-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2021-08-11
2020-05-15
2020-01-06
2019-10-12
2018-07-26
Po książkę sięgnęłam z sentymentu i się nie zawiodłam. Notabene, bardzo mnie zdziwiło, że to właśnie Neil Gaiman jest autorem Koraliny.
Książka jest naprawdę lekka, płynnie się czyta, akcja się nie rozwleka. Ot, taka mała lekturka. Ale czy luźna? No właśnie nie.
Zawsze utożsamiałam swoje dziecięce lata z Koraliną. Obcowanie z tą książką przywołało setki wspomnień ale i refleksji nad formą dziecięcej miłości do rodzica. Miłości, która jest silna i prawdziwa, ale jednocześnie niepojęta dla kogoś kto tak mało na świecie powędrował. Gaiman pokazuje mistrzowsko, że aby kochać bezwarunkowo, nie trzeba tej miłości rozumieć. Pokazuje też brak ograniczeń, które często narzuca się na dzieci.
"Jak dorośniesz to zrozumiesz"
"Jak dorośniesz, to też tak postąpisz"
No właśnie! Wcale nie! Wiek, doświadczenia czy wiedza nie są przeszkodą w robieniu rzeczy wielkich i odważnych, wystarczy tylko aby na czymś nam zależało.
Zresztą, sama pozycja jest świetna nawet dla najmłodszych, choć może być lekko przerażająca - siłą rzeczy, książka ukazuje dziecięce pragnienia, które są dla dziecka często zagrożeniem.
Zmusza do refleksji nad swoim stosunkiem do rodziców, do refleksji nad tym jak kochamy.
Po książkę sięgnęłam z sentymentu i się nie zawiodłam. Notabene, bardzo mnie zdziwiło, że to właśnie Neil Gaiman jest autorem Koraliny.
Książka jest naprawdę lekka, płynnie się czyta, akcja się nie rozwleka. Ot, taka mała lekturka. Ale czy luźna? No właśnie nie.
Zawsze utożsamiałam swoje dziecięce lata z Koraliną. Obcowanie z tą książką przywołało setki wspomnień ale i...
2018-03-06
2018-03-02
Z tą częścią, w odróżnieniu od innych z tego cyklu, zapoznałam się w postaci audiobooka. I tak już chyba zostanie przy kolejnych. A zostanie tak, ponieważ o wiele łatwiej się tego słucha, niż czyta. Autor niemiłosiernie przeciąga, leje wodę i wplata totalnie zbędne wątki. Co prawda, prowadzenie akcji w ten sposób nadaje swego rodzaju, specyficznego realizmu, aczkolwiek to jest niemal cała książka. Mam wrażenie, że pisząc ten tom Pilipiuk absolutnie nie miał na niego pomysłu, albo miał ich za mało, więc rozciągnął do granic możliwości to, co przyszło mu do głowy.
Ogólnie sposób pisania autora zawsze mi średnio pasował, aczkolwiek o wiele łatwiej było mi to znieść w innych jego książkach. W wypadku Oka Jelenia - choć historia jest naprawdę ciekawa - po prostu się męczę. Ale gdy wysłuchuje całej historii, to bardzo przyjemnie ten język i sposób opowiadania przyjmuje, bo bardzo fajnie to pasuje do takiego klimatu wysłuchiwania opowieści. Ładnie i lekko to brzmi.
Ale mimo wszystko słuchając, miałam wrażenie, że gdyby z książki wyrzucić te wszystkie zbędne, szczegółowe opisy budynków pojawiających się raz, totalnie zbędnych szczegółów na jakimś przyjęciu, przemyśleń bohaterów o niczym czy ich narzekania/wspominek... to ta część cyklu miałaby może z 80 stron, tak na oko. Zdecydowanie to jest najsłabsza część do tej pory, mam nadzieję, że autor w kolejnych się poprawił. No bo litości. Większość treści to czysta grafomania, bez większego znaczenia dla historii. Akcja nie jest wartka, niewiele sie dzieje, a wątków, które mają jakieś znaczenia dla całej historii to tyle, ile soli na jajku.
: (
Z tą częścią, w odróżnieniu od innych z tego cyklu, zapoznałam się w postaci audiobooka. I tak już chyba zostanie przy kolejnych. A zostanie tak, ponieważ o wiele łatwiej się tego słucha, niż czyta. Autor niemiłosiernie przeciąga, leje wodę i wplata totalnie zbędne wątki. Co prawda, prowadzenie akcji w ten sposób nadaje swego rodzaju, specyficznego realizmu, aczkolwiek to...
więcej Pokaż mimo to