-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-01-08
2000-01-01
W "Kronikach Diuny" jesteśmy na półmetku. Tymczasem akcja cyklu przesunęła się o 3 i pół tysiąca lat. Z dawnych bohaterów pozostali tylko Leto II, jako tytułowy imperator, pod postacią czerwia oraz Duncan Idaho, wielokrotnie zabijany i przywracany do życia ghola, który jak zawsze ma do odegrania bardzo ważną rolę.
Nie tylko bohaterowie się zmienili. Zmieniła się cała planeta. Nie jest to pustynna planeta, lecz piękna zielona, pełna wody planeta, zwana obecnie Rakis. Transformacja ekologiczna przyniosła oczekiwany cel. Tylko jeden fragment planety pozostaje dziewiczą pustynią zwaną Serir. Tam też mieści się główny pałac Boga Imperatora.
Nie zmieniły się natomiast strony konfliktu. Po jednej stronie Ród Atrydów, z Leto II na czele, a po drugiej stronie Gildia Planetarna, Bene Gesserit, Tleixianie, Ixanie. To niezmienna czwórka nadal próbuje wszelkiego rodzaju spisków, aby odzyskać władzę nad wszechświatem oraz nad planetą. Czy im się uda, tego dowiecie się po lekturze tej niebywałej książki.
Ja ze swej strony gorąco ją polecam. Jest ona bardzo bliska pierwowzoru Diuny, jeśli chodzi o akcję, jak i klimat. Nikt z Was nie będzie się nudził przy tej książce. Ona powinna należeć do klasyki gatunku, o ile już nie należy.
Ocena: 9/10
Recenzja opublikowana na moim blogu:
http://danwaybooks.blogspot.com/2013/03/ponownie-diuna-na-najwyzszym-poziomie.html
W "Kronikach Diuny" jesteśmy na półmetku. Tymczasem akcja cyklu przesunęła się o 3 i pół tysiąca lat. Z dawnych bohaterów pozostali tylko Leto II, jako tytułowy imperator, pod postacią czerwia oraz Duncan Idaho, wielokrotnie zabijany i przywracany do życia ghola, który jak zawsze ma do odegrania bardzo ważną rolę.
Nie tylko bohaterowie się zmienili. Zmieniła się cała...
2023-12-28
Mogę śmiało Wam powiedzieć, że wydanie tej książki na początku grudnia to był strzał w dziesiątkę a wręcz w dwunastkę. Już dawno tak dobrze nie czytało mi się żadnej książki jak miało to miejsce przy lekturze powieści "Dwunasty" autorstwa Aldony Reich. Gdyby nie to, że musiałem ją odłożyć drugiego dnia (bo szedłem na rano do pracy) przeczytałbym ją w ciągu dwóch dni (a to 342 strony). Ostatecznie przeczytanie tej pozycji zajęło mi trzy dni i trzy posiedzenia, co pozwoliło powieści "Dwunasty" zostać moją książką 2023 roku oraz zająć 5 miejsce wśród 249 książek Przeczytanych na Tronie.
Kilka słów o fabule. We Wigilię w Zielonej Górze zostaje odnaleziony martwy mechanik samochodowy. Na pierwszy rzut oka śledczych wygląda to na wypadek. Jednak w mieście, co rusz zostają odnalezione kolejne martwe osoby, które wydawałoby się nie mają ze sobą nic wspólnego. W powieści poznajemy mężczyznę, który przedstawia się jako Jerry. Ma on plan ukarania kilku osób. Autorka bardzo długo trzyma w tajemnicy tożsamość tego mężczyzny. Tę tajemniczą postać próbują wyśledzić komisarz Ryszard Kmita oraz sierżant Andrzej Eliasz. Czy policji uda się znaleźć mordercę? A może to jednak Jerry przechytrzy wszystkich i jego plan się powiedzie. Tego wszystkiego dowiecie się z kart powieści. Ja ze swej strony mogę bardzo gorąco Wam ją polecić.
Dodam jeszcze, że lektura zyskuje dużo, gdy się ją czyta właśnie w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, gdyż książka zawiera także drugie dno i powinna dać dużo do myślenia wszystkim tym, którzy w ogromnym pośpiechu przeżywają 24 grudnia. Polecam.
https://www.facebook.com/czytamnatronie/
Mogę śmiało Wam powiedzieć, że wydanie tej książki na początku grudnia to był strzał w dziesiątkę a wręcz w dwunastkę. Już dawno tak dobrze nie czytało mi się żadnej książki jak miało to miejsce przy lekturze powieści "Dwunasty" autorstwa Aldony Reich. Gdyby nie to, że musiałem ją odłożyć drugiego dnia (bo szedłem na rano do pracy) przeczytałbym ją w ciągu dwóch dni (a to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-31
Początkiem października miała mieć premierę powieść "Odyseja kosmiczna 3001. Finał". W oczekiwaniu na egzemplarz wspomnianej ksiażki w moje ręce przypadkiem trafiła powieść Pata Franka pt. "Biada Babilonowi". Tytuł ten miał swoją premierę pod koniec września tego roku. Sama powieść została napisana w 1959 roku, jednak dopiero teraz tytuł ukazał się na polskim rynku za sprawą Domu Wydawniczego Rebis, który umieścił ją w znakomitej serii Wehikuł Czasu.
Mimo upływu 64 lat od premiery powieści, książka w ogóle się niezdeaktualizowała. "Biada Babilonowi" to określenie pochodzące z Apokalipsy Świętego Jana. Tegoż określenia używają dwaj bracia, aby móc przygotować się na najgorsze, a w tym wypadku jest to groźba wojny atomowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim.
Dzięki ostrzeżeniu brata, Randy Bragg rozpoczyna przygotowania do tego, co może się wydarzyć w ciągu najbliższych kilku dni. W jego rodzinnym miasteczku Fort Reponse na Florydzie pojawia się również bratowa z dziećmi. Rodzina oraz inni mieszkańcy miejscowości wspólnymi siłami walczą o siebie. W końcu dochodzi do najgorszego czyli wybucha wojna atomowa. Bohaterowie powieści są w nieco lepszej sytuacji niż inni mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, jednak nawet oni nie potrafią wszystkiego przewidzieć.
Autor ukazuje nam jak potrafi zachować się człowiek w nowej rzeczywistości. Jedni zachowują się dobrze, przyzwoicie, ale w innych rodzą się najgorsze zachowania. Mamy tutaj klasyczny podział na dobro i zło.
Według mnie książka ma tylko jedną wadę. Jest ona po prostu za krótka, mimo, że liczy ona 368 stron, na przeczytanie których potrzebowałem sześciu dni oraz siedmiu posiedzeń, co plasuje ten tytuł na 85 miejscu wśród 241 książek Przeczytanych na Tronie. Książkę tę z czystym sercem polecam wszystkim. Naprawdę warto.
https://www.facebook.com/czytamnatronie
Początkiem października miała mieć premierę powieść "Odyseja kosmiczna 3001. Finał". W oczekiwaniu na egzemplarz wspomnianej ksiażki w moje ręce przypadkiem trafiła powieść Pata Franka pt. "Biada Babilonowi". Tytuł ten miał swoją premierę pod koniec września tego roku. Sama powieść została napisana w 1959 roku, jednak dopiero teraz tytuł ukazał się na polskim rynku za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-15
W obecnym czasie renesans przeżywa powieść Franka Herberta pt. Diuna. Tytuł ten po raz pierwszy został wydany w 1965 roku, natomiast w Polsce pojawił się w 1985 roku. Ja Diunę czytałem dość dawno, bo już blisko 20 lat temu.
Jednak obecnie Diuna powróciła na ekrany kin, a w Polsce oraz na świecie pojawiły się powieści graficzne. Pierwszą z nich czytałem w zeszłym roku, natomiast drugi tom miałem okazję czytać w dniach 14-15 październik 2022 roku. Podobnie jak za pierwszy tom, tak i tym razem za ilustracje odpowiadali Raul Allen oraz Patricia Martin. Drugi tom zatytułowany jest Muad'Dib.
Dzięki tej wersji mogłem sobie przypomnieć o wielu wydarzeniach, które miały miejsce w powieści, ale o których już zdążyłem zapomnieć przez te 20 lat. Zeszyt ten czytało mi się bardzo dobrze. Na przeczytanie go potrzebowałem dwóch dni i dwóch posiedzeń, co plasuje ten tytuł na 13 miejscu wśród 192 pozycji przeczytanych Na Tronie.
Oczywiście chciałbym Wam Muad'Diba polecić z czystym sumieniem, a także zaprosić Was do zapoznania się z pierwszym tomem, jeśli jeszcze nie mieliście okazji go poznać. Ja natomiast czekam już na trzeci tom powieści graficznej, która ma się ukazać w 2024 roku. Trochę długo, jednak uważam, że warto czekać.
https://www.facebook.com/czytamnatronie/
W obecnym czasie renesans przeżywa powieść Franka Herberta pt. Diuna. Tytuł ten po raz pierwszy został wydany w 1965 roku, natomiast w Polsce pojawił się w 1985 roku. Ja Diunę czytałem dość dawno, bo już blisko 20 lat temu.
Jednak obecnie Diuna powróciła na ekrany kin, a w Polsce oraz na świecie pojawiły się powieści graficzne. Pierwszą z nich czytałem w zeszłym roku,...
2022-11-16
Robert Małecki do października 2022 roku wydał dziesięć powieści oraz wziął udział w kilku antologiach. Natomiast nasze czytelnicze drogi przecięły się dopiero przy okazji jedenastej powieści (chociaż osobiście znamy się od kilku lat).
12 października 2022 Wydawnictwo Literackie wypuściło na rynek książkę pt. "Wiatrołomy", która jest początkiem nowej serii z komisarz Marią Herman oraz jej partnerem Olgiergem "07" Borewiczem. Para ta pracuje w bydgoskim oddziale "Archiwum X", czyli zespole funkcjonariuszy, którzy zajmują się od lat niewyjaśnionymi sprawami kryminalnymi. Tym sposobem Herman i Borewicz trafiają do Grudziądza, gdzie mają rozwikłać sprawę porwania dwuletniego Filipa Witberga, które miało miejsce w 1992 roku, czyli 30 lat wcześniej niż bieżąca akcja książki.
Od początku śledztwo nie idzie po myśli śledczych. Andrzej Witberg (ojciec Filipa) miał spotkać się z policjantami, jednak najpierw zaginął, a następnie zostaje odnaleziony martwym. Na domiar złego w pobliżu miejsca odnalezienia zwłok mieszka były gangster, który w latach 90-tych był szefem grudziądzkiego półświatka.
Bohaterowie powieści mają wiele tajemnic. Nie każdy mówi prawdę o sobie, a droga do prawdy w tej książce jest niezwykle wyboista. Jednak jest to jeden z atutów tego tytułu. Powieść czyta się bardzo dobrze. Już dawno nie spędziłem przy tytule, który ma 528 stron, ledwie sześć dni i siedem posiedzeń. Wynik te plasuje "Wiatrołomy" na 30 miejscu wśród 195 pozycji przeczytanych Na Tronie. Chciałbym Wam ten tytuł z całego serca polecić, a ja już wiem, że to nie jest moje ostatnie spotkanie z twórczością Roberta Małeckiego.
Ocena: 9/10
https://www.facebook.com/czytamnatronie
Robert Małecki do października 2022 roku wydał dziesięć powieści oraz wziął udział w kilku antologiach. Natomiast nasze czytelnicze drogi przecięły się dopiero przy okazji jedenastej powieści (chociaż osobiście znamy się od kilku lat).
12 października 2022 Wydawnictwo Literackie wypuściło na rynek książkę pt. "Wiatrołomy", która jest początkiem nowej serii z komisarz Marią...
2020-12-28
W 2000 roku zakończyłem czytanie Kronik Diuny Franka Herberta, gdy przeczytałem powieść „Diuna: Kapitularz”. W innych wydaniach książka ta nazywa się „Kapitularz Diuną”. W 2006 roku na rynku wydawniczym pojawiła się powieść „Łowcy Diuny”, która została napisana przez syna Franka Herberta, Briana wraz z Kevinem J. Andersonem. Duet ten odpowiedzialny jest za książki umiejscowione w Uniwersum Diuny. Najważniejszymi z nich są „Legendy Diuny” oraz „Preludium do Diuny”. Jedną z tych książek zacząłem czytać w międzyczasie, jednak ze względu na to, że to był ebook to przerwałem lekturę.
Wspomniana już powieść „Diuna: Kapitularz” kończy się ucieczką Duncana Idaho i Sieny z planety Kapitularz na statku Itaka. Natomiast „Łowcy Diuny” zaczynają się 3 lata później. Według wstępu jaki pojawił się w tym ostatnim tytule Brian Herbert wspomina, że powieść ta jest powieścią opartą na notatkach pozostawionych przez Franka Herberta. Gdyby autorzy chcieli wszystkie te rzeczy umieścić w jednej książce, ta miałaby ponad 1200 stron, dlatego też powstał nowy cykl nazwany „Diuna 7”, na którą złożyły się powieści „Łowcy Diuny” i „Czerwie Diuny”.
Czytając „Łowców Diuny” widać, że rzeczywiście wiele rzeczy zostało zaczerpniętych z notatek Herberta seniora. Wyczuwa się także duży wpływ wcześniejszych powieści młodego Herberta i Andersona. Trudno było mi się odnieść do powracających na karty powieści dawnych postaci jak Paul Atryda, Chani, Lady Jessika i wiele innych, które znamy z pierwszej genialnej Diuny.
Książkę tę czytało mi się bardzo dobrze. „Łowcy Diuny” to 582 strony, które udało mi się przeczytać w ciągu ośmiu dni i dziewięciu posiedzeń. Wynik ten powoduje, że książka została sklasyfikowana jako 5 najlepsza w 2020 roku oraz w środku stawki wśród wszystkich książek przeczytanych na Tronie. Oczywiście chciałbym ją polecić wszystkim fanom świata Diuny, bo jak wiadomo „Diuny” nigdy za wiele.
https://www.facebook.com/czytamnatronie
W 2000 roku zakończyłem czytanie Kronik Diuny Franka Herberta, gdy przeczytałem powieść „Diuna: Kapitularz”. W innych wydaniach książka ta nazywa się „Kapitularz Diuną”. W 2006 roku na rynku wydawniczym pojawiła się powieść „Łowcy Diuny”, która została napisana przez syna Franka Herberta, Briana wraz z Kevinem J. Andersonem. Duet ten odpowiedzialny jest za książki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-02-27
„Odrodzone królestwo” to ostatni, piąty tom, cyklu o tym samym tytule „Odrodzone królestwo”, autorstwa pani Elżbiety Cherezińskiej. Jest to zbeletryzowana historia Polski z lat 1253-1333, czyli ostatnie lata rozbicia dzielnicowego. Cykl ten określić można jako rodzima gra o tron. Ja swoją przygodę z cyklem rozpocząłem 31 października 2017 roku, kiedy rozpocząłem czytać „Koronę śniegu i krwi” a zakończyłem 27 lutego 2021 roku.
Akcja ostatniego tomu rozpoczyna się w 1327 roku, kiedy to król Władysław Łokietek musi zmierzyć się z dwoma potężnymi przeciwnikami. Na północy Zakon Krzyżacki oraz na południowym-zachodzie Czechy, rządzone przez Jana Luksemburskiego. Jednak oprócz wrogów ma także sprzymierzeńców w postaci Węgrów (na południu) oraz Litwinów (na północnym wschodzie).
Pani Cherezińska rok po roku pokazuje nam ostatnie lata panowania króla Łokietka, jego sukcesy i porażki. Autorka ukazuje także jak skomplikowana była polityka w tamtych czasach, jak nic nieznaczące wydarzenia mogły mieć wpływ na wydarzenia międzynarodowe. Jaki wpływ na Polskę mogły mieć wydarzenia w odległym Awinionie, gdzie urzędował ówczesny papież Jan XXII.
Oprócz głównych bohaterów cyklu poznajemy także dalsze losy innych osób, które znamy we wcześniejszych tomach. Prym wiedzie tutaj Rikissa, ale także poznamy przygody Matki Jemioły i jej Zielonych Sióstr. Wrogowie Polski też zajmują znaczną część tej opowieści i dowiadujemy się jak doszło do Świętego Przymierza pomiędzy Czechami a Zakonem Krzyżackim.
Całość jest niesamowicie wciągająca, mimo, że koniec tej historii jest znany, to trudno się od powieści oderwać. „Odrodzone królestwo” to 802 strony, które przeczytałem w ciągu ośmiu dni oraz jedenastu posiedzeń, co plasuje tę książkę w czołówce książek przeczytanych na Tronie. Oczywiście z całego serca polecam Wam tę część, jak i cały cykl „Odrodzone królestwo”. Naprawdę warto.
https://www.facebook.com/czytamnatronie
„Odrodzone królestwo” to ostatni, piąty tom, cyklu o tym samym tytule „Odrodzone królestwo”, autorstwa pani Elżbiety Cherezińskiej. Jest to zbeletryzowana historia Polski z lat 1253-1333, czyli ostatnie lata rozbicia dzielnicowego. Cykl ten określić można jako rodzima gra o tron. Ja swoją przygodę z cyklem rozpocząłem 31 października 2017 roku, kiedy rozpocząłem czytać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-06-06
Dzień wagarowicza to dzień, który przypada 21 marca, czyli w pierwszy dzień wiosny. Jednak w tym roku ten dzień przypada na 16 czerwca, gdyż wówczas premierę będzie miała najnowsza książka Roberta Ziębińskiego pt. „Dzień wagarowicza”, wydana nakładem Domu Wydawniczego Rebis.
Wybór tytułu nie był przypadkowy. Mianowicie książka Roberta należy do kategorii slasherów, a te cechują się kojarzącym się z jakimś wydarzeniem datą, tak jak na przykład film „Piątek trzynastego”. Książka ta jest swoistym novum na polskim rynku, gdyż nikt do tej pory slasherów nie pisał. Widać więc, że Ziębiński trafił na swoją niszę.
Akcja powieści została umieszczona w marcu 1956 roku na kilka dni pod śmierci Bolesława Bieruta. W niewielkiej miejscowości na Mazurach zaczynają dziać się dziwne rzeczy. W niewyjaśnionych okolicznościach zaczynają ginąć ludzie, głównie Ci którzy poszli do lasu. Żniwo śmierci zaczyna zataczać coraz szersze kręgi. Oprócz ludzi giną także zwierzęta a bestie polują nie tylko w lasach, ale zaczynają krążyć w pobliżu ludzkich siedzib. Ofiarami zostały konie należące do Romana Kierońskiego, byłego lekarza AK, pseudonim Trop, który od wielu lat ukrywa się właśnie na Mazurach.
Mazury to głównie tereny leśne dlatego też idealnie nadają się do tego, aby się na nich ukrywać. Idealnie nadają się także na miejsce tajnych badań, z dala od ludzkich oczu. Wysłannicy Związku Radzieckiego próbują stworzyć serum, dzięki któremu trudniej będzie zabić ich żołnierzy.
Również na Mazurach znajduje się Willa Partii, do której wybiera się Inga Ochab (córka Edwarda Ochaba, następcy Bolesława Bieruta w KC PZPR). Takie połączenie musi wywołać burzę. I tak właśnie się dzieje w tej książce.
Jeśli chcecie dowiedzieć się, co dokładnie skrywają mazurskie lasy i jeziora. Czy Inga i jej przyjaciele przetrwają wypad na Mazury? Czy Trop odnajdzie grasujące w okolicy monstrum? I czym owe monstrum jest dowiecie się po lekturze „Dnia wagarowicza”. Książka jest niesamowita i wciąga od pierwszych stron. Czytało mi się ją niezwykle szybko. Przeczytałem ją w ciągu sześciu dni i siedmiu posiedzeń. Powieść ma zasadniczo jedną wadę, jest stanowczo za krótka. Wszystkie najważniejsze wydarzenia dzieją się na ostatnich sześćdziesięciu stronach. Może to być spowodowane tym, że to jednak jest Slasher. Nie miałem wcześniej przyjemności obcować z tym typem literatury, więc brak mi porównania. Polecam Wam tę książkę. Tak więc za tydzień 16 czerwca biegnijcie do księgarni i kupcie sobie „Dzień wagarowicza”, a Roberta Ziębińskiego proszę o więcej takich historii.
Ocena: 9/10
https://www.facebook.com/czytamnatronie/
Dzień wagarowicza to dzień, który przypada 21 marca, czyli w pierwszy dzień wiosny. Jednak w tym roku ten dzień przypada na 16 czerwca, gdyż wówczas premierę będzie miała najnowsza książka Roberta Ziębińskiego pt. „Dzień wagarowicza”, wydana nakładem Domu Wydawniczego Rebis.
Wybór tytułu nie był przypadkowy. Mianowicie książka Roberta należy do kategorii slasherów, a te...
2020-02-09
W sierpniu 2013 roku miałem zaszczyt przeczytać książkę pt. „Droga do domu”, autorstwa Przemysława Żuchowskiego. Niespełna rok później znów wróciłem do bohaterów wspomnianej serii. Jednak kolejne przygody Walona (główny bohater „Drogi do domu”) pojawiły się dopiero w zeszłym roku. Ja swój egzemplarz, wraz z autografem autora, z którym przyjaźnię się odkąd zacząłem czytać jego książki, odebrałem na Wrocławskich Targach Książki. Było to nasze pierwsze spotkanie po 7 latach wirtualnej znajomości.
Po 5 latach 10 miesiącach i 20 dniach powróciłem w Góry Izerskie i Karkonosze, miejsca po których chadzał Walon oraz zaprzyjaźnione z nim wilki Prok i Arma. Znów mogłem spotkać Ducha Gór oraz mieszkańców osady nieopodal Starej Wsi Szklarskiej. I muszę Wam powiedzieć, że był to bardzo miły powrót. Ja od dawien dawna uwielbiam tych bohaterów. Chociaż w tej części to nie Walon jest głównym bohaterem, a Gerard były żołnierz i dezerter wysłany przez Wielkiego Mistrza Walońskiego do ochrony członków Zakonu, a szczególnie właśnie Walona.
Jeśli nie znacie poprzednich części Drogi do domu to nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć swoją przygodę właśnie przy tym tomie. Jednak jeżeli macie dostęp do pierwszego i drugiego tomu to je także warto przeczytać, bo są naprawdę świetne. A teraz muszę się Wam przyznać do czegoś. Otóż zawsze myślałem, że akcja książek dzieje się w Polsce. Dopiero po lekturze trzeciej części doszedłem do wniosku, że to nie są ziemie polskie, lecz niemieckie, leżące nieopodal Czech. Przecież Polska straciła Dolny Śląsk w czternastym wieku, o czym sobie przypomniałem czytając Wojenną Koronę pani Elżbiety Cherezińskiej.
Po raz kolejny powieść Przemka czytało mi się bardzo dobrze. Te 320 stron przeczytałem w przeciągu sześciu dni i siedmiu posiedzeń. Daje to naprawdę niezłe wyniki wśród książek czytanych w ramach projektu Czytam na tronie. Książkę, rzecz jasne polecam Wam z całym przekonaniem. Tę historię warto przeczytać.
Ocena: 9/10
https://www.facebook.com/czytamnatronie
W sierpniu 2013 roku miałem zaszczyt przeczytać książkę pt. „Droga do domu”, autorstwa Przemysława Żuchowskiego. Niespełna rok później znów wróciłem do bohaterów wspomnianej serii. Jednak kolejne przygody Walona (główny bohater „Drogi do domu”) pojawiły się dopiero w zeszłym roku. Ja swój egzemplarz, wraz z autografem autora, z którym przyjaźnię się odkąd zacząłem czytać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-10
W 2017 roku w miesiącach od października do grudnia przeczytałem trylogię Odrodzone Królestwo autorstwa pani Elżbiety Cherezińskiej. Jakie było moje zdziwienie, gdy żona powiedziała mi, że pojawił się czwarty tom w tym roku. Książka została zatytułowana „Wojenna korona”. Z miejsca stała się moim „must have”. I na Targach Książki w Krakowie udało mi się tę książkę kupić.
Książka musiała poczekać aż do początku 2020 roku, ponieważ w grudniu przeczytałem zaledwie 3 książki. Jednak było warto czekać na lekturę tej książki. „Wojenna korona” zaczyna się w miejscu, gdzie zakończyła się „Płomienna korona” czyli na koronacji Władysława Łokietka na Króla Polski.
Sytuacja w jakiej znalazł się Łokietek jest nie do pozazdroszczenia. Na południowym-zachodzie Jan Luksemburski, król Czech, który także zgłasza pretensję do polskiego tronu; na zachodzie Ludwik Wittelsbach, król Niemiec; na północy Zakon Krzyżacki; na wschodzie Litwini a nieco dalej Tatarzy ze Złotej Ordy. Jedynie na południu są Węgrzy z królem Robertem Andegawenem, zięciem Władysława i jego jedynym sojusznikiem. Władysław musi prowadzić twardą politykę by utrzymać władzę i tron, jednocześnie dbać o swojego małoletniego syna Kazimierza. Sam ma już prawie 60 lat. Jednak jego wrodzony upór pozwala wierzyć, że mu się to uda, mimo, że przeciwników ma nie lada.
Im także pani Cherezińska poświęca sporo miejsca w książce, głównie Janowi Luksemburskiemu, który bierze udział w bitwie pod Mühldorf, a po niej podróżuje po zachodniej Europie. Często akcja powieści przenosi się także do Awinionu, na dwór papieża Jana XXII. W powieści pojawiają się znani z poprzednich części Rikissa oraz Henryk z Lipy, oraz zielone siostry, wyznawcy Trzygłowa, Prusowie. Nie można zapominać także o obecności Zakonu Krzyżackiego oraz Litwinów, z którymi Ci pierwsi walczyli. Wszystko to łączy się wspaniałą i grubą książkę. Oprócz licznych dyplomatycznych działań, w książkę trafiają się różnego rodzaju bitwy i wojny.
Mimo, że książka jest świetna to czytało mi się ją nieco ciężko. 646 stron „Wojennej korony” przeczytałem w ciągu dziesięciu dni oraz dwunastu posiedzeń. Daje to 65 stron na dzień oraz 54 strony na posiedzenie. Spośród wszystkich książek przeczytanych w ramach projektu Czytam na tronie daje wynik raczej odległy. Jak jednak stwierdziłem książka jest warta przeczytana i przeczuwam, że pani Ela będzie miała dla czytelników piątą część, na którą już czekam z niecierpliwością.
Ocena: 9/10
https://www.facebook.com/czytamnatronie/
W 2017 roku w miesiącach od października do grudnia przeczytałem trylogię Odrodzone Królestwo autorstwa pani Elżbiety Cherezińskiej. Jakie było moje zdziwienie, gdy żona powiedziała mi, że pojawił się czwarty tom w tym roku. Książka została zatytułowana „Wojenna korona”. Z miejsca stała się moim „must have”. I na Targach Książki w Krakowie udało mi się tę książkę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2006-04-15
Do niektórych książek trzeba dorosnąć. Do takich należy klasyczna już powieść włoskiego autora Mario Puzo pod tytułem "Ojciec Chrzestny". Ja do niej dorastałem aż do 2006 roku, kiedy się za nią zabrałem. I już od pierwszych stron wiedziałem, że nie pożałuję.
Powieść zaczyna się w bardzo dziwnym miejscu, gdyż na sali sądowej. Jednak nie stoi przed sądem tytułowy "Ojciec Chrzestny", lecz dwójka młodych amerykańskich chłopaków, którzy brutalnie zgwałcili i pobili córkę pewnego Włocha. Ten licząc na surowy werdykt sędzi srogo się zawiódł na sprawiedliwości oraz na Ameryce, której tak dużo oddał.
Nieco później akcja przenosi się do domu Don Vito Corleone, gdzie odbywa się ślub jego najmłodszej córki. Już na początku widać, że dla Ojca Chrzestnego najważniejsi są rodzina i przyjaciele. To właśnie te dwa pojęcia dają mu siłę oraz przewagę nad innymi mafijnymi rodzinami.
Vito Corleone jest szefem jednej z mafii w Nowym Jorku. Dzięki tej powieści możemy wejść w świat nielegalnych interesów, wielkich pieniędzy oraz wszelkiego rodzaju intryg związanych z polityką, sprawiedliwością i władzą. W tym świecie rządzą zupełnie inne prawa.
Dzięki temu książkę czyta się niezwykłe szybko, a przedstawiony świat niezwykle wciąga i nie chce nas wypuścić do otaczającej rzeczywistości. Ta książka jest tak wspaniała, że nawet w filmach mówi się o niej z powagą.
Według mnie naprawdę warto ją znać i chociaż raz w życiu przeczytać, lecz jak napisałem na początku trzeba do niej dorosnąć, by za brutalnością i krwią znaleźć jej prawdziwe zalety.
Ocena: 10/10
Recenzja opublikowana na moim blogu:
http://danwaybooks.blogspot.com/2013/03/najwazniejsza-jest-rodzina.html
Do niektórych książek trzeba dorosnąć. Do takich należy klasyczna już powieść włoskiego autora Mario Puzo pod tytułem "Ojciec Chrzestny". Ja do niej dorastałem aż do 2006 roku, kiedy się za nią zabrałem. I już od pierwszych stron wiedziałem, że nie pożałuję.
Powieść zaczyna się w bardzo dziwnym miejscu, gdyż na sali sądowej. Jednak nie stoi przed sądem tytułowy "Ojciec...
2014-02-16
Na początku chciałbym podziękować Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Ponownie mogłem wrócić do XVI wieku i spotkać Matiasa Tannhausera i jego bliskich, czyli Carlę oraz Orlandu.
Od zakończenia poprzedniej części minęło 6 lat. Carla zostaje zaproszenie na królewskie wesele, na którym ma zagrać na swojej violi da gamba. Na dodatek jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Wesele ma odbyć się w Paryżu. W tym samym czasie do Paryża przybywa znany nam już obrońca Malty. Jednak na jego drodze piętrzą się kolejne przeszkody w odnalezieniu żony a także pasierba Orlandu. Jak się okazuje żadna napotkana przeszkoda nie jest przypadkowa. Jednak nie ani czytelnik, ani bohater nie wie kto za nimi stoi.
Tyle słowem wstępu. Książka bardzo wciąga. Naprawdę trudno się od niej oderwać. A smaczku dodaje fakt, że cała akcja zamknięta jest w przedziale trzydziestu kilku godzin (tj. od piątku popołudnia 23 sierpnia do pierwszej nad ranem dnia 25 sierpnia). Jeśli ktoś uważa, że w tak krótkim czasie niewiele może się zdarzyć to jest w wielkim błędzie. Dzieje się naprawdę dużo, jeszcze więcej niż w poprzedniej części powieści Tima Willocksa.
Tym razem tłem historycznym jest Noc Św. Bartłomieja, czyli pamiętna rzeź hugenotów w Paryżu. Przez takie a nie inne tło w powieści trup się ściele gęsto i to nie tylko z ręki bohatera, chociaż ten także ostro pogrywa, co łatwo sobie wyobrazić, po tym jak
poznaliśmy go w Religii.
Na koniec chciałbym bardzo gorąco polecić wyżej wymienioną książkę. Jeśli uważacie, że znajdziecie w niej tylko brutalność i śmierć to jesteście w błędzie. Z kart powieści wyłania się miłość, miłosierdzie oraz braterstwo, co w taką noc jest szczególnie widoczne i warte docenienia. Po lekturze Dwanaścioro z Paryża pozostaje mi nic innego jak czekać, aż pan Willocks napiszę trzecią część przygód Matiasa Tannhausera zamykająca trylogię, z której dwie części są wspaniałe.
Ocena: 10/10
Recenzja opublikowana na moim blogu:
http://danwaybooks.blogspot.com/2014/02/sam-przeciwko-wszystkim.html
Na początku chciałbym podziękować Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Ponownie mogłem wrócić do XVI wieku i spotkać Matiasa Tannhausera i jego bliskich, czyli Carlę oraz Orlandu.
Od zakończenia poprzedniej części minęło 6 lat. Carla zostaje zaproszenie na królewskie wesele, na którym ma zagrać na swojej violi da gamba. Na dodatek jest w dziewiątym...
2014-02-11
Na początku chciałbym podziękować Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Książka swoją premierę miała dokładnie tydzień temu (tj. 4 lutego 2014) i z miejsca stała się bestsellerem. Książka ta jest wznowieniem tegoż samego tytułu z 2006, które również ukazało się nakładem Wydawnictwa Rebis.
Jak bardzo łatwo się domyśleć jest to powieść historyczna rozgrywająca się w drugiej połowie XVI wieku, w czasach Świętej Inkwizycji oraz rozkwitu różnych odłamów Kościoła w postaci reformacji, luteranizmu czy kalwinizmu. Jednak głównym tłem historycznym jest Wielkie Oblężenie Malty z 1565 roku. Sama akcja jednak rozpoczyna się 25 lat wcześniej, czyli w roku 1540, kiedy to poznajemy jednego z głównych bohaterów powieści Matiasa Tanhausera. Jest on 12-letnim synem kowala w małej wiosce, gdzieś we wschodnich ziemiach Franków. Poznajemy go w momencie, gdy sam wykuwa swój pierwszy w życiu sztylet, którym to musi ochraniać siebie i swoich bliskich przed atakiem na wioskę części tureckiego pułku. Niestety jego bliscy giną, a on sam trafia w ręce tureckie i losy jego pozostają nieznane, aż do wspomnianego 1565 roku.
Wówczas to przybywa on na Maltę i przekazuje ważne informacje na temat planowanego ataku na wyspę. Informacje te trafiają do Wielkiego Mistrza Zakonu św. Jana, zwanych także szpitalnikami, joannitami, a przez nich samych RELIGIĄ. Przekazanie tych informacji spowoduje odwrócenie życia Matiasa o 180 stopni. Do tej pory był handlarzem, posiadającym swoją karczmę w mieście Mesyna na Sycylii. Później wskutek wszelakich intryg trafia on w samo centrum wydarzeń.
Druga część jest historyczną relacją z Wielkiego Oblężenia, jednak nie tylko. Pojawiają się tutaj wątki miłosne pomiędzy Matiasem, a dwoma przyjaciółkami Carlą i Amparo. W walce rodzą się nowe przyjaźnie i rozpoczynają różne wątki, które można śledzić z zapartym tchem. Jednak nic więcej nie zdradzę. Jeśli chcecie poznać losy Matiasa, a także braci zakonnych i wielu innych bohaterów to zapraszam do lektury. Na pewno nie będziecie zawiedzeni jeśli tylko kochacie powieści historyczne.
Książka bardzo wciąga i nie trudno oderwać się od lektury oraz przewracania kolejnych stron. Akcja raz jest szybsza raz wolniejsza. Jednak te przestoje w akcji nie przeszkadzają a wręcz przeciwnie pozwalają na chwile wytchnienia. Chciałbym bardzo polecić tę pozycje, a ja sam zabieram się za kolejną książkę, które opowiadają o przygodach Matiasa Tanhausera.
Ocena: 10/10
Recenzja opublikowana na moim blogu:
http://danwaybooks.blogspot.com/2014/02/powrocic-do-xvi-wieku.html
Na początku chciałbym podziękować Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Książka swoją premierę miała dokładnie tydzień temu (tj. 4 lutego 2014) i z miejsca stała się bestsellerem. Książka ta jest wznowieniem tegoż samego tytułu z 2006, które również ukazało się nakładem Wydawnictwa Rebis.
Jak bardzo łatwo się domyśleć jest to powieść historyczna...
2015-11-28
To już drugie moje spotkanie z twórczością Marty Kisiel-Małeckiej. I po raz kolejny jest to spotkanie bardzo udane. W książce wyczuwa się specyficzny klimat i humor ałtorki, chociaż książka zdecydowanie różni się od "Dożywocia".
Tym razem główną bohaterką jest 25-letnia Salomea Przygoda, która przenosi się do Wrocławia, gdzie wynajmuję kąt w bardzo dziwnym miejscu, którego wszyscy się bardzo obawiają. Z biegiem wydarzeń dowiadujemy skąd się biorą owe obawy, ale ja ich nie zdradzę.
Oprócz Salki w powieści występuje jej brat Niedaś, bardzo dziwne właścicielki domu, w którym Salka się zatrzymuje oraz nowo poznane przez rodzeństwo osoby. Mimo, że Salka jest główną bohaterką cała historia opiera się na tym co przypadkiem zrobił Niedaś. To wydarzenie pozwoli nam historię właścicielek domu z okresu wojny oraz po wojnie. Dzięki temu dowiadujemy kim one są, ale tego także Wam nie powiem.
Historia jest bardzo klimatyczna, nie tak wesoła jak wspomniane Dożywocie, jednak nie pozbawiona elementów humorystycznych, jak umieszczenie w nerkach pewnego dresa metra dębiny. Takich smaczków jest oczywiście więcej, ale nie jestem w stanie przytoczyć wszystkich.
Książkę po raz kolejny czyta się bardzo dobrze i chciałbym po raz kolejny gorąco polecić twórczość Marty Kisiel, znanej jako ałtorkę. Ją samą zachęcić do szybszego pisania kolejnych książek, bo dwie to zdecydowanie za mało.
Ocena: 9/10
http://danwaybooks.blogspot.com/2015/12/przygody-z-salka.html
To już drugie moje spotkanie z twórczością Marty Kisiel-Małeckiej. I po raz kolejny jest to spotkanie bardzo udane. W książce wyczuwa się specyficzny klimat i humor ałtorki, chociaż książka zdecydowanie różni się od "Dożywocia".
Tym razem główną bohaterką jest 25-letnia Salomea Przygoda, która przenosi się do Wrocławia, gdzie wynajmuję kąt w bardzo dziwnym miejscu,...
2014-12-20
2002
W momencie, gdy czytałem "Podpalaczkę" kolega ze studiów spytał się mnie czy czytałem "To"... Odpowiedziałem, że nie... Więc kolega powiedział mi, że pora naprawić ten błąd... Nie czekając długo pognałem do biblioteki... I już wkrótce w moje serce wpadła książka "To" w wydaniu trzyczęściowym (nie takie jak pokazane powyżej)...
Książkę opisuje świetnie cytat: „Dzieckiem nie przestawało się być być w jednej chwili przy wtórze huku, jak gdyby pękł balon. Dzieciństwo wyciekało z ciebie jak powietrze z dziurawej opony.”... Bo właśnie dzieci są głównymi bohaterami tej powieści (później jako dorośli)... To właśnie grupa dzieci musi się zmierzyć z tytułowym "To", które jest praktycznie ich każdym lękiem... Główna postać to klaun, który wabi dzieci po czym je brutalnie zabija...
Oprócz takiego zagrożenia grupa dzieciaków musi wpierw zmierzyć się ze starszymi i silniejszymi od siebie mieszkańcami Derry, bo nie można powiedzieć o nich koledzy...
Książka jest naprawdę genialna... Czyta się ją jednym tchem, mimo, że w sumie ma ponad 1200 stron (podobnie jak Bastion)... I znów ciągle coś się dzieje... Nie można się nawet przez chwilę nudzić...
Ja ze swej strony gorąco ją polecam... Więc jeśli nie czytaliście tej książki, to podobnie jak ja kiedyś naprawcie ten błąd i nie bójcie się objętości... Praktycznie się jej nie zauważa...
Ocena: 10/10
Recenzja opublikowana na moim blogu:
http://danwaybooks.blogspot.com/2012/09/o-sile-dziecinstwa.html
W momencie, gdy czytałem "Podpalaczkę" kolega ze studiów spytał się mnie czy czytałem "To"... Odpowiedziałem, że nie... Więc kolega powiedział mi, że pora naprawić ten błąd... Nie czekając długo pognałem do biblioteki... I już wkrótce w moje serce wpadła książka "To" w wydaniu trzyczęściowym (nie takie jak pokazane powyżej)...
Książkę opisuje świetnie cytat: „Dzieckiem...
2016-11-25
W maju ubiegłego roku nakładem wydawnictwa Od deski do deski, w serii na F/aktach, światło dzienne ujrzała książka pod tytułem "Bestia. Studium zła". Ja o niej usłyszałem dopiero pod koniec września, podczas Targów Książki odbywających się w Katowicach, poprzez spotkanie z panią Magdaleną Omilianowicz, która o tej książce opowiadała podczas jednego z targowych spotkań.
Po owym spotkaniu przyszedł czas na podpisywanie książek i rozmowy. Przed ową rozmową zakupiliśmy z żoną książkę na stoisku wydawnictwa Od deski do deski. W trakcie spotkania rozmawialiśmy o książce oraz jej bohaterze, którym jest Leszek Pękalski, znany jako Wampir z Bytowa.
Książka "Bestia. Studium zła" w sposób zbeletryzowany pokazuje losy Pękalskiego, jego kolejne czyny, które nie zostały mu udowodnione. Sam na rozprawie wycofał się ze wszystkich zeznań i wówczas został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za jedno zabójstwo oraz został mu odwieszony wyrok zawieszenia dwóch lat za gwałt. Jego pobyt w więzieniu kończy się w grudniu 2019 roku i pozostaje pytanie co wtedy. Książka ta próbuje także odpowiedzieć na to pytanie, ale nie tylko to.
Według mnie jest to bardzo ważna książka, którą należy znać, ponieważ nie tylko opowiada o Pękalskim, ale także o wszelkich innych ludziach z zaburzeniami psychicznymi. Dzięki temu może każdy z nas będzie wiedział jak się zachować w sytuacji zagrożenia. W związku z powyższym powiem raz jeszcze, że książkę warto poznać.
Ocena: 10/10
http://danwaybooks.blogspot.com/2017/02/dogebne-studium.html
PS W tym miesiącu książka otrzymała Złotego Kościeja w kategorii "Kryminał roku".
W maju ubiegłego roku nakładem wydawnictwa Od deski do deski, w serii na F/aktach, światło dzienne ujrzała książka pod tytułem "Bestia. Studium zła". Ja o niej usłyszałem dopiero pod koniec września, podczas Targów Książki odbywających się w Katowicach, poprzez spotkanie z panią Magdaleną Omilianowicz, która o tej książce opowiadała podczas jednego z targowych spotkań.
...
2011-02-28
Jedna z pierwszych książek Paulo Coelho (dokładnie trzecia, ale dwie pierwsze nie zostały do tej pory wydane w Polsce) napisana w 1987... W naszym kraju długo trzeba było czekać z tą książką bo aż do roku 2003, kiedy to pojawiło się pierwsze polskie wydanie...
Jak widać na początku Paulo Coelho wcale nie był poczytnym pisarzem, ale chyba wówczas nastąpił jakiś dziwny boom, że w przeciągu czterech czy pięciu lat sprzedano ponad 300 tysięcy "Pielgrzymów"...
Książka jest jedną z bardziej osobistych książek Coelho... Opowiada o wędrówce do Santiago de Compostela, najbardziej znanego hiszpańskiego sanktuarium... Sam Coelho również uczestniczył w takiej wędrówce i stąd jego trafne spostrzeżenia z trasy... Warto wiedzieć, że po tej pielgrzymce zaczął na poważnie pisać...
Nie jest to jednak zwykła pielgrzymka... Nawet oryginalny tytuł to podkreśla: "Diario de um mago"... Nie znam portugalskiego ani hiszpańskiego, ale mnie to kojarzy się to z "pamiętnikiem maga"... Wraz z nim w drodze jest tajemniczy Petrus, który tłumaczy mu kolejne etapy wtajemniczenia, aby wyjść poza zwykłą egzystencję... Niektóre momenty, gdy bohater spotyka anioły czy także własnego demona, z którym musi się zmierzyć...
Książka wciąga jednak należy mieć do niej spory dystans, aby nie dostać się na złą drogę... Coelho bardzo balansuje na granicy wiary i magii, za co wiele razy był krytykowany przez Kościół Katolicki...
Książkę czyta się nieźle i pomijając aspekty, o których wspomniałem wcześniej może być ciekawą naturę... Nie polecam tej książki młodym ludziom, gdyż Ci mogą być podatni na niektóre wydarzenia w niej opisane... Warto mieć już własny światopogląd i z nim przeciwstawiać to, co jest zawarte w "Pielgrzymie"...
Ocena: 9/10
Recenzja opublikowana na moim blogu:
http://danwaybooks.blogspot.com/2012/08/na-trasie-do-santiago-de-compostela.html
Jedna z pierwszych książek Paulo Coelho (dokładnie trzecia, ale dwie pierwsze nie zostały do tej pory wydane w Polsce) napisana w 1987... W naszym kraju długo trzeba było czekać z tą książką bo aż do roku 2003, kiedy to pojawiło się pierwsze polskie wydanie...
Jak widać na początku Paulo Coelho wcale nie był poczytnym pisarzem, ale chyba wówczas nastąpił jakiś dziwny...
2011-04-23
Przedstawiona wyżej książka wpadła w moje ręce zupełnie przypadkiem... Moja Ukochana czytała ją dużo wcześniej i powiedziała mi, że może mi się spodobać... I rzeczywiście całkowicie trafia w moje gusta... Jest to książka historyczna (bardzo zbliżona do Quo Vadis, które czytałem później)... Opowiada o ostatnich dniach Jezusa Chrystusa, lecz jej głównym bohaterem jest Marcellus Gallio, rzymski trybun....
Ów Marcellus rozkazem cesarza zostaje wysłany do okupowanego Izraela... Rozkaz ten jest dla niego karą za nieodpowiednie zachowanie na dworze Cezara... W czasie pobytu w Izraelu trafia do Jerozolimy w tym czasie, gdy przybywa do niego Jezus... Ich drogi oraz jego przyjaciela (niewolnika) niejednokrotnie się krzyżują, aż do ukrzyżowania Jezusa, którego ma dokonać legion Marcellusa... On sam wygrywa w kości tytułową "Szatę", która należała do Mesjasza i od tej chwili jego życie diametralnie się zmienia...
Przez długi czas Marcellus nie może dojść do siebie a nawet powoli traci zmysły... By do tego nie dopuścić Marcellus podróżuje po południowej Europie by ponownie trafić do Izraela... Tutaj odnajduje swoją nową drogę... Jaka jest ta droga dowiecie się sami, gdy przeczytacie tą pozycje...
Książka jest naładowana niesamowitą energią, trafiającą prosto w serce. Po przeczytaniu tej książki człowiek nie jest już taki sam jak przed jej rozpoczęciem... Warto ją przeczytać bo jest po prostu niesamowita... Mnie się bardzo podobała i jeśli mam tylko możliwość polecam ją wszystkim możliwym osobom... Teraz mając też taką możliwość czynię to raz jeszcze... Gorąco polecam...
Ocena: 10/10
Recenzja opublikowana na moim blogu:
http://danwaybooks.blogspot.com/2012/08/gdy-nasz-swiat-wywraca-sie-do-gory.html
Przedstawiona wyżej książka wpadła w moje ręce zupełnie przypadkiem... Moja Ukochana czytała ją dużo wcześniej i powiedziała mi, że może mi się spodobać... I rzeczywiście całkowicie trafia w moje gusta... Jest to książka historyczna (bardzo zbliżona do Quo Vadis, które czytałem później)... Opowiada o ostatnich dniach Jezusa Chrystusa, lecz jej głównym bohaterem jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W trakcie trwania Targów Książki w Katowicach, u znajomego antykwariusza (o którym kiedyś Wam opowiadałem), kupiłem dwie książki autorstwa Wiktora Suworowa: "Dzień M" oraz "Kontrola". Jako, że już miałem przyjemność zapoznać się z twórczością tego autora, więc wiedziałem na pewno, że nie będę żałował tego zakupu. Z tych dwóch zakupionych powieści na pierwszy ogień poszła "Kontrola". Ten egzemplarz został wydany w 1995 roku przez Wydawnictwo Adamski i Bieliński. Jak łatwo policzyć jest to książka, która ma już 28 lat.
Powieść to opowiada o losach Anastazji Strzeleckiej. Kobietę tę poznajemy w momencie, gdy przeprowadzona jest na niej egzekucja. Następnie poznajemy jej losy i wydarzenia, które zaprowadziły ją w tak feralne miejsce. Nastia bierze udział w morderczym treningu, pracuje w zakładzie "Sierp i młot". Jej upór, determinacja i doskonałe wyniki doprowadzają ją do towarzysza Chołowanowa, legendarnego pilota. U niego przechodzi kurs spadochroniarski, a po splocie wielu zdarzeń, na polecenia samego Stalina, trafia do elitarnej jednostki służb specjalnych. W tej ostatniej dostaje coraz trudniejsze zadania, z których zawsze wychodzi obronną ręką.
Tytuł ten był bardzo wciągający. Na przeczytanie 286 stron potrzebowałem czterech posiedzeń i trzech dni. Dzięki tak szybkiemu czytaniu "Kontrola" znalazła się na 19 miejscu wśród 252 książek Przeczytanych Na Tronie. Zdecydowanie chciałbym Wam polecić ten tytuł, niekoniecznie w tak starym wydaniu. Możliwe, że uda się Wam trafić na książkę, którą wznowił w 2010 roku Dom Wydawniczy Rebis.
https://www.facebook.com/czytamnatronie
W trakcie trwania Targów Książki w Katowicach, u znajomego antykwariusza (o którym kiedyś Wam opowiadałem), kupiłem dwie książki autorstwa Wiktora Suworowa: "Dzień M" oraz "Kontrola". Jako, że już miałem przyjemność zapoznać się z twórczością tego autora, więc wiedziałem na pewno, że nie będę żałował tego zakupu. Z tych dwóch zakupionych powieści na pierwszy ogień poszła...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to