rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Dla mnie to była nowa historia. Nie słyszałem jeszcze o kobiecie, która w Auschwitz - fabryce śmierci - walczyła o życie tych, którzy dopiero na świat przyszli.

Nie ma co tu się rozpisywać, bo to jest jedna z tych pozycji, które trzeba przeczytać. Konieczne jest zdobywanie takiej wiedzy, żeby komuś do głowy nie przyszło naśladownictwo pana z wąsem.

Nina Majewska-Brown opowieść prowadzi do tego w interesujący sposób. Mamy punkt widzenia dwóch różnych narratorek, dzięki czemu nie jest to zwykłe odtworzenie historii wyciągniętej z zapisków i relacji osadzonych.

Książka ma do tego wiele przypisów, które przybliżają i wyjaśniają, jak funkcjonowało Auschwitz. A na koniec możemy przeczytać wiele relacji byłych więźniarek obozu.

"Anioł życia z Auschwitz" to bardzo dobra pozycja. Na początku czytelnik dostaje interesująca i opartą na prawdziwych wydarzeniach opowieść fabularną. Później rzeczową literaturę faktu.

Dla mnie to była nowa historia. Nie słyszałem jeszcze o kobiecie, która w Auschwitz - fabryce śmierci - walczyła o życie tych, którzy dopiero na świat przyszli.

Nie ma co tu się rozpisywać, bo to jest jedna z tych pozycji, które trzeba przeczytać. Konieczne jest zdobywanie takiej wiedzy, żeby komuś do głowy nie przyszło naśladownictwo pana z wąsem.

Nina Majewska-Brown...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fajnie się to czyta. Po prostu. Bez większych analiz i interpretacji.

Historia przedstawiona przez Reeve'a to świetna młodzieżówka. Nie znajdziemy tu wielkich problemów filozoficzno-egzystencjalnych. Rozważań o ludzkim bycie. Czy psychologicznie wielowarstwowo złożonych postaci.

To jest po prostu dobra "przygodówka". Chociaż muszę przyznać, że "Cynową Księgę" czytało się najsłabiej z dotychczasowych tomów. Miałem wrażenie, że już trochę znam ten schemat i że autor trzyma się rozwiązań fabularnych, które mu się po prostu sprawdzały.

Nie zmienia to faktu, że zakończenie zachęca czytelnika do sięgnięcia po kolejny tom.

Fajnie się to czyta. Po prostu. Bez większych analiz i interpretacji.

Historia przedstawiona przez Reeve'a to świetna młodzieżówka. Nie znajdziemy tu wielkich problemów filozoficzno-egzystencjalnych. Rozważań o ludzkim bycie. Czy psychologicznie wielowarstwowo złożonych postaci.

To jest po prostu dobra "przygodówka". Chociaż muszę przyznać, że "Cynową Księgę" czytało się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie tego się spodziewałem, ale rozumiem czemu ta książka powstała.

Garrad Conley wychował się w konserwatywnej (w moim rozumieniu nawet bardzo konserwatywnej) rodzinie. Wielkim ciosem dla jego bliskich jest, więc jego coming out. Jego rodzice uważają, że homoseksualizm to choroba. Co więcej, sam auto uważa, że może się wyleczyć. Trafia na terapię konwersyjną...

Liczyłem, że "Wymazać siebie" będzie reportażem. Zdyskredytuje terapię. Obnaży obłudę religijnych fundamentalistów.

W rzeczywistości to (naprawdę ładne), ale jednak przede wszystkim opisy uczuć Garrarda Conleya. Autor ukazuje, jak odkrywał swoją seksualność. Razem z nim przeżywamy zmagania jakie toczył wewnątrz siebie. Obserwujemy zmieniające się jego relacje z rodziną. Samej terapii jest jednak najmniej, a liczyłem, że będzie kompletnie odwrotnie.

I chociaż "Wymazać siebie" mnie nie porwało i nie będę tej pozycji raczej polecał, to rozumiem, że Garrard Conley taką książkę w ramach terapii i rozliczenia się z samym sobą musiał napisać. Terapia konwersyjna, choć opisana zdawkowo, musi zostawiać w jej uczestnikach blizny, które być może nigdy się nie zagoją.

Nie tego się spodziewałem, ale rozumiem czemu ta książka powstała.

Garrad Conley wychował się w konserwatywnej (w moim rozumieniu nawet bardzo konserwatywnej) rodzinie. Wielkim ciosem dla jego bliskich jest, więc jego coming out. Jego rodzice uważają, że homoseksualizm to choroba. Co więcej, sam auto uważa, że może się wyleczyć. Trafia na terapię konwersyjną...

Liczyłem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część cyklu była naprawdę dobrym czytadłem. Dużo się działo, akcja utrzymywała dobre tempo, a do tego fajni i niejednoznaczni bohaterowie.

Po drugiej części nie miałem dużych oczekiwań. Znów liczyłem przede wszystkim na dobrą rozrywkę... i się nie przeliczyłem!

Może i "Złoto Drapieżcy" nie wciąga tak mocno jak pierwsza część, a akcja nie angażuje w takim samym stopniu, ale wciąż jest dobrze. Wciąż jest interesująco.

Wątek przygodowy - niezły. Dość luźno kontynuowana jest fabuła z pierwszej części. Lepiej poznajemy się z bohaterami. Są też nowe - całkiem interesujące - postaci.

"Złoto Drapieżcy" śmiało możemy uznać za udaną kontynuację historii Toma i Hester. Za kolejne tomy wezmę się całkiem ochoczo.

Pierwsza część cyklu była naprawdę dobrym czytadłem. Dużo się działo, akcja utrzymywała dobre tempo, a do tego fajni i niejednoznaczni bohaterowie.

Po drugiej części nie miałem dużych oczekiwań. Znów liczyłem przede wszystkim na dobrą rozrywkę... i się nie przeliczyłem!

Może i "Złoto Drapieżcy" nie wciąga tak mocno jak pierwsza część, a akcja nie angażuje w takim samym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem czy to dlatego, że dawno nie czytałem reportaży, ale dla mnie to jest pozycja kompletna. Nie znajduję tu słabych opowieści.

Każda z historii - czy to kilkustronicowa, czy kilkudziesięcio - jest interesująca. Każda z nich odciska jakieś piętno na czytelniku. Bo warto też tutaj przemycić ostrzeżenie dla osób, które chciałyby się zapoznać z tą pozycją - nie jest to lektura lekka i przyjemna.

Rosja to kraj absurdu, ale i brutalności. A Jelena Kostiuczenko ukazuje to bez żadnych zmiękczaczy i upiększeń. Cały czas jest brudno, ciasno, duszno, niewygodnie... ale przy tym bardzo prawdziwie.

Do tego trudno nie docenić pracy autorki, która wszędzie sama docierała. Wszystkiego doświadczyła, a nierzadko wcielała się w różne role.

"Przyszło nam tu żyć" to pozycja bardzo dobra, ale dziś - gdy za naszą wschodnią granicą trwa wojna - również bardzo ważna. Warto się z nią zapoznać i dowiedzieć, jak wygląda życie w Rosji.

Nie wiem czy to dlatego, że dawno nie czytałem reportaży, ale dla mnie to jest pozycja kompletna. Nie znajduję tu słabych opowieści.

Każda z historii - czy to kilkustronicowa, czy kilkudziesięcio - jest interesująca. Każda z nich odciska jakieś piętno na czytelniku. Bo warto też tutaj przemycić ostrzeżenie dla osób, które chciałyby się zapoznać z tą pozycją - nie jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Grunt to nie mieć wygórowanych oczekiwań! :)

Zaczynając "Zabójcze maszyny" nie oczekiwałem wielkiej powieści. Nastawiałem się nawet na scenariusz, w którym okaże się, że jest to pozycja, która dla ponad 30-letniego faceta okaże się być może trochę zbyt infantylna.

"Zabójcze maszyny" to oczywiście nie jest wybitna powieść, która ukształtuje obraz świata w najbliższych latach. To prostu dobra, a nawet bardzo dobra, rozrywka.

Dzieje się tam od początku naprawdę dużo. Fabuła prowadzona jest dwuwątkowo i jest to udane rozwiązanie. Bohaterowie, choć młodzi, to naprawdę są przekonujący i fajnie napisani.

I jeszcze jedno. Przed rozpoczęciem lektury, wydawało mi się, że świat przedstawiony w książce może być mocno naciągany. Jak przecież miasta mogą podróżować i zjadać się nawzajem?

Tymczasem jest on przedstawiony zgrabnie, prosto, ale logicznie. Nie ma tu jakichś naciąganych i absurdalnych scenariuszy. Jeżeli kolejne tomy będą utrzymane przynajmniej na tym samym poziomie, to czas spędzony z tym cyklem będzie naprawdę przyjemny.

Grunt to nie mieć wygórowanych oczekiwań! :)

Zaczynając "Zabójcze maszyny" nie oczekiwałem wielkiej powieści. Nastawiałem się nawet na scenariusz, w którym okaże się, że jest to pozycja, która dla ponad 30-letniego faceta okaże się być może trochę zbyt infantylna.

"Zabójcze maszyny" to oczywiście nie jest wybitna powieść, która ukształtuje obraz świata w najbliższych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co by było, gdyby o wartości ludzkiego życia decydowała "przydatność" albo "nieprzydatność"? Co by było, gdyby te decyzja podejmował ktoś - czyli władza - odgórnie? Co by było, gdybyśmy całe swoje życie musieli podporządkować przyjętym odgórnie zasadom?

Na te pytanie w "Jednostce" odpowiada Ninni Holmqvist. To historia o świecie, w którym głównym (jedynym?) ludzkim celem jest prokreacja.

Nie jest to jednak opowieść o walce z władzą, o sprzeciwie wobec panujących zasad czy obronie swojego "ja". "Jednostka" to historia opowiedziana z perspektywy, a jakże, jednostki - 50-letniej Dorrit, która wobec braku dzieci straciła swój "termin ważności".

Idziemy z nią przez podróż po tym dziwnym (z perspektywy dzisiejszych czasów) świecie. Razem z nią go odkrywamy i się do niego dopasowujemy albo też mu sprzeciwiamy.

"Jednostka" to pozycja, z którą warto się zapoznać. Jest ona napisana sprawnie. Czyta się ją szybko, a co najważniejsze - skłania do refleksji. Pozycja warta polecenia.

Co by było, gdyby o wartości ludzkiego życia decydowała "przydatność" albo "nieprzydatność"? Co by było, gdyby te decyzja podejmował ktoś - czyli władza - odgórnie? Co by było, gdybyśmy całe swoje życie musieli podporządkować przyjętym odgórnie zasadom?

Na te pytanie w "Jednostce" odpowiada Ninni Holmqvist. To historia o świecie, w którym głównym (jedynym?) ludzkim celem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powoli zaczynam żałować, że poznałem się z Cormoranem i Robin. Jeszcze bardziej zaczynam żałować, że ich po prostu polubiłem.

"Serce jak smoła" to już szósta część kryminalnego cyklu o prywatnym detektywie i błyskotliwej asystence. Nie będę tu pisał o czym ta książka jest, bo:
1) każdy może sobie to przeczytać z tyłu okładki
2) naprawdę uważam, że nie warto

Już poprzednia część cyklu ("Niespokojna krew") była dla mniej bardziej opowieścią obyczajową niż kryminalną. Dużo ciekawsze stawały się dla mnie losy Robin i Cormorana.

Podobnie, a nawet jeszcze mocniej, było w przypadku "Serca jak smoła". Wątek kryminalny - czyli ten w moim rozumieniu w takiej książce najważniejszy - kompletnie mnie nie zaciekawił. Może na ostatnich 100-150 stronach książka mnie wreszcze wciągnęła... ale ona ma ich cholera ponad 1000...

Dawno żadna pozycja mi się tak nie dłużyła i nie poczułem takiej ulgi kończąc lekturę. Przygody bohaterów znów okazały się ciekawsze... ale też pozostawiały wiele do życzenia. Nie były na przykład tak rozbudowane i wielowątkowe, jak w poprzedniej części.

Dla mnie była to kalka (i to niezbyt udana) z poprzednich tomów.

Powoli zaczynam żałować, że poznałem się z Cormoranem i Robin. Jeszcze bardziej zaczynam żałować, że ich po prostu polubiłem.

"Serce jak smoła" to już szósta część kryminalnego cyklu o prywatnym detektywie i błyskotliwej asystence. Nie będę tu pisał o czym ta książka jest, bo:
1) każdy może sobie to przeczytać z tyłu okładki
2) naprawdę uważam, że nie warto

Już poprzednia...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mitologia słowiańska Jakub Bobrowski, Mateusz Wrona
Ocena 7,2
Mitologia słow... Jakub Bobrowski, Ma...

Na półkach: ,

Znamy mitologię grecką. Znamy też rzymską. Ostatnio w popkulturze popularna stała się mitologia nordycka. Interesujemy się kulturą zachodnią, niektórzy inspirują się wschodnią. Ale wielu z nas zapomina, że jesteśmy Słowianami.

Moim zdaniem kultura słowiańska, nasze mity i legendy są przez nas zapomniane. Jest to przestrzeń niezgłębiona i nie tak dobrze udokumentowana. A nie mamy się czego wstydzić. I jak we wszystkim, można znaleźć wiele podobieństw z innymi, "lepszymi" kulturami. My też mamy swoje demony, wampiry czy wilkołaki.

Jakub Bobrowski i Mateusz Wrona przybliżają nam ten świat. Warto z tego skorzystać i zapoznać się z naszymi korzeniami.

Znamy mitologię grecką. Znamy też rzymską. Ostatnio w popkulturze popularna stała się mitologia nordycka. Interesujemy się kulturą zachodnią, niektórzy inspirują się wschodnią. Ale wielu z nas zapomina, że jesteśmy Słowianami.

Moim zdaniem kultura słowiańska, nasze mity i legendy są przez nas zapomniane. Jest to przestrzeń niezgłębiona i nie tak dobrze udokumentowana. A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Będzie krótko.

"Osobliwy dom Pani Peregrine" wciągnął i był obiecujący. Żadna z części tego cyklu nie była wybitna, ale nieźle się je czytało. Finalnie jednak cieszę się, że w końcu skończyłem ten cykl.

Mam wrażenie, że Ransom Riggs nie miał już za bardzo pomysłu na ostatnie trzy książki. Tak jakby miał podpisany kontrakt na sześć tytułów i one musiał powstać.

O ile poprzednie części nieźle się czytało i coś się w nich po prostu działo tak "Plagi..." mnie po prostu znudziły. Bohaterowie cały czas tacy sami, zwroty akcji jakieś takie mało zawrotne i co najgorsze - cały czas czytelnik czuje do jakiego finału to zmierza. Fajnie, że to już koniec....

Będzie krótko.

"Osobliwy dom Pani Peregrine" wciągnął i był obiecujący. Żadna z części tego cyklu nie była wybitna, ale nieźle się je czytało. Finalnie jednak cieszę się, że w końcu skończyłem ten cykl.

Mam wrażenie, że Ransom Riggs nie miał już za bardzo pomysłu na ostatnie trzy książki. Tak jakby miał podpisany kontrakt na sześć tytułów i one musiał powstać.

O ile...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ewidentnie mam jakiś problem z książkami epokowymi, tymi najbardziej znanymi i zbierającymi największe laury i słowa uznania... Wydaje mi się, że do takich właśnie pozycji zalicza się "Bastion" Stephena Kinga.

Może właśnie w tym tkwi problem? Że od takich książek zawsze wymagam dużo?

Nie mogę powiedzieć, że "Bastion" był zły i nudny. Ale ostatecznie lektura tej książki strasznie mi się dłużyła. Pod koniec już trochę nie mogłem doczekać się końca i nawet nie miałem takiego czegoś, jak zwykle miewa się pod koniec książki - że tą końcówkę pochłania się już na raz, bo jest się bardzo ciekawym, jak to wszystko się zakończy.

W moim przypadku było zgoła odmiennie. Zaczęło się znakomicie, cały czas chciałem czytać tę książkę i myślałem, że pochłonę ja w chwilę moment. Ale czym dalej, tym moje tempo czytania i zaangażowania w tę pozycję mocno spadało.

Ewidentnie mam jakiś problem z książkami epokowymi, tymi najbardziej znanymi i zbierającymi największe laury i słowa uznania... Wydaje mi się, że do takich właśnie pozycji zalicza się "Bastion" Stephena Kinga.

Może właśnie w tym tkwi problem? Że od takich książek zawsze wymagam dużo?

Nie mogę powiedzieć, że "Bastion" był zły i nudny. Ale ostatecznie lektura tej książki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobry wstęp do wielkiego finału całego cyklu. Nie ma co za dużo pisać o tej pozycji. Po prostu jest to bardzo dobra przygodówka. Od początku wpadamy w wir wydarzeń. Nie ma czasu na wstępy, nie ma czasu na przypomnienia, nie ma czasu na rozważania.

W piątej części "Osobliwego Domu Pani Peregrine" akcja toczy się po prostu błyskawicznie. Nie ma miejsca na przeżycia bohaterów, rozbudowę ich relacji czy zastanawianie się co siedzi im w głowach. Wątki poboczne są, ale spłycone do minimum. Dla mnie nie stanowiło to problemu. Lekka pozycja przygodowa, którą czyta się błyskawicznie.

Dobry wstęp do wielkiego finału całego cyklu. Nie ma co za dużo pisać o tej pozycji. Po prostu jest to bardzo dobra przygodówka. Od początku wpadamy w wir wydarzeń. Nie ma czasu na wstępy, nie ma czasu na przypomnienia, nie ma czasu na rozważania.

W piątej części "Osobliwego Domu Pani Peregrine" akcja toczy się po prostu błyskawicznie. Nie ma miejsca na przeżycia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początek muszę się wytłumaczyć - "Praca marzeń" wpadła w moje ręce dość przypadkowo. Sam bym sobie jej na pewno nie kupił, bo po prostu nie lubię "kołczingu". Zwykle sprowadza się on dla mnie do haseł w stylu "uwierz w siebie", "sky is the limit" etc.

Miałem nadzieję, że tutaj będzie inaczej. W końcu chodzi tu o karierę zawodową, a nie jako takie podejście do życia. Z czasem zaczęło się to jednak sprowadzać do tego, czego się spodziewałem.

"Znajdź swoje mocne strony", "inwestuj w siebie", "ucz się cały czas". Ciężko nie odnieść wrażenia, że jest to książka napisana przez korpoludki dla innych korpoludków. Jeżeli ktoś pracował w różnych środowiskach z różnymi ludźmi, to większość z tych porad uzna zapewne za bezsensowne.

Oczywiście z tej książki można wynieść kilka fajnych rzeczy, ale całościowo - jej lekturę uważam za stratę czasu. Zapewne są ludzie, którym trzeba obwieścić wprost takie "prawdy oczywiste", ale (zapewne trochę nieskromnie) uważam, że ja do nich nie należę.

No i ostatni rozdział, na który składało się sto porad od ludzi na stanowiskach był dla mnie takim spuentowaniem tej książki: "zawsze podążaj za swoimi marzeniami", "odkryj swoje supermoce". Ja po prostu nie lubię takiej "kołoczowej" gadki.

Na początek muszę się wytłumaczyć - "Praca marzeń" wpadła w moje ręce dość przypadkowo. Sam bym sobie jej na pewno nie kupił, bo po prostu nie lubię "kołczingu". Zwykle sprowadza się on dla mnie do haseł w stylu "uwierz w siebie", "sky is the limit" etc.

Miałem nadzieję, że tutaj będzie inaczej. W końcu chodzi tu o karierę zawodową, a nie jako takie podejście do życia. Z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawno nie miałem tak mieszanych uczuć przy wystawianiu oceny. "Niespokojna krew" to nie była zła książka, ale nie była to też pozycja bardzo dobra.

Piąty tom przygód Cormorana Strike'a niby czytało się przyjemnie. Problem w tym, że ta książka nie wciągała. Nie było tak, że nie potrafiłem jej odłożyć; że nie mogłem się doczekać kiedy będę miał wolną chwilę, żeby przejść przez kolejne strony. Nawet finał (czyli jakieś ostatnie 100 stron) rozbijałem sobie na trzy czy cztery podejścia.

Sądzę, że głównym problemem była niezbyt porywająca główna historia kryminalna. Była dość mocno zawiła, z mnóstwem bohaterów i nie dość, że sama w sobie jakoś nie wciągała, to jeszcze łatwo było się w niej pogubić.

W pewnym momencie złapałem się na tym, że bardziej interesuje mnie życie prywatne głównych bohaterów i wątki poboczne, a raczej nie tak to powinno wyglądać.

Ostatecznie "Niespokojną krew" czytałem (momentami nawet trochę męczyłem) dość długo. Po kolejną część z cyklu na pewno jednak sięgnę, bo Cormorana i Robin po prostu polubiłem.

Dawno nie miałem tak mieszanych uczuć przy wystawianiu oceny. "Niespokojna krew" to nie była zła książka, ale nie była to też pozycja bardzo dobra.

Piąty tom przygód Cormorana Strike'a niby czytało się przyjemnie. Problem w tym, że ta książka nie wciągała. Nie było tak, że nie potrafiłem jej odłożyć; że nie mogłem się doczekać kiedy będę miał wolną chwilę, żeby przejść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początek malutki SPOILER. Zakończenie trzeciej części troszkę mnie zaskoczyło, bo wyglądało na to, że historia jest już opowiedziana. A tu przecież jeszcze są trzy tomy!

Dlatego też do "Mapy dni" podszedłem z pewnymi drobnymi obawami. Czy to nie będzie na siłę przeciągane? Czy nie powstaną jakieś niestworzone wątki, aby tylko zapełnić kolejne strony?

I niestety. Z początku, a właściwie przez dobrą połowę książki, odnosiłem wrażenie, że miałem rację. Oczywiście, szybko wchodzimy w dobrze nam znany osobliwy świat. Spotykamy się z bohaterami, których poznaliśmy już całkiem nieźle przez trzy poprzednie tomy...

Jednak "Mapa dni" rozkręca się powoli. Ciągnie się, dłuży się... momentami nawet wlecze się. Poprzednie części były dla mnie po prostu dobrymi "przygodówkami", w których sporo się działo.

Fajnie było zobaczyć, że bohaterowie się zmieniają. Dojrzewają. Zaczynają samodzielnie myśleć. Ale przygód było mało, a to głównie dzięki nim "Osobliwy dom..." tak dobrze mi się czytało.

Później książka "rusza". Robi się ciekawiej, niebezpieczniej, po prostu bardziej interesująco. I kończy się tak, że po kolejną część jednak złapię z zainteresowaniem. Całościowo, "Mapa dni" jednak mnie rozczarowała.

Na początek malutki SPOILER. Zakończenie trzeciej części troszkę mnie zaskoczyło, bo wyglądało na to, że historia jest już opowiedziana. A tu przecież jeszcze są trzy tomy!

Dlatego też do "Mapy dni" podszedłem z pewnymi drobnymi obawami. Czy to nie będzie na siłę przeciągane? Czy nie powstaną jakieś niestworzone wątki, aby tylko zapełnić kolejne strony?

I niestety. Z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Krótko - dla mnie to najlepsza książka jaką przeczytałem. I to nie tylko autorstwa Kinga (z którym często miałem jakoś nie po drodze), ale w ogóle.

Przez ponad 900 stron ani razu się nie nudziłem, co więcej - wielokrotnie miałem problem z przerwaniem lektury. Oczywiście, na tylu stronach King porusza mnóstwo wątków - mamy tu widmo apokalipsy małego miasteczka, relacje małomiasteczkowe, walkę o władzę, jest też kwestia kryminalna, a także wiele innych pomniejszych wątków.

Na tylu stronach (kolejna oczywistość) poznajemy również mnóstwo bohaterów, ale narracja jest tak poprowadzona, że raczej nie pogubimy się kto jest kim.

I to czego bałem się najbardziej - zakończenie. Moim zdaniem King wiele swoich książek potrafił zepsuć jakimś dziwnym/głupim/bezsensownym/wydumanym finałem. Tutaj - może nie jest idealnie, ale właściwie czepianie się też byłoby na wyrost.

Krótko - dla mnie to najlepsza książka jaką przeczytałem. I to nie tylko autorstwa Kinga (z którym często miałem jakoś nie po drodze), ale w ogóle.

Przez ponad 900 stron ani razu się nie nudziłem, co więcej - wielokrotnie miałem problem z przerwaniem lektury. Oczywiście, na tylu stronach King porusza mnóstwo wątków - mamy tu widmo apokalipsy małego miasteczka, relacje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydaje mi się, że moje pokolenie (urodzeni w latach 90.) doskonale wie o tym, że w Czarnobylu doszło do katastrofy w elektrowni jądrowej, ale nie do końca wie - dlaczego? jakie były jej skutki? co się wtedy działo?

Agam Higginbotham w swojej książce na te wszystkie pytania odpowiada. "O północy w Czarnobylu" to szczegółowy reportaż napisany w przystępnym fabularyzowanym stylu. Jest w nim mnóstwo technicznych wyjaśnień, które chwilami stają się jednak ciężkie w odbiorze.

Jako całość "O północy..." należy uznać za bardzo dobrą pozycję. Docenić należy ogrom pracy jaką Adam Higginbotham musiał wykonać, aby tak skrupulatnie i rzetelnie zrelacjonować wydarzenia tamtej nocy.

"O północy w Czarnobylu" ukazuje także, jak działa władza, jak funkcjonował ówczesny świat i czym w obliczu systemu są zwykli ludzie. Chociaż książka Higginbothama mnie nie zachwyciła, to jest to pozycja, którą trzeba poznać.

Wydaje mi się, że moje pokolenie (urodzeni w latach 90.) doskonale wie o tym, że w Czarnobylu doszło do katastrofy w elektrowni jądrowej, ale nie do końca wie - dlaczego? jakie były jej skutki? co się wtedy działo?

Agam Higginbotham w swojej książce na te wszystkie pytania odpowiada. "O północy w Czarnobylu" to szczegółowy reportaż napisany w przystępnym fabularyzowanym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu "Blade Runnera" sporo sobie obiecałem po kolejnej książce Philipa K. Dick'a. Tym bardziej, że koncepcja świata, w którym II wojnę światową wygrywają Państwa Osi wydała się niezwykle ciekawa.

Dick nie skupia się na tym - jak się spodziewałem - jak funkcjonowałby świat w ujęciu globalnym, jakie byłyby relacje między państwami. Ukazuje to, jak mogliby zachowywać się ludzie, jakie byłyby ich uczucia i myśli.

Dick przedstawia nam historię kilku bohaterów - z totalnie różnych grup społecznych, różnych narodowości, żyjących niejako w innych światach.

I w gruncie rzeczy jest to dobry pomysł, taka historia mogłaby być ciekawa. Sama opowieść momentami jest jednak nudnawa. Chwilami się dłuży, przemyśleń bohaterów jest aż za dużo i się "zapętlają". "Człowiek z wysokiego zamku" to książka, która zostawi czytelnika z pewnymi przemyśleniami. Finalnie to jednak pozycja, która mnie rozczarowała.

Po przeczytaniu "Blade Runnera" sporo sobie obiecałem po kolejnej książce Philipa K. Dick'a. Tym bardziej, że koncepcja świata, w którym II wojnę światową wygrywają Państwa Osi wydała się niezwykle ciekawa.

Dick nie skupia się na tym - jak się spodziewałem - jak funkcjonowałby świat w ujęciu globalnym, jakie byłyby relacje między państwami. Ukazuje to, jak mogliby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znów dobrze, a nawet bardzo dobrze, bawiłem się czytając przygody osobliwych dzieci. Była to moim zdaniem najlepsza z trzech - dotychczas przeze mnie przeczytanych - części cyklu. Akcja toczy się błyskawicznie, szybko się w niej odnajdujemy i nie tracimy zbyt wiele czasu na usilne przypominanie sobie, co wydarzyło się w poprzedniej książce.

Jednak, gdy zastanowiłem się, czemu bawiłem się lepiej niż podczas poprzednich części, to sprawa wydała się dość jasna. Przez większość historii mniej było osobliwych dzieci. Główna akcja w tej części toczyła się z Jake'iem i Emmą. Przez co mniej było "dziecinnych" rozważań i problemów.

Bo niestety chyba cały czas mam problem, jako 30-letni facet, z historią, w której głównymi bohaterami są małe dzieci. Momentami są one irytujące, a ich zachowania totalnie absurdalne. I to raczej się w tej historii nie zmieni. A cały czas trzymam się swojej teorii, że nie da się polubić książki, gdy nie polubisz głównego bohatera.

Znów dobrze, a nawet bardzo dobrze, bawiłem się czytając przygody osobliwych dzieci. Była to moim zdaniem najlepsza z trzech - dotychczas przeze mnie przeczytanych - części cyklu. Akcja toczy się błyskawicznie, szybko się w niej odnajdujemy i nie tracimy zbyt wiele czasu na usilne przypominanie sobie, co wydarzyło się w poprzedniej książce.

Jednak, gdy zastanowiłem się,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po ponad dwóch latach od przeprowadzki do Warszawy wreszcie zrobiłem coś, aby lepiej poznać swoje (już nie takie) nowe miasto.

"Sekrety" znalazłem pod choinką. I sądzę, że na początek lepszego poznania stolicy to niezły wybór. Jerzy S. Majewski dał zbiór opowieści i ciekawostek, które moim zdaniem nie są powszechnie znane wszystkim. Jedne są ciekawsze, inne nudniejsze, a niektóre zaskakujące. Po przeczytaniu "Sekretów" z pewnością w parę miejsc będę chciał się udać.

Książka do tego jest fajnie wydana. Każdy sekret opatrzony jest ładnie wkomponowanymi zdjęciami.

Po ponad dwóch latach od przeprowadzki do Warszawy wreszcie zrobiłem coś, aby lepiej poznać swoje (już nie takie) nowe miasto.

"Sekrety" znalazłem pod choinką. I sądzę, że na początek lepszego poznania stolicy to niezły wybór. Jerzy S. Majewski dał zbiór opowieści i ciekawostek, które moim zdaniem nie są powszechnie znane wszystkim. Jedne są ciekawsze, inne nudniejsze, a...

więcej Pokaż mimo to