-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
Historia oklepana, narracja prowadzona w praktycznie przezroczysty sposób, opis trudneego życia grupki nastolatków... może nudzić. Ale rozdziały podzielone między trójkę głównych bohaterów przyspieszają lekturę, nadając wartkość jej fabule. Co z tego, że podobną historię słyszeliśmy tysiąc razy, często również z własnego podwórka. Wciąż porusza jakieś struny mojego dorosłego już przecież życia.
Historia oklepana, narracja prowadzona w praktycznie przezroczysty sposób, opis trudneego życia grupki nastolatków... może nudzić. Ale rozdziały podzielone między trójkę głównych bohaterów przyspieszają lekturę, nadając wartkość jej fabule. Co z tego, że podobną historię słyszeliśmy tysiąc razy, często również z własnego podwórka. Wciąż porusza jakieś struny mojego...
więcej mniej Pokaż mimo toPonura to książka, a jednocześnie przyjemna w lekturze, bo zostawia w głowie wiele myśli do rozwikłania.
Ponura to książka, a jednocześnie przyjemna w lekturze, bo zostawia w głowie wiele myśli do rozwikłania.
Pokaż mimo toBardzo wnikliwe studium nieszczęśliwej miłości, napisane błyskotliwym i żywym językiem.
Bardzo wnikliwe studium nieszczęśliwej miłości, napisane błyskotliwym i żywym językiem.
Pokaż mimo tobardzo naiwna, widać, że powieść pisana w młodym wieku - 19wieczny romantyzm i sentymetalizm, archetypiczne postaci i nuda.
bardzo naiwna, widać, że powieść pisana w młodym wieku - 19wieczny romantyzm i sentymetalizm, archetypiczne postaci i nuda.
Pokaż mimo toto jak przypatrywanie się odpływającemu statkowi z lądu. w którym to statku zaklęte jest całe twoje dzieciństwo. ląd jest szary i błotnisty.
to jak przypatrywanie się odpływającemu statkowi z lądu. w którym to statku zaklęte jest całe twoje dzieciństwo. ląd jest szary i błotnisty.
Pokaż mimo toW takim samym stopniu odrzucająca i wciągająca, a moentami intensywnie podniecająca. Zdecydowanie guilty pleasure...
W takim samym stopniu odrzucająca i wciągająca, a moentami intensywnie podniecająca. Zdecydowanie guilty pleasure...
Pokaż mimo toBrak mi słów. Ta książka to głębokie przeżycie duchowe i emocjonalne. Złamała mi serce.
Brak mi słów. Ta książka to głębokie przeżycie duchowe i emocjonalne. Złamała mi serce.
Pokaż mimo to
"Tsugumi", w przeciwieństwie do kreacji tytułowej bohaterki, jest niestety w przeważającej części nudna. Akcja (jaka akcja?) się wlecze, autorka większość czasu poświęca na łzawe komentarze odnośnie stanu ducha Marii, głównej bohaterki, a także na kuriozalne peany na cześć Tsugumi, chorowitej kuzynki Marii. Tymczasem Tsugumi nie jest uroczo czupurna, jak Pippi czy Idgie ze "Smażonych zielonych pomidorów", natomiast z pewnością jest męczącą i egoistyczną, nieraz chamską, dziewczyną. Stąd moje zdziwienie sztucznie dyskretnymi zachwytami nad jej "zaletami". Oczywiście domyślam się, że Tsugumi jedynie przybrała pancerz bezczelności, jednak jak dla mnie w masce gbura aż za bardzo jej do twarzy. Trochę brak realizmu psychologicznego; bo niby, co? - jak chora i słaba fizycznie, to od razu wredna? Rozumiem jeszcze, że Tsugumi chciałaby się wydać wewnętrznie silna dla kontrastu, jednak całe jej okrucieństwo wydawało się naciągane. Skojarzyła mi się jednak z inną postacią z japońskiej popkultury - Akito z mangi "Fruits Basket". Może jest to jakieś typowo japońskie zestawienie cech - wątłe zdrowi+czarna dusza?
Irytacja, którą wzbudzał we mnie męczący myślotok Marii (zresztą niezbyt umiejętnie napisany, zabrakło pokazywania, za dużo nazywania po imieniu), została jednak nieco załagodzona subtelnymi (tym razem niefałszywie!) opisami przyrody; pór roku, pór dnia, nieba, morza. Wszystko to faktycznie zbudowało senną atmosferę małego nadmorskiego kurortu, zaginionego gdzieś między górami. To wyczulenie na naturę i jej zmiany jest dla mnie w pewien sposób tożsame z duchem sztuki japońskiej, "japońskością" if you please.
Przy opisie młodzieńczej miłości, tematu szczególnie bliskiego memu sercu, zabrakło wszystkiego, co mogłoby sprawić, aby miłość ta wydała się namacalna; nostalgia tylko muśnięta, melancholia wykoślawiona, innuendo niewyczuwalne. Mam nadzieję, że Banana obejrzała "Stranger things" i odkryła, gdzie popełniła błąd ;)
"Tsugumi", w przeciwieństwie do kreacji tytułowej bohaterki, jest niestety w przeważającej części nudna. Akcja (jaka akcja?) się wlecze, autorka większość czasu poświęca na łzawe komentarze odnośnie stanu ducha Marii, głównej bohaterki, a także na kuriozalne peany na cześć Tsugumi, chorowitej kuzynki Marii. Tymczasem Tsugumi nie jest uroczo czupurna, jak Pippi czy Idgie ze...
więcej mniej Pokaż mimo toNostalgiczne pożegnanie z całą serią; jak każde pożegnanie - smuci i pozostawia wrażenie pustki. Nie lubię końców i dalszych ciągów, może lepsze byłyby niedopowiedzenia? Przeraża nieodwracalność i definitywność śmierci, której oddech, szczególnie w drugiej części tej powieści, czuć na niemal każdej stronie. Prócz tego, przez jakiś czas będę tęskniła za kilkoma bohaterami, jestem o tym przekonana.
Nostalgiczne pożegnanie z całą serią; jak każde pożegnanie - smuci i pozostawia wrażenie pustki. Nie lubię końców i dalszych ciągów, może lepsze byłyby niedopowiedzenia? Przeraża nieodwracalność i definitywność śmierci, której oddech, szczególnie w drugiej części tej powieści, czuć na niemal każdej stronie. Prócz tego, przez jakiś czas będę tęskniła za kilkoma bohaterami,...
więcej mniej Pokaż mimo toMomentami się dłużyła, jednak ujął mnie zabieg przyspieszenia tempa akcji na sam koniec.
Momentami się dłużyła, jednak ujął mnie zabieg przyspieszenia tempa akcji na sam koniec.
Pokaż mimo to
Prawie. Ostatnich osiem stron zostawiłam na lepsze (?) czasy.
Mnie ta książka zgniotła, wyrzuciła daleko w kosmos. Jeszcze nie do końca wróciłam, nie wiem, czy znajdę drogę powrotną, a jeśli tak - czy wciąż będę sobą, kiedy wyląduję?
Ale jestem podatna na wszelkie sentymentalizmy, doprowadzają mnie na skraj obłędu, odchorowuję je straszliwie.
Nie jestem w stanie napisać bardziej konstruktywnej recenzji. To surowe mięso, operacja na żywym sercu, choroba.
Prawie. Ostatnich osiem stron zostawiłam na lepsze (?) czasy.
więcej Pokaż mimo toMnie ta książka zgniotła, wyrzuciła daleko w kosmos. Jeszcze nie do końca wróciłam, nie wiem, czy znajdę drogę powrotną, a jeśli tak - czy wciąż będę sobą, kiedy wyląduję?
Ale jestem podatna na wszelkie sentymentalizmy, doprowadzają mnie na skraj obłędu, odchorowuję je straszliwie.
Nie jestem w stanie napisać...