Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

(Disclaimer: filmu nie oglądałem)
Książka opisuje głośną swego czasu sprawę jednego z ostatnich pojedynków sądowych we Francji, który odbył się pod koniec XIV wieku (ostatni we Francji miał miejsce w XVI wieku). Jean de Carrouges zażądał tego rodzaju próby by udowodnić winę swojego rywala i dawnego przyjaciela, Jacquesa Le Gris, który miał napaść i zgwałcić jego żonę, Marguerite. Pomimo bycia w niekorzystnej sytuacji (de Carrouges jako podrzędny rycerz bez "pleców" z opinią człowieka wybuchowego i prowadzącego spory z rywalem), Parlament paryski przychylił się do jego wniosku i wydał zgodę na przeprowadzenie pojedynku. Ten ostatecznie zakończył się śmiercią Le Grisa, któremu w ten sposób "udowodniono" nie tylko winę zgwałcenia Marguerite, ale również krzywoprzysięstwo.
Autor przedstawia nie tylko historię zbrodni, procesu i pojedynku, ale również tło epoki oraz sylwetki osób zamieszanych w całą historię. Sytuacja rycerstwa normandzkiego, kobiet z warstw wyższych (zwłaszcza w sytuacji takiej jak Marguerite), wojny Francji z Anglią, średniowieczne sądownictwo i inne są pokazane w sposób dość barwny i przystępny również dla osób, które nie wiedzą wiele o tej epoce. Jakichś szczególnie rażących błędów nie widziałem, ale pewien niepokój wzbudziło we mnie stwierdzenie autora, na początku, że gdy źródła milczały na jakiś temat, korzystał z własnej inwencji. Ktoś może uznać, że jestem przeczulony, ale dla mnie jest to zawsze sygnał ostrzegawczy. Tym bardziej, że w niektórych fragmentach pojawiają się niemal fabularyzowane wstawki, a sposób prowadzenia przypisów pozostawia trochę do życzenia.
Mimo to, myślę że jest to książka warta przeczytania, zwłaszcza przez osoby zainteresowane średniowieczem.

(Disclaimer: filmu nie oglądałem)
Książka opisuje głośną swego czasu sprawę jednego z ostatnich pojedynków sądowych we Francji, który odbył się pod koniec XIV wieku (ostatni we Francji miał miejsce w XVI wieku). Jean de Carrouges zażądał tego rodzaju próby by udowodnić winę swojego rywala i dawnego przyjaciela, Jacquesa Le Gris, który miał napaść i zgwałcić jego żonę,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieść o Genjim Murasaki Shikibu Takita Inko Ai, Shikibu Murasaki, Sean Michael Wilson
Ocena 6,7
Opowieść o Gen... Takita Inko Ai, Shi...

Na półkach:

Mangowa adaptacja jednej z najstarszych (jeśli nie najstarszej) powieści w historii. Z uwagi na objętość pierwowzoru autorzy zdecydowali się na przedstawienie jedynie wybranych fragmentów z całego życia głównego bohatera, księcia Genjiego, od jego narodzin aż po śmierć. "Książę Promienisty" jest mężczyzną idealnym - urodziwy, utalentowany, wzór ogłady, stylu i manier, łatwo zjednujący sobie innych. Jest również kobieciarzem, który raz po raz uwodzi kolejne kobiety, z jednymi nawiązując trwalsze relacje, z innymi nie, ale wiele z tych "podbojów" miewa później swoje konsekwencje.
Ciężko mówić tu o typowej fabule - bardziej są to sceny z życia głównego bohatera. Cześć postaci zostaje na dłużej, jednak inne pojawiają się i znikają. Łatwo się w tym zalewie imion pogubić, dlatego dobrze, że na początku zamieszczone jest swego rodzaju dramatis personae. Przy czytaniu trzeba mieć z tyłu głowy, że manga powstała na podstawie dzieła mającego z tysiąc lat (w dodatku z zupełnie innego kręgu kulturowego), więc cześć zachowań arystokracji z okresu Heian może być dla współczesnego czytelnika dziwna czy niekomfortowa (np. uprowadzenie i grooming 10-letniej Murasaki, która później zostaje żona Genjiego). Co do samej kreski, to jest na wysokim poziomie. Manga jest ładna i widać w niej nawiązania do dawnego malarstwa japońskiego, którym zwoje "Opowieści" były często zdobione.
Nie jest to może najlepsza manga jaką czytałem w życiu, ale na pewno nie żałuję lektury. Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem, ale nie czuje się na siłach, żeby brać się za powieść (ja na pewno się nie czuję :v) to myślę, że ta wersja będzie dobrym wprowadzeniem.

Mangowa adaptacja jednej z najstarszych (jeśli nie najstarszej) powieści w historii. Z uwagi na objętość pierwowzoru autorzy zdecydowali się na przedstawienie jedynie wybranych fragmentów z całego życia głównego bohatera, księcia Genjiego, od jego narodzin aż po śmierć. "Książę Promienisty" jest mężczyzną idealnym - urodziwy, utalentowany, wzór ogłady, stylu i manier, łatwo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Właśnie skończyłem i muszę przyznać, że jak na debiut to jest to naprawdę solidna książka.

Rok Pański 1633. Wielka wojna między katolikami a protestantami trwa w najlepsze. Ostatnie wielkie zwycięstwo Szwedów pod Lützen budzi niepokój w sercach katolickich książąt. Mówi się, że Gustaw Adolf Waza ma na swoich usługach straszliwe, czarnoksięskie moce, a wraz z nastaniem wiosny ma ruszyć na południe, by rozprawić się z cesarzem. W takich okolicznościach poznajemy jedną z dwóch głównych postaci - Katarzynę von Besserer. Młoda szlachcianka, z uwagi na swoje niezwykłe umiejętności, zostaje zmuszona do ucieczki w towarzystwie najemników przed papieskimi inkwizytorami z zakonu dominikanów. Obiecano jej schronienie w niderlandzkiej Lejdzie, jednak żeby tam dotrzeć będzie musiała się przedostać przez wyniszczony wojną kraj. Drugim bohaterem jest dominikanin, Dominik Erquicia, który wypełnia misję znalezienia magicznych tekstów. A przynajmniej próbuje, bo raz po raz wpada w różne tarapaty.

Raczej nikogo nie zdziwi, że zbitka "wojna trzydziestoletnia" i "fantasy" mnie od razu zainteresowała i wciągnęła. Książka nie jest szczególnie długa (niecałe 300 stron) i czyta się całkiem szybko. Postaci są raczej typowe jak na ten rodzaj fantastyki, ale nie razi to jakoś szczególnie. Zaciekawiły mnie ich losy i chętnie przewracałem strony, żeby dowiedzieć się co będzie z nimi dalej. Tempo zaczęło trochę za bardzo gnać pod koniec, ale nie było źle. Co do zgodności historycznej jest dobrze i nie wyłapałem jakichś wyraźnych błędów (oczywiście magii i historii alternatywnej nie liczę). Ogółem jest to solidna historia i dobry debiut, chociaż porównania do "Trylogii Husyckiej" nieco nad wyrost :v

Mi się podobało i będę czekał na kolejny tom. Jeśli ktoś szuka niezłego historycznego fantasy, myślę że można sięgnąć

Właśnie skończyłem i muszę przyznać, że jak na debiut to jest to naprawdę solidna książka.

Rok Pański 1633. Wielka wojna między katolikami a protestantami trwa w najlepsze. Ostatnie wielkie zwycięstwo Szwedów pod Lützen budzi niepokój w sercach katolickich książąt. Mówi się, że Gustaw Adolf Waza ma na swoich usługach straszliwe, czarnoksięskie moce, a wraz z nastaniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli ktoś potrzebuje kolejnej książki typu "ciepły kocyk", nie musi już dłużej szukać, bo ta nada się idealnie.

Hatoko (Poppo dla znajomych) dziedziczy po swojej babci sklep papierniczy w Kamakurze, a razem z nim zawód zawodowej pisarki listów. Kondolencje, list zrywający relacje, życzenia na różne okoliczności, czy nawet list z zaświatów - dla naszej bohaterki nie ma zleceń niemożliwych. Podchodzi do nich poważnie, a do każdego specjalnie dobiera materiał pisarski, przyrządy, kolory, styl - wszystko ma swoją symbolikę i znaczenie. W międzyczasie Poppo przedstawia swoje życie w Kamakurze - ludzi, których poznaje, miejsca, które odwiedza czy potrawy, którymi się raczy. Momentami przywodzi to na myśl przewodnik, ale w dobrym znaczeniu. Z czasem poznajemy też więcej przeszłości bohaterki i jej relacji z Mistrzynią (jak określa swoją babcię). Im bliżej końca tym więcej wzruszeń, a w paru miejscach poleciały mi łzy (no shame, no regrets).

Podsumowując, naprawdę comfy książka, która jednocześnie nie popada w przesadę czy przesłodzenie. Aż troszkę żałuję, że przeczytałem ją tak szybko, bo zdecydowanie pasuje do nieśpiesznego delektowania się. Tak czy tak, zdecydowanie polecam i trafia do mojej tegorocznej topki

Jeżeli ktoś potrzebuje kolejnej książki typu "ciepły kocyk", nie musi już dłużej szukać, bo ta nada się idealnie.

Hatoko (Poppo dla znajomych) dziedziczy po swojej babci sklep papierniczy w Kamakurze, a razem z nim zawód zawodowej pisarki listów. Kondolencje, list zrywający relacje, życzenia na różne okoliczności, czy nawet list z zaświatów - dla naszej bohaterki nie ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co ja właśnie przeczytałem?

Może zacznę od pozytywów: jest krótka i czyta się szybko, przez co nie zmarnowałem na nią dużo czasu.

To teraz cała reszta. Książka (książeczka) ma opowiadać historię Thomasa Müntzera, niemieckiego radykalnego reformatora i jednego z przywódców wojen chłopskich, a także podobnych ruchów religijnych i anty-feudalnych. Robi to jednak dość powierzchownie i od samego początku z błędami i przeinaczeniami historycznymi, np.: jego ojciec nie został stracony (dawno obalona legenda), a jego wczesne życie raczej nie było obrazem nędzy, zwłaszcza biorąc pod uwagę późniejszą długą edukację; miesza postać Wata Tylera z Johnem Tylerem z późniejszych przekazów i jako powód przyłączenia się Wata do rebelii podaje zabicie poborcy podatkowego za gwałt na jego córce (w przekazie poborca miał zajrzeć jej pod spódnicę, żeby sprawdzić czy jest dojrzała = można nałożyć podatek); sama śmierć Tylera jest bardzo udramatyzowana, a skutki rebelii wyolbrzymione - zginęło nie kilkanaście tysięcy, a kilka tysięcy + wbrew temu co pisze autor, podatek, który był przyczyną rewolty, został dość szybko zniesiony; dalej twierdzi, że Müntzera nie obchodziły dysputy teologiczne i że odwoływał się do opinii publicznej - wręcz przeciwnie, jego poglądy wynikały właśnie z dogłębnych rozważań teologicznych. Tyle wyłapałem na szybko bez głębszego szukania. Błędy i przełamania historyczne zawsze mnie denerwują, ale tym bardziej boli potraktowanie tych tematów tak powierzchownie, bo w rzeczywistości są naprawdę ciekawe. Tymczasem więcej informacji dostarczają nawet artykuły na angielskiej Wikipedii. Ogółem całość czyta się jak słaby faktograficznie, nadmiernie emocjonalny esej o Müntzerze i (nie wiem czy to był zamiar autora) o populizmie. Momentami miałem wrażenie, że Vuillard próbuje wytknąć i wyśmiać tego typu ruchy, ale w tekście zdecydowanie stoi po stronie zbuntowanych. I tu kolejny problem - czy to esej? Nowela? Powieść historyczna? Widziałem, że reklamowania była jako to ostatnie, długością raczej to drugie, ale brak w tym typowej fabuły czy czegokolwiek co przypomina prozę. Nie wiem, naprawdę.

Podsumowując, podszedłem do niej bez żadnych oczekiwań (słyszałem że Booker, ale niewiele mi to mówi) i się mocno rozczarowałem. Odradzam, a gdyby nie fakt, że jest taka krótka, to pewnie by trafiła do odrzutów.

Co ja właśnie przeczytałem?

Może zacznę od pozytywów: jest krótka i czyta się szybko, przez co nie zmarnowałem na nią dużo czasu.

To teraz cała reszta. Książka (książeczka) ma opowiadać historię Thomasa Müntzera, niemieckiego radykalnego reformatora i jednego z przywódców wojen chłopskich, a także podobnych ruchów religijnych i anty-feudalnych. Robi to jednak dość...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sztuka kulinarna w średniowieczu. 150 przepisów z Francji i Włoch Odile Redon, Françoise Sabban, Silvano Serventi
Ocena 10,0
Sztuka kulinar... Odile Redon, Franço...

Na półkach:

Kolejny, ale na pewno nie ostatni w tym roku tytuł związany z historią kulinariów. Tym razem Francja i Włochy późnego średniowiecza.

Zespół autorski przybliża czytelnikom świat królewskich, książęcych i mieszczańskich uczt. Jak sami zauważają i podkreślają, jest to kuchnia zdecydowanie "wysoka", ponieważ żaden kuchmistrz nie zaprzątał sobie głowy zwyczajami żywieniowymi gminu (chociaż niektóre potrawy mogły trafić na stoły bogatszych chłopów). W pierwszej części książki wyjaśniają i wymieniają źródła, z których czerpali przepisy - poczesne miejsce zajmują wśród nich "Libro de Arte Coquinaria" mistrza Martino (XV-wiecznej gwiazdy kulinarnej i kucharza m.in. patriarchy Akwilei) czy "Le Ménagier de Paris" anonimowego mieszczanina paryskiego (który, będąc mężczyzną dojrzałym, postanowiłem stworzyć poradnik prowadzenia gospodarstwa domowego dla swojej młodej żony). Tutaj również opisują zwyczaje kulinarne poszczególnych grup społecznych (chociaż głównie tych wyższych), średniowiecznych Włoch i Francji, a także ówczesne poglądy na temat żywienia, techniki, wyposażenie kuchni, itd. (Np. sporym zaskoczeniem było dla mnie jak dużą rolę odgrywały migdały, a zwłaszcza mleko migdałowe). Pierwszą część kończą wyjaśnienia na temat doboru i ułożenia przepisów, porady praktyczne oraz to, jak zespół autorski do tego wszystkiego doszedł. Nie są to bowiem suche, wrzucone 1 do 1 fragmenty manuskryptów, ale zaadaptowane przepisy, które autorzy wielokrotnie testowali w praktyce, nie tylko na sobie, ale również na innych osobach.

Druga część książki to właśnie lista 150 (i kilku) przepisów na najróżniejsze potrawy. Każdemu towarzyszy odpowiedni fragment ze źródła - zarówno tekst oryginalny, jak i jego tłumaczenie. Po nim autorzy załączają wskazówki praktyczne, dodatkowe wyjaśnienia, albo ciekawostki na temat jednego ze składników, samej potrawy lub dzieła, z którego pochodzi. Na końcu dostajemy uwspółcześniony, odtworzony przepis ze znanymi nam miarami i instrukcjami. Niektóre przepisy są bardzo skomplikowane i ich odtworzenie w domowej kuchni może stanowić wyzwanie, jednak inne wydają się być na tyle łatwe, że nawet niedzielny kucharz sobie z nimi poradzi. Sporo potraw bazuje na mięsie - najróżniejsze polewki, zupy, pieczyste, ryby - ale dzięki znaczeniu postu ścisłego znajdą się tam również propozycje, które zadowolą też osoby na diecie wegetariańskiej, a nawet wegańskiej.

Jeżeli kogoś w jakimkolwiek stopniu interesuje historia kulinariów, zdecydowanie polecam. Nawet jeśli ktoś nie ma zacięcia do gotowania, to i tak dowie się z tej książki wielu ciekawostek na temat kuchni średniowiecznej. Tylko ostrzegam, lepiej nie czytać na pusty żołądek, bo burczenie w brzuchu może rozpraszać przy lekturze :v

Kolejny, ale na pewno nie ostatni w tym roku tytuł związany z historią kulinariów. Tym razem Francja i Włochy późnego średniowiecza.

Zespół autorski przybliża czytelnikom świat królewskich, książęcych i mieszczańskich uczt. Jak sami zauważają i podkreślają, jest to kuchnia zdecydowanie "wysoka", ponieważ żaden kuchmistrz nie zaprzątał sobie głowy zwyczajami żywieniowymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Względnie niedługa, ale treściwa książka o pionierach i legendach branży, którzy często wynosili (i wciąż wynoszą) rozrywkę elektroniczną do rangi sztuki.

Autor przedstawia sylwetki 24 twórców (w 20 rozdziałach), którzy mieli wielki wpływ na świat gier komputerowych. Od "Ojca gier wideo", Ralpha Baera, przez Shigeru Miyamoto, Robertę Williams, Sida Meiera, Hideo Kojimę, braci Houser, na Ericu Barone (od Stardew Valley) kończąc. Każdy rozdział przedstawia krótki życiorys bohaterów oraz to w jaki sposób trafili do branży growej. Byli wśród nich i młodociani zapaleńcy tworzący w zaciszu swoich sypialni, ludzie z przypadku, którzy nigdy wcześniej nie grali w gry, niespełnieni filmowcy czy profesjonaliści. Ich historie i doświadczenia się różnią, podobnie jak filozofie, które im przyświecały. Dla jednych tworzenie było spełnieniem dziecięcych marzeń, dla innych liczyła się wolność dawana graczom, a jeszcze inni skupiali się na opowiedzeniu historii. Dodatkowo pomiędzy rozdziałami znajdują się osie czasu z ciekawostkami na temat gier wideo, poszczególnych gatunków czy motywów.

Książka mi się podobała, chociaż sporo informacji poznałem wcześniej (bycie graczem jednak zobowiązuje), ale mimo to dowiedziałem się też trochę nowych rzeczy. Autor zrobił dobry research, a przede wszystkim udało mu się to dobrze opowiedzieć. Na pochwałę zasługuje też wydawnictwo - książka jest solidnie wydana i zwyczajnie ładna. Mam nadzieję, że Kluska zdecyduje się na kontynuację, bo jest jeszcze wiele historii związanych z grami do opowiedzenia.

Jeśli ktoś jest jakimś hardcorowcem jeśli chodzi o gry, to może się nie dowiedzieć wiele nowego, ale młodszym czy niedzielnym graczom mogę śmiało polecić. Czyta się szybko i przyjemnie, a przy okazji można się co nieco dowiedzieć o chyba najprężniej rozwijającym się dziale rozrywki.

Względnie niedługa, ale treściwa książka o pionierach i legendach branży, którzy często wynosili (i wciąż wynoszą) rozrywkę elektroniczną do rangi sztuki.

Autor przedstawia sylwetki 24 twórców (w 20 rozdziałach), którzy mieli wielki wpływ na świat gier komputerowych. Od "Ojca gier wideo", Ralpha Baera, przez Shigeru Miyamoto, Robertę Williams, Sida Meiera, Hideo Kojimę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi tom w serii "Niesamowitnicy" Wydawnictwa IX, tym razem autorstwa zapomnianego Jana Huskowskiego, który, poza karierą literacką, dokonał morderstwa i trafił do zakładu dla obłąkanych. W tym tomiku mniej jest grozy i niesamowitości pochodzenia nadprzyrodzonego, a więcej wynikających z natury i zachowań ludzkich. Opowiadania są dość krótkie i, niestety, jak dla mnie raczej średnie i słabe. Mniej tu faktycznej niesamowitości (z wyjątkami), a więcej gadania o wyższości woli i prób "natchnionego" uzasadnienia tego (mocno widać wpływy filozofów typu Nietschego i Schopenhauera, a także problemów psychicznych autora). Jest kilka dobrych tekstów, ale to mniejszość.
Gdyby ktoś chciał sprawdzić, to na stronie wydawnictwa jest darmowy ebook, ale ja osobiście raczej nie polecam, chyba że kogoś bardzo ciekawią zapomniani pisarze tego typu.

Drugi tom w serii "Niesamowitnicy" Wydawnictwa IX, tym razem autorstwa zapomnianego Jana Huskowskiego, który, poza karierą literacką, dokonał morderstwa i trafił do zakładu dla obłąkanych. W tym tomiku mniej jest grozy i niesamowitości pochodzenia nadprzyrodzonego, a więcej wynikających z natury i zachowań ludzkich. Opowiadania są dość krótkie i, niestety, jak dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny tomik opowieści niesamowitych rodem z Japonii od wydawnictwa Kirin, tym razem autora z końca XIX i pierwszej połowy XX wieku.

Pewnego bardzo śnieżnego, marcowego dnia, samozwańczy kapłan świątyni Sei'a zaprasza swoich znajomych do siebie w ważnej sprawie. Jak się okazuje na miejscu, postanowił urządzić wieczorek opowiadania niezwykłych historii. Początkowo z lekkimi oporami, goście zaczynają dzielić się różnymi opowieściami. Historia nawiązująca do tytułowej "zielonej/niebieskiej żaby", o dziwnie związanym ze sobą rodzeństwie, o tajemniczej małpiej masce, o nawiedzonej studni... Opowiadający wyjaśniają skąd znają daną opowieść, z jakiego okresu ona pochodzi (od orkesu Heian aż po czasy współczesne autorowi), a w niektórych wypadkach starają się znaleźć wyjaśnienie zdarzeń, czy to rzeczywiste czy nadprzyrodzone. W początkowych tekstach pojawiają się jeszcze komentarze kapłana, jednak późniejsze funkcjonują jak osobne teksty, połączone jedynie pierwszymi zdaniami. Zbiór nie ma podsumowania ani konkluzji i kończy się na 12. opowiadaniu.

Okamoto wyraźnie nawiązuje do pochodzącej z okresu Edo rozrywki hyakumonogatari kaidankai - nocnym spotkaniu podczas którego opowiadano kaidany (opowieści niesamowite/z dreszczykiem). O tym z resztą traktuje przedmowa Adrianny Wosińskiej, która przybliża zarówno życie i twórczość autora, jak i inspiracje stojące za tym tomikiem. Historie zawarte w zbiorze nie są złe i czytało mi się je całkiem przyjemnie, ale jednak wypadają bardziej blado w porównaniu do bardzo dobrego "Ayashi" Miyuki Miyabe. Mniej w nich grozy, a więcej niesamowitości, inspirowanej historią i tradycjami Japonii i Chin (chociaż w jednym znalazło się nawet miejsce dla istoty wampirycznej). Dodatkowym plusem są piękne ilustracje tytułowe i kaligrafia autorstwa Joanny Zakrzewskiej do każdego opowiadania.

Mimo wszystko mi się podobało i jestem skłonny polecić ją osobom zainteresowanym literaturą niesamowitą i Japonią.

Kolejny tomik opowieści niesamowitych rodem z Japonii od wydawnictwa Kirin, tym razem autora z końca XIX i pierwszej połowy XX wieku.

Pewnego bardzo śnieżnego, marcowego dnia, samozwańczy kapłan świątyni Sei'a zaprasza swoich znajomych do siebie w ważnej sprawie. Jak się okazuje na miejscu, postanowił urządzić wieczorek opowiadania niezwykłych historii. Początkowo z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tak właśnie przegrywasz Wojnę Czasu Amal El-Mohtar, Max Gladstone
Ocena 6,9
Tak właśnie pr... Amal El-Mohtar, Max...

Na półkach:

To kolejna książka, o której za dużo nie napiszę w obawie przed niezamierzonym spoilerowaniem :v Wciągnęła mnie od razu i przez nią prawie przegapiłem swoją stację. Jeżeli ktoś lubi zabawy czasem i nie przeraża go wizja książki będącej w połowie listami, to brać i czytać od razu, a już na pewno nie czytać recenzji, żeby sobie nie popsuć niczego. Zdecydowanie polecam

To kolejna książka, o której za dużo nie napiszę w obawie przed niezamierzonym spoilerowaniem :v Wciągnęła mnie od razu i przez nią prawie przegapiłem swoją stację. Jeżeli ktoś lubi zabawy czasem i nie przeraża go wizja książki będącej w połowie listami, to brać i czytać od razu, a już na pewno nie czytać recenzji, żeby sobie nie popsuć niczego. Zdecydowanie polecam

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny tomik w serii Yume, tym razem z opowiadaniami dedykowanymi najmłodszym.

Zbiór składa się z kilkunastu krótkich historii (poprzedzonych biografią autora i krótkim wstępem), których bohaterami są ludzie i zwierzęta. Wiele z nich jest dość prostych i nie kończy się jakimś szczególnym morałem, ale mimo to są całkiem urokliwe. Oczywiście inne to typowe bajki z pewną nauką, a także motywem dobra ukrytego w każdym, nawet zatwardziałym złodzieju czy psotnym lisie. Jak w innych zbiorach, tutaj też każde opowiadanie poprzedza piękna ilustracja i kaligrafia Joanny Zakrzewskiej.

Ogółem praktycznie wszystkie były przynajmniej ok, wiele było przyjemnych, a przy kilku się popłakałem mimo tych 25+ lat na karku. Książka mi się podobała i myślę, że może też podpasować zarówno młodszym jak i starszym. Ja polecam

Kolejny tomik w serii Yume, tym razem z opowiadaniami dedykowanymi najmłodszym.

Zbiór składa się z kilkunastu krótkich historii (poprzedzonych biografią autora i krótkim wstępem), których bohaterami są ludzie i zwierzęta. Wiele z nich jest dość prostych i nie kończy się jakimś szczególnym morałem, ale mimo to są całkiem urokliwe. Oczywiście inne to typowe bajki z pewną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Postanowiłem wziąć się powieści detektywistyczne z innego zakątka świata i wybór padł na klasyka z Japonii.

Wywodząca się z dawnego ziemiaństwa rodzina Ichiyanagi przygotowuje się do ślubu dziedzica, Kenzo, z Katsuko, zwyczajną nauczycielką "z gminu". Dość szybko wesele zamienia się w tragedię, gdy w czasie nocy poślubnej para młoda zostaje w tajemniczy sposób zamordowana. Podejrzenia padają na dziwnego mężczyznę o trzech palcach, który wypytywał o dom rodziny poprzedniego dnia. Jednak nawet większą tajemnicą jest sposób dokonania zbrodni, ponieważ dom, w którym ją popełniono, był zamknięty od środka. Poszukiwania zaczynają zamierać w martwym punkcie, jednak na szczęście dla wszystkich do rezydencji przybywa (wezwany przez wujka Katsuko) młody prywatny detektyw - Kosuke Kindaichi.

Ogółem mamy tu całkiem solidną tajemnicę zamkniętego pokoju. Anonimowy narrator opowiada historię z perspektywy czasu, przywołując wszystkie informacje i perspektywy różnych osób, do których udało mu się dotrzeć. Nie będę się za bardzo zagłębiać w fabułę, żeby nie psuć zwrotu akcji, powiem tylko, że rozwiązanie zagadki mnie zaskoczyło, a za to zawsze należy się plus. Na minus fakt, że historia rozkręca się raczej powoli, ale tak od połowy resztę przeczytałem przy jednym posiedzeniu.

Podsumowując, podobało mi się i myślę że nie będzie to moje ostatnie spotkanie z detektywem Kindaichim. Jeśli ktoś lubi klasyczne powieści detektywistyczne, mogę polecić.

Postanowiłem wziąć się powieści detektywistyczne z innego zakątka świata i wybór padł na klasyka z Japonii.

Wywodząca się z dawnego ziemiaństwa rodzina Ichiyanagi przygotowuje się do ślubu dziedzica, Kenzo, z Katsuko, zwyczajną nauczycielką "z gminu". Dość szybko wesele zamienia się w tragedię, gdy w czasie nocy poślubnej para młoda zostaje w tajemniczy sposób zamordowana....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbiór sześciu znanych opowiadań Mistrza Grozy z Providence w formie mangi autorstwa Gou Tanabe.
Parę lat temu je już czytałem, jednak, jako że Studio JG wypuściło je w formie omnibusa, kupiłem i przeczytałem ponownie. Czy podobają mi się tak samo jak wtedy? Jak najbardziej.
W skład zbioru wchodzą "Dagon", "Świątynia", "Ogar", "Kolor z innego wszechświata", "Zapomniane miasto" i "Nawiedziciel mroku", więc mamy całkiem spory przekrój twórczości Lovecrafta. To co się od razu rzuca w oczy to wyrazisty i szczegółowy styl Tanabe. Bardzo dobrze pasuje do treści, pomagając budować ten nastrój grozy i kosmicznego horroru. Jeśli chodzi o fabułę historii, to nie ma większych różnic względem oryginału - jest to po prostu wierna adaptacja (no dobra, prawie - nie ma tu wielu rasistowskich wtrętów Howarda, ale to raczej wartość dodana :v).

Dla fanów i fanek Lovecrafta pozycja obowiązkowa, podobnie jak dla wielbicieli historii grozy, a także dobrze zrobionych mang. Ja osobiście polecam

Zbiór sześciu znanych opowiadań Mistrza Grozy z Providence w formie mangi autorstwa Gou Tanabe.
Parę lat temu je już czytałem, jednak, jako że Studio JG wypuściło je w formie omnibusa, kupiłem i przeczytałem ponownie. Czy podobają mi się tak samo jak wtedy? Jak najbardziej.
W skład zbioru wchodzą "Dagon", "Świątynia", "Ogar", "Kolor z innego wszechświata", "Zapomniane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli ktoś jest jakkolwiek zainteresowany humorem i kulturą żydowską, niemal na pewno trafił na opowieści o "genialnych" mieszkańcach Chełma i ich przygodach. Wiele z nich zostało zebranych i wydanych jeszcze w miedzywojniu przez Menachema Kipnisa, kantora, dziennikarza, publicysty, pisarza i in.

Kilkadziesiąt krótkich historyjek (czasem wręcz anegdotek) przedstawia żydowskich mieszkańców Chełma - prostodusznych głupków, którzy raz po raz padają ofiarą dowcipów i oszustw innych czy własnego "geniuszu". Głównymi bohaterami są na ogół rabin, szames, gabaj czy inny mniej lub bardziej anonimowy Chełmianin. Większość jest w stanie rozbawić nawet bez szczególnej znajomości kultury żydowskiej, ale mniej znane terminy są objaśniane w przypisach.

Jeżeli ktoś lubi humor, zwłaszcza żydowski, to ta książka jest pozycją obowiązkową. Polecam

Jeśli ktoś jest jakkolwiek zainteresowany humorem i kulturą żydowską, niemal na pewno trafił na opowieści o "genialnych" mieszkańcach Chełma i ich przygodach. Wiele z nich zostało zebranych i wydanych jeszcze w miedzywojniu przez Menachema Kipnisa, kantora, dziennikarza, publicysty, pisarza i in.

Kilkadziesiąt krótkich historyjek (czasem wręcz anegdotek) przedstawia...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Neonomicon Jacen Burrows, Alan Moore
Ocena 6,8
Neonomicon Jacen Burrows, Alan...

Na półkach:

Sięgnąłem po niego skuszony tym, że jest osadzony w świecie mitów Lovecrafta. Zostałem ostrzeżony, że jest paskudnie, ale o kurwa, nie sądziłem że aż tak. Są pewne spoilery.

Współczesność, para agentów FBI bada sprawę morderstw, które przypominają sprawę mordercy (ex-agenta FBI) zamkniętego w szpitalu psychiatrycznym. Rzeczony mówi tylko w dziwnym, bełkotliwym języku, jednak badając poprzednie, podobne sprawy, agenci trafiają na trop który wiedzie ich do Salem, gdzie pod przykrywką udają się na rytualną orgię organizowaną przez tajne, okultystyczne stowarzyszenie.

Do tej pory było nawet ok, chociaż kreska jakoś średnio mi się podobała. Po tym było gorzej, bo dostajemy serię stron pełnych wielodniowego gw*łtu na protagonistce przez podmorskiego potwora. Nie należę do osób przesadnie wrażliwych, ale takie rzeczy mnie zwyczajnie odrzucają. Niby Moore wyjaśniał, że zrobił to celowo w odpowiedzi na pruderię i brak wyraźnych przedstawień seksualnych u Lovecrafta, ale nie kupuję tego. Obrzydziło mi to cały komiks i, mimo nawet ciekawego twistu na koniec (chociaż średnio zgodnego z oryginalnym lore), szczerze wątpię, że sięgnę po część poprzednią i sequel. Nie polecam, a osoby wrażliwe ostrzegam.

Sięgnąłem po niego skuszony tym, że jest osadzony w świecie mitów Lovecrafta. Zostałem ostrzeżony, że jest paskudnie, ale o kurwa, nie sądziłem że aż tak. Są pewne spoilery.

Współczesność, para agentów FBI bada sprawę morderstw, które przypominają sprawę mordercy (ex-agenta FBI) zamkniętego w szpitalu psychiatrycznym. Rzeczony mówi tylko w dziwnym, bełkotliwym języku,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

W swojej przełomowej książce Vermes analizuje ewangelie i inne teksty źródłowe by znaleźć odpowiedzi na to kim był historyczny Jezus. W pierwszej części (składającej się z trzech rozdziałów) autor przedstawia życie, czasy, miejsce i kontekst jego działalności. Pierwszy rozdział przedstawia i analizuje jakich informacji dostarczają ewangelie na temat jego pochodzenia, rodziny, zajęć, nauczania, reakcji na niego, a także śmierci i zmartwychwstania. Rozdział drugi przedstawia Galileę (ojczyznę Jezusa) i jej znaczenie dla historii, polityki i religii. W trzecim rozdziale Vermes pochyla się nad charyzmatycznym judaizmem (chasydejczykami) tamtego okresu. Właśnie z tym nurtem (z jego uzdrowicielami, egzorcystami i świętymi mężami) łączy Jezusa, porównując go do takich charyzmatyków jak Chanina ben Dosa czy Choni Zakreślający Koło (ha-Me'agel).
Druga część książki to analiza różnych tytułów, które były i są stosowane względem Jezusa: prorok, pan, Mesjasz, syn człowieczy i syn Boży. Każdy z nich zostaje przebadany pod kątem obecności w ewangeliach, reakcji Jezusa i postronnych na niego, a także jego występowania w językach obecnych w tamtym czasie (aramejski, hebrajski i grecki) i innych pismach (Biblii, apokryfach, zwojach z Qumran i innych).

Lektura niełatwa (przede wszystkim druga część), ale za to bardzo interesująca. Nie znam się bardzo na temacie, więc nie jestem w stanie powiedzieć na ile tezy Vermesa wciąż się trzymają (oryginalne wydanie z 1973), ale po przeczytaniu jestem w stanie zrozumieć dlaczego ta książka była takim przełomem w postrzeganiu osoby historycznego Jezusa - wg. autora, chasydejskiego świętego męża, którego głównym celem była odnowa judaizmu i działanie wewnątrz tej społeczności, a nie prozelityzm wśród nie-żydów (chociaż słyszałem też opinie, że Jezus należał/wywodził się raczej z faryzeuszy). Jeśli chodzi o polskie wydanie, to jestem zaskoczony, że taką książkę wydał u nas Znak i to w 2003 r. Tłumaczenie czyta się dobrze, chociaż bez większej straty można sobie darować słowo od wydawcy i posłowie autorstwa Michała Czajkowskiego (księdza) - raczej można się domyślić dlaczego. Okładkę polskiego wydania [rudy Żyd (chyba) Aszkenazyjski] skomentuję jedynie krótkim xD

Podsumowując, bardzo interesująca książka, warta przeczytania przez każdą osobę zainteresowaną postacią historycznego Jezusa oraz początkami chrześcijaństwa. Polecam

W swojej przełomowej książce Vermes analizuje ewangelie i inne teksty źródłowe by znaleźć odpowiedzi na to kim był historyczny Jezus. W pierwszej części (składającej się z trzech rozdziałów) autor przedstawia życie, czasy, miejsce i kontekst jego działalności. Pierwszy rozdział przedstawia i analizuje jakich informacji dostarczają ewangelie na temat jego pochodzenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnia książka-esej autorstwa wybitnego, francuskiego mediewisty, Jacquesa Le Goffa. Niedługa, ale jak zawsze treściwa i interesująca.

Tytuł może być nieco mylący, bo choć sprawa periodyzacji historii pojawia się od samego początku i zajmuje sporą część książki, to głównym jej tematem jest koncepcja "długiego średniowiecza", którego zwolennikiem był Le Goff. Według niego średniowiecze wcale nie zakończyło się pod koniec XV wieku narodzinami Renesansu, lecz trwało aż do połowy XVIII wieku. Rozważania na temat periodyzacji historii w przeszłości i obecnie przechodzą płynnie w dociekania na temat tego kiedy w ogóle pojawiły się koncepcje i określenia "średniowiecza" oraz "Renesansu", a także jak te okresy były i są postrzegane (zwłaszcza "mroku" tej pierwszej i "jasności" czy "postępu" tej drugiej). W końcu autor przedstawia i udowadnia swoją tezę o "długim średniowieczu". Według niego Renesans stanowi ostatni podokres "długiego średniowiecza", ponieważ, 1) wbrew klasycznemu poglądowi, idee humanistów i różne "przełomy" wywodzą się wprost ze średniowiecza i 2) "przełomowe" wynalazki, odkrycia czy idee realny przełom spowodowały o wiele później. Za prawdziwy początek nowej epoki autor uznaje raczej czas Oświecenia, rewolucji francuskiej i rewolucji przemysłowej, które rzeczywiście wprowadziły trwałe zmiany w myśleniu, polityce i społeczeństwie oraz w gospodarce. Na zakończenie Le Goff odpowiada na pytanie postawione w tytule - tak, można i trzeba zachować periodyzację, bo jest ona potrzebna do uprawiania historii, jednak nie powinno się jej traktować jako sztywnych ram i nieprzekraczalnych granic.

Co tu dużo mówić, czytanie Le Goffa jest, jak zawsze, samą przyjemnością. Mimo ilości informacji wiedza ta nie przytłacza, zwłaszcza że podana jest w przystępny, klarowny sposób. Mimo że autorstwa profesjonalnego historyka, wcale nie trzeba mieć wykształcenia kierunkowego żeby zrozumieć o czym pisze. Z jego tezami można polemizować i się nie zgadzać z koncepcją "długiego średniowiecza", ale i tak moim zdaniem warto się z nimi zapoznać, tym bardziej że nie jest to długa książka.

Jeżeli ktoś jest jakkolwiek zainteresowany średniowieczem, Renesansem, albo historią ogólnie, to mogę śmiało polecić.

Ostatnia książka-esej autorstwa wybitnego, francuskiego mediewisty, Jacquesa Le Goffa. Niedługa, ale jak zawsze treściwa i interesująca.

Tytuł może być nieco mylący, bo choć sprawa periodyzacji historii pojawia się od samego początku i zajmuje sporą część książki, to głównym jej tematem jest koncepcja "długiego średniowiecza", którego zwolennikiem był Le Goff. Według niego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza książka 2024, zaczęta jeszcze w zeszłym roku.

Autor odmalował tutaj wnikliwą historię "Wyzwolenia" - przejęcia władzy w Chinach przez komunistów pod wodzą Mao Zedonga po drugiej wojnie światowej, a następnie jej ugruntowania aż do kampanii "stu kwiatów" w 1957 roku. Dzięki dostępowi do nowych materiałów źródłowych z chińskich archiwów (jeszcze przed ich ponownym zamknięciem) mógł pokazać rzeczywisty przebieg i konsekwencje tych wydarzeń, znacząco odbiegających od przekazu propagandowego. Po latach chaosu, biedy, nieudolności narodowców Czang Kaj-szeka i wojny, Chińczycy przyjmowali przejęcie władzy przez komunistów z mieszanką niepokoju i nadziei, podsycanych przez obietnice zlikwidowania biedy, równości, demokracji, itd. Hasła te trafiły szczególnie do młodych ludzi, a także emigrantów, którzy wracali do ojczyzny, by budować "nowe Chiny". Wkrótce jednak okazało się, że miały one być budowane na wzór stalinowski pod wyłączną władzą KPCh i przewodniczącego Mao. Fale prześladowań, przede wszystkim prawdziwych i wyimaginowanych wyzyskiwaczy, burżuazji, narodowców, czy właścicieli ziemskich rozpoczęły się niemal od razu po proklamowaniu Chińskiej Republiki Ludowej. Na wsiach w tym celu doszło do rozbijania lokalnych społeczności w celu wywołania "wojny klasowej". Z miast wypędzono cudzoziemców i zaczęto niszczyć warstwy posiadające przy użyciu warstw robotniczych (szybko jednak zakazano również strajków). Te i inne działania doprowadziły w końcu do zapaści gospodarczej i niedoborów żywności, które ostatecznie przerodziły się w klęski głodu, które wzmogły się po zaangażowaniu Chin w wojnę koreańską oraz po gwałtownej kolektywizacji rolnictwa. Równocześnie partia prowadziła kampanię propagandową na skalę totalną by stworzyć nowych, posłusznych obywateli.

Książka stanowi drugą (po "Wielkim głodzie") chronologicznie część trylogii Diköttera o historii Chin pod władzą Mao. Główny nacisk położył w niej na to jak "Wyzwolenie" i polityka ChRL wpłynęła na życie zwykłych ludzi. Tytuł nie kłamie, skutki rzeczywiście były tragiczne. W wyniku rozpętanych czystek, powstań przeciwko władzy i ich tłumienia ginęły setki tysięcy, jeśli nie miliony ludzi. Nawet więcej ginęło w wyniku głodu, chorób, biedy i wyniszczającej pracy przymusowej. Autor przeplata suche statystyki dramatycznymi relacjami ofiar i bezdusznymi raportami przedstawicieli władz, które otrzymywały wytyczne ile osób na tysiąc należy zabić w polowaniach na "wrogów".

Nie jest to łatwa lektura, zwłaszcza dla osób wrażliwych, ale konieczna dla wszystkich jakkolwiek zainteresowanych najnowszą historią Chin. Polecam

Pierwsza książka 2024, zaczęta jeszcze w zeszłym roku.

Autor odmalował tutaj wnikliwą historię "Wyzwolenia" - przejęcia władzy w Chinach przez komunistów pod wodzą Mao Zedonga po drugiej wojnie światowej, a następnie jej ugruntowania aż do kampanii "stu kwiatów" w 1957 roku. Dzięki dostępowi do nowych materiałów źródłowych z chińskich archiwów (jeszcze przed ich ponownym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ta to jeden z najbardziej znanych tytułów nurtu mikrohistorii. Autorka (zmarła w zeszłym roku badaczka historii społecznej i kulturowej) przygląda się w niej słynnej sprawie Martina Guerre'a - XVI-wiecznego Baska zamieszkującego wioskę Artigat w Oksytanii. Mężczyzna w wyniku sporu w rodzinie porzucił swoją żonę oraz syna, po czym wyruszył w nieznane. 8 lat później pojawił się mężczyzna podający się za Martina, który został przyjęty nie tylko przez społeczność Artigat, ale również przez Bertrande de Rols, żonę Guerre'a. Po paru latach stryj Martina zebrał informacje, według których jego "bratanek" jest w rzeczywistości Arnaudem du Tilhem - człowiekiem szemranej reputacji z Sajas - i zdecydował się wytoczyć mu proces w imieniu Bertrande (samemu popełniając przy tym oszustwo). Trybunał w Rieux początkowo skazał oszusta na karę śmierci, mimo że Bertrande i inne osoby ciągle obstawiały, że jest to prawdziwy Martin. Odwołali się do trybunału w Tuluzie, który był bliski uniewinnienia oszusta, jednak w ostatniej niemalże chwili przybył jednonogi mężczyzna, przedstawiający się jako Martin Guerre.

Książka niedługa, ale mimo to klarownie przedstawia nie tylko samą sprawę, ale również tło społeczne, religijne, prawne czy polityczne z nią związane. Na podstawie zachowanych dokumentów autorka przedstawia żywoty nie tylko Martina, ale również jego żony czy oszusta, który zajął jego miejsce. Próbuje również znaleźć odpowiedzi na to jak udało się Arnaudowi zwieść całą społeczność, wliczając w to Bertrande. Według Zemon Davis była to jej własna decyzja, by móc sprostać oczekiwaniom społecznym jakie ciążyły na niej jako samotnej mężatce.
Samą książkę czyta się naprawdę świetnie i gdybym jej sobie nie dawkował, skończyłbym w jeden dzień. Tego samego nie można niestety powiedzieć o posłowiu-artykule Ewy Domańskiej "Historia antropologiczna. Mikrohistoria". Czyta się je bardzo ciężko przez mocno naukowy styl, a szkoda, bo jest w nim sporo o samej historii i problematyce mikrohistorii i powiązań historii oraz antropologii.

Książka zdecydowanie warta przeczytania, ja polecam

Książka ta to jeden z najbardziej znanych tytułów nurtu mikrohistorii. Autorka (zmarła w zeszłym roku badaczka historii społecznej i kulturowej) przygląda się w niej słynnej sprawie Martina Guerre'a - XVI-wiecznego Baska zamieszkującego wioskę Artigat w Oksytanii. Mężczyzna w wyniku sporu w rodzinie porzucił swoją żonę oraz syna, po czym wyruszył w nieznane. 8 lat później...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niedługi ebook zawierający opisy ośmiu głośnych spraw kryminalnych z terenów szeroko pojętej Lubelszczyzny od czasów jeszcze carskich aż po lata 90. XX wieku. Autor, bazując przede wszystkim na artykułach z ówczesnej prasy, odtwarza przebiegi zbrodni, śledztwa, przybliża sylwetki sprawców i ofiar. W niektórych przypadkach morderstwo było "efektem ubocznym", a w niektórych głównym zamiarem.
Ogółem całkiem przyjemna, niedługa lektura (o ile teksty o morderstwach mogą być przyjemne). Nie jakieś wybitne, ale na jedną, dwie posiadówki z książką się nada, zwłaszcza jak ktoś lubi takie tematy.

Niedługi ebook zawierający opisy ośmiu głośnych spraw kryminalnych z terenów szeroko pojętej Lubelszczyzny od czasów jeszcze carskich aż po lata 90. XX wieku. Autor, bazując przede wszystkim na artykułach z ówczesnej prasy, odtwarza przebiegi zbrodni, śledztwa, przybliża sylwetki sprawców i ofiar. W niektórych przypadkach morderstwo było "efektem ubocznym", a w niektórych...

więcej Pokaż mimo to