-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz4
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński37
Biblioteczka
2023-10-20
2024-03-14
dnf :(
bardzo mi przykro, że tak mi ta książka nie podeszła, bo kocham książki osadzone w przeszłości i jeszcze ta magia? to zapowiadało się tak świetnie, a ostatecznie wynudziłam się na tej książce mimo dotarcia do jakichś 40%, bohaterowie są irytujący i nic mnie tu nie zachęca do jej kontynuowania
może jeszcze kiedyś dam jej szansę
dnf :(
bardzo mi przykro, że tak mi ta książka nie podeszła, bo kocham książki osadzone w przeszłości i jeszcze ta magia? to zapowiadało się tak świetnie, a ostatecznie wynudziłam się na tej książce mimo dotarcia do jakichś 40%, bohaterowie są irytujący i nic mnie tu nie zachęca do jej kontynuowania
może jeszcze kiedyś dam jej szansę
zazwyczaj nie zawodzę się na książkach z booktoka. głównie to je czytam, najczęściej zachęcona wyłącznie pojedynczym cytatem a w tym wypadku do ciekawych fragmentów doszły jeszcze wysokie oceny na goodreadsie, no i ukochane motywy! potencjał był duży, jednak nie dostałam tego, czego do końca oczekiwałam.
niestety grumpy x sunshine to tu nie było dla mnie za wiele - ona "panna idealna", przewrażliwiona na punkcie mnóstwa rzeczy, krytykująca to, co zupełnie ludzkie, tyle że niedoskonałe. kompletnie nie rozumiałam motywów, jakimi się kierowała i decyzji, które podejmowała. ale to tyczy się też jego. Knox? pisałam się na gbura, a nie na okropnego chama, szowinistę i kogoś bez żadnego szacunku do nikogo. byłam zaskoczona, ile osób nazywa go "książkomężem".
komedia romantyczna też wyszła z tego średnia. humor był zupełnie nie mój i przy tym, ile miało być tych zabawnych kwestii, to uśmiech na mojej twarzy wywołało niewiele z nich. reszta zwyczajnie mnie żenowała.
motyw małego miasteczka to był jedyny z motywów, który tu się udał. wszechobecne znajomości, wsparcie i wszyscy mieszkańcy żyjący plotkami. również bardzo podobała mi się różnorodność i charaktery tych pobocznych postaci - ich humor czy absurd wielu sytuacji związanych z nimi. również Nash, brat Knoxa i ich przyjaciel Lucian zaciekawili mnie na tyle, że z pewnością sięgnę po kolejne tomy, chętna poznać ich historie.
może po prostu nie zrozumiałam tej historii jak powinnam. bohaterowie są w wieku 36 i 43 lat więc może za 20 lat moje podejście by się zmieniło i lepiej bym zrozumiała wszystkie sytuacje i emocje tu pokazane. a może wzięłam to wszystko zbyt poważnie. ale to nie jest moja pozycja :/
zazwyczaj nie zawodzę się na książkach z booktoka. głównie to je czytam, najczęściej zachęcona wyłącznie pojedynczym cytatem a w tym wypadku do ciekawych fragmentów doszły jeszcze wysokie oceny na goodreadsie, no i ukochane motywy! potencjał był duży, jednak nie dostałam tego, czego do końca oczekiwałam.
niestety grumpy x sunshine to tu nie było dla mnie za wiele - ona...
2023-11-26
do "Lakelore" podchodziłam raczej bez oczekiwań, bardziej z ciekawości. nie miałam okazji czytać pierwszej, głośnej powieści tej osoby autorskiej, ani nigdy nie czytałam książki z zaimkami innymi niż ona/jej czy ono/jego. niestety - choć to nie okazało się tak dużym utrudnieniem w czytaniu, jak się obawiałam, że może być, książka mnie sobą nie zachwyciła.
to prawda, była mądra. była wypełniona mnóstwem istotnych wartości, nauki tolerancji i działań oraz myśli osób, które ta mniej tolerancyjną część społeczeństwa uważa za "odchyły". urzekły mnie w niej magiczne opisy, gdzie zwykle nie jestem ich fanką. dogłębne wejście w umysły bohaterów, dotkniętych ADHD i dysleksją, a do tego pełne szczegółów i epitetów opisy jeziora i świata pod nim. realizm magiczny został tutaj wykorzystany wspaniale, w całej swojej krasie. wszystko było pełne kolorów, życia, blasku i pięknego chaosu. alebrijes, czyli kolorowe figurki zwierząt-hybryd odgrywały tu dużą rolę, pobudzały wyobraźnię i razem z wplatanymi hiszpańskimi słówkami przypominały mi trochę film Coco. do tego wszystkiego przepiękny wątek romantyczny, budowany powoli i stopniowo.
jednak w ogóle nie mogłam się w to wszystko wkręcić. jak na jej długość czytałam ją bardzo długo, nie zżyłam się z bohaterami, nie czułam potrzeby poznawania ich dalszych losów jak najszybciej. czasami nawet rozważałam DNF.
"Lakelore" to niezwykle ważna i otwierająca oczy powieść, która daje możliwość utożsamienia się z bohaterami, których nie ma w powieściach zbyt wiele. daje zrozumienie i otula jak kocyk. jednak to nie było to, czego oczekiwałam, to nie była moja książka i nie pozostanie w mojej pamięci na długo.
do "Lakelore" podchodziłam raczej bez oczekiwań, bardziej z ciekawości. nie miałam okazji czytać pierwszej, głośnej powieści tej osoby autorskiej, ani nigdy nie czytałam książki z zaimkami innymi niż ona/jej czy ono/jego. niestety - choć to nie okazało się tak dużym utrudnieniem w czytaniu, jak się obawiałam, że może być, książka mnie sobą nie zachwyciła.
to prawda, była...
choć "Fangirl" to tytuł, którym wiele osób zachwycało się już lata temu, ja nigdy o tym tytule nie słyszałam i choć powieść jeszcze przede mną, wpierw zapoznałam się z powieścią graficzną. znalazłam w niej mnóstwo komfortu!
choć nie potrafiłam odnaleźć siebie w głównej bohaterce, choć wiem, że wiele osób może się z nią utożsamić, to przyjemnie poznawało mi się historię o pisaniu fanfiction - bo choć osobiście sama nigdy ich ani nie pisałam, ani nie czytałam, spędzam mnóstwo czasu na Wattpadzie.
nie przepadam za mangami, ale tutaj ten styl rysunku zupełnie mi nie przeszkadzał. kreska była ładna, a detale robiące wrażenie. bohaterów jest wiele, a każdy z nich obrazuje zupełnie inny charakter i już nie mogę się doczekać, aż poznam ich w powieści i kolejnych tomach, których już nie mogę się doczekać! przyznaję, że po tych dwustu stronach mam spory niedosyt, a moment zakończenia jeszcze go zwiększa. z chęcią zostanę z Catherine na dłużej🐇
choć "Fangirl" to tytuł, którym wiele osób zachwycało się już lata temu, ja nigdy o tym tytule nie słyszałam i choć powieść jeszcze przede mną, wpierw zapoznałam się z powieścią graficzną. znalazłam w niej mnóstwo komfortu!
choć nie potrafiłam odnaleźć siebie w głównej bohaterce, choć wiem, że wiele osób może się z nią utożsamić, to przyjemnie poznawało mi się historię o...
2023-09-26
3,75/5☆
"Czyli je uwielbiasz, ale się nie przyznasz" - taki właśnie jest humor tej książki, którego jest pełna - trochę głupiutki, nie podchodzący zawsze. do tego jest pełna flirtu, romantyzmu i wielkich gestów. do tego mamy naprawdę fajnie poprowadzone udawane randkowanie, któremu towarzyszą te standardowe podekscytowanie ze strony bliskich i znajomych. mamy przeurocze friends to lovers między dwójką osób, które znają się na wylot i wiedzą o sobie wszystko. do tego mamy coś rzadko występującego (nawet mamy o tym wspominkę w książce), czyli bohaterowie z Indii i kulturę z tamtego rejonu, a wyobraźnia ukazuje piękne, ludowe stroje, rodzinną atmosferę i pyszne dania. bohaterowie mocno ze sobą kontrastują, zdania czytelnika zmieniają się co do nich niekiedy diametralnie, a główna bohaterka była bardzo przyjemna i z ciekawością śledziłam jej losy.
jednak miałam też z tą książką kilka nieprzyjemności. na przykład, choć obiecano mi tu klimat lat 90., ani trochę go nie odczułam. może poza kilkoma tytułami filmów czy piosenek (myślę że maksymalnie pięcioma) z tamtych lat tak naprawdę nie ma tu nic, co by nadawało ten klimat. dodatkowo jeśli te kilka szczegółów, a może dodatkowo jeszcze silent disco pozwoliłoby wam na ten nastrój, od razu brutalnie skreśla go m a s a nawiązań do popkultury. i rozumiecie - z jednej strony korzystanie z Instagrama, Messengera, Snapchata czy Discorda są totalnie czymś "nastoletnim", ale z drugiej? odniesienia do mediów społecznych w książkach jakoś dziwnie mi nie podchodzą. do tego dość dużą rolę odgrywa tutaj gra Pokemon Go - nie znam ani jednej osoby, która jeszcze by w to grała, więc pomóżcie mi znaleźć całą grupę która by w to grała i spotkała się na rozgrywkę na środku pola.
do tego nie wiem, czy to kwestia tłumaczenia, czy tak jest też oryginalnie, jednak było tutaj mnóstwo tekstów, które były po prostu żenujące, których używało się albo już dawno albo wcale, albo tylko w pisaniu z kimś przez Internet. tak samo z wieloma dziwnymi skrótami, czy powiedzonkami. mam wrażenie, że to faktycznie mogła być kwestia tłumaczenia, bo książka jest tłumaczona przez 2 osoby - i ta druga część, choć mogła to być kwestia akurat doboru części tekstu, wydawała się być lepsza.
trochę żałowałam tego, jak mało było ukazane w książce, tylko raczej we wspomnieniach i opowieściach głównej bohaterki prawdziwej przyjaźni naszych głównych bohaterów. ciężko mi kibicować im decyzjom czy cieszyć się ich interakcjami gdy w ogóle nie rozumiem i nie mam podstaw do widzenia takiej więzi, jakie łączą tą dwójkę.
to było przede wszystkim coś oryginalnego, i bardzo mi się to podobało. bardzo często w romcomach, w których pojawia się fake dating, wszystko jest kolorowe i proste, to, co trzeba udawać, nieznaczące i zazwyczaj przybierające dobry obrót. w tej książce zdecydowanie mamy właśnie tą niedobrą i trochę bardziej realną (umówmy się, w realnym życiu fake dating nigdy nie skończyłby się dobrze) stronę takiego zabiegu. wszystko się plącze, wali i sypie. friends to lovers nie do końca jest friends to lovers, ale jak to się dokładnie kończy? musicie dowiedzieć się sami.
mimo kilku niedociągnięć to była pozycja wywołująca rumieńce, od której zagryza się wargi, a końcówka to istny rollercoaster i właściwie do ostatniej strony nie wiadomo, jak wszystko się zakończy. rozstrzygnięcie bardzo mi się podobało - trochę otwarte, jednak to otwarcie jest absolutnie uzasadnione. słodka, urocza i zabawna, idealna na odpoczynek po cięższej lekturze i gdy chcecie przeżyć idealną historię miłosną, prosto jak z książkowego romansu🫶
3,75/5☆
"Czyli je uwielbiasz, ale się nie przyznasz" - taki właśnie jest humor tej książki, którego jest pełna - trochę głupiutki, nie podchodzący zawsze. do tego jest pełna flirtu, romantyzmu i wielkich gestów. do tego mamy naprawdę fajnie poprowadzone udawane randkowanie, któremu towarzyszą te standardowe podekscytowanie ze strony bliskich i znajomych. mamy przeurocze...
ta pozycja przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. choć nie czytałam "naszego ostatniego dnia" wiedziałam, że ma mocno mieszane opinie I było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. jednak ani trochę się nie zawiodłam.
praktycznie sam tytuł mówi nam, że akcja będzie działa się w ciągu jednego dnia. i może pomyślicie - jak może być ciekawa akcja w ciągu jednego dnia? uwierzcie mi, naprawdę może być. wciągnęłam się w tą książkę tak, że zapominałam używać znaczników.
bardzo podobała mi się też narracja. w książce mamy perspektywę chyba około dziesięciu osób, choć te dwie - głównych bohaterów są najważniejsze. trzecioosobowa narracja przy perspektywach postaci pobocznych pozwoliła na niezgubienie się w tym, ale zarówno przekazywanie emocji bohaterów. narracji też nie było przypadkowo tak wiele - ta książka to jedno wielkie "everyone is always connected". momentów, w którym powoli łącząc fakty otwiera wam się buzia ze zdziwienia jest mnóstwo.
choć bohaterowie spedzili ze sobą (nawet nie całą!) dobę, całym sercem pokochałam ich relację, oraz samych bohaterów. ich zróżnicowane charaktery, idealna mieszanka czarnego humoru, smutku i refleksji dostarczanych czytelnikowi to było coś wspaniałego.
pomysł z Prognozą Śmierci to mistrzostwo. jeszcze nigdy o takim czymś nie czytałam i nie znałam takiego pomysłu. sama się przez niego zastanawiałam - czy gdybym miała możliwość wykupienia subskrypcji w Prognozie i mogła przygotować się na odejście, zdecydowałabym się na to? największa magia tej książki? choć - co jest chyba dla mnie jedynym minusem tej pozycji - zakończenie było mocno przewidywalne od początku książki, do ostatniej strony wierzyłam, że mimo wszystko
to nie będzie ich ostatni dzień.
ta pozycja przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. choć nie czytałam "naszego ostatniego dnia" wiedziałam, że ma mocno mieszane opinie I było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. jednak ani trochę się nie zawiodłam.
praktycznie sam tytuł mówi nam, że akcja będzie działa się w ciągu jednego dnia. i może pomyślicie - jak może być ciekawa akcja w ciągu jednego dnia?...
nigdy nie miałam okazji przeczytać poradnika, dlatego gdy nadarzyła się okazja, wiedziałam że chcę spróbować z nową formą. czytanie poradnika od tak inteligentnej osoby jaką jest Jenna był bardzo ciekawą i taką ciepłą podróżą przez zebrane na papierze myśli i zagwozdki, które jak sądzę nie jednego z nas dręczą na co dzień.
bardzo spodobała mi się forma "Mocy miłości" - każda strona to krótka myśl po lewej, a po prawej jej rozwinięcie, często z jakimiś elementami biograficznymi autorki. na początku jest spis treści który w pewien sposób kategoryzuje myśli, więc można tak naprawdę znaleźć coś dla siebie na każdą okazję i w każdej potrzebie.
"To książka, która może cię wspierać w najtrudniejszych chwilach, a przyda się także w najradośniejszych momentach życia" - to najlepszy opis tej książki. Choć mi podczas jej czytania było bliżej do tego drugiego stanu, ta książka jest tak uniwersalna, obejmująca tyle problemów i tyle zakamarków umysłu, że będzie idealna na każdą okazję. To nie jest książka, którą się czyta i odkłada na regał na wieczne zapomnienie. To książka, do której chce się wrócić i w której chce się znaleźć motywację, inspirację, podporę.
nigdy nie miałam okazji przeczytać poradnika, dlatego gdy nadarzyła się okazja, wiedziałam że chcę spróbować z nową formą. czytanie poradnika od tak inteligentnej osoby jaką jest Jenna był bardzo ciekawą i taką ciepłą podróżą przez zebrane na papierze myśli i zagwozdki, które jak sądzę nie jednego z nas dręczą na co dzień.
bardzo spodobała mi się forma "Mocy miłości" -...
2023-06-15
kocham to, ile i jak różnych emocji dostarczyła mi ta książka.
nieszczególnie oglądam romcomy. ale kocham czytać romcomy. jednak szczytem mojej miłości jest romcom o romcomach. i to jest właśnie ta książka. idealnie słodka i idealnie zabawna, a na dodatek jestem totalnie zachęcona, żeby obejrzeć wszystkie tytuły, które się tu pojawiły. to będzie prawdziwy raj dla fanów klasyków z gatunku komedii romantycznej!
treść jest prawie dokładnie taka, jaka okładka, a historia Ruby i Saorse maluje się w tych kolorach. idealna, letnia pozycja pachnąca popcornem i watą cukrową (słyszycie w tle te piski z kolejki górskiej?), niezwykle klimatyczna i dająca wytchnienie. czytając ją zapragniecie znaleźć się w tych wszystkich miejscach i sytuacjach, w jakich znalazły się bohaterki. niesamowity, całkowicie mój humor i głębokie uczucia wraz z pięknym okazaniem emocji. zbliżenia głównych bohaterek to był kosmos. choć wszystko zatrzymywało się na pocałunkach, magia opisów zrobiła niezwykłą robotę.
uwielbiam to, jak poruszony jest tu wątek rodzinny i kreację bohaterów pobocznych (Oliver, Beth, Izzy i Hannah) no i Ruby, ale z początku przezabawna Saorse zrobiła się dla mnie irytująca. ani trochę nie rozumiałam jej decyzji i ich nie popierałam, miałam czasem ochotę rzucić książką przez pokój przez to, w jaki sposób burzyła relację z innymi. jednak filmowe, piękne szczęśliwe zakończenie z (w końcu) dobrze podjętymi decyzjami był ultra satysfakcjonujący.
bardzo fajny kawałek świetnej rozrywki, przy którym na chwilę się zasmucicie, ale w większości będzie płakać jedynie ze śmiechu, ale na pewno nie będziecie chcieli jej odkładać! polecam wam przeżyć eksperyment z tą książką samemu🍿🎬
kocham to, ile i jak różnych emocji dostarczyła mi ta książka.
nieszczególnie oglądam romcomy. ale kocham czytać romcomy. jednak szczytem mojej miłości jest romcom o romcomach. i to jest właśnie ta książka. idealnie słodka i idealnie zabawna, a na dodatek jestem totalnie zachęcona, żeby obejrzeć wszystkie tytuły, które się tu pojawiły. to będzie prawdziwy raj dla fanów...
2023-10-29
raczej nie jestem mood readerem i zdarza mi się czytać książki o wakacjach, gdy pada śnieg za oknem. ale "Drugą śmierć Edie i Violet Bond" przeczytałam w jesień i cieszę się z tego, bo ta książka ma idealny, jesienny właśnie klimat. zwykle kojarząca się z ciepłem Kalifornia, tutaj, nie dość, że jest cofnięta do 1885 roku, jest wypełniona mrokiem, grozą, brudem i bardzo słabym światłem lamp naftowych.
powieść ma być o duchach, a wy czytając ją wyczujecie w niej te duchy bardzo dokładnie. intensywny zapach lawendy, seanse spirytystyczne, ale przede wszystkim przedstawienie życia i śmierci w zupełnie inny sposób, niż znany nam dotychczas. duchy są w Zasłonie, czymkolwiek by ta zasłona nie była, ludzie za pomocą pewnych umiejętności mogą się z nimi kontaktować i pomagać im przechodzić na stronę ostatecznej śmierci jeśli nie robią tego dobrowolnie. w Zasłonie można robić dziury, można ją rozrywać i zamykać, bliźniaczki Bond wyczuwają kiedy robi się cieńsza, czy grubsza, a choć czytający nie do końca wie co się dzieje, jest zafascynowany. gwarantuję.
wątek romantyczny był idealną kropką nad i - delikatny, nie przytłaczający głównej idei tej książki, a do tego chłopak tu przedstawiony to dokładnie mój typ - cwaniaczek, wiecznie z kpiącym uśmiechem i dłońmi w kieszeniach. bohaterowie *ciekawsze* interakcje mają dopiero przy samej końcówce, a jednocześnie przez całą długość książki jest ich dużo, przez co dostajemyy? 🏆slowburn🏆i do tego swego rodzaju enemies to lovers. choć to, co wpłynęło na odjęcie 1 gwiazdki od oceny to to, że z czasem przekomarzanki między młodym reporterem a główną bohaterką robiły się męczące i nudne, a akcja nie była na tyle dynamiczna i nie wypełniała kartek tej książki po brzegi na tyle żebym nie była w stanie jej odłożyć i przestać o niej myśleć, bawiłam się przecudnie. plottwisty na końcu to był jakiś kosmos!
myślałam, że autorzy nie mogą mnie zaskakiwać bardziej. a jednak - pojawia się ostatnio coraz więcej horrorów młodzieżowych, gdzie choć te słowa wydają się wykluczać - efekt jest naprawdę imponujący. i bezkreśnie wciągający👻
raczej nie jestem mood readerem i zdarza mi się czytać książki o wakacjach, gdy pada śnieg za oknem. ale "Drugą śmierć Edie i Violet Bond" przeczytałam w jesień i cieszę się z tego, bo ta książka ma idealny, jesienny właśnie klimat. zwykle kojarząca się z ciepłem Kalifornia, tutaj, nie dość, że jest cofnięta do 1885 roku, jest wypełniona mrokiem, grozą, brudem i bardzo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-14
choć zdawałam sobie sprawę z ostrzeżeń na początku książki, nie spodziewałam się, że tak mną wstrząśnie. to, jak poruszane są tu wątki takie jak przemoc, wykorzystywanie czy manipulacja otwierają oczy, a jednocześnie są poprowadzone tak, że choć wiemy, że decyzje głównej bohaterki zakończą się tragedią, rozumiemy jej zachowania i decyzje - zwłaszcza stawiając się w jej sytuacji życiowej i przy początkowym zachowaniu tego niedobrego bohatera.
bardzo podobał mi się styl pisania autorki - rozdziały są bardzo krótkie, język przyjemny (choć wadziła mi ilość "yo" czy "OMG"💀), przez książkę się dosłownie płynie. główna bohaterka to pływaczka, a opisy związane z pływaniem, bycia pod wodą czy w oceanie, niezwykłe ciekawe było poznawanie wszystkiego, co związane z muzyką od jej drugiej strony - wytwórnie, płyty, trasy, przesłuchania i koncerty.
wciągająca i trzymająca w napięciu od pierwszych stron, i to dosłownie, bo to jedna z tych historii zaczynających się od teraźniejszości, a dziejąca się głównie w przeszłości. są cztery części, każda rozpoczęta jednym rozdziałem "teraz" - każdy z nich tylko bardziej mąci w głowie i pozostawia coraz więcej pytań, dokładnie tak, jak cała ta książka. ilość plotwistów przypominała jazdę po krętej drodze, a w jednym momencie zostaje wpleciony wątek, przez który człowiek zastanawia się, czy cała historia nie była iluzją. niestety ten wątek został dodany bardzo chaotycznie, nie został zbyt rozwinięty i to wpłynęło też na moją końcową ocenę.
"Dorosła" to idealne połączenie mroku, kryminału i zwodzenia, jak i tych ważnych, tematów, takich jak wykorzystywanie władzy przez uprzywilejowanych ludzi czy rasizm. choć to pozycja która zdecydowanie wżera się w psychikę i zostawia w niej trwały ślad, naprawdę ją polecam💛
choć zdawałam sobie sprawę z ostrzeżeń na początku książki, nie spodziewałam się, że tak mną wstrząśnie. to, jak poruszane są tu wątki takie jak przemoc, wykorzystywanie czy manipulacja otwierają oczy, a jednocześnie są poprowadzone tak, że choć wiemy, że decyzje głównej bohaterki zakończą się tragedią, rozumiemy jej zachowania i decyzje - zwłaszcza stawiając się w jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
zawsze chętnie sięgam po powieści graficzne, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać takiej od polskiej osoby autorskiej. jednak sięgając po "Domestic Fluff" wcale się nie zawiodłam.
to była jedna z tych książek, których zawsze, jakąś część serca potrzebuje, ciepła i otaczająca mądrą, motywującą myślą i mnóstwem komfortu. książka w przystępny dla każdego sposób porusza ciężkie i ważne tematy idealnie obrazując, jak wiele może zdziałać w trudnych sytuacjach wsparcie odpowiednich osób.
choć stron jest niewiele, a w fabuła nie pędzi jak na złamanie karku, nie chciałam wcale jej odkładać, jednocześnie nie chciałam już jej kończyć i rozstawać się z bohaterami. akcji było idealnie proporcjonalnie do długości książki, bo też często spotykam się w powieściach graficznych ze zbyt ciasnym upchnięciem treści w jednym tomie - tu tego nie było. a kreska, oraz humor bohaterów był obłędny.
przyznam, że dość ciężko było mi się połapać w bohaterach, zapewne przez to, że jeszcze nie czytałam "Hurt/Comfort" (za które zresztą jak najprędzej się zabiorę, bo poczułam się tą powieścią graficzną na maksa zachęcona, do tego mam niedosyt!) i miałam wrażenie że tej ostatniej części opisu, czyli wątku potkania pewnej osoby było za mało. mimo to bawiłam się znakomicie, moja dusza jest osłodzona, pouśmiechałam się, aż rozbolały policzki i poczułam się jak otulona kocykiem, tym z okładki.
zawsze chętnie sięgam po powieści graficzne, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać takiej od polskiej osoby autorskiej. jednak sięgając po "Domestic Fluff" wcale się nie zawiodłam.
to była jedna z tych książek, których zawsze, jakąś część serca potrzebuje, ciepła i otaczająca mądrą, motywującą myślą i mnóstwem komfortu. książka w przystępny dla każdego sposób porusza...
2023-10-15
dedykacja tej książki brzmi "Tym, którzy wierzyli od samego początku. Do samego końca".
od samego początku do samego końca pokochałam tą książkę. urzekająca, czarująca i magiczna już od pierwszych stron. zamykając oczy i jedynie odtwarzając piękne słowa, jakimi napisana jest ta książka, można przenieść się niemal w inny świat, baśniowy i odrealniony, niemal jakby to była fantastyka. Grave przestanie być sierocińcem, zacznie być piękną krainą. relacja Nici i Rigela nie będzie pełna bólu z przeszłości, niedopowiedzeń i pęknięć na sercu. będzie historią dziewczyny o imieniu od motyla, wrażliwej, ale nie słabej - czułej i mądrej - i chłopaka, który pod ciemną maską chowa cały nieboskłon miłości. nie utożsamiałam się z nimi i wiem, że to nie są postacie, z którymi w realnym życiu bym się zaprzyjaźniła, ale jednocześnie są idealnie wykreowani w takim kierunku, jaki był w założeniu. ubierają klasyczny motyw "szara myszka i mroczny chłopak" w zupełnie inne szaty, a każda ich decyzja - zarówno ta dobra jak i zła - jest czymś uzasadniona, ma swoje odniesienie do bolesnej przeszłości i trudnych przejść w życiu.
choć "Rzeźbiarz łez" motywami krzyczy, że to hit Wattpada - i faktycznie - znajdujemy częstą w takich książkach dynamikę związku, to jej styl zupełnie temu przeczy, książka wciąga bez reszty, porusza, wyrywa kawałek duszy, zagnieżdża się w umyśle ani myśląc z niego wyjść, łamie serce i klei serce kolorowymi plasterkami. choć momentami odczuwałam, że książka jest lekko przedłużona, a choć powtórzenia były naszpikowane pięknymi słowami - to nadal były powtórzenia, to ani się obejrzysz, przerzucasz ostatnią stronę i myślisz "arcydzieło". arcydzieło pełne magicznego, srebrzystego blasku gwiazd, wzruszenia i subtelności oraz emocji. chociaż najpierw jej obszerność przerażała, na końcu odczuwasz niedosyt i chcesz nadal pozostać w tej historii, w tym baśniowym świecie.
tej książki się nie czyta. ją się odczuwa i przeżywa każdą częścią serca, duszy, każdym zmysłem. ta książka to mój osobisty rzeźbiarz łez🦋
dedykacja tej książki brzmi "Tym, którzy wierzyli od samego początku. Do samego końca".
od samego początku do samego końca pokochałam tą książkę. urzekająca, czarująca i magiczna już od pierwszych stron. zamykając oczy i jedynie odtwarzając piękne słowa, jakimi napisana jest ta książka, można przenieść się niemal w inny świat, baśniowy i odrealniony, niemal jakby to była...
2023-07-05
Lynn Painter nigdy mnie nie zawodzi<3 cudowna, ciepła pozycja, która wciągnęła mnie całą sobą i sprawiała, że wcale nie chciałam jej odkładać. trochę wadziło mi to, że akcja działa się głównie jednego dnia (i nie mówię tu o zapętleniu, a o tych jednych konkretnych Walentynkach) oraz niektóre zachowania Emilie, ale jej przemiana, cały Nick Stark> , no i klimat oraz nawiązania do cudnych piosenek sprawiły, że wybaczyłam tej książce wszystkie minusiki. idealne, młodzieżowe love story
Lynn Painter nigdy mnie nie zawodzi<3 cudowna, ciepła pozycja, która wciągnęła mnie całą sobą i sprawiała, że wcale nie chciałam jej odkładać. trochę wadziło mi to, że akcja działa się głównie jednego dnia (i nie mówię tu o zapętleniu, a o tych jednych konkretnych Walentynkach) oraz niektóre zachowania Emilie, ale jej przemiana, cały Nick Stark> , no i klimat oraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
4,5/5☆
książka z początku bardzo zachęciła mnie do siebie swoim opisem, jednak gdy już się w nią zanurzyłam nie było mi z nią po drodze. nie mogłam dopatrzyć się ani akcji, ani zbyt wielu uczuć, ani żadnego napięcia. a potem, nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiem różdżki (lub wpływem somniatyjskiej magii) nagle dla niej przepadłam. więc brak tej jednej gwiazdki to jedyna wada tej książki - to pierwsze 150 stron, przez które z lekka przymuszałam się do sięgnięcia po nią i pytałam się w głowie "no gdzie ta akcja?", bo bardzo szybko zamieniły się w "mogłabym zarwać dla niej nockę!"
jest to świetna fantastyka na początki z gatunkiem. świat wykreowany od zera, od nowa zupełnie w całości, ale nie w skomplikowany czy zbyt zawiły sposób. niezwykły klimat, jaki oddawały opisy tych miejsc i tego, co doświadczali główni bohaterowie - od rytuału wysysania dusz, po lot balonem nad wyspami. opisy i historie każde z nich, choć nieopowiedziane ze szczegółami zdobyły moje serce. wszystko było takie nierealne, przepełnione magią i cudami.
bohaterowie? boscy! Selestra inspirująca, odważna i charyzmatyczna, Nox wręcz ociekał bezczelnością i sarkazmem, Irenyi nie mogę opisać inaczej niż po prostu icon, a Micah za każdym razem rozbrajał mnie swoją nerwowością. pierwszy raz czytałam retelling i to było naprawdę fajne doświadczenie - główni bohaterowie totalnie dawali mi ten vibe Zaplątanych. mówię wam, Nox to Flynn Rider na papierze. Flynn. Rider. na papierze. powtarzam, to nie są ćwiczenia.
chemia między bohaterami? coś niesamowitego! od pierwszych stron, pierwszego ich spotkania po ostatnią stronę. czyste hate to love przedstawione w doskonały, trzymający za serducho sposób i uczucie, które wyrasta w dziwnych intrygach, kłamstwach i takich okolicznościach, że czytelnik się sam obawia, jak to się skończy.
cała powieść została też podzielona na króciutkie rozdziały, dwie perspektywy (how i love that🤌🏻) sprawiające, że fabuła jeszcze bardziej się rozwijała i łączyła w większej ilości miejsc, oraz wypełniona niezwykłym humorem. znaczników "śmieszne" mam tu chyba najwięcej. genialna rozrywka i przyjemna zabawa to według mnie czysta definicja tej z pozoru mrocznej, a w głębi (duszy) ciepłej i wesołej książki.
4,5/5☆
książka z początku bardzo zachęciła mnie do siebie swoim opisem, jednak gdy już się w nią zanurzyłam nie było mi z nią po drodze. nie mogłam dopatrzyć się ani akcji, ani zbyt wielu uczuć, ani żadnego napięcia. a potem, nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiem różdżki (lub wpływem somniatyjskiej magii) nagle dla niej przepadłam. więc brak tej jednej gwiazdki to...
2024-02-04
czytałam z ciarkami na plecach, niepokojąca i obrzydliwa, otwierająca oczy. Orwell miał absolutnie genialne, nietuzinkowe pomysły o których mogłabym czytać i czytać...
czytałam z ciarkami na plecach, niepokojąca i obrzydliwa, otwierająca oczy. Orwell miał absolutnie genialne, nietuzinkowe pomysły o których mogłabym czytać i czytać...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to