Droga bez znaczenia. Ekspres Ares

Okładka książki Droga bez znaczenia. Ekspres Ares Ian McDonald
Okładka książki Droga bez znaczenia. Ekspres Ares
Ian McDonald Wydawnictwo: Mag Cykl: Desolation road (tom 1-2) Seria: Artefakty fantasy, science fiction
796 str. 13 godz. 16 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Desolation road (tom 1-2)
Seria:
Artefakty
Tytuł oryginału:
Desolation Road (1988); Ares Express (2001)
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
2023-01-20
Data 1. wyd. pol.:
2023-01-20
Liczba stron:
796
Czas czytania
13 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367353298
Tłumacz:
Wojciech Próchniewicz
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
349
298

Na półkach:

Wielka i radosna przygoda czytelnicza (dla mnie z pewnością).
Miszmasz różnych gatunków fantastycznych (ile ich nikt nie zliczy),fajerwerki pomysłów.
Druga powieść (ekspres Ares) - choć jest niezależną historią - przywołuje postaci z pierwszej (Droga Bez Znaczenia),które, epizodyczne, choć znaczące, a nawet niezbędne, odegrają wielką rolę w życiu głównej bohaterki.
Nie jest bez wad - może nużyć i męczyć.

Wielka i radosna przygoda czytelnicza (dla mnie z pewnością).
Miszmasz różnych gatunków fantastycznych (ile ich nikt nie zliczy),fajerwerki pomysłów.
Druga powieść (ekspres Ares) - choć jest niezależną historią - przywołuje postaci z pierwszej (Droga Bez Znaczenia),które, epizodyczne, choć znaczące, a nawet niezbędne, odegrają wielką rolę w życiu głównej bohaterki.
Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
270
51

Na półkach:

UWAGA! Nie przeczytałem książki do końca. Mimo to, postanowiłem zostawić opinię.

To nie jest sci-fi jakiego się spodziewałem. To raczej historia życia wybranych osób (i społeczności) z zabarwieniem sci-fi. Tak właściwie to całe to sci-fi miesza się trochę z religią i...

No właśnie. To jest książka jakby planowana na lata. Lata życia bohaterów, opisane tak jakby ktoś chciał wysłuchać długiej, wolnej i miałkiej opowieści przy ognisku. Jak na mój gust za wolnej i za miałkiej.

ALE. Autor ma genialny sznyt do opisywania uczuć i pewnych efemerycznych zdarzeń. Sposób opisu jest tak przyjemny, że nawet mnie, pozbawionemu wyobraźni, te opisy przemawiały. To co mnie zdecydowanie porwało to właśnie sposób opisywania ludzi, rzeczy, uczuć czy też zdarzeń. Na swój sposób piękne i przenikliwe.

Dla mnie wielka szkoda, że to było niewystarczające aby dokończyć. Książka wymaga skupienia i pewnego zawzięcia, którego mi zdecydowanie zabrakło. Mimo to uważam, że była to ciekawa lektura.

UWAGA! Nie przeczytałem książki do końca. Mimo to, postanowiłem zostawić opinię.

To nie jest sci-fi jakiego się spodziewałem. To raczej historia życia wybranych osób (i społeczności) z zabarwieniem sci-fi. Tak właściwie to całe to sci-fi miesza się trochę z religią i...

No właśnie. To jest książka jakby planowana na lata. Lata życia bohaterów, opisane tak jakby ktoś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1109
340

Na półkach: ,

Chciałbym dać więcej ale nie mogę.

"Droga bez znaczenia" - moim zdaniem lepsza książka od "Ekspress Ares". Generalnie to historia powstania i rozwoju małego miasteczka pośrodku niczego. Ilość bohaterów może trochę dezorientować ale można się połapać. I wszystko było by dobrze ale nagle historia grupy "uciekinierów" od cywilizacji zmienia swój charakter. Jeszcze bym to przełknął ale wątek mistycyzmu nie przypadł mi do smaku. Generalnie takie 6,5/10

"Ekspress Ares" - pomysł na pociągi-miasteczka jeżdżące po Marsie wygląda interesująco (zwłaszcza podział kastowy). Tak jak wcześniej pojawia się bardzo silny wątek mistycyzmu i jego forma/treść nie przypadła mi do gustu. Ponieważ jest go tutaj więcej i odgrywa główną rolę to niestety ocena leci w dół do poziomu 4,5/10.

Ogólnie pomysły interesujące ale wykonanie odbiega od moich gustów.

Chciałbym dać więcej ale nie mogę.

"Droga bez znaczenia" - moim zdaniem lepsza książka od "Ekspress Ares". Generalnie to historia powstania i rozwoju małego miasteczka pośrodku niczego. Ilość bohaterów może trochę dezorientować ale można się połapać. I wszystko było by dobrze ale nagle historia grupy "uciekinierów" od cywilizacji zmienia swój charakter. Jeszcze bym to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1092
637

Na półkach: ,

W skład tego wydawnictwa wchodzą dwie pełne powieści , których akcja rozgrywa się na Marsie .
DROGA BEZ ZNACZENIA - dla mnie to taka SF historia wielu miasteczek w Stanach Zjednoczonych. Czasy osadnictwa , rozwoju i upadku . Dla mnie perełka .
EKSPRES ARES - tym razem przykra niespodzianka . Powieść mnie męczyła, do tego te postacie o dwunastoczlonowych imionach .
Ogólna ocena 6 , pierwszą powieść polecam

W skład tego wydawnictwa wchodzą dwie pełne powieści , których akcja rozgrywa się na Marsie .
DROGA BEZ ZNACZENIA - dla mnie to taka SF historia wielu miasteczek w Stanach Zjednoczonych. Czasy osadnictwa , rozwoju i upadku . Dla mnie perełka .
EKSPRES ARES - tym razem przykra niespodzianka . Powieść mnie męczyła, do tego te postacie o dwunastoczlonowych imionach .
Ogólna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
241
86

Na półkach: ,

O ile sama Droga bez znaczenia miała jakiś początek, środek i koniec, nawet ciekawych (choć zbyt mnogich bohaterów)o tyle Ekspres Ares był już tak rozwleczony, a główna bohaterka tak nijaka i denerwująca (nie wspominając o długich opisach bądź jej przemyśleniach które można spokojnie pominąć),że chyba daruje sobie inne cegiełki od tego pana.

O ile sama Droga bez znaczenia miała jakiś początek, środek i koniec, nawet ciekawych (choć zbyt mnogich bohaterów)o tyle Ekspres Ares był już tak rozwleczony, a główna bohaterka tak nijaka i denerwująca (nie wspominając o długich opisach bądź jej przemyśleniach które można spokojnie pominąć),że chyba daruje sobie inne cegiełki od tego pana.

Pokaż mimo to

avatar
28
28

Na półkach:

Fani poziomu seriali Netflixa będą zachwyceni. Brakowało tylko gadającego konia, a byłby komplet.

Fani poziomu seriali Netflixa będą zachwyceni. Brakowało tylko gadającego konia, a byłby komplet.

Pokaż mimo to

avatar
520
346

Na półkach:

Anegdotyczna forma obu powieści (choć Ekspres przyjmuje klasyczniejsze pozory) dla mnie akurat nie była plusem. Wolę McDonalda skupionego, jak w Lunach. Ale to nadal jeden z nielicznych pisarzy fantastyki, których staram się czytać i kupować wszystko. Wykreował tu barwny i szalony świat.

Anegdotyczna forma obu powieści (choć Ekspres przyjmuje klasyczniejsze pozory) dla mnie akurat nie była plusem. Wolę McDonalda skupionego, jak w Lunach. Ale to nadal jeden z nielicznych pisarzy fantastyki, których staram się czytać i kupować wszystko. Wykreował tu barwny i szalony świat.

Pokaż mimo to

avatar
896
157

Na półkach: , ,

Lubię McDonalda. W tym przypadku jednak projekcja mojego zainteresowania spotkała się z obszarami nieciągłości, których pokonanie było miejscami nie lada wyzwaniem. O ile Droga bez znaczenia trzyma poziom Domu Derwiszy i Luny, o tyle Express Ares tylko fragmentami.

Odloty Expressu i przegadanie wymagają skupienia na czytaniu, a to studzi zapał czytania skuteczniej niż klimatyzacja skręcona na 16 stopni. Czytelniczej chuci nie odnawiają przy tym liczne przetkania erotyką (umiarkowanie soczystą, co prawda, ale wystarczająco obrazową, a chwilami nieco poetycko rozmytą). Po prostu - trzeba tego McDonalda odłożyć, strawić i sięgnąć po niego znowu.

Droga bez znaczenia ma w sobie klimat opowieści pogranicza jakby spisanej na pojedynczych kartach - nie za długich i nie za krótkich. Coś jak pionierski Dziki Zachód na Marsie.

Zdecydowanie też uważam, że wydanie dwóch tomów Desolation Road w jednym tomiszczu, nie było najlepszą MAGią z tej, na którą zasługują książkożercy.

Lubię McDonalda. W tym przypadku jednak projekcja mojego zainteresowania spotkała się z obszarami nieciągłości, których pokonanie było miejscami nie lada wyzwaniem. O ile Droga bez znaczenia trzyma poziom Domu Derwiszy i Luny, o tyle Express Ares tylko fragmentami.

Odloty Expressu i przegadanie wymagają skupienia na czytaniu, a to studzi zapał czytania skuteczniej niż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
421
135

Na półkach:

„Opowieści powstają z żyć, ale nie wszystko w życiu to opowieść. Tylko niektóre jego fragmenty mają konstrukcję, fabułę, energię dramatyczną, splot przypadków, pragnień i okoliczności, które tworzą opowieść. Tutaj (…) jest historia twojego życia.” – s. 418.

Musicie wiedzieć, że jestem ogromnym fanem koncepcyjnego/ideowego SF – dla mnie najważniejsze są pomysły. Herezją dla niektórych może być stwierdzenie, że nie muszą one nawet dokądkolwiek prowadzić, dopóki w jakiś sposób poruszają wrażliwe, multiwersowe struny mojej wyobraźni, zmysły estetyki, młodzieńczej ekscytacji. Taka literatura ma coś ze sztuki malarstwa – próbujesz objąć okiem duszy poszczególne pociągnięcia pędzlem, kształty, barwy, konfigurację elementów, ich wzajemne ułożenie w całości kompozycji. I nie inaczej jest z „Drogą Bez Znaczenia” Iana McDonalda.

Śledzimy losy mieszkańców pewnej osady żyjących na sterrraformowanym (lub jak to zostało ujęte w powieści – humanformowanym) Marsie przyszłości. Każdy z założycieli miasteczka posiada jakąś historię: przed czymś ucieka, czegoś szuka, czegoś desperacko pragnie. Losy pionierów oraz ich potomstwa odcisną trwałe ślady na tkance rzeczywistości tego świata, a Droga Bez Znaczenia stanie się punktem przecięcia przeciwstawnych przeznaczeń, politycznych bastionów i chronodynamicznych teorii pola. Stawką rozgrywki jest przyszłość już-nie-tak-do-końca Czerwonej Planety.

Nie bez powodu zacząłem recenzję od powyższego cytatu. „Droga Bez Znaczenia” to ni opowiadania, ni konwencjonalna powieść science-fiction. Jest to kolaż przypowieści, doskonały amalgamat gatunków SF i fantasy, pomiędzy którymi nie widać nawet szwów, realizm magiczny najwyższej próby, w którym wydarzenia możemy tłumaczyć w sposób naukowy, możemy też interpretować niektóre rzeczy jako fantasmagorię, wymysły, mistycyzm, artyzm przemawiający do wyobraźni. Możemy to robić na dwa sposoby jednocześnie, nie ma w tym bowiem żadnej konsekwencji. A może jest? A może wcale być nie musi?

McDonalda wielokrotnie stara się nam pokazać, jak to co fantastyczne, mistyczne to tylko inny poziom rzeczywistości, jedna z wielu ścieżek w nieskończonym multiwersum możliwości, po którym możemy podróżować w dowolnie wybranych kierunkach. Zbaczać z nich, wchodzić na nowe szlaki przybliżające nas do racjonalnego postrzegania wydarzeń, aby w następnym rozdziale stanowiącym osobną, zamkniętą historię zanurzyć się z powrotem w oparach absurdu, prestidigitatorskich sztuczek pisarza, przepowiedni, przebłysków geniuszu spod znaku surrealizmu.

„Nauka, która nie uwzględnia tego, czego nie jest w stanie wytłumaczyć, to żadna nauka.” – s. 379.

Tego najbardziej zazdroszczę McDonaldowi – jego wachlarza idei, tego jak sprawił, że mój mózg buchał od wyobraźni niczym para termojądrowych pociągów wielkością przewyższających wielopiętrowe domostwa. Książka kipi od natężenia przedziwnych, wspaniałych, oryginalnych, absurdalnie intrygujących i niekiedy w fenomenalnie nieoczywisty sposób osadzonych w rzeczywistości pomysłów, które grają na wszystkich dostępnych nam zmysłach.

Każdy rozdział to niespodzianka, której nie sposób odgadnąć, jednak w tym wszystkim istnieje główna linia fabularna kondensująca się do paru głównych postaci będących w centrum ogólnoświatowego konfliktu znanego nam równie dobrze z lekcji historii. W drugiej połowie „Drogi bez Znaczenia” pojawiają się poważniejsze wątki społeczne i polityczne, które dla kogoś zaznajomionego z historią powojennej Europy będą nasuwały bardzo wiele oczywistych skojarzeń.

Szkielet powieści jest mocno obyczajowy, wątki postaci potrafią się urywać na wiele stron, jednak nie powiedziałbym, aby występował w tym jakikolwiek chaos narracyjny. McDonald ma doskonałą kontrolę nad swoimi opowieściami, wplatając w nie bohaterów, którzy w dużym stopniu wydawać się wam będą archetypami – ale mi to kompletnie nie przeszkadzało, a to dlatego, że w pewnym momencie nabrałem wrażenia, jakbym czytał podzieloną na epizody baśń w klimatach science fiction. Wiem, że wystraszyłem tym zdaniem wielu potencjalnych czytelników, ale nie bójcie się – tego science jest tu od groma. McDonald napisał książkę, o której zawsze marzyłem, czyli Księgę Nowego Słońca Wolfa tylko taką, którą się czyta bardziej jak SF, w której dostrzegamy pod powierzchnią elementy fantasy, a nie odwrotnie jak u Wolfa.

Nieustannie w mojej głowie przewijały się echa autorów, których bardzo cenię i niezwykle lubię się w nich zaczytywać, w szczególności Gene Wolfa, Lafferty’ego (w pewnym momencie jest bezpośrednie nawiązanie do jego twórczości),Bradbury’ego, Swanwicka. W mniejszym stopniu, ale nadal od czasu do czasu, przewijał się jakiś pomysł, który widziałem w nieco odmiennej formie u Silverberga, Cordwainera Smitha, Philipa K. Dicka, China Mieville, Edgara Rice Borroughsa (to w dużej mierze luźne skojarzenia, ale daje to jakiś punkt zaczepiania na temat odczuć wobec lektury. A Mievillem autor nie mógł się wtedy inspirować, choćby chciał). McDonald jednak nie zżynał, bowiem Mars w jego powieść to miejsce absolutnie wyjątkowe, do którego można się przenieść jedynie na kartach omawianej książki.

Zdradzanie osobliwości powieści byłoby najwyższą zbrodnią, bowiem element zaskoczenia odgrywa w nich niezwykle istotą rolę. Powiem mało konkretnie i nieco enigmatycznie: spotkacie artystów-anarchistów, diabłów, piratów, odbędziecie wyjątkowy sportowy pojedynek, który miał miejsce również w naszym prawdziwym świecie, tylko w innej dyscyplinie: szachach; zagracie pieśń dla deszczu, zwiedzicie czas i przestrzeń, wyhodujecie sobie dziecko, odwiedzicie obwoźne cyrki dziwów, poznacie bogów tego świata, zawładną wami echa miłości z równoległych wszechświatów, spotkacie aniołów, zielonych ludzików, złapiecie ducha, dotkniecie przedziwnych religii, rytuałów, dostąpicie ostatecznego przeistoczenia, umrzecie od ciętej riposty, zanurzycie się w samoświadomy las, doświadczycie wizji, proroctw, orbitalnych promieni cząsteczkowych… Okej, wystarczy. Jeśli nie przeczytałeś/aś tej książki, mogę Ci zacytować słowa Roya z Blade Runnera „I've seen things you people wouldn't believe...”. Uwierzcie mi, McDonald otworzy waszą jaźń na dziewicze rejony wyobraźni. Nie tylko poprzez elementy fantasy, ale i futurystyczne technologie, o których świadomie nie chcę wspominać w tej recenzji.

Pozostaje najważniejszy motyw przewodni, o którym nie wspominałem, a jest kluczowy dla całej fabularnej złożoności „Drogi Bez Znaczenia” – a mianowicie Przeznaczenie. Niczym w antycznej tragedii McDonald niekiedy wyjawia nam z wyprzedzeniem nieszczęśliwe losy osady i jej mieszkańców. Podchodzi on do motywu przeznaczenia z wielu perspektyw: jako ścieżki, która jest nam pisana, jako nieuchronna konsekwencja nieskończoności wieloświata, jako społecznych powinności, jako talentów, z którymi się rodzimy i jesteśmy „zmuszeni” je wykorzystać, jako rzecz, którą możemy kształtować, jako coś, co zbiega kwantowego do punktu o najwyższym prawdopodobieństwie, jako czysty determinizm, jako coś, czemu stawiamy czoła i wychodzimy temu naprzeciw. Czy można zmienić przeznaczenie? Ostatecznie - przeznaczenie jako gobelin, który aby zaistnieć należy najpierw utkać, lecz na samym końcu zamienia się on w historię. Bohaterowie „Drogi Bez Znaczenia” wierzą w różne podejścia, ale które okaże się dominujące, które wywrze na ich żywoty definitywny wpływ? McDonald bawi się motywem przeznaczenia puszczając oczko do czytelnika, gdy każde istotne zdarzenie ma miejsce o nietypowych (mających jednak klarowną prawidłowość) godzinach: dwie po drugiej, za dwanaście dwunasta, cztery po czwartej. Tak jakby coś lub ktoś, jakaś siła, kształtowała te wydarzenia, tak jakby wszystko było gdzieś spisane w Kosmicznej Księdze Wszystkiego.

Po dwóch stronach A4 na temat „Drogi Bez Znaczenia” w zasadzie nie muszę pisać nic więcej na temat „Ekspres Ares”, lecz krótko: Asiim Maszynistka XII jest młodą dziewczyną, która chce uciec przed aranżowanym małżeństwem z panem „kuchnia ze stali nierdzewki”. (^>^) Podróżuje po świecie, ma mnóstwo przygód, które są czasami jeszcze dziwniejsze niż w „Drodze bez Znaczenia”. McDonald pokazuje nam w bardzo interesujący sposób hierarchię życia na żelaznych drogach. Dopiero w tym sequelu poznamy wgląd w wydarzenia, które były owiane mgiełką tajemnicy w pierwszym tomie: kim dokładnie jest Święta Katarzyna z Tharsis oraz jak powstał ten shumanformowany Mars? (ekscytujące retrospekcje!) Geneza głównego antagonisty również jest trzymana w tajemnicy przez długi czas i jest to niezwykle ciekawa historia. Dolina Marineris to najwspanialej opisana sieć-miast pozaziemskich, o jakiej czytałem w SF – bez dwóch zdań. Opisy robią wrażenia, akcja pędzi na łeb na szyję, pociągi termojądrowe są majestatycznie wspaniałe, a całość przypomina mi idealne połączenie dwóch innych moich ulubionych dzieł Iana McDonalda: Rzeki Bogów oraz trylogii Luna.

Główna bohaterka jest sympatycznie energiczna, nastolatkowa, mnie osobiście pozytywnie bawiła. Niektórych na pewno wkurzy, ale tak to już jest, nie dogodzisz wszystkim. McDonald zagalopował się trochę ze wszechobecnymi metaforami związanymi z seksem, ale widocznie autor przeżywał wtedy potężną chcicę. :P Wybaczalny grzech, ponieważ powieść tak jak jej poprzedniczka usiana jest wspaniałymi opisami (widać spory postęp pisarski na przestrzeni lat),sporym luzem zarówno w kwestii logiki fabularnej jak i charakterów, stawia na znajome elementy realizmu magicznego pierwszego tomu oraz skupia się na mniejszej ilości postaci, dzięki czemu wybrzmiewają one mocniej. Największa zaleta? Pociągi. Jako dziecko kochałem pociągi miłością platoniczną i jeśli wy też, to będziecie tą pozycją zachwyceni. Te monstrualne konstrukcje u McDonalda są namacalnie realne, jednocześnie supernowoczesne jak i uroczo staroświeckie. Zapomnijcie o Mad Maxie, Ares Express to jest to!

Zakochałem się w tej książce. Nie mam pojęcia, skąd te mocno umiarkowane oceny na goodreads i nie będę próbował zrozumieć. Jeśli tylko z tego powodu, że jest dziwacznie i okresowo nierealistycznie to bardzo współczuję wewnętrznych ograniczeń, ponieważ każda strona tej przygody jest intencjonalnie niepodrabialna i niezwykła. „Nie wszystko w życiu to opowieść”. Czysta esencja ścierającego się surrealizmu i nauki w powieści science fantasy. Napisana w formie, która sprawiła mi ogromną frajdę i przyjemność, tak wielką, że od teraz jest to jedna z moich ulubionych powieści w tym gatunku. Porządny zastrzyk adrenaliny i kapitalne ćwiczenie dla wyobraźni.

POLECAM i dziękuję wydawnictwu Mag za wydanie tak wyjątkowo pięknej i zachwycającej fantastyki naukowej. A was wszystkich zachęcam także do lektury innych książek tego autora wydanych w serii Uczta Wyobraźni.

„Opowieści powstają z żyć, ale nie wszystko w życiu to opowieść. Tylko niektóre jego fragmenty mają konstrukcję, fabułę, energię dramatyczną, splot przypadków, pragnień i okoliczności, które tworzą opowieść. Tutaj (…) jest historia twojego życia.” – s. 418.

Musicie wiedzieć, że jestem ogromnym fanem koncepcyjnego/ideowego SF – dla mnie najważniejsze są pomysły. Herezją dla...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    244
  • Posiadam
    63
  • Przeczytane
    39
  • Artefakty
    9
  • Teraz czytam
    8
  • Fantastyka
    4
  • Do kupienia
    3
  • Artefakty Seria
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • (!) Artefakty
    3

Cytaty

Więcej
Ian McDonald Droga bez znaczenia. Ekspres Ares Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także