś. Ponieważ „Znamię Boga. Tom 1 – Kraina Andona” jest właśnie taką powieścią. Jednak zanim zajmiesz się lekturą, zapraszam do dalszej części recenzji. Nie czytaj kota w worku, przejdź dalej i dowiedz się, czy warto.
Wydawnictwo AlterNatywne – swoją siedzibę posiadają w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji, oznacza szersze pole promocji, oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Łączy to się też ze zdecydowanie wyższą jakością edytorską.
Wsłuchaj się w słowa Opiekunów i Powstańców Życia, ponieważ to oni, a nie kto inny postanowili zapoczątkować miliony lat temu życie istnienie na Ziemi. Tym samym przenieśli zalążki istnienia na zamieszkującą przez ludzi planetę. Zawdzięczamy im istnienie, wiedzę, rozwój oraz to, że nie pozostawili nas samym sobie przy stworzeniu, jednak podążali tuż obok przez niezliczony czas, obserwując z daleka, a także ingerując w dzieje ludzkości, gdy ta tego wymagała.
„Znamię Boga. Tom 1 – Kraina Andona” to powieść, dla której inspiracją była księga Urantii. Opowiada ona o pradziejach człowieka, analizując w międzyczasie kolejne etapy kształtowania się cywilizacji wspieranej przez istoty z kosmosu. Twórczość Pani Jolanty Kupiec łączy w sobie dwa gatunki literackie: fantastykę i historię, która naprawdę miała miejsce. Lektura zmusza czytelnika do refleksji nad genezą swojego gatunku.
Lektura mogłaby być świetnym materiałem dodatkowym do lekcji historii, oczywiście z racji występowania nierealnych istot – z przymrużeniem oka. Dzięki lekkiemu, aczkolwiek konkretnemu stylu pisania, powieść czyta się świetnie, z ogromnym zaciekawieniem. Pani Jolanta Kupiec sprawiła, że pozornie trudny temat można przedstawić w bardzo przystępny sposób, a zarazem nie nużyć czytelnika. Książka jest tak zbudowana, że nawet taka osoba, jak ja – nielubiąca nadmiernie historii, czytała z zacięciem i nieustępliwością aż do końca.
„Znamię Boga. Tom 1 – Kraina Andona” ukazuje wiele emocji, zaczynając od ciekawości, przechodząc przez eksperymentowanie, bliskość, poczucie zrozumienia, empatię, a kończąc na macierzyństwie. Twórczość to taki poradnik życia w wielkim skrócie, także czytelnik będzie miał sporo okazji do prywatnych przemyśleć, a może i do zmian? Kto wie… Mnie osobiście lektura zmusiła do refleksji, natomiast sam zabieg uważam za wręcz pożądany. Sugeruje on, że historia jest zdecydowanie wartościowa, a z takimi warto zapoznawać się w pierwszej kolejności.
Narracja powieści jest trzecioosobowa. Świat choć ludzki, bohaterowie z krwi i kości, to całokształt wydawał się tak bardzo nierealny, że czułam się jakbym była w jakieś grze, do tego te sceny walki o pożywienie, które bardzo mocno pobudzają wyobraźnię… Nic dodać, nic ująć fabuła została przedstawiona w kapitalny, wciągający w swój świat sposób. Podobało mi się.
Podsumowując: Mimo początkowej rezerwy, z jaką podchodziłam do książki, finalnie okazało się, że nie było takiej potrzeby. Pani Jolanta Kupiec ma bardzo lekkie pióro, co skutkuje tym, że twórczość, mimo iż niczego nowego nie wnosi, chce się czytać oraz zapada w pamięć. Historia toczy się swoim życiem, ale to w niczym nie przeszkadza, ponieważ jest ciekawie przedstawiona, nie nuży. Jestem bardzo zadowolona z tej dającej do myślenia, konkretnej książki. Polecam z czystym sumieniem każdemu.
www.tinarecenzuje.pl
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo towww.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za egzemplarz recenzencki.
Pradzieje ludzkiego gatunku zawsze budziły, budzą i zapewne będą budzić powszechne zainteresowanie. Tematyka ta inspiruje do tego stopnia, że powstały na jej temat liczne spekulacje, teorie. Te natomiast skutkowały...