Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński27
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Okamoto Kidō
Znany jako: 岡本 綺堂
2
6,5/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
64 przeczytało książki autora
72 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Niesamowite opowieści ze świątyni Sei'a
Okamoto Kidō
Cykl: Yume (tom 6)
7,0 z 55 ocen
134 czytelników 12 opinii
2022
Najnowsze opinie o książkach autora
Niesamowite opowieści ze świątyni Sei'a Okamoto Kidō
7,0
Kolejny świetny tom w tej serii. I miłe zaskoczenie, bo po razy pierwszy zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać po tej książce, a tytuł jest dość dziwaczny. Te dwanaście opowiadań ma świetny, orientalny klimat (nie tylko japoński, bo trochę tu też Chin). Nie są właściwie straszne, raczej... No właśnie, jak w tytule, "niesamowite". Niewytłumaczone. Trochę szkoda, że brak tutaj zakończenia, które spinałoby je w klamrę z początkiem, ale wstęp wyjaśnia, dlaczego tak jest. Czekam na kolejny tom.
Niesamowite opowieści ze świątyni Sei'a Okamoto Kidō
7,0
Zapewne wiele recenzji zacznie się od tego samego, ale cóż tam spróbujmy. Graliście kiedyś w hyaku-monogatari? Nie wiecie co to jest? To tradycyjna japońska gra-zabawa, która robiła furorę w okresie Edo. W jednym miejscu najczęściej w pomieszczeniu gromadziła się grupka osób chętnych doznania mocnych wrażeń. Zapalali oni świece i zaczynali opowiadać po kolei „kaidan”, czyli historie z dreszczykiem, historie grozy. Po każdej zakończonej opowieści gaszono jedną ze świec i czynność tę powtarzano aż do momentu, gdy w pokoju zrobiło się całkiem ciemno. Wówczas, według wierzeń w chwili, gdy w pomieszczeniu zgasła ostatnia ze świec, przybywał duch, a co się działo później, można się tylko domyślać. Faktem jest jedno, zabawa ta przynosiła sporo dreszczyku emocji uczestnikom tej rozrywki. Co ciekawe tu i ówdzie nadal można się zetknąć z taką formą spędzania czasu, więc wyjeżdżając na różnego rodzaju konwenty i inne eventy miejcie się na baczności. Jeśli jednak nie macie osób, z którymi moglibyście w to zagrać, a bardzo chcecie poczuć namiastkę tej atmosfery, to zachęcam was do lektury „Niesamowitych opowieści ze świątyni Seia” będącej już szóstą odsłoną serii „Yume” Wydawnictwa Kirin. Za książkę odpowiada Kido Okamato, który sprezentował nam taką swoistą książkową wersję hyaku-monogatari.
Urodzony w Tokio autor od początku lat młodzieńczych wykazywał się umiłowaniem do pisania, czego efektem były czy to nowele, czy sztuki jego autorstwa. Japończyk wychowany był w rodzinie nie tylko ceniącej tradycję, ale i lubiącej nowinki pochodzące z zachodu. Dzięki temu miał szansę poznać, a następnie przełożyć na japońską modłę przygód Sherlocka Holmesa, których to Okamoto był fanem. Stworzył on wówczas japońskie alter ego detektywa, niejakiego Hanshicimi. Seria okazała się ogromnym sukcesem, zamkniętym w niemalże 70 odsłonach, co przyniosło autorowi rozpoznawalność i sławę. Okamoto jednak miał też inną misję, a mianowicie popularyzowanie wiedzy i pamięci o Edo i w tym m.in. celu rozpoczął pisanie zbioru „Niesamowite opowieści…”, które po raz pierwszy na rynku japońskim ukazały się w 1925 roku. Zakończyło się na stworzeniu dwunastu opowieści, które właśnie teraz możemy poznać.
Cała książka to – jak już wspomniałem – pewna wariacja na temat hyaku-monogatari, czyli sięgając po tę książkę, możecie spodziewać się opowieści z dreszczykiem doprawionym klimatem, atmosferą i odwołaniami do starożytnego Edo. I choć pozornie kolejnych historii nic nie łączy, bowiem są one od siebie całkowicie niezależne, to właśnie Edo i groza są ich wspólnym mianownikiem. Jeden z bohaterów historii niejaki Kinka, organizuje w swojej świątyni spotkanie grupki ludzi, których zadaniem będzie podzielenie się z resztą uczestników niesamowitymi opowieściami. W ten oto sposób i my, czytelnicy, przenikami do tego świata z pogranicza fikcji, grozy, duchów i życia codziennego. Otrzymujemy dzięki temu niezwykłą szansę poznania reguł panujących wówczas w Edo przy jednoczesnej doskonałej zabawie, która powoduje ciarki na plecach. Historie, które opowiadają kolejni bohaterowie spotkania – swoją drogą ciekawy zabieg umieszczenia „historii w historiach” – pełne są dreszczyku emocji, grozy i nieprawdopodobnych zdarzeń, ale też bardzo japońskiemu braku dopowiedzenia wszystkiego wprost, co zostawia pole naszej wyobraźni do interpretacji zakończeń. Ten specyficzny dreszczyk i strach nie jest tym samym co groza wywoływana horrorami pochodzącymi z reszty świata. To klasyczne opowieści „kaidan”, pełne japońskiej atmosfery i choć może nie tak straszne czy brutalne, to wzbudzające w czytelniku duże emocje i wprowadzające go w stan niepokoju bez odczuwania dyskomfortu. Czytając „Niesamowite opowieści…” poczujecie lęk, często odczujecie też niepokój, jednakże bez zbędnych „przesadyzmów”, dzięki czemu do lektury zasiąść mogę również ci, którzy niekoniecznie lubią obgryzać paznokcie ze strachu. Warto też nadmienić, że historie choć nieprawdopodobne, to ukazane tak, że nie jest problemem w nie…uwierzyć. To tylko potęguje i tak mocny odbiór tych ciekawych i wciągających historii. Cała dwunastka to ogromna różnorodność, przez co nie sposób się tu nudzić, a wręcz ciężko się oderwać więc całość pochłoniecie w jeden - góra dwa wieczory. Na pewno wpływ na to ma ciekawe pióro autora, który potrafił tworzyć dla szerokiego grona odbiorców, przez co lektura jest łatwa i przyjemna i to pomimo sporej dawki przypisów i odwołań do dawnej Japonii, które dla wielu mogą być nieco nieczytelne.
Po lekturze książki nie jestem w stanie wskazać tej jednej, jedynej opowieści, która wyróżnia się spośród reszty. Co ciekawe traktować to należy jako zaletę, a nie wadę, gdyż świadczy o wysokim poziomie każdej z nich, bez względu na podjętą tematykę.
Czy jest to najmocniejsza z sześciu dotychczasowych pozycji z serii Yume? Duża szansa, że tak, ale nawet bez wdawania się w takie rankingi połączenie zawartej grozy, nieprawdodpobnych zdarzeń, ciekawego stylu pisarskiego oprawionego w starożytne Edo przyniosło nam czytelnikom pozycję wyborną, którą należy poznać bez względu na to, czy uwielbiacie literaturę japońską, czy tylko jesteście miłośnikami mocniejszych wrażeń. Wyważona i intrygująca daje imponujący efekt wart zorganizowania własnej wersji hyaku monogatari… tylko uważajcie na to, co do was przyjdzie, gdy zgaśnie ostatnia ze świeczek…
https://jaroslawd.blogspot.com/2022/09/recenzja-okamoto-kido-niesamowite.html