-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2018-12-31
2018-12-18
Cała "Seria Niefortunnych Zdarzeń" pełna jest absurdów, kretynów (no inaczej niektórych bohaterów nazwać się nie da ;P) oraz wisielczego humoru.
Ale czytające ją dzieci mogą się też nauczyć realistycznego spojrzenia na świat, w którym nie wszystko kończy się szczęśliwie, hasającymi po zielonych łąkach tęczowymi jednorożcami, jak to często bywa w książkach dla dzieci.
Oczywiście przez wszystkie trzynaście tomów czytelnik ma nadzieję na takie właśnie zakończenie: na rozwiązanie wszystkich tajemnic, z jakimi zetknęli się Baudelaire'owie, ukaranie łotrów i odnalezienie choć jednego z rodziców żywego... Na zakończenie, gdzie dzieci znów żyją szczęśliwie wraz z rodziną, znajomymi z WZS...
Cóż... life is brutal. :)
PS Bardzo ciężko znaleźć gdzieś ostatni tom - przynajmniej w mojej okolicy. Nie mają go w ogóle w bibliotece wojewódzkiej ani w innych większych placówkach. Jeden jedyny dostępny tom znalazłam w bibliotece gminnej, ale i tak musiałam czekać w kolejce kilka miesięcy.
Cała "Seria Niefortunnych Zdarzeń" pełna jest absurdów, kretynów (no inaczej niektórych bohaterów nazwać się nie da ;P) oraz wisielczego humoru.
Ale czytające ją dzieci mogą się też nauczyć realistycznego spojrzenia na świat, w którym nie wszystko kończy się szczęśliwie, hasającymi po zielonych łąkach tęczowymi jednorożcami, jak to często bywa w książkach dla...
2018-11-16
Cudowna książka. Z humorem i prostą fabułą, ale to wcale nie oznacza, że czytać mogą ją tylko dzieci i że wyłącznie one będą się przy lekturze świetnie bawić!
Już od samego początku moją uwagę zwróciło co innego - czwórka dzieciaków, które jako pierwsze zapewniły sobie wstęp do Fabryki Willy'ego Wonki: obżartuch Augustus, rozpieszczona Veruca, krnąbrna i pyskata Violet oraz uzależniony od telewizji Mike. Te dzieciaki oraz to, co je czeka w fabryce, można odebrać jako przestrogę dla wszystkich rodziców, bo ich pociechy może spotkać coś złego... Oczywiście z pewnością nie skończą jak tych czworo, ale w sumie... kto wie? ;)
No i Charlie. Bardzo spodobało mi się to, że jego poszukiwania Złotego Kuponu nie zostały przez autora rozegrane aż tak prosto. Myślę, że wielu innych autorów książek dla dzieci zlitowałoby się nad ubogim chłopcem, który nigdy nie dostaje niczego, o czym marzy i obdarowałaby go Kuponem już przy pierwszej czekoladzie - tej urodzinowej. Tymczasem naszego bohatera trzy razy spotyka rozczarowanie, a bilet wstępu do fabryki udaje się odnaleźć dopiero za czwartym razem.
A Charlie poświęcił na znalezienie go znacznie więcej niż pozostałe dzieciaki i ich rodzice - co prawda nie wydał milionów, by wykupić wszystkie czekolady we wszystkich sklepach w mieście, ale starał się zdobyć Kupon za pieniądze ciężko zarobione przez ojca, za zaskórniaki dziadka Joego oraz za dolara znalezionego przypadkowo na ulicy - a na pewno miał jakieś tam wyrzuty sumienia, czy nie dać sobie spokoju z Kuponem i nie oddać całego dolara mamie, mimo że był bardzo głodny i marzył o czekoladzie...
Poza tym polecam obejrzeć OBIE ekranizacje - nie tylko tę Burtona! No bo kto z nas nie kojarzy tego mema z mężczyzną w kapeluszu i fioletowej marynarce, opierającego się na ręce z miną "no co ty nie powiesz?" ;) ;P
Cudowna książka. Z humorem i prostą fabułą, ale to wcale nie oznacza, że czytać mogą ją tylko dzieci i że wyłącznie one będą się przy lekturze świetnie bawić!
Już od samego początku moją uwagę zwróciło co innego - czwórka dzieciaków, które jako pierwsze zapewniły sobie wstęp do Fabryki Willy'ego Wonki: obżartuch Augustus, rozpieszczona Veruca, krnąbrna i pyskata Violet...
2018-06-20
Wszystko miało zacząć się wyjaśniać - bo to w końcu już przedostatni tom i przedostatnia pułapka - a tymczasem jeszcze bardziej się zagmatwało.
Pojawiają się (i znikają) nowe postaci, pojawia się też większość postaci szlachetnych, stosunkowo szlachetnych i niecnych łotrów znanych nam z poprzednich tomów: pan Poe, Sędzia Strauss, Ser i Charles, Wicedyrektor Neron, pani Bass i pan Remora, Jeremi Szpetny, pan Lesko, pani Jutrzejsza i Geraldine Julienne, Hal, Hugo, Colette i Kevin, a także mężczyzna z brodą, ale bez włosów oraz kobieta z włosami, ale bez brody, nie wspominając już o Esmeraldzie Szpetnej i Karmelicie Plujko. A jaki właściwie lost spotkał trojaczki Bagienne i Hektora oraz Fionę, Hakorękiego, ich ojczym i Phila, pozostaje na razie tajemnicą...
W sumie na końcu nie wiadomo też, co stało się z pozostałymi wymienionymi osobami, które z oczami zawiązanymi niczym do ciuciubabki, błąkały się po Hotelu Ostateczność...
Książkę czytało mi się bardzo szybko, chyba nawet szybciej niż pozostałe tomy - sama nie wiem, kiedy dotarłam do końca. A zakończenie jest zaskakujące...
Wszystko miało zacząć się wyjaśniać - bo to w końcu już przedostatni tom i przedostatnia pułapka - a tymczasem jeszcze bardziej się zagmatwało.
Pojawiają się (i znikają) nowe postaci, pojawia się też większość postaci szlachetnych, stosunkowo szlachetnych i niecnych łotrów znanych nam z poprzednich tomów: pan Poe, Sędzia Strauss, Ser i Charles, Wicedyrektor Neron, pani...
2018-06-12
Wreszcie coś zaczyna się nieśmiało wyjaśniać... Przed nami jeszcze tylko dwa tomy.
Ponownie pojawia się Hrabia Olaf, tym razem z niemal całkowicie zreorganizowaną trupą łotrów, z Esmeraldą Szpetną, Hakorękim i Karmelitą Plujko na czele. Ale pojawiają się także nowe postaci. I wracają dwie doskonale nam już znane... ;)
Czy cukiernica zostanie odnaleziona?
Wreszcie coś zaczyna się nieśmiało wyjaśniać... Przed nami jeszcze tylko dwa tomy.
Ponownie pojawia się Hrabia Olaf, tym razem z niemal całkowicie zreorganizowaną trupą łotrów, z Esmeraldą Szpetną, Hakorękim i Karmelitą Plujko na czele. Ale pojawiają się także nowe postaci. I wracają dwie doskonale nam już znane... ;)
Czy cukiernica zostanie odnaleziona?
2018-04-25
Jedna z tych książek, których z premedytacją nie przeczytałam w liceum, mimo że była lekturą obowiązkową. Wówczas prawie w ogóle nie czytałam, może nie byłam wystarczająco dojrzała, a poza tym "Mistrz i Małgorzata" wywoływała we mnie pewnego rodzaju poczucie... strachu? Sama nie wiem przed czym: że lektura okaże się za ciężka, nudna, niezrozumiała, że czytanie jej to będzie kilkaset stron katuszy i zupełnego bełkotu albo jakichś górnolotnych filozoficznych wynurzeń.
Jakiś czas temu stworzyłam sobie listę takich właśnie lektur szkolnych, których z różnych powodów nie przeczytałam ani w szkole, ani na studiach. Dzieło Bułhakowa również znalazło się na tej liście. Jednak postanowiłam nie odkładać jej na sam koniec i sprawdzić, czy diabeł (haha) rzeczywiście jest taki straszny, jak go malują.
Okazało się, że książka wciągnęła mnie momentalnie (choć fragmenty o Piłacie uważam za nieco gorsze). Spodobała mi się, a wręcz oczarowała mnie, mimo mojej awersji do wszystkiego, co rosyjskie (nieważne po której stronie barykady politycznej to coś się znajduje). Co więcej, chyba sprawiła, że zaczęłam się nawet interesować Rosją, jej historią i kulturą. Ot, taki skutek uboczny. ;P
A co mnie tak w "Mistrzu i Małgorzacie" zafascynowało? Szczerze mówiąc... nie wiem. Choć bardzo bym chciała udzielić odpowiedzi na to pytanie, to nie wiem, jak to zrobić. Może chodzi o język i umiejętne władanie piórem? Może o tę groteskę, wyśmiewanie totalitaryzmu i jego parodię? Może o to, że połowa bohaterów wylądowała w psychiatryku (nie wspominając już o żądaniu opancerzonej celi!). A może to przez Behemota? ;)
Sądzę, że każdy powinien przeczytać i sam się przekonać, bo naprawdę trudno mi to określić. Z pewnością każdy, komu również spodoba się ta książka, zrozumie, co mam na myśli. :)
Jedna z tych książek, których z premedytacją nie przeczytałam w liceum, mimo że była lekturą obowiązkową. Wówczas prawie w ogóle nie czytałam, może nie byłam wystarczająco dojrzała, a poza tym "Mistrz i Małgorzata" wywoływała we mnie pewnego rodzaju poczucie... strachu? Sama nie wiem przed czym: że lektura okaże się za ciężka, nudna, niezrozumiała, że czytanie jej to będzie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03-23
Jest lepiej niż w poprzednich częściach - bardziej absurdalnie, ale też bardziej tajemniczo.
Słoneczko przygotowuje wykwintne uczty i rozstawia namioty.
Znów spotykamy się z dobrze znanymi już postaciami.
Pojawia się zupełnie nowa postać, o której wcześniej tylko słyszeliśmy.
Komiczna scena akcji rekrutacyjnej.
I jeszcze ta suknia Esmeraldy. ;D
Jest lepiej niż w poprzednich częściach - bardziej absurdalnie, ale też bardziej tajemniczo.
Słoneczko przygotowuje wykwintne uczty i rozstawia namioty.
Znów spotykamy się z dobrze znanymi już postaciami.
Pojawia się zupełnie nowa postać, o której wcześniej tylko słyszeliśmy.
Komiczna scena akcji rekrutacyjnej.
I jeszcze ta suknia Esmeraldy. ;D
2018-02-07
Co prawda każdy tom "Serii niefortunnych zdarzeń" jest tragiczny (naznaczony nieszczęściem i rozpaczą), ale ostatnie to coś strasznego. Co rodzeństwo spotka kogoś, kto mógłby im pomóc rozwikłać zagadkę, to ta osoba znika z ich życia w coraz to nieprzyjemniejszych okolicznościach...
Ponadto książka pokazuje całą galerię - jak zwykle nieco przerysowaną, ale taka już natura tej serii ;) - ludzkich zachowań.
I tak tutaj mamy ludzi, którzy wyśmiewają się z kogoś tylko dlatego, że wygląda nieco inaczej, podczas gdy sami nie są ideałami i mogliby uchodzić za "dziwolągi" (hakoręki, pryszczaty, małżeństwo z farbowanymi włosami itd.), ludzi dotkniętych kalectwem, którzy rozpaczliwie, wręcz za wszelką cenę, pragną akceptacji i szczęścia, a także osobę, która do tego stopnia pragnie wszystkich uszczęśliwiać, że (najwyraźniej) nie potrafi powiedzieć "nie", przez co gubi samą siebie i innych, sprawia im zawód...
Co prawda każdy tom "Serii niefortunnych zdarzeń" jest tragiczny (naznaczony nieszczęściem i rozpaczą), ale ostatnie to coś strasznego. Co rodzeństwo spotka kogoś, kto mógłby im pomóc rozwikłać zagadkę, to ta osoba znika z ich życia w coraz to nieprzyjemniejszych okolicznościach...
Ponadto książka pokazuje całą galerię - jak zwykle nieco przerysowaną, ale taka już natura...
2018-02-02
2017-12-13
Seria przestaje wreszcie być schematyczna. Nie ma już przydziału rodzeństwa Baudelaire'ów do coraz to nowszych opiekunów przez pana Poe - pana Poe w zasadzie też nie ma, więc od teraz dzieci są skazane wyłącznie na siebie i tylko na sobie mogą polegać (choć tak było akurat zawsze).
To właśnie sprawia, że "Seria niefortunnych zdarzeń" może zacząć na nowo ciekawić, a nie nudzić przez powtarzający się scenariusz. A do tego to zaskakujące zakończenie, które tylko jeszcze zaostrza apetyt, by dowiedzieć się, co się stało potem...
Seria przestaje wreszcie być schematyczna. Nie ma już przydziału rodzeństwa Baudelaire'ów do coraz to nowszych opiekunów przez pana Poe - pana Poe w zasadzie też nie ma, więc od teraz dzieci są skazane wyłącznie na siebie i tylko na sobie mogą polegać (choć tak było akurat zawsze).
To właśnie sprawia, że "Seria niefortunnych zdarzeń" może zacząć na nowo ciekawić, a nie...
2017-11-16
Bardzo przyjemna lektura, choć jak zwykle okraszona sporą dawką czarnego humoru i nieszczęść spotykających Baudelaire'ów. ;)
Rodzeństwo nie ustaje w poszukiwaniach trojaczków (a technicznie bliźniaków) Bagiennych, których chcą wyrwać z łap Hrabiego Olafa i jego asystentów.
Czy uda im się uratować przyjaciół i wtrącić wreszcie Olafa do więzienia? Czy wioska, do której dzieci trafią tym razem, okaże się strzałem w dziesiątkę, a nowi opiekunowie odpowiedzialni i dobrzy dla nich?
Bardzo przyjemna lektura, choć jak zwykle okraszona sporą dawką czarnego humoru i nieszczęść spotykających Baudelaire'ów. ;)
Rodzeństwo nie ustaje w poszukiwaniach trojaczków (a technicznie bliźniaków) Bagiennych, których chcą wyrwać z łap Hrabiego Olafa i jego asystentów.
Czy uda im się uratować przyjaciół i wtrącić wreszcie Olafa do więzienia? Czy wioska, do której...
2017-11-11
O ile świat w pierwszym tomie serii wydawał się jeszcze jako tako realny i prawdziwy, o tyle z każdym kolejnym tomem jest coraz gorzej. ;) pojawiają się coraz bardziej absurdalne sytuacje, osoby i miejsca, a jednocześnie wzrasta też ilość czarnego humoru. ;)
O ile świat w pierwszym tomie serii wydawał się jeszcze jako tako realny i prawdziwy, o tyle z każdym kolejnym tomem jest coraz gorzej. ;) pojawiają się coraz bardziej absurdalne sytuacje, osoby i miejsca, a jednocześnie wzrasta też ilość czarnego humoru. ;)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-09
Tym razem rodzeństwo Baudelaire'ów trafia do dość osobliwej szkoły z internatem. Co je tam czeka? Czy oprócz nieszczęść - jak zwykle - znajdą tam wreszcie kogoś, kto je zrozumie?
Moim zdaniem, jak dotąd jest to najlepsza część "Serii niefortunnych zdarzeń". Jak zawsze nie brak tu uprzykrzającego sierotom życie Hrabiego Olafa (i nie tylko), głupich i naiwnych dorosłych, a także masy czarnego humoru ("Co rano wkraczała do Sali Numer Dwa z wielką torbą przedmiotów codziennego użytku - a to patelnia, a to ramka od obrazka, a to szkielet kota - i kładła po jednym z nich na ławce każdego z uczniów.").
Tym razem rodzeństwo Baudelaire'ów trafia do dość osobliwej szkoły z internatem. Co je tam czeka? Czy oprócz nieszczęść - jak zwykle - znajdą tam wreszcie kogoś, kto je zrozumie?
Moim zdaniem, jak dotąd jest to najlepsza część "Serii niefortunnych zdarzeń". Jak zawsze nie brak tu uprzykrzającego sierotom życie Hrabiego Olafa (i nie tylko), głupich i naiwnych dorosłych, a...
2017-11-06
A jednak czwarta część "Serii niefortunnych zdarzeń" czymś się różni od pierwszych trzech - i to nie tylko makabrycznym jak na książkę dla dzieci tytułem.
Mniej tu Hrabiego Olafa, i mimo że oczywiście nadal nie ustaje w próbach zagarnięcia majątku dzieci, pojawia się tu jakby nieco w tle, na uboczu. Pojawia się też nowy wróg.
Ale pojawiają się też wreszcie osoby życzliwe trójce sierot, co cieszy ze względu na miejsce, do którego trafią tym razem. :)
A jednak czwarta część "Serii niefortunnych zdarzeń" czymś się różni od pierwszych trzech - i to nie tylko makabrycznym jak na książkę dla dzieci tytułem.
Mniej tu Hrabiego Olafa, i mimo że oczywiście nadal nie ustaje w próbach zagarnięcia majątku dzieci, pojawia się tu jakby nieco w tle, na uboczu. Pojawia się też nowy wróg.
Ale pojawiają się też wreszcie osoby życzliwe...
2017-11-05
Osierocone rodzeństwo trafia do nowego opiekuna, tym razem jest nim Ciotka Józefina, mająca nerwicę lękową na punkcie chyba wszystkiego (i nie mniejszego hopla na punkcie poprawności gramatycznej), a Hrabia Olaf w nowym wcieleniu znów dybie na majątek dzieci.
Tym samym schemat serii po raz kolejny się powtarza, i najprawdopodobniej będzie się powtarzał w pozostałych tomach, więc nie wiem, czy jest sens, bym w przyszłości pisała opinie, skoro książki są w gruncie rzeczy bardzo do siebie podobne.
Mimo to "Ogromne okno" jak na razie podobało mi się najbardziej i gdyby można było wystawiać połówki gwiazdek, książka otrzymałaby ode mnie 6,5/10.
Osierocone rodzeństwo trafia do nowego opiekuna, tym razem jest nim Ciotka Józefina, mająca nerwicę lękową na punkcie chyba wszystkiego (i nie mniejszego hopla na punkcie poprawności gramatycznej), a Hrabia Olaf w nowym wcieleniu znów dybie na majątek dzieci.
Tym samym schemat serii po raz kolejny się powtarza, i najprawdopodobniej będzie się powtarzał w pozostałych...
2017-11-03
I znowu to samo - sieroty Baudelaire napotykają na kolejne pasmo nieszczęść, których źródłem znów jest znienawidzony i chciwy Hrabia Olaf. I tak też zapewne będzie we wszystkich pozostałych tomach, dlatego chyba nie dam rady przeczytać jednym ciągiem wszystkich trzynastu.
I znowu to samo - sieroty Baudelaire napotykają na kolejne pasmo nieszczęść, których źródłem znów jest znienawidzony i chciwy Hrabia Olaf. I tak też zapewne będzie we wszystkich pozostałych tomach, dlatego chyba nie dam rady przeczytać jednym ciągiem wszystkich trzynastu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-01
"Serię niefortunnych zdarzeń" poznałam kilka lat temu jako całkiem dobry film dla dzieci i młodzieży.
Z całą pewnością jest to jedna z tych serii, której odbiór będzie w dużej mierze zależał od wieku czytelnika. Dzieciom wyda się fantastyczna, z kolei dorosłym, a nawet nastolatkom, infantylna i absurdalna choćby ze względu na niesamowitą naiwność (by nie powiedzieć głupotę) i brak wyobraźni dorosłych bohaterów, w szczególności sędziny Strauss czy pana Poe. ;)
No ale cóż, w końcu to książka dla dzieci. :) Mimo że klimat jest miejscami nieco straszny, mroczny, jakiś taki niepokojący.
"Serię niefortunnych zdarzeń" poznałam kilka lat temu jako całkiem dobry film dla dzieci i młodzieży.
Z całą pewnością jest to jedna z tych serii, której odbiór będzie w dużej mierze zależał od wieku czytelnika. Dzieciom wyda się fantastyczna, z kolei dorosłym, a nawet nastolatkom, infantylna i absurdalna choćby ze względu na niesamowitą naiwność (by nie powiedzieć...
2014-06-13
2017-08-28
2016-12-29
Gdy dowiedziałam się, że ma się ukazać książka z przemyśleniami pani Nosowskiej, nie byłam nastawiona entuzjastycznie. Ale potem pomyślałam sobie: "zaraz, Nosowska przecież nie jest chyba głupia?" i postanowiłam dać tej książce szansę.
A teraz gdy przeczytałam... Nie wiem jak to ocenić.
Wiele spostrzeżeń pani Kasi jest trafnych, fakt. Urzekły mnie choćby teksty o "diecie zmieniającej rysy twarzy", wychowywaniu dzieci czy o dniu z życia Kim Kardashian, a także ironia i dystans autorki do samej siebie. Ale niestety wiele tekstów kojarzy mi się z publikacjami coachingowymi, samorozwojowymi, czyli "pokochaj i zaakceptuj siebie".
W skrócie, jedne to mistrzostwo w swej prostocie i celności spostrzeżeń, a inne to jak dla mnie niestety zwyczajny bełkot...
Mimo że książkę czyta się naprawdę szybko, to i tak mam poczucie straconego czasu, który mogłam przeznaczyć na coś innego. A szkoda, bo jako muzyka Nosowską cenię.
Nie wiem, dlaczego wydawnictwo chciało to wydać, ale w sumie mieli chyba rację, bo nazwisko Katarzyny Nosowskiej przyciągnęło sporo czytelników... Tylko szkoda, że te felietony w dużej mierze ocierają się o coaching i rozwój osobisty, a także niebezpiecznie zalatują... tekstami z blogów i Instagrama.
I może w tej sferze powinny były pozostać.
Gdy dowiedziałam się, że ma się ukazać książka z przemyśleniami pani Nosowskiej, nie byłam nastawiona entuzjastycznie. Ale potem pomyślałam sobie: "zaraz, Nosowska przecież nie jest chyba głupia?" i postanowiłam dać tej książce szansę.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toA teraz gdy przeczytałam... Nie wiem jak to ocenić.
Wiele spostrzeżeń pani Kasi jest trafnych, fakt. Urzekły mnie choćby teksty o "diecie...