-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
Porywające jak pizzica studium tarantyzmu. Sięgając po tę książkę wpadasz w wir kulturowych odniesień, które prowadzą np. do fenomenalnych odkryć muzycznych. Uczy też szacunku do tradycji.
Porywające jak pizzica studium tarantyzmu. Sięgając po tę książkę wpadasz w wir kulturowych odniesień, które prowadzą np. do fenomenalnych odkryć muzycznych. Uczy też szacunku do tradycji.
Pokaż mimo to
Wędrówka człowieka po świecie, do którego już nie przynależy i rzeczywiście za chwilę należeć nie będzie. Niejednoznaczny jest tu nie tylko czas, ale i miejsce akcji. Budząc się, Antoni przez chwilę nie wie, gdzie jest, zaś w strumieniu narracji, z którym popłynie czytelnik, przeplata się przeszłość z teraźniejszością. Właściwie chyba tylko przeszłość wydaje się być dla bohatera realna i ważna. Teraźniejszość powojennej Warszawy otacza go co prawda intensywnie i czasem nawet osacza, ale na przewijające się obok niego postaci patrzy z dystansu, z boku, często - choć nie zawsze - z niechęcią. Przyciągnąć jego uwagę jest w stanie chyba tylko prostota i szczerość, ludzie wierzący w dobro, jak woźnica z końcówki opowiadania. Tym bardziej, że woźnica bierze go za człowieka wracającego ze stypy, tym samym będąc najbliżej prawdy w ocenie stanu bohatera. Wszystkie postaci są, choćby po części, jakby w transie po przejściu tego, co przyniosły wydarzenia wojny. Zostały w nich okupacyjne odruchy, samotność, lęki i pragnienia, które najpewniej nie będą miały szansy się spełnić. Gęsto tu od mijanych i spotykanych ludzi, otoczenie często się zmienia, a jednak bardzo tu obco i samotnie. Wszystko dzieje się jakby "po drugiej stronie", jakby w drodze do rzeki zapomnienia, do nieistnienia. Znajdziemy tu symboliczne postaci drugoplanowe, które z miasta, po którym spaceruje Antoni, czynią trochę zaświaty.
Nie odbierając niczego z niewątpliwej oryginalności opowiadania, nasuwa ono pewne skojarzenia z Ulissesem. Ciekawym zabiegiem jest też, że opowiadanie wydaje się mieć pewne walory teatralne lub filmowe. Bywa to dużym plusem.
Wędrówka człowieka po świecie, do którego już nie przynależy i rzeczywiście za chwilę należeć nie będzie. Niejednoznaczny jest tu nie tylko czas, ale i miejsce akcji. Budząc się, Antoni przez chwilę nie wie, gdzie jest, zaś w strumieniu narracji, z którym popłynie czytelnik, przeplata się przeszłość z teraźniejszością. Właściwie chyba tylko przeszłość wydaje się być dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-23
Rewelacyjne podejście do tematu: kompleksowe, obiektywne, profesjonalne (na ile mogę to ocenić). Atrakcyjność tej książki polega na tym, że zachowując szacunek dla faktów i intelektu odbiorcy potrafi jednocześnie być lekturą niosącą prawdziwą rozrywkę, przedstawić wydarzenia takimi, jakie faktycznie były, mogły być, bez narzucania jaskrawie własnych interpretacji. Rzadko natrafiam na tak świetnie wyważone proporcje. Wszystko chyba dzięki wyraźnie wyczuwalnej, znakomitej znajomości źródeł wiedzy o wyprawie - zarówno tych bezpośrednich, pozostawionych przez pasażerów statku Beligica, jak i późniejszych opracowań. Czytając mam zaufanie do autora, jakby sam był świadkiem opisywanych wydarzeń, a ocena bohaterów wyrobiona na podstawie innych źródeł przestaje być powierzchowna czy jednowymiarowa. Nawet jeśli moja ocena została o jedną gwiazdkę zawyżona, to świadomie, bo za satysfakcję płynącą z tak ciekawego i mądrego opracowania - należało się!
Rewelacyjne podejście do tematu: kompleksowe, obiektywne, profesjonalne (na ile mogę to ocenić). Atrakcyjność tej książki polega na tym, że zachowując szacunek dla faktów i intelektu odbiorcy potrafi jednocześnie być lekturą niosącą prawdziwą rozrywkę, przedstawić wydarzenia takimi, jakie faktycznie były, mogły być, bez narzucania jaskrawie własnych interpretacji. Rzadko...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07
2022-08
2022
2022
2022
2022-07
2021
2021-11
2021
Dość ciekawa książka. Nawet mimo wyrządzenia takiej "niesprawiedliwości" nie tak brzydkiej przecież Bydgoszczy - klimat na plus. Udana i nie tak powszechna chyba mikstura z tej powieści.
Dwa pytania:
- co to za tajemnicza hybryda językowa ten "nastoletni chłopiec", który ma "może siedem alba osiem lat" ze strony 197;
- pan Gwidon najpierw wspomina swoją matkę zabijającą Niemca podczas wojny, a potem (strona 164) dowiadujemy się, że on i Maria urodzili się w roku w którym opadł wojenny kurz (zakładam, że mogłam przeoczyć jakieś usprawiedliwienie tej niespójności).
W takich momentach zerka się jednak na stronę redakcyjną ze smutkiem i żalem.
Dość ciekawa książka. Nawet mimo wyrządzenia takiej "niesprawiedliwości" nie tak brzydkiej przecież Bydgoszczy - klimat na plus. Udana i nie tak powszechna chyba mikstura z tej powieści.
Dwa pytania:
- co to za tajemnicza hybryda językowa ten "nastoletni chłopiec", który ma "może siedem alba osiem lat" ze strony 197;
- pan Gwidon najpierw wspomina swoją matkę zabijającą...
Podejście do tej postaci chyba prowokacyjne, bo z taką tezą, że to może jednak dobra kobieta była... Oczy otwierały się coraz szerzej ze zdumienia. Nawet jeśli nie wszystko, co jej się przypisuje było prawdą, to jednak to nadal było MBP. Starałam się zrozumieć obiektywizm, nowe podejście do tematu, ale to jest po prostu... niezrozumiałe. Nie wszystko w tamtych czasach było jednoznaczne, ja wiem, ale skąd takie podejście? Autorka jest jednak z "Julią" na ty, oswaja ją i uczłowiecza, ale w imię czego??? Może w latach 60. była faktycznie dla osób postronnych nieszkodliwą staruszką, pisarką, ale to nie znaczy, że jej udział w tworzeniu zbrodniczego systemu można oceniać przez ten pryzmat. Wierzę, że na pewno nie była postacią jednoznaczną, ale tu jest potraktowana aż rażąco przychylnie i to na pewno nie jest obiektywizm.
Podejście do tej postaci chyba prowokacyjne, bo z taką tezą, że to może jednak dobra kobieta była... Oczy otwierały się coraz szerzej ze zdumienia. Nawet jeśli nie wszystko, co jej się przypisuje było prawdą, to jednak to nadal było MBP. Starałam się zrozumieć obiektywizm, nowe podejście do tematu, ale to jest po prostu... niezrozumiałe. Nie wszystko w tamtych czasach było...
więcej Pokaż mimo to