-
Artykuły„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński4
-
Artykuły„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać23
-
Artykuły„Herbaciany sztorm”: herbatka z wampiramiSonia Miniewicz1
-
ArtykułyWakacyjne „Książki. Magazyn do Czytania”. Co w nowym numerze?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2023-10-31
2023-06-21
Książka Złap mnie, jeśli umiesz jest kolejną częścią przygód Róży Krull, która kolejny raz postanawia wsiąść sprawy we własne ręce i poprowadzić śledztwo na własną rękę. Byłem ciekawy zagadki kryminalnej, bo zapowiadała się intrygująco, a jeszcze dawny dwór mający swoje tajemnice dodawał jej klimatu. Dlatego wziąłem się do przeczytania i miałem nadzieje na kolejny ciekawy i zabawny kryminał autora.
Książka dzieje się w małym miasteczku na Podlasiu, gdzie Róża Krull odpoczywa zbierając siły na napisanie swojej kolejnej książki. Traf chciał, że popełniono morderstwo w Starym dworze, który przez mieszkańców uważa się za nawiedzony. Śledztwo prowadzone przez policje daje mizerne rezultaty i do akcji wkracza Róża chcąca ponownie wziąć sprawy w swoje ręce. Zakulisowe dochodzenie bohaterki odkrywa wiele sekretów mieszkańców i tajemnic z przeszłości dotyczących starego dworu.
Książka Złap mnie, jeśli umiesz jest kolejnym kryminałem, ale tym razem z duchem w dalszym tle. Osadzenie w małej miejscowości na Podlasiu, gdzie wszyscy tak naprawdę znają się i ukryte sekrety są skrywane za drzwiami domów. Autor miał świetny pomysł na osadzenie kolejny raz akcji w takim małym miasteczku, bo dzięki temu bardzo dobrze wypada ukazanie życia mieszkańców. Na pozór zwyczajnego i codziennego. Jednak za sprawą morderstwa wszystko zmienia się i każdy może mieć motyw, bo skrywa nie jedną tajemnicę. W takim małym miasteczku wieści o zbrodni rozchodzą się w szybkim tempie i policja ma pełne ręce roboty chcąc ustalić kto za wszystkim stoi. Autor pomału odkrywa poszczególne elementy zagadki i nie za szybko wszystko zdradza. Pojawiające się poszlaki, ślady i informacje nie przynoszą rezultatów. Policyjne śledztwo jest tutaj potraktowane dobrze, lecz więcej miejsca poświęcono warstwie obyczajowej i rozmowom postaci wnoszących nieraz wiele ważnych informacji. Róża Krull najpierw niechętna prowadzeniu dochodzenia na własną rękę później postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i odkryć tajemnicę dworu uważanego za nawiedzony. Zagadka z przeszłości miesza się z obecnymi wydarzeniami i prowadzonym śledztwem w sprawie morderstwa. Jednocześnie miejscowa policja ma oko na Różę, aby kolejny raz nie narobiła kłopotów jakie są jej udziałem jak tylko zaczyna swoje niesamowite dochodzenie. Przynoszących opłakany skutek często wywołujące zabawne i niepokojące sytuacje. Przerysowanie zdarzeń wychodzi autorowi świetnie i ukazanie niektórych momentów w krzywym zwierciadle lub gagów sytuacyjnych wprowadza humor do fabuły. Dobrze bawiłem się przy pojawieniu się świnki, która tutaj wyrasta na gwiazdę równą samej Krull wprowadzając zamieszanie i zabawne momenty podczas czytania. Pomysł na bohaterkę autor miał świetny i wykorzystał go w sposób znakomity. Nieraz świnka skradała show swoim pojawieniem wywołując uśmiech. W małej miejscowości pojawia się motywy starego nawiedzonego dworu, który bardziej jest tłem dla zagadki kryminalnej i spodziewać się tutaj opowieści o duchach na wesoło można zawieść się. Początek właśnie takie wrażenie sprawia, który toczy się kilka wieków wstecz ukazujący wydarzenia jakie wtedy miały miejsce. Sprawiający od początku wrażenie, że dostaniemy właśnie historie o duchach połączoną z kryminalną zagadką z czasów obecnych dotyczącą morderstwa popełnionego w dworze, a wszystko podane z czarnym humorem. Autor jednak stawia na kryminał ze zbrodnią i tajemnice z przeszłości, gdzie nie ma miejsca na większą obecność ducha. Szkoda trochę, bo mogła wyjść z tego zabawna opowieść grozy ze śledztwem kryminalnym i ciekawą warstwą obyczajową na dodatek, a tak dostajemy bardzo dobry lekko zabawny kryminał.
Książka Złap mnie, jeśli umiesz posiada ciekawych bohaterów, bardzo dobrze nakreślonych przez autora pod względem psychologicznym. Mających własne cechy charakteru, zachowania, dokonujących wyborów i ukrywających nieraz wiele tajemnic. Róża Krull jest zwariowaną pisarką, której notorycznie coś wydarza się i wpada w kłopoty. Świetnie przedstawiona, czasami zagubiona, mająca swoje natręctwa, nie zawsze dobre pomysły i uparta jak osioł. Jest postacią pomimo swoich licznych wad i zalet sympatyczną i dającą się polubić od samego początku jak tylko sięgnąłem po cykl z nią w roli głównej. Towarzyszy jej Paweł Kwiatek starający zawsze powstrzymywać Różę przed głupimi pomysłami i kłopotami w jakie często wpada. Jest jak hamulec dla jej temperamentu i zawsze stara się zahamować jej zapędy już w zarodku. Kolejna postacią jest gosposia Krull Cecylia, która wie wszystko o świętych i poznała wielu proboszczy. Bardzo religijna osoba nieraz wprawiająca w osłupienie swoimi wywodami innych bohaterów książki. Ciekawa postać jaka pojawiła się w cyklu i od pierwszego jej pojawienia wzbudzała moją sympatie. Wywołująca nieraz nie zamierzone zabawne sytuacje i zamieszanie. Oprócz głównych postaci jakie mamy okazje znaleźć tutaj autor wprowadza wiele pobocznych na drugim i dalszym planie. Z łatwością kreśli ich sylwetki w kilku zdaniach i nieraz mają do odegrania mniejszą albo większą rolę w wydarzeniach w zależności od potrzeby. Postacie nie jednoznaczne, mające swoje odcienie szarości, chociaż podział na tych dobrych i złych nie jest oczywisty to jednak niekiedy można odróżnić kogo możemy polubić, a kto wzbudza naszą niechęć. Wiele razy trzymałem kciuki za bohaterów w niebezpiecznych sytuacjach i kibicowałem im przez cały czas. Nie mogę wspomnieć o postaci świnki skradającej nieraz moją uwagę swoim pojawieniem się. Przedstawienie jej w sympatyczny sposób sprawiło, że można poczuć sympatie i polubić ją od pierwszych stron. Wprowadza również wiele zamieszania i zabawnych sytuacji. Autor nieraz przerysowuje zachowania bohaterów wprowadza lekki humor w sytuacjach w jakich znaleźli się. Relacje pomiędzy nimi są przedstawione w ciekawy i wciągający sposób. W czasie rozmów nie brakuje ironii, humoru i lekkości. Dialogi świetnie napisane, zabawne, nie pozbawione lekkości i humoru.
Książka Złap mnie, jeśli umiesz jest połączeniem zabawnego kryminału z ciekawą warstwą obyczajową. Kolejna część przygód Róży Krull jest podana nam z pewnym przerysowaniu i w krzywym zwierciadle. Śledztwo prowadzone przez bohaterkę nie pozbawione zostało zwrotów akcji i wychodzących na światło dzienne sekretów. Podsuwanie fałszywych tropów i próba zmylenia podczas czytania sprawia, że dopiero pod koniec poznajemy motywy popełnionej zbrodni. Autor zręcznie rzuca podejrzenia na różne osoby i nie odgadłem kim może być sprawca. Pod koniec wszystko staje się jasne jak słońce i nawet wątek z przeszłości bierze w nim swój udział. Poszukiwanie odpowiedzi przez Krull dotyczące dawnych dziejów dworku również wypadł ciekawie. Intryga kryminalna wciągnęła mnie od początku, bo została poprowadzona świetnie i zawiera zwroty akcji. Spotkania Róży z innymi znanymi jej osobami powodują wiele zamieszania i wprowadzają zabawne sytuacje. Śledztwo policyjne zostaje zepchnięte na drugi plan i odgrywa tutaj drugorzędną rolę w fabule. Pod koniec robi się ciekawiej i atmosfera gęstnieje. Poznajemy odpowiedzi na poszczególne pytania i motywy jakimi kierował się sprawca. Finał książki został poprowadzony nie za szybko i wyjaśnienie zagadki przypadło mi do gustu. Bardzo dobrze bawiłem się w czasie czytania i przygody jak zwykle Róży Krull były wciągające, zabawne i lekko podane. Autor posługuje się przyjemnym, przystępnym, lekkim, zabawnym i przerysowującym stylem pisania. Ukazanie wydarzeń w krzywym zwierciadle i zachowań bohaterów jest już normą w jego książkach. Dlatego bawiłem się kolejny raz świetnie w czasie czytania. Nie brakuje może jakiś drobnych potknięć lub zbiegów okolicznościowych, ale przyjemnie czyta się i o to chodzi w takim lekkim kryminale jaki otrzymałem od autora. Zakończenie trochę mnie zaskoczyło tożsamością sprawcy i dlaczego popełnił zbrodnie. W końcówce autor puszcza oczko w sprawie legendy dotyczącej starego dworu i naprawdę podobało mi się jego wykorzystanie w taki sposób przynosząc zaskoczenie i niepokój.
Książka Złap mnie, jeśli umiesz okazała się dobrym kryminałem z domieszką czarnego humoru, który sprawił, ze bawiłem się w czasie czytania świetnie. Akcję autor poprowadził z wyczuciem i dosyć szybko. Przez cały czas coś dzieje się i akcja nie zwalnia ani na moment. Wydarzenia zostały poprowadzone w szybkim tempie i wciągają od początku. Dlatego nie nudziłem się i z ciekawością śledziłem przygody bohaterów książki. Sięgając po kolejny tom przygód Róży Krull będącą utrapieniem dla Darskiego i całej policji dostałem właśnie to na co liczyłem. Kryminał z dawką humoru i ciekawym tłem obyczajowym często przynoszącym zabawne sytuacje nie tylko w toczących się wydarzeniach, ale również zachowań bohaterów przedstawianych w sposób przerysowany. Książkę czyta się nadzwyczaj szybko i przyjemnie od początku. Intryga kryminalna i wydarzenia trzymają w napięciu i nie pozwalają się oderwać. Tło obyczajowe ukazujące życie mieszkańców i relacje pomiędzy Różą i jej przyjaciół tworzą razem ciekawy obraz zdarzeń do jakich w małym miasteczku na Podlasiu dochodzi. Złap mnie, jeśli umiesz jest kolejnym z cyklu zabawnym kryminałem, który okazał się strzałem w dziesiątkę jeżeli chodzi o moje sięgniecie po książkę. Nie zawiodłem się na autorze, który sprezentował mi kolejny fajny kryminał z lekkością napisany i wciągający niczym bagno w swoje odmęty. Dlatego chętnie sięgam i będę sięgał po kolejne jego książki nie tylko z tego cyklu, ale również inne, przy których mam nadzieje bawić się świetnie w czasie czytania. Zagadki kryminalne zaserwowane przez autora nie zawiodły mnie dotychczas i potrafiły zaskoczyć, ale najważniejsze, ze bawiłem się podczas czytania jak w tym przypadku świetnie.
Książka Złap mnie, jeśli umiesz jest kolejną częścią przygód Róży Krull, która kolejny raz postanawia wsiąść sprawy we własne ręce i poprowadzić śledztwo na własną rękę. Byłem ciekawy zagadki kryminalnej, bo zapowiadała się intrygująco, a jeszcze dawny dwór mający swoje tajemnice dodawał jej klimatu. Dlatego wziąłem się do przeczytania i miałem nadzieje na kolejny ciekawy i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-30
Najnowsza książka Bardzo cichy rozwód jest kolejna propozycją od autora tworzącego kryminały z pewną dozą humoru i lekkości, które czyta się szybko. Zapowiadał się ciekawie i miałem nadzieje właśnie na taki kryminał, przy którym będę bawił się świetnie w czasie czytania. Dlatego po książkę sięgnąłem, bo dotychczas autor mnie nie zawiódł pod tym względem. Zawsze dostawałem dobrą intrygę kryminalną z czarnym humorem, ze zwrotami akcji i ciekawych bohaterów. Książka Bardzo cichy rozwód jest opowieścią o małżeństwie Zuzanny i Kacpra, którzy po latach spędzonych ze sobą chcą rozwodu i nie może doczekać się chwili kiedy on nastanie. Jednak za sprawą morderstwa muszą stawić czoło gangsterom gotowych na wszystko i policji za swoje działania podczas uciekania. Odpowiedzieć sobie na pytanie czy mogą sobie jeszcze zaufać mimo, że każdy z nich planuje rozwód.
Książka Bardzo cichy rozwód jest kryminałem z ciekawa intrygą i podany z lekkim humorem na dokładkę. Przygody bohaterów zaczynające się od morderstwa w ich mieszkaniu aż po ucieczkę i wydarzenia jakie powodują potrafią bawić podczas czytania. Świetnie wypadają zbiegi okolicznościowe spotykające naszych bohaterów. Przerysowanie opowiedzianej historii i aluzji tym razem do świata polityki. Absurdalne sytuacje dopełniają obrazu całości tworząc razem fabułę od której trudno oderwać się. Spotykamy tutaj tylko ze znanych postaci komisarza Darskiego zadowolonego, że tym razem trafiła mu się sprawa ze świata polityki i nigdzie nie spotka swojej nemezis jaką jest Róża Krull ze swoim śledztwem dotyczącym różnego rodzaju śledztw prowadzonych na własną rękę. Kryminalna intryga jaką dostałem była ciekawa i świetnie poprowadzona. Autor nie za szybko ujawnia kolejne elementy łamigłówki starając się nie odkrywać za szybko wszystkich kart jakie posiada. Dlatego pomału dostajemy podpowiedzi, pojawiają się róźne poszlaki, informacje i ślady mogące popchnąć śledztwo do przodu. Pojawiające mylne i fałszywe tropy wiodące w różne kierunki nie ułatwiają nam zadania w kwestii poznania za szybko rozwiązania zagadki morderstwa. Nie zabrakło zwrotów akcji i zabawnych sytuacji podczas czytania. Wydarzenia w jakich biorą udział Zuzanna i Kacper są przerysowane i w absurdalny sposób przedstawione przez autora. Ukazanie przygód jakie ich spotykają w czasie ucieczki staje się motorem napędowym zdarzeń, po których pozostawiają na swojej drodze zgliszcza. Nie biorą jeńców i wykorzystują każdą sytuacje, aby uciec przed policją i polującymi na nich gangsterami gotowymi na wszystko. Muszą współpracować i sobie ponownie zaufać, aby wyjść cało z kłopotów w jakie wpadli. Autor oprócz tego przedstawia powiązania świata przestępczego z politycznym przerysowując i ukazując wydarzenia w krzywym zwierciadle. Nie mogło zabraknąć ucieczek, walki, strzelanin, pościgów, gagów sytuacyjnych i zabawnych momentów wciągających od samego początku. Autor stworzył kolejny raz lekki kryminał z dozą humoru, podlany absurdem, czasami przerysowany z przedstawionymi w krzywym zwierciadle wydarzeniami.
Książka Bardzo cichy rozwód posiada świetnie wykreowanych bohaterów, których można polubić i poczuć sympatie do nich. Autor postarał się o zarysowanie ich sylwetki pod względem psychologicznym i dlatego posiadały głębie. Wypadają nie tylko ciekawie, ale również wyraziście i wciągająco. Zuzanna i Kacper mimo swoich niechęci wobec siebie i chcąc rozwodu muszą dzięki wydarzeniom współpracować, aby wyjść cało z kłopotów w jakie wpadli za sprawą morderstwa. Sylwetki obu bohaterów były nakreślone świetnie i relacje pomiędzy nimi oddane znakomicie. Pomimo różnic jakie poróżniły ich muszą sobie znów zaufać i razem działać, aby wyjść cało z kabały w jaką zostali wkręceni. Relacje pomiędzy nimi autor przedstawił znakomicie, bo są zabawne, podszyte ironią, humorem i naturalne wypadają. Dlatego tak łatwo można poczuć sympatie do nich i kibicowałem z tego względu przez cały czas trzymając za nich kciuki w trudnych momentach. Oprócz nich spotykamy również komisarza Darskiego w policyjnym śledztwie jakie prowadzi, który na samą myśl o gangsterskich porachunkach, politycznych powiązaniach i szkodach zadaje sobie pytanie, czy jednak nie wolałby kolejnego śledztwa w swiecie celebrytów u boku Róży Krull. Jego postać pojawia się od czasu do czasu w fabule jednak wypada jak główni bohaterowie świetnie i ciekawie. Autor zaludnił swoją powieść różnymi bohaterami na drugim i dalszym planie. Niektóre wyróżniają się jak Kaszalot będący szefem mafii wraz z podwładnymi, którego wątek spodobał mi się, bo został w krzywym zwierciadle ukazany z paletą absurdu i przerysowania. Niektórzy dostali rolę do odegrania w fabule lub pojawiają się na chwilę popychając akcje do przodu. Jednak postacie wypadają bardzo dobrze mimo tego i nie jednowymiarowo. Każdy ma swoją cechę charakteru, zachowanie i wybory jakich dokonuje. Dlatego wypadają ciekawie, wyraziście i potrafią zainteresować nas. Relacje pomiędzy nimi zostały przedstawione lekko, przystępnie, z humorem, ironią i nie pozbawione nieraz złośliwości. Ukazanie interakcji prowadzi do wielu zabawnych sytuacji pełnych absurdalnych wydarzeń w jakich uczestniczą bohaterowie. Dialogi zostały napisane świetnie, z humorem, są zabawne, lekkie i wciągające od początku. Nie pozbawione absurdu, ironicznego podejścia i czarnego humoru w czasie czytania.
Książka Bardzo cichy rozwód okazał się lekkim i zabawnym kryminałem z ciekawą warstwą obyczajową przedstawiający świat polityki i przestępczy w krzywym zwierciadle pełnych aluzji do naszej rzeczywistości. Absurdalnych sytuacji i zbiegów okolicznościowych jakie w nim wystepują za sprawą zwyczajnego na pozór morderstwa, które jest tylko preludium do rozwinięcia akcji i wciągnięcia nas w wir wydarzeń od samego początku. Autor wprowadza kilka wątków łączących się ze sobą w świetny sposób dodając nieraz poboczne przynoszące poszlaki, informacje lub ślady. Takim sposobem nie wiemy za wiele i dopiero wraz z rozwojem wydarzeń wychodzą na światło dzienne tropy mogące przynieść lub nie elementy układanki mogące doprowadzić do rozwiązania zagadki morderstwa. Wprowadzając kilku podejrzanych, bo każdy miał motyw prawie, żeby popełnić zbrodnie, nie wiemy do końca kim jest sprawca i jakimi motywami kierował się. Nie odgadłem jego tożsamości i dopiero pod koniec otrzymałem odpowiedzi na to pytanie. Warstwa obyczajowa dotycząca relacji Zuzanny i Kacpra była bardzo dobra i ciekawa. Umiejętnie wplecona w wątek kryminalny bez słodyczy, ale został potraktowanty z pewną dozą humoru i lekkiego absurdu. Nie brakowało zwariowanych zwrotów akcji w przygodach jakie mieli. Pozostawiając po sobie zgliszcza i szkody jakby przeszedł tajfun podczas ucieczki przed wszystkimi, którzy chcieli ich dopaść. Wszystko podane zostało przystępnie, z humorem, lekkością, wciągająco i napisane przyjemnym aczkolwiek absurdalnym stylem jakim posługuje się autor. Dlatego szybko czyta się i książka wciąga od samego początku. Posiada może drobne niuanse, ale nie przyczyniają się do nie czerpania radości z lektury. Zastanawiający był wątek pod koniec pojawienia się kolejnego złego charakteru jakby wyskoczył jak królik z kapelusza. Nie wniósł za wiele, ale miał swoje pięć minut w fabule. Zakończenie jakie dostajemy jest zaskakujące i ciekawe. Finał spodobał mi się, bo nie był potraktowany za szybko i wiele działo się pod koniec. Wyjaśnienie motywów morderstwa i poznanie sprawcy rzucało światło na wcześniejsze wydarzenia i spodobało mi się. Końcówka książki zaskoczyła mnie takim obrotem sprawy i trzymała w napięciu od samego początku.
Książka Bardzo cichy rozwód jest kolejną pozycją, po którą sięgnąłem autora piszącego lekkie i zabawne kryminały. Akcję tutaj poprowadzono szybko do przodu i wiele dzieje się podczas czytania. Nie pozbawiona twistów fabuła zawierająca nieraz fałszywe tropy, wychodzące na jaw poszlak, informacje i i ślady. Wydarzenia toczą się w szybkim tempie i nie ma miejsca na nudę. Autor jak zwykle przedstawia wszystko w oparach absurdu, dodaje gagi sytuacyjne, przerysowuje niektóre zdarzenia i relacje ukazując w krzywym zwierciadle swoją opowieść o małżeństwie zdanych na siebie w kłopotliwej sytuacji bez wyjścia. Tworzy trzymającą w napięciu fabułę z lekkością i czarnym humorem. Podszytą ironicznym i absurdalnym podejściem do niektórych tematów ukazują powiązania i relacje bohaterów w krzywym zwierciadle. Książka zapewniła mi zabawę do jakiej przywykłem dostać od autora, który tym razem również potrafił mnie wciągnąć w wir wydarzeń. W kłopoty, problemy i niebezpieczne sytuacje dotykające bohaterów, przy których trzymałem za nich kciuki, aby wyszli cało z opresji. Bardzo cichy rozwód jest lekkim i zabawnym kryminałem, który czyta się szybko i przyjemnie. Spędziłem z nim miło czas i jestem zadowolony z tego co dostałem. Na poprawę humoru będzie w sam raz i na odpoczynek po czymś wymagającym. Rozrywkowy charakter nie przeszkadza, bo lubię książki autora, które zapewniły mi wiele razy zabawę w czasie czytania. Książka dobra z ciekawymi postaciami, z absurdalnymi sytuacjami, zbiegami okolicznościowymi, posiadająca zwroty akcji, trzyma w napięciu i nie pozwalała oderwać się. Dlatego nie zawiodłem się i miło będę wspominał najnowszą powieść autora. Bardzo cichy rozwód okazał się przyjemnym, wciągającym kryminałem napisanym z lekkością, absurdem i czarnym humorem, który zapewnił mi zabawę na jaką liczyłem. Dlatego chętnie sięgam po jego książki jak tylko mam do tego okazje.
Najnowsza książka Bardzo cichy rozwód jest kolejna propozycją od autora tworzącego kryminały z pewną dozą humoru i lekkości, które czyta się szybko. Zapowiadał się ciekawie i miałem nadzieje właśnie na taki kryminał, przy którym będę bawił się świetnie w czasie czytania. Dlatego po książkę sięgnąłem, bo dotychczas autor mnie nie zawiódł pod tym względem. Zawsze dostawałem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-31
Po trupach do celu jest kolejnym lekkim komediowym kryminałem po jaki sięgnąłem, przy którym miałem nadzieje bawić się dobrze i miło spędzić czas. Marlena Jens niegdysiejsza gwiazda oblegana przez wszystkich za sprawą wypadku jej kariera zwalnia. Po latach ma okazje wrócić na szczyt popularności, ale musi w tym celu zdobyć rolę w superprodukcji reżyserowanej przez jej byłego męża. Ciekawy opis zachęcił mnie do sięgnięcia po kolejny lekki kryminał, który miałem nadzieje okaże się zabawny i wciągający.
Książka Po trupach do celu jest pozycją osadzoną w świecie celebrytów, aktorów i zakulisowych walk o rolę życia w superprodukcji. Autor świetnie czuje się w takich klimatach wiem o tym nie od dziś i zawsze przerysowuje bohaterów, traktuje wszystko z przymrużeniem oka i dawką lekkiego humoru. Tak samo jest w tej sytuacji, gdzie obraz działań Marleny Jens jest środkiem do przedstawienia zakulisowych przepychanek gwiazd gotowych na wszystko, aby zdobyć wymarzoną rolę. Nawet za cenę morderstwa i intrygi jaka z tego powodu zostaje wcielona w życie. Autor świetnie sobie radzi z prowadzeniem wątku kryminalnego, gdzie nie brakuje podsuwania fałszywych tropów i próby mylenia śladów jeśli chodzi o motywy lub sprawcę. Nie odkrywanie wszystkiego od razy zawsze mi podobało się u autora, który zręcznie manewruje pomiędzy wychodzącymi na światło dzienne poszlakami, a tajemnicami jakie skrywają bohaterowie. Każdy może być sprawcą, bo chęć zagrania w superprodukcji jest wielka, a do wymarzonej roli jest kolejka chętnych. Nie zabrakło zwrotów akcji jakie występują kierując śledztwo w różne kierunki i nie pozwalając za szybko odgadnąć zagadki jaką dostajemy. Dochodzenie policyjne lub nawet prywatne ukazujące relacje pomiędzy postaciami zostały dobrze ukazane. Często zazębiają się ze sobą tworząc tym sposobem całość. Spotykamy oprócz Marleny Jens komisarza Darskiego, który wreszcie jest wolny od Róży Krull prowadząc swoje śledztwo i ciesząc się, że w okolicy nie ma namolnej pisarki ze swoim wścibskim nosem. Prowadząc dochodzenie nareszcie może wykazać się w kwestii rozwiązania zagadki morderstw w świecie znanych celebrytów. Oprócz wątku kryminalnego dostajemy również dobrze skrojoną warstwę obyczajową, na którą składają się relacje, nieraz przemyślenia i zakulisowe powiązania jakie wychodzą w miarę rozwoju wydarzeń. Wciągający wątek przynoszący nieraz informacje, pojawienie się poszlaki lub interakcji mogącej przynieść ślad popychający do przodu zagadkę kryminalną. Wszystko jak zwykle u autora jest połączone ze sobą tworząc nie tylko całość, ale również wciągającą fabułę, która jest ciekawa i intryguje.
Książka Po trupach do celu jest lekkim komediowym kryminałem potraktowanym z przymrużeniem oka i pewnymi przerysowaniami. Osadzoną w świecie celebrytów i popkultury staje się prześmiewczym obrazem gotowości bohaterów na wszystko, aby tylko zdobyć wymarzoną rolę w superprodukcji. Zwrócić tym sposobem na siebie uwagę lub wybić się za sprawą odegranej roli i zaistnieć. Wszystko potraktowane zostało z przymrużeniem oka i lekkim humorem. Pojawia się w zabawnych sytuacjach i gagach jakie wprowadza autor do swojej historii. Dlatego lubię sięgać po jego książki, bo zawsze świetnie bawię się podczas czytania. Bohaterowie dobrze zarysowani i ciekawi. Ich sylwetki są przerysowane, potraktowane z pewną dozą przymrużenia oka, zachowanie czasami wyolbrzymione i wprowadzające niezły zamęt powodujący zabawne momenty. Relacje pomiędzy nimi ukazane zostały bardzo dobrze. Nieraz przejaskrawione, potraktowane z humorem, lekkością i przymrużeniem oka. Dialogi zabawne, lekkie i przyjemnie czytające się. Dlatego szybko czas zleciał mi w czasie czytania i nie mogłem narzekać na nudę.
Książka Po trupach do celu jest kolejnym kryminałem z dozą humoru i tła obyczajowego jaki otrzymałem od autora. Sięgając po nią miałem nadzieje dostać wciągającą i przyjemną lekturę, przy której miło spędzę czas. Pomimo pewnych niuansów pojawiających się czasami dostałem dobry zabawny kryminał z ciekawą zagadką morderstw. Prowadząc akcję w ten sposób, że nie wiadomo kto za wszystkim stoi i jakimi tak naprawdę motywami kieruje się trudno było odgadnąć sprawcę. Miałem kilka typów i podejrzanych, lecz nie trafiłem ze swoim typem, bo każdy tutaj ma swoje tajemnice i mógł okazać się mordercą. Dlatego zakończenie potrafiło mnie zaskoczyć przy poznawaniu jakimi motywami kierował się sprawca. Finał ciekawy i wyjaśnienie potrafiło mnie zaskoczyć pozostawiając pod koniec pewne niedopowiedzenie na domysły jeśli chodzi o działanie sprawcy. Intrygę autor poprowadził świetnie i wciągająco na tyle, że nie potrafiłem się oderwać. Napisana została lekko, przyjemnie i przystępnym stylem. Dlatego wciągnęła mnie fabuła od samego początku. Akcja leci do przodu bez zwalniana i wiele dzieje się podczas czytania. Wydarzenia poprowadzone w szybkim tempie i wciągają od samego początku. Dlatego nie nudziłem się podczas czytania. Za sprawą humoru, absurdalnych sytuacji i gagów bawiłem się świetnie jak zwykle przy jego książkach. Łącząc wszystko to z kryminałem i warstwą obyczajową, tworzy lekki i zabawny kryminał, przy którym można miło spędzić czas.
Książka Po trupach do celu jest zabawnym, rozrywkowym i lekkim kryminałem, przy którym spędziłem miło czas bawiąc się świetnie podczas czytania. Dlatego jestem zadowolony z tego co dostałem i nie zawiodłem się mimo pewnych niuansów. Ciekawa intryga, dobrze wykreowani bohaterowie i wciągająca historia sprawiło, że nie mogłem się oderwać od niej. Autor poradził sobie bardzo dobrze tworząc kolejny lekki kryminał na poprawę humoru i odpoczynek po czymś cięższym gatunkowo. Uwielbiam jego książki właśnie za lekkość, humor i kryminalną intrygę. W tym przypadku również nie zawiodłem się i wszystko to dostałem. Nie brakowało zwrotów akcji i ścielenia się trupów podczas czytania. Śledztwo zostało poprowadzone dobrze i wciągnęło mnie. Książka spełniła swoje zadanie i bawiłem się podczas czytania dobrze. Dlatego nie jest to moje ostatnie spotkanie z autorem, po którego książki na pewno jeszcze nieraz sięgnę.
Po trupach do celu jest kolejnym lekkim komediowym kryminałem po jaki sięgnąłem, przy którym miałem nadzieje bawić się dobrze i miło spędzić czas. Marlena Jens niegdysiejsza gwiazda oblegana przez wszystkich za sprawą wypadku jej kariera zwalnia. Po latach ma okazje wrócić na szczyt popularności, ale musi w tym celu zdobyć rolę w superprodukcji reżyserowanej przez jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-21
Luigi Pirandello jest nie znanym mi w ogóle autorem powieści, którego przez przypadek spotkałem za sprawą małej książki pod tytułem Na kogo kolej?. Zapowiadającej się ciekawie, bo osadzonej we włoskim klimacie z miłosną intrygą. Chociaż miałem pewne obawy przed sięgnięciem po nią, to postanowiłem dać szansę autorowi i jego książce.
Autor prezentuje historie małego miasteczka osadzonego we Włoszech, gdzie rozgrywa się akcja powieści, w której mieszkańcy znają się za sobą i nie tak łatwo utrzymać tajemnice. Ojciec postanawia wydać córkę za starszego i bogatego pana chcąc z jednej strony, aby miała lżej w życiu, lecz z drugiej strony mamiąc siebie bogactwem jakie przypadnie córce po śmierci Don Diega. Plotki szybko rozchodzą się i w taki sposób autor zapoczątkowuje swoją opowieść o chciwości, obłudzie i zachłanności toczącej jak robak poszczególnych bohaterów. W tragiczny sposób przedstawia losy młodej dziewczyny wydanej za starca poszukującego tylko towarzystwa młodych ludzi zapraszanych codziennie do siebie. Wszystko okraszone zostało lekkim humorem, groteską i tragikomedią w jednym.
Życie poszczególnych bohaterów jest przedstawione bardzo dobrze. Mający swoje własne zdanie, kłopoty i dylematy stają się nam bliższe i ciekawe. Nie można zarzucić, że są papierowe, bo świetnie wypadają i są zarysowani znakomicie. Postacie w tej powieści są ciekawe i posiadają głębie. Dlatego mimo wszystko można ich polubić mimo zachowania, swojego zdania lub wyborów jakich dokonują w każdej chwili. Mają w sobie różne odcienie szarości wnoszące wiele do samej historii. Wydarzenia mają wpływ na nich i otoczenia powodując tragikomiczne sytuacje pełne dramatyzmu. Swoim zachowaniem i sytuacjami wywołującymi czasami uśmiech dając radę nas zainteresować. Mamy więc ojca chcącego dla swojej córki dobrze, młodzieńców zakochanych w Stellinie, starca marudzącego przez cały czas i złośliwego jak diabli. Mieszkańców zdziwionych wyborem ojca i gwałtownego prawnika gotowego na wszystko, aby sprawiedliwości stało się zadość. Autor świetnie sobie radzi z wieloma sprawami i stworzył przesiąkniętą włoskim klimatem opowieść o miłości, zakłamaniu, obłudzie i zachłanności podanej w lekki sposób.
Książka Na kogo kolej? jest naprawdę pozytywnym moim zaskoczeniem jeśli chodzi o samego autora, który tworzy ciekawą i wciągającą historie. Nie spodziewałem się, że dostanę taką świetną opowieść o miłości, nie przesłodzoną, młodziutkiej dziewczyny nie mającej wyboru przez ojca, ale wierzącej do końca, że los do niej uśmiechnie się. Sami bohaterowie są powiązani ze sobą lub znają się co tworzy klimat małego miasteczka, gdzie wszyscy znają się ze sobą i utrzymać coś w tajemnicy jest trudno. Nieraz przerysowanie sytuacji, pojawienie się absurdu i dramatycznych momentów dodaje jej uroku. Włoski klimat jak najbardziej też odnajdziemy i sami bohaterowie wyjęci zostali jak z włoskiego przedstawienia. Relacje pomiędzy nimi zostały przedstawione znakomicie i wywołują emocji w czasie czytania. Mamy w nich ukazane niesnaski, pojawiającą się chciwość, współczucie, dramatyczne momenty, lecz także zabawne, przerysowane i podszyte absurdem interakcje bohaterów. Dialogi świetne, żywiołowe, nie pozbawione emocji. wciągające, lekko podane z pewną dozą humoru i gagów sytuacyjnych. Dlatego bawiłem się podczas czytania tak dobrze i nieraz wywoływały uśmiech w czasie czytania.
Książka Na kogo kolej? jest powieścią obyczajową z domieszką dramatu i lekkiego ukazania pewnych sytuacji w komiczny sposób. Sięgając po nią nie spodziewałem się tak przyjemnej i fajnej lektury jaką otrzymałem. Nie pozbawionej szybkiej akcji i wydarzeń jakie wciągnęły mnie od samego początku. Może ma swoje jakieś małe i drobne niuanse, lecz nie przeszkadzało mi cieszyć się i dobrze bawić się podczas czytania. Autor posługuje się przyjemnym, przystępnym i lekkim stylem, czasami prześmiewczym, ukazując obłudę, chciwość i zachłanność niektórych bohaterów. Nie pozbawiona waśni jakie zaczynają wychodzić na światło dzienne. Napisane prostym językiem i przez to przyjemnie czyta się. Książka Na kogo kolej? jest powieścią obyczajową, która zaskoczyła mnie i wciągnęła. Autor wszystko świetnie połączył ze sobą i fajnie bawiłem się w czasie czytania. Pomimo motywów miłości, włoskiego klimatu i temperamentu niektórych postaci książka podobała mi się. Cieszę się, że po nią sięgnąłem tak naprawdę nie mając jakiś większych oczekiwań i jestem zadowolony z tego co dostałem. Na kogo kolej? jest powieścią jaką szybko czyta się i przyjemnie. Fajnie wypada i wciąga od razu. Mam nadzieje, że uda mi się coś jeszcze przeczytać autora, bo Na kogo kolej? okazała się dobrym wyborem i ciekawym do przeczytania.
Luigi Pirandello jest nie znanym mi w ogóle autorem powieści, którego przez przypadek spotkałem za sprawą małej książki pod tytułem Na kogo kolej?. Zapowiadającej się ciekawie, bo osadzonej we włoskim klimacie z miłosną intrygą. Chociaż miałem pewne obawy przed sięgnięciem po nią, to postanowiłem dać szansę autorowi i jego książce.
Autor prezentuje historie małego...
2022-08-23
Książki Alka Rogozińskiego mają to do siebie, że dobrze bawię się podczas czytania. Ukochany z piekła rodem jest pierwszym tomem przygód Joanny i jej menadżerki Betty, które wpadają w kłopoty za sprawą popełnionego morderstwa. Zapowiadało się nad wyraz ciekawy lekki kryminał z dozą humoru i absurdu jaki zawsze gdzieś w powieściach autora pojawiały się. Sięgając po nią chciałem otrzymać znów wciągającą lekturę, przy której będę bawił się świetnie.
W książce Ukochany z piekła rodem spotykamy późniejszych bohaterów w innych jego powieściach jak menadżerkę Betty, mającego nos do spraw komisarza Krzysztofa Darskiego i znaną śpiewaczkę Klaudię Hutnik ze swoim temperamentem. Autor jak zwykle dał mi lekki kryminał zaprawiony humorem o popełnionym morderstwie i dwójce detektywów amatorów chcących odkryć kto za wszystkim stoi. Joanna postanawia dowiedzieć się prawdy o swoim ukochanym wciągając w swoje śledztwo Betty, która musi mieć oko na swój skarb piszący romansidła. Prowadząc dochodzenie odkrywają wiele tajemnic i sekretów. Oprócz nich dostajemy śledztwo policyjne prowadzone przez Darskiego. Autor potrafi mieszać i wszystko przedstawiać z przymrużeniem oka jeśli chodzi o wydarzenia oraz samych bohaterów. Nie za szybko odkrywa karty jeśli chodzi o sprawcę i dopiero pod koniec dowiadujemy się kim jest sprawca. Jakimi motywami się kierował. Przez cały czas umiejętnie i z pewną dozą absurdów prowadzone jest śledztwo w sprawie morderstwa. Podsuwając poszlaki, ślady, zdobyte informacje przez bohaterów i oczywiście nie brakuje fałszywych tropów mogących zmylić każdego. Takim sposobem nie byłem pewny tożsamości sprawcy, chociaż podejrzanych nie brakuje. Mamy ich kilku mogących mieć motywy do popełnienia zbrodni. Jednak nie udało mi się odgadnąć kto za wszystkim stał tak naprawdę. Dopiero pod koniec wszystko wychodzi na jaw i potrafił mnie tym zaskoczyć autor, gdzie wszystko staje się jasne i poznajemy kim jest sprawca.
Książka Ukochany z piekła rodem jest lekkim i przyjemnym kryminałem, z dozą humoru i ciekawym śledztwem prowadzonym przez dwie bohaterki, komisarza Darskiego i jego sztab policyjny. Perypetie Joanny i Betty powodują frajdę i uśmiech podczas czytania. Przedstawiając wydarzenia w krzywym zwierciadle, z przymrużeniem oka i absurdu dostajemy historie wciągająca od pierwszych stron. Lekki styl pisania, przyjemny, przystępny i wciągający sprawił, ze nie mogłem się oderwać od czytania. Autor jak zwykle potrafił mnie zaskoczyć sprawcą, zwrotami akcji jakie następują przez cały czas i relacjami pomiędzy bohaterami jakie dostałem ukazane z ironią, humorem, w krzywym zwierciadle i przyjemny sposób. Autor nakreślił sylwetki postaci świetnie i stworzył ciekawych bohaterów. Joanna ze swoimi kłopotami i roztargnieniem chcąca odszukać sprawcę zbrodni. Jej menadżerka pilnująca jej przed nią samą i zawsze trzymająca rękę na pulsie. Przystojny komisarz Darski, który zawrócił w głowie nie jednej z bohaterek kryminału. Oprócz tych postaci spotykamy wiele innych również dobrze zarysowanych, które mają do odegrania rolę w fabule lub popychają śledztwo do przodu. Nie mamy do czynienia z papierowymi i jednowymiarowymi, tylko mające swoją głębie, zarys psychologiczny i zachowanie. Autor nie dzieli je na dobrych i złych. Dlatego znajdujemy w nich różne odcienie szarości i przez to są ciekawymi bohaterami. Relacje pomiędzy nimi są świetnie przedstawione, nie brakuje w nich emocji, ironii, humoru i lekkości. Dialogi bardzo dobrze napisane, pełne przytyków, odzywek, humoru i absurdalnych przewrotności.
Książka Ukochany z piekła rodem jest dobrym wyborem na poprawę humoru jeśli ktoś lubi lekkie kryminały z absurdalnym humorem po drodze. Sięgając po książkę nie spodziewałem się, że od pierwszych stron zostanę wciągnięty w wir wydarzeń i zabawnych zdarzeń jakie zafundował mi autor. Akcja została szybko poprowadzona do przodu i przez cały czas coś dzieje się. Wydarzenia pędzą na złamanie karku i dlatego nie nudziłem się podczas czytania. Napisany przystępnie, z lekkością, humorem i przyjemnym stylem. Książkę pochłania się szybko i bawiłem się przy niej świetnie. Mimo pewnych czasami niuansów nie żałuje czasu poświęconego na lekturę. Wątek kryminalny został poprowadzony bardzo dobrze. Nie brakuje w nim zwrotów akcji, przedziwnych sytuacji, humoru i mylenia tropów. Pomimo podejrzanych nie odkryłem kim jest sprawca i dopiero pod koniec wszystko wyjaśnia się. Oprócz tego wątek obyczajowy został przedstawiony bardzo dobrze w krzywym zwierciadle, lekko i humorem. Dlatego wciągnęła mnie fabuła i nie potrafiłem się oderwać. Zakończenie zaskakujące jeśli chodzi o tożsamość sprawcy. Finał jaki dostałem był ciekawy i spodobał mi się. Sięgając po Ukochanego z piekła rodem wiedziałem czego spodziewać się po autorze, który pisze lekkie i zabawne kryminały obyczajowe. W tym przypadku też otrzymałem taką powieść kryminalną z dozą humoru, przedstawieniu wszystkiego w krzywym zwierciadle i odniesień do świata celebrytów sięgając również po popkulturę. Książka ma ciekawą intrygę i warstwę obyczajowa, która wraz z kryminałem trzyma w napięciu. Przygody Joanny i Betty wciągają i bawią przez cały czas. Książka Ukochany z piekła rodem okazał się dobrym wyborem i jak zwykle bawiłem się podczas czytałem. Chętnie sięgnę po kolejne jego powieści jak będę miał okazje.
Książki Alka Rogozińskiego mają to do siebie, że dobrze bawię się podczas czytania. Ukochany z piekła rodem jest pierwszym tomem przygód Joanny i jej menadżerki Betty, które wpadają w kłopoty za sprawą popełnionego morderstwa. Zapowiadało się nad wyraz ciekawy lekki kryminał z dozą humoru i absurdu jaki zawsze gdzieś w powieściach autora pojawiały się. Sięgając po nią...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-12-13
Kryminał Teściowe muszą zniknąć Alka Rogozińskiego zapowiadał się ciekawie od samego początku. Historia o teściowych z piekła rodem brzmiała interesująco i miała spory potencjał na komedie kryminalną w rolach głównych z teściowymi. Dlatego sięgnąłem po książce spodziewając się lekkiego kryminału podszytego humorem.
W książce Teściowe muszą zniknąć wszystko kręci się wokół skarbu jaki został ukryty wiele lat wcześniej na początku drugiej wojny światowej. Przenosimy się do czasów współczesnych, gdzie dwójka bohaterów postanawia poszukać go według pozostawionych wskazówek. Jednak nie wszystko idzie z planem, bo na drodze stają teściowie, szef mafii, zamordowana lokatorka i sekrety każdego z bohaterów. Mamy kryminalny watek dotyczący poszukiwań dawno ukrytego skarbu, który staje się motywem przewodnim wydarzeń. Jak w komedii pomyłek każdy chce go zdobyć nie wiedząc co tak naprawdę skrywa. Szef lokalnej mafii ostrzy sobie pazurki nie przebierając w środkach, aby wyeliminować konkurencje. Dwie teściowe bohaterów mają rożne charaktery i na tej przedstawił autor konfrontacje pomiędzy religijną Kazimierą węszącą wszędzie spiski z bardziej racjonalną Marią, która dziwi się dlaczego Kazimiera jest taką osobą. Zderzenie i zawsze pojawienie się skutkuje zawsze awanturą na wszelkie sposoby. Wprowadzając tym sposobem nieco zabawy podczas czytania. Opierając się też na rodzinnych spotkaniach dwójki bohaterów ze swoimi teściowymi, którzy niczym sam diabeł z piekła rodem wzbudzają wielkie zamieszanie. Wątek kryminalny jaki pojawia się jest z lekkością prowadzony i zawiera kilka zwrotów akcji, pojawienie się poszlak i śladów do zbadania. Nie wiadomo do końca kto może być sprawcą morderstwa i pozostałych wydarzeń. Jednak wraz z rozwojem akcji dowiadujemy się coraz więcej, lecz autor nie odkrywa za szybko kart co spodobało mi się. Sam kryminalny wątek został poprowadzony ciekawie i wciągnął mnie. Oprócz niego mamy warstwę obyczajową bardzo dobrze przedstawioną. Relacje pomiędzy bohaterami i ich interakcje są podszyte lekkością i ironicznym albo czarnym humorem.
Książka Teściowe muszą zniknąć jest lekkim i nie wymagającym kryminałem z humorem jaki dostałem od autora. Sam pomysł na fabułę jest może nie oryginalny, ale dający pole do popisu w kwestii zderzenia dwóch teściowych bohaterów za sobą. Mogą tym sposobem wnieść sporo zabawy i wariactwa w pozytywnym znaczeniu do samej historii. Jednak brakowało mi w tym wszystkim czasami lepszego dopracowania pewnych scen, które mimo, że miały zabawny charakter, to jednak można było wycisnąć z nich więcej. Oprócz takich niuansów sama historia potrafiła mnie wciągnąć i dobrze bawiłem się podczas czytania. Przygody najpierw bohaterów, później ich matek, które mimo różnic w charakterze nawiązują współprace bywały przedstawione z lekkością i w zabawny sposób. Akcja została poprowadzona błyskawicznie i wiele dzieje się w czasie czytania. Wydarzenia lecą do przodu w szybkim tempie i nie zatrzymują się ani na chwilę. Dlatego nie nudziłem się podczas czytania, lecz bawiłem się dobrze w czasie lektury.
Książka Teściowe muszą zniknąć posiada szereg bohaterów uwikłanych w rozwikłanie tajemnicy skarbu ukrytego i poszukiwanego. Autor stworzył ciekawe postacie nadając im rys psychologiczny, swoje własne zachowanie i cechy charakteru. Spotykamy bardzo religijną Kazimierę węszącą spiski ze wszystkich stron. Kochającą teorie spiskowe, które nadają jej sens życia i moc do wygłaszania długich kazań. Drugą teściową jest Maria mająca nowoczesne podejście do świata i życia. Zawsze podchodząca do wszystkiego w racjonalny sposób i często dziwiąca się zachowaniu Kazimiery, którą uważa za nawiedzoną. Spotkanie tych dwóch pań skutkuje zamieszaniem, kłótnią i konfliktem rozlegającym się w domowym zaciszu. W taki sposób zderzając dwa różne charaktery dostajemy wiele razy przeciw wagę do stworzenia zabawnych momentów, gagów lub sytuacji. Kolejna postacią jest Amelia i jej mąż, którzy wpadają w kłopoty. Zostali dobrze nakreśleni i wypadają ciekawie. Najbardziej z nich to Amelia rządzi tutaj gotowością do walki za wszelką cenę. Jest jedną z głównych postaci jakie spotykamy i również ciekawą. Oprócz takich pojawiających się częściej, mamy szereg drugoplanowych i na dalszym planie wypadających dobrze. Nawet znalazło się miejsce dla znanego komisarza Darskiego i pewnej pisarki z innego cyklu. Takie smaczki w fabule dodatkowo lubię i cenię u autora. Każdy z bohaterów został stworzony w lekki i fajny sposób. Dlatego daje się polubić chyba każdego tutaj mimo wszystko, bo nie ma większego podziału na tych złych i dobrych. Na pewno papierowych postaci nie uświadczymy, ale ciekawe i wciągające. Mimo pojawienia się na chwilę, odegranie jakieś roli w fabule lub dotyczących głównych bohaterów można ich polubić, a nawet poczuć sympatie do nich. Relacje przedstawiono w lekki, łatwy i z humorem sposób. Dialogi świetnie napisane, nieraz ironiczne, zabawne i wciągające.
Książka Teściowe muszą zniknąć okazała się dobrym wyborem na poprawę samopoczucia i humoru. Nie ma tutaj większego zaskoczenia, bo spodziewałem się bardziej historii o dwóch teściowych nienawidzących się i zawsze robiących piekło wszystkim, także sobie w czasie konfliktu. Dostałem po części, to czego oczekiwałem, lecz główną osią jest poszukiwanie skarbu przez wszystkich co o nim dowiadują się. Wszystko napisane jest w przystępnym, lekkim i humorystycznym stylem przez autora. Dlatego dobrze można się bawić mimo wszystko w czasie czytania. Teściowe muszą zniknąć okazała się lekkim i przyjemnym kryminałem z humorem, który wciągnął mnie od samego początku. Zakończenie można podzielić na dwie części, gdzie poznajemy rozwiązanie zagadki morderstwa i motywów jakie kierowały sprawcą. Finał w pewnym momencie, ale bliżej końca można przewidzieć i odgadnąć kto za wszystkim stał. Sama końcówka spodobała mi się, bo pojawia się w niej gość specjalny. Nie zdradzę kto nim był. Niech to będzie niespodzianka. Książkę nie tylko czyta się świetnie i wciąga, lecz bawiłem się podczas lektury dobrze. Nie żałuje sięgnięcia i czasu jaki poświęciłem, bo autor jak zwykle stworzył zabawny kryminał z tłem obyczajowym. Teściowe muszą zniknąć jest pierwszą częścią cyklu Teściowe, który jako rozrywkowy kryminał z dozą humoru sprawdza się świetnie. Na tyle mnie zaciekawił, że chętnie sięgnę po drugi tom i może jeszcze dalsze jak powstaną. Mam nadzieje na lepszą i zabawniejszą historie, bo potencjał fabularny jest spory i liczę, ze będzie mocniej wykorzystany. Ciekawy i lekki kryminał z dozą humoru, zwariowanymi teściowymi, szefem mafii lubiącym zwierzątka i samym skarbem do znalezienia. Po prostu kolejna dobra książka od autora, przy której czas biegł mi szybko w czasie czytania i zostałem wciągnięty od początku w historię.
Kryminał Teściowe muszą zniknąć Alka Rogozińskiego zapowiadał się ciekawie od samego początku. Historia o teściowych z piekła rodem brzmiała interesująco i miała spory potencjał na komedie kryminalną w rolach głównych z teściowymi. Dlatego sięgnąłem po książce spodziewając się lekkiego kryminału podszytego humorem.
W książce Teściowe muszą zniknąć wszystko kręci się wokół...
2021-10-26
Osa Erica Franka Russella jest książka wydaną w ramach serii Wehikuł wyobraźni przez Wydawnictwo Rebis. Zapowiadała się na ciekawą fantastyczną przygodę z dawką absurdu, o której Terry Pratchett napisał, że jest zabawnym podręcznikiem dla terrorystów. Dlatego mnie zainteresowała i chciałem przeczytać.
Książka jest obrazem działania ziemskiego agenta wysłanego do Imperium Syrijskiego w celu wywołania chaosu i tym sposobem wygrania toczącej się walki z nimi. Zrzucony na terytorium wroga musi przeżyć i wykonać powierzoną misje. Wszystko przez to, ze ziemianie nie dysponują zasobami i możliwościami wystąpienia zbrojnego przeciwko Imperium Syrijskiemu. Dlatego pomysł z osą wydaje się im dostatecznie ciekawy, aby spróbować wysłać agenta w celu działalności dywersyjnych na planetę Jaimecu w Imperium Syrijskim. Zabrałem się do czytania z wielką ochotą, bo zapowiadało się ciekawie mimo pewnych obaw tego co dostanę. Praktycznie nie znany mi autor, którego Osa była moją pierwszą książką i może spotkaniem z jego twórczością. Historia po nie długim początku została osadzona na planecie Imperium Syrijskiego. Dostajemy obraz społeczeństwa zwykłych ludzi, którzy mają własne problemy i dylematy. Niczym nie różnią się od nas samych i pomimo walk nie chcą dalszej wojny. Świat wykreowany na potrzeby historii ukazuje rozbudowaną biurokracje, absolutną władzę i kontrolę przez służby obywateli. Chcących przeżyć do jutra i nadal pracować mimo represji jakimi zostają poddani. Nasz bohater zaczyna działać wywołując pomału zamieszanie aż do wrzenia i pojawienia się szaleństwa władz nie dających sobie radę ze wszystkim. Opisy działalności Osy zostały dobrze wyważone i podszyte absurdem z każdej strony. Obnaża system jaki wprowadzili na planecie pokazując jego niedostatki i brak skuteczności w złapaniu bohatera. Ciekawym pomysłem było ukazanie zmian zachodzących związanych z działalnością agenta i poruszenia jakie wywołuje powołana do życia przez niego organizacja. Jedna osoba może zdziałać wiele niż cały batalion ludzi wywołując zamieszanie swoimi działaniami jak sabotaż, eliminacje ważnych osób i szpiegostwa. Przedostając się do wnętrza terytorium wroga i wywołanie paniki wśród mieszkańców. Osłabić w nich ducha walki i morale przez wykorzystanie pomysłu o zwyczajnej osie, która mimo rozmiarów może wiele zdziałać i wywołać chaos.
Książka Osa jest nie tylko powieścią fantastyczną, ale również nie brakuje w niej absurdalnych sytuacji i wartkiej akcji. Autor przedstawia nam historie w zabawny sposób i pokazuje ile może zdziałać jedna osoba. James Mowry jest dobrze wyszkolonym agentem, który dostaje się na planetę Jaimecu należącej do Imperium. Wtedy podejmuje działania w celu dezorganizacji aparatu działania władz prowadzących do osłabienia sił wroga. Sam bohater jest skuteczny, ale również jego przygody wciągają i wiele zabawnych sytuacji wywołują rozbawienie. Można go polubić, nawet poczuć sympatie i kibicować mu w czasie niebezpiecznych sytuacji. Jako główny bohater zostaje dobrze zarysowany i ciekawie wypada. Oprócz niego dostajemy postacie mające do odegrania rolę w historii i pojawiające się jak będzie taka potrzeba. Jednak wszystko kręci się wokół Mowry'ego i jego działań. Musi kluczyć i wykazać się sprytem wobec depczących mu po piętach śledczych oraz wojskowych. Możliwość wpadnięcia w ich sidła jest zawsze aktualna i może doprowadzić do strasznych konsekwencji. Stosując fortele, sztuczki i sprytne pomysły wywołuje zamieszanie w obozie wroga. Same relacje pomiędzy bohaterem i spotykanymi postaciami są dobrze przedstawione. Czasami interakcje napisane z humorem, innym razem absurdalnie wypadają i wywołują lekki uśmiech w czasie czytania. Tak samo ma rzecz z dialogami, które są żywe, nieraz absurdalne i prowadzą do zabawnych momentów.
Książka Osa Erica Franka Russella okazała się zabawną, pełną absurdów i fantastyczną przygodą. Wszystkie wątki zostają domknięte w zakończeniu. Jednak kończącą się później w ciekawym momencie przy pozostawionej lekko otwartej furtce do kontynuacji. Chętnie bym przeczytał dalsze losy przygód bohatera w jeszcze innym miejscu. Sięgając po Osę nastawiałem się na fantastyczną przygodę. Nie spodziewałem się ile absurdu w działalności służb i władzy zostanie ukazanych w tej powieści. Dlatego byłem zaskoczony i dobrze bawiłem się podczas czytania. Mimo swojego wieku książka okazuje się świetną i pomysłową historią zabarwioną absurdem. Przygody Jamesa Mowry'ego nadal wciągają i skłaniają do refleksji czytelnika zmusza do przemyśleń. Wszystko zostaje ukazane z humorem i pewną ironią przez wykorzystanie motywu kibicowania bohaterowi przez cały czas. Książka Osa okazała się dobrym wyborem, przy której nie tylko spędziłem miło czas, ale również wciągnęła mnie i pozwoliła dobrze bawić się w czasie czytania. Satyryczny wydźwięk powieści na temat biurokracji, służb porządkowych i rządzących jest odczuwalny na każdym kroku. Miesza się z humorem i absurdem, który sprawia, że bawiłem się świetnie podczas czytania. Dlatego chętnie kiedyś powrócę do książki i jeszcze raz przeczytam.
Osa Erica Franka Russella jest książka wydaną w ramach serii Wehikuł wyobraźni przez Wydawnictwo Rebis. Zapowiadała się na ciekawą fantastyczną przygodę z dawką absurdu, o której Terry Pratchett napisał, że jest zabawnym podręcznikiem dla terrorystów. Dlatego mnie zainteresowała i chciałem przeczytać.
Książka jest obrazem działania ziemskiego agenta wysłanego do Imperium...
2021-10-21
Książka Czerwono mi jest kolejnym tomem z cyklu Róża Krull na tropie po jaki sięgnąłem, bo lubię tą serie i przeczytałem sporo książek jakie napisał autor. Zawsze łączące ze sobą kryminalną zagadkę, tło obyczajowe i humor w jedną całość. Przyjemnie czytało mi się poprzednie jego powieści i dlatego chętnie sięgam po kolejne. Czerwono mi zapowiadało się na lekką i humorem podszytą historie kryminalną. Dlatego chętnie po nią sięgnąłem spodziewając się dobrej i rozrywkowej lektury.
Książka opowiada o festiwalu w Opolu, na który zostali zaproszeni znani i nieznani wykonawcy. Jednak podczas próby dochodzi do nieszczęśliwego wypadku i komisarz Darski oddelegowany jako juror na festiwal musi znów z Różą Krull powstrzymać sprawcę, aby festiwal mógł odbyć się. Autor tym razem przedstawia satyryczne oblicze festiwalu w Opolu, gdzie największe gwiazdy i debiutanci biorą udział w konkursie. Świetnie i z humorem oddany został świat zakulisowy, w którym gwiazdy mają swoje dziwactwa, problemy i wymagania dotyczące swojej tam obecności. Producenci rwą włosy z głowy z powodu ich zachcianek. Wątek kryminalny osadzony w tych klimatach jest dobrze poprowadzony, bo mamy wiele przestępstw, dziwacznych wypadków i znikających osób jakie miały zaśpiewać. Policja występuje od czasu do czasu, zbiera informacje, pozyskuje poszlaki i poszukuje śladów. Najbardziej rozwiniętym wątkiem jest z Różą Krull, która zostaje zaskoczona dopuszczeniem do śledztwa przez Darskiego. Tego jeszcze nie było, aby ona zawsze trzymana otrzymała możliwość uczestniczenia w dochodzeniu policyjnym. Fajny pomysł i sprawa, że taki autor powziął zamiar. Obraz festiwalu jaki dostajemy jest przejaskrawiony, ironiczny i satyryczny. Pełno w nim ukazania wielu zakulisowych rzeczy i relacji w krzywym zwierciadle lub w oparach absurdu i gagów sytuacyjnych. Świetnie bawiłem się w kilku momentach jak na przykład rozmowa Darskiego z przełożonym i sięgnięcie po powiedzonka gosposi Róży Cecylii. Taki scenek jest trochę i dobrze można bawić się podczas czytania. Wraz z wątkiem kryminalnym tworzą fajną całość. Nie brakuje tutaj również warstwy obyczajowej i relacji pomiędzy bohaterami. Ciętych odpowiedzi, ironicznych komentarzy i absurdalnych rozmów, które bawią.
Książka Czerwono mi jest ukazaniem oblicza polskiej sceny festiwalowej w humorystyczny sposób. Gwiazdy jakie w nim występują są przedstawione z własnymi wadami i zaletami jakie posiadają. Z tego wynikają spore kłopoty, ale również absurdalne sytuacje. Czasami miałem wrażenie, że autor zahacza o jakąś z gwiazd istniejącą rzeczywiście. Podczas czytania miałem skojarzenia z taką osobą mimo zapewnienia, że tak nie jest. Dostajemy wielu podejrzanych, którzy mogą okazać się sprawcami zbrodniczej działalności na festiwalu. Nie udało mi się wstrzelić i dowiedzieć się za wcześnie tożsamości sprawcy i jakimi motywami może się kierować. Tym sposobem, kiedy wychodzi wszystko na światło dzienne byłem zaskoczony kto za wszystkim stał. Takiego obrotu sprawy nie spodziewałem się. Pojawiające się informacje i poszlaki też nie przybliżają do rozwiązania zagadki kryminalnej. Dopiero pod koniec zbiegiem pewnych okoliczności i śladów pomału kształtuje się obraz całości dotyczący motywów oraz sprawcy zamieszania. Spotykamy nam znane postacie z poprzednich części jeśli chodzi o świat celebrytów i artystów. Dodatkowo pojawia się Róża Krull i komisarz Darski, którzy mimo różnic zdań postanawiają rozwiązać zagadkę kryminalną. Wszystko zostało potraktowane z humorem.
Książka Czerwono mi jest komedią kryminalną, przy której bawiłem się świetnie. Napisana została przystępnym, przyjemnym, lekkim, nie pozbawionym czarnego humoru i ironii językiem. Autor potrafi w łatwy sposób w krzywym zwierciadle ukazać wydarzenia oraz bohaterów jakich spotykamy na kartach powieści. Postacie jakie tutaj występują są nakreślone świetnie i bardzo dobrze. Dlatego większość można polubić i do niektórych poczuć nić sympatii. Mają własne kłopoty, sekrety, tajemnice i dylematy. Często ich zachowanie jest dziwne, aroganckie i ekstrawaganckie. Niczym się nie przejmują, lubią obgadać innych i niekiedy mają do nich pretensje. Posiadają jednak własną głębie i nie dostajemy papierowych postaci. Nieraz przerysowane, innym razem mające do odegrania rolę przewidzianą przez autora. Mimo wszystko dające się lubić. Relacje między bohaterami są przedstawione świetnie i z humorem. Dobrze bawiłem się podczas przekomarzań lub pozostałych interakcji jakie miały miejsce. Dialogi napisane lekko, przyjemnie, z poczuciem humoru i ironią.
Sięgając po książkę Czerwono mi miałem oczekiwania na dostanie zabawnego kryminału i taki otrzymałem. Bawiłem się świetnie podczas czytania. Sama fabuła kręci się wokół piosenki Zielono mi, która przysparza artystom wiele nie przewidzianych wypadków na mającym się rozpocząć festiwalu w Opolu. Wątek kryminalny współgra idealnie z tłem obyczajowym i czarnym humorem jaki występuje. Akcja toczy się w szybkim tempem do przodu i nie zwalnia do samego końca. Wydarzenia są dynamiczne i poprowadzone szybko do przodu. Dlatego podczas czytania nie nudziłem się i świetnie bawiłem się w czasie lektury. Dostałem wszystko co lubię u autora w jego książkach. Absurd, humor, gagi sytuacyjne, wciągającą kryminalną intrygę i oczywiście bohaterów. Jest kilka wypadków, zgonów i tajemnic do odkrycia. Podejrzanych mamy sporo osób co zawsze podobało mi się. Samo zakończenie i wyjaśnienie wszystkiego też przypadło mi do gustu. Chociaż wpadnięcie Róży na główny trop było sporym zbiegiem okoliczności. Nie brakuje tutaj kilku zwrotów akcji i pobocznych wątków. Sama intryga została poprowadzona dobrze i wypada ciekawie. Książka Czerwono mi spodobała mi się i jest świetną lekturą na odpoczynek po czymś wymagającym. Można odprężyć się, pośmiać i bawić się w czasie czytania świetnie. Autor kolejną książką udowadnia, że kryminał z humorem może nie tylko bawić, ale wciągnąć od samego początku i zapewnić sporo rozrywki w czasie czytania. Bardzo spodobała mi się kolejna przygoda Róży Krull i komisarza Darskiego. Dlatego chętnie sięgnę po inne książki autora w niedługim czasie. Czerwono mi polecam wszystkim lubiącym lekkie, przyjemne i dobrze napisane kryminały z humorem.
Książka Czerwono mi jest kolejnym tomem z cyklu Róża Krull na tropie po jaki sięgnąłem, bo lubię tą serie i przeczytałem sporo książek jakie napisał autor. Zawsze łączące ze sobą kryminalną zagadkę, tło obyczajowe i humor w jedną całość. Przyjemnie czytało mi się poprzednie jego powieści i dlatego chętnie sięgam po kolejne. Czerwono mi zapowiadało się na lekką i humorem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-20
Książki Alka Rogozińskiego przypadły mi do gustu i ciągle poszukuje jego kolejnych powieści jakich jeszcze nie czytałem. Tym razem padło na Miłość Ci nic nie wybaczy, gdzie spotykamy oprócz bohaterów Różę Krull. Zapowiadała się ciekawie i na przyjemny kryminał napisany z przymrużeniem oka jaki chciałem dostać.
Niewierność męża jest dla Karoliny jak policzek i postanawia się go pozbyć ze swego życia. Jednak okoliczności jakie wynikły sprawiają, że nie wierzy w jego winę. Jest zdrajcą, a może także mordercą jak podejrzewa policja. Wraz z Różą Krull, z bratem i dwójką przyjaciółek postanawia dowiedzieć się prawdy.
Książka Miłość ci nic nie wybaczy jest kolejną pozycją w dorobku autora po jaką sięgnąłem spodziewając się dobrego kryminału z lekkim przymrużeniem oka. Dotychczas nie zawiodłem się, bo mieszając obyczajową warstwę dotyczącą życia bohaterów wraz z intrygą kryminalną tworzył lekkie i zabawne kryminały. Tym razem mamy do czynienia pewną satyrą na polityczne gierki pewnej posłanki, która za wszelką cenę chce wygrać stosując wszystkie metody jakie tylko można. Z drugiej strony mamy Karolinę, która dowiaduje się o skoku w bok swego męża i wejście swego ojca do polityki. Pojawiają się starzy znajomi jak pisarka Róża Krull i komisarz Darski mający uczulenie na obecność Róży. Autor stworzył lekki kryminał nawiązujący do świata polityki i zakulisowych rozmów z motywem morderstwa. Intryga kryminalna nie jest taka oczywista od samego początku, bo podsuwanie fałszywych tropów i zwrotów akcji zmieniających nieraz wiele było dobrym pomysłem. Tutaj wszystko nie jest takie oczywiste i wszyscy skrywają własne sekrety jakie poznajemy wraz z rozwojem akcji. Bohaterowie mają własne tajemnice i snują intrygi za plecami każdego. Śledztwo prowadzone przez policja wraz z tym na własne ręce przynosi różne rezultaty i wypada ciekawie. Mamy podejrzanego, który może być mordercą, ale nikt w to nie wierzy. Samemu było mi trudno trafić kto jest tak naprawdę sprawcą, bo każdy miał sposobność i motyw. Lubię właśnie kryminały autora za to, że potrafią zaskoczyć w zakończeniu. Drugą sprawą jest świetnie wykreowana warstwa obyczajowa, która ukazuje relacje i interakcje bohaterów. Zawsze przynosząca jakieś informacje i odkrycia w czasie czytania. Nie brakuje w niej momentów zabawnych, gagów sytuacyjnych lub docinków poprawiających humor. Wszystko przedstawione w przerysowany sposób i przymrużeniem oka. Dlatego mnie wciągnęła historia i nie mogłem się oderwać.
Jeśli chodzi o bohaterów to mamy kilku, którzy zostali przedstawieni pod względem psychologicznym dobrze. Autor potrafi nakreślić sylwetki postaci i sprawić, że będę mógł się nimi zainteresować. Każda opatrzona została we własne cechy charakteru i zachowania. Nie ma tutaj podziału w nich na dobrych i złych. Z łatwością tworzy wielowymiarowe postacie mające głębie i różne odcienie szarości w sobie. Wiele z nich można polubić i poczuć sympatie do nich. Spotykamy tutaj znaną z innych książek Różę Krull, która jak zwykle chce dowiedzieć się kto za wszystkim stoi i poprowadzić własne śledztwo. Drugą postacią jest komisarz Darski mający uczulenie na Różę, której pojawienie się zwiastuje według niego kłopoty i zszargane nerwy. Wychodzi z tego wiele zabawnych i potraktowanych z humorem sytuacji. Pozostałe postacie zostały nakreślone również dobrze na drugim lub dalszym planie. Nieraz mające do odegrania rolę lub przynoszące informacje mogące przyczynić się do odkrycia prawdy. Relacje świetnie ukazane i z humorem. Tak samo dialogi są napisane lekko, zabawnie, wciągająco i ciekawie.
Książka Miłość ci nic nie wybaczy jest kolejną powieścią z twórczości autora po jaką sięgnąłem i nie zawiodłem się. Intryga kryminalna jest pełna poszlak, odkrytych śladów i tropów jakie pojawiają się w historii. Zostajemy od samego początku wciągnięci w wir wydarzeń i zwrotów akcji, które powodują, że dobrze bawiłem się podczas czytania. Wiele dzieje się i nie sposób nudzić się w czasie lektury. Wątek kryminalny jest poprowadzony dobrze i podobał mi się. Sama otoczka obyczajowa wraz z nim sprawia, że nie sposób przejść obok książki obojętnie. Przygody bohaterów śledzi się z przyjemnością i bawiłem się przy niej świetnie. Zostały przedstawione w przerysowany sposób i przymrużeniem oka. Zakończenie jakie dostajemy wyjaśnia wszystko. Byłem zaskoczony kim jest sprawca, bo mimo wielu podejrzanych nie odgadłem kto za wszystkim stoi.
Książka Miłość ci nic nie wybaczy jest dobrym kryminałem z wątkiem obyczajowym jaki dostałem od autora. Od samego początku zostałem wciągnięty w historie i nie mogłem oderwać się. Dobrze bawiłem się podczas czytania jeśli chodzi o zabawne sytuacje, lekkie gagi lub humor obecny przez cały czas. Z łatwością przerysowuje sylwetki bohaterów i wydarzenia co sprawia, że dostajemy lekki i przyjemny kryminał na kilka wieczorów do przeczytania. Książki autora lubię, bo zawsze się przy nich dobrze bawię i świetnie czyta mi się. Napisany lekkim, przystępnym, przyjemnym i pełnym humoru stylem, który tak uwielbiam. Plusem również są nawiązania do popkultury, świata celebrytów, pisarzy, polityków i zakręcone akcje bohaterów. Takie smaczki lubię odkrywać podczas czytania. Książka Miłość ci nic nie wybaczy jest przyjemnym i lekkim kryminałem z ciekawą warstwą obyczajową w sam raz po czym wymagającym. Miło wspominam czas poświęcony na czytaniu i świetnie się bawiłem podczas lektury. Na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z książkami autora, które lubię czytać i na pewno sięgnę po jego inne pozycje jeśli będę miał okazje. Dlatego polecam wszystkim lubiącym lekkie kryminały.
Książki Alka Rogozińskiego przypadły mi do gustu i ciągle poszukuje jego kolejnych powieści jakich jeszcze nie czytałem. Tym razem padło na Miłość Ci nic nie wybaczy, gdzie spotykamy oprócz bohaterów Różę Krull. Zapowiadała się ciekawie i na przyjemny kryminał napisany z przymrużeniem oka jaki chciałem dostać.
Niewierność męża jest dla Karoliny jak policzek i postanawia...
2021-05-26
Książka Babka z zakalcem jest jedną z najnowszych propozycji od autora twórcy postaci Róźy Krull i wielu innych bohaterów spotykanych na kartach różnych powieści. Tworzy często kryminał z dawką humoru i absurdów z nawiązaniami do popkultury. Z tego wszystkiego dostajemy zabawne i wciągające historie, które czyta się wspaniale. Byłem ciekawy i intrygowało mnie co tym razem dostanę w najnowszym jego kryminale z dozą humoru po jaki postanowiłem sięgnąć.
Luiza Mirska jest gwiazdą telewizyjną i właścicielką znanych cukierni, która postanawia oddać swoje imperium we władanie kogoś odpowiedniego. Postanawia wynająć detektywa mającego na celu posprawdzanie kandydatów na właściciela sieci cukierni. Podczas przyjęcia, gdzie decyduje się przekazać swoją decyzje dochodzi do morderstwa. Podejrzanymi stają się wszyscy, bo każdy na swój sposób mógł doprawić babeczkę.
Wątek kryminalny jaki dostajemy jest przedstawiony z przymrużeniem oka. Każdy zastanawia się kto jest tak naprawdę mordercą, bo każdy miał okazje do dodania smakowitego dodatku powodującego zgon. Prowadzone śledztwo przez autora zostało obdarowane kilkoma zwrotami akcji i postaciami chcącymi rozwiązać sprawę. Jedną z nich jest znana nam pisarka Róża Krull i komisarz Krzysztof Darski występujący gościnnie w tej absurdalnej historii. Autor bawi się z czytelnikiem wprowadzając nowe dowody i fałszywe tropy, które sprawiają, że nie wiadomo kto tak naprawdę jest sprawcą. Podejrzanych mamy na pęczki i każdy miał sposobność lub może ukryty motyw do popełnienia zbrodni. Wszystko jest możliwe w tej przewrotnej historii z intrygą osadzoną w cukierniczych klimatach. Jak to zwykle bywa nie brakuje tutaj zabawnych momentów, przerysowania postaci, kilku gagów i sporej ilości humoru. Kryminał z przymrużeniem oka z przedstawieniem wszystkiego w krzywym zwierciadle. Dostajemy również nawiązania do popkultury i dzieł literackich jak na przykład Chattama lub Christie. Takie smaczki zawsze mi się podobały podczas czytania i ich wychwycenia. Dodają uroku i sprawiają się, że ciesze się z lektury jeszcze bardziej. Oprócz wątku kryminalnego dostajemy warstwę obyczajową związaną z Luizą i jej dziećmi, którzy oczekują z niecierpliwością wieści kto może być kolejnym właścicielem cukierniczego imperium. Wzajemne relacje ze sobą, sekrety i tajemnice tworzą ciekawe tło dla kryminalnego śledztwa. Kiedy pojawia się Róźa Krull w swojej własnej osobie zawsze zwiastuje to nieszczęście i podejrzenie, że będzie znów prowadzić własne śledztwo nie dając za wygraną. Jednak pomimo tego największą uwagę skupił na rodzinnych niechęciach, snutych intrygach i sekretach, ale zrobił to jak zwykle w zabawny i przerysowany sposób. Dlatego historia mnie wciągnęła i nie pozwalała się oderwać.
W książce spotykamy starych znajomych z poprzednich jego powieści jak Różę Krull, komisarza Krzysztofa Darskiego występujących gościnnie. Pomimo tego fajnie było znowu spotkać te postacie, bo zawsze poprawiały mi humor i wprowadzały zamieszanie. Kolejnymi osobami są rodzina Mirskich składających się z seniorki rodu Luizy oraz jej dorosłych dzieci. Bohaterowie zostali przedstawieni nieraz w przerysowany sposób. Mający własne zdanie, cechy charakteru i zachowania. Pod względem psychologicznym, wypadają ciekawie i wciągająco. Nie sposób nudzić się przy nich, bo zawsze się wokół nich wiele dzieje się. Posiadają głębie i nie dostałem papierowych postaci, które nie zaskakują w ogóle. Nawet drugoplanowe i trzecioplanowe zostały przedstawione dobrze i można się nimi zainteresować. Brak podziału na dobrych i złych dopełnia obrazu i powoduje, że każdy z bohaterów posiada w sobie różne odcienie szarości. Sympatycznie wypadają i nie sposób ich nie polubić. Relacje pomiędzy nimi są pełne ironii, humoru, nieraz niechęci , dogryzania, ale również emocji jakie pojawiają się w czasie interakcji. Dialogi nieraz humorystyczne, pełne ironii, lekko napisane i zabawne. Dlatego czyta się z przyjemnością i bez problemu.
Książka Babka z zakalcem była dobrym wyborem na spędzenie czasu, który mi się nie dłużył i miło go spędziłem. Przygody poszczególnych bohaterów wciągnęły mnie i były ciekawe. Samo zakończenie mogę uznać za zaskakujące, bo nie spodziewałem się kim jest sprawca morderstw jakie miały miejsce. Niektóre wątki jak z komisarzem Darskim pojawiły się i nie były rozwinięte do końca. Szkoda trochę, bo polubiłem bohatera z poprzednich książek i wraz z Różą Krull tworzył zabawny duet. Wścibska bohaterka kontra komisarz, który i tak wie, że nie uchroni informacji za sprawą znajomości z jego żoną Róży Krull. Autor skupił się na rodzinie Mirskich i kryminalnej intrydze dotyczącej tej właśnie rodziny. Wszystko zabarwione humorem, absurdem i przerysowaniem. Dlatego tak dobrze czytało mi się i wciągnęła mnie powieść od samego początku.
Książka Babka z zakalcem jest kolejną powieścią po jaką sięgnąłem napisaną przez autora, przy której bawiłem się świetnie. Mnogość postaci nie przeszkadza, bo każde z nich jest inne i również ciekawe. Wzięcie za cel branży cukierniczej było dobrym pomysłem i pozwalało stworzyć zabawny kryminał z tłem obyczajowym. Wszystko tutaj przerysowane, podane z przymrużeniem oka, czasami w ironiczny i czarnym humorze. Jak na kryminał przystało mamy kilka trupów i wielu podejrzanych mogących mieć związek z morderstwem. Nie brakuje poszlak, mylnych tropów i zwrotów akcji. Autor posługuje się lekkim, przystępnym i przyjemnym piórem w stworzeniu szarady kryminalnej z dozą humoru. Nie ma tutaj miejsca na nudę, bo cały czas coś dzieje się. Sama akcja poprowadzona została szybko do przodu i nie zwalnia do ostatniej strony. Mimo wprowadzenia tyle postaci i wydarzeń nie byłem przytłoczony, ale świetnie się bawiłem podczas czytania. Wszystko zasługa humorystycznego podejścia i ukazanie w krzywym zwierciadle poszczególnych wydarzeń oraz bohaterów. Także styl pisania autora przypadł mi do gustu. Nie bawiący się w rozbudowanie niektórych wątków, oszczędny i zwięzły na tyle, że nie nudziłem się w czasie czytania. Spędziłem z książką miło czas i przyjemnie bawiąc się dobrze. Już mam na liście kolejną pozycję z Różą Krull, do której się zabieram i na pewno sięgnę po inne jego nowe książki jak będę miał okazje. Kolejna powieść za mną autora, który stworzył dobry kryminał z humorystycznym podejściem, który spodobał mi się i bawiłem się świetnie podczas czytania. Dla miłośników lżejszych kryminałów z dozą humoru.
Książka Babka z zakalcem jest jedną z najnowszych propozycji od autora twórcy postaci Róźy Krull i wielu innych bohaterów spotykanych na kartach różnych powieści. Tworzy często kryminał z dawką humoru i absurdów z nawiązaniami do popkultury. Z tego wszystkiego dostajemy zabawne i wciągające historie, które czyta się wspaniale. Byłem ciekawy i intrygowało mnie co tym razem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-04
Książka Byle do przodu Olgi Rudnickiej jest moim kolejnym spotkaniem z jej powieściami, które dotychczas uważam za udane. Kiedy miałem ochotę na lekki kryminał z nutką humoru pomyślałem zaraz o niej i dlatego sięgnąłem po kolejną jej książkę. Liczyłem znów na odprężającą i pełną absurdu historie z trupem w tle jaką przedtem . Dlatego chętnie sięgnąłem po Byle do przodu oczekując kryminalnej zabawy.
Rodzeństwo Maria i Piotr prowadzą własne firmy, którzy dostali pomoc od bogatego przedsiębiorcy i zarazem własnego ojca. Podejrzewają, że coś kryje się za pomocą, bo ojciec nic nie robił bezinteresownie. Próbując się dowiedzieć o co chodzi stosują różne chwyty do poznania prawdy. W tym wszystkim zaplątał się trup, który sobie zwyczajnie poszedł.
Historia opowiedziana przez autorkę dotyczy rodzeństwa mającego własne firmy. Maria jest właścicielką dobrze prosperującej restauracji, chociaż na tym się nie zna. Wszystko ogarnia jej menadżerka, a ona tylko decyduje o ważnych decyzjach. Piotr jest właścicielem salonu urody i jak siostra nie zna się na niczym co dotyczy urody zdając się na swoją menadżerkę. Oboje wiedzą, że pomoc jaka otrzymali od swojego ojca biznesmena, może nie być bezinteresowna jak wydaje się. Postanawiają dowiedzieć się wszelkimi metodami co kryje się za pomocą stosując wszelkie dostępne chwyty. Jednak jak zwykle u autorki nie wszystko jest takie jak wydaje się i nie obędzie się od absurdalnych, przerysowanych i pełnych humoru sytuacji jakie mają miejsce za sprawą bohaterów powieści. Sporo miejsca poświęca na tło obyczajowe i relacje pomiędzy postaciami. Ukazując tutaj blaski i cienie życia, powstające konflikty i chęć postawienia na swoim matki rodzeństwa. Dzięki temu dostajemy przerysowane sytuacje, czasami zabawne, ale nie pozbawione pewnego absurdu. Tło obyczajowe odgrywa sporą rolę w całej historii, które często zostało przesunięte na pierwszy plan. Dotyczy szantaży byłej żony, prowadzonego przez panią detektyw śledztwa w sprawie ich ojca i relacji rodzeństwa jakie mają ze sobą. Nie można odmówić rodzinnych tajemnic i sekretów jakie występują dodając koloru historii. Wątek ze znikającym trupem, który tak naprawdę jest dodatkiem do samej opowieści. Pojawia się niespodziewanie i schodzi na drugi plan względem toczących się pozostałych wątków. Prowadzone przez policje śledztwo, a później przez nieoficjalne dochodzenie komisarza pojawia się sporadycznie jeżeli zajdzie taka potrzeba. Wszystko zgrabnie połączone ze sobą i wciągające.
Bohaterowie zostali stworzeni bardzo dobrze i można się nimi zainteresować. Maria jest osobą twardo stąpającą, inteligentną, cierpliwą, spokojną i wiedzącą czego chce. Jej sylwetka została nakreślona świetnie pod względem psychologicznym. Ma własne cechy charakteru i zachowania, które odróżniają ją od innych postaci. Pomimo ciekawości i chęci zdobycia dowodów w sprawie ojca jest sympatyczną postacią, nieraz lekko roztrzepaną za sprawą znalezienia trupa lub poukładaną jak zajdzie potrzeba. Można ją polubić od samego początku. Piotr jest jej bratem, który ma firmę jak siostra, ale przez zbiegi okolicznościowe trafia w centrum wydarzeń i uwagi nie tylko swojej rodziny. Autorka tym razem stworzyła męską postać, na którą zawisły ciemne chmury, spotyka ją pech i dziwne zdarzenia prowadzące do absurdalnych wydarzeń. Jego sylwetkę nakreśliła autorka świetnie pod względem psychologicznym. Mający własny rys charakteru i zachowania, które nieraz wynikają z sytuacji w jakich znajduje się. Jednak jest postacią ciekawą, można mu kibicować w trudnych momentach i poczuć sympatie do niego. Stawianie mu na drodze przeszkód, które powodują nie poddawanie się i dążenie do celu u niego. Oprócz dwójki rodzeństwa dostajemy byłą żonę i jej przyjaciółkę chcący dowiedzieć się jaki skrywa sekret były mąż Hanki. Stosują nie tylko szantaż, ale również manipulacje i chęć wzbudzenia w nim poczucia winy. Hanka i Dorota jako przyjaciółki wypadają świetnie jeśli chodzi o temperamenty i chęć zastosowania wszystkich chwytów jakie wymyślą. Kierujące się dobrem dzieci nie zważają na nic powodując tornado, mieszając i wykorzystując wszelkie sposoby. Absurdalne zachowania wraz z temperamentem byłej żony wywołują zabawne sytuacje. Ostatnie postacie to detektyw Matylda Dominiczak i jej niesforna oraz zaradna córka Monika. Oboje ciekawi jako bohaterowie, świetnie nakreśleni pod względem psychologicznym, sympatyczni i dający się polubić od samego początku ich pojawienia się. Pozostałe postacie ojca rodzeństwa i inne zostały dobrze nakreślone. Nawet występujące na drugim i trzecim planie. Dlatego dostajemy mające głębie, a nie papierowe. Relacje pomiędzy bohaterami zostały przedstawione w świetny sposób. Nie brakuje w nich czasami emocji, lekkości, powagi i absurdu. Dialogi są napisane żywo i ciekawie. Pełne emocjonujących momentów, czasami przerysowane i wciągające.
Książka Byle do przodu jest połączeniem powieści obyczajowej z dodatkiem kryminału i lekkiego humoru. Przygody poszczególnych bohaterów i ich powiązania sprawiają, że dostajemy obraz rodzinny, który daleko jest do ideału. Rodzeństwo za wszelką cenę stara dowiedzieć się o powodach ojca do bezinteresownej pomocy. Była żona chce ugrać coś dla dzieci wraz ze swoją przyjaciółką pomagającą jej w tym. Węsząc spisek i możliwość utraty pieniędzy. Pojawiający się wątek śledztwa prowadzonego przez Matyldę dopełnia obrazu i powoduje poznanie tajemnic rodzinnych. Historia składa się z tła obyczajowego występującego w większym stopniu i ukazującego różne interakcje i powiązania pomiędzy bohaterami uwikłanymi w wir wydarzeń. Jednak nie zabrakło przerysowanych sytuacji, absurdalnych pomyłek i zabawnych momentów. Pomimo tego brakowało mi właśnie większej dawki humoru i gagów sytuacyjnych jakie powinny tutaj się znaleźć w niektórych momentach. Kiedy indziej występowały i można było uśmiechnąć się podczas czytania. Może miałem większe oczekiwania po poprzednich książkach jakie miałem okazje czytać, gdzie bawiłem się znakomicie i pośmiałem. W tym przypadku też nie było najgorzej z tym, lecz zabrakło może lepszego dopracowania niektórych sytuacji i zmieniane ich w zabawne gagi. Pomysł świetny, lecz coś tutaj nie zagrało czasami pod tym względem. Mimo moich narzekań historia okazała się ciekawa i wciągająca. Perypetie bohaterów były interesujące i intryga jaką dostałem od autorki wciągnęła mnie. Przeplatając ze sobą wątki autorka stworzyła ciekawą książkę obyczajową z dodatkiem kryminału. Zakończenie spina wątki ze sobą, ale również pozostawia niektóre tworząc furtkę do kontynuacje. Sam finał podobał mi się i dobrze wypadł, choć miałem nadzieje na jakieś większe zaskoczenie po koniec zastosowane przez autorkę.
Książka Byle do przodu ma szybko poprowadzoną akcje, która nie zwalnia i leci błyskawicznie do przodu. Wydarzenia toczą się się w szybkim tempie i przez cały czas coś dzieje się. Dlatego nie nudziłem się podczas czytania. Sięgając po kolejną książkę oczekiwałem kryminału obyczajowego ze sporą dawką humoru i absurdalnych sytuacji. Po części taki dostałem i chociaż narzekałem wcześniej na większa ilość humoru, to sama historia mnie wciągnęła i przyjemnie mi się czytało. Autorka ma lekkie, przyjemne, sprawne pióro, którym posługuje się świetnie. Tworzy zabawne, absurdalne, przyjemne, lekkie i wciągające historie w sam raz do przeczytania po czymś wymagającym lub na poprawę humoru. Chociaż Byle do przodu trochę brakuje pod względem zawartego humoru, to bawiłem się dobrze w czasie czytania. Przygody bohaterów, ich grzeszki, tajemnice i chęć zastosowania wszystkich dostępnych chwytów, aby uzyskać wymarzony cel podobało mi się. Książka Byle do przodu jest lekturą łatwą, lekką i przyjemnie się czytającą. Przy niej miło spędziłem czas i przyjemnie. Chętnie zapoznam się z innymi książkami autorki, bo lubię takie lekkie obyczajowe kryminały z dawką humoru.
Książka Byle do przodu Olgi Rudnickiej jest moim kolejnym spotkaniem z jej powieściami, które dotychczas uważam za udane. Kiedy miałem ochotę na lekki kryminał z nutką humoru pomyślałem zaraz o niej i dlatego sięgnąłem po kolejną jej książkę. Liczyłem znów na odprężającą i pełną absurdu historie z trupem w tle jaką przedtem . Dlatego chętnie sięgnąłem po Byle do przodu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-01-15
Zbrodnia po irlandzku jest moim drugim spotkaniem z autorką, której Zbrodnia i Karaś wspominam bardzo dobrze. Bawiłem się przy niej świetnie i dlatego sięgnąłem po kolejną jej powieść kryminalną z domieszką humoru. Zapowiadała się ciekawie i chciałem bawić się dobrze podczas czytania. Tomasz Waciak pracuje w biurze Hej Wakacje, które organizuje wyprawę do Irlandii, gdzie wszystko jest możliwe. Podczas pobytu zaczynają się pojawiać zbiegi okoliczności i pada pierwszy trup. Nie zrażony wydarzeniem i dziwnym przygodom. Kontynuuje wycieczkę obawiając się o losy swoich podopiecznych coraz bardziej, o swoje zdrowie psychiczne i dziwnych wypadkom.
Kolejna książka autorki za mną, po której spodziewałem się znów dostać satyryczne podejście z absurdalnymi przygodami oraz humorem. Zapowiadało się ciekawie od pierwszego rozdziału. Biuro podróży Hej Wakacje jest przedstawione w krzywym zwierciadle nastawione na pozyskanie klientów wszelkimi sposobami. Nie ważne jest, czy początkowe trasy będą oblegane, ale zawsze mogą być wypromowane na wszelkie sposoby. Tak samo ma się się z niezwykłą wyprawą do Irlandii w ramach nowej otwartej wycieczki Szmaragdowa przygoda. Do jej prowadzenia zostaje oddelegowany Tomasz Waciak, który ma problemy z alkoholem i boi się kolejnych strat w powierzonych ludziach. Przy czym dostajemy bohaterów przeróżnych i nieco egocentrycznych. Tym sposobem zawsze dzieje się wiele w czasie czytania i postacie zostały dobrze przerysowane. Niektóre sprawiają kłopoty swoim zachowaniem, inne arogancją i lekceważeniem zasad. Jednak nie każdy z nich jest przygotowany na wydarzenia jakie staną się ich udziałem. Autorka popuściła wodzę wyobraźni i mamy satyryczne spojrzenie na pobyt rodaków w Irlandii, gdzie kłopoty sprawiają na każdym kroku. Awantury, zniszczenia, chęć posiadania swojej jedynej pamiątki z podróży i odwiedzenie miejsc na trasie turystycznej. Absurdu w historii znajdziemy wiele i często wydarzenia zostają podane w krzywym zwierciadle. Nawet kolejne ofiary giną w nieco zaskakujących, niecodziennych i dziwnych wypadkach. Niektóre pomysły na śmierć były pomysłowe i nie mogłem doczekać się co autorka w tym temacie wymyśli. Wykorzystanie miejscowych atrakcji do realizacji zgonów było absurdalne i nawet nieraz zabawne. Sam motyw kryminalny związany z ginącymi turystami był dobry i podobał mi się od początku. Jednak niestety zabrakło mi sporej ilości humoru jaki dostałem w Zbrodni i Karasiu. Wisielczego, czarnego i dobrego, który sprawił, że lektura była jeszcze zabawna niż w tym przypadku dostałem.
Bohaterowie książki zostali przedstawieni w krzywym zwierciadle i w satyryczny sposób. Dlatego nie tylko można się nimi zainteresować, ale nawet polubić mimo zachowania, niektórych cech charakteru i słabości jakie posiadają. Zostały dobrze nakreślone pod względem psychologicznym. Każdy z nich jest obdarzony własnym zachowaniem i cechami charakteru. Dostajemy wielką damę, która nie boi się nikogo. Pilota z problemem alkoholowym. Kierowce autobusu wykonywającego swoją pracę. Oprócz tego innych uczestników wycieczki marzących o super wypoczynku i o zwiedzaniu atrakcji turystycznych. Autorka stworzyła ciekawych bohaterów nakreślonych świetnie, którzy oczekują przygód w deszczowej Irlandii w ramach wycieczki. Relacje pomiędzy nimi wypadają dobrze i same dialogi są świetne.
Książka Zbrodnia po irlandzku jest drugą moją książką autorki jaką przeczytałem po Zbrodnia i Karaś. Oczekiwania miałem spore, bo przy poprzedniej bawiłem się świetnie. W tym przypadku autorka bierze na tapetę wycieczki do krajów, przedstawia kłopoty jakie sprawiają Polacy i chęć przywiezienia czegoś, aby znajomi zielenieli z zazdrości. Wszystko jest ukazane w krzywym zwierciadle, podlane absurdem i satyrą. Wycieczka obfituje nie tylko w zwiedzanie ciekawych miejsc, ale nie brakuje wątku kryminalnego jaki pojawia się. Pierwsza śmierć turysty z wycieczki Szmaragdowa przygoda nie robi wrażenia na pozostałych wycieczkowiczach. Mających za cel zwiedzenia mimo problemów, tego pochmurnego, deszczowego i czasami słonecznego miejsca. Obserwując przy tym zachowanie rodaków i ich wyczyny w czasie wycieczki. Główny wątek jest związany z biurem podróży i jego szefem Rudolfem, który chce wypromować i otworzyć nowy kierunek w stronę Irlandii. Podczas czytania zostałem wciągnięty w wir wydarzeń i fajnie czytało się. Jednak czego mi brakuje to właśnie gagów sytuacyjnych i dawki humoru jakich oczekiwałem tutaj dostać. Można było lepiej wykorzystać humorystyczne podejście do wycieczek w zagraniczne strony i stworzyć zabawną powieść z domieszką kryminału. Mimo pewnych wad jakie posiada powieść miło spędziłem z nią czas. Pojawiające się zgony turystów były dziwne i nie brakowało w nich zbiegów okoliczności. Dopiero pod koniec wszystko staje się jasne w zakończeniu, które wyjaśnia motywy i odkrywa prawdę.
Książka Zbrodnia po irlandzku miała spory potencjał, który został nie całkiem wykorzystany. Na pewno na plus można zaliczyć satyryczne podejście do biur podróży, przerysowane postacie i absurdalne przygody bohaterów ze zbrodnią w tle. Jednak nie wszystko się tak udało, bo brakowało mi dawki humoru. Akcja książki została poprowadzona zręcznie. Nieraz szybciej, czasami wolniej, ale dobrze czytało się. Sama historia i ukazanie wycieczki w krzywym zwierciadle, która może okazać się katastrofalna w skutkach było dobrym pomysłem. Sięgając po kolejną książkę autorki chciałem znów bawić się świetnie podczas czytania. Jednak nie pozbawiona pewnych wad powieść wypada dobrze i mimo wszystko spędziłem miło czas. Przyjemna i lekka lektura, trochę brakowało jej do poprzedniej książki autorki, lecz również można przeczytać jako rozrywkową książkę po czymś bardziej wymagającym. Na pewno sięgnę po kolejne książki autorki, bo lubię kryminały z domieszką humoru i liczę na lepszą oraz zabawniejszą lekturę.
Zbrodnia po irlandzku jest moim drugim spotkaniem z autorką, której Zbrodnia i Karaś wspominam bardzo dobrze. Bawiłem się przy niej świetnie i dlatego sięgnąłem po kolejną jej powieść kryminalną z domieszką humoru. Zapowiadała się ciekawie i chciałem bawić się dobrze podczas czytania. Tomasz Waciak pracuje w biurze Hej Wakacje, które organizuje wyprawę do Irlandii, gdzie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-01-19
Miałem ochotę na jakiś lekki kryminał i mój wybór padł na Niedaleko pada trup od denata spodziewając się po niej przyjemnej lektury, przy której będę bawił się dobrze. Wybór przypadkowy zresztą, chociaż przyciągnęło mnie, humorystyczne podejście mogące zapewnić dobrą rozrywkę, padło właśnie na tą książkę. Sięgając po swoją pierwszą książkę autorki nie wiedziałem czego spodziewać się, choć miałem nadzieje na dobry kryminał z domieszką humoru.
Akcja rozpoczyna od spotkania autorskiego w małym miasteczku, gdzie nic ciekawego się nie dzieje i dopiero podczas niego dochodzi do próby uduszenia autora książek przez innego pisarza. Później zostają znalezione zwłoki pisarki, a później kolejnego pisarza. Policjant Mikołaj wraz z Magdą i trochę stukniętą ciotką Emilią będą próbowali dowiedzieć się o co chodzi oraz jakie motywami kieruje się morderca.
Sięgając po książkę spodziewałem się dostać pełną humoru, nieraz absurdu i kryminalnych perypetii bohaterów historii. Zapowiadało się wszystko ciekawie i wciągająco. Miejscem akcji jest małe miasteczko, gdzie każdy podejrzewa sąsiada o jakieś niecne sprawy i nie brakuje szybko roznoszących się plotek. W ten sposób poznajemy Emilie, której zachowanie może wydawać się dziwne jeśli chodzi o jej obsesje na temat zagłady ludzkości. Ma własny dom, obwarowany ze wszystkich stron, sporego psa i fobie na temat katastrofy. Do niej przyjeżdża Magda chcąca pobyć u ciotki i odpocząć. Nie przypuszcza, że znajdzie nie tylko nawiedzoną staruszkę, ale zostanie wplątana w popełnioną zbrodnie. Za sprawą morderstwo popełnionego w domku Emilii przybywa do nich Mikołaj, który jest policjantem prowadzącym to śledztwo. Do tego przybywa dziennikarz Paweł mający nadzieje na odzyskanie Magdy i znalezienie nowych tematów dla siebie. Czwórka bohaterów zostaje wystawiona na różne próby w czasie śledztwa, szalone wydarzenia i niezwykłe polowanie na demony w jakie wierzą starsze panie. Wprowadzając w to wszystko trzy staruszki węszące wszędzie demoniczne siły dopełniają obrazu, które czerpią swoją wiedzę z internetu. Wątek kryminalny zostaje przedstawiony w krzywym zwierciadle i nie brakuje niekiedy absurdu i nieraz humoru. Pojawiające się poszlaki i ślady, fałszywe tropy i niezwykłe zdarzenia tworzą absurdalne sytuacje. Mimo tego nie brakuje warstwy obyczajowej pojawiająca się co rusz. Autorka oprócz wątku kryminalnego przedstawia nam obraz relacji pomiędzy poszczególnymi postaciami, najeżone przytykami, ironią i nieraz humorem. Otrzymujemy przedziwne przygody Emili i Magdy w domu, gdzie mieszkają. Normalnie następuje coraz większy armagedon w jej domu, a sąsiedzi są wścibscy, ciekawscy i wszędzie węszą sensacje uważając samą Emilie za ześwirowaną staruszkę.
Książka Niedaleko pada trup od denata jest próbą stworzenia zabawnego kryminału, przy którym można miło spędzić czas. Dotychczas nie miałem okazji sięgnąć po nic autorki i książka jest moją pierwszą powieścią jaką przeczytałem. Wrażenia pozostawiła po sobie dobre, ale spodziewałem się więcej zabawnych sytuacji i powodów do uśmiechu. W samej historii jest kilka takich miejsc, gdzie pośmiałem się, lecz zabrakło mi nieraz czegoś więcej, może większej dawki absurdu i gagów sytuacyjnych. Same postacie zostały przedstawione w przerysowany sposób. Znajdziemy tutaj Emilie ze swoją obsesją na temat katastrofy, która stara się zachomikować różne potrzebne rzeczy na wypadek apokalipsy. Magda jest twardo stąpającą osobą i dociekliwą co nie miara, ale sympatyczną i ciekawską. Mikołaj próbuje swojego szczęścia w rozwiązaniu zagadki śmierci pisarza i stąpa twardo na gruncie, lecz zawsze pojawiający się tam, gdzie będzie potrzebny. Czasami dochodzi w jego wykonaniu do wielu zastanawiających zbiegów okoliczności przy raptownym pojawieniu się w najmniej oczywistym momencie. Paweł zwerbowany do walki z demonami przez trzy staruszki do walki z nimi. Poszukuje okazyjnie tematów do artykułów jakie zamierza napisać dla swojej gazety, gdzie pracuje. Próbuje odzyskać przychylność Magdy za wszelką cenę i zawsze wie wszystko lepiej. . Oprócz tego spotykamy wiele pobocznych postaci. Pojawiających się na chwilę lub od czasu do czasu. Mające do odegrania rolę przewidzianej przez autorkę. Nie są papierowe, ale wypadają dobrze i czasami można je polubić lub poczuć niechęć za sprawą zachowania. Dialogi są przyzwoite, nie brakuje w nich przekomarzania, humoru i przedstawienia wydarzeń w zabawny sposób.
Książka Niedaleko pada trup od denata jest propozycją na wieczór lub dwa, aby przeczytać rozrywkową powieść i dlatego dobrze bawiłem się mimo pewnych niuansów w czasie czytania. Historia mnie wciągnęła mimo wszystko i obfitowała w przygody, co sprawiło, że nie nudziłem się podczas czytania. Kolejną sprawą jest szybko poprowadzona akcja, która nie zwalnia na minutę i wydarzenia toczą się w szybkim tempie do przodu. Przygody bohaterów śledziłem z przyjemnością i nieraz kibicowałem im w czasie niebezpieczeństw lub przedziwnych wydarzeń. Książka mimo pewnych wad jakie posiada czyta się świetnie i czas zleciał mi szybko w czasie lektury. Pierwsza książka autorki może nie powaliła mnie zbytnio, ale dostałem dobry kryminał napisany z przymrużeniem oka, przy którym bawiłem się dobrze. Dlatego chętnie sięgnę po kolejny tom przygód Magdy i Emilii w niedługim czasie. Oczekując jeszcze lepszej, zabawniejszej, zakręconej i wciągającej historii z większą dawką absurdu oraz humoru. Niedaleko pada trup mimo wszystko wciągnęła mnie i dobrze bawiłem się w czasie czytania. Lekka, przyjemna, nie zobowiązująca lektura w sam raz po czymś bardziej wymagającym.
Miałem ochotę na jakiś lekki kryminał i mój wybór padł na Niedaleko pada trup od denata spodziewając się po niej przyjemnej lektury, przy której będę bawił się dobrze. Wybór przypadkowy zresztą, chociaż przyciągnęło mnie, humorystyczne podejście mogące zapewnić dobrą rozrywkę, padło właśnie na tą książkę. Sięgając po swoją pierwszą książkę autorki nie wiedziałem czego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-03-27
Książka Dom tajemnic jest moim kolejnym spotkaniem z autorem, który przybywa z nową historią. Dotychczas nie zawiodłem się, bo dostawałem kryminały z dawką humoru akurat na poprawę samopoczucia przy czym bawiłem się dobrze podczas czytania. Po najnowszej jego książce spodziewałem się dostać znów fajną historie kryminalną z humorystycznym zacięciem i wieloma przygodami bohaterów. Dwunastu celebrytów zostaje zamkniętych w starym i ponurym domu pełnym zagadek, tajemnic do rozwiązania i oczywiście mordercy wśród nich, który zaczyna działać.
Autor tym razem wziął na warsztat wszelkiej masy reality show w stylu Wielkiego brata, gdzie uczestnicy muszą wykazać się i nie odpaść z programu. Jednak jak zwykle wszystko ukazane zostaje w krzywym zwierciadle i ze sporą dozą humoru. Świat celebrytów jest przedstawiony jako pełen pokus, zawiści, animozji z bohaterami mającymi swoje kaprysy. Zamknięci w domu ukazują swoją prawdziwą twarz i konfrontacja z nieuchwytnym mordercą prowadzi do przedstawienia ich wad jakie posiadają. Są małostkowi, niektórzy łasi na pochlebstwa i przejmujący się swoją popularnością. W tym gronie spotykamy dwójkę znanych nam bohaterów Maria i Miśkę, którzy chcą ratować swoją agencje przed bankructwem zgadzają się wsiąść udział w reality show. Wielkimi celebrytami nie są, ale chcąc wypromować swoją agencję jaką prowadzą godzą się na uczestnictwo w tym projekcie. Zamknięci wraz z innymi będą musieli stawić czoła nieuchwytnemu mordercy i przeżyć w domu pełnym pułapek.
Pomysł na książkę był znakomity i umieszczenie akcji w domu jakby wyjętego z horroru dodał mrocznego klimatu. Pełnego sekretnych przejść, zakamarków i ponurego wyglądu, gdzie wszystko jest możliwe. Kryminalna intryga miesza się z dawką grozy, bo nie wiadomo kto za wszystkim tak naprawdę stoi i jakie ma motywy. Tożsamość mordercy poznajemy dopiero pod koniec historii, bo autor rzuca podejrzenia to na jedną osobę, to na drugą i ciężko jest odgadnąć sprawcę. Nic nie jest tutaj takie oczywiste. Nie brakuje znanego z poprzednich części Komisarza prowadzącego w tym przypadku śledztwo w sprawie żądania zapłaty za nie zrobienie krzywdy uczestnikom reality show. Dobrze poprowadzonego i ciekawego. Wszystkie wątki pojawiające się tutaj zostają zgrabnie połączone ze sobą i tworzą całość. Umieszczenie akcji w takim miejscu sprzyja budowaniu klimatu osaczenia i atmosfery niepokoju, bo nie wiadomo co za chwilę wydarzy się. Ponure wrażenie miejsca, gdzie znaleźli się bohaterowie dopełnia nie możliwość wydostania się z niego z powodu zagadek do rozwiązania i wielu tajemnic jakie skrywa dom.
Oprócz mrocznych momentów nie brakuje również poprawiających humor jak matka Miśki ruszająca na pomoc córce i przeżywająca wiele przygód w przezabawny sposób przedstawionych. Ivka chcąca jak najlepiej dla swoich pracodawców i jak zwykle wszystko psująca. Mario ze swoimi wywodami I Miśka tworzą nie zapomniany duet bohaterów często wywołujących zamieszanie i zabawne sytuacje. Wiele pomniejszych postaci na drugim i trzecim planie zostało przedstawione w krzywym zwierciadle i zarazem świetnie nakreślone. Dostajemy postacie zarysowane pod względem psychologicznym znakomicie, są ciekawe, mające swoje wady i zalety, posiadające głębie, które można polubić i poczuć nić sympatii do nich. Relacje pomiędzy nimi wywołują szereg emocji i nawet uśmiechu w czasie rozmów jakie prowadzą ze sobą. Dialogi nie pozbawione humoru, dobrze napisane i nie pozbawione pojawienia się w nich emocji w czasie czytania.
Książka Dom tajemnic jest połączeniem kryminału, thrillera, powieści obyczajowej, a wszystko zostało przedstawione w krzywym zwierciadle i z humorem. Podczas czytania dostajemy zabawne sytuacje, gagi i sporo przerysowanych przez autora wydarzeń oraz bohaterów. Dlatego można przy czytaniu bawić się świetnie. Oprócz tego nie brakuje odrobinki grozy i mrocznego klimatu przy wydarzeniach związanych z domem i jego tajemnicami jakie skrywa. Pościg za mordercą, próba poznania prawdy i wydostaniu się tylko podsyca niepokój w czasie czytania. W niektórych rozdziałach na samym końcu zabieg jaki stosuje autor podnosi ciekawość i wywołuje napięcie co będzie dalej. Dlatego chce się czytać i poznać dalsze wydarzenia. Autor akcję poprowadził szybko i cały czas leci do przodu bez zatrzymania. Wydarzenia toczą się żwawo i wiele dzieje się. Nie nudziłem się i dobrze bawiłem się podczas lektury. Historia składa się z wielu wątków pomału łączących się ze sobą aż do zakończenia, gdzie poznajemy prawdę. Przyznaje, ze finał książki zaskoczył mnie, bo nie spodziewałem się kim jest sprawca. Chociaż podejrzanych miałem sporo i mogłem wybierać spośród nich. Sama historia trzyma w napięciu, są mroczniejsze klimaty i takie humorystyczne. Wszystko dokładnie wymieszane, precyzyjnie i dający dobry efekt. Książka Dom tajemnic jest przyjemnym kryminałem z dawką humoru z dodatkiem mrocznego klimatu, przy którym bawiłem się świetnie. Czekam z niecierpliwością na kolejne książki autora i mam nadzieje, że znów dostanę ciekawy kryminał z dawką humoru, przy którym będę bawił się świetnie. Polecam.
Książka Dom tajemnic jest moim kolejnym spotkaniem z autorem, który przybywa z nową historią. Dotychczas nie zawiodłem się, bo dostawałem kryminały z dawką humoru akurat na poprawę samopoczucia przy czym bawiłem się dobrze podczas czytania. Po najnowszej jego książce spodziewałem się dostać znów fajną historie kryminalną z humorystycznym zacięciem i wieloma przygodami...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-09
Druga część przygód Emilii Przecinek z resztą rodziny za mną za sprawą powieści Życia na wynos. Po pierwszej części, przy której świetnie bawiłem się, chciałem dostać znów ciekawą historie obyczajową z nutką kryminalnej intrygi. Ciekawy byłem jak wypadnie kolejna część i czy autorkę nie dopadnie syndrom drugiej części, gdzie dostaniemy to samo jeszcze raz lub po prostu okaże się słabszą kontynuacją. Z drugiej strony nie mogłem doczekać się przeczytania drugiej części przygód rodzinny Przecinków.
W początkowych rozdziałach dostajemy kontynuacje historii jeżeli chodzi o podobną konstrukcję prowadzenia opowieści jak w pierwszym tomie. Brakowało mi tutaj czegoś świeżego i zaskakującego, bo żarty jakoś mnie nie bawiły w tym momencie. Po takim zaczęciu miałem pewne obawy jeśli chodzi o późniejszą część historii. Nie potrzebnie, bo gdy zagłębiamy się coraz bardziej w opowieść zaczyna robić się coraz bardziej intrygująco za sprawą znalezienia w bloku zwłok i znów Emilia Przecinek zostaje uwikłana w sprawę kryminalną. Wtedy do akcji wkracza policja i pterodaktyle, to znaczy babcie, ze swoją pomysłowością i chęcią rozwikłania zagadki śmierci znalezionego w piwnicy trupa. Do tego dochodzą problemy Emilii ze wszystkimi wokół, co w przypadku nerwowej osoby mogło się skończyć źle dla innych. Musi użerać się z mamą i teściową, które są wścibskie, dorastającymi dziećmi mającymi własne pomysły i nad wyraz będące dorosłymi, za namową nich próbuje swoich sił w randkowaniu co kończy się nieraz w nieszczególny sposób. Autorka skupia się na warstwie obyczajowej przedstawiając perypetie rodzinne Przecinków, problemów i kłopotów codziennego życia. Jednak przedstawia wszystko w zwariowany sposób, nieraz przerysowany i z dawką humoru. Nie można zwrócić uwagi i pośmiać się z przygód babć, które są wścibskie i wydają się takie kruche, aby zaraz dać popalić wszystkim wokoło. Dlatego podsłuchują, zawiązują intrygi i spiski mające na celu dowiedzenie się kim jest sprawca przewracając cały blok do góry nogami. Dzieci nad wyraz dorosłe mają swoje życie i są mądre. Do tego dochodzi agentka Emilii Wieśka trzymająca rękę na pulsie jeżeli chodzi o terminy oddawania książki i informuje czego oczekują od niej czytelniczki jej dobrze sprzedających się książek.
Nie brakuje wątku kryminalnego dotyczącego znalezionego trupa w piwnicy. Zajmują się nią dwa pterodaktyle, policja prowadząca śledztwo i zbierająca informacje. Mamy więc w tym drugim przypadku przesłuchania mieszkańców bloku, samej Emilii i poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o motyw i sprawcę zbrodni. Nie brakuje tutaj podsuwania fałszywych tropów, pojawienia się poszlak lub zwrotów akcji zmieniających obraz całości dochodzenia. Cały blok jest podejrzany, bo każdy miał sposobność popełnienia morderstwa. Mieszkańcy boją się własnego cienia i każdy z nich traktuje sąsiada z pewna dozą podejrzliwości. Autorka podsuwa nam całe grozo podejrzanych osób mogących mieć coś wspólnego ze zbrodnią. Dlatego trudno tak naprawdę odgadnąć kim jest sprawca, ale pod koniec książki wszystko staje się jasne. Dochodzenie jest prowadzone sprawnie mimo nacisku na kreacje tła obyczajowego. Dwójka policjantów stara się ze wszystkich sił, aby rozwiązać sprawę i złapać mordercę. Oprócz nich swoje działania podejmują dwie babcie, jedna unieruchomiona na wózku i potrzebująca pomocy, druga pomagająca jej w poruszaniu się. Taki duet znając już wcześniejsze możliwości z poprzedniej części wywołuje lawinę niesamowitych zdarzeń, które bawią i potrafią rozśmieszyć każdego. Ich przygody po prostu są zwariowane i przezabawne. Podejrzewają każdego bez wyjątku i kiedy kogoś wezmą w obroty musi zażyć sporą ilość środków na uspokojenie, bo z nimi nie można wytrzymać. Prowadząc własne śledztwo powodują lawinę wypadków, które jeszcze bardziej zaciemniają obraz zagadki kryminalnej znalezionego w piwnicy trupa przez Emilie.
W książce spotykamy znów znane nam z poprzedniej części postacie, które zostały pod względem psychologicznym świetnie zarysowane. Emilia Przecinek jest autorką poczytnych powieści dla kobiet, czterdziestolatką z kredytem hipotecznym, która chce na nowo ułożyć sobie życie. Za namową dzieci postanawia po randkować i może spotkać kogoś ciekawego. Jednak nie zawsze wszystko idzie tak jak chciała pod tym względem, co prowadzi do wielu zabawnych sytuacji. Musi mieć mocne nerwy i wytrzymać ze swoja mamą i teściowa. Do tego dochodzą dzieci i jej agentka wprowadzające również zamieszanie w jej życiu. Kolejnymi postaciami są dwa pterodaktyle, inaczej babcie, które zawsze chcą najlepiej dla wszystkich. Autorka stworzyła bohaterów wścibskich, pomysłowych, spiskujących, złośliwych i prowadzące intrygi. Przewracających każdy dzień wszystkim do góry nogami. Wprowadzających tyle zamieszania w uporządkowane życie rodzinne i mieszkańców bloku, że aż może być ich szkoda. Adela i Jadwiga, bo o nich mowa, są starszymi osobami mającymi swoje zdanie i chcące zawsze dobrze dla swojej rodziny, co często skutkuje odwrotną sytuacją niż oczekiwały. Swoim pojawieniem wprowadzają wiele zabawnych, humorystycznych i nie pozbawionych gagów momentów, przy których bawiłem się wyśmienicie i nieraz pośmiałem się z ich sytuacji w jakiej znaleźli się. Następnymi postaciami są rodzeństwo, Kropka i Kropek, którzy jak na swój wiek są zadziwiająco mądrzy, ale w przypadku radzenia sobie z dwoma babciami zawsze czują respekt przed nimi. Do tego dochodzi agentka Emilii Wieśka reprezentująca ją i opiekująca się jej najlepszą pisarką jak sama zauważa. Zawsze gotowa do poświęceń jeżeli Emilii coś tylko stało się. Oprócz wymienionych postaci spotykamy wiele na drugim i trzecim planie, które pojawiają się i znikają. Niektóre mają do odegrania rolę przydzieloną dla nich przez autorkę lub popychają akcje do przodu. Każda z nich została zarysowana bardzo dobrze i posiadają własną głębie. Autorka stworzyła ciekawych bohaterów, których można polubić i poczuć sympatie do nich. Obarczyła ich kłopotami, dylematami, tajemnicami i problemami. Dlatego można było zainteresować się nimi. Same relacje pomiędzy bohaterami zostały przedstawione świetnie, nieraz zabawnie i w krzywym zwierciadle. Dialogi są napisane sprawnie, nie brakuje w nich humoru i pojawienia się emocji.
Książka Życie na wynos to drugie moje spotkanie z Emilią Przecinek i jej zwariowaną rodziną, w której znajdziemy wiele przygód i zagadkę kryminalną. Autorka posługuje się przyjemnym i lekkim językiem z dużą dawką humoru. Dlatego czyta się wspaniale i można podczas czytania bawić się świetnie. Takich humorystycznych sytuacji znajdziemy wiele i rzeczywiście można pośmiać się kiedy tylko wystąpią. Przerysowując sytuacje, wydarzenia, czasami bohaterów i przedstawiając wszystko w krzywym zwierciadle autorka tworzy powieść na poprawę humoru dla każdego bez wyjątku. Może tylko początkowe rozdziały nie robią sporego wrażenia i wypadają średnie, ale wraz z rozwojem akcji historia staje się ciekawsza i potrafiąca być zajmująca. Nie brakuje w niej spisków, pojawienia się intryg, humoru, szalonych przygód i kryminalnego śledztwa. Tło obyczajowe zostało przedstawione bardzo dobrze i potrafiło mnie wciągnąć. Ciekawym pomysłem i zarazem smaczkiem jest sporo nawiązań do mistrza grozy Stephena Kinga, które zostały w Życiu na wynos umieszczone. Podobają mi się takie momenty w każdej powieści i stanowią ciekawy akcent ze względu na odkrywanie takich nawiązań w historii. Bohaterowie żywi, interesujący i sympatyczni. Do tego dochodzi szybko poprowadzona akcja, zdarzeń dziejące się w szybkim tempie i spora ilość wydarzeń. Dlatego nie sposób nudzić się podczas czytania. Sięgając po drugi tom miałem pewne obawy jak poradzi sobie autorka i nie było tak źle, a nawet niespodziewanie bardzo dobrze. Tylko zakończenie pozostawiło pewien niedosyt, bo spodziewałem się bardziej spektakularnego niż dostałem. Może to jednak autorka pozostawiła sobie furtkę do kontynuacji. Mam nadzieje, że nastąpi, bo chciałbym przeczytać o kolejnych przygodach całej rodzinki Przecinków. Życie na wynos sprawdziło się doskonale jako książka na poprawę humoru, przy której bawić się można przez cały czas i dlatego nie żałuje czasu poświęconego na lekturę. Przyjemna i lekka powieść obyczajowo - kryminalna z dawką humoru, fajnymi bohaterami, zagadka kryminalną i ciekawa historią. Jestem ciekawy innych książek autorki, po które na pewno sięgnę w niedługim czasie.
Życie na wynos mogę polecić każdemu lubiącemu powieści obyczajowej lub lekkie kryminały ze sporą dawką humoru.
Druga część przygód Emilii Przecinek z resztą rodziny za mną za sprawą powieści Życia na wynos. Po pierwszej części, przy której świetnie bawiłem się, chciałem dostać znów ciekawą historie obyczajową z nutką kryminalnej intrygi. Ciekawy byłem jak wypadnie kolejna część i czy autorkę nie dopadnie syndrom drugiej części, gdzie dostaniemy to samo jeszcze raz lub po prostu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-15
Książka Zbrodnia i Karaś pojawiała się częściej i kusiła, aby po nią sięgnąć. Liczyłem na powieść kryminalną z przymrużeniem oka i dawką humoru, która zapewni mi kilka chwil rozrywki. Ciekawy byłem zagadki kryminalnej i tego co dostanę od nieznanej mi wcześniej autorki Aleksandry Rumin. Trochę obaw miałem nie ukrywam, ale liczyłem się, że debiut książkowy będzie udany i dostanę świetną książkę do przeczytania.
Dwie sprzątaczki znajdują zwłoki profesora Ernesta Karasia, który nie był lubiany przez nikogo. Dziekan Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie obawia się z tego względu tłumu dziennikarzy, paniki i ciągnącej się złej sławy dla swojego uniwersytetu. Każdy z przebywających w tym czasie pracowników jest podejrzany. Może był to nieszczęśliwy wypadek, a może ktoś do niego się przyczynił. Tego nie można być pewnym, bo profesor był znienawidzony przez wszystkich.
Autorka swój kryminał z dawką humoru osadziła na kampusie i Uniwersytecie, który może nie ma tak dużej sławy, ale również w nim dzieje się wiele. Znalezienie przez dwie sprzątaczki ciała profesora Ernesta Karasia stają się podstawą ukazania życia w takim miejscu toczącego się z każdym dniem. Przedstawionego w krzywym zwierciadle i przymrużeniem oka. Nieraz przerysowanego i zabawnego. Jednak szerokie grono podejrzanych z motywem tylko utrudnia odgadnięcie kto za wszystkim stoi. Może jednak był to nieszczęśliwy wypadek. Niczego nie można być pewnym, bo autorka bawi się koncepcja kryminału podsuwając różne poszlaki i fałszywe tropy powodujące, że nie wiadomo kto był sprawcą i jakimi motywami się kierował. Ciekawym pomysłem prowadzenia akcji było przedstawienie każdej z dziesięciu postaci i ukrywanych przez nich sekretów, które jeszcze bardziej mąciły niż przybliżały do rozwiązania zagadki śmierci Karasia. Nie tylko powodowało poznanie konkretnej postaci, lecz dawało nam obraz ich codziennych problemów, dylematów i tajemnic jakie skrywają. Dostajemy dziesięć osób mających na pieńku z profesorem, którego nikt nie lubił i był znienawidzony przez wszystkich pracowników oraz kadrę profesorska. Jak w kryminałach Agaty Christie mamy sporo podejrzanych i wiemy, że gdzieś pośród nich jest morderca. Autorka w umiejętny sposób prowadzi historie, ze dopiero pod koniec otrzymujemy odpowiedzi na ważne pytanie o sprawcę i jego motywy jakie nim kierowały. Wtedy wszystko staje się dla nas jasne. Fajnym pomysłem było wprowadzenie do historii kota Stefana, którego polubiłem i jego dziwne zachowanie stało się pretekstem do pojawienia się ducha. Autorka przedstawia nie tylko w krzywym zwierciadle życie na uniwersytecie, ale wprowadzając postać kota lub ducha urozmaica ciekawą historie i staje się to pożywką na zabawne sytuacje i pojawienie się humoru.
Spotykamy bohaterów, którzy najczęściej są przedstawieni w sposób przerysowany z własnymi problemami i sekretami. Każde z nich zostało nakreślone pod względem psychologicznym bardzo dobrze i można ich polubić. Mają własne cechy charakteru różniące się od pozostałych i zachowanie, które sprawia, że można poczuć nić sympatii do nich. Każdy z nich stanowi nieraz indywidualność nie do podrobienia. Na podstawie przedstawienia w rozdziałach poświęconego konkretnym bohaterom, możemy poznać szczegółowo każdego z bohaterów z osobna i ich tajemnic jakie skrywają. Śledzimy ich losy przedstawione nieraz z przymrużeniem oka z ciekawością. Nawet postacie drugoplanowe i trzecioplanowe wypadły dobrze i często można było je polubić mimo nieraz nie miłego zachowania. Posiadają głębie i zostały przez autorkę świetnie nakreślone. Mają własną osobowość, są wyraziste i ciekawe. Oprócz nich poznajemy kota Stefana z jego przemyśleniami, fochami i manią wyższości nad innymi. Fajna postać dodająca nie tylko uroku opowieści, sympatyczna, ale też wywołująca zabawne sytuacje. Dochodzi również duch gnieżdżący się w murach uniwersytetu, który straszy w nim. Relacje pomiędzy bohaterami zostały przedstawione świetnie i nie brakuje w nich emocji. Dialogi napisane z wprawą, zazębiające się, pełne humoru, ironii, które czyta się wspaniale.
Książka Zbrodnia i Karaś jest czymś innym niż oczekiwałem dostać. Spodziewałem się zwyczajnego kryminału ze śledztwem policyjnym lub pracowników uniwersytetu rozwiązujących zagadkę zgonu Ernesta Karasia. Autorka zaskoczyła mnie, że poświęciła sporo czasu na dokładnym przedstawieniu życia kolejnych bohaterów w osobnych rozdziałach. Tego nie spodziewałem się i tym sposobem mieszając powieść obyczajową z kryminalną intrygą podlaną humorem dostałem bardzo dobrą książkę. Nie brakuje tutaj humorystycznych momentów, sytuacyjnych gagów, przedstawienia w krzywym zwierciadle wydarzeń i bohaterów. Dlatego dobrze bawiłem się podczas czytania. W krzywym zwierciadle przedstawiono środowisko uniwersyteckie, mieszkańców i jego życie. Historia przypominała mi później powieści sławnej autorki kryminałów Agaty Christie. Podobne rozwiązanie zastosowała autorka jeżeli chodzi o podejrzanych, których mamy sporą ilość i każdy z nich mógł być sprawcą. Nie odkrywa za wcześnie kart i trudno cokolwiek wywnioskować na podstawie dostępnych informacji. Moje podejrzenia kierowały się na różne osoby i samemu nie odgadłem kto za wszystkim stoi mimo moich podejrzeń. Dlatego zostałem zaskoczony kim jest sprawca na samym końcu. Historia podzielona została na wcześniejsze wydarzenia i późniejsze. Trochę mnie to zaskoczyło również, bo nie spodziewałem się tego po historii. Zakończenie świetne, poznajemy w nim prawdę i motywy. Jednak sama końcówka zabawna i dobra.
Sięgając po książkę Zbrodnia i Karaś nie spodziewałem się, ze tak świetnie będę bawił się przy tej komedii kryminalnej podczas czytania. Autorka z wielką swobodą buduje swoją historie i może jak na debiut pojawiają się małe potknięcia to jednak jestem zadowolony z tego co od niej otrzymałem. Może za sprawą lekkiego i przyjemnego stylu pisania jakim posługuje się autorka. Do tego dochodzi wiele zabawnych sytuacji, ironiczne podejście, przedstawienie z przymrużeniem oka życia całego kampusu i zarazem dostajemy satyryczny obraz uniwersytetu, gdzie za murami toczy się zwyczajne życie. Studenci zaoferowani nauką i zabawą, kadra profesorska skrywająca wiele tajemnic i dziekan chcący, aby jego uczelnia była bardziej rozpoznawalna. Maskotka w postaci kota i wściekły na wszystko duch. Stają się mieszanką wybuchową i bawią podczas czytania znakomicie. Pojawiające się spiski lub intrygi tylko dodają kolorytu opowieści. Po Zbrodnie i Karaś sięgnąłem przypadkowo, chociaż chciałem już wcześniej przeczytać, gdy tylko na nią trafiłem przez przypadek. Fajna okładka przykuwa wzrok i sam opis był intrygujący. Pomimo pewnych niuansów nie zawiodłem się na niej i jestem zadowolony z lektury. Dostałem może coś innego niż oczekiwałem, ale również dobrego. Pierwsze spotkanie z autorką mogę zaliczyć na udane i samą powieść na plus. Jako debiut książkowy wypada dobrze i czyta się świetnie. Potrafi trzymać w napięciu, historia ma swój klimat i fajnych bohaterów. Na uwagę zasługuje Stefan ze swoim podejściem do świata, którego uwielbiam. Dlatego chętnie poznam i sięgnę po inne książki autorki, bo Zbrodnia i Karaś mnie wciągnęła i bawiłem się przy niej świetnie.
Książka Zbrodnia i Karaś pojawiała się częściej i kusiła, aby po nią sięgnąć. Liczyłem na powieść kryminalną z przymrużeniem oka i dawką humoru, która zapewni mi kilka chwil rozrywki. Ciekawy byłem zagadki kryminalnej i tego co dostanę od nieznanej mi wcześniej autorki Aleksandry Rumin. Trochę obaw miałem nie ukrywam, ale liczyłem się, że debiut książkowy będzie udany i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-24
Babcia - Rabuś jest moją pierwszą książką Davida Walliamsa, którą przeczytałem i nie spodziewałem się tego co dostałem. Okładka zachęca do sięgnięcia po nią, a sam opis brzmi intrygująco i zachęcająco. Byłem bardzo ciekawy co kryje się za historią, bo spodziewałem się dostać lekką i napisaną z humorem powieść kryminalną. Dlatego po krótkim namyśle sięgnąłem po Babcie-Rabuś z wielką ochotą.
Historia jaką dostałem zaczyna się od poznania Bena i jego babci, z którą spędza piątkowe wieczory. Degustując kapuściane dania przygotowane przez babcie i grając w grę. Wydaje się, że jest nudną i nie ciekawą babcią dla bohatera do momentu odkrycia przez wnuczka drugiej twarzy dotyczących wielu emocjonujących kradzieży jakich dokonała. Autor przedstawia w swojej historii opowieść o wieczornych spotkaniach będącymi sposobem na spędzenie czasu z wnuczkiem i mających dostarczyć odrobinę chociaż rozrywki w samotnym życiu babci. Z niezwykłą dozą subtelności i nieraz przerysowania bohaterów snuje swoją opowieść o niezwykłej przygodzie Bena i babci, która zrobi wszystko dla swojego wnuczka. Wyprawa po największy skarb zamienia się w lepsze poznanie dotychczasowej nudnej starszej osoby i przemianie małego bohatera dokonującej się przez cały czas. Świat widziany oczyma dziecka jest skonfrontowany z dorosłymi sprawami po jakie sięga sam autor. Robi to niezwykły sposób i z humorem. Dlatego przez większość czasu można bawić się świetnie i ukazanie pewnych rzeczy w krzywym zwierciadle było moim zdaniem dobrym pomysłem. Sprawiało, że można pośmiać się i przeżyć niesamowitą przygodę. Jednak nie do końca tak było jak oczekiwałem, bo pod koniec nie brakuje smutnych chwil w zakończeniu jakie dostałem od autora. Po książkę sięgnąłem wiedziony ciekawością dotyczącą dobrych opinii i przeżycia emocjonujących przygód wraz z bohaterami.
Książka Babcia-Rabuś jest historią z jednej strony zabawną z przerysowanymi bohaterami, bo jak nie można polubić nastoletniego Bena zmieniającego się od wizyt w domu babci za każdym razem. Samej babci gotującej potrawy z kapusty i cierpiącej na samotność, która dzięki wizytom wnuka ma sposobność do radości. Zawsze wyrozumiała, opiekuńcza i pełna ciepła. Gotowa do największych poświęceń dla wnuka, lecz niedoceniana. Do pewnego czasu, gdy zaczyna się ich wielka wspólna przygoda. Chcąc spełnić jedno nie zrealizowane marzenie znanej kiedyś złodziejki zwanej Czarnym kotem opracowuje plan skoku i postanawia sprawić radość kiedyś uważanej za nudną babcie osobie. Z drugiej strony dostajemy niezwykle smutne zakończenie, które sprawia, że po przeczytaniu można usiąść i zastanowić się nad nim i jego wymowie. Autor pisząc dla dzieci porusza tutaj tematykę samotności starszych osób i danie takiej osobie szansy. Dotyczących naszych babć i dziadków, gdzie wizyta u nich wnuków jest może jedyną okazją do radości w codziennym życiu lub pośród samotnych chwil. Napisana została prosto, przystępnie i lekko. Czarno białe ilustracje występujące w książce dodają uroku historii i są świetnie. Bardzo podobały mi się i były dopełnieniem opowieści.
Książka Babcia-Rabuś jest skierowana do dzieci i tak została napisana, ale nawet starsi czytelnicy nie będą zawiedzeni. Dostajemy w niej pełną emocjonujących chwil historie, przy której można dobrze bawić się lub czasami pośmiać. Pod koniec opowieść staje się smutna i pozostawia przez długi czas po przeczytaniu trzyma nas w zadumie. Autor potrafił w prosty sposób stworzyć ciekawą, wciągającą i pełna emocji historie, która długo pozostaje w pamięci dzięki zawartemu w niej przekazowi. Przyznaje się, ze nie wiedziałem czego spodziewać się po Babci -Rabuś, ale jestem nie tylko zadowolony z sięgnięcia po książkę, ale także z otrzymanej historii, która mnie wciągnęła i wywołała wiele emocji podczas czytania. Nie znałem dotychczas żadnych jego książek i Babcia-Rabuś jest moją pierwszą pozycją z dorobku pisarza po jaką sięgnąłem. Na pewno nie spodziewałem się tego co dostanę, bo otrzymałem znakomita, wyśmienitą i wywołującą w czytelniku emocje opowieść. Czasami wesoła, innym razem smutna, ale dającą do myślenia i zastanowienia się nad osobami starszymi, babciami i dziadkami. Autor w subtelny sposób porusza tematykę osób starszych, zamkniętych w czterech ścianach, niechcianych, niezrozumiałych, której wizyta w domu dzieci lub przyjazd wnucząt do niej jest jedyną rozrywką na co dzień w samotności. Trzeba po prostu dać im szansę i potrafić wysłuchać tego co mają do powiedzenia. Autor w swojej książce porusza również tematykę relacji międzypokoleniowej pomiędzy starszymi osobami, rodzicami i dziećmi, które nie zawsze są idealne. Na drodze stają różnice pokoleniowe i wychowanie. Chętnie sięgnę po inne jego książki, po których spodziewam się dostać znowu emocjonującą historie, niezwykłych bohaterów i świetne zakończenie. Dla mnie bomba i żałuje, że tyle razy miałem sposobność wypożyczenia jej i dopiero teraz sięgnąłem po książkę. Polecam wszystkim bez względu na wiek, bo historia jest niesamowita, zabawna i zarazem smutna. Naprawdę warto po nią sięgnąć.
Babcia - Rabuś jest moją pierwszą książką Davida Walliamsa, którą przeczytałem i nie spodziewałem się tego co dostałem. Okładka zachęca do sięgnięcia po nią, a sam opis brzmi intrygująco i zachęcająco. Byłem bardzo ciekawy co kryje się za historią, bo spodziewałem się dostać lekką i napisaną z humorem powieść kryminalną. Dlatego po krótkim namyśle sięgnąłem po Babcie-Rabuś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-11
Na książke Granat poproszę polowałem przez naprawdę długi czas i dopiero niedawno spotkałem się z nią. Jeszcze nic Olgi Rudnickiej nie czytałem, więc nie wiedziałem czego mam spodziewać się po tej powieści jaką postanowiłem przeczytać. Zapowiadała się ciekawie i oczekiwania wobec niej miałem również spore. Dlatego mimo pewnych pojawiających się wątpliwości sięgnąłem po Granat poproszę.
Akcję powieści osadzono w zwyczajnej rodzinie, gdzie nie brakuje trosk, kłopotów i problemów do rozwiązania. Największym z nich są dwie babcie chcące pomóc Emilii będącej znaną pisarką książek. Zrobią wszystko nie tylko dla niej, ale również dla dwójki dzieci wiarołomnego męża, który ulotnił się z inną młodszą kobietą. Pozostawiona sobie bohaterka musi wziąść się w garść i zacząć żyć od nowa. Autorka pod względem warstwy obyczajowej tworzy misternie skonstruowaną wciągającą opowieść i dlatego bliżej jej do powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym jaki pojawia się w historii. Przedstawiając perypetie rodzinny nie można nic zarzucić pod względem występowania sporej, naprawdę dużej dawki humoru, którego wspólnym mianownikiem jest pojawienie się obu babć na raz. Kłócących się o wszystko, chcących uświadamiania dzieci na różne tematy, próbujących pomóc Emilii przewracając dotychczasowe życie rodzinne do góry nogami. Chcą dostać Cezarego w swoje szpony, aby poczuł gniew obu starszych babć. Oprócz tego w nienachalny, a można powiedzieć subtelny sposób zostaje wprowadzony wątek kryminalny przesunięty miałem wrażenie na drugi plan względem rodzinnych perypetii Emilii, Kropka, Kropeczki i obu babć. Policja prowadzi śledztwo w róźnych sprawach, które są tylko zarysowane i nie ukazują dokładnie postępowania policyjnych funkcjonariuszy w czasie pracy jaką wykonują przy dochodzeniu. Autorka skupia się bardziej na wątku obyczajowym okraszonym sporą ilością humoru.
Postacie stworzone przez autorkę zostały nakreślone dobrze pod względem psychologicznym i wydają się ciekawe. Emilia jest znaną pisarką wpadającą ciągle w kłopoty, rozmarzoną i bujającą w obłokach kiedy pisze. Dwójka rodzeństwa Kropek i Kropeczka nie tylko wspierają mamę, ale muszą przetrwać najazd babć Jadwigi i Adelii. Każda z nich chcąca dobrze dla bohaterki, lecz działające razem tworzą wybuchową mieszankę. Mające temperamenty i charakterki nie poddają się łatwo. Jeszcze do wszystkiego pojawia się agentka Emilli Wieśka traktująca swoich pisarzy jako jej dzieci jakich nie ma i robiąca dla nich prawie wszystko, aby nie przeminęła sława i oddawali w terminie napisane książki. Oprócz tego spotykamy wiele jeszcze innych bohaterów mających nieraz rolę do odegrania w historii lub swoim pojawieniem przyspieszają akcję do przodu. Niektóre można polubić od razu mimo swojego zachowania, złośliwości lub napiętej sytuacji pomiędzy na przykład dwójką babć. Innych nie za bardzo, bo pojawiają się i znikają nagle lub wzbudzają niechęć. Dlatego nie dostałem jednowymiarowych postaci, ale każda z nich została stworzona przez autorkę dobrze i posiada własną głębie. Relacje pomiędzy poszczególnymi postaciami wypadły świetnie. Nie sposób nie uśmiać się z rozmów jakie prowadzą ze sobą, które przynoszą zabawne momenty w czasie docinków lub kłótni. Dialogi mają w sobie pokłady humoru i czyta się je przyjemnie.
Książkę Granat poproszę jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki, po którą obiecałem sobie już kiedyś sięgnąć i wybrałem właśnie tą powieść. Byłem ciekawy co dostanę i naprawdę bawiłem się podczas czytania znakomicie. Babcie dają czadu i wprowadzają tutaj nie tylko humor, ale nie brakuje wielu zabawnych momentów z nimi w roli głównej. Nadgorliwa agentka dopełnia obrazu, która zrobi wszystko, aby Emilia nie straciła popularności. Do tego dochodzi dwójka dzieciaków gotowych na wszystko i główna bohaterka chcąca zmienić swoje życie. Wszystko autorka miesza i miesza tworząc z tego ciekawą historie z humorem. Nawet pojawienie się kryminalnego wątku nie przeszkadzało mi i nie brakuje w nim kilku zabawnych momentów w czasie wizyta policjantów w domu. Dostajemy ciekawą intrygę postępujące wydarzenia i trzymającą w napięciu opowieść. Zagadka kryminalna nie jest może trudna do odkrycia, bo później wszystko staje się pomału jasne wraz z rozwojem akcji i wypływaniem kolejnych tropów. Jednak postępująca, bo wszystko zmienia się co jakiś jak w kalejdoskopie i zawsze coś nowego wychodzi w czasie śledztwa. Nie brakuje ofiar, ale nieraz ich zejście z tego świata są przedstawione z dodatkiem czarnego humoru. Nieraz bywa przewidywalnie, ale nie przeszkadza cieszyć się z przyjemności z czytania. Zakończenie jakie dostajemy było dobre, spodobało mi się i końcówka wypadła ciekawie.
Sięgając po Granat poproszę obawiałem się, że więcej będzie romansu, ale pod tym względem zawiodłem się pozytywnie, bo zresztą dostałem powieść obyczajową podszytą dawką humoru i nie nachalnym wątkiem kryminalnym, która sprawdziła się bardzo dobrze. Bardzo podobało mi się liczne nawiązania do mistrza horroru Stephena Kinga. Dodawały smaczku samej historii. Były fajnym urozmaiceniem, które zawsze lubię znaleźć i odkrywać w czasie czytania. Autorka napisała ją przystępnym, lekkim, humorystycznym i przyjemnym stylem. Dlatego czyta się fantastycznie i historia wciąga od pierwszego rozdziału. Podczas czytania bawiłem się znakomicie i nieraz uśmiałem się, bo humoru, zabawnych sytuacji i gagów było sporo. Czasami akcja zwalniała na chwilę, lecz po za takimi kilkoma momentami szła do przodu bez przeszkód. Wydarzenia toczą się szybko i nie nudziłem się podczas czytania. Bardzo dobra książka na poprawę humoru z kryminalną zagadką. Dlatego chętnie zapoznam się z innymi jej książkami jak będę miał do tego sposobność. Granat poproszę sprawdził się znakomicie i pewnie do niego powrócę kiedyś. Ciekawa historia, humor, fajni bohaterowie i mały wątek kryminalny zostały świetnie połączone ze sobą. Mogę polecić wszystkim miłośnikom książek obyczajowych z wątkiem kryminalnym z dawką humoru. Po protu dobra zabawa i przyjemna lektura.
Na książke Granat poproszę polowałem przez naprawdę długi czas i dopiero niedawno spotkałem się z nią. Jeszcze nic Olgi Rudnickiej nie czytałem, więc nie wiedziałem czego mam spodziewać się po tej powieści jaką postanowiłem przeczytać. Zapowiadała się ciekawie i oczekiwania wobec niej miałem również spore. Dlatego mimo pewnych pojawiających się wątpliwości sięgnąłem po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-08
Pierwszą książką przeczytaną przez ze mnie był Potwór profesora Hawkline’a napisana przez Richarda Brautigana, na którą trafiłem przypadkowo i spodobała mi się. Dostałem wtedy historie z pogranicza grozy, fantastyki, westernu i obyczajową. Kiedy byłem w bibliotece zobaczyłem kolejna pozycje Upadek sombrera napisaną przez niego i postanowiłem znów przeczytać, bo zapowiadała się ciekawie.
Historia jaką dostajemy toczy się na dwóch płaszczyznach i potraktowana została z przymrużeniem oka. Pierwszy wątek dotyczy rozstania pisarza z jego dwuletnią miłością i wspomina wspólne chwile, które razem spędzili. Poznanie, zauroczenie i rodzącą się miłość. Pozostawiając po rozstaniu pustkę i chęć ponownego zobaczenia jego wybranki. Są tutaj fragmenty ciekawe jak opisy wspólnego życia namalowane w różnych barwach i plastycznie przedstawione. Drugą strona medalu jest jego samotność, tęsknota i chęć powrotu do tego co było wcześniej. Trochę miałem wrażenie autobiograficznego rozliczenia się z przeszłością przez autora. Obraz nieraz ciekawy, nieraz nieco mniej, gubiący się w rozmyślaniach bohatera. Opisy Yukki podczas snu i jej kota tylko dodają smaczku historii. Jednak oprócz tego wątku spotykamy rozpoczętym na samym początku upadkiem sombrera z góry, gdzie burmistrz, jego kuzyn i bezrobotny stają się świadkami jego pojawienia się. Prowadzi to do niezwykłych wydarzeń, które wymykają się spod kontroli. Akcja zaczyna nabierać rozpędu i historia staje się satyrycznym odbiciem wydarzeń jakie dostajemy. Łącząc ze sobą oba wątki autor wprowadza nie tylko satyrę, ale dostajemy czarny humor i dziejące się tragikomiczne zdarzenia. Ze swobodą operuje krótkimi opisami i dialogami, tworząc z tego plastyczne i barwne opisy powodujące wciągnięcie się w opowieść pomimo takiego prowadzenia historii.
Bohaterowie występujący w książce są dobrze nakreśleni i autor potrafił pomimo króciutkich nieraz rozdziałów potrafił stworzyć ciekawych bohaterów. Postać Pisarza wypada raz lepiej, innym razem gorzej w swoich rozliczeniach z przeszłością. Sporo opisów dotyczy jego smutkowi spowodowanym rozstaniem i chęcią poradzenia sobie z tym wszystkim. Yukki i jej kotek są przerywnikami i dostajemy opowieść o jej młodszych latach, które przybliżają nam w równym stopniu bohaterkę. Oprócz tego dostajemy trójkę postaci z niezwykłego miasta i przewrotną opowieść o tragicznych w skutkach wydarzeniach zainspirowanych upadkiem sombrera. Spotykamy również wiele innych postaci, mających do odegrania przypisaną rolę lub popychającą akcje do przodu. Relacje są barwne, plastycznie oddane, nie pozbawione humoru i pojawiającego się absurdu. Dialogi sprawnie napisane, proste i podszyte niekiedy czarnym humorem.
Książka Upadek Sombrera jest satyryczną opowieścią, gdzie wątek pisarza i jego miłości przeplata się z fikcyjnym światem z zaczętego zdania na samym początku. Autor prowadzi swoją historie bardzo dobrze pomimo naprawdę krótkich rozdziałów, nieraz kilku zdaniowych opisujących wydarzenia, ale nie pozbawionych plastyczności. Nieraz zdarza się większy rozdział, lecz jest to odosobnionym przypadkiem. Opisy są niezwykle plastyczne, barwne i jego styl bywa bardzo sugestywny. Potrafi w zdaniu lub kilku zdaniach odmalować nie tylko tęsknotę, smutek i chęć naprawienia sytuacji przez pisarza, Jednak najwięcej wnosi wątek dotyczący fikcyjnego miasta i wydarzeniach jakie w nim następują z powodu upadku sombrera z nieba. Pojawienie się jego jest katalizatorem do zdarzeń w miasteczku, które pomału zamienia się w rozruchy. Wszystko przedstawione zostało w krzywym zwierciadle, z przymrużeniem oka i podszyte czarnym humorem. Nie brakuje tutaj absurdalnych sytuacji i takich decyzji niektórych postaci. Dlatego satyryczny obraz jaki dostałem spodobał mi się bardzo.
Po Potworze profesora Hawkline’a jest moją drugą książką autora po jaką sięgnąłem pamiętając i wspominając bardzo dobrze swoją pierwszą książkę autora. Dlatego sięgnąłem po tą książkową pozycje. Dostałem tutaj wszystko co było w poprzedniej, ale tym razem zamiast takiego pastiszu powieści grozy, którą można nazwać westernem gotyckim, otrzymałem obyczajową historie z romansem w tle i sensacją. Podlane wszystko zostało absurdem i satyrycznym wydźwiękiem. Upadek sombrera bardzo spodobał mi się jak Potwór profesora Hawkline’a, który nie tylko mnie wciągnął, ale czytało się świetnie z powodu zwięzłości stylu jakim posługiwał się autor. Książka jest przyjemną lekturą, lekką, satyryczną, nieraz nie pozbawiona czarnego humoru i absurdu. Akcja w niej leci błyskawicznie do przodu bez zatrzymywania się i same wydarzenia toczą się szybko. Dlatego czyta się jednym tchem, przyjemnie i nie można nudzić się w czasie lektury. Bawiłem się podczas czytania świetnie, wciągnęła mnie historia i chętnie wezmę się za inne książki jak tylko będę mógł Richarda Brautigana. Do Upadku sombrera wrócę na pewno kiedyś jak również do wcześniejszej przeczytanej przez ze mnie książki Potwór profesora Hawkline’a. Dla miłośników historii o utraconej miłości, powieści obyczajowej, satyry i absurdalnych wydarzeń.
Pierwszą książką przeczytaną przez ze mnie był Potwór profesora Hawkline’a napisana przez Richarda Brautigana, na którą trafiłem przypadkowo i spodobała mi się. Dostałem wtedy historie z pogranicza grozy, fantastyki, westernu i obyczajową. Kiedy byłem w bibliotece zobaczyłem kolejna pozycje Upadek sombrera napisaną przez niego i postanowiłem znów przeczytać, bo zapowiadała...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dywan z wkładką jest pierwszym tomem cyklu z Tereską Trawną zapowiadający się na ciekawy i zabawny kryminał. Akurat lubię takie połączenie i byłem ciekawy co dostanę od autorki, której książki już wcześniej czytałem z fantastyki. Dlatego z pewną nadzieją na dobry kryminał i zabawę podczas czytania sięgnąłem po pierwszą część. Tereska Trawna po niespodziewanej przeprowadzce w leśne ostępy postanawia cieszyć się z ciszy i spokoju jaki panuje w tym miejscu wraz z rodziną. Jednak spokój burzy sąsiad z sąsiedztwa, który okazuje się starszym i nieprzyjemnym typem. Obrazu dopełnia przyjeżdżającą do nich babcia Mira i jej energiczna postawa kładąca kres przyjemnemu spokojowi jaki chciała mieć Tereska do czasu odkrycia podczas wyczerpującego biegu dywanu z martwym sąsiadem. Postanawiają razem poprowadzić śledztwo w kwestii wyjaśnienia zbrodni i odkryć kto tak naprawdę za wszystkim stoi, bo poszlaki kierują ich do męża Tereski Andrzeja, którego trudno podejrzewać o popełnienie morderstwa.
Książka Dywan z wkładką jest podszytym czarnym humorem kryminałem od autorki znanej mi z twórczości fantastycznej, po którą nieraz sięgałem. Opowieść o rodzinie Trawnych jest pozycją łączącą zagadkę kryminalną z zabawnymi sytuacjami po drodze, kiedy dwie bohaterki na swój sposób próbują odkryć kto za wszystkim stoi. W tym miejscu każdy jest podejrzany, bo upierdliwy sąsiad każdemu zalazł za skórę swoją arogancją, złośliwością i nie powstrzymaną chęcią odwetu. Dlatego podejrzanych mamy sporo osób jakie spotykamy po drodze i niestety każdy miał większy lub mniejszy motyw na pozbycie się sąsiada. Nie odkryłem za szybko kto był sprawcą, bo podejrzenia były rzucane w tak umiejętny sposób, że dopiero pod koniec przy poznaniu prawdy wszystko stało się jasne jak słońce. Odkrywając poszczególne sekrety mieszkańców i wychodzące w trakcie prowadzonego śledztwa przez Tereskę i Mirę informacje potrafią nieźle namieszać podczas czytania. Autorka świetnie sobie radzi z wątkiem kryminalnym, gdzie potrafi podsuwać fałszywe tropy prowadzące w ślepe uliczki i stosować zmyłki w czasie czytania dotyczące poszlak na jakie trafiają bohaterki. Nie odkrywając za szybko wszystkich kart i wprowadzając zwroty akcji trudno tak naprawdę odgadnąć prawdę do samego końca. Przygody jakie spotykają Mirę i Tereskę są przerysowane i potraktowane z czarnym humorem od samego początku. Niezwykle energiczna babcia mimo swego wieku daje radę i pokazuje na co ją stać wnosząc do sielskiego odpoczynku Tereski zamieszanie jakiego ona nie lubi. Tereska zajadająca się kasztankami jak tylko zdenerwuje się musi współpracować z Mirą, aby odkryć kto podrzucił dywan z wkładką w postaci martwego i nie lubianego sąsiada. Wszystkie znaki i poszlaki wskazują na Andrzeja jednocześnie obie nie wierzą w jego winę mimo takich podejrzeń. Prowadząc własne śledztwo, wyciągając sposobnością informacje od mieszkańców i poznając ich życie odkrywają nieraz tajemnice jakie skrywają. Osadzając akcję powieści pośród lasu w sielskim miejscu było dobrym pomysłem i spodobało mi się. Ciekawe otoczenie na kryminalną zagadkę z mieszkańcami krótkiej ulicy, na której wprowadza się bohaterka wraz z rodziną. Autorka potrafiła w taki sposób i osadzając w leśnych ostępach akcje swojej książki stworzyć klimat małego miejsca, gdzie popełniono morderstwo i wszyscy są podejrzani. Zamiast iść w niepokojącą i pełną osaczenia atmosferę dostajemy wszystko potraktowane z przymrużeniem oka i dawką czarnego humoru na dokładkę. Dlatego podczas czytania świetnie bawiłem się na gagach sytuacyjnych, relacjach pomiędzy postaciami potraktowanymi w zabawny sposób i przerysowanymi zdarzeniami jakie występują. Fabuła została potraktowana z lekkością, humorem, pewną ironią i przerysowaniem dotyczącym wydarzeń jakie mają miejsce powodując u mnie przyjemny odbiór i dobrą zabawę w czasie czytania.
Książka Dywan z wkładką posiada świetnie wykreowanych bohaterów jakich spotykamy na kartach książki. Autorka potrafiła stworzyć niezwykłe, wciągające, wyraziste i ciekawe postacie z łatwością. Zostały nakreślone pod względem psychologicznym świetnie. Wypadają przekonywająco wprowadzając wiele zamieszania i wywołując zabawne momenty w czasie czytania. Mają własne cechy charakteru i zachowanie udrożniające ich od innych postaci. Na pewno zderzenie podejścia i charakterów bohaterów książki wywołuje wiele gagów sytuacyjnych w czasie czytania. Tereska Trawna jest miłośniczką kasztanków, mającą wybuchowy charakter i nie lubiącą zmian jakie mogą nastąpić. Andrzej przeciwieństwie do żony jest zawsze pogodny i nie przejmujący się niczym. Zoja jest dorosła jak na swój wiek i również stawiająca na swoim wszelkimi sposobami. Nieraz wybuchowa jak matka, ale potrafiąca przekonać do swoich racji. Maciejka jest miłośnikiem komputerów i potrafiącym grać cała noc w swoją grę, a rankiem odsypiając nockę. Obraz dopełnia energiczna babcia Mira przyjeżdżającą do Trawnych w nowe miejsce. Zamiast sielanki jaką oczekuje Tereska wprowadza zamieszanie i potrafi pognać do roboty Andrzeja. Rodzina Trawnych jest zwyczajną rodziną sprowadzającą się w nowe miejsce, ale mającą pecha jeżeli chodzi o znalezisko w lesie. Bohaterowie sprawiają sympatyczne wrażenie od początku i z łatwością można ich polubić. Oprócz główniejszych spotykamy na swojej drodze na drugim planie mieszkańców ulicy i na dalszym inne postacie mające do odegrania rolę w zależności od potrzeby jaką przewidziała autorka. Jeszcze można wspomnieć o psie, którego nie sposób nie polubić, bo wypada sympatycznie. Nie stosując podziału na dobrych i złych dostajemy bohaterów pełnych odcieni szarości i posiadających głębie. Dlatego są wyraziste i świetnie wypadające pod każdym względem. Relacje łączące bohaterów wywołują emocje, zabawne momenty i potrafią wciągnąć bez problemu. Bawiłem się podczas rozmów pełnych uszczypliwości, docinków, ironicznych podtekstów, przekomarzania podanych w lekki i z czarnym humorem świetnie. Relacje łączące na przykład babcie Mirę z Tereską i pozostałą rodziną bawią i wciągają od początku. Dialogi napisane zostały bardzo dobrze i nie brakuje w nich humoru i postanowienia na swoim prowadzącym do zabawnych momentów jakie dostałem w czasie czytania.
Książka Dywan z wkładką jest kryminałem z czarnym humorem połączonym świetnie z warstwą obyczajową dotyczącą relacji, ale również nie brakuje w nich humorystycznego podejścia jakie mamy na toczące się wydarzenia. Pomimo tego pewne niuanse pojawiały się jak na przykład wykorzystywanie przez wszystkich rękawiczek, żeby nie pozostawić śladów. Początek badania martwego sąsiada bez problemowo i pchania paluchów pod dywan nie wiedząc co tam znajduje się. Uwielbiam zabawne historie łączone z zagadką kryminalną, przy którym mogę bawić się dobrze. Autorka potrafiła napisać w lekki, przystępny, zabawny sposób kryminał o rodzinie na pozór zwyczajnej, ale dzięki przyjazdowi babci Miry i popełnionemu morderstwu nie pozwala nudzić się bohaterom. Przygody obu bohaterek śledziłem z przyjemnością odkrywając tajemnice mieszkańców i śledząc rozwijającą się relacje pomiędzy nimi. Zachowują się jakby miały coś do ukrycia wzbudzając w dzieciach podejrzenia i niedowieszenie, bo zazwyczaj grają sobie nieraz na nerwach, a w szczególności jeżeli chodzi o Tereskę. Wydarzenia zostały przerysowane i wynikające z tego sytuacje potrafią bawić podczas czytania. Podejrzliwe dzieci ruszające na wspólne śledztwo, Mira mimo wieku podrywająca sąsiada, Andrzeja nieświadomego niczego, Tereski uwielbiającej w ramach zdenerwowania zjeść swoje ulubione kasztanki dopełniają obrazu rodziny Trawnych. Śledztwo prowadzone przez Mirę i Tereskę jest świetnie poprowadzone, nie pozbawione zabawnych momentów i wciągające od początku. Nie brakuje w nich poszlak kierujących podejrzenia na innych, pozostawionych śladów na miejscu zbrodni i tropów do sprawdzenia przez nasze bohaterki. Wszyscy są podejrzani i nikogo nie można wykluczyć z tego kręgu. Dlatego trudno odgadnąć kto za wszystkim stoi i tak naprawdę każdy miał motyw do popełnienia morderstwa. Zwroty akcji utrudniają odkrycie za szybko prawdy, bo zmieniają wiele w czasie czytania mimo naszych podejrzeń jakie mamy. Dopiero pod koniec poznajemy prawdę i motywy mordercy jakimi kierował się. Zakończenie trochę dramatyczne i nawet zaskakujące kim był sprawca, bo nie brałem jego pod uwagę. Dzięki zwrotom akcji trudno było odgadnąć tożsamość sprawcy do samego końca. Finał książki okazał się ciekawy, wyjaśniający wszystko i niezwykle wciągający, który wypadł świetnie i spodobał mi się.
Książka Dywan z wkładką jest lekkim i podszytym czarnym humorem kryminałem o rodzinie Trawnych, którzy wpadają na trop zbrodni wywołującej wiele zamieszania w czasie czytania. Zabawny kryminał, który czyta się świetnie od samego początku i trzyma w napięciu przez cały czas. Intryga jaką serwuje nam autorka wciąga i nie pozwala się oderwać do samego końca. Nie pozbawiona zwrotów akcji i tajemnic była ciekawa. Sięgając po pierwszy tom przygód Tereski Trawnej chciałem dostać zabawny kryminał, przy którym będę dobrze bawił się w czasie czytania i miło spędzę z nim czas. Autorka potrafiła nieraz przejaskrawić pewne momenty, przerysować zdarzenia, wprowadzić czarny humor jak na przykład przy badaniu wkładki z dywana i rozmowy w trakcie prowadzonego badania pomiędzy Mirą i Tereską. Wszystko sprawia, że nie brakowało gagów sytuacyjnych, humorystycznego podejścia do spraw codziennych, potraktowaniu z przymrużeniem oka zachowania bohaterów i ich relacji jaka występuje. Poprowadziła akcję w szybkim tempem do przodu bez zastojów co również podobało mi się. Podczas nich wiele dzieje się i nie ma miejsca na nudę. Wydarzenia mimo lekkości i dawki humoru są prowadzone żwawo do przodu. Dlatego nie sposób nudzić się w czasie czytania. Napisany został w lekki sposób, przyjemny, przystępny z czarnym humorem na dokładkę. Dywan z wkładką jest zabawnym kryminałem z tłem obyczajowym, przy którym bawiłem się świetnie w czasie czytania i miło spędzając z książką czas. Autorka potrafiła stworzyć zabawną kryminalną opowieść o rodzinie Trawnych mającą swoje problemy i kłopoty wynikające nie tylko z odnalezienia dywanu z wkładką w postaci martwego sąsiada. Książka wciągnęła mnie, porwała i świetnie bawiłem się śledząc przygody Miry i Tereski, dzieciaków i nieświadomego niczego Andrzeja, na którym zawisło podejrzenie o popełnienie zbrodni. Przyjemna pozycja w sam raz na poprawę humoru podana wyjątkowo w lekki sposób, szybko czyta się i wciągnęła mnie od samego początku nie pozwalając oderwać się do samego końca. Uwielbiam zabawne i pełne humoru kryminały, które naprawdę bawią i pozwalają miło spędzić czas przy czytaniu. Dlatego chętnie sięgnę po dalsze części przygód Tereski Trawnej i jej rodzinny jak będę miał taką możliwość bez większego zastanowienia się gdy nadarzy się po temu okazja. Dywan z wkładką okazał się świetnym wyborem wartym przeczytania, przy którym można miło spędzić czas.
Dywan z wkładką jest pierwszym tomem cyklu z Tereską Trawną zapowiadający się na ciekawy i zabawny kryminał. Akurat lubię takie połączenie i byłem ciekawy co dostanę od autorki, której książki już wcześniej czytałem z fantastyki. Dlatego z pewną nadzieją na dobry kryminał i zabawę podczas czytania sięgnąłem po pierwszą część. Tereska Trawna po niespodziewanej przeprowadzce...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to