-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2018-08-19
2017-01-09
Każdy zbiór esejów Czapskiego to niekończący się szereg bram, z których wszystkie chciałoby się zwiedzić. Każde nazwisko, każdy tytuł przedstawiony jest z takim ładunkiem emocjonalnym, że samemu chce się z nim zapoznać, doświadczyć tego, czego doświadczył Czapski. Albo porównać własne doświadczenie. Zbiór czytało się nieco inaczej niż "Patrząc" - przede wszystkim tamtejsze eseje były poświęcone głównie sztuce plastycznej i malarzom, "Tumult i widma" skupione są z kolei na literaturze, ale także doświadczeniach życiowych autora (Paryż tuż po wojnie, Ameryka lat 40. i 50.). Bardzo subiektywna, ale robiąca na mnie spore wrażenie, była także kwestia czasu wydania opracowania czytałam. Tutaj natrafiłam na wydanie stosunkowo nowe, podczas gdy "Patrząc", które trafiło w moje ręce wydano jeszcze za życia Czapskiego. W jakiś sposób pozwoliło mi to znacznie bardziej wczuć się w autora.
Każdy zbiór esejów Czapskiego to niekończący się szereg bram, z których wszystkie chciałoby się zwiedzić. Każde nazwisko, każdy tytuł przedstawiony jest z takim ładunkiem emocjonalnym, że samemu chce się z nim zapoznać, doświadczyć tego, czego doświadczył Czapski. Albo porównać własne doświadczenie. Zbiór czytało się nieco inaczej niż "Patrząc" - przede wszystkim tamtejsze...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-12
2016-06-07
Bardzo dobrze opracowanie, pozwalające się z grubsza zorientować w zagadnieniach sztuki pierwszej połowy XX wieku. Najciekawszy był jednak dla mnie rozdział poświęcony architekturze - wyraźnie widać po tonie wypowiedzi, że w połowie lat 90. ubiegłego wieku funkcjonalizm był poddawany ostrym krytykom, rehabilitacji zaś doczekał się poprzedzający go ekspresjonizm.
Bardzo dobrze opracowanie, pozwalające się z grubsza zorientować w zagadnieniach sztuki pierwszej połowy XX wieku. Najciekawszy był jednak dla mnie rozdział poświęcony architekturze - wyraźnie widać po tonie wypowiedzi, że w połowie lat 90. ubiegłego wieku funkcjonalizm był poddawany ostrym krytykom, rehabilitacji zaś doczekał się poprzedzający go ekspresjonizm.
Pokaż mimo to2015-08-06
Dość ciekawym zbiegiem okoliczności było sięgnięcie po tę biografię krótko po zapoznaniu się z życiem i twórczością Józefa Czapskiego - obie te postaci żyły w podobnych czasach, będąc świadkami niemal całego XX wieku i obie, mimo pasji w pierwszym rzędzie do pędzla, wsławiły się raczej piórem. Nie jest to jednak recenzja porównawcza (tym bardziej, że tu mamy klasyczną biografię, a Czapskiego poznawałam raczej przez jego eseje), przejdę zatem do samej pracy pani Westin. Przed przystąpieniem do lektury ostrzeżono mnie przed silnie feministycznym wydźwiękiem pracy i wątkach psychoanalitycznych, jakim poddano świat Muminków (a nikt raczej nie lubi dostrzegać we wspomnieniach z dzieciństwa symboli fallicznych i waginalnych...), ale, przyznam, nie wyłapałam tego aż tyle (może w raptem dwóch miejscach). Autorka w pełni wykorzystała swoją osobistą znajomość z Tove i dostęp do wielu materiałów na jej temat, dzięki czemu spod jej pióra wyszła biografia obszerna i bardzo szeroko potraktowana, zaczynająca zresztą od rysu ogólnego całej rodziny artystki. Zwłaszcza bezpośrednio po lekturze cyklu o Muminkach dobrze sięgnąć po tę książkę - z pozoru niewinne opowiadania dla dzieci nabierają zupełnie innego wyrazu, kiedy zna się ich genezę, pobudki, jakie kierowały pisarką w każdym z kolejnych tomów, począwszy jeszcze od doświadczeń wojennych. Ale najważniejsze jest to, że tytułowa "Mama Muminków" okazuje się być tylko jedną z wielu twarzy Tove, przez większość życia przede wszystkim malarki i ilustratorki, miłośniczki wyspiarskiego życia w bezpośrednim kontakcie z nieujarzmionym morzem, wreszcie kobiety, która odrzuciła założenie klasycznej rodziny i ostatecznie związała swoje życie z inną kobietą. Jakkolwiek niewątpliwie bardziej zainteresowała mnie twórczość malarska Tove (i tu dochodzę do jednej z rzeczy, których mi brakowało - książka opatrzona jest wieloma ilustracjami, ale mimo wszystko było mi mało i szkoda, że zaledwie niektóre w kolorze), to jednak praca Boel Westin zachęciła mnie także do sięgnięcia też do jej literatury pozamuminkowej.
Dość ciekawym zbiegiem okoliczności było sięgnięcie po tę biografię krótko po zapoznaniu się z życiem i twórczością Józefa Czapskiego - obie te postaci żyły w podobnych czasach, będąc świadkami niemal całego XX wieku i obie, mimo pasji w pierwszym rzędzie do pędzla, wsławiły się raczej piórem. Nie jest to jednak recenzja porównawcza (tym bardziej, że tu mamy klasyczną...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-06-19
Książkę udało mi się pochłonąć w dwa dni i zadziwiająco dużo z niej wynieść. Bardzo emocjonalny stosunek do tematu, jaki zdradza styl pisania Karpowicza, może wydawać się nieprofesjonalny, ale sam sposób przekazania informacji czyni o wiele przyjemniejszym w odbiorze - ułatwia kojarzenie poszczególnych faktów, wyraźniej unaocznia ich charakterystyczne cechy. Osobiście ten sposób pisania bardzo przypadł mi do gustu i był miłą odmianą po pracach skupionych raczej na suchym wymienianiu faktów.
Książkę udało mi się pochłonąć w dwa dni i zadziwiająco dużo z niej wynieść. Bardzo emocjonalny stosunek do tematu, jaki zdradza styl pisania Karpowicza, może wydawać się nieprofesjonalny, ale sam sposób przekazania informacji czyni o wiele przyjemniejszym w odbiorze - ułatwia kojarzenie poszczególnych faktów, wyraźniej unaocznia ich charakterystyczne cechy. Osobiście ten...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05-31
Jak autor sam twierdzi, jest to pierwsza publikacja, która sięga do dziewiętnastowiecznych traktatów i pism poświęconych architekturze i w ogóle zagadnieniu sztuki chrześcijańskiej. Jeśli jest to prawda - a nie mam powodów, by w to nie wierzyć - to niewątpliwie jest to praca przełomowa, która z pewnością przyczyni się do rehabilitacji tak pogardzanego przed kilkadziesiąt lat historyzmu. Autor faktycznie opatruje swoją pracę bogatym materiałem bibliograficznym, składającym się zarówno z prac teoretyków XIX wieku, jak i średniowiecznych, które wtedy właśnie badano. Jedyne czego mi brakowało, to przykładów, a co za tym idzie - ilustracji, które jednak odgrywają dużą rolę w publikacjach poświęconych sztuce. Wracając jednak do pozytywów - podobał mi się fakt, że książka traktuje temat w pełnej perspektywie dziejowej, nie ograniczając się tylko do "swojego" wycinku historii; tak oto autor, zanim przejdzie do rozważań nad teoriami i poglądami XIX wieku, przytacza jak te teorie i poglądy rozwijały się i zmieniały od średniowiecza. To czyni pracę mniej hermetyczną i wartą polecenia nie tylko osobom zajmującym się naukowo historią sztuki.
Jak autor sam twierdzi, jest to pierwsza publikacja, która sięga do dziewiętnastowiecznych traktatów i pism poświęconych architekturze i w ogóle zagadnieniu sztuki chrześcijańskiej. Jeśli jest to prawda - a nie mam powodów, by w to nie wierzyć - to niewątpliwie jest to praca przełomowa, która z pewnością przyczyni się do rehabilitacji tak pogardzanego przed kilkadziesiąt...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-01-15
2015-02-16
2015-02-20
2014-07-23
Książeczka o tyle wartościowa, że poza samymi dziełami malarstwa miniaturowego przybliża również postaci portretowanych kobiet i ich historie. Zdecydowanie wzbogaca to odbiór samych portretów.
Książeczka o tyle wartościowa, że poza samymi dziełami malarstwa miniaturowego przybliża również postaci portretowanych kobiet i ich historie. Zdecydowanie wzbogaca to odbiór samych portretów.
Pokaż mimo to2014-07-22
2014-07-22
Podobnie jak w przypadku Szwecji połowa książki traktuje pobieżnie o architekturze historycznej, zaś druga połowa o funkcjonalizmie i różnych jego przejawach. Stąd też osobiście mogłam wyłapać tylko pojedyncze hasła, które odeślą mnie do tematów moich zainteresowań (zdecydowanie bowiem dawniejszych niż XX w.)
Podobnie jak w przypadku Szwecji połowa książki traktuje pobieżnie o architekturze historycznej, zaś druga połowa o funkcjonalizmie i różnych jego przejawach. Stąd też osobiście mogłam wyłapać tylko pojedyncze hasła, które odeślą mnie do tematów moich zainteresowań (zdecydowanie bowiem dawniejszych niż XX w.)
Pokaż mimo to
Jedyne co mogę zarzucić książce to błędy edytorskie (dość często opisy do obrazków były zamienione miejscami, rzadziej po prostu źle oznaczone), bowiem temat anatomii został potraktowany tak dokładnie jak w atlasach medycznych przy jednoczesnym przedstawieniu zagadnienia pod kątem warsztatu plastycznego.
Jedyne co mogę zarzucić książce to błędy edytorskie (dość często opisy do obrazków były zamienione miejscami, rzadziej po prostu źle oznaczone), bowiem temat anatomii został potraktowany tak dokładnie jak w atlasach medycznych przy jednoczesnym przedstawieniu zagadnienia pod kątem warsztatu plastycznego.
Pokaż mimo to