-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-02-24
2024-01-30
Bardzo ciężka w ocenie książką, bo z jednej strony ją uwielbiam, a z drugiej miałam z nią lekkie spięcie na początku...
Pierwsze sto stron to był jakiś koszmar. Mnogość przypisów powodowała, że zaczynała mnie boleć głowa od ilości wiadomości, nowinek historycznych i ciekawostek. Zwyczajnie zaczynałam gubić się w historii, nie mogłam się zorientować jaka nacja gdzie się znajduje, która z którą walczyła, kto gdzie panował. Byłam już zdecydowana odłożyć ją na półkę z przekonaniem, że to nie jest pozycja dla mnie (a praktycznie nigdy tego nie robię, nawet jak książka jest słaba, staram się ją doczytać do końca). I wtedy dostałam podpowiedź, aby zacząć ignorować przypisy i traktować je jako totalną ciekawostkę i ewentualnie je przeczytać jeśli mam taką potrzebę (bo na początku czytałam każdą z nich, jak przykładny uczeń). I faktycznie bardzo to pomogło. Skupiłam się tylko na fabule (gdzie na początku się z niej wyrywałam czytająć te długaaaśne przypisy...) i jakoś poszło. Pierwsza księga przynudnawa, ale później... absolutnie się wciągnęłam.
Jak dla mnie pierwszej księgi w ogóle mogłoby nie być, ale wiem, że to ona wprowadzała nas w fabułę i klimat książki. Druga i trzecia księga - złoto. Nie ma co się zbytnio przywiązywać do bohaterów bo autor lubi ich... jakże chętnie przetasowywać. ;) Końcówka książki super, i zaskakująca.
Nie spodziewałam się wątku romantycznego w tego typu powieści (tak tak, bohaterowie by powiedzieli, że nic do siebie nie czują, stara śpiewka... nie-kot swoje wie...) ale dobrze, że wątek nie był na zakończenie zbytnio przesadzony.
Cieszę się, że Mia nie jest płaczliwą postacią, tylko kroczy twardo po ziemi, ze swoją mroczną przeszłością i chęcia zemsty. Nie daje się ponieśc rozpaczy, złości, gniewowi. Sam zamysł Czerwonego Kościoła gdzieś z tyłu głowy lekko kojarzył mi się Harry Potterem tylko w wersji dark i dla dorosłych, nie mogłam pozbyć się tego wrażenia.
Ogółem książka pod względem wątków, bohaterów, dialogów jest bardzo dobra! Tylko ten początek... gdyby nie to, z pewnością oceniłabym ją wyżej. Ale z chęcią sięgnę po kolejne tomy :)
Bardzo ciężka w ocenie książką, bo z jednej strony ją uwielbiam, a z drugiej miałam z nią lekkie spięcie na początku...
Pierwsze sto stron to był jakiś koszmar. Mnogość przypisów powodowała, że zaczynała mnie boleć głowa od ilości wiadomości, nowinek historycznych i ciekawostek. Zwyczajnie zaczynałam gubić się w historii, nie mogłam się zorientować jaka nacja gdzie się...
Daje 8☆, ale myślę, że jest to najsłabszy tom w tej serii:
1) Samej Zarrah brakowało trochę... charakteru. Jako generał armii Valcotty, w moim mniemaniu powinna być twarda, wprawiona w boju, stanowcza... W końcu widziała niejedną śmierć, wydaje rozkazy wielu podwładnym, planuje strategię. Tymczasem miałam wrażenie, że brakowało jej tego "ognia", pasji w swojej roli (chodzi mi o sam początek książki), tego co wyróżnia żołnierza. Nie postrzegałam jej jako osoby z dość dużą władzą w zasięgu ręki. Ten aspekt nie był do końca przeniesiony na nią i jej zachowanie. I to nie tak, że jako postać uważam ją za tragiczną, była całkiem w porządku, tylko nie zachowywała się jak generał ;)
2) No niestety trzeci tom w większości jest pokazaniem wydarzeń tomu drugiego z perspektywy innych bohaterów. To nie był zły zabieg, czasem był interesujący, ale.... bardzo przewidywalny. Bo przecież wiemy co się wydarzy, prawda? Jestem świeżo po przeczytaniu Zdradzieckiej Królowej, więc dialogi nie były dla mnie przypomnieniem, lecz czytaniem tego samego. Wiadomo, początek, gdy Zarrah i Keris się poznają jest dla nas nowością, jak i działania, które działy się w tym samym czasie podczas ataku na Ithicanę, jednak... to dalej ta sama historia. Brakowało mi trochę świeżości i tego elementu zaskoczenia.
3) JEDNAK: Sama w sobie fabuła jest cudowna. Bardzo pokochałam ten świat, te polityczne rozgrywki. Keris dla mnie jest ciągła zagadką i choć tak bardzo nie chciał pójść w ślady ojca, dla miłości był gotów zaryzykować... nawet siebie. Jednak dalej nie jestem pewna, jak daleko może się posunąć, i na swój sposób jest bohaterem bardzo czarno-białym.
Sytuację w stosunku do oceny uratowały także dodatkowe rozdziały o Larze i Arenie, które wywołały mój banan na twarzy. No nic na to nie poradzę, że jestem #TeamIthicana #Arena&Lara i zdecydowanie bardziej jako power couple wole ten duet.
Nie zmienia to faktu, że Danielle L. Jensen zostanie moją ulubienicą wśród autorek. Uwielbiam jej sposób pisania, kreowania świata oraz tworzenia relacji i zależności między bohaterami, ich kompleksowość, wewnętrzne rozterki, walkę ze swoimi demonami, pragnieniami, które toczą w swoim sercu czy umyśle. Mmmmm no cudo. Już od pierwszego tomu jestem zakochana w tej serii i z radością dreptam czytać kolejny tom.
Daje 8☆, ale myślę, że jest to najsłabszy tom w tej serii:
więcej Pokaż mimo to1) Samej Zarrah brakowało trochę... charakteru. Jako generał armii Valcotty, w moim mniemaniu powinna być twarda, wprawiona w boju, stanowcza... W końcu widziała niejedną śmierć, wydaje rozkazy wielu podwładnym, planuje strategię. Tymczasem miałam wrażenie, że brakowało jej tego "ognia", pasji w swojej roli (chodzi...