Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Uwielbiam tę serię!

Uwielbiam tę serię!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O Maggie Bird można wiele powiedzieć: hoduje kurczaki, jest uprzejmą sąsiadką i wiedzie spokojne życie w idyllicznym Purity w stanie Maine. Z pozoru przeciętna sześćdziesięciolatka regularnie uczęszcza do klubu książki, gdzie wraz z przyjaciółmi, którzy również są na emeryturze, pije martini – mieszane, a nie wstrząśnięte. Świetnie posługuje się karabinem. I nigdy nie mówi o swojej przeszłości. Kiedy pewnego dnia na podjeździe jej domu leży martwa kobieta, Maggie od razu zdaje sobie sprawę, że to wiadomość ze „starych, dobrych czasów”.

Szesnaście lat temu pracowała dla CIA, a teraz wydaje się, że przeszłość ją dogoniła. Wraz z przyjaciółmi z klubu książki – wszystkimi byłymi szpiegami takimi jak ona – Maggie podejmuje śledztwo, bo wszyscy wiedzą: Ta sprawa jest zbyt poważna dla lokalnej policji…

Tess Gerritsen w swojej pierwszej powieści nowej serii wykorzystuje mieszankę retrospekcji i teraźniejszości, budując napięcie, które wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Pokazała, że życie nie kończy się po przejściu na emeryturę i zawsze może wydarzyć się coś, co wprowadzi w życie zamieszanie. 60-letnia Maggie na bieżąco opowiada nam o wszystkich zdarzeniach, ale też przybliża wydarzenia sprzed lat, które są związane z teraźniejszymi. A pozostali członkowie „Klubu Martini” idealnie dopełniają jej historię, służąc swoją pomocą. Z dużą dawką humoru urzekają czytelników w poszukiwaniu wskazówek od Maine przez Bangkok, aż po południową Francję, aby odkryć prawdę.

Tess Gerritsen kolejny raz udowodniła, że należy jej się miejsce w ścisłej czołówce autorów thrillerów. Wciągająca fabuła i fantastyczni bohaterowie, sprawiają, że z wielką przyjemnością przewracamy kolejne strony, a przewracając ostatnią, czujemy smutek rozstania. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom przygód szpiegów na emeryturze i Was zachęcam do tego samego. Naprawdę warto!

O Maggie Bird można wiele powiedzieć: hoduje kurczaki, jest uprzejmą sąsiadką i wiedzie spokojne życie w idyllicznym Purity w stanie Maine. Z pozoru przeciętna sześćdziesięciolatka regularnie uczęszcza do klubu książki, gdzie wraz z przyjaciółmi, którzy również są na emeryturze, pije martini – mieszane, a nie wstrząśnięte. Świetnie posługuje się karabinem. I nigdy nie mówi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Insomnia to jeden z najbardziej niepokojących i wciągających thrillerów psychologicznych, jakie ostatnio przeczytałam! To pierwsza książka, którą oceniłam 10/10 w tym roku.

W tej krętej, wywołującej paranoję opowieści, kobieta z niecierpliwością czeka na swoje 40. urodziny – ale nie z takiego powodu, jak mogłoby się wydawać. Kiedy matka Emmy skończyła 40 lat, straciła rozum… a teraz, gdy zbliżają się 40. urodziny Emmy, kobieta zaczyna się obawiać, że to samo może spotkać ją. „Insomnia” to thriller doskonały! Pinborough w fachowy sposób wciąga czytelników w coraz bardziej przerażający świat Emmy, w którym nie można ufać nikomu i niczemu, nawet własnemu umysłowi. Czytając, nigdy nie będziecie do końca pewni, komu ufać i kto może skrywać mroczne sekrety. To opowieść o tym, co dziedziczymy po rodzinie i o fragmentach tego dziedzictwa, przed którymi chcielibyśmy uciec. Tylko czy to jest możliwe?

Sięgając po ten tytuł, przygotuj się na prawdziwą bezsenność!

Czy jest coś lepszego niż thriller psychologiczny, który autentycznie zanurza czytelnika w sposobie myślenia bohatera – zwłaszcza gdy ten bohater zaczyna się rozklejać? Moje ulubione thrillery psychologiczne dostarczają dokładnie tego rodzaju wywołujących paranoję wrażeń czytelniczych, które trzymają w napięciu. Nic więc dziwnego, że zachłysnęłam się najbardziej niepokojącą powieścią trzymającą w napięciu, jaką czytałam od dawna.

Jedną z największych przyjemności związanych z tą książką (jeśli mogę to tak nazwać!) jest sposób, w jaki ta historia trzyma czytelników w napięciu; Gdy główna bohaterka Emma zaczyna bać się własnego umysłu, czytelnik doświadcza tego samego na swojej skórze. „Insomnia” to thriller, którego doświadczasz całym sobą, a Pinborough sprawia, że wzburzone emocje Emmy i rosnąca podejrzliwość wobec wszystkich wokół niej krążą wokół czytelnika i niczym natrętne owady nie pozwalają mu zasnąć. Te mocne, hipnotyczne i naprawdę złowrogie przeżycia bohaterki, stanowią świadectwo pisarstwa autorki. Potrafi ona skutecznie zanurzyć czytelników w odkrywaniu tajemnicy zdrowia psychicznego Emmy.

Czytelnicy szukający mocnych wrażeń powinni koniecznie sięgnąć po thriller „Insomnia”, a po lekturze na pewno uznają, że właśnie takiej książki potrzebowali. Dla mnie to idealna historia na scenariusz filmowy i mam nadzieję, że będziemy mogli ją zobaczyć na wielkim ekranie!

Polecam!

Insomnia to jeden z najbardziej niepokojących i wciągających thrillerów psychologicznych, jakie ostatnio przeczytałam! To pierwsza książka, którą oceniłam 10/10 w tym roku.

W tej krętej, wywołującej paranoję opowieści, kobieta z niecierpliwością czeka na swoje 40. urodziny – ale nie z takiego powodu, jak mogłoby się wydawać. Kiedy matka Emmy skończyła 40 lat, straciła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z którym bohaterem książkowym z przyjemnością spędzisz wieczór na rozmowie przy drinku?

Dla mnie takim bohaterem jest komisarz Bernard Gross. Mimo że bije od niego aura smutku i rozpaczy spowodowana wydarzeniami sprzed lat jest to człowiek bardzo inteligentny, nieustępliwy i nieznający słów „poddaje się”.

Gdy tylko w mieście dochodzi do zbrodni, komisarz krok po kroku dąży do rozwiązania sprawy, a łatwo nie jest. W końcu przy odnalezionych ciałach nie ma żadnych narzędzi zbrodni, a podejrzanych brak.

Czy mimo wszystko uda mu się tę sprawę rozwiązać?

Autor swoją powieścią wciągnął mnie do bardzo smutnego wręcz depresyjnego świata, gdzie zło ma się bardzo dobrze i czyha na kolejne ofiary. Jednak Bernard Gross jest światełkiem, które daje nadzieję na rozwiązanie sprawy w tym brutalnym świecie. Intrygi i zbrodnie przeplatają się z życiem prywatnym naszego bohatera i jego rozterkami (trudne relacje z synem czy opieka nad żoną).

„Skaza” to kryminał bez skazy! Idealny dla wielbicieli tego gatunku, ale nie tylko. Nie znajdziecie tu rozlewu krwi, jak u Cartera, ale fantastycznie zbudowane portrety psychologiczne bohaterów nie pozwolą odłożyć książki na później. Jeśli jeszcze nie znasz tej serii, musisz to zmienić! Porwie cię nie tylko misternie zaplanowana i dopracowana fabuła, ale także lekkie i wodzące za nos pióro autora!

A nowa szata graficzna stworzona przez Wydawnictwo Literackie świetnie prezentuje się na półce! Polecam! Tym bardziej że powieść autora otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru i Nagrodę Kryminalnej Piły!

Z którym bohaterem książkowym z przyjemnością spędzisz wieczór na rozmowie przy drinku?

Dla mnie takim bohaterem jest komisarz Bernard Gross. Mimo że bije od niego aura smutku i rozpaczy spowodowana wydarzeniami sprzed lat jest to człowiek bardzo inteligentny, nieustępliwy i nieznający słów „poddaje się”.

Gdy tylko w mieście dochodzi do zbrodni, komisarz krok po kroku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Dziewczyny z łagrów” Moniki Zgustowej to intymne i pełne mocy spojrzenie na życie dziewięciu kobiet, które opowiadają o swoich doświadczeniach jako jeńców sowieckich. Jest to książka niezwykle rozdzierająca serce, jednak w sercu tej opowieści odnalazłam poruszającą tajemnicę: umiejętność doceniania piękna pośród przeciwności losu.

Do obozów pracy przymusowej trafiało mniej kobiet niż mężczyzn, co oznacza, że jest mniej zeznań na ten temat, dlatego książka ta nabiera istotnej wartości dokumentalnej. Historie te ukazują także wytrwałość ocalałych, w tym przypadku kobiet, które przez wiele lat zachowały swoje człowieczeństwo w niewyobrażalnych i okrutnie opresyjnych okolicznościach. Nasze bohaterki różnią się od siebie, a jednak większość nic nie użalała się nad sobą. Twierdzą, że te gorzkie doświadczenia zaowocowały siłą emocjonalną.

Kobiety borykały się z niewolniczą pracą, głodem, chorobami, ujemnymi, bardzo niskimi temperaturami i codziennymi aktami przemocy. Znalazły jednak sposoby na przeciwstawienie się i przetrwanie. Nawiązały głębokie przyjaźnie, odnalazły piękno w naturze, opowiadały historie, dyskutowały o sztuce i literaturze. Pisały wiersze i wierzyły w swoją niewinność. Przede wszystkim po prostu stawiały opór. Z przerażeniem wspominały lata niewoli, ale jednocześnie zdawały sobie sprawę, że ich życie nie byłoby kompletne bez tych doświadczeń.

Ich historie rozdzierają serce i poruszają. Choć życie w przerażający sposób je doświadczyło, nie pozwoliły, aby zło je całkowicie pochłonęło.

I właśnie dlatego tę książkę trzeba przeczytać! Ta historia to hołd złożony kobietom, które przeżyły prawdziwe piekło, a jednak przetrwały ten okres pełen bólu.

„Dziewczyny z łagrów” Moniki Zgustowej to intymne i pełne mocy spojrzenie na życie dziewięciu kobiet, które opowiadają o swoich doświadczeniach jako jeńców sowieckich. Jest to książka niezwykle rozdzierająca serce, jednak w sercu tej opowieści odnalazłam poruszającą tajemnicę: umiejętność doceniania piękna pośród przeciwności losu.

Do obozów pracy przymusowej trafiało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wkraczając do świata kobiet z rodziny Wierzbickich, zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Jak dotąd nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z piórem autorki. Jednak po przeczytaniu kilku pierwszych stron „Psiej gwiazdy” wiedziałam, że się w tych powieściach zatracę.

Katarzyna Ryrych swoim barwnym piórem opowiedziała nam historię kobiet, które szukały swojego miejsca na ziemi. Czy je odnalazły? Tego musicie dowiedzieć się sami.

„Wilczy księżyc” to opowieść o życiu kobiet w niespokojnym świecie, gdzie wojna zbiera swoje żniwo. W oczekiwaniu na powrót mężów i najbliższych muszą się zjednoczyć i radzić sobie z wyzwaniami, jakie stawia przed nimi życie. Autorka w niesamowicie poetyckim i barwnym stylu opisała ich życie codzienne w najdrobniejszych detalach. To sprawiło, że czytając kolejne strony, przenosiłam się do ich świata i obserwowałam ich życie z bliska.

Mogłam obserwować, jak życie w tych niepewnych czasach jednoczy kobiety i pokazuje, jak wielką mają siłę i jak bardzo są zdeterminowane, by nieść pomoc nie tylko sobie, ale i innym potrzebującym.

W tej historii odnajdziemy emocje we wszystkich możliwych odcieniach. Od straty ukochanych osób po miłość nieznającą granic. To właśnie sprawiło, że zakochałam się w tych opowieściach bez pamięci i z niecierpliwością wyczekuję trzeciego tomu. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać.

A Was gorąco zachęcam do lektury. Jestem pewna, że nie pożałujecie, ani jednej minuty spędzonej z tymi książkami!

Wkraczając do świata kobiet z rodziny Wierzbickich, zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Jak dotąd nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z piórem autorki. Jednak po przeczytaniu kilku pierwszych stron „Psiej gwiazdy” wiedziałam, że się w tych powieściach zatracę.

Katarzyna Ryrych swoim barwnym piórem opowiedziała nam historię kobiet, które szukały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Sztuczny miód” to pierwsza książka autorki, którą miałam przyjemność przeczytać i już wiem, że nie ostatnia. Została napisana z niesamowitą lekkością, mimo że porusza tematy, które dzielą ludzi.

Dzięki autorce wkroczyłam do świata, który do tej pory znany był mi tylko z opowieści moich bliskich. A za pomocą historii Baśki i Marylki mogłam przyjrzeć mu się o wiele bliżej. Doświadczyć dylematów i trudnych decyzji podejmowanych przez bohaterki w świecie, w którym nic nie jest pewne, a kraj jest podzielony. Mimo że opowieść ta niesie ze sobą wiele bólu i smutku, daje też duże pokłady nadziei. Pokazuje się, ludzie mimu wielu trudnych doświadczeń potrafią też być ponad podziałami i podać sobie pomocną dłoń. Mimo życia w odmienny sposób potrafią w najtrudniejszych chwilach się zjednoczyć i pokazać swoją siłę w walce o życie w swojej ojczyźnie.

„Sztuczny miód” to książka, którą powinien przeczytać każdy. Zmusza do refleksji i przemyśleń nad własnym życiem. Czy rzeczywiście jesteśmy dobrymi ludźmi? Czy jesteśmy dość tolerancyjni i w trudnych sytuacjach potrafimy podać drugiemu człowiekowi pomocną dłoń? Jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla najbliższych?

Bardzo dziękuję Wydawnictwu i autorce za możliwość poznania tej historii. Czytam właśnie dla takich książek, które jednocześnie łamią serce, ale też nie zostawiają bez nadziei na lepsze.

Dlatego proszę Was z całego serducha - przeczytajcie „Sztuczny miód”. Jestem pewna, że długo będziecie o tej książce pamiętać i polecicie ją innym. Naprawdę warto!

„Sztuczny miód” to pierwsza książka autorki, którą miałam przyjemność przeczytać i już wiem, że nie ostatnia. Została napisana z niesamowitą lekkością, mimo że porusza tematy, które dzielą ludzi.

Dzięki autorce wkroczyłam do świata, który do tej pory znany był mi tylko z opowieści moich bliskich. A za pomocą historii Baśki i Marylki mogłam przyjrzeć mu się o wiele bliżej....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia pachnąca książkami, morelami i dzieciństwem.

Po pierwszych dziewięciu latach życia, spędzonych w biedzie, ale przy akompaniamencie ciepłych uścisków matki i jej uroczych opowieściom, mały Mychajło trafia do rodziny zupełnie obcych sobie osób. Mimo że to jego krewni – wujek Stefan, właściciel księgarni, i ciocia Kasia, chłopak z początku traktuje ich z dystansem.

Tak właśnie zaczyna się historia chłopca Michajła Faryniaka, który żył na początku XX wieku. A jego historia zaskakująco krzyżuje się z historią jego imiennika żyjącego w naszych czasach.

To ciepła i wzruszająca opowieść o dzieciństwie, oddanej przyjaźni i miłości, jaką mogą mieć tylko dzieci. Opowieść o tym, jak nieznajomi stają się sobie bliscy dzięki miłości. O tym, że każda rodzina ma swoje bolesne tajemnice i przeszłość, którą trzeba odkupić. To historia pełna ukrytych i wyraźnych znaczeń.

Napisana pięknym językiem, który porywa czytelnika i nie pozwala odłożyć książki na później. Postacie są barwne i bardzo ciekawe – zarówno ludzie, jak i, co zaskakujące, zwierzęta. Autorka ma niesamowity dar tworzenia swoich bohaterów. Stają się dla czytelnika kimś ważnym, kimś, kogo chcemy utulić w trudnych chwilach, jak również odczuwać radość w ich szczęśliwych momentach.

Opowieść czyta się bardzo lekko. Jest w niej miejsce zarówno na uśmiech, jak i smutek. Naturalnie wkomponowuje się w wydarzenia historyczne, co sprawia wrażenie, że historia jest prawdziwa. Kiedy jednak zaczęłam czytać czwartą część książki, moje emocje sięgnęły zenitu. Nie spodziewałem się takiego obrotu wydarzeń! Byłam totalnie zaskoczona, tym co autorka wymyśliła i jakie emocje mi przy tym towarzyszyły.

Po prostu chylę czoła i wycieram chusteczką morze łez.

Polecam!

Historia pachnąca książkami, morelami i dzieciństwem.

Po pierwszych dziewięciu latach życia, spędzonych w biedzie, ale przy akompaniamencie ciepłych uścisków matki i jej uroczych opowieściom, mały Mychajło trafia do rodziny zupełnie obcych sobie osób. Mimo że to jego krewni – wujek Stefan, właściciel księgarni, i ciocia Kasia, chłopak z początku traktuje ich z dystansem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo sympatyczna książka, choć początek mi się bardzo dłużył. Na wolny wieczór - idealna.

Bardzo sympatyczna książka, choć początek mi się bardzo dłużył. Na wolny wieczór - idealna.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Luśka, tak samo, jak ja (i pewnie spora część was) spakowała cały swój dobytek i wyjechała z rodzinnego domu, do miasta w poszukiwaniu dla siebie lepszego życia. W domu i tak przez większość czasu czuła się, jak piąte koło u wozu. Urodzona w 47. roku życia swojej matki nijak nie przystawała do rodziny. W końcu jej rodzeństwo było już dorosłe, więc gdzie tu miejsce dla takiej Luśki, brzdąca z zupełnie innej epoki.

Już na pierwszych stronach powieści możemy się razem z Luśką przekonać, że życie potrafi zaskakiwać i postawić nas przed bardzo ważnymi decyzjami do podjęcia. Dziewczyna czuje się rozczarowana, że jej kolejny projekt nie został doceniony i to przez bardzo bliską jej osobę, dlatego w napływie silnego wzburzenia, w niewybrednych słowach daje znać, co o tym myśli i rzuca pracę. Nie jest to najlepsza decyzja, gdy nad głową wisi kredyt za mieszkanie, który trzeba spłacać, ale tak właśnie działa wybuchowa i szalona Luśka.

Kasia Bulicz-Kasprzak pod płaszczykiem zabawnej komedii pomyłek napisała powieść skłaniającą do refleksji. Nieporozumienia rodzinne, konflikty z sąsiadami, a do tego dorosły brat na głowie. Do tego nie taki zwykły brat, ale Zenio, tak tak ten ZENIO… Możecie się domyślać, co to znaczy. Luśka wiedziała już od samego początku…

W tej książce buzuje od emocji i niepodziewanych sytuacji, po których nie schodzi uśmiech z twarzy. Wyobraźcie sobie kupno łóżka w Ikei z Zeniem, a potem samodzielny montaż bez instrukcji w jego wykonaniu. Ręce opadają, a od śmiechu boli brzuch.

Poza zabawnymi perypetiami towarzyszącymi Luśce i Zeniowi autorka porusza też wiele kwestii, które nie tylko naszych bohaterów, ale także czytelników zmuszają do refleksji. Teraźniejszość przeplatająca się z przeszłością, gdzie mamy możliwość dotrzeć do źródeł wstydu towarzyszącemu naszym bohaterkom uświadamia, jak bardzo różni się mentalność wsi i miasta. Wszystko wygląda i funkcjonuje inaczej, ale każdy radzi sobie jak może i poszukuje miejsca dla siebie.

„Trochę wstyd” to książka, od której cieżko się oderwać, która zafundowała mi niezapomnianą sentymentalną podróż. Polecam całym serduchem.

Luśka, tak samo, jak ja (i pewnie spora część was) spakowała cały swój dobytek i wyjechała z rodzinnego domu, do miasta w poszukiwaniu dla siebie lepszego życia. W domu i tak przez większość czasu czuła się, jak piąte koło u wozu. Urodzona w 47. roku życia swojej matki nijak nie przystawała do rodziny. W końcu jej rodzeństwo było już dorosłe, więc gdzie tu miejsce dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z czerwonej okładki błyskają na nas gwiazdy zebrane wokół mechanicznego układu słonecznego. Z księżyca, a jednocześnie z półcienia spogląda na nas twarz człowieka, który patrzy na nas, a jednocześnie tak jakby przez nas. Grube, przyjemne w dotyku strony przewracają się powoli z delikatnym, subtelnym szelestem. Tak właśnie prezentuje się Biografia Edgara Allana Poe na chwile po jej rozpakowaniu. Kolejna zdawałoby się pozycja przeznaczona dla bibliofili lubujących się w detalach żywota znanych autorów.

Myśląc tak, rozczarujecie się jednak. Kolejne sceny mijają, a my patrzymy na nie, niczym widzowie w teatrze, jedynie gdzieniegdzie dostrzegając zarys głównego bohatera. Ku naszemu rozczarowaniu nie chce on wyjść w blask reflektorów. To właśnie całe sedno tej biografii, to bardziej obraz czasów, w których Poe żył, ludzi, z którymi miał kontakt, bardziej niż skupiona na Poe historia. Zaakceptowanie tego znacząco wzmacnia zabawę z czytania tej książki. Kolejne lata, historie, ludzie, listy, właśnie, ambicje co chwila przynoszą uśmiech na naszą twarz. Kreślony jest nam obraz człowieka pełnego sprzeczności. Ambitnego, nierozważnego inteligenta, a przy tym wyzyskiwacza, oportunisty. Alkoholika, hazardzisty, kłamcy, a jednocześnie człowieka z ogromnym talentem. Nie da się ukryć, że jego droga była niełatwa. Strata rodziców, rozdzielenie z rodzeństwem, brak miłości przybranego ojca - mieszanka po prostu wybuchowa. A na szczycie wisienka - charakter! Charakter człowieka gotowego zostawić wszystko by tylko nie realizować oczekiwań przybranego ojca. Człowieka gotowego rzucić wszystko dla własnych wyobrażeń. Jeszcze trzeba by dodać czasy, w których przyszło mu żyć. Pełnych postępu, odkryć, a przy tym zacofania (ślub z 15-letnią kuzynką i szantaż samobójstwem, jeśli nie dostanie jej ręki), rasizmu i nagminnego wykorzystywania wszelkich znajomości. Aż głowa boli jak się o tym myśli.

Niejeden scenariusz serialowy dałoby się zbudować na tej historii. O jednej rzeczy nie można zapomnieć - o tłumaczeniu.
Trzeba tu oddać tłumaczce - perfekcyjna robota! Piękny, subtelny, a jednocześnie nie przesadnie poważny język. Wspaniale oddane subtelności, aż chce się sięgnąć po oryginał, by sprawdzić, czy autor również tak doskonale dał sobie radę. Czyta się tę książkę z nieukrywaną przyjemnością. Zwłaszcza gdy zmagamy się z myślową ekwilibrystyką głównego bohatera, czy jego analizami tego, co czytelnicy kupują i jak im najszybciej „opchnąć” co się da, bo w końcu jeść trzeba.

Nie ma sensu rozpisywać się nad fabułą - musicie przeczytać sami, bo to książka o wielu więcej rzeczach niż tylko o Allanie Poe. Nie zawiedziecie się.

PS. Dla wielbicieli faktów pozycja obowiązkowa!

Z czerwonej okładki błyskają na nas gwiazdy zebrane wokół mechanicznego układu słonecznego. Z księżyca, a jednocześnie z półcienia spogląda na nas twarz człowieka, który patrzy na nas, a jednocześnie tak jakby przez nas. Grube, przyjemne w dotyku strony przewracają się powoli z delikatnym, subtelnym szelestem. Tak właśnie prezentuje się Biografia Edgara Allana Poe na chwile...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiley Myles wraz ze swoim ojcem, gwiazdą rocka, przeprowadzają się, by dziewczyna mogła trafić do swojej wymarzonej szkoły i na poważnie rozwijać swoją muzyczną pasję. Jest zaskoczona, jak szybko udaje jej się zawrzeć nowe przyjaźnie, ale przyjmuje to za dobry początek nowego rozdziału w jej życiu. Po mału do jej świata wkrada się rownież on, aktorsko utalentowany bad boy, który swoim zachowaniem sprawia, że Wiley jest zdezorientowana. Raz ma wrażenie, że pomiędzy nimi jest niewidzialna nić, która ich do siebie przyciąga, a w kolejnej chwili czuje, jakby pomiędzy nimi powstał ogromny mur.

Czy uda jej się odkryć, co takiego skrywa Hayden i dlaczego się tak dziwnie zachowuje?

„Hold On to Me” to dla mnie książka, która dała złapać mi oddech i odciągnęła umysł od czarnych myśli. Aleksandra Rams swoim lekkim i przyjemnym piórem wciągnęła mnie do świata Wiley i Haydena, a serwowanym co jakiś czas plot twistem zatrzymała mnie w tej historii na długo. Niesamowicie urzekła mnie kreacja bohaterów, choć z początku nie myślałam, że polubię się w Wiley. Na szczęście autorka postanowiła rozwinąć jej postać i z początkowej szarej myszki nasza bohaterka przeszła niesamowitą przemianę. Pokazała, że jest o wiele silniejsza i naprawdę wiele może znieść, wystarczy, że będzie miała wsparcie w najbliższych.

Zauważyłam, że ostatnio bardzo lubię w książkach wątek rodzącego się uczucia między osobami, które od samego początku pałają do siebie ogromną niechęcią i tak samo było właśnie między naszymi bohaterami. Miejscowy bad boy traktował naszą Wiley z ogromnym dystansem, ale nie było wiadomo, jakie ma ku temu powody. Na szczęście wraz z rozwojem historii poznajemy zaskakujące motywy jego postępowania. I Wiley również do nich dociera.

„Hold On to Me” to książka o odkrywaniu swojej siły, ale także o odkrywaniu uczuć, na które nie zawsze jest się gotowym. To historia, w której uczucia zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale zawsze odnajdują odpowiednią drogę i odmieniają dotychczasowe życie. Jestem nią urzeczona i na długo o niej nie zapomnę. A Was gorąco zachęcam do jej sięgnięcia! Nie pożałujecie ani jednej minuty z nią spędzonej.

Wiley Myles wraz ze swoim ojcem, gwiazdą rocka, przeprowadzają się, by dziewczyna mogła trafić do swojej wymarzonej szkoły i na poważnie rozwijać swoją muzyczną pasję. Jest zaskoczona, jak szybko udaje jej się zawrzeć nowe przyjaźnie, ale przyjmuje to za dobry początek nowego rozdziału w jej życiu. Po mału do jej świata wkrada się rownież on, aktorsko utalentowany bad boy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wystarczył rzut oka na tę okładkę, a już wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać! Ale gdy tylko usiadłam z nią w fotelu i zaczęłam czytać, to przepadłam!

Holly i Archie są jak dwa odmienne żywioły. Ona najchętniej spędzałaby każdą wolną chwilę z książką ze swoim kociakiem na kolanach. On, jak na gwiazdę hokeja przystało, bryluje w każdej możliwej sytuacji, a sarkazm to jego drugie imię.

Ta dwójka zna się nie od dziś, ale pewne wydarzenia sprawiły, że ich drogi się rozeszły. Jednak wszelkie przewinienia zostają zapamiętane i skrzętnie przechowywane w sercu.

Kiedy więc spotykają się w schronisku dla zwierząt, w którym Holly jest wolontariuszką, a Archie musi odbyć karę za spowodowany wypadek, dziewczyna postanawia się na nim zemścić za cały ból, jaki przyniosła jej znajomość z nim.

I tu zaczyna się akcja!

„Na cienkim lodzie” to jedna z tych otulających historii idealnych na gorszy wieczór, do przeczytania pod kocykiem z kubkiem gorącej herbatki czy czekolady. Autorka lekkim i przyjemnym językiem wciąga w świat bohaterów i zanim się obejrzysz, będziesz już w połowie książki. Cudownie było obserwować relację Holly i Archiego, która ze strony na stronę nabiera zupełnie innych odcieni. Mimo że świat rzuca im kłody pod nogi, są oni w stanie je przeskoczyć i o siebie zawalczyć. I nie tylko o siebie!

Jestem bardzo wdzięczna autorce za poruszenie bardzo ważnego społecznie tematu, jakim jest okrucieństwo wobec zwierząt, które niestety występuje jeszcze za często w naszym życiu. Ale również też o pracy w schronisku i o ludziach, którzy mają wielkie serce i dają tym zwierzakom wiele miłości. Niesamowicie poruszyła mnie ta część historii i długo o niej nie zapomnę.

Jedyne, do czego mogę się przyczepić, ale tak odrobinkę, to czasami bardzo dziecinne zachowania bohaterów, iście ze szkoły podstawowej, a przecież są dorosłymi. Jednak ten mały minusik zupełnie nie przyczynia się do odbioru historii, która mnie urzekła i wywołała ciepełko w moim serduchu. A to zakończenie wywołało łzy wzruszenia i radości.

Polecam gorąco!

Wystarczył rzut oka na tę okładkę, a już wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać! Ale gdy tylko usiadłam z nią w fotelu i zaczęłam czytać, to przepadłam!

Holly i Archie są jak dwa odmienne żywioły. Ona najchętniej spędzałaby każdą wolną chwilę z książką ze swoim kociakiem na kolanach. On, jak na gwiazdę hokeja przystało, bryluje w każdej możliwej sytuacji, a sarkazm to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Obserwowanie zachwytów nad książkami Eleny Armas szczerze mówiąc, trochę mnie odpychało od jej książek. Jednak otrzymanie prezentu od wydawnictwa, sprawiło, że w końcu przeczytałam jedną z jej powieści. Jakie są moje wrażenia?

Autorka swoją powieścią „The Long Game” całkowicie skradła moje serducho! Jej styl pisania, postacie i sceneria (naprawdę uwielbiam klimat małego miasteczka) były więcej niż przekonujące. Swoim stylem sprawiła, że przywiązałam się do bohaterów i skończyłam książkę w mgnieniu oka. Strony przewracały się po prostu same :)

Autorka opowiada nam historię ambitnej menadżerki piłkarskiej Adalyn, która z powodu nagrania wideo zostaje zesłana na wygnanie do Karoliny Północnej. Tam ma przywrócić do formy drużynę piłkarską złożoną z dziewięcioletnich dziewcząt, Zielonych Wojowników. Utalentowany bramkarz Cameron Caldani byłby idealnym partnerem, który mógłby ich w tym wesprzeć, ale po niefortunnym pierwszym spotkaniu między nimi wieje tylko chłodem i raczej nie widać szans na poprawę stosunków. Jednak Adalyn robi wszystko, co w jej mocy, aby przekonać go, że ma o niej błędne wyobrażenie i tak rozpoczyna się ich PRZYGODA!

Obserwowanie rozwoju ich relacji od pojawienia się Adalyn na terenie Cala było dla mnie nie lada rozrywką. To jak działali sobie na nerwy i ich gorące, pełne napięcia przekomarzanki za każdym razem wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Z każdym rozdziałem jednak ich relacja przeradza się w zupełnie inne uczucia, na które oboje nie są gotowi. I właśnie dlatego, książka mnie niesamowicie urzekła! Nie da się po prostu nie kochać tej dwójki. Chociaż na początku ich droga była wyboista i działali na siebie jak płachta na byka, to chemia między nimi jest opisana idealnie! I nawet te spicy sceny doskonale tu pasują i nie odpychały mnie, jak w wielu innych książkach.

A to znaczy, że pokochałam tę historię i zrozumiałam fenomen Eleny Adams! A na półce czekają jej poprzednie pozycje do nadrobienia!

Obserwowanie zachwytów nad książkami Eleny Armas szczerze mówiąc, trochę mnie odpychało od jej książek. Jednak otrzymanie prezentu od wydawnictwa, sprawiło, że w końcu przeczytałam jedną z jej powieści. Jakie są moje wrażenia?

Autorka swoją powieścią „The Long Game” całkowicie skradła moje serducho! Jej styl pisania, postacie i sceneria (naprawdę uwielbiam klimat małego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Seria książek Camilli Läckberg, których akcja toczy się w Fjällbace, należy do moich ulubionych! Jak tylko pojawiła się informacja o wydaniu kolejnego (już 11) tomu tej serii, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Fajnie było wrócić do Ericki i Patricka, zobaczyć, że ich rodzinka ma się dobrze i w dalszym ciągu darzą siebie naprawdę wielką miłością. Niestety, jak to w książkach autorki bywa, ich rodzinne życie zostaje zaburzone przez wiadomość o morderstwie. W miejscowej galerii zostaje znaleziony fotograf, który został zamordowany w bestialski sposób. A gdyby tego było mało, dwa dni później dochodzi do straszliwej zbrodni na pobliskiej wysepce. Patrick ma więc ręce pełne roboty!

„Kukułcze jajo” to bardzo przyjemna i wciągająca powieść detektywistyczna, w której Camilla Läckberg doskonale zbudowała napięcie. Autorka poruszyła w swojej historii bardzo ciekawy i aktualny temat, który dotyczy nienawiści i przemocy wobec osób transpłciowych. Powstrzymuję się jednak od oceniania, a przy tym daje do zrozumienia, że na miłość zasługuje każdy z nas, niezależnie od tego, kim jest.

W książkach Läckberg opisywane zbrodnie nie przypominały tych z amerykańskich seriali, gdzie sceny są bardzo dosadne i momentami przerażające. Jadnak tym razem, w „Kukułczym jaju” autorka pokusiła się o przedstawienie wymyślonych przez siebie zbrodni w bardzo brutalny sposób i muszę przyznać, że wyglądały one bardzo realistycznie i momentami makabrycznie. Niektóre ze scen są wręcz najgorszym koszmarem każdego człowieka.

Podsumowując: „Kukułcze jajo” to książka, którą otworzysz na pierwszej stronie i nie odłożysz jej, aż do przeczytania ostatniej. Jest to jedna z moich ulubionych części tej serii i już nie mogę doczekać, kiedy pojawią się kolejne. Powrót do historii Ericki i Patricka był bardzo przyjemny i moim zdaniem nie będzie to nasze ostatnie spotkanie. Mam nadzieję, że na kolejne nie będę czekać za długo.

Polecam gorąco!

Seria książek Camilli Läckberg, których akcja toczy się w Fjällbace, należy do moich ulubionych! Jak tylko pojawiła się informacja o wydaniu kolejnego (już 11) tomu tej serii, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Fajnie było wrócić do Ericki i Patricka, zobaczyć, że ich rodzinka ma się dobrze i w dalszym ciągu darzą siebie naprawdę wielką miłością. Niestety, jak to w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdy zobaczyłam zapowiedź „Drogi kości”, wiedziałam już, że muszę ją przeczytać! Szczególnie w tym jesiennym klimacie za oknem. Wskoczyłam więc pod kocyk i zatopiłam się w lekturze.

Pióro autora ma w sobie coś przyciągającego! Stworzył niesamowicie mistyczną i przerażającą atmosferę, od której ciężko było się oderwać! Połączenie tego klimatu z niesamowicie interesującymi bohaterami sprawiło, że z każdą stroną rosło moje zaciekawienie, co jeszcze na nich czeka.

Christopher Golden zabrał mnie w fascynującą podróż na Syberię przedstawioną z perspektywy kilku bohaterów, co nadaje im niesamowitej głębi. Jego opisy przenikliwego zimna i jego wpływu na ludzi powodowały u mnie dreszcze i poczucie przejmującego chłodu na plecach (dlatego lepiej czytać książkę z kubkiem gorącej herbaty).

Niepokojącą fascynację wywarły na mnie stworzenia pojawiające się w tej historii, które czyhały na bohaterów, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Piękne i majestatyczne, a przy tym przerażające i złośliwe, podążające ich śladem. I wreszcie Trakt Kołymski, długa droga ze żwirowej zmarzliny w pobliżu koła podbiegunowego, znana również jako Droga Kości. Wypadki śmiertelne są tu na porządku dziennym, a temperatura potrafi przekroczyć -60 stopni. Warto więc się zastanowić czy chcesz wyruszyć w tę podroż.

Jednak producent dokumentów Felix Teigland i operator kamery Jack Prentiss postanowili wyruszyć na Drogę Kości, aby zbadać ten najdalszy kraniec cywilizacji oraz legendy o nawiedzających go duchach na potrzeby nowego serialu. Czy im się to udało? Musicie dowiedzieć się sami ;)

Z początkiem książki miałam problem, by się w niej zagłębić, ale z każdą stroną moje zainteresowanie rosło, aż w końcu wsiąknęłam w tę opowieść na całego. To niesamowicie niepokojąca, a momentami wręcz brutalna historia pełna wydarzeń, o których nie śnisz nawet w najstraszniejszych koszmarach. Najgorsze jest jednak to, że nie możesz od nich uciec, bo dzieją się naprawdę! Autor w niesamowicie realistyczny, ale też poetycki i melancholijny sposób opisuje walkę o przetrwanie w najzimniejszym miejscu na ziemi.

Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłu na fabułę i sposobem, w jaki została napisana ta historia. Jeszcze nigdy nie czytałam nic podobnego, tak pobudzającego niepokój i oczekiwanie na kolejne wydarzenia. To zdecydowanie lektura dla lubiących mocne wrażenia! Skusisz się?

Gdy zobaczyłam zapowiedź „Drogi kości”, wiedziałam już, że muszę ją przeczytać! Szczególnie w tym jesiennym klimacie za oknem. Wskoczyłam więc pod kocyk i zatopiłam się w lekturze.

Pióro autora ma w sobie coś przyciągającego! Stworzył niesamowicie mistyczną i przerażającą atmosferę, od której ciężko było się oderwać! Połączenie tego klimatu z niesamowicie interesującymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dalia - młoda dziewczyna, dyplomowana zielarka, która prowadzi wyjątkową klubokawiarnię w Warszawie. Wiedzie sobie spokojne życie, aż pewnego dnia jej brat znika bez śladu, zostawiając po sobie kopertę z przedziwnym przedmiotem i adresem pewnego antykwariatu.

Dziewczyna postanawia to sprawdzić, ale zupełnie nie spodziewała się, że wizyta właśnie w tym antykwariacie całkowicie odmieni jej życie.

Podążanie śladami Dalli zapewniło mi przygodę, jakiej zupełnie się nie spodziewałam. Agnieszka Sorycz w swojej debiutanckiej powieści wciągnęła mie do niesamowitego świata pełnego rytuałów, zaklęć czy zielarskich mikstur.

Poznanie Sabatu i ich historii było dla mnie fascynującą przygodą, od której cieżko się oderwać. Bohaterowie tej powieści to barwne postaci, które nadają tej opowieści niesamowitego klimatu. Spotykają oni na swojej drodze wiele przeszkód, ale nie poddają się i walczą o przetrwanie i swoje pragnienia.

„Północny sabat” to nie tylko magiczna podróż, na którą wybierzesz się po otwarciu pierwszej strony. To także opowieść o wielkiej determinacji, by pokonać klątwę! Czy naszym bohaterom się to uda? Tego musicie dowiedzieć się już sami ;)

Jestem oczarowana tą historią i jestem w szoku, że tak mało o niej słychać. Mam nadzieję, że to się zmieni i sięgniecie po ten tytuł, bo naprawdę warto!

A ja niedługo zabieram się za kolejny tom! Jestem ciekawa, co dla naszych bohaterów przygotowała autorka ;)

@agnieszkasorycz z całego serduszka dziękuję, że mogłam poznać tę książkę! Jest po prostu fantastyczna!

Dalia - młoda dziewczyna, dyplomowana zielarka, która prowadzi wyjątkową klubokawiarnię w Warszawie. Wiedzie sobie spokojne życie, aż pewnego dnia jej brat znika bez śladu, zostawiając po sobie kopertę z przedziwnym przedmiotem i adresem pewnego antykwariatu.

Dziewczyna postanawia to sprawdzić, ale zupełnie nie spodziewała się, że wizyta właśnie w tym antykwariacie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Willow - czarownica z rodu McKenzich postanowiła opuścić dom rodzinny i wyprowadzić się na swoje. Znalazła fantastyczne miejsce, w którym czuję się naprawdę świetnie! Jednak radość z samodzielnego mieszkania psuje jej sąsiad, który nie przepada za czarownicami i robi wszystko, żeby jej życie stało się prawdziwym koszmarem. Pewnego dnia ów sąsiad przekracza wszystkie granice, zabijając kota Willow. Po stracie przyjaciela dziewczyna postanawia zemścić się na sąsiedzie (zdecydowanie słusznie) i za pomocą rytuału gwarantującego zemstę na wrogach sprowadza istotę, która ma jej pomóc dać nauczkę sąsiadowi.

I tu zaczyna się akcja!

Na drodze Willow pojawia się Ly Erg, fae ze szkockich wierzeń - wojownik o niezrównanej magicznej sile, którego jedynym celem jest zabicie wszystkich wrogów czarownicy. Willow musi zrobić wszystko by powstrzymać tę potężną istotę od wybicia wszystkich, którzy chcą oczyścić swoją okolicę z czarownic. Nie spodziewała się jednak, że przebywanie w towarzystwie Ly Erga spowoduje szybsze bicie serca i pojawienie się emocji, których już dawno nie odczuwała.

Ludka Skrzydlewska w kolejnej książce opisującej losy czarownic z Inverness totalnie mnie zauroczyła. Willow przeszła niesamowitą przemianę, a jednak nie straciła swojego pazura. Mimo sarkazmu i złośliwości, która była znakiem rozpoznawczym dziewczyny w pierwszym tomie, poznałam jej drugie oblicze. Stała się ona silną kobietą, która walczy o sprawiedliwość i życie swojej rodziny. A pomaga jej przy tym fantastycznie zbudowany fae o charakterze prawdziwego wikinga.

Jestem totalnie zauroczona tą powieścią, a najbardziej podobała mi się ta chemia, która pojawiła się między Willow, a Ly Ergiem. Z każdą stroną napięcie tylko rosło, a strony przewracały się same. „O jeden urok za daleko” to książka, która wciąga już od pierwszej strony, a jej magia sprawia, że zapominasz o całym świecie. Bo kto by czasem nie chciał zostać czarownicą i poznać zjawiskowego fae ;)

Jedyne co mogę zrobić w tej sytuacji to gorąco polecić Ci zatopienie w tej historii. Poznanie rodziny McKenzich to prawdziwa przygoda gwarantująca mnóstwo emocji. Jak już otworzysz karty tych powieści, przepadniesz w magicznym świecie, z którego ciężko będzie wrócić do normalności.

Willow - czarownica z rodu McKenzich postanowiła opuścić dom rodzinny i wyprowadzić się na swoje. Znalazła fantastyczne miejsce, w którym czuję się naprawdę świetnie! Jednak radość z samodzielnego mieszkania psuje jej sąsiad, który nie przepada za czarownicami i robi wszystko, żeby jej życie stało się prawdziwym koszmarem. Pewnego dnia ów sąsiad przekracza wszystkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Muszę się Wam szczerze przyznać, że ja do tej pory nie za chętnie sięgałam po biografie. Zmieniło się, to gdy dostałam do ręki książkę Katarzyny Drogi, która podjęła się napisania biografii Joanny Chmielewskiej.

Właśnie dzięki tej pozycji przekonałam się, że jest to gatunek, po który powinnam sięgać częściej. Do tej pory raczej nie miałam z nim do czynienia, ale teraz to się zmieni :)

Joanna Chmielewska była bardzo barwną postacią, uwielbianą nie tylko przez Polaków. Jej twórczość sięgała dalej, niż mogłoby się nam wydawać. W sumie to nic dziwnego, bo prowadziła naprawdę ciekawe życie. Choć nie zawsze należało ono do najłatwiejszych, ona radziła sobie doskonale! Zawsze znalazła wyjście z sytuacji, nawet jeśli na początku zupełnie nie było go widać.

Katarzyna Droga w niesamowicie lekkiej i przyjemnej formie przybliżyła nam życie polskiej królowej kryminału. Fajnie było „zobaczyć”, w jaki sposób powstawały powieści autorki w jej głowie, zanim pojawiły się na papierze. Czasy, w których żyła były trudne, często z poczuciem lęku na plecach, ale ona walczyła o siebie i swoich bliskich. Pokazała, że warto walczyć o siebie i swoje marzenia. Została pisarką przez duże P.

Jej pierwsza powieść pt. „Klin” niesamowicie przypadła mi do gustu. Fantastycznie się przy niej bawiłam i nabrałam chęci na kolejne pozycje spod jej pióra!

Muszę się Wam szczerze przyznać, że ja do tej pory nie za chętnie sięgałam po biografie. Zmieniło się, to gdy dostałam do ręki książkę Katarzyny Drogi, która podjęła się napisania biografii Joanny Chmielewskiej.

Właśnie dzięki tej pozycji przekonałam się, że jest to gatunek, po który powinnam sięgać częściej. Do tej pory raczej nie miałam z nim do czynienia, ale teraz to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

David Foenkinos po przeczytaniu anegdoty, w której dyrektorka obsady filmu „Harry Potter i kamień filozoficzny” wyznała, że wybrała dwóch chłopców, którzy idealnie pasowali do roli młodego czarodzieja z blizną, ale ostatecznie wybór padł na Daniela Radcliffe’a, postanowił napisać o tym drugim chłopcu.

Francuski pisarz zastanawiał się, co by się stało z chłopcem wykluczonym z obsady, tym, który był prawie Harrym Potterem. Wyobraził sobie ból, jaki odrzucenie mogło oznaczać dla 10-letniego chłopca, który tygodniami fantazjował o roli swojego życia! Oprócz empatii, jaką do niego żywił, był to także inny aspekt, który zainteresował autora. Rzadko oglądamy film o potencjalnym życiu, jakie mogliśmy mieć. Tutaj ten młody człowiek nie tylko przeżywa straszliwą porażkę, ale przez dwadzieścia lat widzi życie Daniela Radcliffe'a, takim, jakie mógłby wieść. To coś strasznie bolesnego. Nawet dla tych, którzy z jakiegoś dziwnego powodu nie ulegli szaleństwu młodego angielskiego czarodzieja.

Propozycja Davida Foenkinosa jest nie do odparcia. Ta historia balansuje pomiędzy szczerością dzieciństwa, a brutalnością rzeczywistości. Początkowo śledzimy codzienne życie małego dziecka, które niczym nie zaskakuje. Jednak seria zbiegów okoliczności sprawia, że ​​w ostatniej chwili zostanie odnaleziony przez producenta, który po zobaczeniu go uwierzy, że w końcu ma tego, którego szuka, aby zagrać Harry'ego Pottera w filmach. Następnie rozpoczyna się cykl przesłuchań, które doprowadzą Martina Hilla do finału, a także jak się później okazuje, do piekła. Od tej początkowej inscenizacji opartej na rzeczywistości autor zmierza ku fikcji i wyobraża sobie życie tego młodego człowieka, który pod jego piórem przyjmuje imię Martin Hill.

W tej powieści zabarwionej powagą, ale i humorem chłopak robi wszystko, co w jego mocy, aby uniknąć szerzącego się wszędzie fenomenu Harry'ego Pottera. Aby uciec od współczesnego świata, Martin Hill nie waha się schronić się w Luwrze, gdzie spotyka inne „dwójki”. Autor rozwija opowieść z pewną przyziemnością. Jednak gdzieś z tyłu głowy przeczuwamy nadchodzącą rozpacz. Werdykt jest taki, że po długim zwlekaniu drugie dziecko zostanie wybrane ze względu na to „coś ekstra”, o czym nic nie wiemy (a to jest najokrutniejsze). Pojawiają się tu motywy sądu i drugiej szansy.

W tej antybaśniowej powieści jego postać, która przechodzi od porażki do porażki, wymusza na czytelniku empatię, ale czasem i irytację, gdy jako dorosły wciąż nie może przejść do kolejnego rozdziału swojego życia. W świecie pozorów, gdzie wydajność jest wartością kardynalną, a szczęście dyktaturą, opublikowanie historii całkowitej porażki jest gestem oryginalnym i odważnym. Z drugiej strony, czy klucz zaproponowany przez powieściopisarza na końcu książki wyrwie Martina Hilla z złego samopoczucia?

To absolutnie przemyślana powieść o sukcesie i porażce. Ale pisarz nie chce widzieć porażki jako celu samego w sobie: porażka może być koniecznym krokiem, ponieważ czasami trzeba coś stracić, aby później odnieść sukces. Wszyscy jesteśmy „numerem dwa” w pewnym momencie naszego życia. A zwycięzcy nie zawsze są najszczęśliwsi.

David Foenkinos po przeczytaniu anegdoty, w której dyrektorka obsady filmu „Harry Potter i kamień filozoficzny” wyznała, że wybrała dwóch chłopców, którzy idealnie pasowali do roli młodego czarodzieja z blizną, ale ostatecznie wybór padł na Daniela Radcliffe’a, postanowił napisać o tym drugim chłopcu.

Francuski pisarz zastanawiał się, co by się stało z chłopcem wykluczonym...

więcej Pokaż mimo to