rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pierwsze dwie części czytałam w polskim przekładzie, tę z kolei w oryginale. Z tego powodu nie jestem pewna, czy sprawiedliwie jest porównywać jakość, ale ze stylu wiało kompletną tandetą. Powtórzenia całych fraz nie dawały wręcz spokoju, może tłumacze zrobili jakieś cuda z poprzednimi dwoma tomami... Bardzo chciałam, żeby książka mi się podobała. Niestety, mam wrażenie, że naprawdę długa powieść rozczarowuje zawartością. Samą akcję można streścić w paru zdaniach, gdzie za większość zwrotów akcji odpowiadają przypadkowi bohaterowie i zrządzenia losu. Postać Tamlina została już doszczętnie spłaszczona, Lucien wykopany za ramy powieści, żeby się nie pałętał. Poprzednia część dostarczyła według mnie wystarczającej ilości bohaterów do eksploracji, zamiast skupić się na nich dostaliśmy garść kolejnych i w efekcie nie było tego upragnionego kadru na wesołą czeredkę Rhysa, oprócz paru żarcików rzucanych tu i ówdzie. Męczeństwo Rhysa przejada się równie szybko jak melodramat Feyry, a zakończenie jest jak rybą w twarz dla czytelnika oczekującego rozsądnych, logicznych rozwiązań.
Najgorszym zabiegiem dramaturgicznym, a raczej zabiegiem, który zabił całą dramaturgię, jest to, że ostatecznie wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Pitu pitu o trudnej sytuacji politycznej nie jest w stanie zmyć tego, że odstrzelili tylko ojca (ktoś pamiętał o ojcu?),a reszta wyszła z efektowną blizną tu i tam z bitwy, z której mieli już nie wrócć w tym samym składzie.

Pierwsze dwie części czytałam w polskim przekładzie, tę z kolei w oryginale. Z tego powodu nie jestem pewna, czy sprawiedliwie jest porównywać jakość, ale ze stylu wiało kompletną tandetą. Powtórzenia całych fraz nie dawały wręcz spokoju, może tłumacze zrobili jakieś cuda z poprzednimi dwoma tomami... Bardzo chciałam, żeby książka mi się podobała. Niestety, mam wrażenie, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ilość gwiazdek zrobiła się tu ostatnio coś niewymierna, nie będę oskarżać zbyt wielu książek o bycie arcydziełem, ale ta trylogia to kawał dobrego dark fantasy w najlepszym, ponurym wydaniu. Opisy i narracja są nieco chaotyczne, można się pogubić, miejscami można się również znużyć. Postacie są zarysowane ciekawie, ale przez wszechobecną tajemniczość w książce, większość z nich nie daje się tak naprawdę poznać. Narracja oddaje brudny, bezwzględny świat i równie bezwzględnie rozprawia się z romantycznymi czy wręcz naiwnymi oczekiwaniami czytelnika, udowadniając, że nawet książka nie musi być sprawiedliwa, a pewne sekrety zabierane są do grobu... Niezwykła w swej okropności.

Ilość gwiazdek zrobiła się tu ostatnio coś niewymierna, nie będę oskarżać zbyt wielu książek o bycie arcydziełem, ale ta trylogia to kawał dobrego dark fantasy w najlepszym, ponurym wydaniu. Opisy i narracja są nieco chaotyczne, można się pogubić, miejscami można się również znużyć. Postacie są zarysowane ciekawie, ale przez wszechobecną tajemniczość w książce, większość z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze słowa, które przychodzą mi na myśl, kiedy chcę przedstawić tę książkę, to lekka, przyjemna, nieskomplikowana. Powieść wzięłam do ręki jako kolejne tandetne czytadło dla wzdychających nastolatek, ale zostałam przyjemnie zaskoczona.

Nie okłamujmy się, wątek romansowy pojawia się wcześnie, chociaż do połowy książki nie narzuca się wcale, jesteśmy zajęci poznawaniem nowego, fascynująco opisanego świata i celnie zarysowanych bohaterów. Jest fabuła, która odwraca uwagę od amorów i sprawia, że nie zajmują całego pierwszego planu.

Cenię sobię autorkę za dobre uchwycenie postaci, także tych drugoplanowych. Są one barwne, itensywne, mają swoje charaktery i wykazują się nimi. Nawet głównej bohaterce udaje się uniknąć bycia schematyczną brawurową idiotką skupioną tylko na swoim życiu miłosnym.

Całość napisana jest naprawdę dobrym stylem, a co najważniejsze, na łamach dalszych części wyraźnie widać, że autorka rozwija się pisarsko. Z biegiem fabuły dochodzą nowe wątki i motywy, na początku słabo rozwijane, ale w późniejszych tomach owocujące ciekawymi historiami pobocznymi. Jestem skłonna polecić książkę każdemu, kto szuka wartkiej akcji, ale nie liczy na zbyt głębokie przemyślenia i psychologiczną głębię.

Pierwsze słowa, które przychodzą mi na myśl, kiedy chcę przedstawić tę książkę, to lekka, przyjemna, nieskomplikowana. Powieść wzięłam do ręki jako kolejne tandetne czytadło dla wzdychających nastolatek, ale zostałam przyjemnie zaskoczona.

Nie okłamujmy się, wątek romansowy pojawia się wcześnie, chociaż do połowy książki nie narzuca się wcale, jesteśmy zajęci poznawaniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam przykre wrażenie, że całość jest zbyt lekka i kolorowa. Rozumiem, że pół piekła kocha Filipa, może mieć nawet swój fanklub jeśli o mnie chodzi, ale w całym piekle jedyny naprawdę zły diabeł to antagonista... To trochę za mało jak na klimaty tego miejsca. Reszta to przyjazne ciepłe kluchy, które wyglądają na groźniejsze niż są.

Styl prosty, lekki, książka na jedno popołudnie, bardzo miło się ją czyta. Niemniej po następne części nie sięgnęłabym, gdyby były (nawet nie wiem, ale końcówka jest dość otwarta na kontynuację.

Sama fabuła jest krótka, stosunkowo nieprzewidywalna, ale skondensowana i jednowątkowa. Praktycznie nic poza głównym wątkiem się nie dzieje.

Mam przykre wrażenie, że całość jest zbyt lekka i kolorowa. Rozumiem, że pół piekła kocha Filipa, może mieć nawet swój fanklub jeśli o mnie chodzi, ale w całym piekle jedyny naprawdę zły diabeł to antagonista... To trochę za mało jak na klimaty tego miejsca. Reszta to przyjazne ciepłe kluchy, które wyglądają na groźniejsze niż są.

Styl prosty, lekki, książka na jedno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna pozycja, przykuwająca uwagę mrocznym opisem na tyłach okładki, zwiastującym powieść z elementami grozy. Grozy nie ma, nie łudźcie się. Mamy tu powieść akcji, fantasy, obyczajowo-psychologiczną, ale nie grozy. Każdy z tych aspektów można docenić, bo i każdy nadaje książce charakterystyczny posmak.
Na zdecydowaną korzyść można zapisać barwne postacie i przyjemne dialogi. Podoba mi się poczucie humoru autorki, styl pełen ciętych ripost i sytuacyjnych żartów pomiędzy postaciami, nawet jeśli nie obyło się bez jakiejś pomniejszej wpadki. W rankingu sympatii najpewniej przodować będą bohaterowie męscy, z których każdy jest bardzo wyraźnie zarysowany, określony tłem i specyficznym stylem, który sprawia, że postacie nie zlewają się ze sobą, pomimo że jest ich sporo. Gorzej na tym tle wypada Lilith czy też Bura. W toku akcji, jak się okazuje początkowo nieatrakcyjna, płaska, szara i zaniedbana dziewczyna o trudnym charakterku okazuje się być najbardziej pożądanym towarem na rynku i to nie tylko ze względu na swoją dziwność. Widać pewną przesadę w tym, jak każda jedna napotkana osoba, która zadała sobie trud poznania jej bliżej, natychmiast pała do niej sympatią (chyba że wybitnie się stara, żeby było inaczej, a i to czasami nie skutkuje). Nawet wrogowie pragną ją mieć tylko dla siebie.
Kolejne spostrzeżenie dotyczy narracji. Akcja całej powieści jest jakby pofragmentowana, przyspieszona, czasami czułam się, jakbym czytała streszczenie. „Przez miesiące robili to, działo się to, było tak i tak” – podobną konstrukcję ma zbyt wiele zdań w książce. Rozumiem cel zabiegu, kiedy w powieści jest tyle przeskoków czasu i miejsca lub zwrótów akcji, które tego wymagają, ale tu po prostu mamy nadmiar. Szczególnie uderza to na początku, kiedy od wątku z Kapitanem nagle przechodzimy na wątek z drużyną Koshego i nie wiadomo jak to ugryźć.
Co rzuca się w oczy i według mnie nie zalicza się do pozytywów, to bardzo ostrożne szafowanie informacjami, czasami wręcz sztuczna tajemniczość. Kilka razy w ciągu lektury chwytałam się za głowę, cofając się wiele stron wstecz, żeby sprawdzić, czy coś mi się nie skleiło, bo kompletnie nie rozumiem ciągu przyczynowo skutkowego(moment kiedy Lilith twierdzi że nienawidzi Invocato, co było dla mnie niezrozumiałe i właściwie do samego końca nie okazało się sensownie wytłumaczone). Tajemniczość objawiała się między innymi w przewidywalnym rozwoju relacji Kaztez-Lilith, upartym ukrywaniu jej imienia… To sekrety, które drażnią, ale nic nie wnoszą, nie przykuwają do lektury, więc równie dobrze możnaby nie mącić obrazu.
A obraz, niestety, często bywa mętny. Skrótowa narracja, przeskakiwanie z punktu widzenia jednej postaci na drugą i całe strony zapisane bez wspomnienia imienia osoby wykonującej czynność albo mówiącej daną kwestię sprawiają, że czasami czyta się ciężko.
Podtytuł każe nam się spodziewać kolejnych tomów, ale dopiero konstrukcja całości pokazuje, że bez drugiego tomu ciężko cokolwiek począć z tą książką. Te rozdziały to jak gra wstępna, zapoznajemy się z realiami, z postaciami, mamy jakąś nieznaczną akcję, ale nieszczególnie rzeczową fabułę, dużo wątków jest obciętych i przerzuconych na tom drugi, dużo aspektów niewyjaśnionych (np. czemu Klecha to Klecha?). Całość kręci się wokół tajemnicy, czyli kogo szuka bohaterka i dlaczego, ale nie jest to dość fascynujące i gdyby nie naprawdę barwne charakterki męskich bohaterów, odpuściłabym tej lekturze.
Zakończenie mało satysfakcjonujące, po tej dozie napięcia oczekiwałoby się czegoś ogromnego, a nie napomknienia na pięć zdań. Owszem, w nieprzewidywalności tych konkretnych okoliczności wyjątkowe, ale czy ta nieprzewidywalność nie wyszła trochę karykaturalnie?
Po drugi tom sięgnę na pewno, choćby po to żeby poczytać odzywki Koshego i ekipy, mając jedynie nadzieję, że nie skupi się on nazbyt na wątkach romansowych i savoir vivre związanym z życiem w wyższych sferach…

Kolejna pozycja, przykuwająca uwagę mrocznym opisem na tyłach okładki, zwiastującym powieść z elementami grozy. Grozy nie ma, nie łudźcie się. Mamy tu powieść akcji, fantasy, obyczajowo-psychologiczną, ale nie grozy. Każdy z tych aspektów można docenić, bo i każdy nadaje książce charakterystyczny posmak.
Na zdecydowaną korzyść można zapisać barwne postacie i przyjemne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatnio mam smaki na tematykę anielską, diabelską i wszelaką tej maści, więc mimo kiczowatej okładki z ekscytacją rzuciłam się na tę pozycję w Empiku. Od tej okładki zatem zaczynając, bo okładka to rzecz ważna. Muszę podkreślić, że na całe szczęście moja pozycja ma ją jakby podwójną - nie wiem czy to standard, bo na necie widzę wersje ze zwyczajną. Chodzi o to, że na wierzchu jest Wiktoria bez płonących oczu, pod spodem już z nimi, z tyłu za to umowa o pracę diablicy przysłania, niech wszystkim bożkom literatury będą dzięki, zdjęcia bohaterów - Beletha i Piotrka.Odrzuca mnie wrzucanie podobizn postaci do książki. Po pierwsze dlatego, że morduje aspekt wyobraźni. Nie po to czytam książki, żeby mi ktoś narzucał, jak mam sobie wyobrażać postacie, nie mam pięciu lat, żeby wymagać ilustracji jak w Kubusiu Puchatku. Po drugie, kojarzy mi się to z blogami trzynastoletnich autorek, gdzie można znaleźć nawet fotkę toalety, na którą siada główna bohaterka. Jeśli autorka sobie tak wyobraża swoich bohaterów - super, szczęścia życzę. Ale ja domagam się moich praw nie zaśmiecania mi obrazu zdjęciami. Nie mówiąc o tym, że jest to kompletny strzał w stopę, bo tak jak koncepcje tego co przerażające, piękno jest relatywne, więc dla mnie aparycja tych panów kompletnie nie pokrywa się z wizją bohaterów.

Wracając już do sedna. W książce mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową. Główną bohaterką jest Wiktoria, która na pierwszych kartach powieści zostaje diablicą. Pierwsze szwy na szytej grubą nicią charakterystyce postaci zaczynają się uwydatniać. Niby Wiki coś tam popłakuje, coś tam tęskni za życiem, rozmyśla o swojej śmierci, dobrym punktem są koszmary nocne, ale jednak ma się wrażenie, że autorka łatwo zapomina, że postać powinna być przez chwilę w szoku, żałobie, no nie wiem co się czuje po śmierci, ale mam wrażenie, że nie ochotę na flirt z nowopoznanym diabłem.

Co do samej postaci Wiktorii, długo można dywagować. Nie przypadła mi do serca, ale nie znienawidziłam jej dogłębnie, mimo że raczej nie wykazała się zbytnią bystrością w całym ciągu zdarzeń, nie mówiąc o naiwnej i dziecinnej "miłości" do infantylnie określanego przez cały czas Piotrusia. Wiktoria popełnia dużo błędów, niektóre jej przeoczenia i bezmyślność doprowadzają wczuwającego się w klimat czytelnika do pasji, ale z drugiej strony, czyż nie bardziej irytowałaby ludzka kobieta, która w dwa dni po swojej śmierci jest już cwańsza od tysiącletnich diabłów, nie daje się nigdy wyrolować, przejrzy każdy postęp, a poza tym powinna pretendować do szatańskiego tronu? Mimo wszystko wolę bohaterkę troszkę głupią, niż taką, która pozjadała wszystkie rozumy, i samego autora przerasta wizja wymyślenia czegoś, czemu ona nie podoła. Jedyne co naprawdę ukłuło mnie po oczach, to próba wyjaśniania każdego najmniejszego aspektu intryg Azazela, mimo że w większości dość łatwo się połapać. Psuje to smak intrygi i samej postaci.

Na uwagę zasługuje też reszta postaci, Beleth, Azazel i Piotr. Tutaj niestety dostanie się każdemu tworowi wyobraźni. Postać Piotra jest bezbarwna i pozbawiona sensu, nie rozumiem po co rozpraszać czytelnika jego nieciekawą obecnością, skoro jest tyle do eksploatowania w samym Los Diablos? Nie mówiąc o tym, że gorszy od śmiertelnika byłby chyba tylko anioł, ale i tak przez ten wątek "Ja, Diablica" może stanąć w równym szeregu z całym zatrzęsiem modnych ostatnio romansów, w których bohaterka przeżywa dramatyczny miłosny trójkąt między tym złym i tym dobrym. Obok postaci kobiecej i ziemskiego amanta mamy dwa diabły, przebiegłego Azazela i odrobinę tragicznego Beletha. Odczuwam ogromny zawód postacią tego pierwszego, bo jego wejście było spektakularne. Miałam nadzieję, że będzie naprawdę zły, podły, przemyślny, knujący… Prawdziwie diabelski, wbrew żartobliwej kanwie piekła. Niestety także w jego postać wkrada się komizm, zostaje on odarty z tajemniczości i wplątany w toporne dialogi. Uważam że został spłaszczony, a jego potencjal zmarnowany. Drugi diabeł przez większość czasu ujmuje nas niezłomną pewnością siebie czarującego kobieciarza i gdyby nie kompletnie pozbawiające godności odzywki w stylu „Wiki kochanie! Nic ci nie jest?! Powiedz coś! Skarbie, tak się martwiłem!”, to nie byłoby się do czego przyczepić. Pozostałe kreacje nie dostały zbyt wiele światła, ale Belfegor czy Kleopatra były wyraźnie postaciami z przymrużeniem oka, które zresztą powinno być głównym nurtem interpretacji, jeśli ktoś chce przeczytać tę powieść z przyjemnością. Cała ideologia piekła i nieba, wszystkie postacie i wydarzenia noszą znamiona pisania pół-żartem. Nie zazna się tam prawdziwego mroku, zła, ciemności. Diabły są uśmiechnięte i nawiązują relacje niekiedy bliższe niż ludzie, piekło to wesołe miejsce, gdzie przychodzi się poimprezować, a grzesznicy, którzy nie są gwałcicielami i mordercami mogą liczyć na wybór lokum w życiu po życiu. Niestety nie można też liczyć na zbyt konkretną fabułę, bo chociaż w pewnym momencie akcja schodzi z romansu, to ma się wrażenie, jakby za połową książki autorka zorientowała się, że zapomniała o czymś ważnym. Przez to rozwój wydarzeń jest później karkołomny, mało spójny i trochę na siłę. Zakończenie jest do przewidzenia, a na drodze do niego często uderza myśl, że przydałoby się wykorzystać tę ostateczną kartę wcześniej, zanim niosła ze sobą nieprzyjemne konsekwencje.

Podsumowując, lektura lekka, przyjemna, ale niepowalająca. Pomysł intrygujący, ale nie do końca wykorzystany.

Ostatnio mam smaki na tematykę anielską, diabelską i wszelaką tej maści, więc mimo kiczowatej okładki z ekscytacją rzuciłam się na tę pozycję w Empiku. Od tej okładki zatem zaczynając, bo okładka to rzecz ważna. Muszę podkreślić, że na całe szczęście moja pozycja ma ją jakby podwójną - nie wiem czy to standard, bo na necie widzę wersje ze zwyczajną. Chodzi o to, że na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, jedyne co mi zareklamowano, to świetne ujęcie 'cudownego dziecka' czyli tytułowego Nionia i jego relacji z ojcem. I gdyby książka zasadniczo miała o tym być, może nawet zasłużyłaby na wyższą ocenę, bo rzecz jest przedstawiona przyjemnie, szczególnie z początku, kiedy dialogi są wartkie, znajdzie się iskierka humoru, a całość nie trąci przesadnym dydaktyzmem. Niestety im dalej pomiędzy karty książek, tym gorzej - w pewnym momencie wykłady Ryszarda są tak przytłaczająco nudne dla czytelnika dorosłego o ustabilizowanym światopoglądzie, że miejscami miałam ochotę przeskoczyć parę stron. W powieści odbiorcą jest pięciolatek, ale w rzeczywistości czytają to ludzie o wiele starsi, o czym autor zdaje się zapominać, wystrzegając się w większości przypadków skrótów myślowych i jakichś omówień.

Na tyle książki (niewielkich rozmiarów zresztą, ale to ani plus ani minus) wspomniane są "wątki": świat bez kobiet jest zły, mężczyźni są samotni i wrażliwi, w polski Kościele panuje herezja... Podobno to tylko niektóre. Tu muszę niestety zaprotestować, bo "wątki" to bardzo huczna nazwa dla tych ledwo zarysowanych napomknień. Przewija się wątek kościoła, przewija się wątek bitej Ariadny, odchodzącej matki Nionia, zniknięcie Ottona i cała tajemnica znikających osób, w tym księdza Mościka... Ale to wszystko tylko się przewija. Tak naprawdę każdy dostaje po scenie czy dwóch, jako tło do edukacji małego Nionia.

W efekcie książka jest o niczym. Żaden fizyczny wątek nie ma swojego rozwiązania. Otton znika i już nie dowiadujemy się jak i dlaczego, nie odkrywamy powiązań z Kościołem, a w sumie zniknięcie jest jedynym bieżącym wydarzeniem, które mimo wszystko nie może zostać uznane za całą fabułę.

Ciekawymi wstawkami są wiersze Ottona, abstrakcyjne, wręcz groteskowe, ale w dużej mierze pobudzające do nieszablonowego myślenia. Docenić też można aspekt filozoficzny, bo z dialogów, a może bardziej z wierszy Ottona wyłuskałam nieco refleksji, niestety boli mnie fakt, że w pewnym miejscu filozofią próbuje się wytłumaczyć, czemu postacie są mdłe, a akcji nie ma. Pojawia się teoria nieokreśloności, pięciu cech bohatera, całego metkowania i spłaszczania ludzi wokół w naszych oczach, a w końcu Ryszard odkrywa, że nie powinien być bohaterem książki o śledztwie, tylko o ojcu i synu. I takie dostajemy zakończenie.

Suma sumarum, nie polecam tej pozycji, bo niesie ze sobą rozczarowanie i poczucie urwanych wątków, jakby zmarnowało się czas na czytanie pół książki, wiedząc, że druga połówka nie istnieje (poprawcie mnie jeśli ktoś słyszał o części drugiej, ale internet milczy).

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, jedyne co mi zareklamowano, to świetne ujęcie 'cudownego dziecka' czyli tytułowego Nionia i jego relacji z ojcem. I gdyby książka zasadniczo miała o tym być, może nawet zasłużyłaby na wyższą ocenę, bo rzecz jest przedstawiona przyjemnie, szczególnie z początku, kiedy dialogi są wartkie, znajdzie się iskierka humoru, a całość nie trąci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałam sceptyczne nastawienie do tej książki, bo większość polskich autorów płci męskiej wydaje mi się pisać po jednych pieniądzach. Trochę mięcha, trochę brutalności, szara i brudna rzeczywistość, oto przepis na sukces. Zostałam pozytywnie zaskoczona, bo chociaż rzeczywiście z opowiadań w konwencji horroru groteska wylewa się hektolitrami spomiędzy stron, to można się też doszukać czegoś więcej. "Błędy" można odebrać na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to prostackie zachłyśnięcie się nieraz chorymi opisami, pożeranie potwornych scen i domaganie się jeszcze. Druga pozwala na docenienie kunsztu autora, potrafiącego świetnie dobranym słowem poruszyć skryte lęki, ale skupia się bardziej na głębszej refleksji, niesionej przez poszczególne opowieści. W tej książce niewiele jest podane na tacy. Sami musimy wybierać, co jest błędem i jak powinien być on nazwany. Nie ma nagłówków, które ułatwią nam interpretację, właściwie nie padają rozstrzygające słowa. Pozostaje ogromne pole do przemyśleń nad właściwym przebiegiem rzeczy i pomimo abstrakcji, czytelnik może się często złapać na rozważaniu, czy sam nie popełniłby tego samego błędu. Wyraźnie widać rys potępiający stadne zachowania, masową głupotę, polegającą na podążaniu bezmyślnie z prądem. W każdej sytuacji podkreślana jest możliwość naszego wyboru i właściwie to przeraża bardziej niż rozliczne brutalne morderstwa. Przeraża fakt, że codziennie, prawie bezmyślnie dokonujemy podobnych wyborów, które aż nazbyt często okazują się zgubne, często pomimo dobrych chęci. Uderzyła mnie wszechobecna bezsilność wobec kusicielskiej potęgi zła, świetnie zakamuflowanej w rozlicznych postaciach, ostatecznie sprowadzając się do Dziadka, kluczowej, choć skrytej w cieniu figury.

Miałam sceptyczne nastawienie do tej książki, bo większość polskich autorów płci męskiej wydaje mi się pisać po jednych pieniądzach. Trochę mięcha, trochę brutalności, szara i brudna rzeczywistość, oto przepis na sukces. Zostałam pozytywnie zaskoczona, bo chociaż rzeczywiście z opowiadań w konwencji horroru groteska wylewa się hektolitrami spomiędzy stron, to można się też...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Waham się w ocenie między dobre, a bardzo dobre, najchętniej dałabym połówkę pomiędzy tymi gwiazdkami. Zaznaczam, że opis książki to moje wolne tłumaczenie tyłu okładki w oryginale, a polska premiera tej części podobno zanosi się na Styczeń 2011.

Ta część wciąga bardzo łatwo, chociaż wbrew oczekiwaniom po zakończeniu poprzedniej nie zaczyna się aż taką wartką akcją. Ogólnie mam wrażenie jakby pan Carey miał taką manierę wolnego rozkręcania akcji, ale jak już wątek się zawiąże to koniec - obiad spalony, autobus uciekł, tylko ja i Castor przez następne nieważne-ile-godzin. Autor zapowiadał przełomowe informacje pojawiające się w tej części i na tym polu moim zdaniem czytelnik obchodzi się smakiem, większy obraz nadal pozostaje mglisty i tajemniczy (co dla niektórych jest zapewne elementem wielkiego smaku, dla mnie przyczyną lekkiego znużenia, bo po pięciu tomach człowiek chciałby w końcu wiedzieć co się wokół dzieje). W tej części mamy Asmodeusza biegającego na wolności z wywalonym jęzorem i bliższy kadr na wielkie imperium Jenny-Jane. Jak zwykle świat przedstawiony jest bardzo szczegółowy, fascynująco bogaty w scenerie i genialnie nakreślone postacie, a ostatecznie wszystkie elementy układanki okazują się niezbędne na swoim miejscu. Jeśli chodzi o bohaterów, moim faworytem będzie Gilbert McClennan, kolejny ze znienawidzonej rodzinki pomniejszych antagonistów, który jako pierwszy okazuje się nieco mniej ograniczony w horyzontach. Mamy standardową zagrywkę Careya, czyli drugi wątek, na polu którego dzieją się jakieś postępy, odciągający nas nieco od ponurych widoków na pozbawioną perspektyw sprawę Asmo, co tak naprawdę utrzymuje akcję w toku. Bo swoim męczącym zwyczajem, Felix na nic nie jest w stanie wpaść sam. Mam mieszane uczucia w tej kwestii, bo to już kolejna część, gdzie rozwiązania albo okazują się nieboskim fartem, albo Castor potyka się o nie niechcący, albo jakiś dobry znajomy jest we właściwym miejscu o właściwej porze. Tu można odczuć ten fakt przez większą część książki, dopiero na ostatnich kartach bohaterowie zaczynają trybić i tym razem ich własny wysiłek na coś się zdaje. Kosztem obecności w kadrze Pen Bruckner, pojawia się Trudie Pax, niestety, jak większość damskich bohaterów pozytywnych w cyklu, jest nakreślona nieco słabiej od pozostałych (co do niezbyt pozytywnych, JJ przechodzi sama siebie w wyrazistości. Przy takim podejściu dziękuję wszystkim bożkom literatury, że jak dotąd nie zabrał się do wprowadzania wątku romansowego.

Ucinając rozwlekłe dywagacje, piątej części cyklu nie muszę właściwie polecać ani zachwalać. Jeśli ktoś doszedł tak daleko czytając te powieści, na pewno nie zrezygnuje z sięgnięcia po kolejną, a jeśli ktoś jeszcze nie czytał, to i tak musi zacząć od pierwszej. Niemniej jeśli istnieją wątpliwości, czytać dalej warto. Może i piąta część nie zaskakuje niczym nowym, ale zapewnia taką samą dozę wrażeń, przyjemne tempo, no i genialną narrację Castora, z doskonałym wyczuciem sarkazmu, plus oferuje rozwiązanie nurtującego wątku demonicznego pasażera.

Waham się w ocenie między dobre, a bardzo dobre, najchętniej dałabym połówkę pomiędzy tymi gwiazdkami. Zaznaczam, że opis książki to moje wolne tłumaczenie tyłu okładki w oryginale, a polska premiera tej części podobno zanosi się na Styczeń 2011.

Ta część wciąga bardzo łatwo, chociaż wbrew oczekiwaniom po zakończeniu poprzedniej nie zaczyna się aż taką wartką akcją....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chciałabym powiedzieć "wbrew pozorom" i tak dalej, ale niestety musiałabym skłamać. Zgodnie z pozorami książka ma niewielką wartość. Najpierw obejrzałam film i wydał mi się ostatecznie z przekazem. Niezbyt wyrafinowanym, nienajgłębszym, ale miał coś do powiedzenia. Pomyślałam więc, że książka pokaże mi pełniejszy obraz, poprawiając wrażenie niedosytu intelektualnego, ale tak się nie stało. Historia jest prosta, nieciekawa i jakich wiele, całe przeżycia seksualne autorki to czysty chwyt marketingowy, a ostateczna konkluzja
#MINIMALNY SPOILER#
"seks jest wartościowy wtedy kiedy są uczucia" i nieśmiertelne "dopiero prawdziwa miłość cię uszczęśliwi przezwyciężając wszystko"
#KONIEC SPOILERA#
oklepane do bólu i niesatysfakcjonujące. Zakończenie jest tak pozbawione konkluzji, że równie dobrze ostatnia scena mogła nastąpić po pierwszej i byłoby wszystko jedno.

Chciałabym powiedzieć "wbrew pozorom" i tak dalej, ale niestety musiałabym skłamać. Zgodnie z pozorami książka ma niewielką wartość. Najpierw obejrzałam film i wydał mi się ostatecznie z przekazem. Niezbyt wyrafinowanym, nienajgłębszym, ale miał coś do powiedzenia. Pomyślałam więc, że książka pokaże mi pełniejszy obraz, poprawiając wrażenie niedosytu intelektualnego, ale...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Chłopak czy dziewczyna? Lisa Papademetriou, Chris Tebbetts
Ocena 6,4
Chłopak czy dz... Lisa Papademetriou,...

Na półkach:

Książka trochę rozminęła się z moimi oczekiwaniami, bo przez zmyłkę w opisie uznałam, że bohaterowie to rodzeństwo, a nie przyjaciele. Poza tym ten typ okładek nieodmiennie kojarzy mi się z Małymi zbrodniami małżeńskimi, co podbiło poprzeczkę. Ogólnie mówiąc, przyjemna lektura. Bohaterowie są w porządku, plastyczni na tyle, na ile to bywa w książkach raczej młodzieżowych. Odkąd wyrosłam z serii "dla każdej małolaty", nieodmiennie odstraszają mnie i kłują w oczy zbyt częste opisy garderoby bohaterów, czego można tu zaznać. Z drugiej strony człowiek powiedziałby, że nic innego tu do opisania nie ma. Wątek główny i właściwie jedyny to trójkąt miłosny, a jedyną odmianą jest fakt, że zawiera dwóch facetów. Miejscami odczuwałam zmarnowany potencjał na jakąś ciekawszą intrygę, bo w końcu wszystko okazywało się takie jak przewidziałam. Mimo wszystko czytało się szybko i gładko, chociaż bezrefleksyjnie, a zakończenie okazało się urocze, dla mnie satysfakcjonujące.

Książka trochę rozminęła się z moimi oczekiwaniami, bo przez zmyłkę w opisie uznałam, że bohaterowie to rodzeństwo, a nie przyjaciele. Poza tym ten typ okładek nieodmiennie kojarzy mi się z Małymi zbrodniami małżeńskimi, co podbiło poprzeczkę. Ogólnie mówiąc, przyjemna lektura. Bohaterowie są w porządku, plastyczni na tyle, na ile to bywa w książkach raczej młodzieżowych....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytanie tej książki okazało się dla mnie czystym masochizmem. Przyznaję, że po zachwycie nad serialem, który powstał na jej podstawie, miałam wysokie oczekiwania, jednak to jak bardzo się zawiodłam, nie zależy tylko do tego. Sztampa wylewa się hektolitrami z każdej strony, bohaterowie są odrzucająco nieplastyczni, wręcz tępi, ale najgorsze przewinienie autorki to gadka o cechach postaci, których nigdy nie uświadczymy. Cały czas chciałam w końcu zobaczyć dowód na to, że Elena jest inteligentną dziewczyną. Zobaczyłam że jest uparta, może że cierpliwa, ale inteligentna? W sumie książka nie dała jej pola do popisu w tej kwestii, bo całość to liniowy romans z pseudo otoczką - wątki nie dotyczące miłości są gaszone szybko i skutecznie, żeby się czytelnik nie zainteresował za bardzo przypadkiem.

Jest tylko jedna rzecz, która mnie tu fascynuje. Jak twórcy serialu byli w stanie wydłubać z tej książki FABUŁĘ? Ona jej nie ma. Naprawdę.

Czytanie tej książki okazało się dla mnie czystym masochizmem. Przyznaję, że po zachwycie nad serialem, który powstał na jej podstawie, miałam wysokie oczekiwania, jednak to jak bardzo się zawiodłam, nie zależy tylko do tego. Sztampa wylewa się hektolitrami z każdej strony, bohaterowie są odrzucająco nieplastyczni, wręcz tępi, ale najgorsze przewinienie autorki to gadka o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oryginalne ujęcie tematu. Początek, szczególnie pierwsze rozdziały, w których człowiek jest rzucony na pastwę teoretycznie znanego nam świata, który koleje losu wykoślawiły w trudny do wyobrażenia sobie sposób, jest nieco toporny. Na szczęście im więcej informacji do nas dociera, tym łatwiej przyjąć nam do wiadomości i nawet zrozumieć fakt, że wampiry czy pixy (skrzydlate wróżki hehe) są teraz czymś w rodzaju innej warstwy społecznej, a nie ukrywającym się w cieniu zabójczym marginesem. Minusem tego jest oczywiście pożegnanie się z grozą oraz czającym się na obrzeżach kartek strachem, którego chciałam się spodziewać, myśląc, że polowanie na czarownice będzie miało mniej "prawomocny" sposób. Tak czy inaczej książka jest ciekawa, bohaterka przyjemna w obyciu, a jeden czy dwa zwroty akcji potrafią zaskoczyć. Wątek romansowy odrobinę niezgrabny, jak na mój gust, ale nie dominuje całości, więc można przymknąć oko. Póki co nie ciągnie mnie do kolejnych tomów, ale jeśli wpadną mi w rękę na pewno zawieszę oko.

Oryginalne ujęcie tematu. Początek, szczególnie pierwsze rozdziały, w których człowiek jest rzucony na pastwę teoretycznie znanego nam świata, który koleje losu wykoślawiły w trudny do wyobrażenia sobie sposób, jest nieco toporny. Na szczęście im więcej informacji do nas dociera, tym łatwiej przyjąć nam do wiadomości i nawet zrozumieć fakt, że wampiry czy pixy (skrzydlate...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z całej sagi dodam tylko pierwszy tom, bo wrzucanie wszystkich czterdziestu kilku mijałoby się z celem. Tematem przewodnim całości są losy ogromnego Rodu Ludzi Lodu, splatające się na tle wielu epok i krajów. Rys historyczny, na którym można polegać, dodaje smaku, wprowadzając nas w ciekawy historyczny punkt widzenia krajów nordyckich. Magia i romans w zmiennych proporcjach przeważają nie mniej szalę na korzyść odbierania sagi jako babskie romansidło, ale całkiem dobre. Świetny zabijacz nudy, pojedyncze książki są krótkie i można żyć z pewnymi przerwami pomiędzy jedną a drugą. Wg mnie początki są najlepsze, szczególnie losy założycieli rodziny, mniej więcej do połowy cyklu saga autentycznie mnie wciągała, kolejne czytałam już głównie z braku laku.

Z całej sagi dodam tylko pierwszy tom, bo wrzucanie wszystkich czterdziestu kilku mijałoby się z celem. Tematem przewodnim całości są losy ogromnego Rodu Ludzi Lodu, splatające się na tle wielu epok i krajów. Rys historyczny, na którym można polegać, dodaje smaku, wprowadzając nas w ciekawy historyczny punkt widzenia krajów nordyckich. Magia i romans w zmiennych proporcjach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko się czytało, opisy miejscami komiczne i odstraszające, jakby autor próbował działać słowem zamiast po prostu opisywać, ale nie do końca mu to wyszło.

Ciężko się czytało, opisy miejscami komiczne i odstraszające, jakby autor próbował działać słowem zamiast po prostu opisywać, ale nie do końca mu to wyszło.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bez przekazu, nudna, bez polotu, niepotrzebnie wypełniona niepotrzebnymi opisami seksu (z typowo męskiego punktu widzenia, mimo że główna bohaterka to kobieta), które kompletnie nic nie wnoszą, sprawia wrażenie miękkiego porno dla ludzi tamtych czasów, do czytania pod kołdrą z wypiekami na twarzy przez nieuświadomione seksualnie nastolatki lat dawno minionych.

Bez przekazu, nudna, bez polotu, niepotrzebnie wypełniona niepotrzebnymi opisami seksu (z typowo męskiego punktu widzenia, mimo że główna bohaterka to kobieta), które kompletnie nic nie wnoszą, sprawia wrażenie miękkiego porno dla ludzi tamtych czasów, do czytania pod kołdrą z wypiekami na twarzy przez nieuświadomione seksualnie nastolatki lat dawno minionych.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Magiczna, wzruszająca, subtelna. To dla mnie trzy największe plusy tej książki, które sprawiają, że mam ochotę od czasu do czasu przeczytać całość jeszcze raz. Przyjemna lektura.

Magiczna, wzruszająca, subtelna. To dla mnie trzy największe plusy tej książki, które sprawiają, że mam ochotę od czasu do czasu przeczytać całość jeszcze raz. Przyjemna lektura.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Można powiedzieć, że życie prócz najlepszych scenariuszy, pisze też te najokrutniejsze. Brutalna i bolesna odsłona realiów, o których większość z nas wolałaby nie wiedzieć, niezrozumiałych i nieakceptowalnych dla europejskiej kultury. Najbardziej przerażało mnie jednak zachowanie kobiet w tej książce - pasywnych, podległych, niesolidarnych z własną płcią. Matki, siostry czy przyjaciółki odwracające spojrzenie, przyzwalające na zachowania, których same nie byłyby w stanie znieść...

Można powiedzieć, że życie prócz najlepszych scenariuszy, pisze też te najokrutniejsze. Brutalna i bolesna odsłona realiów, o których większość z nas wolałaby nie wiedzieć, niezrozumiałych i nieakceptowalnych dla europejskiej kultury. Najbardziej przerażało mnie jednak zachowanie kobiet w tej książce - pasywnych, podległych, niesolidarnych z własną płcią. Matki, siostry czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna dla dzieci, dobra dla dorosłych. Niewinna, czysta, lekka, dziecięco naiwna - przyjemny sposób na powrót do przeszłości.

Rewelacyjna dla dzieci, dobra dla dorosłych. Niewinna, czysta, lekka, dziecięco naiwna - przyjemny sposób na powrót do przeszłości.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa i dobrze napisana książka, może trochę przereklamowana, chociaż taki zawód spotyka mnie zawsze, ilekroć ktoś mi coś intensywnie zachwala, a co dopiero kiedy cały świat huczy od wspaniałych recenzji. Na pewno nie jest to pozycja, która zachwyci czepialskich studentów historii, czysta fikcja, niezależnie od tego co niektórzy próbują sobie wmówić. Nie można odmówić wartkiej akcji i przyzwoitych postaci, które dają radę przykuć uwagę czytelnika i zaskarbić sobie sympatię.

Ciekawa i dobrze napisana książka, może trochę przereklamowana, chociaż taki zawód spotyka mnie zawsze, ilekroć ktoś mi coś intensywnie zachwala, a co dopiero kiedy cały świat huczy od wspaniałych recenzji. Na pewno nie jest to pozycja, która zachwyci czepialskich studentów historii, czysta fikcja, niezależnie od tego co niektórzy próbują sobie wmówić. Nie można odmówić...

więcej Pokaż mimo to