Nicolas Edward Cave (ur. 22 września 1957),muzyk, poeta, pisarz i aktor. Założyciel i członek The Boys Next Door – zespołu, który w późnych latach siedemdziesiątych zmienił nazwę na The Birthday Party. W 1984 The Birthday Party uległo rozwiązaniu, a dwóch jego członków – Nick Cave i Mick Harvey założyło grupę Nick Cave and the Bad Seeds. Pozostałymi muzykami zakładającymi tę grupę byli Blixa Bargeld, gitarzysta w Einstürzende Neubauten, Barry Adamson i Hugo Race. Inspiracją dla tekstów wykorzystanych na płycie była ówczesna dziewczyna Nicka Cave'a, Anita Lane, która została podana jako członkini zespołu (w istocie nie miała ona żadnego muzycznego wkładu w tę płytę). Przez ponad 20 lat istnienia, zespół Nick Cave and the Bad Seeds osiągnął znaczący sukces komercyjny, a niektóre ich utwory – w szczególności Where the Wild Roses Grow z płyty Murder Ballads, zaśpiewany przez Cave'a w duecie z Kylie Minogue – stały się światowymi przebojami. W chwili obecnej, spośród założycieli zespołu ostał się jedynie on. Blixa Bargeld odszedł w 2003, aby skupić się na pracy w Einstürzende Neubauten, a Mick Harvey opuścił zespół w 2009 roku z powodów osobistych oraz różnicy zdań w kwestiach muzycznych. Nick Cave wraz z kilkoma osobami ze składu The Bad Seeds (Warren Ellis, Martyn P. Casey, Jim Sclavunos) założył poboczny projekt Grinderman i w 2007 roku wydał pod szyldem tego zespołu płytę (Grinderman). W 1989 została wydana jego pierwsza powieść pod tytułem Gdy oślica ujrzała anioła, zaś w 2009 druga - Śmierć Bunny'ego Munro. Nick Cave jest współautorem wielu ścieżek dźwiękowych do filmów m.in. takich jak: Ghosts... of the Civil Dead, Propozycja (do którego był autorem scenariusza),Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda, The Road, The Girls of Phnom Penh, The English Surgeonhttp://www.nick-cave.com/
Minęło sześć lat. Sześciu młodych rewolwerowców, którym się nie poszczęściło. Sześć sosnowych pudeł, które ich poniosły. Sześć przebytych kr...
Minęło sześć lat. Sześciu młodych rewolwerowców, którym się nie poszczęściło. Sześć sosnowych pudeł, które ich poniosły. Sześć przebytych krętych mil. Sześć skrzyżowanych poprzeczek. Sześć mijanych dzwonów kołyszących się bez dźwięku. Sześć łkających wdów. Sześć grud zimnej ziemi. Sześć kosów rzucających czarne cienie. Sześć zapadających się księżyców. Sześć ran. Sześć karbów. Sześć zabłoconych kul złamanych na pół.
Tak przetaczały się lata mojej wiosny.
Sześć wiklinowych koszy.
To w nie wtoczyły się lata mej młodości.
Rzadko się tak zdarza, że nie mam krztyny współczucia czy zrozumienia dla głównego bohatera. To jeden z tych nielicznych przypadków, gdzie czekasz, aż to się skończy jak najgorzej dla głównego protagonisty w całym jego obleśnym jestestwie. Bunny - seksoholik, menda i wykolejeniec ciągnie za sobą bogu ducha winnego synka przez równie pochyłą swojej moralnej degrengolady. I pomimo jakiś niemrawych wysiłków autora, nic go nie usprawiedliwia. Wolę jednak jak Nick pisze piosenki i przy tym powinien chyba pozostać.
Z dużym szacunkiem i uwielbieniem podchodzę do twórczości Nicka Cave`a. Po takim zdaniu od razu powinny wybrzmieć znaki ostrzegawcze, że oho, ktoś lubi muzykę, ale już w formie książkowej może być nie za bardzo. No i to dobre ostrzeżenie jest, choć i z tym „nie za bardzo”, bym nie przesadzał, bo właśnie jest nieco aż za bardzo. „Gdy oślica ujrzała anioła” jest tekstem wymagającym lektury uważnej. Ociekająca od makabry treść nie stoi daleko od piosenkowych dokonań Australijczyka, ale w formie rozwlekłej (powieściowej) traci potrzebną konsystencję, a w nadmiarze zwyczajnie męczy.
Fizycznie odczuwa się tu trud czytania, co złe samo w sobie nie jest. Ale przesady Cave zastosował dużo. Wrzucił tu i wizje natchnione, i mocno poturbowanego bohatera, i grozę rodem z filmów. Mocno wszystko podlane religijnym sosem. A i jeszcze iście biblijne frazy zdradzające umiłowanie autora do takich zabiegów stylistycznych. Najlepiej przekonać się samemu czy jest się w stanie unieść tę prozę. Z drugiej strony najlepsze co o niej napisać można, to że nie dla wszystkich stworzona została.
Ale też nie można napisać, że się ją lubi czy nadmiernie podziwia. No bo jak podziwiać nadmierny ból? Albo ekscytować się zgładzaniem ludzi winnych odstępstw od religijności w formie fanatycznej? O dalszych występkach rodzaju ludzkiego nie wspominam, a przestrzegam jedynie, że nawet nie zacząłem wyliczać tych zgromadzonych w powieści. Przewracanie stron miejscami jawi się jako tortura.