Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Prawie. Ostatnich osiem stron zostawiłam na lepsze (?) czasy.
Mnie ta książka zgniotła, wyrzuciła daleko w kosmos. Jeszcze nie do końca wróciłam, nie wiem, czy znajdę drogę powrotną, a jeśli tak - czy wciąż będę sobą, kiedy wyląduję?
Ale jestem podatna na wszelkie sentymentalizmy, doprowadzają mnie na skraj obłędu, odchorowuję je straszliwie.
Nie jestem w stanie napisać bardziej konstruktywnej recenzji. To surowe mięso, operacja na żywym sercu, choroba.

Prawie. Ostatnich osiem stron zostawiłam na lepsze (?) czasy.
Mnie ta książka zgniotła, wyrzuciła daleko w kosmos. Jeszcze nie do końca wróciłam, nie wiem, czy znajdę drogę powrotną, a jeśli tak - czy wciąż będę sobą, kiedy wyląduję?
Ale jestem podatna na wszelkie sentymentalizmy, doprowadzają mnie na skraj obłędu, odchorowuję je straszliwie.
Nie jestem w stanie napisać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia oklepana, narracja prowadzona w praktycznie przezroczysty sposób, opis trudneego życia grupki nastolatków... może nudzić. Ale rozdziały podzielone między trójkę głównych bohaterów przyspieszają lekturę, nadając wartkość jej fabule. Co z tego, że podobną historię słyszeliśmy tysiąc razy, często również z własnego podwórka. Wciąż porusza jakieś struny mojego dorosłego już przecież życia.

Historia oklepana, narracja prowadzona w praktycznie przezroczysty sposób, opis trudneego życia grupki nastolatków... może nudzić. Ale rozdziały podzielone między trójkę głównych bohaterów przyspieszają lekturę, nadając wartkość jej fabule. Co z tego, że podobną historię słyszeliśmy tysiąc razy, często również z własnego podwórka. Wciąż porusza jakieś struny mojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ponura to książka, a jednocześnie przyjemna w lekturze, bo zostawia w głowie wiele myśli do rozwikłania.

Ponura to książka, a jednocześnie przyjemna w lekturze, bo zostawia w głowie wiele myśli do rozwikłania.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo wnikliwe studium nieszczęśliwej miłości, napisane błyskotliwym i żywym językiem.

Bardzo wnikliwe studium nieszczęśliwej miłości, napisane błyskotliwym i żywym językiem.

Pokaż mimo to

Okładka książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Ocena 6,2
Harry Potter i... J.K. Rowling, Jack ...

Na półkach: ,

to jak przypatrywanie się odpływającemu statkowi z lądu. w którym to statku zaklęte jest całe twoje dzieciństwo. ląd jest szary i błotnisty.

to jak przypatrywanie się odpływającemu statkowi z lądu. w którym to statku zaklęte jest całe twoje dzieciństwo. ląd jest szary i błotnisty.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W takim samym stopniu odrzucająca i wciągająca, a moentami intensywnie podniecająca. Zdecydowanie guilty pleasure...

W takim samym stopniu odrzucająca i wciągająca, a moentami intensywnie podniecająca. Zdecydowanie guilty pleasure...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W sam raz na ukojenie jesiennych smutków.

W sam raz na ukojenie jesiennych smutków.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Brak mi słów. Ta książka to głębokie przeżycie duchowe i emocjonalne. Złamała mi serce.

Brak mi słów. Ta książka to głębokie przeżycie duchowe i emocjonalne. Złamała mi serce.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Tsugumi", w przeciwieństwie do kreacji tytułowej bohaterki, jest niestety w przeważającej części nudna. Akcja (jaka akcja?) się wlecze, autorka większość czasu poświęca na łzawe komentarze odnośnie stanu ducha Marii, głównej bohaterki, a także na kuriozalne peany na cześć Tsugumi, chorowitej kuzynki Marii. Tymczasem Tsugumi nie jest uroczo czupurna, jak Pippi czy Idgie ze "Smażonych zielonych pomidorów", natomiast z pewnością jest męczącą i egoistyczną, nieraz chamską, dziewczyną. Stąd moje zdziwienie sztucznie dyskretnymi zachwytami nad jej "zaletami". Oczywiście domyślam się, że Tsugumi jedynie przybrała pancerz bezczelności, jednak jak dla mnie w masce gbura aż za bardzo jej do twarzy. Trochę brak realizmu psychologicznego; bo niby, co? - jak chora i słaba fizycznie, to od razu wredna? Rozumiem jeszcze, że Tsugumi chciałaby się wydać wewnętrznie silna dla kontrastu, jednak całe jej okrucieństwo wydawało się naciągane. Skojarzyła mi się jednak z inną postacią z japońskiej popkultury - Akito z mangi "Fruits Basket". Może jest to jakieś typowo japońskie zestawienie cech - wątłe zdrowi+czarna dusza?
Irytacja, którą wzbudzał we mnie męczący myślotok Marii (zresztą niezbyt umiejętnie napisany, zabrakło pokazywania, za dużo nazywania po imieniu), została jednak nieco załagodzona subtelnymi (tym razem niefałszywie!) opisami przyrody; pór roku, pór dnia, nieba, morza. Wszystko to faktycznie zbudowało senną atmosferę małego nadmorskiego kurortu, zaginionego gdzieś między górami. To wyczulenie na naturę i jej zmiany jest dla mnie w pewien sposób tożsame z duchem sztuki japońskiej, "japońskością" if you please.
Przy opisie młodzieńczej miłości, tematu szczególnie bliskiego memu sercu, zabrakło wszystkiego, co mogłoby sprawić, aby miłość ta wydała się namacalna; nostalgia tylko muśnięta, melancholia wykoślawiona, innuendo niewyczuwalne. Mam nadzieję, że Banana obejrzała "Stranger things" i odkryła, gdzie popełniła błąd ;)

"Tsugumi", w przeciwieństwie do kreacji tytułowej bohaterki, jest niestety w przeważającej części nudna. Akcja (jaka akcja?) się wlecze, autorka większość czasu poświęca na łzawe komentarze odnośnie stanu ducha Marii, głównej bohaterki, a także na kuriozalne peany na cześć Tsugumi, chorowitej kuzynki Marii. Tymczasem Tsugumi nie jest uroczo czupurna, jak Pippi czy Idgie ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nostalgiczne pożegnanie z całą serią; jak każde pożegnanie - smuci i pozostawia wrażenie pustki. Nie lubię końców i dalszych ciągów, może lepsze byłyby niedopowiedzenia? Przeraża nieodwracalność i definitywność śmierci, której oddech, szczególnie w drugiej części tej powieści, czuć na niemal każdej stronie. Prócz tego, przez jakiś czas będę tęskniła za kilkoma bohaterami, jestem o tym przekonana.

Nostalgiczne pożegnanie z całą serią; jak każde pożegnanie - smuci i pozostawia wrażenie pustki. Nie lubię końców i dalszych ciągów, może lepsze byłyby niedopowiedzenia? Przeraża nieodwracalność i definitywność śmierci, której oddech, szczególnie w drugiej części tej powieści, czuć na niemal każdej stronie. Prócz tego, przez jakiś czas będę tęskniła za kilkoma bohaterami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Momentami się dłużyła, jednak ujął mnie zabieg przyspieszenia tempa akcji na sam koniec.

Momentami się dłużyła, jednak ujął mnie zabieg przyspieszenia tempa akcji na sam koniec.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest wciągająca do poziomu absurdu - w tym sensie, że zanim zdąży się ją posmakować i przetrawić, ta już się kończy. A potem pozostają jedynie flashbacki i zastanawianie się, skąd dane sceny wzięły się w twojej głowie - czy to jakiś film? A może serial? Na marginesie - bardzo chciałabym zobaczyć ekranizację, świetny materiał pod film.
Tym, co mnie najbardziej dotknęło w "Genialnej przyjaciółce", było ukazanie skrajnej biedy jako stanu naturalnego bohaterek.
ps. Gdyby nie to, że było święto i wszystkie sklepy (prócz monopolowych) były pozamykane - biegłabym do księgarni po kolejną część już w dniu, w którym skończyłam ją czytać.

Jest wciągająca do poziomu absurdu - w tym sensie, że zanim zdąży się ją posmakować i przetrawić, ta już się kończy. A potem pozostają jedynie flashbacki i zastanawianie się, skąd dane sceny wzięły się w twojej głowie - czy to jakiś film? A może serial? Na marginesie - bardzo chciałabym zobaczyć ekranizację, świetny materiał pod film.
Tym, co mnie najbardziej dotknęło w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czyta się jak opowiadanie, pewnie dlatego, że napisana została w formie dialogu dwóch przyjaciół. Pozostawia wrażenie identyczne z tym, które się odczuwa po rozmowie z bardzo mądrą i zwykle dużo starszą osobą.

Czyta się jak opowiadanie, pewnie dlatego, że napisana została w formie dialogu dwóch przyjaciół. Pozostawia wrażenie identyczne z tym, które się odczuwa po rozmowie z bardzo mądrą i zwykle dużo starszą osobą.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pisana lekkim piórem i błyskotliwa, mało w niej utartych zwrotów czy moralizatorskiej nudy. Niby lekka, a traktująca o rzeczach ciężkich i poważnych - starość, przemijanie, chichot losu - i niemożności radzenia sobie z nimi. Alert: wywołuje kłujący ból.

Pisana lekkim piórem i błyskotliwa, mało w niej utartych zwrotów czy moralizatorskiej nudy. Niby lekka, a traktująca o rzeczach ciężkich i poważnych - starość, przemijanie, chichot losu - i niemożności radzenia sobie z nimi. Alert: wywołuje kłujący ból.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to petarda. Wciągająca- momentami do granic czytelniczej wytrzymałości - miewa też momenty 'przestojów', jednak wydają się one idealnie wycyrklowane przez autora. Styl olśniewający swoją lekkością, pełen skrzącego się humoru, zbijających z tropu (w pozytywnym sensie) porównań. Postaci stają się dla czytelnika towarzyszami z krwi i kości, żadnemu też (prócz może, ale to może, samego autora, który umieszcza się w powieści i opowiada historię ze swojej perspektywy) nie można zarzucić miałkości. Kompozycja szkatułkowa najwyższej próby - klamry pięknie budują napięcie, aby pozostawić je nie do końca rozładowanym... Po ostatnim zdaniu wciąż czeka cała lawina niedomówień, tajemnic i przemilczeń, które domagają się wybrzmienia! Autor wiedział, co robi, zostawiając uchyloną furtkę - niebawem zabieram się za drugą część, napisaną wieeeele lat później powieść 'Gangsterzy'.

Ta książka to petarda. Wciągająca- momentami do granic czytelniczej wytrzymałości - miewa też momenty 'przestojów', jednak wydają się one idealnie wycyrklowane przez autora. Styl olśniewający swoją lekkością, pełen skrzącego się humoru, zbijających z tropu (w pozytywnym sensie) porównań. Postaci stają się dla czytelnika towarzyszami z krwi i kości, żadnemu też (prócz może,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetnie napisane, piękna wyobraźnia i wrażliwość. Forma książki - zbiór krótkich, luźno ze sobą powiązanych opowiadanek - sprawia, że po pierwsze:
* ciężko jest ją odłożyć
* planujesz, że do lektury wypijesz sobie pyszną kawę, a tam - KONIEC
Polecam w trakcie słuchać Fever Ray, ale przyjemność z tego płynąca odkryłam dopiero podczas dwóch ostatnich opowiadań.
Nie wiem jak można tak magicznie pisać o dzieciństwie nie popadając przy tym w manieryzm... Bo Tove pisze z pozycji dziecka i dorosłego naraz, otwierając czytelnikowi dwie pary potencjalnych drzwi, za którymi kryją się zupełnie inne zestawy znaczeń.
Idealna na mroczniejsze okresy w życiu, działa jak lekarstwo!

Świetnie napisane, piękna wyobraźnia i wrażliwość. Forma książki - zbiór krótkich, luźno ze sobą powiązanych opowiadanek - sprawia, że po pierwsze:
* ciężko jest ją odłożyć
* planujesz, że do lektury wypijesz sobie pyszną kawę, a tam - KONIEC
Polecam w trakcie słuchać Fever Ray, ale przyjemność z tego płynąca odkryłam dopiero podczas dwóch ostatnich opowiadań.
Nie wiem jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nużyła mnie lektura tej powieści - podejrzewam, że głównie ze względu na główną bohaterkę, choć irytujący był również momentami sposób prowadzenia narracji. Wiele zdań można by wyciąć bez najmniejszej szkody dla książki - a to świadczy chyba o ich jakości. I nie mówię tu o kwiecistych porównaniach - za tymi akurat trochę tęskniłam (choć zdarzyło się kilka zaskakujących i dzięki temu ciekawych), tylko o zdaniach w stylu (to nie jest żaden dokładny cytat): "Podeszłam do lustra. Spojrzałam najpierw na prawe, później na lewe oko. Włączyłam lampkę nad umywalką i zauważyłam, że jest zakurzona. Zgasiłam lampkę i poszłam do łóżka." Dużo bezsensownych, nieprzydatnych informacji, które owszem, wpływają na objętość książki, ale, so to say, nie są to mięśnie (konkrety), a jedynie niechciane i nikomu niepotrzebne sadło (w nadmiarze!).
Pod koniec jednak zakręciła mi się w oku łezka i ponownie odkryłam w sobie pogłębiające się poczucie czarnej zmrażającej pustki (o której wiem, że jest, ale zwykle staram się ją zapchać i o niej zapomnieć). To na plus, bo literatura, jak dla mnie, powinna zbliżać nas do rzeczy wielkich, mrocznych i niezrozumiałych - takich, które się spycha na skraj świadomości i odwraca wzrok. "Koniec Pana Y" bierze czytelnika za rękę, prowadzi nad przepaść i popycha - to jest najmocniejszy punkt tej książki.

Nużyła mnie lektura tej powieści - podejrzewam, że głównie ze względu na główną bohaterkę, choć irytujący był również momentami sposób prowadzenia narracji. Wiele zdań można by wyciąć bez najmniejszej szkody dla książki - a to świadczy chyba o ich jakości. I nie mówię tu o kwiecistych porównaniach - za tymi akurat trochę tęskniłam (choć zdarzyło się kilka zaskakujących i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ta w trakcie lektury na przemian mnie irytowała i załamywała swoją naiwnością - ale jednocześnie stwierdziłam, że nie wypada jej porzucać. Kupiona ze względu na przyciągającą wzrok okładkę (która wywołała w moim sercu nostalgiczne drżenie) i opis - grupa przyjaciół, ich perypetie na przestrzeni lat - czyli tematyka, którą jak najbardziej uznaję za swoją. Jednak coś nie wyszło - dialogi były sztuczne, postaci (szczególnie kobiece) papierowe i odpychające, a relacje między postaciami wymuszone (czemu, na Boga czemu i w jaki sposób oni w ogóle ze sobą wytrzymywali?!).
Jednak będzie to książka w jakiś sposób dla mnie szczególna - chwilę po jej skończeniu dowiedziałam się o śmierci Pat'a Conroy'a (w trakcie zerknęłam na jego konto na Facebooku i dowiedziałam się o niedawno wykrytej chorobie), co pozostawiło dziwne, nienazwane uczucie... Wyrzuty sumienia połączone z nieuchwytnością? Zapoznałam się też z biografią tego pisarza, co mocno zmieniło sposób, w jaki obecnie patrzę na treść tej książki - jak mianowicie? Trudno powiedzieć. Poczułam pewien rodzaj szacunku i smutku, empatii. Rozumiem, że "Na południe..." może się podobać, ale wydaje mi się, że to książka dla czytelników w wieku nastoletnim.

Książka ta w trakcie lektury na przemian mnie irytowała i załamywała swoją naiwnością - ale jednocześnie stwierdziłam, że nie wypada jej porzucać. Kupiona ze względu na przyciągającą wzrok okładkę (która wywołała w moim sercu nostalgiczne drżenie) i opis - grupa przyjaciół, ich perypetie na przestrzeni lat - czyli tematyka, którą jak najbardziej uznaję za swoją. Jednak coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

bardzo mnie wciągnęła, mimo irytującego głównego bohatera. podobno to nie koniec losów poszukiwacza przyjemności - ciekawa jestem, czy Masonowi ponownie uda się rozwinąć takie tempo narracji.książka odważna, ale nie sprośna w prostacki sposób, a przy tym trzyma w napięciu jak najlepsza powieść łotrzykowska.

bardzo mnie wciągnęła, mimo irytującego głównego bohatera. podobno to nie koniec losów poszukiwacza przyjemności - ciekawa jestem, czy Masonowi ponownie uda się rozwinąć takie tempo narracji.książka odważna, ale nie sprośna w prostacki sposób, a przy tym trzyma w napięciu jak najlepsza powieść łotrzykowska.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pożarłam tę książkę, a ona pożarła mnie. Nie mogę odżałować jej objętości - jest tyle wątków, które można by pociągnąć i rozbudować! Ale wtedy prawdopodobnie nie byłaby tak niezwykła. Wprowadza w dziwny stan, przywołując uczucia na wskroś ludzkie i dobrze znane, ale jednocześnie takie, których źródło i przyczynę trudno wskazać. Musze ochłonąć.

Pożarłam tę książkę, a ona pożarła mnie. Nie mogę odżałować jej objętości - jest tyle wątków, które można by pociągnąć i rozbudować! Ale wtedy prawdopodobnie nie byłaby tak niezwykła. Wprowadza w dziwny stan, przywołując uczucia na wskroś ludzkie i dobrze znane, ale jednocześnie takie, których źródło i przyczynę trudno wskazać. Musze ochłonąć.

Pokaż mimo to