Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ludzie są w czołówce rozwiniętych ras! W sumie od początku było wiadomo, że tak nie jest, no ale mają potężne zabawki i wystarczy zachować pozory. Niestety to nie wystarczyło...

Ta część to trochę taka chwila oddechu po kiepskim poprzednim tomie. Akcja jest raczej powolna, trochę dopełniają się różne wątki związane z pozostałymi bohaterami.

Trochę tego potrzebowałem, bo fabuła daje coś więcej niż skakanie od kryzysu, do kryzysu. Ten w końcu i tak przyjdzie, a jednak daje na zakończenie zanętkę, którą ciężko będzie zignorować.

Ludzie są w czołówce rozwiniętych ras! W sumie od początku było wiadomo, że tak nie jest, no ale mają potężne zabawki i wystarczy zachować pozory. Niestety to nie wystarczyło...

Ta część to trochę taka chwila oddechu po kiepskim poprzednim tomie. Akcja jest raczej powolna, trochę dopełniają się różne wątki związane z pozostałymi bohaterami.

Trochę tego potrzebowałem, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wielki projekt libertarian i... niedźwiedzie. Opowieści obu się przeplatają, decyzje tych pierwszych wpływają na drugich.

Właściwie od samego początku czuję pewną ironię autora książki i celowy brak obiektywizmu. Trochę tak jakby chciał przedstawiać libertarian w złym świetle lub... ich decyzje były tak głupie, że nie dało się nawet przedstawić tego w neutralnym świetle.

Niestety brakuje jakieś lepszego wyjaśnienia czym jest ruch libertarian. W książce jest on przedstawiany jako indywidualna filozofia jego członków, każda nieco skrzywiona, przez co obraz się rozmywa.

Historia niedźwiedzi może i jest ciekawa. Zdecydowanie jest częścią tej opowieści, a jednak mam wrażenie, że to są dwie rozłączne narracje i czasami wydają się mało powiązane.

Przytaczane jest wiele anegdot z przeszłości, jednak te wydają się często stosowane jako wypełniacz nadający objętości książce.

Historię pewnie dałoby się skrócić i myślę, że mogłaby na tym zyskać.

Wielki projekt libertarian i... niedźwiedzie. Opowieści obu się przeplatają, decyzje tych pierwszych wpływają na drugich.

Właściwie od samego początku czuję pewną ironię autora książki i celowy brak obiektywizmu. Trochę tak jakby chciał przedstawiać libertarian w złym świetle lub... ich decyzje były tak głupie, że nie dało się nawet przedstawić tego w neutralnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nasi bohaterowie przemierzają przestrzeń kosmosu w beznadziejnej misji ratowania Ziemi. Bishop jest wyzuty z genialnych pomysłów, Skippy użala się nad swoim zachowaniem, a pozostali robią co się da...

Nie ma genialnych manewrów, brak jakichkolwiek pomysłów. Lecimy ku zagładzie i nic tego nie zmieni.

Podobnie jak załoga "Walkirii" i "Latającego Holendra", tak i autor wydaje się zmęczony podróżą i przygodami naszych bohaterów.

Wszystko się wlecze, akcja jest znikoma i dopiero na sam koniec, a jakże, objawia się genialne rozwiązanie. Trochę to wszystko wydaje się zrobione na siłę tylko po to, aby zakończyć jedną część i przejść do kolejnej (w tomie 11).

Nasi bohaterowie przemierzają przestrzeń kosmosu w beznadziejnej misji ratowania Ziemi. Bishop jest wyzuty z genialnych pomysłów, Skippy użala się nad swoim zachowaniem, a pozostali robią co się da...

Nie ma genialnych manewrów, brak jakichkolwiek pomysłów. Lecimy ku zagładzie i nic tego nie zmieni.

Podobnie jak załoga "Walkirii" i "Latającego Holendra", tak i autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiedziałem czego spodziewać się tytule. Z blurpa wynikało, że to będzie pozycja o emocjach co mnie trochę zraziło. Nie jest to rodzaj książek, które mnie interesują. Co gorsze, gdy już się spotykam z takimi pozycjami to raczej tymi z gatunku Young Adult, skrzywionymi, pełnymi płytkich zawiłości i ogromem dynamiki.

Nie uświadczyłem niczego z powyższych w Tajnym Klubie Nietypowych Czarownic. Nie ma wybuchów (no, poza jednym), a opisywane emocje nie są opisywane jak tsunami, które zaraz zmiecie bohaterów.

Ta książka nie pozwala na to aby się nią znudzić, a jednak wydaje się, że jest pozbawiona akcji. I jest o emocjach. Skomplikowanych, skrytych i pogrzebanych. Bardzo przyziemnych, dających się wręcz namacalnie odczuć. I nie są one spłycone bezsensowną akcją. Dają wybrzmieć, a czasami ucinają się, zostawiając pustkę dużo większą niż brak akcji.

I, mimo że jest tam całe spektrum tych uczuć, to jest książka przyjemna do czytania. Taka, która otula i pozostawia dobre wrażenia.

Nie wiedziałem czego spodziewać się tytule. Z blurpa wynikało, że to będzie pozycja o emocjach co mnie trochę zraziło. Nie jest to rodzaj książek, które mnie interesują. Co gorsze, gdy już się spotykam z takimi pozycjami to raczej tymi z gatunku Young Adult, skrzywionymi, pełnymi płytkich zawiłości i ogromem dynamiki.

Nie uświadczyłem niczego z powyższych w Tajnym Klubie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiedziałem czego oczekiwać po książce. Na pewno nie tego, że zacznę się utożsamiać z "podróżą" autorki i w raz z nią odkrywać kolejne warstwy tego co kaszubskie.

Mi również ciężko przychodzi mówienie "my", a jednak jestem Kaszubą. Podobnie jak autorka czuję, że przemijamy i kiedyś nas zabraknie. Przeszczepiliśmy na siebie tkankę polską, która okazała się być tkanką złośliwą zajmującą wszystko. Będziemy jednak z dumą ją nosić, bo tak jest słusznie.

Ta książka była mi potrzebna aby poukładać sobie własne przemyślenia, jak i lepiej zrozumieć co tu się u nas wyrabia(-ło).

Niestety jest to gorzka lektura. Myślę jednak, że konieczna. Być może pozwoli nam lepiej zrozumieć własną sytuację.

Nie wiedziałem czego oczekiwać po książce. Na pewno nie tego, że zacznę się utożsamiać z "podróżą" autorki i w raz z nią odkrywać kolejne warstwy tego co kaszubskie.

Mi również ciężko przychodzi mówienie "my", a jednak jestem Kaszubą. Podobnie jak autorka czuję, że przemijamy i kiedyś nas zabraknie. Przeszczepiliśmy na siebie tkankę polską, która okazała się być tkanką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem od czego zacząć. Skojarzenia z "Imię wiatru", "Trylogią Czarnego Maga", czy też "Wojnami Makowymi" mogą być zupełni uzasadnione.

Kvothe tzn... Caldan jest wyjątkową osobą, która ma wyjątkowe, i równie tajemnicze, dziedzictwo które czeka na odkrycie.

I tak się jakoś składa, że w tym samym czasie rozpoczyna się konflikt, a nasz bohater musi kroczyć drogą zupełnie inną niż ta, której uczono u mnichów.

I w sumie nie chce mi się za bardzo czepiać, bo nie ma czego. Jedynie Caldan bywa przez pierwszą część książki dość irytujący, bo jak na genialnego człowieka popełnia strasznie naiwne błędy. Z drugiej strony pod koniec tomu potrafi samodzielnie rozwikłać skrzętnie skrywane tajemnice, których ludzie nie potrafili odkryć przez setki lat...

Ten drobny brak balansu nie przeszkadza jednak za bardzo, ponieważ dużo się dzieje i może to dobrze, że nasz bohater nie jest przesadnie "dupowaty". Czytało się dobrze, polecam do obiadu.

Nie wiem od czego zacząć. Skojarzenia z "Imię wiatru", "Trylogią Czarnego Maga", czy też "Wojnami Makowymi" mogą być zupełni uzasadnione.

Kvothe tzn... Caldan jest wyjątkową osobą, która ma wyjątkowe, i równie tajemnicze, dziedzictwo które czeka na odkrycie.

I tak się jakoś składa, że w tym samym czasie rozpoczyna się konflikt, a nasz bohater musi kroczyć drogą zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

UWAGA! Nie przeczytałem książki do końca. Mimo to, postanowiłem zostawić opinię.

To nie jest sci-fi jakiego się spodziewałem. To raczej historia życia wybranych osób (i społeczności) z zabarwieniem sci-fi. Tak właściwie to całe to sci-fi miesza się trochę z religią i...

No właśnie. To jest książka jakby planowana na lata. Lata życia bohaterów, opisane tak jakby ktoś chciał wysłuchać długiej, wolnej i miałkiej opowieści przy ognisku. Jak na mój gust za wolnej i za miałkiej.

ALE. Autor ma genialny sznyt do opisywania uczuć i pewnych efemerycznych zdarzeń. Sposób opisu jest tak przyjemny, że nawet mnie, pozbawionemu wyobraźni, te opisy przemawiały. To co mnie zdecydowanie porwało to właśnie sposób opisywania ludzi, rzeczy, uczuć czy też zdarzeń. Na swój sposób piękne i przenikliwe.

Dla mnie wielka szkoda, że to było niewystarczające aby dokończyć. Książka wymaga skupienia i pewnego zawzięcia, którego mi zdecydowanie zabrakło. Mimo to uważam, że była to ciekawa lektura.

UWAGA! Nie przeczytałem książki do końca. Mimo to, postanowiłem zostawić opinię.

To nie jest sci-fi jakiego się spodziewałem. To raczej historia życia wybranych osób (i społeczności) z zabarwieniem sci-fi. Tak właściwie to całe to sci-fi miesza się trochę z religią i...

No właśnie. To jest książka jakby planowana na lata. Lata życia bohaterów, opisane tak jakby ktoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie potrafię zrozumieć co autor chciał osiągnąć poprzez napisanie tej książki. Z jednej strony, wydawało mi się, że to ma być coś w rodzaju "wprowadzenia" w temat Kaszub. To czym są, z jakimi borykają się problemami itd.

Okazało się jednak, że to bardziej dziennik z podróży przeplatany tematami wybranymi przez autora grubo łączonymi z grafomańskimi przemyśleniami.

I tak z jednej strony jest opowieść o tożsamości, wojnie i gwałtach, a z drugiej strony opowieść o ludziach porwanych przez ufo i rybakach.

Pełen przekrój, który pozostaje bez konkluzji a ja zadaję sobie pytanie co właściwie przeczytałem.

Nie potrafię zrozumieć co autor chciał osiągnąć poprzez napisanie tej książki. Z jednej strony, wydawało mi się, że to ma być coś w rodzaju "wprowadzenia" w temat Kaszub. To czym są, z jakimi borykają się problemami itd.

Okazało się jednak, że to bardziej dziennik z podróży przeplatany tematami wybranymi przez autora grubo łączonymi z grafomańskimi przemyśleniami.

I tak z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Czytacie fantasy?". Tymi słowy autor książki zwrócił naszą uwagę na targach książki w Gdańsku. Szybko sprzedał nam koncept swojej książki i przedstawił ją w taki sposób, że nie mogłem się doczekać jej przeczytania.

Okazało się jednak, że książka nie sprostała opowieściom autora. Faktycznie, jest tam wiele niebanalnych pomysłów, i dylematów moralnych z którymi bohaterowie muszą się zmierzyć. Można powiedzieć, że one są tak ciekawe jak przedstawił je autor.

Problem jaki miałem jest taki, że wszystko "między" tymi tematami było beznadziejnie rozwleczone i trochę nijakie. Odnosiłem wrażenie, że opowieść się wlecze, a punktach kulminacyjnych autor idzie trochę na skróty i rozwiązuje problem na paru stronach.

Największy (przedstawiony przez autora) dylemat moralny był wprowadzany przez dłuższą chwilę, a rozwiązanie podane przez bohatera było wręcz automatyczne i bez chwili refleksji.

Podobnie z akcją. Wszystko przed nią rozwleka się, aż nagle jest akcja, po-akcji i do tego jakieś skróty które łączą (czasami grubymi nićmi) to co było w trakcie.

I mimo, że jestem trochę krytyczny (a może - rozczarowany tym co mi obiecano), zwłaszcza wobec debiutu, wydaje mi się, że książka jest o tyle ciekawa że wprowadza parę niebanalnych pomysłów na świat, w którym magia jest trochę dziełem przypadku, a jej rozwój jest okupiony poświęceniami.

(Moim) sygnałem ostrzegawczym było to, że wcale nie ciągnęło mnie do dokończenia kolejnego rozdziału. Dotarłem jednak do końca i chętnie dam szansę kolejnemu tomowi.

"Czytacie fantasy?". Tymi słowy autor książki zwrócił naszą uwagę na targach książki w Gdańsku. Szybko sprzedał nam koncept swojej książki i przedstawił ją w taki sposób, że nie mogłem się doczekać jej przeczytania.

Okazało się jednak, że książka nie sprostała opowieściom autora. Faktycznie, jest tam wiele niebanalnych pomysłów, i dylematów moralnych z którymi bohaterowie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rudnicki to GOAT w pełnym tego słowa znaczeniu. Wbija kolejne poziomy chi, a porażki wyłącznie go wzmacniają. Nawet kroczy ścieżkami bogów...

I wszystko się dzieje szybko, bez wytchnienia, niczym w dobrym filmie akcji.

Na koniec pozostaje mi jedynie wyrazić nadzieję, że to nie koniec przygód Rudnickiego.

Rudnicki to GOAT w pełnym tego słowa znaczeniu. Wbija kolejne poziomy chi, a porażki wyłącznie go wzmacniają. Nawet kroczy ścieżkami bogów...

I wszystko się dzieje szybko, bez wytchnienia, niczym w dobrym filmie akcji.

Na koniec pozostaje mi jedynie wyrazić nadzieję, że to nie koniec przygód Rudnickiego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podoba mi się pomysł na kreację świata i rolę jaką w nim odgrywają matki chrzestne. Trochę mniej mi się podoba jojcząca bohaterka, której ciągle jest beznadziejna, a jakimś cudem udaje jej się zorganizować "ekipę" do ratowania siostry.

Fabuła jest dobrze zbudowana i zapewnia kilka przyjemnych zwrotów akcji. Warte przeczytania, chociaż nie ujęło mnie za serce.

Podoba mi się pomysł na kreację świata i rolę jaką w nim odgrywają matki chrzestne. Trochę mniej mi się podoba jojcząca bohaterka, której ciągle jest beznadziejna, a jakimś cudem udaje jej się zorganizować "ekipę" do ratowania siostry.

Fabuła jest dobrze zbudowana i zapewnia kilka przyjemnych zwrotów akcji. Warte przeczytania, chociaż nie ujęło mnie za serce.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraź sobie pewne pudełko, w którym schowano wielką tajemnicę. Pudełko jest zaklejone taśmą (tzw, "plombą") aby było wiadomo, czy ktoś jest otworzył. Nie jedną, a setkami drobnych tasiemek. Chcesz zerwać jedną, a ta się rwie i trzeba metodycznie usuwać je kawałek po kawałku. Dodatkowo, pokój w którym znajduje się owe pudełko płonie.

I tak jest w tej książce. Już masz wrażenie że się czego dowiesz i dowiadujesz się! Problem tylko w tym, że wraz z jedną odpowiedzią pojawiają się kolejne pytania...

Długie opisy i przeplatanie różnych wierszy to chyba sznyt autora, który chce urozmaicać historię. Trochę to przydługawe, jednak warto przez to przebrnąć aby odkryć przynajmniej część tajemnic.

Każdy ma jakieś plany, każdy ma jakieś tajemnice. Chyba jedynie Mahnmut i Hockenberry wydają się być takimi "prostakami" historii którzy nie snują żadnych większych planów.

Końcówka jest taka jakby... nie miało nic więcej nastąpić. O ile pamiętam ma być (lub już jest) trzeci tom, także ciekaw jestem jak to zostanie ze sobą połączone.

Wyobraź sobie pewne pudełko, w którym schowano wielką tajemnicę. Pudełko jest zaklejone taśmą (tzw, "plombą") aby było wiadomo, czy ktoś jest otworzył. Nie jedną, a setkami drobnych tasiemek. Chcesz zerwać jedną, a ta się rwie i trzeba metodycznie usuwać je kawałek po kawałku. Dodatkowo, pokój w którym znajduje się owe pudełko płonie.

I tak jest w tej książce. Już masz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fajna lekturka o tym jak to ludzie muszą znajdować rozwiązania na problemy, które sami stworzyli. Ludzie są praktycznie nieśmiertelni, jednak to nic dobrego bo trzeba pilnować aby nie przeludnić ziemi.

Skoro śmierć już sobie nie radzi, pomogą jej ludzie i niejako uregulują proces zabijania. Nietykalni kosiarze muszą wypełniać pewne kwoty "zbiorów". To jak to zrobią zależy wyłącznie od nich. Niektórzy będą chcieli "emulować" przeszłość, inni będą zdawać się na los i zachcianki.

Dobrze się czyta fragmenty dzienników Kosiarzy wraz z ich próbami racjonalizowania zawodu, który wykonują.

Książka niby od początku sugeruje jaki będzie koniec. Wiedzie czytelnika w taki sposób, że ten nabiera przekonania, że tak właśnie będzie i nagle wszystko wywraca się do góry nogami.

Dla mnie ocena bardziej 6/7. Pewien minus stanowią głupotki i braki w logice świata. Natomiast na plus wychodzi cały twist fabularny.

Fajna lekturka o tym jak to ludzie muszą znajdować rozwiązania na problemy, które sami stworzyli. Ludzie są praktycznie nieśmiertelni, jednak to nic dobrego bo trzeba pilnować aby nie przeludnić ziemi.

Skoro śmierć już sobie nie radzi, pomogą jej ludzie i niejako uregulują proces zabijania. Nietykalni kosiarze muszą wypełniać pewne kwoty "zbiorów". To jak to zrobią zależy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyszłość, przeszłość, kwanty i bogowie. Dużo tego wszystkiego i można się pogubić. Nie byłoby to dziwne, bo widać tutaj styl pisania podobny do tego z Hyperiona. Trzy różne wątki, wszystkie pozornie różne, ale nagle zmierzają ku wspólnym wydarzeniom.

Początek był trudny do przebrnięcia, ale później było tylko lepiej. Simmons w sobie charakterystyczny sposób opisuje wydarzenia i nie omieszka zrobić tego w sposób wręcz wulgarny.

Układ opowieści również przypomina Hyperiona. Mam tylko nadzieję, że ostatnie tomy nie zepsują mi całej tej serii.

Książka zapewniła pewną dozę przemyśleń o życiu i tego gdzie my w tym wszystkim jesteśmy. Mieszkańcy Adrii wydawali mi się gnuśnym narodem rozpuszczonym przez technologię i udogodnienia. Ich życie wydaje się być nierealne, a jednak... jest podobne do tego co my mamy teraz. Gdyby nasze życie było obserwowane przez kogoś żyjącego np. 200 lat temu, jestem przekonany, że ta osoba miałaby o nas dokładnie takie samo zdanie...

Przyszłość, przeszłość, kwanty i bogowie. Dużo tego wszystkiego i można się pogubić. Nie byłoby to dziwne, bo widać tutaj styl pisania podobny do tego z Hyperiona. Trzy różne wątki, wszystkie pozornie różne, ale nagle zmierzają ku wspólnym wydarzeniom.

Początek był trudny do przebrnięcia, ale później było tylko lepiej. Simmons w sobie charakterystyczny sposób opisuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początkowo myślałem, że książka będzie wręcz szablonową powieścią z nurt Young Adult. Bohaterka żyjąca w przemocowej rodzinie, wielka tajemnica, nieznane moce itd.

I... w pewnym sensie ta klisza się powiela. Co więcej, można znaleźć elementy znane z innych książek (choćby Rytmatysta Sandersona). ALE, jest to połączone w bardzo dobry sposób, a w rezultacie otrzymujemy bardzo plastyczny świat, który jak ulał nadaje się na ekranizację.

Przedstawiony świat jest klimatyczny i osobliwy. Fabuła wciąga, a wszystko dzieje się tak szybko, że ledwo daje nam się szansę na poznanie tego świata.

Trochę żałuję, że nie ma kolejnych tomów, bo zdecydowanie bym je przeczytał.

Początkowo myślałem, że książka będzie wręcz szablonową powieścią z nurt Young Adult. Bohaterka żyjąca w przemocowej rodzinie, wielka tajemnica, nieznane moce itd.

I... w pewnym sensie ta klisza się powiela. Co więcej, można znaleźć elementy znane z innych książek (choćby Rytmatysta Sandersona). ALE, jest to połączone w bardzo dobry sposób, a w rezultacie otrzymujemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świat nie znosi próżni. Dotyczy to również światów wymyślonych. Właśnie w takim znalazła się autorka własnej powieści.

Ciekawie jest być jednocześnie twórcą i "zwykłym" uczestnikiem świata, który się stworzyło. Byłoby ciekawiej gdyby nie czyhały na Ciebie żadne zagrożenia, a stworzony świat byłby spójny. No, ale jesteś roztrzepany_a i Twój świat również przejawia podobne właściwości.

To jest chaotyczna opowieść, którą dosłownie czuć jakby była pisana na poczekaniu. Fabuła się spina, a czasami nie. Czasami idzie się na skróty, bo trzeba po prostu dokończyć to opowiadanie.

No i ja miałem tak z czytaniem. Z jednej strony było zabawnie, a z drugiej szybko dopadło mnie zmęczenie tą kreacją. Jedyne co jakoś ratuje tą książkę to w miarę dobry humor i ta refleksja, że rzeczy pozostawione same sobie mogą się nagle... zmienić.

Świat nie znosi próżni. Dotyczy to również światów wymyślonych. Właśnie w takim znalazła się autorka własnej powieści.

Ciekawie jest być jednocześnie twórcą i "zwykłym" uczestnikiem świata, który się stworzyło. Byłoby ciekawiej gdyby nie czyhały na Ciebie żadne zagrożenia, a stworzony świat byłby spójny. No, ale jesteś roztrzepany_a i Twój świat również przejawia podobne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraźcie sobie "Hunger Games" połączone z "Sabriną, nastoletnią czarownicą" w wyobrażeniu Tima Burtona. Dodajcie do tego losowość zdarzeń rodem z filmów Leslie Nielsena i macie Scholomance. Szkołę, której nazwa z jakiegoś powodu kojarzy się ze słowem "romance".

Wbrew nazwie, szkoła uczy magii (i różnych jej "aspektów pobocznych"), ale nie lubi czarowników, bo tym bardziej do nekromantów. Nie jest to bezpieczne miejsce dla swoich podopiecznych. Właściwie to jest ogromna maszyna generująca losowe rzeczy, a uczniowie to niech sobie jakoś w niej radzą. Nie ma nauczycieli, ale trzeba oddawać prace domowe i uczestniczyć na zajęciach (kto je kontroluje? musi być magia). Jest to miejsce skupiające magię, do tego stopnia, że stało się domem dla wszelkiej maści potworów karmiących się nią. Potwory występują w mnogości konfiguracji, tak wielkiej że nikt nie przejmuje się ich nazywaniem (a jednak kilka z typów ma swoje nazwy).

Nasza bohaterka jest potężna. Chyba. Deklaruje to, a na poparcie ma przepowiednię swojej babci. Nie wiemy jednak na czym ta potęga polega. Chyba bierze się z tego, że jej osobliwy talent (i losowość/złośliwość szkoły/magi) daje jej dostęp do _potężnych_ zaklęć, zanim pozna te których tak naprawdę potrzebuje. Bohaterka jest potężna i gdyby chciała, mogłaby zabić _wszystkich_. Nie przekonamy się jednak o tym, bo jej używanie magii jest raczej oszczędne i pozostaje wierzyć na słowo.

Nie potrafię ogarnąć jakim cudem cała akcja toczy się raptem w ciągu jednego, dwóch, tygodni. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego wszystko zagęściło się̣ nagle do tego stopnia, że nasza bohaterka staje się ulubioną osobą pewnego popularnego chłopaka i z społecznego zera staje się kimś rozchwytywanym przez wszystkich silnych graczy. Pewnie można to zrzucić na losowość świata i to, że "tak wyszło".

Zupełnie pomijam fakt, że moment kulminacyjny książki dotyczy rzeczy, której nie potrafili dokonać najwięksi magowie, a dokonali uczniowie trzeciego i czwartego roku szkoły.

Koncepcja magii jest raczej dość sztampowa, chociaż podoba mi się to, że jest ona pewnego rodzaju przedmiotem "wiary". Bez tej wiary magia by nie istniała, a potwory które się nią żywią nie miałyby racji bytu. No i chyba na pewien plus można dać kwestię opakowania historii w konstrukt społeczny enklaw i wykorzystywania tych, którzy są poza nimi. Ogólnie to historia się w miarę spina, ale nie warto przyglądać się szczegółom, bo może to wypaść gorzej. Chyba dam szansę kolejnemu tomowi.

Wyobraźcie sobie "Hunger Games" połączone z "Sabriną, nastoletnią czarownicą" w wyobrażeniu Tima Burtona. Dodajcie do tego losowość zdarzeń rodem z filmów Leslie Nielsena i macie Scholomance. Szkołę, której nazwa z jakiegoś powodu kojarzy się ze słowem "romance".

Wbrew nazwie, szkoła uczy magii (i różnych jej "aspektów pobocznych"), ale nie lubi czarowników, bo tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to takie mini kompendium _obecnie_ popularnych alternatywnych teorii na różne tematy. Od szczepionek, po młodą ziemię i żywą wodę.

Książka jest warta przeczytania choćby z tego względu, że stara się wyjaśnić gdzie są błędy w wybranych (przez autora) teoriach. Jest to popierane różnymi badaniami i co więcej, autor stara się też wyjaśniać metodologię różnych badań i jak cały proces przebiega.

Wiedza, chciałoby się powiedzieć, podstawowa, jednak często pomijana.

Problem jednak jest taki, że autor książki nie dowozi własnych obietnic. Miało nie być kpiarsko, jednak w pewnym momencie zaczyna być kpiarsko. Mamy mieć szansę zrozumieć lepiej argumenty "drugiej strony", przez pierwsze 2-3 rozdziały mamy na to szansę, ale później to właściwie leci debunk teorii bez wnikania w argumentację jej zwolenników.

I najważniejsze, jeśli dobrze pamiętam, autor obiecał wywiad z Jerzym Ziębą, ale jakoś zabrakło go w książce.

Ta książka to takie mini kompendium _obecnie_ popularnych alternatywnych teorii na różne tematy. Od szczepionek, po młodą ziemię i żywą wodę.

Książka jest warta przeczytania choćby z tego względu, że stara się wyjaśnić gdzie są błędy w wybranych (przez autora) teoriach. Jest to popierane różnymi badaniami i co więcej, autor stara się też wyjaśniać metodologię różnych badań...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest historia o drodze, a nie celu. Drodze, która uczy bohaterkę różnych prawd o samej sobie i pozwala się samej lepiej poznać. Droga, która pokazała wiele możliwości i udowodniła, że tak naprawdę nie ma ograniczeń. A cel? Cóż, tego się chyba nie udało uzyskać, ale to nie ma większego znaczenia. Liczy się to, że bohaterka chce żyć i wie _jak_ żyć.

Historia zaczyna się od trudnego opisu stanu psychicznego bohaterki (który napawał wręcz o depresję) a kończy się trochę filmowym ckliwym finiszem.

A jednak warto przeczytać, ale nie dla finiszu, a raczej tych wszystkich przemyśleń jakie się zbiera w trakcie podróży jaką się odbywa z naszą bohaterką.

To jest historia o drodze, a nie celu. Drodze, która uczy bohaterkę różnych prawd o samej sobie i pozwala się samej lepiej poznać. Droga, która pokazała wiele możliwości i udowodniła, że tak naprawdę nie ma ograniczeń. A cel? Cóż, tego się chyba nie udało uzyskać, ale to nie ma większego znaczenia. Liczy się to, że bohaterka chce żyć i wie _jak_ żyć.

Historia zaczyna się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wesoła Banda Piratów zawsze ma jakieś problemy, utrudnienia i cele niemożliwe do zrealizowania. Zgodnie z tym schematem, ten tom również obfituje w podobne perypetie.

Jeśli dotrwałeś_aś do 9tego tomu, zapewne wiesz czego się spodziewać. Będzie to czego oczekujesz. Trzeba jednak przyznać, że naszej bandzie to raczej się powodzi. Mają super statek, zmodernizowanego Holendra i tym razem wydają się być pół kroku przed trudnościami jakie ich spotykają. No może nie do końca tak.. ciągle nie wiedzą jak uratować Ziemię.

Kolejne tomy zazwyczaj kończą się w miarę spokojnie. Tym razem będzie inaczej. Końcówka tomu pozostawia bardzo poważną dziurę (w sercu) i aż mnie wyrywa do przeczytania kolejnego. Szkoda tylko, że następny tom nie doczekał się (jeszcze) tłumaczenia.

Wesoła Banda Piratów zawsze ma jakieś problemy, utrudnienia i cele niemożliwe do zrealizowania. Zgodnie z tym schematem, ten tom również obfituje w podobne perypetie.

Jeśli dotrwałeś_aś do 9tego tomu, zapewne wiesz czego się spodziewać. Będzie to czego oczekujesz. Trzeba jednak przyznać, że naszej bandzie to raczej się powodzi. Mają super statek, zmodernizowanego Holendra...

więcej Pokaż mimo to