Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Słuchana w audiobooku. Nie porwała mnie jakoś bardzo, choć przestępca akurat jest pomysłową kreacją.

Słuchana w audiobooku. Nie porwała mnie jakoś bardzo, choć przestępca akurat jest pomysłową kreacją.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pełna schematów i drugą połowę słuchałam z lekkim zażenowaniem, ale i tak wyrwała mnie z niemocy czytelniczej. Poza tym kreacja świata była interesująca.

Pełna schematów i drugą połowę słuchałam z lekkim zażenowaniem, ale i tak wyrwała mnie z niemocy czytelniczej. Poza tym kreacja świata była interesująca.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Myślałam, czy wrzucić jakąś obszerniejszą recenzję, ale stwierdziłam, że nie nam za wiele do powiedzenia o niej, prócz tego, ze naprawdę dobrze mi się jej słuchało. Autor zaciekawiał poszczególnymi przypadkami, nie czułam się znudzona ani na sekundę i audiobook przeleciał mi bardzo szybko.
Na pewno sięgnę po inne książki.

Myślałam, czy wrzucić jakąś obszerniejszą recenzję, ale stwierdziłam, że nie nam za wiele do powiedzenia o niej, prócz tego, ze naprawdę dobrze mi się jej słuchało. Autor zaciekawiał poszczególnymi przypadkami, nie czułam się znudzona ani na sekundę i audiobook przeleciał mi bardzo szybko.
Na pewno sięgnę po inne książki.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Charlie Gordon jest wyjątkową osobą. Dlaczego? Jako pierwszy człowiek poddany jest eksperymentowi, mającym zwiększyć jego inteligencję. Wcześniej na jego miejscu był jedynie tytułowy Algernon - mysz, z którą mężczyzna doświadcza skutków operacji. Wszystko zdaje się iść w dobrą stronę.
Ale czy na pewno? Jak będzie wyglądać nowe życie Charliego? Ilu nowych rzeczy uda mu się nauczyć? Czy jego relacje z rodziną i przyjaciółmi ulegnie zmianie? Jak to w ogóle się stało, że trafił on do tego eksperymentu?

„Kwiaty dla Algernona” to książka, której tytuł zrozumie się dopiero, gdy dotrzemy do końca powieści. Całość jest dziennikiem pisanym ręką Charliego. Dzięki temu możemy zauważyć, w jaki sposób zmienia się jego sposób pisania i myślenia, ale również w jaki sposób zmieniają się jego relacje z ludźmi. Bardzo doceniam takie zabiegi stylistyczne i zdecydowanie polecam tę książkę w papierze, żeby móc śledzić te przemiany samemu. W audiobooku mam wrażenie, że ten tytuł mógłby nie wybrzmieć tak samo.
Nie jest to z pewnością łatwa historia. Mimo że czytało mi się ją szybko to jednak musiałam zatrzymać się na chwilę, bowiem to, co przydarzało się Charliemu było przejmujące i skłaniało do przemyśleń. Ciagle też zadawałam sobie pytania:
Czy mężczyzna faktycznie się zmieni? Czy będzie mądrzejszy od innych? I co to tak naprawdę będzie oznaczać? Jaka jest cena nadzwyczajnej inteligencji?
Na wszystkie te pytania znajdziecie odpowiedzi, ale czy to jest to, czego się spodziewaliśmy?
Koniecznie przeczytajcie „Kwiaty dla Algernona”, żeby się o tym dowiedzieć.

Charlie Gordon jest wyjątkową osobą. Dlaczego? Jako pierwszy człowiek poddany jest eksperymentowi, mającym zwiększyć jego inteligencję. Wcześniej na jego miejscu był jedynie tytułowy Algernon - mysz, z którą mężczyzna doświadcza skutków operacji. Wszystko zdaje się iść w dobrą stronę.
Ale czy na pewno? Jak będzie wyglądać nowe życie Charliego? Ilu nowych rzeczy uda mu się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Myślałam, że dodam jakąś dłuższą recenzję, ale właściwie doszłam do wniosku, że nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Książka Marie Aubert są jak jej pozostałe - duszna atmosfera między postaciami, trudne relacje członków jednej rodziny, niedopowiedzenia, rosnące problemy, które w pewnym momencie wybuchają. Jeśli czytaliście "Dorosłych", to wiecie czego się spodziewać. Podobał mi się jej realizm. Książka i jej bohaterowie nie próbowali podobać mi się na siłę.

Myślałam, że dodam jakąś dłuższą recenzję, ale właściwie doszłam do wniosku, że nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Książka Marie Aubert są jak jej pozostałe - duszna atmosfera między postaciami, trudne relacje członków jednej rodziny, niedopowiedzenia, rosnące problemy, które w pewnym momencie wybuchają. Jeśli czytaliście "Dorosłych", to wiecie czego się spodziewać. Podobał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wokół jedynie cisza. Nic, żaden głos. Ani wiatru. Wciąż jednak czujesz na sobie czyiś wzrok. Ktoś patrzy. Na pewno. Chowa się we mgle. Jakiś głos się przedziera. Ale czy to na pewno ktoś, kogo znasz?

Światło. Dużo światła. Dokąd ono prowadzi?

Gdzie ja jestem?

Trybecz, czyli pasmo górskie na Słowacji, które zasłynęło z tego, że wiele ludzi tam zaginęło. A ci, którzy wrócili - byli zupełnie inni. Zmienili się i już nigdy nie byli sobą.

Igor - robotnik budowlany znajduje w jednym budynku podczas pracy sejf. A w środku płyty gramofonowe. Postanawia je odsłuchać, a wszystko potem, co się wydarzy, to tylko ciąg zdarzeń, które nie prowadzą do niczego dobrego.

Książkę słuchałam i czytałam w e-booku. W obu tych formach poznawało się tę historię bardzo dobrze. Wywołuje niepokój już od samego początku, a zaangażowanie głównego bohatera, żeby poznać tajemnice Trybecza, udziela się i nam i wspólnie z nim gnamy do tego, żeby dowiedzieć się, co tam naprawdę się wydarzyło.

Zaczynałam zastanawiać się, czy to wszystko prawda, w końcu Jozef Karika napisał tę książkę w taki sposób, żeby miała sprawiać wrażenie autentycznej. A czy była? Nie wiadomo.

Książka nie straszy w sposób oczywisty, ale przez sposób opowiadania, przez zagubienie przebijające się do nas z kartek, wprowadza niepokój, a nawet wywołuje dreszcze.

Była jednak trochę nierówna i mam wrażenie, ze początek i koniec były ty najlepsze, zaś środek powieści znacząco zwolnił, co mogło znużyć czytelnika. Jest to jednak tylko chwilowe spowolnienie akcji. Stad idę mnie wciąż idzie polecenie.

Przeczytajcie „Szczelinę”.

Wokół jedynie cisza. Nic, żaden głos. Ani wiatru. Wciąż jednak czujesz na sobie czyiś wzrok. Ktoś patrzy. Na pewno. Chowa się we mgle. Jakiś głos się przedziera. Ale czy to na pewno ktoś, kogo znasz?

Światło. Dużo światła. Dokąd ono prowadzi?

Gdzie ja jestem?

Trybecz, czyli pasmo górskie na Słowacji, które zasłynęło z tego, że wiele ludzi tam zaginęło. A ci, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cały ten czas.
Ciagle to samo.
Burza za burzą, czas stoi w miejscu. Jeszcze nigdy ten nie miał tak znikomego znaczenia na świecie.

Mar mieszka wraz ze swoją ciotką na Jęczącej Farmie, każdego dnia przeżywając burzę i zgryźliwą opiekunkę. Pragnie dowiedzieć się o świecie więcej.
Czy wyglądał kiedyś inaczej?
Czym są te wszystkie przedmioty pozostawione bez opieki? Gdzie są jej rodzice?
Postanawia zostawić wszystko za sobą i wyruszyć w świat w poszukiwaniu odpowiedzi, nie wiedząc zupełnie, na co się pisze.
Ani też na kogo.

Przyznam, że książka przyciągnęła mnie swoim wyglądem, ponieważ wydawnictwo naprawdę postarało się o aspekt wizualny. Ja jednak przejdę od razu do fabuły.
Przed czytaniem „Całego tego czasu”, wiedziałam z czym się mierzę - debiutancka, młodzieżowa opowieść pisana przez młodą dziewczynę. Nie miałam wygórowanych oczekiwań i jednocześnie dałam tej pozycji szansę.
Początek trochę mi się dłużył, tak jak dłużyła się droga Mar i Artela w poszukiwaniu odpowiedzi w nieznanym im świecie. Jednak szybko przebrnęłam przez to, bo książka napisana jest przystępnym, łatwoczytającym się stylem. Można było odczuć, że to debiut, brakowało tu bowiem zachęcających zwrotów akcji, przez co wierzę, że niektórych czytelników mogła znudzić. Brakowało mi tez lepszego wyjaśnienia świata. Wiemy, że w powieści czas się zatrzymał, ale mało wiemy o tym, jak ten świat funkcjonuje. Poznajemy jedynie skrawek tego wszystkiego. To trochę za mało.
Ostatnie strony minęły mi bardzo szybko, wciągnęło mnie dążenie bohaterów do rozwiązania pewnej zagadki i nie zauważyłam, kiedy książka się skończyła.

Autorce życzę dużo sukcesów w pisaniu i wiele wydanych książek.

Cały ten czas.
Ciagle to samo.
Burza za burzą, czas stoi w miejscu. Jeszcze nigdy ten nie miał tak znikomego znaczenia na świecie.

Mar mieszka wraz ze swoją ciotką na Jęczącej Farmie, każdego dnia przeżywając burzę i zgryźliwą opiekunkę. Pragnie dowiedzieć się o świecie więcej.
Czy wyglądał kiedyś inaczej?
Czym są te wszystkie przedmioty pozostawione bez opieki? Gdzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

„Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” to książka, która jest właściwie listem syna do matki, w którym odkrywa on swoją historię dorastania, stronę jego życia, której jego rodzicielka nie znała… i niestety nie pozna, ponieważ ta czytać nie umie. Mężczyzna zdaje się więc pisać te listy dla samego siebie, żeby pogodzić się z tym, co zaszło i domknąć pewne rozdziały swojego życia.
Jest to trudna literatura z wojną w tle, jak i rownież z efektami, jakie wywiera ona na ludziach, kiedy ci już z niej wybrną.

Wojna może i się zakończyć, ale zostanie w ludziach długo po niej.

Długo myślałam, co mogłabym o tej książce powiedzieć. Długo, bo prawie pół roku, przeczytałam ją bowiem w październiku!
Zaczynając lekturę, miałam wrażenie, ze to literatura dla mnie. Liryczny styl opowiadania, trudne przeżycia, z którymi bohater musi sobie poradzić, dodatkowo powieść epistolarna… Jednak im dalej w las, tym coraz trudniej mi się ją czytało. Momentami zastanawiałam się, czy jestem w stanie przebrnąć przez nią całą. Nie potrafiłam wbić się w historię, zdarzało mi się wracać do niektórych akapitów wielokrotnie, żeby zrozumieć przebieg zdarzeń.
Nie była to moja rzecz. Chociaż uwielbiam poetycki, nawet powiedziałabym senny styl pisania, ten tutaj się nie wpasował, a nawet zgrzytał z poruszanym tematem.
Kiedy już przeczytałam ten tytuł, po kilku tygodniach nawet nie pamiętałam o czym był dokładnie.
I dlatego tytuł „Wspaniali jesteśmy tylko przez chwile” zdawał się mieć dla mnie podwójne znaczenie. Na początku byłam nią zachwycona, jednak z coraz większą liczbą przeczytanych stron, zachwyt mijał, aż w końcu książka zostawiła mnie jedynie ze zmieszaniem, a później nawet z zapomnieniem.

Ta książka była dla mnie wspaniała tylko przez chwilę.

„Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” to książka, która jest właściwie listem syna do matki, w którym odkrywa on swoją historię dorastania, stronę jego życia, której jego rodzicielka nie znała… i niestety nie pozna, ponieważ ta czytać nie umie. Mężczyzna zdaje się więc pisać te listy dla samego siebie, żeby pogodzić się z tym, co zaszło i domknąć pewne rozdziały swojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

XIX wiek. Paryż. Dziewiętnastoletnia Eugenie trafia do szpitala Salpêtrière, do którego trafiają te kobiety, które uważa się za obłąkane, niereformowalne. Mówi się, że gdy raz się tu trafi, raczej się z niego nie wychodzi. Eugenie trafia tam za sprawą swojej babci. A także ojca, i właściwie wszystkich. Nikt się temu nie sprzeciwił. Dziewczyna czuje się całkowicie opuszczona. Bo czy naprawdę miała tu trafić?
Owszem, ma pewien dar, którym się posługuje, ale czy to sprawia, że jest obłąkana?
 
Na kartkach tej książki poznajemy właśnie Eugenie, a także Genevieve - pielęgniarkę w owym szpitalu i pacjentki. Dowiemy się, jak wygląda codzienność w Salpêtrière. Jak traktuje się tytułowe "szalone kobiety", z czym się zmagają. Dowiemy się również, czym tak właściwie jest ten bal, o którym wszyscy wspominają.
 
Nie będzie przyjemnie, bowiem dużo w tej powieści bezsilności, poczucia bycia traktowanym niesprawiedliwie. Ciekawostką jest to, że szpital Salpêtrière istniał naprawdę, jak i również lekarz Jean-Martin Charcot, który pojawia się w powieści.
"Bal szalonych kobiet" to książka krótka, dla zawziętego czytelnika mogłaby być wręcz lekturą na jeden wieczór, stąd też wydaje się, że dużo w tej historii niedopowiedzeń. Akcja gna tu jak szalona, nie rozwodząc się za długo nad jedną rzeczą, a my pod koniec orientujemy się, że przeczytaliśmy już całość. Może przez ten pośpiech książka zapomniała mnie po drodze poruszyć, a może było tak przez te niedopowiedzenia. Mimo wszystko uważam, że warto ją przeczytać. Pomimo tematyki "Bal szalonych kobiet" jest zaskakująco lekką lekturą, która jednocześnie daje nam obraz na to, jak traktowane były kobiety w XIX wieku i jak zajmowano się tymi, które uważano za odchyły od norm.

XIX wiek. Paryż. Dziewiętnastoletnia Eugenie trafia do szpitala Salpêtrière, do którego trafiają te kobiety, które uważa się za obłąkane, niereformowalne. Mówi się, że gdy raz się tu trafi, raczej się z niego nie wychodzi. Eugenie trafia tam za sprawą swojej babci. A także ojca, i właściwie wszystkich. Nikt się temu nie sprzeciwił. Dziewczyna czuje się całkowicie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy wyobrażasz sobie świat, w którym nie ma zwierząt? Nie możesz mieć w domu psa, kota, bo każde przypadkowe draśnięcie, ugryzienie może wiązać się z szalejącą infekcją? A co za tym idzie, nie ma na świecie mięsa. Czy człowiek jest w stanie przeżyć bez niego? Czy jednak posunie się do czegoś, co nam się nigdy nie śniło, aby zaspokoić swój głód? Po co na zewnątrz należy nosić parasolkę i czym jest mięso specjalne?
Tego wszystkiego dowiecie się, czytając "Wyborny trup".

Przyznam się, treść książki z początku mną wzburzyła, szczególnie kiedy opowiadałam o niej później swojemu chłopakowi, który nawet nie wiedział, jak ten tytuł określić.
To nie jest książka dla każdego. Nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś porzucił lekturę z myślą, że jest "zbyt dziwna" bądź "niepokojąca". Ale jednak "Wyborny trup" ma wzbudzać takie, a nie inne emocje.
Czy jest to realistyczna wizja świata? Tego nie wiem. Na pewno jednak jest to dla mnie coś nowego i zastanawiającego. Brzydkiego i okrutnego.
W tej książce to człowiek jest produktem.

Czy wyobrażasz sobie świat, w którym nie ma zwierząt? Nie możesz mieć w domu psa, kota, bo każde przypadkowe draśnięcie, ugryzienie może wiązać się z szalejącą infekcją? A co za tym idzie, nie ma na świecie mięsa. Czy człowiek jest w stanie przeżyć bez niego? Czy jednak posunie się do czegoś, co nam się nigdy nie śniło, aby zaspokoić swój głód? Po co na zewnątrz należy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Skiba i miejscowi nie chcieli zmian. Ci przejezdni ciągle coś wymyślali, kombinowali. Przykładowo chcieli brukować ulice.
- To niech panowie wdziewają kalosze!"

Katowice, o których terenach zwykło się mówić miasto gumiakowe, otrzymały prawa miejskie w 1865 roku. Od tego momentu wiele się zmieniło.
I przez wszystkie te zmiany prowadzi nas autorka reportażu. Angażujące, trochę gawędziarskie historie prowadzą nas od najstarszych dziejów miasta aż po dziś, pokazując, że to miasto choć młode, kryje w sobie wiele wiele do powiedzenia.
Reportażu nie czyta się topornie, często sięgałam w wolnej chwili po "Od Katowic idzie słońce", żeby dowiedzieć się czegoś nowego i zawsze mnie czymś zaskakiwała. Zapisałam wiele ciekawostek. Ale dla kogoś, kto mieszka w Katowicach od lat te ciekawostki mogą okazać się oczywistością. Dla mnie tak jednak nie było.

"Skiba i miejscowi nie chcieli zmian. Ci przejezdni ciągle coś wymyślali, kombinowali. Przykładowo chcieli brukować ulice.
- To niech panowie wdziewają kalosze!"

Katowice, o których terenach zwykło się mówić miasto gumiakowe, otrzymały prawa miejskie w 1865 roku. Od tego momentu wiele się zmieniło.
I przez wszystkie te zmiany prowadzi nas autorka reportażu. Angażujące,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeżeli wiecie już co nieco w tym temacie, książka ta może nie zaskoczyć was czymś nowym, mimo wszystko myślę, że warto po nią sięgnąć. Autorka naprawdę wykonała dobrą robotę, gromadząc na tych ponad czterystu stronach, mnóstwo faktów od strony historycznej, aż po realia teraźniejszego życia w Korei Pólnocnej. Poznamy obecnego dyktatora od małego, poznamy jego rodzinę, srodowisko.
Książka wyróżnia sie na tle innych w tym temacie tym, że nie jest stronnicza. Anna Fifield wykazała sie reporterską skrupulatnością, przy okazji uchylając rąbka tajemnicy tak nieznanego nam kraju w bardzo przystepny i zachęcający (mimo tematu) sposób.
Jesteście zainteresowani?

Jeżeli wiecie już co nieco w tym temacie, książka ta może nie zaskoczyć was czymś nowym, mimo wszystko myślę, że warto po nią sięgnąć. Autorka naprawdę wykonała dobrą robotę, gromadząc na tych ponad czterystu stronach, mnóstwo faktów od strony historycznej, aż po realia teraźniejszego życia w Korei Pólnocnej. Poznamy obecnego dyktatora od małego, poznamy jego rodzinę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Słuchałam jej w audiobooku. Zapowiadała się dobrze, ale w którymś momencie autorka zamiast skupiać się na tej lepszej części - tajemnica zaginięcia przyjaciółki, ta skupia się na romansie głównej bohaterki.
Bardzo się zawiodłam i niestety nie skończyłam jej słuchać.

Słuchałam jej w audiobooku. Zapowiadała się dobrze, ale w którymś momencie autorka zamiast skupiać się na tej lepszej części - tajemnica zaginięcia przyjaciółki, ta skupia się na romansie głównej bohaterki.
Bardzo się zawiodłam i niestety nie skończyłam jej słuchać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Evelyn Hugo - ikona kina, o której prasa i media nie pozostawiała suchej nitki, na której spoczywały oczy niemal wszystkich, która miała za sobą mnóstwo skandali, szans życiowych i aż siedmiu mężów, wciąż była dla wszystkich nieodgadnioną zagadką. Kim tak naprawdę była słynna aktorka, która przyćmiewała wszystkich, gdy tylko włączano kamerę? Ile tajemnic może skrywać w sobie jedna osoba?
Z pomocą odpowiedzenia na te pytania przychodzi młoda dziennikarka Monique, dla której szansa, by poznać Evelyn i napisać o niej biografię, spadła jak z nieba. Od tego momentu kobieta spędza z aktorką wolne chwile, by usłyszeć, z jakimi problemami ta musiała się zmagać, by dotrzeć na szczyt oraz jak wiele musiała poświęcić, by otrzymać w zamian to, co teraz miała - sławę.
Zaskakująca historia kobiety, której życie odkrywamy element po elemencie, nie spodziewając się, co będzie następne. Styl pisania autorki angażuje czytelnika, by pozostać z książką dłużej niż planowaliśmy.
Sama Evelyn przeszła wiele - czytając, nieraz można było się z nią utożsamić.
Nie mogłam powiedzieć, że się nudziłam. Przeczytałam ją szybko, a zakończenie było domknięte i nie pozostawiło po sobie żadnych pytań. Takie powieści lubię. Zabrakło jednak czegoś, dzięki czemu mogłabym powiedzieć, że to mój ulubieniec. Mimo wszystko polecam, bo jest to historia pełna zaskoczeń i emocji, przy której nie powinniście się nudzić.
Zmrużcie oczy, bo blask fleszy może was oślepić!

Evelyn Hugo - ikona kina, o której prasa i media nie pozostawiała suchej nitki, na której spoczywały oczy niemal wszystkich, która miała za sobą mnóstwo skandali, szans życiowych i aż siedmiu mężów, wciąż była dla wszystkich nieodgadnioną zagadką. Kim tak naprawdę była słynna aktorka, która przyćmiewała wszystkich, gdy tylko włączano kamerę? Ile tajemnic może skrywać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zastanawiałam się nad większą recenzją, którą zamieszczę na swoim Instagramie, ale po czasie stwierdziłam, że ta opowieść tak właściwie zaczęła zanikać w mojej głowie. Była to zabawna komedia, z której można było wyciągnąć kilka prawdziwości świata, ale na dłuższą metę już nawet nie pamiętam szczegółów tej książki. Jeśli jednak potrzebujecie czegoś na rozluźnienie, w audiobooku słuchało się tego bardzo dobrze.

Zastanawiałam się nad większą recenzją, którą zamieszczę na swoim Instagramie, ale po czasie stwierdziłam, że ta opowieść tak właściwie zaczęła zanikać w mojej głowie. Była to zabawna komedia, z której można było wyciągnąć kilka prawdziwości świata, ale na dłuższą metę już nawet nie pamiętam szczegółów tej książki. Jeśli jednak potrzebujecie czegoś na rozluźnienie, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Grace Marks zostaje skazana za współudział w zabójstwie swojego pracodawcy, Thomasa Kinneara, i jego pokojówki, Nancy Montgomery i spędza kolejne trzydzieści lat w celi. Siedem lat od zapadnięcia wyroku doktor Simon Jordan decyduje się porozmawiać ze skazaną, by dowiedzieć się o niej i całej sytuacji nieco więcej. Tak też powstaje ta książka, która oparta na rozmowie tej dwójki, ujawnia tożsamość Grace, jej historię i osobowość.
Co ciekawe, historia ta wydarzyła się naprawdę. Była to bardzo głośna i sensacyjna sprawa, o której wiele się mówiło, a o której ciągle nie wiadomo zbyt wiele.
Po uwolnieniu Grace, zagubiono po niej ślad i widać to również w powieści Margaret Atwood, gdzie zakończenie pozostaje otwarte, a my możemy jedynie domniemać, czy główna bohaterka jest winna całemu zajściu czy jednak nie.

Grace i Grace jest moim pierwszym podejściem do książek Margaret Atwood, a zdecydowałam się ją słuchać w formie audiobooka. Jest to bardzo dobrze oceniana powieść, z którą... męczyłam się dość sporo czasu. I nie zrozumcie mnie źle, czytało mi się nią dobrze, jednak nie ciągnęła mnie do siebie tak bardzo, żebym miała ją skończyć "za jednym posiedzeniem". Tak też spędziłam chyba pół roku na słuchanie "Grace i Grace". Początek podobał mi się bardzo. Opowiadał o dzieciństwie Grace i jej przeżyciach, ale im dalej w las, historia spowalniała, stawała się monotonna, w pewnym momencie nawet nudna i dotarcie do zakończenia, które nie dało nam żadnej odpowiedzi, nie było wcale ekscytujące. Nie spodziewajcie się tu kryminału. Historia nie trzyma w napięciu, nie mrozi krwi w żyłach. Nie daje jasnych odpowiedzi. Książka zainteresowała mnie jednak historią Grace i tą niewyjaśnioną zbrodnią.
Doceniam autorkę za zebranie wszystkich informacji o sprawie i napisanie powieści wokół tych faktów, dla mnie zabrało jednak tu iskry, która żywo zainteresowałaby mnie swoją treścią.

Grace Marks zostaje skazana za współudział w zabójstwie swojego pracodawcy, Thomasa Kinneara, i jego pokojówki, Nancy Montgomery i spędza kolejne trzydzieści lat w celi. Siedem lat od zapadnięcia wyroku doktor Simon Jordan decyduje się porozmawiać ze skazaną, by dowiedzieć się o niej i całej sytuacji nieco więcej. Tak też powstaje ta książka, która oparta na rozmowie tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Błysk.
I budzisz się w miejscu, którego nie poznajesz. Kolor ścian nie jest kolorem, który pamiętasz. Nowe zapachy uderzają cię w nozdrza. W twoich nogach śpi obcy kot. Pokój jest ci nagle zupełnie obcy. Patrzysz na swoje ręce, na swoje nogi. Wstajesz, żeby zobaczyć swoje odbicie. Nie poznajesz siebie.
Kim jesteś?

Ezra i Wynonna budzą się pewnego dnia, by odkryć, że nie są w swoich ciałach. A dokładniej - zamienili się ciałami. Jak można się spodziewać, nie są z tego faktu zadowoleni. Kiedy odkrywają, że przez najbliższy czas, tak właśnie wyglądać ich rzeczywistość, zawierają między sobą umowę, żeby poprawić swoją sytuację. Jak zareagują na to ich znajomi? Jak będą mogli wybrać się na zbliżający się bal szkolny, jeśli nie będą w swoich ciałach?
Tego przekonacie się, czytając książkę Nortona Prestona.

"Gdzie ja się kończę..." jest książką przeznaczoną raczej dla młodszych ode mnie czytelników, nie była to jednak powieść, która przez to miałaby mi się nie spodobać. Oglądałam "Zwariowany piątek" i był to jeden z moich ulubionych filmów dzieciństwa! W tej książce motyw jest bardzo podobny. Położono też nacisk na rozwój bohaterów, przemiany jakie zachodzą w nich samych, ale też przemiany relacji z innymi.
To lekka szkolna historia, od której nie powinniśmy wymagać za wiele, a nas nie zawiedzie. Ja potrzebowałam takiej relaksującej książki i bardzo się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać. Nie będzie to jednak tytuł, który zapamiętam na długo.

Błysk.
I budzisz się w miejscu, którego nie poznajesz. Kolor ścian nie jest kolorem, który pamiętasz. Nowe zapachy uderzają cię w nozdrza. W twoich nogach śpi obcy kot. Pokój jest ci nagle zupełnie obcy. Patrzysz na swoje ręce, na swoje nogi. Wstajesz, żeby zobaczyć swoje odbicie. Nie poznajesz siebie.
Kim jesteś?

Ezra i Wynonna budzą się pewnego dnia, by odkryć, że nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dorośli to krótka opowieść o Idzie, wybierającej się na wakacje do domu, w którym zwykła mieszkać jako dziecko. Planowała jedynie świętować urodziny mamy, jednak zgromadzenie całej rodziny pod jednym domem musiało skończyć się tylko w jeden sposób...
Książkę przeczytałam w większości w samolocie, wracając do Islandii. To zawarta w niecałych stu pięćdziesięciu stronach przeprawa przez trudności, z jakimi zmaga się samotna, bezdzietna Ida. Jesteśmy świadkami jej relacji z rodziną. Widzimy wzajemną zazdrość między nią i jej siostrą - Marthe, niewypowiedziane słowa i żal. Czytamy o rozterkach Idy dotyczących samotności, macierzyństwa. O niezadowoleniu ze swojego życia. O problemie znalezienia swojego stałego miejsca. A wszystko to oblepione jeszcze brakiem pewności siebie i poczuciem niedocenienia przez rodzinę. To brzmi jak spora wybuchowa dawka całego arsenału uczuć, które właśnie pod tym dachem może ulec detonacji.
Ale czy wybuchnie?
Tego wam na pewno nie powiem.
Na pewno jednak wyjawię, że warto sięgnąć po "Dorosłych". Nawet jeśli mielibyście nie polubić bohaterów. To nie o to to tu chodzi. My wcale nie musimy ich lubić. Takie jest życie. Warto jednak przyjrzeć się, z czym muszą się zmagać na co dzień i jak, tak właściwie, wygląda po prostu dorosłe życie.

Dorośli to krótka opowieść o Idzie, wybierającej się na wakacje do domu, w którym zwykła mieszkać jako dziecko. Planowała jedynie świętować urodziny mamy, jednak zgromadzenie całej rodziny pod jednym domem musiało skończyć się tylko w jeden sposób...
Książkę przeczytałam w większości w samolocie, wracając do Islandii. To zawarta w niecałych stu pięćdziesięciu stronach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

*Powrócisz do tych lat, lecz
nigdy już do nich nie wejdziesz...
Młodość to miejsce, które opuściłeś."*

Lata osiemdziesiąte, stan Missouri, lato, które skwierczy i brzmi graniem cykad. Piętnastoletni Sam, jakiego życie dalekie jest od beztroskiego, podejmuje decyzję, by zatrudnić się w starym kinie. Ta jedna decyzja sprawia, że dotychczasowa codzienność chłopaka zaczyna nabierać nowych barw, a on - wcześniej uznawany za cichego dziwaka, nabiera pewności i innych cech, których się po sobie nie spodziewał.
Hard Land to opowieść o młodości, o dorastaniu, o pierwszych razach i o przeszkodach, które czyhać mogą na każdą dorastającą osobę. Książka ta jest też o stracie, która ciąży na chłopaku jeszcze długo przed faktyczną utratą. Bohaterowie radzą sobie z problemami lepiej lub gorzej, odkrywają siebie, odkrywają siebie nawzajem i zacieśniają więzi. Jednak nowi przyjaciele Sama po lecie mają wyjechać z miasta Grady, a on zastanawia się, co dalej z nim i z nim samym będzie.

*"- Grady jest jak słaba piosenka pop, której jednak ukradkiem się słucha.(...)*

*- Nie zrozumiałeś tej zabawy, stary, ty masz na Grady wyklinać!"*

Książkę czytało się niezwykle szybko. Benedict Wells ma przyjemny styl pisania, który przypadnie większości czytelnikom do gustu. Wplata wiele nawiązań do popkultury lat osiemdziesiątych. Przejmuje, wzrusza, sprawia, że bohaterom się kibicuje. Jest skierowana do osób, które mogłyby się łatwo z nimi utożsamić. Jest też powolna, niespieszna, a przez to może być też dosyć nijaka w swojej prostocie. Dla mnie nie jest to książka, która będzie jedną z ulubionych, jednak wspomnienie tego lata pewnie ze mną zostanie.
Jednym mankamentem, przez który nie mogłam wciągnąć się w tę historię na początku, było wiele wplecionych angielskich słów, które łatwo można było przetłumaczyć, a które nie były potrzebne w takiej właśnie formie. Do reszty nie mam żadnych zastrzeżeń.
Teraz nadchodzi lato, robi się ciepło, jeszcze trochę i też będzie skwierczeć, a cykady bądą grać za oknami. Jeśli chcecie poczuć się jak Sam podczas swojego najważniejszego lata w życiu, warto sięgnąć po "Hard Land".

*Powrócisz do tych lat, lecz
nigdy już do nich nie wejdziesz...
Młodość to miejsce, które opuściłeś."*

Lata osiemdziesiąte, stan Missouri, lato, które skwierczy i brzmi graniem cykad. Piętnastoletni Sam, jakiego życie dalekie jest od beztroskiego, podejmuje decyzję, by zatrudnić się w starym kinie. Ta jedna decyzja sprawia, że dotychczasowa codzienność chłopaka zaczyna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Piranesi mieszka w dziwnym miejscu, choć dla niego to miejsce jest jak dom. Tak właściwie - to jest Dom, z tą różnicą, że ma on wiele pomieszczeń i każde z nich skrywa w sobie jakieś tajemnice. Dla mężczyzny jest to jego normalność, miejsce gdzie był od zawsze. Ale czy na pewno? W pewnym momencie, przez zbieg kilku zdarzeń, Piranesi zaczyna wątpić, czym dla niego jest Dom i co on tam, tak naprawdę, robi.

Nie sposób przyznać, że miejsce akcji, jak i cała książka to dziwna, fascynująca, pełna tajemnic historia, którą chce się czytać. I choć muszę przyznać, że pierwsza połowa szła mi dosyć wolno, może ze względu na tę dziwność właśnie, tak druga część książki nabrała tempa. Autorka wrzuca nas bowiem w sam środek tajemniczych sali, bez żadnych wyjaśnień i my, jako czytelnicy, możemy poczuć się zagubieni. Spokojnie jednak, bo ta zagadka zostanie niedługo wyjaśniona i jest to naprawdę interesująca przeprawa. Zauważymy, jak zmienia się ludzka psychika, jak zmieniają się relacje między jedyną dwójką mieszkańców Domu, poczujecie napięcie przy odkrywaniu, kim jest Piranesi. Na pewno nie dajcie się zwieść powolnemu tempu.

Ciekawostką jest, że powieść ta zawiera w sobie wiele nawiązań, na przykład sam tytuł nawiązuje do włoskiego artysty, o którym możecie poczytać na następnym zdjęciu. Można jednak znaleźć w niej również nawiązania do kilku części "Opowieści z Narnii" czy alegorii platońskiej jaskini z filozofii. Odkrywanie tych nawiazan to dodatkowa rozrywka przy czytaniu.

Piranesi mieszka w dziwnym miejscu, choć dla niego to miejsce jest jak dom. Tak właściwie - to jest Dom, z tą różnicą, że ma on wiele pomieszczeń i każde z nich skrywa w sobie jakieś tajemnice. Dla mężczyzny jest to jego normalność, miejsce gdzie był od zawsze. Ale czy na pewno? W pewnym momencie, przez zbieg kilku zdarzeń, Piranesi zaczyna wątpić, czym dla niego jest Dom i...

więcej Pokaż mimo to