-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2021-02-07
2021-03-16
6,5/10
Powieść "Ogniem i mieczem" otwiera słynną i kontrowersyjną "Trylogię", w Polsce istny popkulturowy fenomen odkąd w 1883 zaczęła być wydawana w odcinkach w warszawskiej gazecie. Do dziś "Trylogia" budzi skrajne odczucia wśród Polaków. Negatywne opinie zwykle wynikają z uprzedzenia, jakiego polscy uczniowie wynoszą w szkole do lektur (a Sienkiewicz pojawia się w programie zdecydowanie za szybko), ale zarzuty dotyczą także promowanego przez dzieła tego pisarza typowego hurrapatriotyzmu. Lubię powieści historyczne, a "Trylogia" jest sercem polskich przedstawicieli tego gatunku, postanowiłem więc w końcu zmierzyć się na poważnie z "Ogniem i mieczem", które próbowałem na własną rękę przeczytać w wieku szkolnym i wówczas niestety poległem.
Moja czytelnicza determinacja by nie porzucać a także świadomość, że znajomość tej powieści może przydać mi się na egzaminie z pozytywizmu, sprawiła że przeczytałem całość w zaledwie kilka dni bez większych problemów. Ale nie tylko to trzymało mnie przy lekturze, bo bawiłem się przecież całkiem nieźle, choć w tej recenzji zarzucę "Ogniem i mieczem" całkiem sporą liczbę wad. Zacznę jednak od tła historycznego. Realia zostały bardzo dobrze odwzorowane przez Sienkiewicza. Wynika to nie tylko z umiejętnego splecenia fikcji z historią, ale też archaizacji i stylizacji języka (w tym także narracji), by odpowiadał on czasom, w których toczy się akcja powieści. Przez to bardzo łatwo zapomnieć, że ma się do czynienia jedynie z powieścią, artystycznym wyobrażeniem Sienkiewicza na temat państwa Sarmatów u szczytu potęgi. Łatwo więc wsiąknąć w świat polskiej szlachty i kresów Rzeczpospolitej. Na moje uznanie zasługują zwłaszcza opisy prowadzenia działań wojennych (choć opisy samych starć raczej nużyły z powodu ich chaotyczności), które najbardziej zainteresowały mnie przy czytaniu pierwszej części "Trylogii". Na pochwałę zasługuje także nie stronienie przez Sienkiewicza od obrazowych opisów przemocy i okrucieństwa, wraz z popełnianiem zbrodni na ludności cywilnej i posłach (choć te będące sprawką Polaków są przez autora rozgrzeszane). W tej kwestii spodziewałem się raczej ciągłego romantyzowania wojny.
Niestety na tym kończą się zalety "Ogniem i mieczem", bo od strony fabularnej powieść jest niezwykle słaba. Zaczyna się całkiem ciekawie, ale już szybko okazuje się że została ona osnuta wokół wyświechtanego motywu "damy w opałach". Postaci są w większości słabo zarysowane, co nie pomaga urozmaicić nieciekawej fabuły - szczytem jest totalnie pozbawiona jakiegokolwiek charakteru Helena, która poza epizodem u boku Zagłoby nie robi nic. Śmiechu warty jest sam fakt, że większość "roboty" w wątku miłosnym zostaje wykonana przez polskich trzech muszkieterów, czyli Atosa (Podbipiętę), Portosa (Zagłobę) i Aramisa (Wołodyjowskiego), którzy przez pół powieści zajmują się poszukiwaniami Heleny, podczas gdy d'Artagnan (Skrzetuski) bawi się w patriotę na służbie u kapitana Treville'a (Wiśniowieckiego). No cóż, widać że w "Ogniem i mieczem" Sienkiewiczowi najbardziej zależało na podkreśleniu wymowy patriotycznej, której istotą według pisarza jest dbanie o interes wspólny a nie "prywatę", jak bywają określone poszukiwania Heleny przez księdza Muchowieckiego. Postać Bohuna jest miłym urozmaiceniem na tle bezpłciowej Heleny, wyidealizowanego Skrzetuskiego i niezbyt rozgarniętych muszkieterów.
Wszyscy wiemy, że Sienkiewicz pisał “ku pokrzepieniu serc”, czyli w celu pokazania Polakom pod zaborami, że naród dzięki solidarności potrafił w trudnych chwilach nie tylko przetrwać ale pokonać nawet największe zagrożenie. Próba wywołania w czytelnikach pozytywnych odczuć z nadzieją na odzyskanie dawnej chwały Rzeczpospolitej wymagała oczywiście pewnych przekłamań w ramach fikcji literackiej. Mity stworzone przez Sienkiewicza w dobrej wierze są niestety wciąż obecne w świadomości Polaków. Choć same wydarzenia w powieści na ogół zgadzają się z faktami historycznymi, a nawet losy fikcyjnych postaci są bardzo prowadopodobne, to Sienkiewicz przede wszystkim prezentuje czarno-biały obraz powstania Chmielnickiego. W skrócie: Kozacy są przedstawieni jako pijana dzicz ogarnięta chęcią zemsty na Polakach, a ataman Chmielnicki jest właśnie zwykłym egoistą, który rozdmuchał wojnę na Ukrainie z powodu "prywaty". Sienkiewicz ponadto księciu Wiśnowieckiemu, znanemu z warchołstwa i właśnie dbania o własny interes, przypisuje wzniosłą miłość do ojczyzny. W zasadzie jest to obraz całkowicie odwrotny od tego, jaki przedstawiają zawodowi historycy.
Jednak nie winię i nie krytykuję Sienkiewicza za to, że pisał w czasach gdy Polakom potrzebna była tego typu literatura, a dostęp do rzetelnych źródeł historycznych był utrudniony, a opracowania wybitnych historyków jeszcze nie zostały wówczas napisane. Krytykuję go za to, że w wypadku "Ogniem i mieczem" był jedynie naśladowcą Waltera Scotta oraz Alexandre'a Dumasa. Skojarzenia z "Trzema muszkieterami" (skądinąd będącymi o wiele lepszą i wciąż świeżą powieścią). Niemniej, bawiłem się całkiem nieźle, niektóre elementy humorystyczne wywołały u mnie szczery uśmiech (nie zawsze politowania), a mimo bzdurnej fabuły całkiem przyjemnie się nią śledziło. Z tych powodów daleki jestem od większego krytycyzmu, ale to wciąż literatura czystko rozrywkowa dość niskich lotów.
6,5/10
Powieść "Ogniem i mieczem" otwiera słynną i kontrowersyjną "Trylogię", w Polsce istny popkulturowy fenomen odkąd w 1883 zaczęła być wydawana w odcinkach w warszawskiej gazecie. Do dziś "Trylogia" budzi skrajne odczucia wśród Polaków. Negatywne opinie zwykle wynikają z uprzedzenia, jakiego polscy uczniowie wynoszą w szkole do lektur (a Sienkiewicz pojawia się w...
2021-02-11
7,5/10
W "Królu Olch", powieści stosunkowo mało znanego Michela Tourniera, czytelnik jest zabrany sam wgłąb Hiperborei, krainy puszcz i jezior - do Prus Wschodnich. Zanim jednak główny bohater, muskularny okularnik Abel Tiffeauges, tam w ogóle dotrze, niestety należy przebrnąć przez dość nieciekawy początek powieści, którym są "złowieszcze zapiski" bohatera. Abel, gnębiony przez rówieśników w prestiżowej szkole Św. Krzysztofa, zostaje wzięty pod skrzydła przez dozorcę Nestora. To on zaszczepia w umyśle zamkniętego sobie chłopca fascynację symboliką ukrytą w niepozornej codzienności; rzeczach, na które nikt "zwyczajny" nie zwraca uwagi.
Autor sięga tutaj do popularnych motywów freudowskich. Gdy Abel Tiffeauges dorasta, nie odnajduje się w społeczeństwie przedwojennej Francji, na co mają wpływ analizowane w dzienniku przeżycia z dzieciństwa. Dosłownym i zarazem metaforycznym wyzwoleniem jest dla niego wybuch drugiej wojny światowej. Abel bierze więc udział najpierw w "dziwnej wojnie" gdzieś w Alzacji, a po dostaniu się do niemieckiej niewoli zostaje przewieziony na wschód III Rzeszy. Prusy Wschodnie, mityczna Hiperborea, stają się dla niego nowym domem, z którym wiąże nadzieje na nadejście "czegoś", czego wyczekiwał całe swoje dotychczasowe życie. Pracowitość i potulność Abla szybko zostaje dostrzeżona przez przełożonych, co wraz z jego zdolnością przystosowania się do nowych warunków, skutkuje szybkim awansem w totalitarnym państwie.
Jeśli czytelnika, tak jak mnie, nie zainteresuje dość osobliwy portret psychologiczny bohatera, to na pewno zaciekawi bardzo dogłębne przedstawienie niemieckiej machiny wojennej w od strony cywili oraz szczegółowy opis Prus Wschodnich pod władzą nazistowską. Na podstawie prezentowanej charakterystyki nazistowskiej Niemiec, godnej wprawnego historyka, można wyrobić sobie ogólne spojrzenie na funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki państwa totalitarnego, skupionego na produkcji, służącej tylko dwóm celom - wojnie i ideologii. Ponadto ciekawe są same drobne obserwacje czynione przez Abla, oraz dostrzeżenia symbolicznego znaczenia w sytuacjach, w których dla większości ludzi po prostu nie ma głębszego sensu. Jest tu jednak naprawdę sporo wojennego klimatu, choć większość fabuły toczy się daleko od samych działań wojennych, a także atmosfery pewnej mistyczności, uzyskanej nie tylko dzięki nawiązaniom do tytułowej ballady Goethego, ale też z racji umiejscowienia akcji wśród dzikich puszcz, tajemniczych zamków i nazistowskich placówek.
Powieść napisana jest całkiem dobrze, ale potrafi zmęczyć. Do tego ciężko ją właściwie porządnie zrozumieć i zanalizować. Myślę jednak, że zdecydowanie warto po nią sięgnąć dla samego mistycznego klimatu i tematyki drugowojennej. Niemniej wypadałoby ostrzec wszelkich chętnych do sięgnięcia po powieść Tourniera - na kartach powieści znajdzie się sporo dziwności, jak chociażby specyficzna (choć według mnie daleka od pedofilskiej) fascynacja Tiffaugesa młodymi chłopcami oraz całkiem liczne fragmenty poświęcone defekcji i symboliki fallicznej. Jednak dla mnie nie było w tym nic zdrożnego, ponieważ te elementy naturalnie łączyły się z tematyką podejmowaną przez "Króla Olch".
7,5/10
W "Królu Olch", powieści stosunkowo mało znanego Michela Tourniera, czytelnik jest zabrany sam wgłąb Hiperborei, krainy puszcz i jezior - do Prus Wschodnich. Zanim jednak główny bohater, muskularny okularnik Abel Tiffeauges, tam w ogóle dotrze, niestety należy przebrnąć przez dość nieciekawy początek powieści, którym są "złowieszcze zapiski" bohatera. Abel, gnębiony...
2021-02-09
7/10
André Malraux w "Doli człowieczej" (a raczej "kondycji człowieka", jak chce tłumacz, wkładający właśnie te słowa w usta bohaterów) opowiada o nieudanej rewolucji komunistycznej w wielonarodowym Szanghaju, w czasach, gdy rozbite Chiny znalazły się pod rządami watażków. Te krwawe i gwałtowne wydarzenia z 1927 roku są tłem dla losów kilku bohaterów o różnorodnych filozofiach i powodach, dla których biorą udział w rewolucji.
Malraux opisywał wydarzenia, których był rzeczywistym obserwatorem - przebywał wówczas w Chinach, gdzie pracował dla Kuomintangu, ale powieść napisał już po powrocie do Francji. W "Doli człowieczej" jednakże nie znajdziemy próby odtworzenia tych wydarzeń - właściwie po samej jej lekturze ciężko zrozumieć, co zaszło wówczas w Szanghaju. Musiałem dokształcać się z innych źródeł, bowiem powieść nie wyjaśnia za wiele. Uważam to za dużą wadę, bo choć wątek polityczny jest właściwie drugorzędny względem filozoficznego, nie sposób inaczej zrozumieć fabułę "Doli człowieczej". Wręcz mam wrażenie, że nadal nie rozumiem do końca wszystkich aspektów tej historii, głównie z powodu pewnego chaosu narracyjnego, który panuje na kartach dzieła Malraux.
Problemem są też postacie, które choć mają własne i bardzo unikatowe motywacje, to zabrakło im charakteru. Podobnie miałem z "Dżumą" Camus, gdzie postaci też miały prezentować konkretne typy zachowań, a nie były "prawdziwe". Przez taki zabieg czułem się, jakbym oglądał papierowe figurki. Serio, nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić wyglądu tych postaci, ciągle w czasie czytania widziałem je przed oczami jako takie niewidoczne zarysy. Nie rozwikłałem też wątku postaci Ferrala - jaki on miał w tym wszystkim udział? O co chodziło z tym całym jego romansem i wizytą w paryskim banku w epilogu?
Moje odczucia byłyby znacznie gorsze, gdyby nie ładny styl Malraux (gdybym miał go ponownie porównać z Camusem, monsieur Albert wypada w moim odczuciu znacznie gorzej na tej płaszczyźnie). Naprawdę nie rozumiem faktu, że mimo pozytywnie wyróżniającego się sposobu pisania, autorowi nie udało się osiągnąć opisania przekonujących postaci. Ciekawie za to wypadły dwie obecne w książce sceny militarne - aż narobiły mi ochoty, by poczytać jakieś powieści wojenne (chociażby "Komu bije dzwon"). Czułem okrucieństwo wojny, doświadczany ból fizyczny, desperację, brak nadziei i widziałem krwawe obrazy, które wbiły mi się do głowy nawet bardziej, niż niektóre kadry z filmów wojennych.
"Dola człowiecza", mimo chaosu narracyjnego i mało interesujących postaci, to ogólnie mówiąc całkiem dość dobra powieść, która choć nie zrobiła na mnie większego wrażenia, ale wciąż warta jest przeczytania. Chociażby z tego powodu, że rzadko się zdarza, by człowiek Zachodu w tak naturalny i rzeczowy sposób zajął się sprawami Azji bez wąskiego, europocentrycznego spojrzenia.
7/10
André Malraux w "Doli człowieczej" (a raczej "kondycji człowieka", jak chce tłumacz, wkładający właśnie te słowa w usta bohaterów) opowiada o nieudanej rewolucji komunistycznej w wielonarodowym Szanghaju, w czasach, gdy rozbite Chiny znalazły się pod rządami watażków. Te krwawe i gwałtowne wydarzenia z 1927 roku są tłem dla losów kilku bohaterów o różnorodnych...
2021-02-09
9/10
"Na Zachodzie bez zmian" to książka, której nie trzeba nikomu przedstawiać, ale jednak nazwisko Remarque'a pozostaje zapomniane, wraz z innymi jego dziełami. Już po 20 stronach poczułem wielkość i zrozumiałem fenomen tej powieści - bardzo plastyczny język Remarque'a jest idealny do obrazowania horroru wojny, dzięki czemu w tym krótkim utworze czytelnik znajdzie wiele zapadających w pamięć scen i obrazów.
Wbrew temu co napisano na skrzydełkach okładki, Remarque zajmuje jasne, pacyfistyczne stanowisko w sprawie wojny i nie waha się przed komentarzem, choć jest ogólnie mało. Obrazy bronią się same. Opisy ogłuszającego hałasu ciągłego ognia, krzyków i końskich wrzasków, odniesionych przez towarzyszy brutalnych ran, zniszczenia i psychicznego szoku są najogólniej mówiąc mocne i "soczyste", choć w wypadku zniszczeń i ogólnego cierpienia nie jest to chyba dobre określenie. Świetne są także zarejestrowane przez pisarza reakcje poszczególnych żołnierzy, instynktowna chęć ucieczki czy pozostania w tyle, a także przedstawienie pewnych stosunków panujących pomiędzy żołnierzami a przełożonymi czy to w szańcach, czy w lazarecie, czy w innych placówkach wojskowych. Wrażenie robi zwłaszcza moment monologu do zabitego Francuza oraz apokaliptyczny finał powieści, w którym streszczono nastrój ostatniego roku Wielkiej Wojny. Postaci są tu słabo zarysowane, nawet główny bohater, ale nie ma to większego znaczenia dla odbioru powieści - liczy się śmierć indywidualnych jednostek, sprowadzana przez władze do statystyki. Ustami prostych żołnierzy Remarque wyraża także przekonanie, że wojna leży wyłącznie w interesie rządzących i to oni odpowiadają za wszelkie cierpienie wynikłe z jej wybuchu.
Cóż tu więcej mówić - wybitne dzieło, bardzo dobrze napisane. Co prawda, do arcydzieła brakuje według mnie głębszego psychologizmu (Remarque balansuje pomiędzy nim a behawioryzmem), a powieść prosi się także o poszerzenie wymowy filozoficznej.
9/10
"Na Zachodzie bez zmian" to książka, której nie trzeba nikomu przedstawiać, ale jednak nazwisko Remarque'a pozostaje zapomniane, wraz z innymi jego dziełami. Już po 20 stronach poczułem wielkość i zrozumiałem fenomen tej powieści - bardzo plastyczny język Remarque'a jest idealny do obrazowania horroru wojny, dzięki czemu w tym krótkim utworze czytelnik znajdzie wiele...
2021-02-07
4,5/10
"Pociągi pod specjalnym nadzorem" to dla mnie nieciekawa i dość płytka historia, do tego nafaszerowana miałkim erotyzmem. O czym jest to opowiadanie? O dorastaniu? O wojnie? O tym i o tym? Jeśli tak, przechodzi to gdzieś w tle. Dlaczego Miłosz przeszedł próbę samobójczą? Przemycony przez autora powód wydaje się być niewystarczająco umotywowany. Jaki cel miały sceny erotyczne? Nie mam pojęcia, choć akurat nie mogę odmówić autorowi kunsztu, z jakim opisał intymne spotkanie Miłosza z Wiktorią.
Ale poza tą jedną sceną, język Hrabala jest wręcz dziecinny. Wszelkie humorystyczne wstawki wydały mi się dość żenujące. Nie udało się zbudować konkretnego nastroju. Nie ma tu ani małomiasteczkowego klimatu, ani problemów dorastania, ani nie oddano brutalności wojny, która w końcu dotyka głównego bohatera. Wydaje się, że Hrabal próbował poruszyć wszystkie te tematy jednocześnie, ale krótka forma opowiadania nie pozwoliła na dostateczne rozwinięcie ich. Nawet tytułowe "Pociagi pod specjalnym nadzorem" i życie stacji kolejowej pozostają tylko odległym i mało nieznaczącym tłem. Wielka szkoda.
4,5/10
więcej Pokaż mimo to"Pociągi pod specjalnym nadzorem" to dla mnie nieciekawa i dość płytka historia, do tego nafaszerowana miałkim erotyzmem. O czym jest to opowiadanie? O dorastaniu? O wojnie? O tym i o tym? Jeśli tak, przechodzi to gdzieś w tle. Dlaczego Miłosz przeszedł próbę samobójczą? Przemycony przez autora powód wydaje się być niewystarczająco umotywowany. Jaki cel miały sceny...