Brytyjski autor komiksów, powieści i filmów. Carey urodził się w Liverpoolu w 1959 roku. Nim zaczął pisać komiksy, przez 15 lat pracował jako nauczyciel.
Po kilku przypadkowych pracach dla niezależnych wydawców komiksowych, włączając biograficzny komiks o Ozzym Osbourne i zespole Pantera, został zatrudniony na stałe w 2000AD, gdzie stworzył serie Th1rt3en i Carver Hale.
To jednak dla Vertigo, imprintu DC Comics stworzył swoje najważniejsze dzieła: nominowaną do Nagrody Eisnera serię Lucyfer, a także Crossing Midnight (współautor: Jim Fern) i wiele odcinków Hellblazera. Wciąż pisze komiksy takie jak X-Men:Legacy oraz Fantastyczna Czwórka.
Jest także jednym z pierwszych autorów Minx, imprintu DC dla nastolatek. Drugi tytuł Minx napisał wspólnie ze swoją córką Louise.
Pierwsza powieść Careya, Mój własny diabeł, została wydana w Wielkiej Brytanii przez Orbit books w kwietniu 2006 (w Polsce 18 kwietnia 2008). Jej sequel, Błędny krąg, został opublikowany w październiku 2006 (w Polsce 28 stycznia 2009),a trzecia część serii, Przebierańcy, we wrześniu 2007 (w Polsce 26 sierpnia 2009). Czwarta część, Thicker Than Water, ukazała się we wrześniu 2008 ,a w Polsce 7 kwietnia 2010 i nosi tytuł Krew nie woda.
Jego pierwszy film fabularny, erotyczna historia o duchach Frost Flowers, zostanie wyreżyserowana przez Andreę Vechiato. Carey pracuje także nad serią TV The Stranded, pierwszą koprodukcją pomiędzy Virgin Comics i Sci Fi Channel.
Mieszka w Londynie wraz ze swoją żoną Lin oraz trojgiem dzieci: Davidem, Benem i Louise.http://www.mikecarey.net/
Wybuch, nowy kosmos, tarot i okultyzm, znowu wybuch, krew bryzga po ścianach, demony z piekła rodem, archanioły rodem zewsząd, wielkie starcie, ostateczne rozwiązanie, wynudziłam się jak mops.
Dosłownie, musiałam motywować samą siebie do sięgania po kolejny rozdział, bo to przecież pomysł Gaimana, bo to przecież inspiracja ukochanego serialu, aż doszłam do wniosku, że nic mnie w tej opowieści nie wciąga, grafika nie zachwyca, historia nie fascynuje, kompletnie mnie nie obchodzi, co się stanie z którymkolwiek z bohaterów, a niech się wszyscy pozabijają w cholerę, i dałam sobie spokój.
Do tego w tym zbiorowym wydaniu, twarda oprawa, 680 stron na grubym papierze, tomiszcze waży prawie półtora kilo. Nie mam zdrowia do trzymania w ręku takich cegieł.
Nie nagrzeszyłam aż tyle, żeby cierpieć z "Lucyferem" piekielne czytelnicze męki, więc pierwszy tom jeszcze jakoś przemęczyłam, ale z drugiego zrezygnowałam w połowie i po trzeci już nie sięgnę.
Jest tutaj miks motywów, z którego mogło wyjść coś niesamowitego, a jednak mam wrażenie, że efekt końcowy okazał się nie do końca strawny. Za dużo tu wszystkiego naraz, za szybko; zabrakło mi odpowiedniego tempa, stopniowego budowania tajemnicy i napięcia. Groteskowe domko-potwory wjeżdżają na pełnej od pierwszych stron w sumie, i kiedy pojawiają się po raz któryś tam z rzędu - zupełnie nie robią już na czytelniku wrażenia. Szkoda, że zabrakło umiaru, bo to właśnie oszczędność w dawkowaniu nadnaturalnej tajemnicy jest tym, co buduje atmosferę grozy w horrorach.
www.instagram.com/polishpopkulture/