Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Co ja przed chwilą przeczytałam??? Ta manga jest tak absurdalna, że aż nie mogę w to uwierzyć. Niby powinnam się już przyzwyczaić do tego jak skrzywione potrafią być mangaki, a jednak za każdym razem rozwala mi mózg, jak czytam twory tego pokroju... Ja wiem, że większość mang z gatunku yaoi rządzi się pewnymi pogiętymi prawami, ale powinny być jakieś granice.
To jest jak robienie sobie jaj z ofiar pedofilii. Czy autorka chce nam wmówić, że traumę po molestowaniu można wyleczyć... molestowaniem? Serio???

Co ja przed chwilą przeczytałam??? Ta manga jest tak absurdalna, że aż nie mogę w to uwierzyć. Niby powinnam się już przyzwyczaić do tego jak skrzywione potrafią być mangaki, a jednak za każdym razem rozwala mi mózg, jak czytam twory tego pokroju... Ja wiem, że większość mang z gatunku yaoi rządzi się pewnymi pogiętymi prawami, ale powinny być jakieś granice.
To jest jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Absurdalne i durne. Kolejna mangaka traktująca lekko molestowanie i gwałt. Gdyby nie babcia stanerka to dałabym maksymalnie 2/10.
Serio, da się zrobić dobre i sensowne yaoi, ale niestety te są nieliczne w porównaniu z tymi beznadziejnymi :(

Absurdalne i durne. Kolejna mangaka traktująca lekko molestowanie i gwałt. Gdyby nie babcia stanerka to dałabym maksymalnie 2/10.
Serio, da się zrobić dobre i sensowne yaoi, ale niestety te są nieliczne w porównaniu z tymi beznadziejnymi :(

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po tym jak Yoneda Kou, Hidaka Shoko i Ranmaru Zariya (nie wspominając już o TogaQ i Kichiku Neko!) postawiły poprzeczkę dość wysoko, nie potrafię już tego typu historyjek oceniać wyżej niż 5/10. Fabuła jest tu po prostu zbyt śmieszna i nieprawdopodobna (pod tym względem chyba lepiej wypadają koreańskie manhwy, ale to też różnie bywa).
No i odrobinę irytują mnie te cieniutkie kończyny i mocno nieproporcjonalne sylwetki postaci, chociaż u Ogawy Chise nie wygląda to wcale tak źle, kreska jest dość miła dla oka, nie to co niektóre potworki yaoi.

Ech, no i znajdź sobie teraz coś co ci się naprawdę spodoba! :'(

Po tym jak Yoneda Kou, Hidaka Shoko i Ranmaru Zariya (nie wspominając już o TogaQ i Kichiku Neko!) postawiły poprzeczkę dość wysoko, nie potrafię już tego typu historyjek oceniać wyżej niż 5/10. Fabuła jest tu po prostu zbyt śmieszna i nieprawdopodobna (pod tym względem chyba lepiej wypadają koreańskie manhwy, ale to też różnie bywa).
No i odrobinę irytują mnie te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiam kreskę Zariyi, jest cudowna! Aż by się chciało, żeby manga ciągnęła się w nieskończoność tylko po to, by móc podziwiać i delektować się nią.

No i ponownie erotyka na wysokim poziomie. Nawet bardzo odważne sceny są ujęte przez autorkę w taki sposób, że czytelnik nie czuję zniesmaczenia, a wręcz przeciwnie. Nie sposób nie podziwiać świetnego warsztatu Zariyi, cudnej detaliczności z jaką rysuje postaci, proporcjonalności ich ciał - zwłaszcza właśnie w scenach erotycznych.

Fabuła również mnie wciągnęła i nie mogę się doczekać na dalsze losy bohaterów (zwłaszcza, że pierwszy tomik zakończył się w takim momencie).

Uwielbiam kreskę Zariyi, jest cudowna! Aż by się chciało, żeby manga ciągnęła się w nieskończoność tylko po to, by móc podziwiać i delektować się nią.

No i ponownie erotyka na wysokim poziomie. Nawet bardzo odważne sceny są ujęte przez autorkę w taki sposób, że czytelnik nie czuję zniesmaczenia, a wręcz przeciwnie. Nie sposób nie podziwiać świetnego warsztatu Zariyi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ocena głównie dla opowiadania o parze Royce x Jude.
Wolałabym, żeby Zariya poświęciła im cały tomik, czuję lekki niedosyt. Bez pozostałych opowiadań mogłabym się obyć, zresztą nie lubię "jednorozdziałówek".

Opowiadanie nie jest może bardzo ambitne, ale wciągnęło mnie. Fabuła jak dla mnie całkiem interesująca i nie naciągana jakoś mocno, bo taka choroba faktycznie istnieje (no musiałam wyguglować), więc jest jakieś usprawedliwienie dla dużej ilości erotyki.

Kreska autorki jest po prostu obłędna, ta detaliczność i proporcje ciał... nie mogłam się napatrzeć na postaci, zwłaszcza pięknego długowłosego Royce'a.
Bardzo lubię w tym opowiadaniu też to, że sceny erotycznie nie są wulgarne, jak w co niektórych (a właściwie w większości) yaoi, ale bardzo zmysłowe i świetnie narysowane... aż serce szybciej bije ;)

Nie mogę się doczekać na więcej takich mang od Ranmaru Zariyi.

Ocena głównie dla opowiadania o parze Royce x Jude.
Wolałabym, żeby Zariya poświęciła im cały tomik, czuję lekki niedosyt. Bez pozostałych opowiadań mogłabym się obyć, zresztą nie lubię "jednorozdziałówek".

Opowiadanie nie jest może bardzo ambitne, ale wciągnęło mnie. Fabuła jak dla mnie całkiem interesująca i nie naciągana jakoś mocno, bo taka choroba faktycznie istnieje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chciałam sobie właśnie zrobić krótką przerwę od literatury fantasy. Nastrojona opisem na okładce i pełnymi zachwytu recenzjami na LC postanowiłam sięgnąć po "Bez słów" w nadziei na dobrze napisaną, piękną i poruszającą historię. Jakież było moje rozczarowanie gdy, zamiast oczekiwanych wzruszeń, otrzymałam grafomański twór dorównujący kiczem i banałem latynoskim telenowelom. Trudno się doszukać w tej powieści pozytywów, a te elementy, które miały potencjał zostały zrujnowane przez beztalencie autorki. W momentach, gdzie powinnam czuć współczucie dla dwójki głównych bohaterów, miałam jedynie ochotę parsknąć śmiechem.

"Bez słów" to historia napisana gorzej niż słaby fanfic. Zacznijmy od prostych jak konstrukcja cepa zdań, które mają tu miażdżącą przewagę nad złożonymi (zresztą niezbyt rozwiniętymi) i potwornie ubogim słownictwem narratorki.
Postaci są po prostu do bólu szablonowe i jednowymiarowe. Tylko postać Archera powstrzymywała mnie od porzucenia tego koszmarku już po pierwszych paru rozdziałach - niemy, wyobcowany i pokrzywdzony przez życie młody mężczyzna, byłam ciekawa, jak potoczy się jego historia... ale i to autorka szybko zepsuła, robiąc z niego kolejnego "przystojniaka".

Co do dialogów to wywołały u mnie jedynie politowanie - sztuczne, banalne i bez polotu, jakby pisane bez żadnego namysłu, tylko po to, żeby zapełnić trochę miejsca. Nie mogę również nie wspomnieć o kompozycji całej powieści, kolejnej rzeczy, która "leży i kwiczy". Narratorka po prostu powierzchownie przedstawia nam co się dzieje, wyciągając czasami jakąś scenę ze szczegółami, żeby zaserwować nam jakiś dialog i akcję. Nie do końca wiem, jak ubrać w słowa moje odczucia, ale mam wrażenie jakby autorka nie miała pomysłu na wypełnienie luk pomiędzy poszczególnymi "scenami", więc wstawiła fragment bezsensownej narracji, który nic nie wnosi poza tym, że zapełnia miejsce i irytuje. Na przykład, jak Bree bierze prysznic, ubiera się w koszulkę i szorty, robi makijaż, układa włosy, bierze prysznic, wyprowadza psa, jedzie na plażę opalać się, robi sałatki w restauracji, i tak dalej do znudzenia. Wspominałam o prysznicu?

Wytrwałam do końca właściwie tylko po to by móc bez wyrzutów sumienia wyrazić swój niesmak. Mogłabym cały esej napisać, na temat tego, dlaczego ta książka jest zła, ale po co? Przyznam, że miała ona parę swoich "momentów", ale kilka ładnych zdań nie zmienią faktu, że to opakowana w miłą dla oka okładkę szmira. Dlatego ilość opinii zachwalających ten twór i jego wysoka ocena napawa mnie oburzeniem i sprawia, że mam ochotę wyrzucić laptopa przez okno.

Zdaję sobie sprawę, że moja opinia jest mocno subiektywna i może trochę zbyt surowa. Być może dlatego, że moje oczekiwania były stanowczo za wysokie, spodziewałam się dobrze napisanej, poruszającej powieści, dostałam zwykłe do cna tandetne erotyczne czytadło, ukryte nieudolnie pod maską głębi i dramatu. Nie mogę wyjść z niedowierzania, jak coś tak słabego zbiera tak dobre opinie. Smutne to trochę.
A może to ze mną jest coś nie tak, że nie dostrzegam fenomenu tej powieści?

Chciałam sobie właśnie zrobić krótką przerwę od literatury fantasy. Nastrojona opisem na okładce i pełnymi zachwytu recenzjami na LC postanowiłam sięgnąć po "Bez słów" w nadziei na dobrze napisaną, piękną i poruszającą historię. Jakież było moje rozczarowanie gdy, zamiast oczekiwanych wzruszeń, otrzymałam grafomański twór dorównujący kiczem i banałem latynoskim telenowelom....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo przeciętne czytadło. Przez ponad 100 stron nie się nic szczególnego, a akcja na dobre rozkręca się dopiero w połowie książki. I kiedy myślisz sobie, że zrobiło się całkiem ciekawie autorka serwuje najbanalniejsze, kompletnie oklepane zakończenie jakie tylko da się wymyślić. Trudno mi stwierdzić, czy Pani Haddock po prostu się nie chciało napisać tego lepiej czy raczej nie potrafiła wpaść na bardziej oryginalny pomysł (żadne dobrze nie świadczy o autorce).

Nie szczególnie spodobał mi się także wątek czarodzieja Cosmila i tajemniczej "Pustki"; czytelnik dostaje za mało informacji, nawet jak na wprowadzenie do następnego tomu, przez co nie wiadomo o co w ogóle chodzi i fragmenty te brzmią jak zwykle zapychacze. Zapewne miało to zaintrygować czytelnika i trzymać go w napięciu, ale efekt jest raczej odwrotny jeśli chodzi o mnie.

Co do rozwoju romansu pomiędzy Francescą i Saberem też mam pewne obiekcje. Zaczęło się całkiem nieźle; narratorka, ku mojej uldze, nie wspominała ciągle jaki on przystojny i jak bardzo jest na niego napalona, jak w wielu tego typu powieścidłach - wręcz przeciwnie, bohaterowie nie przepadali za sobą, docinali sobie, i to było w porządku. Niestety nagle, nie wiadomo jak i kiedy, uczucia bohaterów się zmieniły, a po pierwszym razie głównej bohaterki, z czego autorka nie zrobiła wielkiego halo i Saber nawet nie dowiedział się, że pozbawił pannę wianuszka, w ogóle robiło się sztampowo. Sama nie wiem, może za bardzo się czepiam, ale można było poprowadzić to znacznie lepiej.

Chociaż moja "recenzja" ma bardzo negatywny wydźwięk, w rzeczywistości nie jest wcale tak źle. Można się przy tej książce nie najgorzej bawić, o ile nie macie zbyt wygórowanych oczekiwań. Jeśli macie chętkę na coś baaardzo niewymagającego, żeby się zrelaksować to można przeczytać, aczkolwiek myślę, że nietrudno znaleźć do tego celu czegoś lepszego.
Miejmy nadzieję, że autorka rozkręci się i kolejny tom będzie znacznie lepiej dopracowany i oryginalniejszy, bo niestety debiut Pani Haddock tyłka nie urywa.

Bardzo przeciętne czytadło. Przez ponad 100 stron nie się nic szczególnego, a akcja na dobre rozkręca się dopiero w połowie książki. I kiedy myślisz sobie, że zrobiło się całkiem ciekawie autorka serwuje najbanalniejsze, kompletnie oklepane zakończenie jakie tylko da się wymyślić. Trudno mi stwierdzić, czy Pani Haddock po prostu się nie chciało napisać tego lepiej czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli tak wygląda narracja w każdej powieść Kinga to raczej nie zostanę fanką jego twórczości. (Co prawda czytałam także "Miasteczko Salem", ale to było wiele lat temu i nie pamiętam, czy miałam wtedy takie same obiekcje).

Mimo fascynującej fabuły książka ta bardzo mi się dłużyła; autor okropnie rozwlekał narrację i opisywał rzeczy kompletnie nieistotne, co sprawiało, że trudno było się tak naprawdę wciągnąć w akcję.
O ile w wielu powieściach narzekam na brak dobrych opisów i detaliczności, tak tu mamy tego po prostu za dużo.
Czasami wychodziło to na dobre akcji, bo stopniowało napięcie, ale przeważnie było to tak irytujące, że pomijałam niektóre akapity albo tylko przelatywałam je wzrokiem, a czasem po prostu odkładałam książkę na półkę.
Myślałam, że bez problemu zakończę ją w parę dni, a zajęło mi to jakieś 2 tygodnie...

Poza tym jednak "Cmętarz zwieżąt" był naprawdę interesujący, a niektóre fragmenty były tak dobrze i ciekawie napisane, że z grubsza wynagradzały rozwlekłą narrację.
Nie żałuję spędzonego z nią czasu, choć drugi raz na pewno nie sięgnę po tę pozycję.
Ogólnie polecam, ale nie wiem czy jest to powieść dla ludzi niecierpliwych czy lubujących się w bardziej wartkiej akcji ;)

PS Jest jedna rzecz, która mnie nurtuje... czy w USA dzieci są inteligentniejsze i szybciej się rozwijają niż w innych państwach czy po prostu amerykańskich pisarzy ponosi?

Jeśli tak wygląda narracja w każdej powieść Kinga to raczej nie zostanę fanką jego twórczości. (Co prawda czytałam także "Miasteczko Salem", ale to było wiele lat temu i nie pamiętam, czy miałam wtedy takie same obiekcje).

Mimo fascynującej fabuły książka ta bardzo mi się dłużyła; autor okropnie rozwlekał narrację i opisywał rzeczy kompletnie nieistotne, co sprawiało, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię absurdalny humor w tej mandze, ale ta cała sprawa z prezesem to już gruba przesada. Nie podoba mi się to jak autorka ukazuje próbę, czy raczej zamiar, gwałtu, tak jakby to nie było nic wielkiego, jakby nie traktowała tego na serio. To jest po prostu niewłaściwe. Dlatego też ocena tego tomu jest niższa niż pozostałych.
Mimo wszystko jednak całą serię "Butterfiels, Flowers" polecam, jeśli ktoś lubi komedie romantyczne z absurdalnych (i nieco zboczonym) humorem. Historia jest zabawna i nietuzinkowa ;)

Lubię absurdalny humor w tej mandze, ale ta cała sprawa z prezesem to już gruba przesada. Nie podoba mi się to jak autorka ukazuje próbę, czy raczej zamiar, gwałtu, tak jakby to nie było nic wielkiego, jakby nie traktowała tego na serio. To jest po prostu niewłaściwe. Dlatego też ocena tego tomu jest niższa niż pozostałych.
Mimo wszystko jednak całą serię "Butterfiels,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wymiękłam po kilku rozdziałach, miałam dość idiotycznych kłótni, ciągłego płaczu i dramatycznego wyznawania sobie miłości na przemian... no bo ile można?
Może kiedyś spróbuję dokończyć ten tom.
Może.

Wymiękłam po kilku rozdziałach, miałam dość idiotycznych kłótni, ciągłego płaczu i dramatycznego wyznawania sobie miłości na przemian... no bo ile można?
Może kiedyś spróbuję dokończyć ten tom.
Może.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Totalnie pokręcona historia, nie wierzę, że tak mnie to wciągnęło. "Jackass" ma swój specyficzny urok ... Chyba coś ze mną nie tak, ale naprawdę polubiłam tę mangę i świetnie się z nią bawiłam XD Szkoda, że to tylko jednotomówka ;)

Totalnie pokręcona historia, nie wierzę, że tak mnie to wciągnęło. "Jackass" ma swój specyficzny urok ... Chyba coś ze mną nie tak, ale naprawdę polubiłam tę mangę i świetnie się z nią bawiłam XD Szkoda, że to tylko jednotomówka ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest jedna z najbardziej żenujących mang jakie czytałam! Czwarta gwiazdka za ładną kreskę - autorka pięknie rysuje ciała, ale jeśli chodzi o fabułę to tego się nie da czytać... nie żeby było dużo do czytania; "fabuły w fabule" jest tu tak naprawdę niewiele, głównie chodzi o seks, niestety. Manga typowo dla fujoshi.

To jest jedna z najbardziej żenujących mang jakie czytałam! Czwarta gwiazdka za ładną kreskę - autorka pięknie rysuje ciała, ale jeśli chodzi o fabułę to tego się nie da czytać... nie żeby było dużo do czytania; "fabuły w fabule" jest tu tak naprawdę niewiele, głównie chodzi o seks, niestety. Manga typowo dla fujoshi.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ocena może trochę za wysoka, ale manga ma swój urok. Dwójka głównych bohaterów całkiem sympatyczna. Reszta - wątek yakuzy, przemoc seksualna, itd. jest przedstawiona raczej niepoważnie, autorka mogła się bardziej postarać w tej kwestii i może rozrysować to na parę tomów. Ewidentnie miało być to tylko tło, nic bardziej ambitnego, ale w sumie dobrze się bawiłam czytając i nawet duża ilość dość obrazowych scen +18 tak bardzo mnie nie raziła, przynajmniej te wykonaniu Tatsuyukiego i Nozomiego.
PS Po przemyśleniu sprawy muszę odjąć jedną gwiazdkę, gdyż dostrzegłam tu problem występujący, niestety, w wielu mangach. Mimo że Tatsuyuki oddał się Rogiemu dobrowolnie to przecież wciąż był to wymuszony stosunek, innymi słowy gwałt. Natomiast główni bohaterowie zbyt szybko pogodzili się z tym faktem i nawet się z Rogim zaprzyjaźnili. Gdzie tu sens? Autorka przegięła, choć to i tak nie jest najbardziej zatrważający przypadek jaki znalazłam w mangach - są duuużo gorsze i wołające o pomstę do nieba, i zakaz wydawania tego zarówno w druku jak i w formie elektronicznej...

Ocena może trochę za wysoka, ale manga ma swój urok. Dwójka głównych bohaterów całkiem sympatyczna. Reszta - wątek yakuzy, przemoc seksualna, itd. jest przedstawiona raczej niepoważnie, autorka mogła się bardziej postarać w tej kwestii i może rozrysować to na parę tomów. Ewidentnie miało być to tylko tło, nic bardziej ambitnego, ale w sumie dobrze się bawiłam czytając i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

[Nie do końca ocena powieści] Mam pretensje do autorki. Przez pierwsze trzy tomy bardzo lubiłam Jean-Claude'a i mu kibicowałam, był draniem, ale czarującym; w "Kafejce u lunatyków" zamieniła go w kompletnego bydlaka i stracił większość mojej sympatii :/ Za to Richard mnie zauroczył, ale Pani Hamilton na pewno wszystko schrzani i Anita jednak będzie z tym pierwszym. Łudzę się jednak, że tak się nie stanie. Taka tam moja refleksja ;)

[Nie do końca ocena powieści] Mam pretensje do autorki. Przez pierwsze trzy tomy bardzo lubiłam Jean-Claude'a i mu kibicowałam, był draniem, ale czarującym; w "Kafejce u lunatyków" zamieniła go w kompletnego bydlaka i stracił większość mojej sympatii :/ Za to Richard mnie zauroczył, ale Pani Hamilton na pewno wszystko schrzani i Anita jednak będzie z tym pierwszym. Łudzę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie, wcale nie przeczytałam tej książki (te kilka fragmentów cytowanych w niektórych recenzjach to było już za dużo), ale za to czytałam "Mistrza". Po prostu musiałam się podzielić pewnym przezabawnym faktem. Ostatnio przeczytałam na blogu Ałtorki Kasi, że za wszystkimi negatywnymi opiniami na temat jej książek stoją, uwaga... opłacani hejterzy (wiem, że jest to dość stary wpis, ale niektórzy mogą o tym nie wiedzieć). Ktoś uknuł spisek przeciwko niezwykle utalentowanej i nieskazitelnej Ałtorce. Według niej tacy hejterzy zakładają dziesiątki, a nawet setki kont specjalnie po to, by publikować nieprzychylne recenzje. Po prostu brak mi słów.
Skisłam.

Nie, wcale nie przeczytałam tej książki (te kilka fragmentów cytowanych w niektórych recenzjach to było już za dużo), ale za to czytałam "Mistrza". Po prostu musiałam się podzielić pewnym przezabawnym faktem. Ostatnio przeczytałam na blogu Ałtorki Kasi, że za wszystkimi negatywnymi opiniami na temat jej książek stoją, uwaga... opłacani hejterzy (wiem, że jest to dość stary...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem mocno rozczarowana tym , jak potoczyła się akcja. Wszystko wydarzyło się za szybko, niektóre rzeczy autorka mogła sobie darować (co za dużo, to nie zdrowo). Spodziewałam się porządnej psychologicznej mangi, dostałam kolejne typowe yaoi. Autorka okropnie spłyciła główny wątek, a szkoda.
Naprawdę trudno znaleźć mangę z tego gatunku, w której obrazowe i rozbudowane sceny seksu nie przyćmiewałby całej fabuły.
Pewnie wiele osób nie zgodziłoby się ze mną w tej kwestii, ale no cóż, takie są fakty.

Jestem mocno rozczarowana tym , jak potoczyła się akcja. Wszystko wydarzyło się za szybko, niektóre rzeczy autorka mogła sobie darować (co za dużo, to nie zdrowo). Spodziewałam się porządnej psychologicznej mangi, dostałam kolejne typowe yaoi. Autorka okropnie spłyciła główny wątek, a szkoda.
Naprawdę trudno znaleźć mangę z tego gatunku, w której obrazowe i rozbudowane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy tom był interesujący i pomyślałam sobie, że to będzie coś z psychologiczna głębią. Nareszcie manga, gdzie BL to tylko dodatek i to, co naprawdę się tu liczy to fabuła. Błąd! Tom drugi rozwiał wszelkie moje nadzieje, o trzecim lepiej nie wspominać. Kolejne typowe yaoi, w którym chodzi tylko o sex, a fabuła spychana jest na drugi plan. Wielka szkoda, mogłoby z tego powstać coś naprawdę poruszającego.
Pewnie przeczytam kolejny tom, może tę mangę da się jeszcze uratować.
Choć raczej na to nie liczę.

Pierwszy tom był interesujący i pomyślałam sobie, że to będzie coś z psychologiczna głębią. Nareszcie manga, gdzie BL to tylko dodatek i to, co naprawdę się tu liczy to fabuła. Błąd! Tom drugi rozwiał wszelkie moje nadzieje, o trzecim lepiej nie wspominać. Kolejne typowe yaoi, w którym chodzi tylko o sex, a fabuła spychana jest na drugi plan. Wielka szkoda, mogłoby z tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie zostałam oczarowana, nie było fajerwerków, ale muszę przyznać, że "Szeptucha" wciągnęła mnie i bardzo dobrze się przy niej bawiłam. Pomysł na fabułę był naprawdę interesujący, niebanalny i orzeźwiający, choć mam wrażenie, że dałoby się więcej wycisnąć z tej historii. Mimo że mogłoby być dużo ciekawiej, pierwszy tom zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po następny.

Nie zostałam oczarowana, nie było fajerwerków, ale muszę przyznać, że "Szeptucha" wciągnęła mnie i bardzo dobrze się przy niej bawiłam. Pomysł na fabułę był naprawdę interesujący, niebanalny i orzeźwiający, choć mam wrażenie, że dałoby się więcej wycisnąć z tej historii. Mimo że mogłoby być dużo ciekawiej, pierwszy tom zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po następny.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystko działo się trochę za szybko, autorka mogła to rozegrać nieco inaczej. Skoro Aegis i demony są takimi wrogami to, moim skromnym zdaniem, nie powinni rzucać się sobie w ramiona tak od razu (nawet jeśli on jest inkubem). Mam również wrażenie, że jak na jedną powieść to za dużo się dzieje w drugiej połowie. Otrzymałam taki natłok zdarzeń i informacji, że połowę z nich mózg po prostu wyparł, a przeczytałam tę książkę zaledwie wczoraj.
Mimo tych mankamentów, dobrze się bawiłam i nie żałuję, że sięgnęłam po "Rozkosz nieujarzmioną". Ot, czysty relaks na sobotni wieczór.
PS Czemu bohaterowie zawsze muszą tyle paplać podczas seksu? Choć muszę przyznać, że w przypadku tej powieści jeszcze nie było z tym najgorzej.

Wszystko działo się trochę za szybko, autorka mogła to rozegrać nieco inaczej. Skoro Aegis i demony są takimi wrogami to, moim skromnym zdaniem, nie powinni rzucać się sobie w ramiona tak od razu (nawet jeśli on jest inkubem). Mam również wrażenie, że jak na jedną powieść to za dużo się dzieje w drugiej połowie. Otrzymałam taki natłok zdarzeń i informacji, że połowę z nich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mogę napisać, że jest to zła powieść... wciągnęłam się, choć nie od razu. Jestem po prostu nieco rozczarowana, bo spodziewałam się czegoś lepszego po pani Rose. Byłoby lepiej, gdyby usunąć tę początkową scenę rozmowy Sophie ze studentami - to było tak sztuczne, że aż bolało. Niemniej jednak "Umieraj dla mnie" to lekkostrawna i całkiem ciekawa lektura, mimo swoich wad.

Nie mogę napisać, że jest to zła powieść... wciągnęłam się, choć nie od razu. Jestem po prostu nieco rozczarowana, bo spodziewałam się czegoś lepszego po pani Rose. Byłoby lepiej, gdyby usunąć tę początkową scenę rozmowy Sophie ze studentami - to było tak sztuczne, że aż bolało. Niemniej jednak "Umieraj dla mnie" to lekkostrawna i całkiem ciekawa lektura, mimo swoich...

więcej Pokaż mimo to