-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2021-02-08
2021-03-14
8,5/10
Debiutancki "Żart", choć mniej popularny od słynnej "Nieznośnej lekkości bytu", bywa uznawany za najlepszą powieść Milana Kundery, czołowego pisarza z Czechosłowacji. Jest to powieść na poły autobiograficzna, zawierająca doświadczenia pisarza z życia w ustroju komunistycznym, ale podobnie jak przyszła "Nieznośna" to przede wszystkim, jak stwierdził sam autor, historia miłosna.
Tematyka tej powieści porusza się wokół trzech chyba typowych dla Kundery (a przynajmniej pojawiających się także we wcześniej przeczytanej przeze mnie "Nieznośnej") zagadnień - życia w komunistycznym państwie, egzystencjalizm oraz miłość i erotyka. Zazwyczaj przy analizowaniu "Żartu" zauważa się przede wszystkim wymowę polityczną, krytykę nie tyle co ustroju i idei komunistycznych, co raczej ideologicznego fanatyzmu, czego symbolem staje się tytułowy żart głównego bohatera z ustroju, co prowadzi do jego życiowego wykolenienia. Chciałbym zaklasyfikować w swoich wirtualnych półkach "Żart" jako powieść satyryczną i humorystyczną, ale niestety nic tu nie jest przejaskrawione, a jeśli na kartach powieści pojawia się humor, jest on bardzo gorzki i przytłaczający. Kundera stara się nas przekonać, że choć życie może się wydawać nam nieśmiesznym żartem, a naszą egzystencją nie rządzi żadne fatum czy przeznaczanie a raczej ironia losu, to chcąc nie chcąc musimy się z tym pogodzić i starać się żyć dalej. Chowanie uraz, pielęgnowanie w sobie nienawiści czy próby zemszczenia się są nie tylko szkodliwe dla naszej duszy i spokoju psychicznego, co po prostu bezsensowne.
Warstwa intelektualna "Żartu" jest bardzo satysfakcjonująca i również przemawia do mnie warstwa miłosno-erotyczna, ta jednak bardziej przemawiała do mnie w "Nieznośnej". Ciężko mi nieustannie nie porównywać obu tych dzieł Kundery, bo są w gruncie rzeczy podobne. W "Żarcie" wyśmienity jest bardziej subtelniejszy splot relacji kilku głównych bohaterów, a także przedstawienie sytuacji konfliktowych jako zwykłych nieporozumień w komunikacji. "Żart" jest w warstwie formalnej zdecydowanie lepszy. Filozoficzno-egzystencjalne rozważania autora nie są tak nachalne i autorytarne, narracja jest skomplikowana przez zaburzenie chronologii i pomieszanie narracji, prowadzonej z punktu widzenia czterech bohaterów, z których na czoło wysuwa się oczywiście. Pod względem zabiegów narracyjnych, zabawy z chronologią i indywidualizacji języka bohaterów dzieło Kundery zdecydowanie przypomina mi wybitną "Wściekłość i wrzask" Faulknera. "Żart" jest więc pewną narracyjną łamigłówką, ale czytelnik nie powinien mieć szczególnego problemu by ją rozwiązać i podążać za fabułą.
Brakowało mi jednak w powieści tej niezwykłej i specyficznej magii, którą czułem przy pierwszym czytaniu "Nieznośnej". W "Żarcie" znajdzie się sporo trudniejszych momentów, gdy nawet lekka narracja staje się ociężała i dość przytłaczająca. Powoduje to w pewnym stopniu pesymistyczna wymowa i cały głęboko przygnębiający nastrój dzieła, w którym wbrew tytułowi "Żart" jest utrzymany. Nie powinno to być właściwie wadą, zwykle lubię przygnębiające i trudne dzieła kultury, ale tutaj czegoś wyraźnie mi zabrakło. Być może miałem zbyt wysokie oczekiwania po zachwycie "Nieznośną". Wciąż jest to świetny debiut autorski, zachęcający do dalszego zgłębiania twórczości Milana Kundery, co raz bardziej urastającego na jednego z moich ulubionych autorów.
8,5/10
Debiutancki "Żart", choć mniej popularny od słynnej "Nieznośnej lekkości bytu", bywa uznawany za najlepszą powieść Milana Kundery, czołowego pisarza z Czechosłowacji. Jest to powieść na poły autobiograficzna, zawierająca doświadczenia pisarza z życia w ustroju komunistycznym, ale podobnie jak przyszła "Nieznośna" to przede wszystkim, jak stwierdził sam autor,...
2021-02-10
7,5/10
Jak się okazuje, nowela "Z legend dawnego Egiptu" to nie tylko zapowiedź genialnej powieści, jaką będzie później "Faraon", ale dziełko nawiązujące do współczesnych Prusowi wydarzeń politycznych, które zaszły w Niemczech w 1887 roku. Antyczny płaszczyk oczywiście służy zamaskowaniu politycznej tematyki, a także zuniwersalizowaniu ogólnej wymowy dzieła.
Nowela Prusa ma formę przypowieści - stary faraon Ramzes, który rządził Egiptem żelazną ręką, jest umierający, władza więc prawdopodobnie przejdzie w ręce jego bardziej liberalnego następcy, księcia Horusa. Gdy poprzedni władca leży złożony chorobą nie rokującej poprawny, przyszły już przygotowuje szereg reform i zmian, które przyniosą krajowi i jemu samemu ulgę.
Zakończenie jednak nie pozostawia żadnych złudzeń, ponieważ "marne są ludzkie nadzieje wobec porządku świata". Los potrafi zaskoczyć, a fatalizm czuwa nad kruchymi śmiertelnikami. Całkiem dobra nowela, warto poświęcić jej kwadrans i zaznajomić się z historią stojącą za jej powstaniem.
7,5/10
Jak się okazuje, nowela "Z legend dawnego Egiptu" to nie tylko zapowiedź genialnej powieści, jaką będzie później "Faraon", ale dziełko nawiązujące do współczesnych Prusowi wydarzeń politycznych, które zaszły w Niemczech w 1887 roku. Antyczny płaszczyk oczywiście służy zamaskowaniu politycznej tematyki, a także zuniwersalizowaniu ogólnej wymowy dzieła.
Nowela Prusa...
2021-02-10
2021-02-11
7/10
Jak zapewne wielu ludzi, "Popiół i diament" kojarzyłem przez długi czas przede wszystkim z ekranizacją Wajdy, uznawaną za największe dokonanie tego reżysera. Film jednak jak mało który zatarł się w mojej pamięci niedługi czas po jego obejrzeniu, a gdy dowiedziałem się, że powieść została napisana przez postać znaną i dość kontrowersyjną w polskiej literaturze, postanowiłem i po nią sięgnąć.
Zaczynając od pozytywów, to na pewno dla Andrzejewskiego pewnym sukcesem jest to, jak w stosunkowo małej powieści udało mu się wprowadzić taką pokaźną ilość postaci i poplątać je ze sobą nicią fabularnych powiązań. Postacie sędziego Kosseckiego, działacza partyjnego Szczuki i młodego Maćka Chełmickiego, choć nasuwają się jako główni bohaterowie "Popiołu i diamentu", wcale nie dominują nad innymi. Autor bardzo swobodnie przeskakuje pomiędzy perspektywami, przeplata ze sobą sceny, prowadzi akcję niemal "w czasie rzeczywistym" przez zaledwie kilka majowych dni 1945 roku. Wraz z mało miasteczkową scenerią, niepełnymi rodzinami i samotnymi młodzieńcami, odniesieniami do powstania warszawskiego, przedwojennych rządów Sanacji, istnienia obozów koncentracyjnych i działalności podziemia - to wszystko sprawia, że powieść Andrzejewskiego rzeczywiście nieźle zdaje się działać jako świadectwo konkretnego czasu i miejsca, czyli Polski w ostatnich dniach II Wojny Światowej.
Ale tylko się zdaje. Problemem jest przede wszystkim jawna stronniczość Andrzejewskiego i wynikające z tego kontrowersje. Oczywiście wiadomym jest, że w czasach stalinizmu pisarz nie miał swobody w przedstawianiu powojennej rzeczywistości w sposób uczciwy. Powieść jest też krótka i na jej łamach ciężko byłoby oddać wszystkie odcienie szarości moralnej ówczesnych obywateli Polski. Niemniej jednak, znając polityczną działalność Andrzejewskiego, nie sposób nie uznać czarno-białości "Popiołu i diamentu" jako przejaw sympatii politycznych autora. Komuniści w jego powieści są przedstawieni jako niosący potrzebny w tym czasie ład i porządek, szczerze oddanych szczytnej idei, nonkonformistów zdolnych do poświęceń dla społeczeństwa. AKowcy zaś występują jako samotni i zagubieni w nowej rzeczywistości młodzieńcy, często zmanipulowani i przymuszani do wykonywania bandyckich rozkazów. Oni są popiołem historii, zaś działacze w postaci Szczuki diamentem społeczeństwa.Nie jest to kłamstwo, zapewne po części rzeczywiście tak było, ale Andrzejewski posługuje się półprawdami.
Kolejną słabością jest zmarnowany potencjał wymowy filozoficznej powieści. Pisarz w "Popiele i diamencie" zapuszcza się na tereny psychologiczno-moralne oraz społeczno-polityczne, ale wszystkie te tematy porusza niezwykle lakonicznie, czasem ledwo je sygnalizując i pozostawiając dotkliwe uczucie niedosytu. Powieść rozpaczliwie prosi się o pogłębienie swojej tematyki. Postacie wychodzą jak płaskie archetypy, pomimo złożoności wątków i naturalnie brzmiących dialogów. Jest to ostatecznie dobra powieść, ale tylko poprawna od strony językowej, z zakusami na coś więcej, ale ledwo sięgającymi ku celu. Andrzejewski stara się wywołać u czytelnika zadumę nad ludzką moralnością i narodową historią i może w kimś wywoła, ale niestety nie we mnie.
7/10
Jak zapewne wielu ludzi, "Popiół i diament" kojarzyłem przez długi czas przede wszystkim z ekranizacją Wajdy, uznawaną za największe dokonanie tego reżysera. Film jednak jak mało który zatarł się w mojej pamięci niedługi czas po jego obejrzeniu, a gdy dowiedziałem się, że powieść została napisana przez postać znaną i dość kontrowersyjną w polskiej literaturze,...
2021-02-10
2021-02-10
2021-02-10
2021-02-10
7,5/10
"Powrót posła" powstał w bardzo konkretnych okolicznościach, silnie związanych z reformami Sejmu Wielkiego, powstał na gorąco i pisany był w pośpiechu, by jak najszybciej wywrzeć pożądany efekt. I w żadnym momencie w dziele Niemcewicza nie czuć tej gorączkowości, udało mu się stworzyć trafną i zgrabną satyrę polityczno-obyczajową.
Przekaz Niemcewicza jest prosty, ale był bardzo potrzebny w ówczesnej Polsce. Należało pokazać, że jedyną dobrą drogą jest pójście z duchem czasu i dokończenie reform. Z pozoru wytworzone postacie mają wyłącznie służyć przekazowi, gdyż są zbiorami cech wyłącznie pozytywnych lub negatywnych, ale mimo wszystko czuć, że są to prawdziwe osoby, a nie tylko figury dydaktyczne. Udało się też wywołać pewien efekt komiczny, a rymotwórstwo było satysfakcjonujące. Klasyczna komedia i zapis minionej epoki.
7,5/10
"Powrót posła" powstał w bardzo konkretnych okolicznościach, silnie związanych z reformami Sejmu Wielkiego, powstał na gorąco i pisany był w pośpiechu, by jak najszybciej wywrzeć pożądany efekt. I w żadnym momencie w dziele Niemcewicza nie czuć tej gorączkowości, udało mu się stworzyć trafną i zgrabną satyrę polityczno-obyczajową.
Przekaz Niemcewicza jest prosty,...
2021-02-09
7/10
André Malraux w "Doli człowieczej" (a raczej "kondycji człowieka", jak chce tłumacz, wkładający właśnie te słowa w usta bohaterów) opowiada o nieudanej rewolucji komunistycznej w wielonarodowym Szanghaju, w czasach, gdy rozbite Chiny znalazły się pod rządami watażków. Te krwawe i gwałtowne wydarzenia z 1927 roku są tłem dla losów kilku bohaterów o różnorodnych filozofiach i powodach, dla których biorą udział w rewolucji.
Malraux opisywał wydarzenia, których był rzeczywistym obserwatorem - przebywał wówczas w Chinach, gdzie pracował dla Kuomintangu, ale powieść napisał już po powrocie do Francji. W "Doli człowieczej" jednakże nie znajdziemy próby odtworzenia tych wydarzeń - właściwie po samej jej lekturze ciężko zrozumieć, co zaszło wówczas w Szanghaju. Musiałem dokształcać się z innych źródeł, bowiem powieść nie wyjaśnia za wiele. Uważam to za dużą wadę, bo choć wątek polityczny jest właściwie drugorzędny względem filozoficznego, nie sposób inaczej zrozumieć fabułę "Doli człowieczej". Wręcz mam wrażenie, że nadal nie rozumiem do końca wszystkich aspektów tej historii, głównie z powodu pewnego chaosu narracyjnego, który panuje na kartach dzieła Malraux.
Problemem są też postacie, które choć mają własne i bardzo unikatowe motywacje, to zabrakło im charakteru. Podobnie miałem z "Dżumą" Camus, gdzie postaci też miały prezentować konkretne typy zachowań, a nie były "prawdziwe". Przez taki zabieg czułem się, jakbym oglądał papierowe figurki. Serio, nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić wyglądu tych postaci, ciągle w czasie czytania widziałem je przed oczami jako takie niewidoczne zarysy. Nie rozwikłałem też wątku postaci Ferrala - jaki on miał w tym wszystkim udział? O co chodziło z tym całym jego romansem i wizytą w paryskim banku w epilogu?
Moje odczucia byłyby znacznie gorsze, gdyby nie ładny styl Malraux (gdybym miał go ponownie porównać z Camusem, monsieur Albert wypada w moim odczuciu znacznie gorzej na tej płaszczyźnie). Naprawdę nie rozumiem faktu, że mimo pozytywnie wyróżniającego się sposobu pisania, autorowi nie udało się osiągnąć opisania przekonujących postaci. Ciekawie za to wypadły dwie obecne w książce sceny militarne - aż narobiły mi ochoty, by poczytać jakieś powieści wojenne (chociażby "Komu bije dzwon"). Czułem okrucieństwo wojny, doświadczany ból fizyczny, desperację, brak nadziei i widziałem krwawe obrazy, które wbiły mi się do głowy nawet bardziej, niż niektóre kadry z filmów wojennych.
"Dola człowiecza", mimo chaosu narracyjnego i mało interesujących postaci, to ogólnie mówiąc całkiem dość dobra powieść, która choć nie zrobiła na mnie większego wrażenia, ale wciąż warta jest przeczytania. Chociażby z tego powodu, że rzadko się zdarza, by człowiek Zachodu w tak naturalny i rzeczowy sposób zajął się sprawami Azji bez wąskiego, europocentrycznego spojrzenia.
7/10
André Malraux w "Doli człowieczej" (a raczej "kondycji człowieka", jak chce tłumacz, wkładający właśnie te słowa w usta bohaterów) opowiada o nieudanej rewolucji komunistycznej w wielonarodowym Szanghaju, w czasach, gdy rozbite Chiny znalazły się pod rządami watażków. Te krwawe i gwałtowne wydarzenia z 1927 roku są tłem dla losów kilku bohaterów o różnorodnych...
2021-02-08
2,5/10
"Wystarczy być" to po "Malowanym ptaku" najbardziej znane dzieło Kosińskiego, Polaka z pewnymi sukcesami piszącego w Ameryce. Sięgnąłem po nią po usłyszeniu gorących poleceń, więc tym bardziej moje rozczarowanie tą książką jest większe. "Wystarczy być" jest rozmiarów opowiadania, ale z jakiegoś względu powszechnie traktowane jest jak powieść.
Kosiński opowiada historię pana Losa (mr Chance'a w oryginale), samotnego ogrodnika, który z dziwnych powodów zamieszkuje posiadłość pewnego starszego człowieka. Nie ma żadnych znajomych ani nawet rodziny, a świat zewnętrzny zna tylko z telewizji, którą namiętnie ogląda. Gdy jego pracodawca i opiekun zarazem umiera, Los z powodów prawnych zostaje zmuszony do wyruszenia w wielki świat. Przypadkiem poznaje żonę poważanego polityka i zostaje zaproszony do ich domu. Swoją niewiedzę na temat funkcjonowania świata maskuje opanowaniem i wymijającymi odpowiedziami, w których zwykle nawiązuje do zajmowania się ogrodem. W ten sposób zdobywa sławę i uznanie amerykańskich kręgów politycznych, popularność w telewizji, a nawet zostaje wysunięty do kandydatury na prezydenta.
Przedstawiłem tutaj prawie całą fabułę powieści Kosińskiego, ponieważ szczerze ją odradzam i uważam ją za stratę czasu. "Wystarczy być" jest po prostu bardzo naiwne i oparte na wyłącznie jednym, niezbyt dobrze wykorzystanym motywie prostaczka. Satyra i humor są tak niewyobrażalnie puste, mało trafne i po prostu nieśmieszne. Prostacki styl Kosińskiego sprawia, że książkę czyta się z zażenowaniem, zwłaszcza niektóre sztuczne dialogi i fragmenty dotyczące seksu. Do tego zakończenie jest tak niespodziewanie urwane, że myślałem, że w moim wydaniu zabrakło stron. Po policzeniu stron i porównaniu z wersją elektroniczną znalezioną w internecie okazało się, że właśnie tak się kończy to dzieło.
Jedna z najgorszych książek, które miałem nieprzyjemność przeczytać. Jedyną jej zaletą jest mała liczba stron i brak treści szkodliwych społecznie.
2,5/10
"Wystarczy być" to po "Malowanym ptaku" najbardziej znane dzieło Kosińskiego, Polaka z pewnymi sukcesami piszącego w Ameryce. Sięgnąłem po nią po usłyszeniu gorących poleceń, więc tym bardziej moje rozczarowanie tą książką jest większe. "Wystarczy być" jest rozmiarów opowiadania, ale z jakiegoś względu powszechnie traktowane jest jak powieść.
Kosiński opowiada...
2021-02-08
8/10
"Konformista" jest jedną z najbardziej znanych powieści Alberto Moravii za sprawą równie cenionego filmu Bertulocciego. Bohaterem powieści włoskiego pisarza jest Marcello Clerici, agent służb specjalnych w służbie faszystowskiego rządu. Jest to zarazem
Moravia śledzi swojego bohatera poprzez trzy wybrane fragmenty jego życia - od istotnego okresu w dzieciństwie Marcella (prolog), moment jego ślubu z Giulią oraz misję w Paryżu (główna część powieści) aż po moment upadku faszyzmu we Włoszech. Zawarty w tytule temat powieści zaczyna być już jasny na samym początku powieści, ponieważ Marcello zaczyna podejrzewać siebie o odstawanie od powszechnie przyjętej normy, bo znajduje upodobanie w "zabijaniu" kwiatów, a potem już prawdziwym zabijaniu zwierząt. Powieść Moravii jednak nie przeradza się w zwyczajne studium osobowości psychopatycznej, bo Marcello wyrasta na człowieka, którego można by nazwać nawet porządnym, pomimo że ślepo pracuje dla faszystowskiego rządu. To na bohaterze ciągle koncentruje się uwaga pisarza, a więc i czytelnika. Problem z bohaterem jest taki, że Marcello od wspomnianego momentu w dzieciństwie czuje się ciągle boleśnie wyalienowany i przez wszystkie lata swojego życia obsesyjnie analizuje siebie oraz otaczające go społeczeństwo pod kątem dziwacznie pojmowanej przez niego "normalności", którą myli z czystym konformizmem. Moravia właśnie w konformizmie, a także w zrodzonym w dzieciństwie Marcella upodobaniu do szkoły z jej uporządkowanymi zasadami, systemem wartości i zamkniętymi mikrospołecznościami, upatruje przyczyn niezgorszego funkcjonowania ustrojów autorytarnych i totalitarnych.
Poza psychologizmem i nieoczywistą, ale bardzo udaną analizą systemu opartej niemal wyłącznie na jednym człowieku, powieść Moravii, mimo że ma prostą i wręcz pretekstową fabułę, bardzo dobrze działa również jako zwyczajny thriller szpiegowski, a w pewnym momencie nawet erotyczny, gdy pod koniec powieści tworzy się specyficzny trójkąt pomiędzy Marcellem, jego żoną Giulią i żoną dawnego profesora Marcella. Język Włocha odznacza się klarownością, wysublimowaniem, uporządkowaniem i przyjemną prostolinijnością, ale nigdy nie popada w banał. Co ciekawe, film Bertolucciego, choć właściwie wiernie przenosi całość fabuły powieści na ekran, jest pod tym względem zupełnie inny a nawet dokładnie odwrotny - pompatyczny, barokowy, z przesadnie ufantazjowaną formą, która rzadko posiada jakikolwiek dobrze umotywowany cel swojego istnienia. Między innymi dlatego powieściowy pierwowzór zdecydowanie wygrywa to porównanie.
8/10
"Konformista" jest jedną z najbardziej znanych powieści Alberto Moravii za sprawą równie cenionego filmu Bertulocciego. Bohaterem powieści włoskiego pisarza jest Marcello Clerici, agent służb specjalnych w służbie faszystowskiego rządu. Jest to zarazem
Moravia śledzi swojego bohatera poprzez trzy wybrane fragmenty jego życia - od istotnego okresu w dzieciństwie...
2021-02-08
9/10
Choć Witkacy twierdził, że powieść wg jego definicji sztuki nigdy sztuką nie będzie, to i tak za swojego życia wydał dwie całkiem sporych rozmiarów powieści - pierwszą z nich było "Pożegnanie jesieni", napisane kilkanaście lat po młodzieńczych "622 upadkach Bunga", wydrukowanych jednak dopiero kilka dekad po samobójstwie autora, który zrezygnował z jej wydawania.
Fabuła "Pożegnania jesieni", przynajmniej początkowo, jest bardzo nikła i czysto pretekstowa. Łatwo się zrazić do powieści w czasie czytania pierwszych 150 stron, gdyż wypełniają je niemalże zawiłe dialogi o filozofii metafizycznej, naszpikowane trudnymi pojęciami i Witkiewiczowskimi neologizmami (choć nie jest tak ciężko jak chociażby w "Szewcach"). Nic dziwnego, skoro sam autor "Pożegnanie jesieni" nazwał "powieścią metafizyczną". Potem jednak robi się znacznie lżej, stosunki pomiędzy postaciami i ich poglądy zostają określone i fabuła idzie wartko do przodu, a do osobliwego stylu Witkacego czytelnik zaczyna się przyzwyczajać.
Witkiewicz w "Pożegnaniu jesieni" grupę znajomych: młodych i zepsutych arystokratów, skupionych wokół melancholijnego Atanazego Bazakbala, który wciąż nie może się zdecydować pomiędzy dwiema skrajnie różnymi kobietami - drapieżnie seksualną i ciągle cudownie "nawracającą się" na kolejną wiarę Helę Bertz oraz narzeczoną Atanazego, spokojną i delikatną Zosię. Wśród kilku nakreślonych postaci moje serce skradł zwłaszcza hrabia Łohoyski, jasnowłosy homoseksualista z ciągami do kokainy (w którą wciąga Atanazego) i młodych górali. Pewne wątki, sytuacje i niektóre aspekty postaci noszą silne znamiona autobiografizmu, bowiem wystarczy zaznajomić się z życiem Witkiewicza, by odnaleźć pewne punkty wspólne - chociażby kochanka pisarza, aktorka Irena Solska, zawsze znajdzie swoje odbicie we wszystkich demonicznych kobietach z jego twórczości, a Zosia i scena jej samobójstwa w górach jest niemalże dokładną kopią okoliczności śmierci narzeczonej samego Witkiewicza. Autor buduje tu osobliwy, duszny i ciężki klimat dekadencji, z jednej strony żałosnej i śmiesznej w swej nieudolności, z drugiej strony pełnego smutku poprzez rozpaczliwe próby nasycenia się życiem, co prowadzi tylko do egoizmu i wzajemnego wyniszczania samego siebie i siebie nawzajem.
Niezwykle widoczny jest szczególny pesymizm i katastrofizm pisarza, którzy przekłada się na nastrój i wymowę powieści. Czytając "Pożegnanie jesieni" miałem szczególnie dziwne uczucie, które nie spotkało mnie nigdy przy czytaniu czegokolwiek innego - miałem wrażenie, że choć Witkiewicz rozważnie i z premedytacją używa groteski, ironii i czarnego humoru, to są tylko zasłoną dla jego frustracji rzeczywistością i śmiertelnej powagi względem tego. Tą "powieść metafizyczną" odczytuję także jako osobistą rozprawę Witkiewicza ze swoim dotychczasowym życiem, zwłaszcza z tragiczną utratą narzeczonej czy dobrowolnym zaciągnięciem się do armii rosyjskiej, w której musiał zaobserwować wiele dotkliwych nieszczęść i bezmyślnego okrucieństwa. Czasem nasuwała mi się też myśl, że jest to groteska niezamierzona, a wynikająca z odmiennego postrzegania rzeczywistości przez Witkacego, rodem z jego dziwacznych, ale intrygujących obrazów.
"Pożegnanie jesieni" jest więc bardzo trudną i momentami nużącą lekturą. Moim zdaniem dla powiększenia przyjemności z czytania (która według mnie jest równie kluczowa w obcowaniu z literaturą) byłoby skrócenie pierwszych rozdziałów powieści i ograniczenia się w nich jedynie do ściślejszego zaprezentowania postaci oraz związków i relacji pomiędzy nimi. Poza tym, pierwsza wydana powieść Witkiewicza robi naprawdę spore wrażenie wymagającym językiem, kwestiami filozoficznymi i Jednak mam wrażenie, że w czasie czytania więcej niż o metafizyce dowiedziałem się na temat samego autora, jego pełnej rozczarowania i obrzydzenia perspektywy na międzywojenny świat. Zwłaszcza zainteresowała mnie wynikająca z katastrofizmu alternatywna wizja Polski po rewolucji komunistycznej, która zachodzi w czasie szalonego urlopu w Tatrach i tchórzliwej ucieczki Atanazego i Heli do Indii. Te krótkie przejawy dystopii, zwłaszcza w ostatnim rozdziale (gdy Atanazy próbuje funkcjonować w odmienionym kraju) były naprawdę świetne, ale pozostawiły spory niedosyt. Mam nadzieję, że nasycę się tym w "Nienasyceniu".
9/10
Choć Witkacy twierdził, że powieść wg jego definicji sztuki nigdy sztuką nie będzie, to i tak za swojego życia wydał dwie całkiem sporych rozmiarów powieści - pierwszą z nich było "Pożegnanie jesieni", napisane kilkanaście lat po młodzieńczych "622 upadkach Bunga", wydrukowanych jednak dopiero kilka dekad po samobójstwie autora, który zrezygnował z jej wydawania....
9,5/10
"Nieznośna lekkość bytu" to najsłynniejsza książka napisana po czesku i jedna z niewielu, którą można określić mianem romansu filozoficznego. Kundera na przykładzie fikcyjnych postaci powiązanych związkami uczuciowymi i cielesnymi wykłada czytelnikowi swoją filozofię na temat egzystencji, a także przedstawia życie inteligencji w komunistycznych Czechach okresu praskiej wiosny.
Użyte wyżej słowo "wykłada" jest kluczowe, ponieważ Kundera ma specyficzną manierę wyjaśniania swoich przemyśleń krok po kroku, jak małemu dziecku. Bywa to momentami bardzo irytujące, zwłaszcza pod koniec książki, choć z początku miało to swój pewien urok. Jego przemyślenia i wnioski są na ogół ciekawe, choć ich autorytaryzm potwornie drażni, tak samo jak używanie silnie nacechowanych słów jak "kicz" i "gówno" w celu zwiększenia siły oddziaływania słów czasami aż do przesady. Z powodu tych filozoficznych wstawek powieść czasem zbliża się do traktatu filozoficznego, wciąż przystępnego i ciekawego, jest nim jednak tylko w przerywnikach pomiędzy opowiadaniem życiorysu czwórki bohaterów.
Związki i relacje pomiędzy czwórką głównych bohaterów i pomniejszych postaci epizodycznych są natomiast wyśmienite, wysmakowane, opisane z tytułową lekkością, w tym swoistym "flaubertowskim" tonie. Kolejne sytuacje i epizody z życia Tomasza i Teresy, Sabiny i Franza śledzi się bardzo szybko, tę książkę łatwo połknąć. Choć i tutaj drażniło mnie czasem, że Kundera nie daje czytelnikowi żadnego miejsca na jego własną interpretację, tylko wyjaśnia wszystko wprost i nie pozostawia żadnych niewiadomych, niejako narzucając czytelnikowi własne zdanie, tak jak w wypadku wspomnianej filozofii. Tutaj jednak zdecydowanie łatwiej jest to wybaczyć, gdyż związane jest to ze specyficznym stylem snutej opowieści i prowadzonej narracji, która czasem "łamie czwartą ścianę". Sama historia relacji czwórki ludzi posiada w sobie niezwykłą magię już od początkowych stron powieści, ponieważ czuć wyraźną "chemię" panującą pomiędzy nimi. Postacie są wykreowanie mistrzowsko, a przy tym sprawiają wrażenie zwyczajnych i przeciętnych ludzi, choć wywodzących się z kręgów typowo inteligenckich. Ich działania, nie zawsze sensowne i prawidłowe, dogłębnie są umotywowane. Kundera po prostu czuje specyfikę ludzkiej natury i skłania do poszukiwań głębszego sensu i logiki w egzystencji nie tylko Tomasza, Teresy, Sabiny i Franza, ale także w naszej własnej.
Jedne z najciekawszych fragmentów powieści dotyczą samych Czech, nastrojów polityczno-społecznych w czasie zimnej wojny, wydarzeń roku 1968 i życia w ustroju komunistycznym. Ciekawe, jak ta rzeczywistość była zbliżona do polskiej, ale jednocześnie inna. Łączy nas z Czechami wiele wspólnego i przez to wiele momentów książki wydawało mi się "znajomych", ale Polacy nie przeżyli prawdziwej inwazji.
"Nieznośna lekkość bytu" to naprawdę świetna książka z cudownie opisanymi relacjami i wspaniale uchwyconymi realiami czeskiego komunizmu, absolutny klasyk i pozycja, której nie można ominąć. Szkoda jednak, że Kundera przynajmniej w tej powieści ma manierę wymądrzania się i mówi wszystko wprost, co oddala tę powieść od chlubnego tytułu arcydzieła. Wciąż jednak będzie to jedno z moich ulubionych dzieł literackich.
9,5/10
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Nieznośna lekkość bytu" to najsłynniejsza książka napisana po czesku i jedna z niewielu, którą można określić mianem romansu filozoficznego. Kundera na przykładzie fikcyjnych postaci powiązanych związkami uczuciowymi i cielesnymi wykłada czytelnikowi swoją filozofię na temat egzystencji, a także przedstawia życie inteligencji w komunistycznych Czechach okresu...