-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2020-01-02
2020-01-03
2020-01-22
2020-01-27
,,Cyfrowa Twierdza,, to moje pierwsze zetknięcie z twórczością Browna - muszę przyznać, że trochę mnie zawiodło. Po autorze znanym jako jeden z najlepszych w kategorii thrillerów spodziewałam się bardziej unikalnej fabuły i postaci. Tymczasem główni bohaterowie, w szczególności Susan, okazują się bardzo przewidywalni w działaniu. Co gorsza, ich osobowość i wygląd można opisać krótko - jako tandetę. Atrakcyjna pani informatyk o nieprzeciętnym umyśle, wysokim stanowisku i rzeszy adoratorów - jak na mój gust, brakuje tu jakiejkolwiek przeciwwagi, która tchnęłaby życie w robota.
Sama akcja toczy się bez dłużyzn, jednak coś, co kilkanaście lat temu wydawało się technologią rodem z science-fiction, dziś już nie zaskakuje.
Choć nie mogę powiedzieć o niej wiele dobrego, to uznaję książkę za nienajgorszą, leżącą na średniej półce, której czytania nie uznam za stratę czasu, ale też nie będę jej polecać.
,,Cyfrowa Twierdza,, to moje pierwsze zetknięcie z twórczością Browna - muszę przyznać, że trochę mnie zawiodło. Po autorze znanym jako jeden z najlepszych w kategorii thrillerów spodziewałam się bardziej unikalnej fabuły i postaci. Tymczasem główni bohaterowie, w szczególności Susan, okazują się bardzo przewidywalni w działaniu. Co gorsza, ich osobowość i wygląd można...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-24
Świetna książka - krótko i zwięźle na temat mowy ciała psów. Otworzyła mi oczy na niektóre sygnały, które od dawna widziałam u swojego psa, ale albo ich nie rozumiałam, albo interpretowałam je błędnie - ewentualnie uznawałam za niemające dużego znaczenia. Tymczasem przeczytanie tej książki - szybkiej lektury na jeden wieczór - wyjaśnia naprawdę dużo i wskazuje, na co uważać.
Must have dla każdego właściciela, któremu zależy na dobrej relacji z psem i na jego dobrym samopoczuciu - to odpowiednia książka na początek, bo od czegoś trzeba zacząć, żeby dowiedzieć się czego się nie wie. :)
Świetna książka - krótko i zwięźle na temat mowy ciała psów. Otworzyła mi oczy na niektóre sygnały, które od dawna widziałam u swojego psa, ale albo ich nie rozumiałam, albo interpretowałam je błędnie - ewentualnie uznawałam za niemające dużego znaczenia. Tymczasem przeczytanie tej książki - szybkiej lektury na jeden wieczór - wyjaśnia naprawdę dużo i wskazuje, na co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-31
Jest w prozie Murakamiego coś wyjątkowo uspokajającego.
To druga jego książka, z którą się zetknęłam i, tak jak poprzednia, zarówno ekscytuje jak i wycisza - dziwne. Sądzę, że to wynika z kreacji postaci oraz częściowej narracji pierwszoosobowej. Główny bohater jest niezwykle spokojny - by nie powiedzieć apatyczny - i ten spokój wpływa na czytelnika, a jednak powieść nie nudzi. Oczywiście, ma swoje słabsze momenty, na szczęście stanowią one niewielką część. Dzięki pierwszoosobowemu narratorowi możemy raczyć się jego ekscentrycznymi przemyśleniami. Nie są one ani głębokie, ani wymuszone czy sztuczne - ja widzę je jako równocześnie naturalne i wypaczone.
Niespotykany jest też sposób, w jaki autor obchodzi się z imionami - czy w tej książce padło choć jedno? Nie przypominam sobie. Jest profesor, jest grubaska, jest niski i wielkolud albo pułkownik - ale imion brak.
Ja bardzo lubię klimat Murakamiego, choć zdaję sobie sprawę, że jego powieści są po prostu dziwne - i chyba trudno je polecać czy ich odradzać, ale uważam, że mogą stanowić naprawdę przyjemną odmianę. :)
Jest w prozie Murakamiego coś wyjątkowo uspokajającego.
To druga jego książka, z którą się zetknęłam i, tak jak poprzednia, zarówno ekscytuje jak i wycisza - dziwne. Sądzę, że to wynika z kreacji postaci oraz częściowej narracji pierwszoosobowej. Główny bohater jest niezwykle spokojny - by nie powiedzieć apatyczny - i ten spokój wpływa na czytelnika, a jednak powieść nie...
2020-12-21
Można przeczytać jako nieangażujące czytadło - książka średnia, ale akcja w miarę wartka.
Historia była bardzo schematyczna, a wiele aspektów - szczególnie wątki osobiste dotyczące policjanta Holy'ego - bardzo przewidywalnych. Plus za to, że nie domyśliłam się kto był zbrodniarzem, choć w książce jest około 10 bohaterów. Minus, bo część z nich była, niestety, stereotypowa lub płytka, czy raczej niedopracowana, nienaturalna.
Jest to ten typ kryminału/thrilleru, w którym mamy do czynienia z niewielką liczbą postaci, więc - teoretycznie - możemy ,,samodzielnie" rozwiązywać zagadkę, a jednak w kluczowym momencie główny bohater przypomina sobie coś, o czym nie było mowy, a na co powinien zwrócić uwagę dużo wcześniej i dzięki temu jest jasne, kto był mordercą. Efekt jest taki, że czytelnik może wysnuwać wyłącznie błędne wnioski, ale w zamian nie dostaje szczególnie intrygującego rozwiązania.
Trochę to zbyt ,,proste", zbyt schematyczne i ,,oklepane" - tragedii nie ma, szału też nie. Na nudny wieczór się nada, ale lepiej nie oczekiwać za wiele!
Można przeczytać jako nieangażujące czytadło - książka średnia, ale akcja w miarę wartka.
Historia była bardzo schematyczna, a wiele aspektów - szczególnie wątki osobiste dotyczące policjanta Holy'ego - bardzo przewidywalnych. Plus za to, że nie domyśliłam się kto był zbrodniarzem, choć w książce jest około 10 bohaterów. Minus, bo część z nich była, niestety, stereotypowa...
2020-12-28
2020-12-27
2020-07-22
2020-07-12
2020-07-10
2020-06-28
2020-05-02
2020-04-27
Obszerna i trochę niejednolita pod względem jakości, ale dobra pozycja.
Pierwsze kilka rozdziałów stanowiło konieczne wprowadzenie, czyli historie nastoletnich czasów członków zespołu (ale tylko pierwszego składu) - krótkie, treściwe, takie, jakie być powinno.
Monotonnie robi się po kilkudziesięciu stronach, gdy zaczynamy analizować genezę trash metalu, a dokładniej kto pierwszy grał trash i kto wymyślił ten termin. Może dla niektórych sprawa jest słuszna, ale zdecydowanie nie wymaga takiego rozwlekania, które i tak prowadzi do konkluzji, że właściwie to nie wiadomo, a które tylko ,,obciąża'' szczegółowy opis backgroundu - Panie McIver, biografia to nie metal, staczy by była szybka, nie musi być ciężka.
Na szczęście później, gdy kariera zespołu staje się bardziej dynamiczna, jest lepiej i dostajemy prawdziwą biografię, w dodatku ocenianą jako bardzo rzetelna - trudno się nie zgodzić. Ogromną zaletą jest morze cytatów - niemal na każdej stronie znajdziemy wypowiedzi członków zespołu, ich producentów i innych muzyków. Myślę, że może to irytować tych, którzy liczą na historię zespołu w postaci bardziej fabularyzowanej, ale w kwestii treści książka bezdyskusyjnie na tym zyskuje. Również profesjonalny był rozdział poświęcony wypadkowi, śmiertelnemu dla Cliffa Burtona, którego okoliczności do dziś nie zostały wyjaśnione. Autor dociera do źródeł i przedstawia wszystkie pewne informacje, jakie mógł uzyskać - nie znajdziemy tu cienia jego ewentualnych spekulacji.
Chyba warto jeszcze rozważyć tytuł: ,Metallica. The Unforgiven". Czy to na pewno klasyczny zabieg opatrywania biografii tytułem hitu? Po przeczytaniu niektórych rozdziałów można odnieść wrażenie, że wybranie akurat tego kawałka jest nieprzypadkowe i niemal cyniczne, bo autorowi zdarza się przybierać arbitralną postawę w ocenie albumów i nie tylko. Trudno zaprzeczyć, że w dorobku Metalliki znajdują się kiepskie pozycje, a jednak trochę za często wybrzmiewają słowa: okropny, nudny czy obrzydliwy. Szczególnie znamienne jest stwierdzenie, że wykonując cover ,,'Stone Cold Crazy' zespół po raz pierwszy nie podołał wyzwaniu", gdy jeszcze w tym samym rozdziale czytamy o jego pozytywnym przyjęciu i uzyskaniu za niego nagrody Grammy za najlepsze wykonanie metalowe. Coś jest tu chyba nie tak.
Pomimo niedociągnięć, uważam że mamy do czynienia z naprawdę dobrą, rzetelną biografią. Czy najlepszą spośród tych o Metallice - nie wiem, bo z innymi nie miałam styczności, ale niezależnie od poziomu pozostałych, ta jest warta przeczytania i na pewno nie zawiedzie żądnego wiedzy czytelnika.
Obszerna i trochę niejednolita pod względem jakości, ale dobra pozycja.
Pierwsze kilka rozdziałów stanowiło konieczne wprowadzenie, czyli historie nastoletnich czasów członków zespołu (ale tylko pierwszego składu) - krótkie, treściwe, takie, jakie być powinno.
Monotonnie robi się po kilkudziesięciu stronach, gdy zaczynamy analizować genezę trash metalu, a dokładniej kto...
2020-04-19
Całkiem dobra książka, jak każdy zbiór zawiera opowiadania lepsze i gorsze, ale wszystkie trzymają poziom.
Najmniej podobało mi się opowiadanie Kate Elliott, według mnie ,,przekombinowane", zrezygnowałam po ok 1/3, poza tym trochę męczyłam się przy ,,Alchemiku" Bacigalupiego. Dwa słabsze opowiadania z 11 to chyba niezły wynik.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Robin Hobb, przez której ,,Ucznia skrytobójcy" nie przebrnęłam, a której opowiadanie uważam za jedno z najlepszych - jeśli nie najlepsze - w tym zbiorze. Szczególnie spodobały mi się też te autorstwa A. de Bodard, O. Carda, Rothfussa, N. Jemisin i J. Marillier.
Antologia jest idealna, by zapoznać się z nowymi autorami i ułatwić sobie decyzję, po czyje książki sięgnąć. :)
Całkiem dobra książka, jak każdy zbiór zawiera opowiadania lepsze i gorsze, ale wszystkie trzymają poziom.
Najmniej podobało mi się opowiadanie Kate Elliott, według mnie ,,przekombinowane", zrezygnowałam po ok 1/3, poza tym trochę męczyłam się przy ,,Alchemiku" Bacigalupiego. Dwa słabsze opowiadania z 11 to chyba niezły wynik.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Robin...
2020-03-27
2020-03-26
2020-03-24
2020-03-23
,,Widok z Castle Rock'' to moje pierwsze zetknięcie z twórczością Munro. Szczególnie po opisach na okładce, spodziewałam się dobrej książki. ,,Munro w swojej najlepszej formie", ,,Widok z Castle Rock zawiera wszystko, co najlepsze w prozie Alice Munro" - naprawdę? Jeśli to właśnie jest poziom noblistki, to podziękuję.
Nie wiedziałam, jakiej książki się spodziewać, uznałam, że dam się zaskoczyć - i rzeczywiście lektura mnie zaskoczyła, niestety negatywnie. Po przeczytaniu trzydziestu stron pierwszego opowiadania miałam wrażenie, jakbym wciąż czytała przedmowę. Co zabawne, uczucie nie zniknęło po kolejnych trzydziestu stronach, ani nawet stu. Cała opowieść to leniwie tocząca się historia wybranych gałęzi rodziny autorki - problem w tym, że ta historia nie ma w sobie krztyny wyjątkowości. Bez uszczerbku na jakości, można by wyciąć dowolne jej fragmenty. Nie wiem gdzie się podziały ,,trzymające w napięciu, zaskakujące, ściskające gardło" opowieści, ale na pewno nie tutaj.
Nie chcę przez to powiedzieć, że książka jest tragiczna i nie da się jej czytać - trzeba oddać, że język jest bardzo dopracowany i przez kolejne opowiadania płynie się bez oporu. Problem w tym, że one właściwie o niczym nie opowiadają i niczego nie wnoszą. Po połowie książki stwierdziłam, że dalsza lektura nie ma sensu i lepiej poświęcić czas na inną pozycję.
,,Widok z Castle Rock'' to moje pierwsze zetknięcie z twórczością Munro. Szczególnie po opisach na okładce, spodziewałam się dobrej książki. ,,Munro w swojej najlepszej formie", ,,Widok z Castle Rock zawiera wszystko, co najlepsze w prozie Alice Munro" - naprawdę? Jeśli to właśnie jest poziom noblistki, to podziękuję.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie wiedziałam, jakiej książki się spodziewać, uznałam,...