-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2015-09-02
2014-10-11
2013-09-21
Zadajmy sobie pytanie, kim był Reinhard Heydrich? Był to człowiek nazywany Archaniołem Zła. Dlaczego? Z powodu licznych zbrodni. To właśnie na Reinhardzie Heydrichu spoczywa odpowiedzialność za jedne z najokrutniejszych zbrodni nazistowskich.
W takim razie zadajmy sobie kolejne pytanie, po co poświęcać takiej postaci miejsce na kartach książek? Może po to, by zrozumieć jak młody, ambitny Niemiec przerodził się w bezwzględnego oprawcę i autora "planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Jak pisze sam autor "to zdumiewające, że jak dotąd tej postaci (...) poświęcano tak znikomą uwagę w obszernej literaturze dotyczącej II wojny światowej".
Reinhard Heydrich przyszedł na świat 7 marca 1904 roku w pruskim mieście Halle nad Soławą. Jego ojciec był sławnym kompozytorem i śpiewakiem operowym, a jego matka pracowała jako nauczycielka gry na fortepianie. Wydawałoby się, że takie korzenie jednoznacznie określą jego dalszą ścieżkę kształcenia. A jednak przyszłość bywa nieobliczalna. "Mając w chwili wybuchu I wojny światowej dziesięć lat, stanowił część tak zwanego pokolenia młodzieży wojennej - był zbyt młody, by wyruszyć na front, lecz wystarczająco świadomy, by doświadczyć wojny jako przełomowego wydarzenia w życiu osobistym i w historii jego kraju". Robert Gerwarth daje czytelnikowi do zrozumienia, że Heydrich żył w przełomowej epoce, pełnej wielu zagrożeń, stąd wybór dróg jakie wytyczył mu los, był tylko w części od niego zależny.
"Kat Hitlera" to książka, dzięki której poznamy wiele szczegółów z życia Reinharda. Jednym z nich jest na przykład obsesja Heydricha na punkcie sprawności fizycznej, biorąc pod uwagę fakt, że jako dziecko był drobny, niewysoki i podatny na choroby to bardzie dziwne. Co więcej, kilkakrotnie oskarżano go o jego żydowskie pochodzenie, głównie ze względu na to, że jego szybka kariera w hierarchii SS przysporzyła mu wielu wrogów. Ostatecznie jednak za każdym razem okazywało się, że pogłoska o tym, że Heydrich nie jest aryjczykiem, nie znajduje uzasadnienia, a ludzie którzy te pogłoski rozsiewali, trafiali na wiele miesięcy czy też lat do więzienia.
Heydrich w końcu staje się Heydrichem, tak nawet brzmi jeden z rozdziałów książki. Awansuje na wyższe szczeble władzy i u boku Hitlera przygotowuje się do wojny. "W dynamicznie rozwijającym się imperium Hitlera pełnił trzy kluczowe funkcje. Po pierwsze, był szefem ogromnego nazistowskiego aparatu policji politycznej i kryminalnej (...) po drugie, protektorem Czech i Moraw (...) po trzecie, miał za cel wdrożenie ostatecznego planu rozwiązania kwestii żydowskiej". Nagle jednak w 1942 roku, w wieku zaledwie 38 lat ginie jako ranny w zamachu, w wyniku zakażenia krwi. Mimo jego śmierci, setki ludzi na świecie nadal ginie. W końcu wymyślony przez niego i wprowadzony w życie plan, który miał za cel zmianę kształtu etnicznego Europy nie zginął razem z nim.
Reinhard Heydrich to człowiek, który twierdził że życie to ciągła i brutalna walka. Heydrich już w czasie wojny rozwinął przekonanie zgodnie z którym interesy narodu niemieckiego przeważają nad wszelkimi innymi względami politycznymi, czy etnicznymi. Z czasem, z każdym dowodem uznania rosła w siłę jego arogancja i przerodził się z przeciętnego człowieka klasy średniej w brutalnego oprawcę. Książka Roberta Gerwartha ilustruje nam krok po kroku tą przemianę.
Książkę "Kat Hitlera" polecam wszystkim zainteresowanym historią i osobom, dla których szczególnie ważny jest temat II wojny światowej. Polecam ją także wszystkim, którzy piszą pracę o takiej tematyce, gdyż jest to dzieło pełne faktów popartych źródłami. Uważam, że jest to książka idealna dla tych, którzy chcą spróbować swoich sił w czytaniu biografii. Ciężko o lepszą okazję, gdyż nie jest to nudna, historyczna rozprawa, ale rzeczowa analiza pisana prostym językiem. Co więcej, Robert Gerwarth wzbogacił swoje dzieło o liczne fotografie pochodzące z różnych etapów życia Heydricha. To czyni książkę jeszcze cenniejszą.
[NiebieskaObwoluta.blogspot.com]
Zadajmy sobie pytanie, kim był Reinhard Heydrich? Był to człowiek nazywany Archaniołem Zła. Dlaczego? Z powodu licznych zbrodni. To właśnie na Reinhardzie Heydrichu spoczywa odpowiedzialność za jedne z najokrutniejszych zbrodni nazistowskich.
W takim razie zadajmy sobie kolejne pytanie, po co poświęcać takiej postaci miejsce na kartach książek? Może po to, by zrozumieć...
2011-08-07
Cóż można powiedzieć o samej treści, kiedy jest ona krwawym obrazem walczącej w 1944 roku Warszawy. Człowiek mający czterdzieści parę lat opisuje swoje nad wyraz dramatyczne wspomnienia z młodości. Kontrowersyjny pogląd na to co działo się wówczas. Mówi się żyj tak, byś nie bał się własnych wspomnień jednak czasem los płata nam różne figle. Przeczytaj, a dowiesz się jak to jest się obudzić 1 sierpnia wśród ostrzałów i malowanym strachu na każdej ludzkiej twarzy.<br />
„Pamiętnik z Powstania Warszawskiego” zaczęłam czytać prawdopodobnie w najdogodniejszym możliwym momencie, bo w 67. rocznicę samego Powstania Warszawskiego. Tym sposobem idealnie zwróciłam swoją uwagę na świat wojenno-cywilny 1944 roku.
Po lekturze, czyli na tle prozy Mirona Białoszewskiego właściwie każde moje słowo zabrzmi banalnie i nadzwyczaj potocznie. Nie da się podsumować tak osobistych wyznań żadnymi słowami. Nie znaczy to, że każdy moment książki był dla mnie urzekający… Ale to chyba nie na tym ma polegać. Sęk w tym, że zawsze udawało mi się znaleźć w „Pamiętniku…” Białoszewskiego odpowiedź na moje wszelkie zawahania w chwilach wewnętrznego mętliku. Gdy miałam dość niezwykle długich opisów zabytków i zadałam sobie podświadomie pytanie po co to wszystko, gdy ja i tak nie znam tego miasta?, znalazłam piękne motto: Dużo tu może mówię o tych zabytkach. Ale były ważne. Bo z nami ginęły. Kiedy denerwowała mnie prosta mowa autora znalazłam myśl: Bo nie trzeba było być aż poetą, żeby troiło się w głowie. A jeżeli mało piszę o wrażeniach. I zwyczajnym językiem wszystko. Tak jakby nigdy nic.(...)To tylko dlatego, że inaczej się nie da. Że zresztą tak to siebie się czuło.- Wstydzę się tych swoich zawahań przy pierwszych stronach. Były bezpodstawne.
Uważam, że tak powinna wyglądać KAŻDA książka mająca charakter historyczny. Po co komu zbędne epitety? W tamtych czasach ich nie było. Po co komu piękna mowa? Piękne myśli, ubierane w piękne słowa? Trudne realia potrafi odzwierciedlić jedynie język ułomny i bezradny. Sam narrator nie był bohaterem tylko kimś próbującym sobie poradzić z brakiem pożywienia, wody. Zresztą każdy zdaje sobie sprawę jak wygląda wojna. bo wojna jest niby zbiorem nieszczęśliwych wypadków, a powstanie wybuchem zbioru.
Pamiętnik zbiorem wspaniałych myśli, pełnych autentyczności. Wstrząsające czasy. Wstrząsające fakty. Wstrząsające życie codzienne. Takiej autentyczności nie można znaleźć w żadnym innym utworze.Sentencje, które do teraz biegają po mojej głowie. Nie do podrobienia.
„Żal mi się wtedy zrobiło. Że mogłoby być normalnie.”
„Uczucie, że skoro nas tyle, to przecież jakoś, może być mylne. Ja tam od czasów getta nie wierzę.”
I to co w pełni odzwierciedla cały „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego” – „Warszawa pod ziemią była do spółki”.
Cóż można powiedzieć o samej treści, kiedy jest ona krwawym obrazem walczącej w 1944 roku Warszawy. Człowiek mający czterdzieści parę lat opisuje swoje nad wyraz dramatyczne wspomnienia z młodości. Kontrowersyjny pogląd na to co działo się wówczas. Mówi się żyj tak, byś nie bał się własnych wspomnień jednak czasem los płata nam różne figle. Przeczytaj, a dowiesz się jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2009-12-01
Książka dla następnych pokoleń, aby pamiętały, że pewnych wartości nie da się stłamsić, oraz aby wiedziały ile trzeba było zaznać cierpienia w zamian za upragnioną wolność. Utwór godny polecenia.
Książka dla następnych pokoleń, aby pamiętały, że pewnych wartości nie da się stłamsić, oraz aby wiedziały ile trzeba było zaznać cierpienia w zamian za upragnioną wolność. Utwór godny polecenia.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-05-01
2012-05-19
„Drobna uwaga. Na pewno umrzecie.”
Tylko tak można rozpocząć recenzję książki, w której narratorem jest Śmierć, a tematem II wojna światowa. "Złodziejka książek"... Na pewno słyszeliście, prawda? Czytając tą książkę, książkę o przyjaźni, człowieczeństwie, samotności, śmierci i miłości, zapomina się tak naprawdę, o tych wszystkich nagrodach i pozytywnych opiniach które "Złodziejka...'' zebrała na całym świecie. Poznając kolejne rozdziały wrastamy w świat małej Liesel Meminger, wzrasta w nas poczucie wzruszenia, zachwytu, a jednocześnie złości nas wszechobecną niesprawiedliwość. Jedna książka, która aż tyle porusza. Książka, w której Śmierć tak bardzo chce nam udowodnić, że wszelkie sposoby wyobrażenia jej są mylne, że nie jest tematem tabu, że nie ogląda nas z daleka, a cały czas jest blisko i może w każdej chwili unieść na swych barkach naszą duszę...
"Złodziejka książek" to nie jest zwykła książka. Ale żadne słowo typu: dziwna, piękna, świetna, wspaniała, nie oddaje tego co naprawdę po jej przeczytaniu chcemy przekazać innym ludziom. Zwykłe, a niezwykłe, wojenne życie najnormalniejszej dziewczyny, która straciła wszystko i w wieku jedenastu lat rozpoczęła od nowa swoje życie z innymi ludźmi. Kiedy opowiadałam innym nieco o przebiegu wydarzeń w tej książce, spotykałam się z opinią: "Daj spokój, to historia nie dla mnie, nie na moje nerwy". Nieprawda. To nie jest powieść ckliwa, jest to powieść przede wszystkim wzruszająca, która wybija wielkie znamię w pamięci. Wiele z nas można zapytać, czy w czasie wojny można być człowiekiem, czy można kochać innych i czy w czasie wojny wskazanym jest iść do innych ogrodów kraść jabłka, grać w piłkę z przyjaciółmi, uczyć się czytać w piwnicy albo grać na akordeonie. W przypadku "Złodziejki..." to właśnie te zdarzenia wychodzą przed szereg, a wojna jest krajobrazem, tłem, które gryzie, przeszkadza, denerwuje, ale jakoś trzeba żyć.
A kim jest śmierć? Śmierć uzupełnia dziecięce życie, a roli narratora sprawdza się świetnie.
Na pewno umrzecie.
Czy to was niepokoi?
Namawiam - nie bójcie się.
Ja nigdy nie postępuję fair.
Ale, ale, przecież musi być wstęp.
Śmierć porusza nas do głębi, bo mówi wszystko wprost. Zbieranie żniw w postaci ludzkich dusz jest dla niej TYLKO pracą, a wojna wcale nie jest przyjaciółką, ani też kompanem podróży. Wojna jest szefem, który zrzuca na Śmierć coraz więcej pracy, bez słowa wyjaśnienia. Mimo, że "Złodziejka książek" porusza tak trudną tematykę, czyta się ją jednym tchem. Czy znajdziemy bardziej szczery obraz niż obraz wojny widzianej oczami dziecka? Książka utwierdza nas w przekonaniu, że współcześnie także powstają arcydzieła, które z chęcią przekazalibyśmy w ręce naszych dzieci, wnuków i prawnuków...
„Drobna uwaga. Na pewno umrzecie.”
Tylko tak można rozpocząć recenzję książki, w której narratorem jest Śmierć, a tematem II wojna światowa. "Złodziejka książek"... Na pewno słyszeliście, prawda? Czytając tą książkę, książkę o przyjaźni, człowieczeństwie, samotności, śmierci i miłości, zapomina się tak naprawdę, o tych wszystkich nagrodach i pozytywnych opiniach które...
2012-07-02
2013-12-20
2014-01-11
2012-07-12
2014-01-19
2014-08-04
O powstaniu warszawskim powiedziano już chyba wszystko. Ci, którzy zabrali głos w tej sprawie, podzielili się na dwa obozy. Jedni, którzy uważają, że był to największy w historii Polski akt heroizmu i poświęcenia dla własnej ojczyzny, a drudzy, którzy uważają, że do powstania nigdy nie powinno dojść, bo przez nie zginęło zbyt wiele niewinnych istot. Ja dzisiaj nie zamierzam oceniać, czy to wydarzenie było naprawdę potrzebne. Stało się. Zginęło około 200 tysięcy cywilów, a trzy razy tyle zostało wypędzonych z granic swojej małej ojczyzny. Jest to najważniejszy powód, dla którego powinniśmy skończyć wszystkie waśnie i skupić się na takich książkach jak „Dziewczyny z Powstania” Anny Herbich.
Na początku chciałabym poruszyć kwestię, o której autorka wspomniała już na pierwszych stronach książki. „Dziewczyny z Powstania” to w końcu historia pisana przez kobiety dla kobiet. Dotychczas to mężczyźni odgrywali w przypadku książek historycznych najistotniejszą rolę, skupiając się z biegiem czasu na liczbach i bilansach wojennych. Ile żołnierzy zginęło, ilu nie wróciło do domu i ile amunicji posiadał każdy z nich. Nie próbuję umniejszać ich zasług i odwagi w heroicznej walce, ale co w tym czasie robiły kobiety? Siedziały w domu i również walczyły o przetrwanie, bo dom stawał się dla nich frontem, na którym trzeba było być uważnym jak dzień tak noc. Jak widać wojna to nie tylko męska domena, bo choć często rozpoczynana przez mężczyzn, zmusza do codziennej walki o kawałek chleba dla siebie i dla dzieci wszystkie pozostawione na pastwę losu kobiety.
Książka Anny Herbich miała swoją premierę 19 maja 2014 roku i można powiedzieć, że w cudowny sposób zbiegła się z 70. rocznicą wybuchu powstania warszawskiego, którą obchodziliśmy 1 sierpnia. Ta urzekająca publikacja pokazuje nam owoce rozmów z osobami, do których dotarła autorka. Są to różne kobiety, które w momencie wybuchu powstania przeżywały swoje dzieciństwo lub nawet młodość. Historie, które prezentuje nam autorka są niezwykłe i jednocześnie dramatyczne. Wzruszają człowieka do szpiku kości i stawiają pytanie, czy w dzisiejszych czasach młode kobiety są tak silne jak owe „Dziewczyny z Powstania”.
W momencie wybuchu tego wydarzenia życie wcale się nie zatrzymało. Jedni zawierali związku małżeńskie, innym tuż przed godziną „W” rodziły się dzieci. Wyobrażacie sobie jak wiele z nich zginęło, bo matka nie miała pokarmu, lub dlatego że zostało rozstrzelane przez Niemców? Tak naprawdę te wszystkie kobiety nie mają już żalu do okupanta. Co więcej, po drugiej stronie barykady znajdowały się także osoby, dzięki którym przeżyły. Być może były to właśnie takie małe cuda. Niektóre z nich miały szczęście - przeżyły, może dlatego, że same nazajutrz miały uratować komuś życie?
Historie które przeczytałam były do siebie w gruncie rzeczy bardzo podobne. Młode kobiety, niektóre żyjące dostatnio, pochodzące z dobrych rodzin w momencie powstania zamieniają się w nadludzko silne psychicznie istoty. Poznajemy ich pseudonimy, ich pierwsze miłości i wielkie, i małe radości i troski. Mimo tego, że wszystkie są do siebie tak łudząco podobne, chciałabym każdą z nich jeszcze raz wysłuchać z osobna.
Najbardziej wzruszające jest jednak to, że mimo iż te kobiety straciły w powstaniu wszystko - począwszy od bliskich, przez pozycję i skończywszy na majątku - zapytane, czy ponownie przystąpiłyby do powstania - nie wahały się ani sekundy. To się chyba nazywa patriotyzm.
O powstaniu warszawskim powiedziano już chyba wszystko. Ci, którzy zabrali głos w tej sprawie, podzielili się na dwa obozy. Jedni, którzy uważają, że był to największy w historii Polski akt heroizmu i poświęcenia dla własnej ojczyzny, a drudzy, którzy uważają, że do powstania nigdy nie powinno dojść, bo przez nie zginęło zbyt wiele niewinnych istot. Ja dzisiaj nie zamierzam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-23
2013-03-16
2013-06-25
Ta publikacja jest dla mnie innowacyjna, jeśli chodzi o książki utrzymane w tematyce wojennej, bo łączy w sobie wiele cech. Zacznijmy od tego, że „Kronika Powstania Warszawskiego” opisuje to wydarzenie dokładnie dzień po dniu, a nawet bardziej szczegółowo, bowiem nie kończy się na 63. dobie Powstania, ale opisując jego skutki, równie szczegółowo opisuje dzień sześćdziesiąty czwarty, piąty i szósty. Każda kolejna doba to zapisy z polskich i niemieckich dzienników bojowych. To także zapisy z gazet światowych, które jak się okazuje nie były obojętne na los Polaków. Berlin, Moskwa, Lublin, Warszawa, Londyn i wiele, wiele innych miast, a wraz z nimi mnóstwo informacji, do których zwykły szary człowiek nie ma dostępu.
Te komentarze prasowe, wszechstronnie oddające zryw niepodległościowy to jednak nie wszystko. W „Kronice Powstania Warszawskiego” znajdziecie także w każdym dniu fragmenty diariuszy, czyli Powstanie z Perspektywy ludzi walczących. Innymi słowy, to co zobaczylibyście z okna jednej warszawskich kamienic w 1944 roku (jeśli takowa znajdowałaby się na powierzchni ziemi). Ten element książki Andrzeja Kunerta chyba najbardziej do mnie przemawiał, bo to co najbardziej pasjonuje mnie w tematyce II wojny światowej to losy zwykłych ludzi. Owe diariusze to między innymi fragmenty tekstów ppłk dypl. Felicjana Majorkiewicza „Lata chmurne, lata dumne”, czy „Cząstka mego serca. Pamiętnik z lat wojny” Wandy Przybylskiej. Ostatnim elementem każdego dnia jest krótka notka biograficzna na temat jednego z poległych. 66 dni, 66 poległych - a było ich o wiele więcej...
Andrzej Krzysztof Kunert wykonał „kawał dobrej roboty” zbierając te wszystkie informacje i podając je nam niczym na złotej tacy. Nie sposób pozostać niewzruszonym czytając tę książkę. Z pewnością poraża jej autentyczność, dokładność i prawda. Tutaj autor daje nam szansę na poznanie Powstania (powiedzielibyśmy dzisiaj) od kulis. Nie skupiamy się na herosach, którzy oddawali życie za innych. Nie skupiamy się na silnych kobietach, które walczyły za swoje dzieci. Tu i teraz skupiamy się na każdym dniu z osobna. Na stratach w ludziach, braku pożywienia i wielokrotnie na fałszywych komentarzach prasowych. Dodatkowo trzeba wspomnieć o około dwudziestu fotografiach Powstańców i zniszczonej stolicy, które są znakomitym uzupełnieniem treści.
„Kronikę Powstania Warszawskiego” czytałam długo. Często zostawiałam ją na dłuższy czas, żeby o niej pomyśleć, później do niej wracałam i znowu odkładałam na półkę. Nie jest to publikacja, którą przeczytacie w jedno popołudnie, jak lekką powieść „do kawy”. Jednak to co najważniejsze, naprawdę bardzo ciężko znaleźć mi słowa, które oddałyby to, jak bardzo ta pozycja jest dla mnie wartościowa.
Polecam Wam ją z całego serca.
Ta publikacja jest dla mnie innowacyjna, jeśli chodzi o książki utrzymane w tematyce wojennej, bo łączy w sobie wiele cech. Zacznijmy od tego, że „Kronika Powstania Warszawskiego” opisuje to wydarzenie dokładnie dzień po dniu, a nawet bardziej szczegółowo, bowiem nie kończy się na 63. dobie Powstania, ale opisując jego skutki, równie szczegółowo opisuje dzień sześćdziesiąty...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to