-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-05-27
2023-12-29
2023-12-29
2023-12-27
2023-12-11
2023-12-20
2023-12-19
2023-12-18
2023-12-18
2023-12-11
2023-11-07
2023-10-20
2023-11-09
Z kochaną Agatą na pewno nudzić się nie będziecie! Zapewni Wam rozrywkę, której się nie zapomina. Po wydarzeniach z poprzedniej części i kryzysie, który mógł wywołać wojnę, wszystko się powoli stabilizuje. Ludzi pozbawiono wspomnieć, a nasza główna bohaterka jest jedną z nielicznych, której się upiekło i zna całą prawdę. Obecnie pracuje jako asystentka bibliotekarki w szkole dla Iskier, zajmuje się siostrą oraz szykuje się do ślubu! Tylko zamiast projektować zaproszenie i wybierać suknię, rada nie daje jej spokoju i ponownie miesza w swoje utarczki. Spawy przybierają nieprzyjemny obrót, ponieważ zaczyna pojawiać się coraz więcej demonów i może być w to zamieszany Dawid, który ładnie korzysta z danej mu wolności… Czy rzeczywiście jest temu winny? Czy Agacie uda się wyjść za mąż? Czy rada da jej wreszcie spokój?
Tego tomu chyba najbardziej wyczekiwałam w tym roku. Przygody Agaty to świetna rozrywka i wracanie do niej sprawia mnóstwo radości. Im dalej idziemy z fabułą, tym bardziej nawiązujemy do mitologii słowiańskiej, co dodaje genialnego klimatu całej historii.
Jeżeli chodzi o postacie to porównując ich z pierwszej części a tej to przeszli ogromną przemianę. Agatka choć trochę nieporadna w świecie ludzi, to o dziwo kiedy zagłębiła się w świecie Iskier potrafiła się tam jakoś poruszać. Potrafi się postawić i wyostrzył się jej sarkazm. Choć coś z uroczej, nieporadnej kluski jej zostało i autorka to świetnie wyważyła. Dawid nasz demon też przeszedł dość dużą przemianę. Odkąd odzyskał wolność i może samodzielnie podejmować decyzję, stał się bardziej rozważny. Chociaż dalej obecność Agaty obok niego, sprawia że szybko traci zimną krew i zdrowy rozsądek. No i w tej części wybija nam się jeszcze Bartek. Choć jest uroczy i potulny, to jest już taką ciepłą kluską, że to aż przesada, choć jego umiejętność chciałabym mieć.
Jednak chyba ten tom pochłonęłam najszybciej. Jakoś od pierwszej strony przepadłam i jak zaczęłam to oderwałam się dopiero, jak skończyłam całość! Może to przez długi czas oczekiwania na ten tom, a może przez to, że działo się w niej naprawdę dużo. Z tą częścią nie będziecie się nudzić, to mogę zagwarantować! Autorka świetnie wyważyła akcję i dywagacje, humor i powagę. Sprawiło to, że czytało się ją z ogromną przyjemnością i choć miała to być trylogia, to przez to zakończenie, zastanawiam się czy jednak kolejne części nie powstaną, bo kilka furtek wciąż jest tam otwartych.
Dlatego jeśli zaczęliście przygody z Agatą to koniecznie sięgnijcie po Z magią jej do twarzy. Spędzicie z nią genialnie czas, nie będziecie mogli się od niej oderwać i może mitologia słowiańska Was zainteresuje? Naprawdę ogromnie się cieszę, że miałam okazję zapoznać się z tą fabułą, bo wiele bym straciła. To książka, która bardzo poprawiła mi samopoczucie i mam nadzieję, że jak po nią sięgniecie, to Wasz humor też się poprawi!
Z kochaną Agatą na pewno nudzić się nie będziecie! Zapewni Wam rozrywkę, której się nie zapomina. Po wydarzeniach z poprzedniej części i kryzysie, który mógł wywołać wojnę, wszystko się powoli stabilizuje. Ludzi pozbawiono wspomnieć, a nasza główna bohaterka jest jedną z nielicznych, której się upiekło i zna całą prawdę. Obecnie pracuje jako asystentka bibliotekarki w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-10
Rodzina Gawroszów dalej pędzi przez meandry życia. Na drodze co chwila pojawiają się nowe przeszkody. Azja jak zwykle musiałam poszperać i odkryć kolejne sekrety, które mogą doprowadzić do katastrofy. Jednakże wśród tej rodzinki cicha woda brzegi rwie. Amelia coraz bardziej obawia się o swoją przyszłość. Adela jako że stała się pełnoletnia chce z tych przywilejów korzystać i wreszcie się zakochać. A rodzice starają się zapanować nad tą całą chmarą. Czy im się uda? Jakie będą dalsze losy tej rodzinki? Jakie sekrety jeszcze wyjdą na jaw?
Doczekaliśmy się wreszcie finalnego tomu tej przeuroczej rodzinnej sagi. Nie przypuszczałam, ze tak się w nią wciągnę i z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych części. Spędziłam z nią rok i kompletnie nie żałuję. Ubawiłam się co niemiara, a przy tym konkretnym tomie płakałam jak małe dziecko. Żadne moje przypuszczenia nie zakładały takiego scenariusza. Nie spodziewałam się też, że autorce uda się tutaj jeszcze wcisnąć kolejne sekrety, sądziłam, że więcej się już nie da, a jednak!
Jeżeli chodzi o postacie, to raczej nie odczujecie od nich dużej przemiany. Chyba największa pojawiła się u Alberta po jednym wydarzeniu, które mogło odmienić jego życie diametralnie. Adela też się inaczej zachowuje, ale to przez stan emocjonalny, który przeżywa. Jeszcze Ariel przeżywa duże załamanie nerwowe. Tak to, jak wspominałam kiedyś przy recenzji poprzednich części ja serdecznie współczuje rodzicom i dziadkom, to jak oni w krótkim czasie muszą zmierzyć się z tyloma problemami to jest niepojęte i nie wiem czy ktokolwiek dałby radę.
I choć naprawdę uwielbiam ten tom i złamał mi on serce to jednak muszę wspomnieć o kilku sprawach, które mnie drażniły. Niestety coś się stało nie tak z korektą. Było strasznie dużo błędów językowych, spacje w środku wyrazów, podwójne końcówki czasowników np. „zrobili li”. Już nie licząc tego bardzo zastanawiający jest fakt, że w momencie wyjaśnienia sytuacji skąd oni są bogaci to jakby im się pojawiła skarbonka bez dna. Zastanawia mnie jaki to musiałby majątek żeby tyle luksusów wszystkim zapewnić. Zwłaszcza niewyjaśniony jest wątek z adwokatem, gdzie padło zdanie, że nie mają tyle gotówki, żeby kilka rozdziałów później wyciągnąć ot tak parę set tysięcy złotych i fundować kolejne rzeczy. Coś mi tutaj zgrzytało. No nie zaprzeczę, że cała sprawa z Arielem to była tak potraktowana po macoszemu. Najpierw straszono czytelnika konsekwencjami, a później o sprawie zapomniano i nic się nie wyjaśnia. To może bardziej osobista preferencja, jednak też nie podobał mi się zabieg pod koniec rozdziałów lub niektórych akapitów, zdanie, które mnie denerwuje i psuje przypuszczenia „szkoda, że jeszcze nie wiedziała, co ją czeka”, „nie przypuszczała, że to może być ostatnia chwila” itp. Nie psujmy czytelnikowi zabawy...
Jednak żeby tylko nie narzekać to oczywiście też pochwalę. Głównie w tej części autorka postanowiła poruszyć kilka ważnych kwestii takich ludzkich czy społecznych. Radzenie sobie z chorobą i traumą, poddaniu się szantażyście i jeszcze kilka, o których wspominać nie będę, bo mogę zaspojlerować wydarzenia. Mnie jednak uderzyło coś innego, chodzi mi o relacje rodzinne. W tej rodzinie choć każdy miał sekrety i gdy wychodziły na jaw, wszyscy siadali razem i zastanawiali się co mogą razem zrobić. Byli dla siebie wsparciem i podporą. Zwłaszcza najbardziej chwyciła mnie chwila rozmowy Adeli z mamą związaną z pokojem Azji (staram się na okrętkę to opowiedzieć, by nic nie zdradzić). Reakcja mamy była przecudowna i podejrzewam, że niejedna dziewczyna chciałaby taką rodzicielkę, która by tak pomogła i doradziła.
Żałuję, że przed rozpoczęciem lektury nie przygotowałam się w zapas chusteczek, bo potem byłam cała rozmazana. Ta część jest taką wielką wiśnią na torcie tej historii. Rozwiązuje wszystkie tajemnice, dostarcza innych, poważniejszych problemów, jednak i daje nadzieję, że może być też lepiej. Pomimo tego, że jest akapit o moich narzekaniach, to nie zmienia to faktu, że dawka emocji, która została mi dostarczona przyćmiewa te drobne wady. Ja żyłam tą historią i żałuję, że tak szybko mi minęła. Chętnie poznałabym jak bohaterowie będą sobie radzić za np. 10 lat, to mógłby być ciekawy dodatek do tej serii.
Rodzina Gawroszów dalej pędzi przez meandry życia. Na drodze co chwila pojawiają się nowe przeszkody. Azja jak zwykle musiałam poszperać i odkryć kolejne sekrety, które mogą doprowadzić do katastrofy. Jednakże wśród tej rodzinki cicha woda brzegi rwie. Amelia coraz bardziej obawia się o swoją przyszłość. Adela jako że stała się pełnoletnia chce z tych przywilejów korzystać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-19
Cath i Wren to bliźniaczki, które właśnie mają rozpocząć studia. Choć są siostrami, to bardzo się od siebie różnią. Wren to ta ładniejsza, bardziej popularna, która wymienia chłopaków jak rękawiczki. Cath to ta spokojniejsza, bardziej skryta i odpowiedzialna. Ciosem dla drugiej siostry była informacja, że pierwsza nie chce z nią mieszkać w akademiku, bo chce rozpocząć nowy etap i poznać nowe osoby. Dla introwertyczki to skok na głęboką wodę, bo kampus jest ogromny, jest masa ludzi, a jej współlokatorka do najmilszych osób nie należy. Cath jednak ma sposób, by od tego uciec, bo jest ogromną fanką, i nie tylko ona, książek o Simonie Snow, do tego stopnia, że zaczęła tworzyć fanfik, który zbiera wokół siebie coraz więcej fanów. Oczekiwanie na finałowy tom serii sprawia, że liczba odsłon rośnie w zastraszającym tempie, a presja jest coraz większa. Jak pogodzić hobby z realnymi obowiązkami? Czy Cath uda się przełamać swoje lęki? Czy rodzina przetrwa rozłąkę?
Osiem lat tamu, kiedy czytałam pierwsze polskie wydanie tej powieści, jej fanką nie zostałam. Nie potrafię i nie pamiętam już dokładnie, wyjaśnić dlaczego mi się wtedy nie podobała, ale wspomnień z nią dobrych nie miałam. Wydawała mi się nudna, ciągnąca się i nie potrafiłam się utożsamić z postaciami. Teraz kiedy ją skończyłam zdanie mam kompletnie inne. Tym razem naprawdę spodobała mi się, byłam zaangażowana i rozumiałam wszystkie fanfikowe rozterki Cath. Zastanawiający jest fakt, jak gust człowieka może się zmienić po kilku latach.
Autorka zagłębia się w świat książkoholików, którzy w oczekiwaniu na kolejne części lub niepogodzenia się z przedstawionym zakończeniem, tworzą własne alternatywne finały lub shipy. Cath uwielbia Simona i Baza, to w naszych czasach można by to było porównać do tworzenia historii miłosnych Harry’ego i Drako z Harry Pottera. Jednak to nie wszystko, co tam znajdziecie, bo poruszone są aspekty porzucenia dzieci przez rodzica, kwestie uzależnień, brak wiary we własne umiejętności czy odkrywanie własnych emocji.
Wiadomo, że jakieś wady musiały mi pozostać po tych latach, ale podejrzewam, że niektórzy mają podobne przemyślenia. Cath była interesująco wykreowana. To nie jest taka typowa postać kreowana w tamtych czasach, ale obecnie też. Niby jest to osoba introwertyczna, którą można łatwo manipulować i wykorzystać, która nie widzi świata poza bańką fanfika, nie ma własnego zdania i jest zależna od bliskich osób. Z drugiej strony Cath w przeciągu wydarzeń otwiera się na nowe, próbuje, eksperymentuje, nie ugina się i jest dość konsekwentna w swoich postanowieniach. Wren można nazwać jej przeciwieństwem, choć to dziewczyna, która chce posmakować wolności i się bawić. Wolno uczy się na błędach i to chyba można uznać za jej największą wadę. Osobiście najbardziej przeszkadzał mi Levi. Autorka zrobiła go aż za bardzo idealnego. Choć na początku zrobił coś, przez co można by go było potępić, to jakoś szybko jest mu to zapomniane i potem już jest tylko „panem idealnym”. Pojawia się zawsze kiedy potrzeba, wyjdzie z pracy, żeby komuś pomóc, przejedzie cztery godziny w śnieżycy, by przytulić przyjaciela. No dosłownie cud nie człowiek i tego było zdecydowanie za dużo.
Jednak biorąc pod uwagę, że i tak zdanie o tej powieści zmieniło mi się bardzo to mogę ją polecić. Może przez to, że dołączyłam do świata książkowego i jej społeczności, to po tylu latach bardziej jestem w stanie zrozumieć wszystkie zachwyty, a nie jak za pierwszym razem, kiedy ja dopiero wracałam do czytania. Tylko to wydanie jest trochę bogatsze. Żeby nie było, to teraz na końcu książki znajdziecie kilka fragmentów ze świata Simona i Cath, które nigdy wcześniej nie ujrzały światła dziennego i choć nic nowego nie wnoszą, to zawsze ciut więcej treści z tego świata.
Cath i Wren to bliźniaczki, które właśnie mają rozpocząć studia. Choć są siostrami, to bardzo się od siebie różnią. Wren to ta ładniejsza, bardziej popularna, która wymienia chłopaków jak rękawiczki. Cath to ta spokojniejsza, bardziej skryta i odpowiedzialna. Ciosem dla drugiej siostry była informacja, że pierwsza nie chce z nią mieszkać w akademiku, bo chce rozpocząć nowy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-15
Raczej książkę „Fangirl” już większość zna lub wie o czym opowiada. Dla tych co jednak nie wiedzą, to mamy tutaj historię bliźniaczek, które rozpoczynają studia. Jedna z nich, Cath, jest ogromną fanką serii książek o Simonie Snow i czekając na ostatnią część zaczęła pisać fanfik. Dziewczyna jest introwertyczką, dlatego ucieczka do świata fanfikowego to dla niej idealne rozwiązanie. Tylko czy siostry dadzą sobie radę same? Do czego doprowadzi ucieczka do świata fikcyjnego?
Takich nowości na rynku wydawniczy się nie spodziewałam. Książka była wydana w Polsce po raz pierwszy w 2015 roku i ja ją wtedy czytałam i niestety, fanką nie zostałam. Jednak po tylu latach chciałam dać jej drugą szansę, zwłaszcza w nowej formie, bo była szansa, że może wyjść naprawdę dobrze!
Powieści graficzne są o tyle dobre, że jak denerwują nas długie opisy lub za dużą ilość przemyśleń bohaterów, to w tej wersji są one mocno obcięte. Skupiamy się głównie na najważniejszych wydarzeniach i dialogach. Nawet pokusiłam się o to, by najpierw przeczytać powieść graficzną, a potem klasyczną wersję, by powiedzieć Wam, na której stronie dokładnie kończą się wydarzenia w tej okrojonej wersji. Także wyszło mi, że pierwsza część „Fangirl” kończy się dokładnie na 125 stronie, od taka mała ciekawostka.
Za to bardzo spodobała mi się kreska tej powieści! Nie spodziewałam się, że tak ładnie wyjdzie, chociaż główne bohaterki są bliźniaczkami, a w tej kresce tak dobrze tego podobieństwa nie widać. W klasycznej wersji było często wspominane, że ludzie ich ze sobą mylili i gdyby Wren nie ścięła włosów, a Cath zdjęła okulary, to trudno by było je rozróżnić. To taka jedna z rzeczy, które mi się rzuciły w oczy. Poza tym innych jakiś uwag nie mam, bo z przyjemnością śledziłam kolejne wydarzenia.
Tak odnośnie fabuły czy kreacji bohaterów, to szerszą opinię znajdziecie w recenzji pierwotnej wersji i nie chciałabym się powtarzać i na siłę przeciągać. Także jak dla mnie to naprawdę miłe zaskoczenie, że dostaliśmy powieść graficzną tej historii, bo coś czuje, że naprawdę wielu osobom przypadnie do gustu, a dla fanów będzie to super dodatek zobaczyć bohaterów stworzonych przez kogoś innego i nadanie im konkretnego wyglądu. Przy recenzji pierwotnej wersji wspominałam, że naprawdę cieszę się, że mamy wznowienie. Osiem lat temu jej nie doceniłam, teraz się to zmieniło i jestem niezwykle ciekawa, jak będą wyglądać i jak będą grube kolejne części.
Raczej książkę „Fangirl” już większość zna lub wie o czym opowiada. Dla tych co jednak nie wiedzą, to mamy tutaj historię bliźniaczek, które rozpoczynają studia. Jedna z nich, Cath, jest ogromną fanką serii książek o Simonie Snow i czekając na ostatnią część zaczęła pisać fanfik. Dziewczyna jest introwertyczką, dlatego ucieczka do świata fanfikowego to dla niej idealne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-22
2023-12-03
2023-12-03
2023-11-30
W tej wersji mamy Adę, a nie Adasia. Rozpoczyna się nowa rekrutacja do Akademii Pana Kleksa. Nasza główna bohaterka mieszka w Nowym Jorku i właśnie obchodzi swoje dwunaste urodziny. Do Ady przybywa Mateusz by zaprosić ją do akademii, ale ich pierwsze spotkanie nie należy do najlepszych. Dziewczyna jest osóbką bardzo zorganizowaną i analityczną nie wierzy, że może pójść do magicznego świata. Jednak postanawia tam pójść, ponieważ pada zdanie, że może odnaleźć odpowiedzi na temat jej taty. Jak wygląda teraz Akademia? Czego będą się uczyć? Co stało się z ojcem Ady?
Akademia Pana Kleksa Jana Brzechwy to była jedna z moich ulubionych lektur z podstawówki. Gdy dowiedziałam się, że ma wyjść nowa wersja to bałam się jej. Ta powieść ma wielu autorów i istniała obawa, że straci całą swoją magię. Zaszło w niej wiele zmian odnośnie zasady, które były w oryginale. Jednak sama fabuła nawiązywała do pierwotnej wersji i poznaliśmy jedno z "co by było gdyby...".
Jeśli chodzi o postacie to mamy tutaj dużą mieszankę. Ada jako nasza główna bohaterka, jak wcześniej wspominałam, jest osobą rozsądną i analityczną. Lubi planować i działać regularnie. Za sprawą przebywania w akademii staje się bardziej dzieckiem, zaczyna się bawić i cieszyć dzieciństwem. Łatwo ją polubić, utożsamić się z nią i zadaje pytanie, które raczej sami byśmy zadali gdybyśmy byli na jej miejscu. Za to mam więcej zastrzeżeń do samej postaci Pana Kleksa. W oryginalnej wersji jest on bardziej szalony, charyzmatyczny i niekonwencjonalny. Tutaj jest raczej bezpieczny i powściągliwy. Szkoda, bo był w tym potencjał, a nie został wykorzystany.
Za to super, że moje obawy były bezpodstawne. Mamy tutaj czterech autorów i mogło to się różnie potoczyć. Jednak co do fabuły nie mam za bardzo czego się czepiać. Wszystko zachowało się mniej więcej w oryginalnej koncepcji. Jako przykład można podać kwestię piegów. U Jana Brzechwy były one ważnym elementem dla podopiecznych, tutaj mamy piegomaty, które wskazywały poziom wewnętrznego dziecka. To dokładniej wyjaśnia się w fabule i ma sens, ale nie chce za dużo zdradzać. Same zajęcia dla dzieci też były ciekawe i pomysłowe. Osobiście zakochałam się w aleminacji! Takie lekcje mogłyby być w szkołach. Mówić o swoich planach, jednak zamiast słowa "ale" używać słowa "więc". To bardzo motywowało dzieci i wskazywało cele na przyszłość.
No dla mnie chyba największym bólem jest podążanie, aż za bardzo, za poprawnością polityczną. Dlaczego to właśnie ta historia musiała przejść przemianę? To miało swój urok polscy chłopcy, którzy właśnie kończyli 12 lat i ich imiona rozpoczynały się na literę A. Tutaj są dzieci z całego świata, różnej płci, też kończyli właśnie 12 lat, a co do imion była dowolność. Szkoda, bo ta historia była świetna i super obrazowała dziecięcą wyobraźnie i jak ona jest ważna. Nie będę odmawiać tej wersji braku przekazu, bo jest ich naprawdę sporo i są ważne.
Trudno mi jednoznacznie powiedzieć czy to zła książka czy dobra. Ma ona swój urok i ważne przekazy, jednak nie ma tej dawki magii, co miał oryginał. Jeśli patrzymy na nią jako oddzielną historię, a nie w nawiązaniu do oryginału to jest bardzo dobra i wiele młodych osób znajdzie w niej coś dla siebie. Można się z niej wiele nauczyć i pokazuję magię empatii. Jeśli jednak porównujemy te dwie książki, to jednak dużo jej brakuje i utraciła swoją wyobraźnię i magię, była za bardzo zachowawcza.
W tej wersji mamy Adę, a nie Adasia. Rozpoczyna się nowa rekrutacja do Akademii Pana Kleksa. Nasza główna bohaterka mieszka w Nowym Jorku i właśnie obchodzi swoje dwunaste urodziny. Do Ady przybywa Mateusz by zaprosić ją do akademii, ale ich pierwsze spotkanie nie należy do najlepszych. Dziewczyna jest osóbką bardzo zorganizowaną i analityczną nie wierzy, że może pójść do...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to