Ostatnie światła gasną Hania Czaban 7,0

Po lekturze pierwszej książki Hani Czaban czekałam z niecierpliwością na kolejne pozycje od tej autorki. ,,Cały ten czas” nie był pozbawiony wad, ale stanowił miłą odmianę na rynku czytelniczym, zalewanym przez Wattpada i słabej jakości młodzieżówki polskie i zagraniczne. ,,Ostatnie światła gasną” ostatecznie przekonały mnie do siebie bardzo ładnym wydaniem. Po ich przeczytaniu muszę przyznać, że początek zapowiedzianej trylogii nie był tym, czego się spodziewałam.
Już od pierwszych rozdziałów widać, że książka ta stanowi olbrzymi postęp względem debiutu autorki jeśli chodzi o język i sposób prowadzenia narracji. Jest pod tym względem po prostu piękna, wręcz poetycka, i właściwie ten aspekt stał się dla mnie jej głównym atutem. Czaban świadomie nawiązała do takich dzieł literackich jak Biblia czy powieści Olgi Tokarczuk, poszerzając własne uniwersum oraz pieczołowicie konstruując każde kolejne zdanie. Oczywiście długie, rozbudowane opisy najdrobniejszych szczegółów rzeczywistości nie każdemu przypadną do gustu. Ja sama nie jestem ich fanką, tutaj natomiast byłam oczarowana, zwłaszcza że taki styl pisania znajduje uzasadnienie w samej fabule.
Skoro już przy fabule jesteśmy, trudno mi się zdecydować, czy oceniam ją pozytywnie, czy też nie, podobnie jak całą kreację świata przedstawionego. Początkowy pomysł, zaprezentowany w pierwszej połowie powieści, uważam za naprawdę oryginalny i interesujący. Autorka oparła funkcjonowanie magicznych zdolności bohaterów na języku i tym, jak dużą moc sprawczą mają słowa. Później jednak do tej specyficznej rzeczywistości zaczęły wdzierać się wszelkie inne, znane nam z popkultury formy magii - eliksiry, latające samochody, zaczarowane kryształy, tajemnicze sny, a nawet pewien jednorożec - które zdeterminowały dalsze losy bohaterów i niejako odarły wykreowany świat z jego pierwotnej wyjątkowości.
Przy okazji recenzowania książki wypada ocenić bohaterów i tutaj ponownie pojawia się pewien problem. Część z nich była całkiem sympatyczna i dało się ich lubić - mam na myśli protagonistkę oraz jej towarzyszy. Niestety, poza tym niewiele jestem w stanie o nich powiedzieć. Właściwie mam poczucie, że pomimo tego, jak obszerna jest ta pozycja, nie było mi dane wystarczająco ich poznać (z pewnością natomiast nie przekonała mnie relacja rozwijająca się między Idą a Kornelem). Natomiast pojawiającym się w tle, mniej znaczącym postaciom zostały wprawdzie nadane dosyć charakterystyczne cechy, ale nie poświęcono im wystarczająco uwagi, bym mogła jakkolwiek się do nich przywiązać.
Drugiej powieści Hani Czaban na pewno nie oceniam źle. Pod wieloma względami była to dla mnie ciekawa, zaskakująca lektura i jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak rozwinął się warsztat pisarski autorki. Równocześnie jednak w trakcie czytania stopniowo gubiłam się w tym, jaką koncepcję chciała mi zaprezentować, przez co wytracałam zainteresowanie historią. Czy ostatecznie sięgnę po kolejne części? Tego jeszcze nie wiem, na pewno jednak cieszę się, że zdecydowałam się na przeczytanie tej.