Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Tak, z pewnością tę książkę dało się napisać lepiej, ciekawiej, pominąć zbędne fragmenty na rzecz pogłębienia studium postaci czy większego skomplikowania akcji. Rozumiem te głosy wśród innych recenzji, częściowo je podzielam. Ale jest coś, co sprawia, ze jednak "Wyspa" zmroziła mi krew w żyłach - bolesna aktualność i bliskość tematu izolacji, walki o byt, bycia skazanym na działania rządów i ich błędy, na które nie mamy wpływu. Żyjemy już niemal rok w środku pandemii i świat jest wywrócony do góry nogami, nie da się czytać "Wyspy" w oderwaniu od rzeczywistości. Autorka diagnozuje w islandzkim społeczeństwie, uważanym za jedno z najbardziej postępowych i równościowych, te same cechy, które w innych częściach świata doprowadzają do powstania totalitaryzmów pod płaszczykiem ochrony dobrostanu narodu. Włos się jeży na głowie, kiedy czytam o trzech wyjściach z załamania porządku społecznego opracowanych przez Komitet Wykonawczy - symplifikacja, wchłonięcie lub anihilacja. Za sprawą premierki rząd Islandii postawiony przed nietypową sytuacją całkowitego zerwania kontaktu z zewnętrznym światem, stara się walczyć, przetrwać za wszelką cenę, ale odgórnie wprowadzane restrykcje spychają społeczeństwo w spiralę przemocy, bezprawia, gwałtu - nowe średniowiecze. A to już znamy aż za dobrze z autopsji - prawa grup marginalizowanych zostają kawałek po kawałku odbierane i z początku nikt nie widzi w tym nic złego, aż budzimy się w momencie, gdy szczucie jednych na drugich doprowadza najpierw do utworzenia obozów dla odmieńców a potem do jego tragicznej likwidacji... To schemat tak uniwersalny i znany, a jednak w dystopijnej realizacji Sigríður Hagalín Björnsdóttir tak bliski i rozpoznawalny, że aż kręci się w głowie.
Książka w dzisiejszych czasach bardzo warta przeczytania i najlepiej dać sobie czas na jej przetrawienie - czy przypadkiem nie jesteśmy już w tym momencie?

Tak, z pewnością tę książkę dało się napisać lepiej, ciekawiej, pominąć zbędne fragmenty na rzecz pogłębienia studium postaci czy większego skomplikowania akcji. Rozumiem te głosy wśród innych recenzji, częściowo je podzielam. Ale jest coś, co sprawia, ze jednak "Wyspa" zmroziła mi krew w żyłach - bolesna aktualność i bliskość tematu izolacji, walki o byt, bycia skazanym na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uważam, że ten tekst powinno się czytać w szkołach - krótki, treściwy, w punkt. Może wymieńmy Sienkiewicza na Chimamandę Ngozi Adichie? Wszyscy by na tym zyskali. Bo wszyscy powinniśmy być feministami, a problem płci kulturowej dotyka każdego.

Uważam, że ten tekst powinno się czytać w szkołach - krótki, treściwy, w punkt. Może wymieńmy Sienkiewicza na Chimamandę Ngozi Adichie? Wszyscy by na tym zyskali. Bo wszyscy powinniśmy być feministami, a problem płci kulturowej dotyka każdego.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka jest jak list miłosny, tyle czułości i ciepła jest w mówieniu Marii Stauber o Lusi. Córka Lusi śledzi losy swojej rodziny i jej tragiczne dzieje, rekonstruuje drogi przyjaciół i bliskich, a przede wszystkim wydobywa z mroku i zachowuje od zapomnienia sceny zapamiętane przez matkę z okresu międzywojennego, wojny i okupacji. Zawsze głęboko poruszają mnie losy poszczególnych osób tak silnie zdeterminowane tzw. wielką historią, ich codzienną małą walkę o przetrwanie, często też swego rodzaju instynkt, który pozwala im niemalże cudem uniknąć śmierci. Na to wszystko składa się cała seria przypadków, znajomości, spotkań i wzajemnej pomocy i zbiegów okoliczności. Może właśnie ta perspektywa, obserwowanie z drugiego, trzeciego rzędu, pokolenia, pozwala widzieć historię w taki sposób - wiemy dziś więcej, mamy dostępy do archiwów i więcej danych na temat rozgrywek politycznych i wojennych. W tej książce przede wszystkim ujęła mnie jednak czułość, jest to po prostu pięknie napisana rzecz. Jednocześnie autorka nie zrezygnowała z kronikarskiego, dokumentalistycznego zacięcia, widać silną potrzebę przedłużenia pamięci o historii życia matki oraz wielu jej znakomitych przyjaciół, ofiar totalitaryzmów. Myślę, że to najpiękniejszy hołd wdzięczności i podziwu, jaki mogła złożyć Lusi.

Ta książka jest jak list miłosny, tyle czułości i ciepła jest w mówieniu Marii Stauber o Lusi. Córka Lusi śledzi losy swojej rodziny i jej tragiczne dzieje, rekonstruuje drogi przyjaciół i bliskich, a przede wszystkim wydobywa z mroku i zachowuje od zapomnienia sceny zapamiętane przez matkę z okresu międzywojennego, wojny i okupacji. Zawsze głęboko poruszają mnie losy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie do końca przekonujący, choć niewątpliwie interesujący, by dla mnie świat rewolucyjnego, studenckiego Chicago przedstawiony przez Hilla, kilka szczegółów rzeczywiście musiało wymknąć się spod kontroli i ulec lekkiej deformacji w wyobraźni autora. Doceniam jednak dbałość o szczegóły, zapał z jakim opisuje atmosferę miasta, widać w tym jego żywe zainteresowanie tematem, co potwierdza pokaźna bibliografia zamieszczona w posłowiu (wielki plus za to!). Zawsze fascynują mnie rodzinne sagi pisane tak ambitnie i ciekawie, jak Niksy, ile planowania i pobocznych wątków zawierała ta książka - wszystkie cudownie, niemal baśniowo (mało wiarygodnie) zbiegają się w końcówce, ale właśnie tego oczekuję jako czytelnik, choć oczywiście nie jest to do końca realistyczne. Jednak układanie poszczególnych wątków dopasowanych do siebie i uzupełniających się jak puzzle daje przyjemność i niemalże katharsis czytelnikowi w finale. Po prostu dobra, satysfakcjonująca lektura o złożoności życia, nieprzewidywalności naszych decyzji oraz o procesie tracenia i żałoby. No i o tym, jak niewiele wiemy o życiu swoich matek ;)

Nie do końca przekonujący, choć niewątpliwie interesujący, by dla mnie świat rewolucyjnego, studenckiego Chicago przedstawiony przez Hilla, kilka szczegółów rzeczywiście musiało wymknąć się spod kontroli i ulec lekkiej deformacji w wyobraźni autora. Doceniam jednak dbałość o szczegóły, zapał z jakim opisuje atmosferę miasta, widać w tym jego żywe zainteresowanie tematem, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Śmieszy mnie to, ze książka ma tak niską ocenę, a tylko kilka osób odważyło się napisać o niej cokolwiek - najwięcej plusów zbiera opinia wytykająca autorowi balansowanie na granicy dobrego smaku za fragment o cipkach :D Ale to w sumie przewidywalne, samo pojawienie się takiego słowa pewnie obniża ocenę o kilka gwiazdek dla wielu. Po opisach tej książki spodziewałam się czegoś naprawdę pikantnego, a jest to po prostu wyraz miłości autora do przyrody i seksu, afirmacja obcowania z naturą, która może odbiega od romantycznych wizji, czy raczej tuż obok romantyzmu zwraca uwagę na bardzo praktyczne aspekty seksu na łonie przyrody. I ja to przyjmuję, to są luźne uwagi człowieka zakochanego w łąkach a przy tym doświadczonego botanika, naukowca - to jest po prostu piękne i zachwycające, zwłaszcza ten rodzaj wrażliwości autora, który najwyraźniej wśród wielu czytelników spotkał się z niezrozumieniem. Polecam też patrzeć na tę książkę w nieco szerszym kontekście - działalności Łukasza Łuczaja w Polsce, ale także szerszego trendu "powrotu do natury" (mniej lub bardziej komercjalizowany...). Dla mnie w prawdziwej powodzi tematów proeko, naturalności, zwrotu w kierunku przyrody itp. książka Łuczaja zdaje się oryginalna, świeża, szczera i po prostu wartościowa. Mam tylko nadzieję, że zostanie nam jeszcze trochę dzikiej przyrody w Polsce, by jego porady i wskazówki wypróbować <3

Śmieszy mnie to, ze książka ma tak niską ocenę, a tylko kilka osób odważyło się napisać o niej cokolwiek - najwięcej plusów zbiera opinia wytykająca autorowi balansowanie na granicy dobrego smaku za fragment o cipkach :D Ale to w sumie przewidywalne, samo pojawienie się takiego słowa pewnie obniża ocenę o kilka gwiazdek dla wielu. Po opisach tej książki spodziewałam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam z tą książką problem, bo po innych lekturach feministycznych trudno się to czyta. To jest jednocześnie rzecz dla mnie przegadana i wórna, z drugiej - jedynie ślizgająca się po powierzchni. W Polsce, mam wrażenie, również zbyt rozreklamowana, wbrew wszelkim zapewnieniom, nie doznałam feministycznej epifanii, a styl mnie nużył i męczył. No trudno, z niektórymi książkami jest mi może nie po drodze, choćbym nie wiem jak się napinała, bo to przecież taka ważna i dobra książka. Idea objaśniania świata przez mężczyzn - jak najbardziej, obecna i przydatna w krytyce patriarchatu i toksycznej męskości, ale ta książka - no niezbyt.

Mam z tą książką problem, bo po innych lekturach feministycznych trudno się to czyta. To jest jednocześnie rzecz dla mnie przegadana i wórna, z drugiej - jedynie ślizgająca się po powierzchni. W Polsce, mam wrażenie, również zbyt rozreklamowana, wbrew wszelkim zapewnieniom, nie doznałam feministycznej epifanii, a styl mnie nużył i męczył. No trudno, z niektórymi książkami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chciałabym, żeby tę książkę przeczytali mężczyźni, bo że zrobią to kobiety, nie mam wątpliwości. Nie dziwią mnie recenzje poniżej rozpoczynające się od słów "mam mieszane uczucia", "nie wiem co napisać o tej książce, jak ją ocenić", bo to jest książka, która jest i ma być niewygodna, sprawiać dyskomfort i pozostawiać po sobie pytania. Chylę czoła przed autorką, przede wszystkim za całą otoczkę projektu, którą zdecydowała się w książce umieścić, własne wątpliwości, refleksje na temat definicji gwałtu, całą skomplikowaną autoanalizę, bez której obraz nie byłby kompletny. Mimo wszystko to wielka odwaga i praca, wciąż jeszcze dla wielu szokująca. To książka tak gęsta od zagadnień i niełatwych emocji, uwikłana we wzorce płciowe znajome wielu kobietom - nadskakiwanie własnemu oprawcy, dbanie o wszystkich dookoła i zapominanie o sobie, wieczne zastanawianie się, co inni pomyślą/powiedzą, umniejszanie własnej krzywdy i winy mężczyzny... To książka bolesna, ale też ważny głos w dyskusji o toksycznej męskości, która krzywdzi wszystkich, nie tylko kobiety. Wciąż mam w głowie słowa "nie istnieją mili faceci" i właśnie to przesłanie powinno dotrzeć do mężczyzn, choć obawiam się, że wielu z nich nie dotarłoby do tego fragmentu (to gdzieś pod koniec książki).

Chciałabym, żeby tę książkę przeczytali mężczyźni, bo że zrobią to kobiety, nie mam wątpliwości. Nie dziwią mnie recenzje poniżej rozpoczynające się od słów "mam mieszane uczucia", "nie wiem co napisać o tej książce, jak ją ocenić", bo to jest książka, która jest i ma być niewygodna, sprawiać dyskomfort i pozostawiać po sobie pytania. Chylę czoła przed autorką, przede...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest w moim odczuciu książka po prostu bardzo ważna. Czytałam ją w przerwach między protestami listopadowo-grudniowymi, w sporej frustracji, ale też nadziei, że jest nas na ulicach wiele, że to nie słabnie, mimo wyczerpania, spadających temperatur i rosnącej agresji policji. Szirin Ebadi jest heroską, a jednocześnie osobą tak normalną, jak tylko może być laureatka Nagrody Nobla. Serce pęka, gdy czyta się o jej miłości do Iranu i wygnaniu, na którą skazano ją za czynienie dobra. Takie historie zawsze mnie porażają - czy rzeczywiście żyjemy w XXI wieku? to nie do pomyślenia. Jednocześnie prawa, o które walczy dla Iranek i Irańczyków z wygnania, to w zasadzie fundamenty, to podstawy godnego, bezpiecznego życia. Jak zwykle, zostały odebrane ludziom po kawałeczku, zanim się obejrzeli, żyli w twardym religijnym reżimie. Te historie sprzed kilku lat w zestawieniu z tym, co obserwujemy, doświadczamy na własnej skórze w Polsce mrożą krew. Książka Ebadi jest wielką przestrogą przed zbytniemu ufaniu władzy, przed rosnącą władzą policji i religijnych ekstremistów, którzy gotowi są naginać logikę, by osiągnąć swój cel i zniszczyć człowieka. Jeszcze raz: to bardzo ważna książka, która niech będzie dla nas przestrogą i zagrzewką do nieustającej czujności i walki.

To jest w moim odczuciu książka po prostu bardzo ważna. Czytałam ją w przerwach między protestami listopadowo-grudniowymi, w sporej frustracji, ale też nadziei, że jest nas na ulicach wiele, że to nie słabnie, mimo wyczerpania, spadających temperatur i rosnącej agresji policji. Szirin Ebadi jest heroską, a jednocześnie osobą tak normalną, jak tylko może być laureatka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przede wszystkim wspaniale ilustrowana, pięknie wydana (muminkowa wyklejka!), olbrzymia książka! Ale pomimo tej objętości, która z początku mnie wystraszyła (dawno nie czytałam tak obszernej książki, bałam się, że wyszłam z wprawy), czytało się bardzo przyjemnie. Autorka jest literaturoznawczynią, co jest odczuwalne podczas czytania i dla mnie osobiście wnosi wiele do całego dzieła. Dokładnie czegoś podobnego oczekiwałam - pogłębiona analiza stylu i motywów Jansson, cała złożona muminkowa genealogia, ale również rozważania odnośnie wszechstronności artystki i wielu mediów, w których tworzyła. Jedyne czego brakowało mi podczas czytania, to przypisy, a już najlepiej rozdział dotyczący polskiej recepcji i historii wydawniczej muminków, szczytem marzeń było by uzupełnienie o szczegóły związane z przekładem i wielokrotną edycją w stosunku do dzieł oryginalnych. Rozumiem, że nie leży to w gestii samej autorki, a raczej wydawnictwa, wielka szkoda, że takiego uzupełnienia zabrakło, zwłaszcza, że nie zapowiada się na powstanie podobnie kompleksowego dzieła o Tove Jansson nawet w odleglejszej przyszłości.

Przede wszystkim wspaniale ilustrowana, pięknie wydana (muminkowa wyklejka!), olbrzymia książka! Ale pomimo tej objętości, która z początku mnie wystraszyła (dawno nie czytałam tak obszernej książki, bałam się, że wyszłam z wprawy), czytało się bardzo przyjemnie. Autorka jest literaturoznawczynią, co jest odczuwalne podczas czytania i dla mnie osobiście wnosi wiele do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sex Story - Historia seksu od małp do robotów. Philippe Brenot, Laetitia Coryn
Ocena 7,8
Sex Story - Hi... Philippe Brenot, La...

Na półkach: , ,

Przyjemny i zabawny, ale dziwią mnie opinie, że treści są bardzo wywrotowe i kompleksowo edukacyjne. Moim zdaniem mocno brakuje pogłębienia tematów walki o równouprawnienie, nie tylko kobiet, ale może zwłaszcza społeczności LGBT. Czy to nie absurdalne, że nawet nie wspomniano tu o Stonewall? Komiks, który jest postrzegany jako kompendium wiedzy o seksie i historii seksualności, nawet jeśli w wersji pop, nie powinien unikać takich tematów, bo przy całej swojej domniemanej inkluzywności, gdy obrać go z anegdotek, staje się jednak mocno normatywny i konstytuujący tę normatywność w przestrzeni publicznej. Brak tej historii przy jednoczesnym anegdotycznym przytaczaniu pobocznych, często mało ważnych lecz pikantnych historyjek wygląda jak mocne niedopowiedzenie. To stosunkowo nowa publikacja, więc tym bardziej to lekki zawód.

Przyjemny i zabawny, ale dziwią mnie opinie, że treści są bardzo wywrotowe i kompleksowo edukacyjne. Moim zdaniem mocno brakuje pogłębienia tematów walki o równouprawnienie, nie tylko kobiet, ale może zwłaszcza społeczności LGBT. Czy to nie absurdalne, że nawet nie wspomniano tu o Stonewall? Komiks, który jest postrzegany jako kompendium wiedzy o seksie i historii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawa pozycja! Choć kilka wątków mogłoby być bardziej rozwiniętych i miejscami czułam niedosyt, to ilość ciekawostek i rzetelnie podanej wiedzy sprawiły, że przeczytałam niemal jednym tchem. Książka bardzo inderdyscyplinarna, łączy zagadnienia z zakresu historii biologii i ewolucji oraz psychologii. Polecam szczególnie na dłuższe podróże pociągiem, można zapomnieć o bożym świecie :)

Bardzo ciekawa pozycja! Choć kilka wątków mogłoby być bardziej rozwiniętych i miejscami czułam niedosyt, to ilość ciekawostek i rzetelnie podanej wiedzy sprawiły, że przeczytałam niemal jednym tchem. Książka bardzo inderdyscyplinarna, łączy zagadnienia z zakresu historii biologii i ewolucji oraz psychologii. Polecam szczególnie na dłuższe podróże pociągiem, można zapomnieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam po latach w czasie kwarantanny i już pamiętam, dlaczego zawsze uwielbiałam tę książkę. Takie lektury powinno się czytać w ciężkich czasach - aż robi się ciepło na sercu. Wspaniałe, kochane smoki. Żal mi tylko, że czytała w formie elektronicznej, bo zatęskniłam za ilustracjami. Jak tylko będę mieć pod ręką swój egzemplarz z dzieciństwa, przeczytam raz jeszcze.

Przeczytałam po latach w czasie kwarantanny i już pamiętam, dlaczego zawsze uwielbiałam tę książkę. Takie lektury powinno się czytać w ciężkich czasach - aż robi się ciepło na sercu. Wspaniałe, kochane smoki. Żal mi tylko, że czytała w formie elektronicznej, bo zatęskniłam za ilustracjami. Jak tylko będę mieć pod ręką swój egzemplarz z dzieciństwa, przeczytam raz jeszcze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chociaż z początku była to rzeczywiście ekscytująca i trzymająca w napięciu lektura, im bliżej końca, tym gorzej. Z thrillera psychologicznego zmieniono fabułę w romantyczny wyciskacz łez w kostiumie policyjnym. Szkoda, bo zapowiadało się dużo lepiej. Sama końcówka nie jest w stanie mnie zmusić do rezygnacji z czytania kolejnych części, bo jednak była to przyjemna lektura.

Chociaż z początku była to rzeczywiście ekscytująca i trzymająca w napięciu lektura, im bliżej końca, tym gorzej. Z thrillera psychologicznego zmieniono fabułę w romantyczny wyciskacz łez w kostiumie policyjnym. Szkoda, bo zapowiadało się dużo lepiej. Sama końcówka nie jest w stanie mnie zmusić do rezygnacji z czytania kolejnych części, bo jednak była to przyjemna lektura.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podtrzymuję swoje zdanie, że świat Larsona kontynuowany przez Lagercranza staje się za sprawą tego drugiego niespójny i niepełny, budowany jakby w pośpiechu. I nie chodzi tu tylko o zakończenie, w którym wyraźnie scenie w starej fabryce szkła poświęcił autor znaczną część uwagi, której nie starczyło na dopracowanie końcówki, ale o również o postaci, które pod jego piórem utraciły swoją wielowymiarowość i autentyczność. Niemniej przyjemnie było śledzić dalsze losy Lisbeth i Mikaela, trochę szkoda, że to już ostatni tom, choć pewnie przedłużanie w nieskończoność tej historii też nie miałoby sensu i wypłukałoby do reszty charakter oryginału.

Podtrzymuję swoje zdanie, że świat Larsona kontynuowany przez Lagercranza staje się za sprawą tego drugiego niespójny i niepełny, budowany jakby w pośpiechu. I nie chodzi tu tylko o zakończenie, w którym wyraźnie scenie w starej fabryce szkła poświęcił autor znaczną część uwagi, której nie starczyło na dopracowanie końcówki, ale o również o postaci, które pod jego piórem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak na tak obszerny temat książka bardzo krótka i zdawkowa, tematy ledwie liźnięte po powierzchni. Potencjał zmarnowany, zwłaszcza, że jak zauważyli już inni czytelnicy przede mną, tekst bardzo pokrzywdzony mizernym tłumaczeniem, co sprawia wrażenie niedopracowania. Czyta się to trudno, jakby tekst napisała bardziej rozgarnięta uczennica liceum z wykorzystaniem kilku źródeł wybranych niezrozumiałym kluczem i lekko niedopasowanych do tematu. Samo tłumaczenie jest tym bardziej kiepskie, że nawet osoba o pobieżnej znajomości rosyjskiego rozpozna frazy żywcem przepisane z tego języka - szyk zdań, słownictwo, całe konstrukcje zachowane z rosyjskiego, jakby bez przekładu. Sama niemal zrezygnowałam z czytania z tego powodu. I jeszcze jedno: sam wywód nie jest czytelny, przedstawienie faktów jednostronne, a zakończenie jakby pisane w pośpiechu - zero problematyzowania, wykładnia jak krowie na rowie i "moim zdaniem". Szkoda, mogło być o wiele ciekawiej...

Jak na tak obszerny temat książka bardzo krótka i zdawkowa, tematy ledwie liźnięte po powierzchni. Potencjał zmarnowany, zwłaszcza, że jak zauważyli już inni czytelnicy przede mną, tekst bardzo pokrzywdzony mizernym tłumaczeniem, co sprawia wrażenie niedopracowania. Czyta się to trudno, jakby tekst napisała bardziej rozgarnięta uczennica liceum z wykorzystaniem kilku źródeł...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fantastyczna saga o rodzinie, emigracji i płci - biologicznej i kulturowej, zawikłanym procesom dojrzewania i podejmowania życiowych decyzji. Narracja tak filmowa, że oczami wyobraźni widziałam dokładnie każdą dramatyczną scenę i retrospekcję. Los każdego z bohaterów tragiczny na swój sposób, ale dopiero w panoramie wszystkie mikrozdarzenia nabierają sensu i prowadzą czytelnika do zrozumienia, jednym słowem - wspaniale rozegrana fabuła. Czysta przyjemność czytania, którą z powodu pokaźnej ilości stron niesłusznie odkładałam w czasie. Jeśli wszystkie fabuły książek Eugenidesa są prowadzone z taką lekkością, muszę zaznajomić się bliżej z jego prozą

Fantastyczna saga o rodzinie, emigracji i płci - biologicznej i kulturowej, zawikłanym procesom dojrzewania i podejmowania życiowych decyzji. Narracja tak filmowa, że oczami wyobraźni widziałam dokładnie każdą dramatyczną scenę i retrospekcję. Los każdego z bohaterów tragiczny na swój sposób, ale dopiero w panoramie wszystkie mikrozdarzenia nabierają sensu i prowadzą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fantastyczna powieść, chętnie przeczytałabym takich więcej, zwłaszcza z akcją osadzoną w okolicy Wałbrzycha, czy Kłodzka, zawsze czułam, że te tereny idealnie nadają się jako sceneria do historii niesamowitych. Język kociar (i one same!) ujął mnie za serce - mam nadzieję, że one naprawdę istnieją i przychodzą z pomocą osobom w potrzebie oraz stoją na straży tajemnicy księżnej Daisy. Ta książka mnie pochłonęła bardziej niż niejeden kryminał - wielowątkowa, tajemnicza i szalenie ciekawa z punktu widzenia literaturoznawcy. Czysta przyjemność zanurzenia się w pudełkową opowieść o tajemnicach Wałbrzycha i zamku Książ.

Fantastyczna powieść, chętnie przeczytałabym takich więcej, zwłaszcza z akcją osadzoną w okolicy Wałbrzycha, czy Kłodzka, zawsze czułam, że te tereny idealnie nadają się jako sceneria do historii niesamowitych. Język kociar (i one same!) ujął mnie za serce - mam nadzieję, że one naprawdę istnieją i przychodzą z pomocą osobom w potrzebie oraz stoją na straży tajemnicy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo przyjemna, nieprzegadana książka o życiu, przyrodzie i spotkaniu. Przede wszystkim urzekły mnie oszczędne, bardzo plastyczne opisy prozaicznych czynności - czytanie tej książki to prawie jak medytacja, czas płynie jednostajnie, ale nieubłaganie. Choć poszczególne rozdziały można traktować jak parabole, autorka nie narzuca takiego patrzenia i równie dobrze można traktować tę książkę jako opowieść o lecie i zabawie patykami. Nienachalna czułość i wolność, tak bym ją opisała.

Bardzo przyjemna, nieprzegadana książka o życiu, przyrodzie i spotkaniu. Przede wszystkim urzekły mnie oszczędne, bardzo plastyczne opisy prozaicznych czynności - czytanie tej książki to prawie jak medytacja, czas płynie jednostajnie, ale nieubłaganie. Choć poszczególne rozdziały można traktować jak parabole, autorka nie narzuca takiego patrzenia i równie dobrze można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciągający świat kobiety, której obsesją i namiętnością jest zbieranie ziół i suszenie ich na strychu; Książka tak sensualna, że czytając ją w styczniu byłam w stanie wyobrazić sobie wszystkie te zapachy, faktury, wilgoć i upał, fantastyczne! Jednocześnie to piękna, choć tragiczna opowieść o odchodzeniu, śmierci, chorobie i kobietach, które swoim odejściem zamykają żeńską linię pewnej rodziny. Niby nic, a jednak w tych ukradkowych wspomnieniach o babci, czy ciotce ukrytych jest wiele czułości i tęsknoty, co czyni książkę jeszcze bardziej bliską sercu i wzruszającą. To wszystko w scenerii sennego czeskiego miasteczka, w którym pieczołowicie utrzymywane pozory życia społecznego przykrywają skandale i wieczne plotki.

Wciągający świat kobiety, której obsesją i namiętnością jest zbieranie ziół i suszenie ich na strychu; Książka tak sensualna, że czytając ją w styczniu byłam w stanie wyobrazić sobie wszystkie te zapachy, faktury, wilgoć i upał, fantastyczne! Jednocześnie to piękna, choć tragiczna opowieść o odchodzeniu, śmierci, chorobie i kobietach, które swoim odejściem zamykają żeńską...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety, do Szczygła nie pałam wielką miłością mimo jego wcześniejszych książek o tematyce czeskiej, drażni mnie jego autotematyzm, pretensjonalny patos, poczucie reporterskiej misji, którą zawsze podkreśla, wieczne powoływanie się na autorytety, słowotok (zwłaszcza nie mogę go słuchać i oglądać, brrr)...
Jestem do Szczygła mocno uprzedzona, mam liczne zastrzeżenia do recepcji jego skoncentrowanych na Czechach książek (tzw. czechofilstwo, szkoda, że pojmowana jednowymiarowo i powierzchownie...) oraz jego mentorskiej postawy ajko reportera, w której moim zdaniem brak odrobiny pokory. Postanowiłam jednak przeczytać "Nie ma", skoro tyle się o niej ostatnio mówiło i to nawet zanim zdobyła podwójną Nike. Dość powiedzieć, że to książka nierówna (ale jak miałoby być inaczej, skoro reportaże gazetowyborczowe mieszają się tu swobodnie z prywatnymi wynurzeniami i esejami na temat przemijania), w wielu przypadkach rozdziały bardzo luźno nawiązują do motywu przewodniego, a sam autor posługuje się wieloma formami i językami lekko eksperymentując. Nie przekonuje mnie to, zwłaszcza, że niektóre z rozdziałów były moim zdaniem prymitywne (historia transseksualisty z mało subtelnym zakończeniem i toporną puentą, nie tego się spodziewałam) jak na tak chwalonego i samoświadomego autora. Jest to niewątpliwie książka, która ze Szczygła uczyniła jeszcze większą medialną gwiazdę, tylko czy zasłużenie?
Oczywiście broni się reportaż o Ewie T., choć czytając go miałam wrażenie, że pomyliłam książki i czytam Kopińską, niemniej trudno odmówić tu zdolności i delikatności w podejściu do tematu (bardzo ciekawe posłowie, które nie ukazało się w DF!). Jednak mimo wszystko, ta książka utwierdziła mnie w przekonaniu, że ze Szczygłem mi nie po drodze i trudno mi znieść moralizatorski ton przy jednoczesnych zapewnieniach autora, że pozostawia wolność i szanuje indywidualność czytelnika. Podstarzały wielbiciel arystokratycznej sztuki w nieustannym egzaltowanym zachwycie nad światem dający temu wyraz w nieprzerwanym słowotoku. Przy tym wewnętrznie nieszczęśliwy, bo czegoś w jego życiu wciąż nie ma (nawiasem mówiąc tytuł i cała idea jest moim zdaniem niezłym zagraniem marketingowym, ale po medialnym szumie na temat tej formy liczyłam jednak na coś więcej, szkoda.).

Niestety, do Szczygła nie pałam wielką miłością mimo jego wcześniejszych książek o tematyce czeskiej, drażni mnie jego autotematyzm, pretensjonalny patos, poczucie reporterskiej misji, którą zawsze podkreśla, wieczne powoływanie się na autorytety, słowotok (zwłaszcza nie mogę go słuchać i oglądać, brrr)...
Jestem do Szczygła mocno uprzedzona, mam liczne zastrzeżenia do...

więcej Pokaż mimo to