-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2016-11-22
2017-02-03
„Skóra fascynująca historia” to poradnik dla każdej kobiety, która pragnie czuć się pięknie i zdrowo. Książka całkowicie odmieniła mój pogląd na pewne sprawy i po części spowodowała też moją chwilową nieobecność na blogu. Dlaczego? Autorka bezlitośnie obala wszelkie działania cudownych kosmetyków i uświadamia nam, że nasza cera obecnie znajduje się na poziomie epoki kamienia łupanego, gdzie ludzie korzystali jedynie z naturalnych składników. Pisarka twierdzi, że każda nasza „pielęgnacyjna rutyna” to istne tortury dla naszej skóry i bardziej sobie szkodzimy, niż pomagamy.
Przez całość poradnika utrzymany jest ton pół żartem pół serio, który zdecydowanie mi odpowiada. Pisząc o danej przypadłości lub problemie ilustruje to konkretnym przykładem raz bardziej, raz mniej dosłownym i jesteśmy w stanie szybko pojąć, co autor ma na myśli. Czasem wykład jest niemalże łopatologiczny, więc chłoniemy wiedzę zawartą w książce bez najmniejszych przeszkód. Od podstaw zostajemy uświadomieni, z czego i jak zbudowana jest skóra, jakie zachodzą w niej procesy, rodzaje funkcji, jakie pełni w naszym organizmie i przede wszystkim, dlaczego jest tak istotna. Autorka jako dermatolog pokazuje przykłady ze swej kariery medycznej i uwierzcie mi, niektóre nasze problemy są przy nich błahostkami. Dodatkowo przekonuje nas, że niektóre z przypadłości, na jakie cierpimy, nie są tak rzadkie, jak nam się wydaje i szybka ich diagnoza oraz rozpoczęcie leczenia może nam pomóc.
Doktorka pokazuje nam, jak prawidłowo powinnyśmy dbać o cerę, jakich składników raczej unikać w kosmetykach, a jakie są dla nas pomocne. Dla osób, które pasjonują się, kosmetycznymi nowinkami nie mam zbyt wielu dobrych wieści, bo rzeczy, jakimi na co dzień traktujemy naszą skórę, wcale nie pomagają nam w takim stopniu, jak sądzimy. Ja nieco będę musiała przeorganizować swoją kosmetyczkę, ale obiecałam sobie, że zrobię to po jeszcze jednym z tytułów, jakie mam do przeczytania z zakresu pielęgnacji. Ot, tak by te informacje potwierdzić i zająć się moją cerą tak, jak na to zasługuje, czyli najlepiej jak się da. Mam już nawet upatrzony jeden z balsamów z mocznikiem, który wspomniany jest w książce. Dajcie pomóc sobie i swojej skórze, a z pewnością będziecie wyglądać zdrowo i promiennie, nie wydając przy tym fortuny.
Musicie wiedzieć, że od dziecka fascynowała mnie biologia i przez długi okres interesowałam się głównie ludzką anatomią. Potem zaczęłam studia na wydziale biotechnologii, których niestety nie chciałam zakończyć z przyczyn finansowych. Jednak nadal fascynuje mnie ludzki organizm i przemiany, jakie w nim zachodzą. Książka rozbudziła na nowo mnóstwo pytań, na które w niedługim czasie będę musiała znaleźć odpowiedź. Między innymi intryguje mnie fakt, jak to możliwe, że przez tyle ewolucyjnych stadiów pozostała ona niemalże w niezmienionej formie. Szczerze polecam zapoznanie się z tym tytułem. Pozwolę sobie podkreślić, że nie jest to tytuł, który powinien figurować jako „książka do przeczytania” jedynie u Pań.
„Skóra fascynująca historia” to poradnik dla każdej kobiety, która pragnie czuć się pięknie i zdrowo. Książka całkowicie odmieniła mój pogląd na pewne sprawy i po części spowodowała też moją chwilową nieobecność na blogu. Dlaczego? Autorka bezlitośnie obala wszelkie działania cudownych kosmetyków i uświadamia nam, że nasza cera obecnie znajduje się na poziomie epoki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-25
Sejszysz? Nie? Tak też przypuszczałam, jesteś Nieruchomy.
Biorąc do rąk tę powieść, nie spodziewałam się, że trzymam w ręku jedną z najlepszych fantasy, jakie było mi dane przeczytać w ostatnim czasie. Lektura wprawiła mnie w pełen podziwu dla autorki nastrój. Zawdzięczam jej nieprzespaną noc, ale było warto. Należę do nieuleczalnego gatunku śpiochów, więc rzadko poświęcam sen dla jakiejś z książek, potraktujmy więc to jako komplement najwyższej rangi.
Świat, w który zostajemy wprowadzeni to okres w historii, gdzie pełno ruchów tektonicznych, wybuchów wulkanów i możemy go porównać do odległego czasu na Ziemi. Jednak jest to zupełnie inna kraina, a ludzie mają mocno rozwinięte społeczności. Każda większa wspólnota ma swoją kulturę, rodzaj architektury i dialekt. Wszystkie z nich obawiają się Sezonu, czyli okresu, w którym wszelkie prawa natury przestają istnieć, a jedyne, na czym mogą polegać to ich zapasy. Po każdej takiej porze większość z cywilizacji jednak znika z powierzchni tego świata.
Równie mocno obawiają się jeszcze jednego… roggów. Istoty te zwane inaczej górotworami mają zdolność komunikowania się z Ojcem Ziemią. Z energią wykorzystaną z ciepła i ruchu obok siebie mogą przenosić skały, uaktywniać wulkany, a potężni z nich mają wiedzę, o której zwykli ludzie (Nieruchomi) mogą jedynie pomarzyć, ale nawet ich fantazje nie będą w stanie zobrazować, do czego są zdolni.
Główne bohaterki to trzy na pozór różne kobiety znajdujące się w kompletnie innych momentach swojego życia. Na pierwszy rzut oka łączy je jedynie górotwórstwo. Czy aby na pewno tylko tyle mają ze sobą wspólnego? Kreacja bohaterów ma tutaj olbrzymie znaczenie. Szczególnie że w drugiej połowie książki osoby, z którymi zdążyliśmy się już zżyć, zaskakują nas i pewne fakty zaczynają mieć zupełnie inny wymiar. Nic więcej nie powiem, nie chcąc psuć Wam zabawy.
Zachłysnęłam się opisem świata, prawami, jakie nim rządzą i charakterystyką bohaterów. Akcja też nie przebiegała nudno. Nie wiem, czego więcej można chcieć od powieści tego typu. Znalazłam tu wszystkie elementy, za które cenię literaturę fantasy. Sam motyw końca świata, czyli rozpoczęcia się kolejnego Sezonu, który dla wielu, jak nie dla wszystkich może okazać się apokalipsą, bardzo do mnie przemówił.
Teraz pozostaje mi jedyny problem, bo na tom drugi zapewne będziemy czekać jeszcze kilka dobrych miesięcy, a ja już umieram z ciekawości, co wydarzy się dalej. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że następne części są już tworzone. Cała historia kończy się w sposób tak intrygujący, że jeśli następny tom stałby u mnie na półce, zapewne od razu bym po niego sięgnęła. Jeśli autorka utrzyma ten sam poziom, myślę, że jest w stanie zdobyć tą serią więcej literackich nagród i będą one w pełni zasłużone.
Osoby, które nie znają jeszcze autorki, a uważają się za fanów fantastyki, powinni czym prędzej zapoznać się z tym dziełem literackim. Z pewnością nie pożałujecie, a ta książka z pewnością wpiszę się bezkompromisowo na listę Waszych ulubionych tytułów. Mam nadzieję, że równie zniecierpliwieni będziecie czekać na kolejny tom przygód z Bezruchu.
Recenzja:
http://lady-flower123.blogspot.com/2017/01/kacik-czytelniczy-nk-jemisin-piata-pora.html
Sejszysz? Nie? Tak też przypuszczałam, jesteś Nieruchomy.
Biorąc do rąk tę powieść, nie spodziewałam się, że trzymam w ręku jedną z najlepszych fantasy, jakie było mi dane przeczytać w ostatnim czasie. Lektura wprawiła mnie w pełen podziwu dla autorki nastrój. Zawdzięczam jej nieprzespaną noc, ale było warto. Należę do nieuleczalnego gatunku śpiochów, więc rzadko poświęcam...
2017-01-16
http://lady-flower123.blogspot.com/2017/01/kacik-czytelniczy-kasie-west-ps-i-like.html
To nie pierwsza moja styczność z twórczością Kasie West. Na blogu mogliście znaleźć już recenzję jej poprzedniej książki, czyli „Chłopaka z sąsiedztwa”. Tym razem lektura „P.S. I Like You” minęła mi równie przyjemnie. Nie jestem w stanie określić, w czym tkwi fenomen książek tej autorki, ale czyta się je bardzo przyjemnie i lekko. Dobrych kilka godzin spędzonych z tą powieścią pozytywnie nastawiło mnie do świata i dało energię na ciężkie zakończenie tygodnia.
Główna bohaterka Lily to z pozoru typowa nastolatka. Jednak, gdy przyjrzymy się z bliska jej fascynacji do słuchania zespołów alternatywnych, grą na ukochanej gitarze i podejściem do życia zmienimy zdanie. Żyjąca z trójką rodzeństwa i rywalizującymi rodzicami w jednym domu stara się nie oszaleć. Jednak największym jej koszmarem są lekcje chemii podczas których dziewczyna ucieka myślami w muzyczny świat. Po pewnym czasie nauczyciel tego przedmiotu zauważa jej nieobecność mentalną i zakazuje jej brania na lekcję zeszytu, w którym dziewczyna zapisuje teksty piosenek oraz robi projekty ubrań. Dla dziewczyny to koniec świata. Jak będzie teraz wyglądać ta godzina, gdy ma przed sobą kartkę, którą nauczyciel po każdej lekcji będzie sprawdzał?
Lily stara się skupić na lekcjach, lecz idzie jej to opornie. Chemia zdecydowanie nie należy do jej kręgu zainteresowań. Znudzona zapisuje cytat jednej ze swoich piosenek na szkolnej ławce. Niespodziewanie na następnej chemii odkrywa, że ktoś dopisał kolejny wers. Jak to się mogło zdarzyć, że w tej nudnej szkole jest ktoś jeszcze, kto interesuje się taką muzyką? Tak zaczyna się wyczekiwanie na lekcję tej nauki ścisłej i wymiana korespondencji z nieznajomym. Co z tego wyniknie i kiedy nauczyciel zorientuje się, co tak naprawdę dziewczyna robi na lekcji?
Przyznam szczerze, że podczas lektury właśnie na momenty odczytywania korespondencji najbardziej czekałam. Intrygujące, często zabawne liściki przypomniały mi czasy mojego liceum, gdzie czasem ryzykowaliśmy, podając sobie kartki na lekcjach. W gimnazjum miałyśmy z naszą paczką nawet specjalny zeszyt, który przekazywany z rąk do rąk niósł różne teksty, anegdoty, piosenki czy też rysunki. Lektura przywołała wiele wspomnień, do których już dawno nie wracałam.
Niezbyt nachalny watek miłosny nie będzie zakłócał lektury, lecz tylko ją urozmaici. Z pewnością nie możemy zaliczyć tej pozycji do powieści przepełnionych nastoletnią miłością, gdzie zakończenie z góry przewidziane skończy się w typie „Żyli długo i szczęśliwie”. Muszę się przyznać, że nie przewidziałam końcówki i byłam pozytywnie zaskoczona, tym co zrobiła Kasie West z zakończeniem. Jednak jest jedno przysłowie, które zna każdy z nas i idealnie pasuje ono do tej powieści, jednak nie będę go przytaczać, by nie psuć Wam zabawy.
Lekka, zabawna, po prostu idealna książka na wolne popołudnie. Dzięki niej wrócicie do lat szkolnych, a jeśli jesteście uczniami, wywoła uśmiech na twarzy i może chęć poszukania ciekawego korespondenta liścików lekcyjnych. Idealna powieść dla nastolatków, lecz nie tylko, osoby dorosłe też z pewnością chętnie sięgną po tę książkę. Jestem pewna, że jeśli nie znacie poprzednich dzieł autorki, to sięgniecie po nie zaraz po przeczytaniu „P.S. I Like You”.
http://lady-flower123.blogspot.com/2017/01/kacik-czytelniczy-kasie-west-ps-i-like.html
To nie pierwsza moja styczność z twórczością Kasie West. Na blogu mogliście znaleźć już recenzję jej poprzedniej książki, czyli „Chłopaka z sąsiedztwa”. Tym razem lektura „P.S. I Like You” minęła mi równie przyjemnie. Nie jestem w stanie określić, w czym tkwi fenomen książek tej autorki,...
2016-11-28
http://lady-flower123.blogspot.com/2017/01/kacik-czytelniczy-am-chaudiere-angelina.html
Czytałam „Pięćdziesiąt twarzy Greya” – tak, przyznanie się do tego można porównać do rozboju w biały dzień bądź zbrodni zagrożonej karą śmierci na literaturze, ale zrobiłam to. Powiem więcej, nawet mi się to podobało. Pamiętam jak dziś, był to niezbyt fascynujący wykład z chemii nieorganicznej i dla zabicia czasu, profesor i tak wykładał nam książkę, która obowiązywała nas na egzaminie, oczywiście napisaną przez niego. Monotonnym głosem linijka po linijce umierałam, a wraz ze mną wkład w długopisie, bo bezmyślnie bazgrałam coś w miejscu, gdzie powinny znajdować się notatki, kto z uczniów bądź studentów tego nie zna? Moja koleżanka z ławki z wypiekami na policzkach czytała coś pod ławką. Zainteresowało mnie to i gdy tylko skończyła, poprosiłam, by pożyczyła mi tę książkę. Przeczytałam ją w jeden dzień i powiem szczerze, że była to pierwsza tego typu powieść, jaką przeczytałam.
Zachęcona obietnicą czegoś podobnego, lecz o wiele bardziej interesującego sięgnęłam po powieść dwóch homoseksualnych Pań pod tytułem „Na jej rozkazy”. Już od początku miałam pełno domysłów, jeżeli chodzi o treść tej lektury, lecz tylko kilka z nich się sprawdziło. Oczywiście znajdziemy tu relację domina – uległa. W końcu już sam tytuł nam to podpowiada. Nie jest ona jednak pozbawioną uczuć relacją opierającą się jedynie na seksie. Związek dwóch kobiet wydaje się z początku bardzo skomplikowanym związkiem, lecz gdy zaczynamy go porównywać do tych łączących ludzi heteroseksualnych, w pełni zrozumiemy obawy, nadzieje oraz wewnętrzne rozterki bohaterek. Namiętność, pasja połączyły te dwie kobiety, a jeszcze bardziej niż to zespoliła je umowa, której każda z nich niezaprzeczalnie miała przestrzegać. Pomyślmy tylko, czy słowa spisane na papierze mogą być bardziej wiążące niż emocje towarzyszące przebywaniu z drugą osobą?
Intrygująca lektura z dużą dozą pikantnych scen łóżkowych. Myślę, że nie jedynie kobiety, ale ciekawi mężczyźni równie ochoczo wkroczyliby w świat seksualnych fantazji pary homoseksualnych kobiet. Sceny są bardzo dokładnie opisywane, a każde towarzyszące zbliżeniom emocje naszkicowane z najdrobniejszymi elementami. Najpierw dowiadujemy się jak relacja domina – uległa jest budowana i na czym polega w teorii, by potem zobaczyć, jak w praktyce stosowane są zasady. Czy łatwo się do nich stosować? Jak przekroczyć niewidzialną granicę i czy w ogóle istnieją jakiekolwiek limity? Zdecydowanie przyznam, że podczas lektury kilkukrotnie zastanawiałam się, jak takie związki funkcjonują, czy fakt, że lubi się być przez drugą połówkę zdominowaną, czyni już od razu z nas osobę uległą? Na szczęście dowiedziałam się, że nie wszystko jest białe albo czarne, nawet w takich specyficznych związkach jak ten, że między tymi monochromatycznymi kolorami istnieje mnóstwo odcieni szarości.
Ja wiem, że nigdy nie byłabym w stanie zdecydować się na formalną umowę czy to z kobietą, czy z mężczyzną na podobnych zasadach jak te przywołane w książce. Czasem, gdy człowiek uświadomi sobie, jak wiele rodzajów seksu istnieje na świecie i jak różne i często niezrozumiałe ludzie mają fetysze, możemy dostać od tego gęsiej skórki. Pamiętajmy jednak o tym, że każdy z nas jest inny. Biorąc pod uwagę wszystkie nawet najmniejsze szczegóły z naszego życia jak ulubiony kolor, zespół, jedzenie, nurt artystyczny, wyciągamy jeden wniosek, że ludzie to istoty o najrozmaitszych gustach i dobrze, bo gdyby nie to nasz świat byłby po prostu nudny. Pamiętamy jednak, by w tym wszystkim nie zatracić się bezpowrotnie i przestrzegać kodeksu moralnego.
Lektura polecana przeze mnie szczególnie osobom, które są tolerancyjne i otwarte na nowe przeżycia. Może jesteś człowiekiem ciekawym innego świata niż ten znany, Tobie bliski? Moim zdaniem szczególnie spodoba się ta książka kobiecej publice, ale tak jak już wspominałam niektórym Panom, również ta powieść może przypaść do gustu. Nigdy nie wiesz, co może wzbudzić w Tobie zachwyt. Może jesteś osobą, która lubi nutkę pikanterii, a połączenie władzy, pieniędzy przyprawia Cię o mocniejsze bicie serca? Nigdy się nie dowiesz, jeśli nie spróbujesz. Swoją przygodę ze światem dominujących i uległych kobiet zacznij od pierwszych stron „Na jej rozkazy”. Nie bój się, nikt Cię tam nie powinien skrzywdzić, ale czy na pewno? Tego nie jestem w stanie Ci zagwarantować. Czytelniku, sam przekonaj się, jak wygląda ten zamknięty, mały świat. Droga do tego jest tylko jedna – lektura tej powieści.
http://lady-flower123.blogspot.com/2017/01/kacik-czytelniczy-am-chaudiere-angelina.html
Czytałam „Pięćdziesiąt twarzy Greya” – tak, przyznanie się do tego można porównać do rozboju w biały dzień bądź zbrodni zagrożonej karą śmierci na literaturze, ale zrobiłam to. Powiem więcej, nawet mi się to podobało. Pamiętam jak dziś, był to niezbyt fascynujący wykład z chemii...
2017-01-14
http://lady-flower123.blogspot.com/2017/01/recenzja-louise-oneill-sama-sie-prosia.html
„Sama się prosiła” to kolejna książka wydawnictwa Feeria Young, po której przez kilka dni nie mogłam się otrząsnąć. Pierwszą tego typu lekturą była „Co mnie zmieniło na zawsze” autorstwa Amber Smith. Tematem jednej i drugiej jest gwałt. Traumatyczne przeżycia, zmiany zachodzące w kobietach, ich zachowanie, obawy, zmiana codziennego życia to tylko niektóre z łączących powieści elementów. Dzisiejszy post będzie skupiał się jedynie na powieści autorki Louise O'Neill.
Emmy O’Donovan to normalna nastolatka. Ma wysokie mniemanie o sobie, a grono adoratorów jedynie ją w tym fakcie utwierdza. Przyjaźni się z kilkoma dziewczynami, z którymi się nie rozstaje. Od lat stanowią zgraną paczkę. Wszyscy pochodzą z niewielkiego miasteczka i znają się niemalże od dziecka. Początek przypomina zupełnie zwyczajne życie grupy nastoletnich osób.
Wszystko zmienia się w życiu Emmy jednego dnia, tylko dlaczego dziewczyna nic z niego nie pamięta? Rodzice Emmy są zniesmaczeni zachowaniem swojej córki. Nie rozumieją jej nowej, mrocznej odsłony. Matka próbuje stworzyć pozory normalnego życia, lecz z czasem sama zaczyna tracić wiarę w otaczający świat. Ojciec, udając, że problem nie istnieje, całe dnie spędza w pracy. Jedyną osobą wykazującą jakiekolwiek zainteresowanie dziewczyną jest jej starszy brat.
Opisy przeżyć wewnętrznych są jednymi ze straszniejszych, jakie czytałam. Autorce bezbłędnie udało oddać się emocje towarzyszące depresji. Przez liczne powtórzenia w tekście ukazuje nam dokładnie, co dzieje się w głowie Emmy. Czy dziewczynie zdoła ktoś pomóc? Dlaczego sama dla siebie stanowi zagrożenie? Jak zakończy się jej koszmar na jawie?
Powiem szczerze, że strona po stronie czułam, jak moje problemy stają się bardzo małe w obliczu tych, z którymi musiała zmagać się Emma. Tragedia, jaka spadła na tę dziewczynę jest niewyobrażalna i nic nie jest w stanie jej usprawiedliwić. Pewnie niektóre z Was zawahają się przy osądzie sytuacji, ale ja nie mam wątpliwości, kto zawinił. Pod koniec z pewnością spodziewacie się licznych odpowiedzi na pytania rodzące się w Waszych głowach. Czy jednak je znajdziecie?
Historia Emmy O’Donovan pozostaje na długo z nami. Przyznam, że ta opowieść jest tak wstrząsająca, że polecam ją czytelniczkom jedynie o mocnych nerwach. Sądzę, że tematyka powieści zainteresuje głównie młode kobiety, a może dla niektórych będzie przestrogą, jak niewinna impreza może przerodzić się w tragedię i zakończyć normalne życie. Proszę, byście uczyły się na błędach innych i wyciągały z nich odpowiednie wnioski, nawet jeśli popełniają je postacie fikcyjne.
http://lady-flower123.blogspot.com/2017/01/recenzja-louise-oneill-sama-sie-prosia.html
„Sama się prosiła” to kolejna książka wydawnictwa Feeria Young, po której przez kilka dni nie mogłam się otrząsnąć. Pierwszą tego typu lekturą była „Co mnie zmieniło na zawsze” autorstwa Amber Smith. Tematem jednej i drugiej jest gwałt. Traumatyczne przeżycia, zmiany zachodzące w...
2016-12-26
Świąteczna kafejka to nie tylko powieść utrzymana w bożonarodzeniowym klimacie, ale również historia prawdziwej miłości. Tego typu książki szczególnie polecam na zimowe, długie wieczory, ale sądzę, że lektura tego tekstu pomoże Wam uwierzyć w znaczenie prawdziwej miłości przez cały rok. Pamiętajmy, że czasem warto dać życiu drugą szansę i nieco ożywić wspomnienia z przeszłości.
Główna bohaterka o imieniu Bea to kobieta, która posiada własną kawiarnię. Po śmierci męża czuje przytłaczającą samotność. Trudno jej pogodzić się z faktem, że jej jedyny syn jest już dorosły i ma własną rodzinę. Szczególnie przeszkadza jej wybór partnerki, która jej zdaniem nie jest wystarczająco dobrą partią dla jej pierworodnego. Wiele niedomówień i obawa przed wyjawieniem prawy o biologicznym ojcu mężczyzny sprawiają, że ich relacja na płaszczyźnie matka-syn nie układają się najlepiej.
Bezsilność syna i synowej w wychowywaniu jej wnuczki Flory sprawiają, że małżeństwo nie radząc sobie z okresem buntu nastolatki, postanawiają by ta spędziła trochę czasu z babcią. Tak pojawia się pomysł na wspólny wyjazd do Edynburga, gdzie mieszka właścicielka kawiarni, w której świąteczne specjały są serwowane przez cały rok. Bea już wcześniej rozpoczęła z nią wirtualną korespondencję w ramach międzynarodowego klubu właścicieli kawiarni. Dla dziecka, które nigdy nie widziało śniegu, taki wyjazd może być naprawdę magiczny. Jak kobiety poradzą sobie w mroźnej stolicy Szkocji?
Cały wątek miłosny Bei i jej pierwszej miłości uznaję za piękny, ale mało prawdopodobny. Magii świąt można przypisać wiele, ale nawet z jej pomocą całość jest lekko przejaskrawiona. Moim zdaniem tego typu powieści są potrzebne, by nie stracić wiary w prawdziwe uczucia i niezwykłe połączenia wydarzeń. Sięgając po książkę, oczekujemy chwili zapomnienia. Dlatego historie, które nie miałyby prawa bytu w realnym świecie to najlepsze ekranizacje lub dzieła literackie.
Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale muszę powiedzieć, że to jedna ze świątecznych książek z najlepszą grafiką, jaką widziałam w tym roku. Może ona sugerować czytelnikowi, że w środku znajdzie mnóstwo świątecznego klimatu i opisów różnych dań. Jednak to nie temat przewodni tej powieści. Tutaj pierwsze skrzypce gra miłość - uczucie, które możemy definiować na wiele sposobów.
Książkę polecam osobom, które gustują w romantycznych historiach. Zdecydowanie tekst trafi do publiki kobiecej, która będzie w stanie zrozumieć przeżycia wewnętrzne bohaterki. Lektura poleca się w pakiecie z kubkiem gorącego kakao lub herbaty, ciepłymi skarpetami i kocykiem, obok świątecznego drzewka, na kanapie w salonie. Spokojnie, strona po stronie zakochacie się w historii Bei i jej rodziny. Tego jestem pewna.
http://lady-flower123.blogspot.com/
Świąteczna kafejka to nie tylko powieść utrzymana w bożonarodzeniowym klimacie, ale również historia prawdziwej miłości. Tego typu książki szczególnie polecam na zimowe, długie wieczory, ale sądzę, że lektura tego tekstu pomoże Wam uwierzyć w znaczenie prawdziwej miłości przez cały rok. Pamiętajmy, że czasem warto dać życiu drugą szansę i nieco ożywić wspomnienia z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-20
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/12/kacik-czytelniczy-tess-gerritsen-chirurg.html
Zapewne, gdyby nie wydawnictwo Albatros i pomysł na wydanie „Anatomii Zbrodni” długo jeszcze nie sięgnęłabym po żadną książkę autorstwa Tess Gerritsen. Oczywiście cena pierwsze tomu, czyli niecałe 8 zł i fakt, że promocji serii towarzyszyli mocno bloggerzy oraz mole książkowe też wywarły na mnie lekką presję, że muszę posiadać ten kryminał. Nim jeszcze rozpoczęto całą reklamę, już wcześniej intrygowała mnie twórczość pisarki. Moja sąsiadka wspominała mi o świetnych książkach pisanych przez tę kobietę. Wszystko potoczyło się w sposób oczywisty, czyli kupuję kolejne tomy i niemalże w momencie je „pochłaniam”.
„Chirurg” to thriller medyczny, który przyprawi czytelnika o gęsią skórkę. Siadając do tej książki, liczcie się z faktem, że niektóre ze scen przedstawionych są nad wyraz brutalne. Okaleczone zwłoki, którym brakuje narządów wewnętrznych, opisane w niesamowicie realistyczny sposób mogą niektórych czytelników odrzucić. Jednak koneserzy kryminałów i thrillerów nie będą mogli oderwać się od lektury.
Niestandardowy schemat, z którym nie spotkałam się wcześniej, nieprzewidywalne zwroty akcji oraz cała mroczna otoczka sprawiają, że wkraczamy wręcz w surrealistyczny świat seryjnych zabójców. Portrety psychologiczne ofiar i przestępców są mocno naszkicowane. Jesteśmy w stanie przejrzeć ich myśli, a w miarę zgłębiania tekstu widzimy ich najskrytsze obawy lub pragnienia. Czasami rzeczy, które z pozoru wydają się nam oczywiste, w tej powieści stają się zagadkami, które nie sposób odgadnąć.
Wartka akcja to największa zaleta tej książki. Kartki niemalże same się wertują. Złakniony zakończenia historii czytelnik jest w stanie w kilka godzin uporać się z tajemnicą mordów. Czy zakończenie go usatysfakcjonuje? To już zależy od niego. Ja, jak najbardziej po zakończeniu lektury poczułam ulgę, choć ostatnie strony sprawiały, że niechętnie przewracałam strony. Dlaczego? Tego dowiecie się sami. Nie zamierzam spoilerować, bo to najgorsze co mogłabym Wam zrobić.
„Chirurg” to doskonała lektura na to, by bliżej przyglądnąć się pracy organów ścigania. Jak to się dzieje, że sprawca zostaje schwytany? Tropy czasem mogą wysyłać sprzeczne sygnały, ale dla nich to chleb powszedni, więc wiedzą doskonale jak je odczytywać. Wiadomo, że w całym zamieszaniu nie są nieomylni, ale starają się, jak mogą, by uniknąć w całej sprawie niepotrzebnych ofiar. Czy na pewno są w stanie zrobić wszystko?
Dla kogo „Chirurg” może okazać się pozycją czytelniczą wartą przeczytania? Sądzę, że ten thriller to powieść dla fanów tematyki medycznej, a szczególnie dla osób o stalowych nerwach, które nie będą czuły zniesmaczenia podczas lektury opisów krwi i narządów wewnętrznych. Książkę polecam czytelnikom, którzy uwielbiają tajemnicze sprawy kryminalne, profile zabójców oraz ich przeżycia wewnętrzne.
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/12/kacik-czytelniczy-tess-gerritsen-chirurg.html
Zapewne, gdyby nie wydawnictwo Albatros i pomysł na wydanie „Anatomii Zbrodni” długo jeszcze nie sięgnęłabym po żadną książkę autorstwa Tess Gerritsen. Oczywiście cena pierwsze tomu, czyli niecałe 8 zł i fakt, że promocji serii towarzyszyli mocno bloggerzy oraz mole książkowe też...
2016-11-24
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-pittacus-lore.html
Rozejrzyj się wokół… Są wśród nas. Obserwują ... Problemu nie ma, jeśli nie jesteś Gardem. Przynajmniej na razie możesz czuć się bezpieczny. Wszystko zacznie Cię interesować, jak ukończą polowanie. Wtedy przyjdzie pora na ludzkość i naszą planetę Ziemię.
Nie zaczęłam od początku cyklu, czyli nic nowego w moim przypadku. Po poszukiwaniach w sieci dowiaduje się, że to trzecia część serii „Zaginiona kartoteka„. Tom ten diametralnie różni się od pozostałych części, może dlatego też nie odczułam żadnego braku informacji. Nie odniosę się do innych części, bo najzwyczajniej w świecie jeszcze ich nie znam, ale jak już dopadnę je w swoje ręce, nie omieszkam podzielić się opinią.
Głównym bohaterem jest syn dyktatora Mogadorczyków. Zostaje mu powierzone ciężkie zadanie. Ma udać się w najgłębiej skrywane myśli wroga, by wydobyć z nich istotne informacje na temat całej misji. Co, jednak jeśli w chłopcu pojawią się wątpliwości? Rodziny nie wybieramy, a dorastanie w ciągłym poczuciu misji nie należy do najłatwiejszych. Czasem jednak zdarzają się rzeczy, które mają istotny wpływ na nasze postępowanie, a zmiany, jakie w nas zachodzą, są nieodwracalne. Czy i tym razem tak będzie?
Intrygująca lektura, która pochłonęła mnie bez reszty. Trzy godziny czytania i nawet nie wiem, kiedy powieść się skończyła i pozostawiła taki niedosyt. Szczerze przyznam, że już mam w pogotowiu kolejną część, ale omyłkowo kupiłam niestety nie z tej serii, więc w najbliższym czasie czeka mnie wycieczka do księgarni.
Książka zdecydowanie polecana fanom science fiction w dość niekonwencjonalnym wydaniu. Nie czytam zbyt wielu dzieł z tego gatunku, ale zwykle akcja przeczytanych przeze mnie powieści działa się w dalszej przyszłości, a już w szczególności w przestrzeni kosmicznej lub na innej planecie, a nie na naszej Ziemi. Nikt nie chciał zawładnąć naszym światem od środka. Intrygująca, zagadkowa lektura ukazująca walkę wewnętrzną bohatera. Zdecydowanie polecam.
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-pittacus-lore.html
Rozejrzyj się wokół… Są wśród nas. Obserwują ... Problemu nie ma, jeśli nie jesteś Gardem. Przynajmniej na razie możesz czuć się bezpieczny. Wszystko zacznie Cię interesować, jak ukończą polowanie. Wtedy przyjdzie pora na ludzkość i naszą planetę Ziemię.
Nie zaczęłam od początku cyklu, czyli...
2016-11-15
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-przedpremierowo.html
Każda z nas oglądała kiedyś jakiś film z kultową Audrey Hepburn. Gwiazda filmowa uwielbiana przez miliony była ikoną swoich czasów. Jej niemalże kult przetrwał do czasów dzisiejszych. Wiele kobiet uważa ją za niezniszczalną ikonę stylu. W książce „Być jak Audrey Hepburn” znajdziemy dziewczynę, dla której filmy z aktorką takie jak „Śniadanie u Tiffany'ego” lub „rzymskie wakacje” są odskocznią od codziennych problemów.
Lisbeth, czyli główna bohaterka to dziewczyna z problemami. Jej matka, która nie stroni od alkoholu, zaplanowała już jej życie. Jej siostra, która wiecznie kłóci się z rodzicielką i ciągle imprezuje, też nie daje dziewczynie odpowiedniego przykładu. Wisienką na torcie tej rodziny jest najmłodszy brat, który jest niereformowalny i sprawia ciągłe problemy wychowawcze. Nie brzmi zbyt ciekawe? Dla wszystkich, którzy w tym momencie odpowiedzieli sobie, że życie raczej Lisbeth nie rozpieszczało mam pocieszającą wiadomość, bo nasza pannica ma oparcie w swojej babci Buni, która zawsze służy pomocną radą.
Dziewczyna dodatkowo ma swoją ostoję – szafę, w której nieustannie ogląda filmy ze swoją ulubioną aktorką, czyli Audrey Hepburn. Oczywiście, gdy w domu kroi się większa afera, a jest już za późno, by uciec do Buni, Lisbeth pakuje swoje manatki i nocuje u swojej przyjaciółki Jess, która jest stażystką w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Wszystko potoczyłoby się zapewne zgodnie z niechcianym przez Lisabeth planem matki, gdyby nie jeden dzień, który w życiu dziewczyny zmienił wszystko, a stało się to dzięki czarnej sukience, którą miała na sobie Audrey Hepburn.
Po tym przełomowym momencie życie szarej myszki zmienia się o 180 stopni. Prowadzi ona bloga na temat mody, bywa na najważniejszych imprezach w mieście. Jej życie zupełnie się odmieniło jak za dotknięciem magicznej różdżki. Dziewczyna jednak nie przeczuwa, że coś w jej perfekcyjnym planie może pójść nie tak. Zachłyśnięta sławą i nowymi możliwościami Lisabeth nie dostrzega zagrożeń, które na nią czyhają. Nie zdaje sobie sprawy, że każdy medal ma dwie strony. Nienauczona życia w wielkim świecie sama do końca nie wie, jak daleko idące w skutkach może być jej zachowanie.
W książce znajdziemy świat bogatych ludzi. Poznamy go od podszewki. Zobaczymy zalety przebywania w tym świecie, jak i jego mroczniejszą stronę. Z każdą przewróconą kartką będziemy chcieli więcej pikantnych szczegółów. Historia dziewczyny, która ma swoje pięć minut, ale nie jest jedną z zadufanych w sobie, snobistycznych córeczek bogatego tatusia. Jak bardzo różni świat bogatych od normalnych ludzi? Jak wiele trzeba poświęcić dla sławy? Dlaczego w świecie tak przepełnionym pieniędzmi nie ma nic za darmo?
Posiadanie przyjaciół to temat dość trudny w miejscu gdzie rządzi sława i pieniądze. Jeśli masz obie rzeczy, szansa na zawarcie znajomości rośnie, lecz pamiętaj, że nie będą to twoi przyjaciele, lecz jedynie ludzie, którzy wykorzystają każde twoje potknięcie. Pamiętaj, że jesteś sama, zdana tylko na siebie, nie ufaj nikomu i nie mów nic, co mogłoby zostać użyte przeciwko tobie. Brzmi niczym być podejrzanym w sprawie brutalnego morderstwa? Nie, to realne życie gwiazd. Póki nie przeczytacie, nie przekonacie się, ile wyrzeczeń niesie za sobą sława i bogactwo. Potem same zdecydujcie, która z was byłaby gotowa na takie poświęcenie.
Książka przeznaczona jest głównie dla osób, które uwielbiają Audrey, bo jest tu wiele wzmianek o niej. Przyznam szczerze, że nigdy nie fascynowała mnie biografia tej autorki, ani kinematografia, ale po lekturze musiałam obejrzeć „Śniadanie u Tiffany'ego” i choć przez chwilę poczuć magię tego filmu jak główna bohaterka „Być jak Audrey Hepburn”. Szczerze polecam na te coraz dłuższe, mroźne wieczory i zapraszam na chwilową ucieczkę w bogaty świat gwiazd Nowego Jorku. Dasz się porwać tej szalonej przygodzie?
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-przedpremierowo.html
Każda z nas oglądała kiedyś jakiś film z kultową Audrey Hepburn. Gwiazda filmowa uwielbiana przez miliony była ikoną swoich czasów. Jej niemalże kult przetrwał do czasów dzisiejszych. Wiele kobiet uważa ją za niezniszczalną ikonę stylu. W książce „Być jak Audrey Hepburn” znajdziemy dziewczynę,...
2016-11-17
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-jakub-maecki-slady.html
"Życie jest bardziej jak zbiór opowiadań. Poszarpane, nieprzewidywalne."
„Ślady” to moja pierwsza styczność z twórczością Jakuba Małeckiego. O powieści „Dygot” słyszałam kilkukrotnie i miałam ją wpisaną na listę lektur do przeczytania. Nie zdążyłam... Jeszcze. Przynajmniej na chwilę obecną tę powieść ubiegł wielowątkowy zbiór opowiadań tego autora. Zapewne, gdybym wiedziała, że mężczyzna w tak niesamowity sposób tworzy opowieści, nastąpiłoby to szybciej.
W „Śladach” spotykamy zwykłych ludzi, którzy tworzą niezwykłe historie. Kunszt słowa, jakim wykazuje się Małecki, jest nie do opisania. Książka tworzy specyficzny klimat, w którym wiele elementów układanki składa się w bardziej lub mniej spójną całość. Czytelnik próbuje z tych wszystkich skrawków ludzkich losów zbudować całość. Wiele postaci pojawia się w paru opowiadaniach. Przywoływane momenty możemy oglądać z kilku perspektyw. Dla jednych śmierć danej osoby znaczy kompletnie coś odmiennego niż dla drugich. Wszystko zależy od kontekstu relacji, zaangażowania w znajomość.
Historie kilkukrotnie składałam niczym puzzle w układance, ale pozostały pytania bez odpowiedzi. Jeden wniosek nasuwa się od razu, że nieważne czy to Warszawa, czy inne miasto, świat jest mały. Czasem osoby kompletnie z pozoru nam nieznane mogą okazać się bliskimi innych ludzi, z którymi mieliśmy styczność. Sieć związków międzyludzkich jest zawiła i nie zawsze zrozumiała, za każdym razem jednak zaskakująca.
Miłość, zdrada, nienawiść, zawiść, niezrozumienie. Tyle sprzecznych uczuć zamkniętych w jednym człowieku. Widzimy jak człowiek, powoli starzeje się, umiera. Czasem taki mężczyzna „Wiedział, że jego życie się skończyło, nie wiedział tylko kiedy.” Czas biegnie nieubłaganie. Wstajesz rano, a zamiast swojej twarzy w lustrze widzisz, jak to określa autor: jakieś pomarszczone jabłko, o którym ktoś zapomniał, wyjeżdżając na urlop. Na twojej głowie zamiast bujnej, brązowej czupryny spostrzegasz jedynie kilka siwych włosów, które jeszcze bardziej oszpecają twoją twarz. Nieznajomą, kompletnie obcą osobą jesteś ty sam, spoglądasz w lustro jeszcze raz, nie wierzysz, a jednak to ty. „Ślady” to również, a może przede wszystkim opowieść o przemijaniu. Kilkukrotnie pada przypomnienie, byśmy nie odkładali żadnych spraw na potem, bo to potem może nie nadejść. Musimy spieszyć się, kochać, umieć przebaczać i szczerze rozmawiać.
Z tej powieści możemy wyciągnąć wiele rad dla samych siebie. Nie będę przedstawiać wam bohaterów, bo uważam, że taką historię każdy z nas powinien przeżywać po swojemu. Tak jak różni są ludzie, tyle będzie opinii o postaciach. Często są one przedstawione w taki sposób, że każdy z nas na swój sposób wytłumaczy sobie zachowanie, motywy działania danej postaci. W tym miejscu jesteście tylko wy i teksty przed wami. Obiecuje, że zatracicie się w książce bez pamięci. Ja pochłonęłam ją w jakiś dzień, a następny poświęciłam na własną refleksję. Przekartkowałam powieść jeszcze z dwa razy i raz jeszcze łączyłam postaci w różne związki. Jak to mawiają niektórzy "kac książkowy" mnie dopadł i nie mogłam się skupić na żadnej innej powieści, bo jeszcze tkwiłam w świecie Małeckiego.
Sądzę, że cząstka tego świata będzie przy mnie jeszcze bardzo długo, jak i nie na zawsze. Chyba że zacznę mieć zaniki pamięci to wtedy, zapewne zapomnę. Nie omieszkam jak najszybciej zdobyć „Dygotu” i jeszcze pozwolić sobie chwilę zatracenia w świecie pełnym ludzkich historii. Książka wydawałaby się jak każda inna, po przeczytaniu zapowiedzi z ostatniej strony spodziewałam się, że może mnie czymś zaskoczyć, ale że aż tak bardzo będę zafascynowana kreacją świata — tego nie byłam w stanie przewidzieć. Cóż mam więcej powiedzieć? Polecam. Przekonajcie się sami, bo warto.
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-jakub-maecki-slady.html
"Życie jest bardziej jak zbiór opowiadań. Poszarpane, nieprzewidywalne."
„Ślady” to moja pierwsza styczność z twórczością Jakuba Małeckiego. O powieści „Dygot” słyszałam kilkukrotnie i miałam ją wpisaną na listę lektur do przeczytania. Nie zdążyłam... Jeszcze. Przynajmniej na chwilę...
2016-11-10
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-premierowo-amber.html
Po przeczytaniu opisu od wydawnictwa wiedziałam, że to książka, którą muszę przeczytać. Uwielbiam tragiczne historię i zanim książka do mnie dotarła już miałam pewne schematy na jej temat. Powiem tylko tyle, że żaden z nich się nie sprawdził. Od pierwszej do ostatniej strony przeczytałam książkę na jednym wdechu. Naprawdę zaparło mi dech w piersiach i chciałam odetchnąć z ulgą, ale nie potrafiłam. Dlaczego?
Gwałt jest rzeczą, z którą dorosłe kobiety mają ogromnie trudno żyć. Co dopiero jeśli mówimy o czternastoletnim dziecku? Główna bohaterka o imieniu Eden zostaje skrzywdzona we własnym domu. Nie może pogodzić się ze swoim losem. Osoba której ufała robi jej TO w jej własnym łóżku. Chce obudzić się z dramatycznego snu, który wokół niej się rozgrywa. Zastraszona, zawstydzona nastolatka postanawia nikomu nie mówić o zdarzeniu i żyć jakby nic się nie stało. Czy jej się to udaje?
Jak większość z Was zapewne się domyśla: dziecko bez wsparcia rodziców, terapii stacza się w mroczną stronę życia, kompletnie nie radząc sobie z otaczającym światem. Sądzimy, że nikt nie jest w stanie jej pomóc, że sama musi dotknąć dna tak głębokiego, by sparzyło ją jądro ziemi. Przyglądając się z boku, wiedząc co się wydarzyło, jesteśmy w stanie zrozumieć jej rozpacz, samotność. Niestety nikt w jej otoczeniu nie zna jej sekretu. Czy ktokolwiek dowie się prawdy? Ile czasu zajmie jej niszczenie samej siebie i uczuć ludzi ją otaczających?
Czytając tą książkę idealnie widzimy jak głębokie rozdarcie powstaje w psychice osoby zgwałconej. U naszej głównej bohaterki przejawia się to niczym schizofrenia. Nie chce ranić ludzi ją otaczających, ale nie jest w stanie zatrzymać machiny, którą uruchomiła ta tragiczna noc. Czasem czuje, że słowa wypowiadane przez nią wcale do niej nie należą. Zdarzenia rozmywają się, dzieją się obok niej, a tymczasem to ona jest w epicentrum każdej przegranej chwili jej życia. Czy cokolwiek lub ktokolwiek jest w stanie ją uratować?
W książce pełno jest momentów, gdy nastolatka ma okazję, by komuś się zwierzyć. Czytając tą powieść czasem mamy ochotę po prostu wykrzyczeć: „Powiedz to w końcu! Niech ktoś ci pomoże.”, ale nikt nas nie słyszy i zdarzenia biegną dalej swoim torem. Jesteśmy zmuszeni patrzeć na cierpienie nie tylko Eden, lecz także osób jej bliskich. Ona ich przecież nie potrzebuje. Nikt się dla niej nie liczy, nikt nie jest ważny, nikt nie potrafi pomóc. Taki świat wykreowała nastolatka w swojej głowie i bardzo ciężko wytłumaczyć jej, że to co robi jest złe.
„Wymyślam się na nowo. Wszyscy wokół to robią.” Niestety żaden dorosły z jej otoczenia nie zauważa, bądź też nie chcę widzieć przemiany jaką przechodzi dziewczyna. Wolą przyjąć do wiadomości, że to nastoletnie hormony zmieniają ich dziecko w szatana w ludzkim ciele. Okres dojrzewania nie należy do najlepszego czasu na rozwijanie więzi rodzinnych, a kontakty z nastolatkiem zwykle są zdecydowanie utrudnione. W jaki więc sposób rodzice mogli pomóc dziewczynie skoro ona cały czas się od nich oddalała? Czy dało się zrobić cokolwiek, by zaoszczędzić jej cierpienia?
Pozostawiam Was z mnóstwem pytań. Książkę trzeba przeżyć, bo to nie jest zwykła lektura do przeczytania. Musicie wczuć się w sytuację dziewczyny i mocno jej kibicować, by przezwyciężyła swój strach. Czy jej się uda? Ja już wiem, więc i Was zachęcam byście poznali jak było naprawdę, bo warto.
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-premierowo-amber.html
Po przeczytaniu opisu od wydawnictwa wiedziałam, że to książka, którą muszę przeczytać. Uwielbiam tragiczne historię i zanim książka do mnie dotarła już miałam pewne schematy na jej temat. Powiem tylko tyle, że żaden z nich się nie sprawdził. Od pierwszej do ostatniej strony przeczytałam...
2016-10-31
Nigdy nie powiedziałabym, że thriller „Ghostman” jest debiutem literackim autora. Powieść może nie od pierwszych stron, ale zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Od dawna nie pamiętam książki tak emocjonującej w pewnych momentach, żebym zaczytana przejeżdżała przystanek autobusowy. Na szczęście na półce czeka już na mnie kolejna część „Złodziejska Gra” po którą nie omieszkam sięgnąć.
W książce znajdziemy dwa czasy akcji. Trudno ocenić, który z nich jest gorszy. W jednym dochodzi do napadu na bank i w drugim, ale to dla czytelnika nie powinno dziwić, bo właśnie kradzieże ogromnych sum pieniędzy w tej powieści są tu numerem jeden. Nie ważne gdzie jest bank, ani ile pieniędzy trzeba zdobyć, ważne jak. Pierwszy czas to przeszłość i to w niej znajdziemy powód dlaczego główny bohater Ghostman będzie musiał wziąć w wydarzeniach obecnych i ratować operację, która rozgrywała się zaledwie kilka godzin wcześniej. Dlaczego jego teraźniejsze zadanie można określić mianem brania udziału w wyścigu z czasem?
Porywająca historia, która pokazuje nam cały mechanizm działania ludzi pałających się rabowaniem banków od lat. Z bliska możemy przyjrzeć się profesji każdego człowieka zaangażowanego w akcję. Znajdziemy tu ekspertów od ucieczek, otwierania sejfów lub dobrego odgrywania swoich ról oraz szybkiego znikania, czyli tzw. Ghostmenów. Nigdy nie wiesz z kim do końca masz do czynienia i co kieruje drugą osobą. Zagadki czają się za każdym rogiem, a osoba którą wydaję Ci się, że znasz może w kilka minut zmienić tak swój wygląd oraz sposób bycia, że nie uwierzysz, że kiedykolwiek wcześniej ją spotkałeś.
Czy i tym razem uda się bezpiecznie wykonać robotę i tak po prostu jak zawsze zniknąć? Nasz główny bohater to jeden z najlepszych w swoim fachu. Inteligencją przewyższa większość osób, a jego introwertyczny sposób bycia jest na swój sposób urzekający. Do tego dołóżcie dziwne hobby i już macie pokrótce profil zbrodniarza, ale czy na pewno?
Czytając powieść czasem zapominałam, że mężczyzna jest w świetle prawa zły. W sumie nie tylko większość jego czynów można podpiąć pod któryś z paragrafów w kodeksie karnym, ale też każdy szanujący moralność człowiek nie poparłby jego zachowania. Jeśli już zaczynałam myśleć o nim jak o w miarę normalnych człowieku zawsze na drodze stawało mi jakieś wydarzenie, które dyskwalifikowało ten pogląd i system wartości tego człowieka.
Osobiście polubiłam ten czarny charakter co niezbyt często mi się zdarza. Myślami już jestem w kolejnej części i nie mogę się doczekać kolejnej akcji zbrodniarza. Idąc czasem ulicą pełną ludzi wyobrażam sobie, że któryś z nich mógłby być takim złodziejem. Jeżeli ot tak po prostu potrafią zniknąć zmieniając tożsamość i mają jeszcze do tego potrzebne dokumenty? Kto wie jakich ludzi mijamy na co dzień na ulicy?
Nigdy nie powiedziałabym, że thriller „Ghostman” jest debiutem literackim autora. Powieść może nie od pierwszych stron, ale zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Od dawna nie pamiętam książki tak emocjonującej w pewnych momentach, żebym zaczytana przejeżdżała przystanek autobusowy. Na szczęście na półce czeka już na mnie kolejna część „Złodziejska Gra” po którą nie omieszkam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-31
Dlaczego nowy Harry Potter mnie NIE zachwycił?
Z nocy z 21 na 22 października miała miejsce premiera nowej, ósmej części kultowej sagi fantasy dla młodzieży, której chyba już nikomu nie trzeba przedstawiać, zatytułowanej „Harry Potter i przeklęte dziecko”. Każdy mugol o tym wiedział i przy tej premierze nie zabrakło koczowania przy księgarniach lub kupna egzemplarzy premierowych w Internecie. Wchodząc w noc premiery na instagrama wszystkie najlepsze zdjęcia oznaczone czymkolwiek związanym #książką lub #czytam przedstawiały okładkę tej powieści. Ja również zafascynowana co tu znowu podzieje się w Potterowym świecie poszłam do przybytku zwanym Biedronką i dwa dni po premierze znalazłam swój upragniony egzemplarz zakopany w środkach czystości przy kasie. Pierwsze co przyszło mi na myśl to fakt, że to musiało być przeznaczenie, że książkę dorwałam i czym prędzej kończąc niedzielną pracę, wróciłam do domu, zrobiłam sobie kubek gorącej kawy i wzięłam się do lektury.
Euforia nie trwała jednak długo. Po niespełna trzech godzinach książka była już zaliczona do pozycji przeczytanych, a niesmak jaki pozostawiła chyba jeszcze na długo mi będzie towarzyszył, a jeśli autorce przyjdzie na myśl kolejna książka w formie scenariusza to zdecydowanie podziękuję. Jeśli mam być z Wami zupełnie szczera to gdybym wiedziała jak książka jest skonstruowana i że brakuje w niej najlepszych opisów, a wydarzenia w niej przedstawione to w sumie powrót do poprzednich części to te 25 zł wolałabym wydać na bilet do kina lub na jakąś książkę wartą przeczytania.
Nie należę do osób, które przeczytały wszystkie części, ale od pierwszego do piątego tomu serii niektóre tytuły były czytane przeze mnie po kilka razy. Jako nastolatka ubóstwiałam Rowling za opisy magicznego świata, kreacje bohaterów i utrzymywanie niezwykłego klimatu. Tutaj zabrakło tych wszystkich czynników. Jak to w scenariuszu bywa opisy ograniczone do potrzebnego minimum. Cechy bohaterów poznajemy jedynie po słowach jakie wypowiadają, tak też jest z emocjami, które odczuwają w danym momencie. Klimatu nie ma kompletnie żadnego w moim odczuciu. Książkę tą uratował jedynie fakt, że osoby, które czytały całą serię mogą jedynie zobaczyć kilka alternatywnych zakończeń wydarzeń z poprzednich serii, ale to moim zdaniem jedynie gdybanie na temat tego co by się stało jakby pewne zdarzenia potoczyłyby się innym torem.
Harry przedstawiony jako 40-letni mężczyzna borykający się z rodzicielskimi problemami to nie chłopak, którego pokochał cały świat. W moim odczuciu ta część serii napisana w klasyczny sposób jak poprzednie miała szansę na sukces, ale tym scenariuszem autorka popsuła nam całą zabawę. Mam niemiłe wrażenie, że ta książka była już dość mocno wymuszona na autorce, ale ja zawsze będę jej wierną fanką, a ta książka pójdzie u mnie w niepamięć.
Dlaczego nowy Harry Potter mnie NIE zachwycił?
Z nocy z 21 na 22 października miała miejsce premiera nowej, ósmej części kultowej sagi fantasy dla młodzieży, której chyba już nikomu nie trzeba przedstawiać, zatytułowanej „Harry Potter i przeklęte dziecko”. Każdy mugol o tym wiedział i przy tej premierze nie zabrakło koczowania przy księgarniach lub kupna egzemplarzy...
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-premierowo-beata.html
„Czego oczy nie widzą” autorstwa Beaty Tadli to biografia głównie z życia telewizyjnego autorki, która właśnie dziś miała swoją premierę. Czytając tę relację, raz jest nam do śmiechu, innym razem zbiera się nam na płacz. Tekst zdecydowanie ułatwia nam wkroczenie do świata po drugiej stronie magicznego ekranu. Dziennikarka pokazuje nam wszystkie zalety i wady swojej pracy. Czy kiedykolwiek myślałeś co dzieje się w studiu nagraniowym, czy też należysz do grona osób, które tylko krytykują osoby widoczne na ekranie? Tak, zdecydowanie to drugie, łatwiej wyrażać nam opinię na temat przejęzyczenia, ubioru, wyglądu prezenterki niż wyobrazić sobie w jak wielkim stresie pracują osoby w telewizji.
W powieści znajdziemy kilka komicznych sytuacji, gdzie śmiech gra rolę pierwszoplanową. Rozbawiły mnie pewne sytuacje i sama przypominałam sobie stresujące sytuację, gdzie nie powinnam się nawet uśmiechać, a ja buchałam chichotem na całą salę. Czasem nasz organizm ma inny plan na odreagowanie danej sytuacji i niestety nic z tym nie zrobimy. Jesteśmy tylko ludźmi, a nie robotami bez uczuć i czy to się niektórym podoba, czy też nie, bo to „nieprofesjonalne”, trzeba ten fakt zaakceptować. Autorka w niesamowity sposób wyraża jej walkę z emocjami na antenie bądź też już po wyjściu ze studia. Dokładnie pokazuje nam, jak przeżywała różne sytuacje oraz to, że jej praca nie wygląda tylko w taki sposób, że dziennikarka „Przyjdzie sobie na godzinkę, coś tam przeczyta i do domu”. Niestety czasem cały swój bagaż złych wiadomości ciągnie ze sobą do domu, a jeszcze po pracy bacznie obserwuje najświeższe informacje, by czegoś więcej dowiedzieć się w jeszcze niewyjaśnionej, zwykle tragicznej sprawie.
Pani Beata Tadla pokazuje jak bacznie, ona ogląda serwisy informacyjne, jak wyłapuje błędy. Niestety tak jest w każdym zawodzie, w którym spędzi się więcej czasu. Ja tak samo zachowuje się w restauracjach, kawiarniach, barach. Każde niedociągnięcie, które normalni ludzie bagatelizują, dla mnie jest jak błąd kardynalny. Ostatnio preferuje zamawianie jedzenia na wynos. Mam kilka miejsc, do których chodzę, ale zwykle pracują tam moi znajomi lub obsługa jest na przyzwoitym poziomie. Zgodzicie się ze mną, że spędzając lata w danej branży, starając się osiągnąć niemalże perfekcyjny poziom, każde potknięcie osoby na podobnym stanowisku od razu wyłapujemy i drażni was to?
Najbardziej w pamięci zostanie mi jedna sytuacja opisana w książce. Nie chcę spolerować ani psuć Wam zabawy, ale moment, gdy dziennikarka opisuje dzień katastrofy smoleńskiej, który zapadł mi w pamięć. Akurat w tym dniu oglądaliśmy rano telewizję z moimi rodzicami. Jak zawsze był to TVN24. Pamiętam zdziwienie malujące się na naszych twarzach jak docierały to coraz nowe informacje. Pamiętam również wyczekiwanie przed telewizorem na najnowsze informacje na temat tragedii. Pamiętam panią Beatę i odczytywanie listy nazwisk poległych. Czytając tę książkę, odtwarzałam w pamięci wszystkie moje wspomnienia z tego smutnego dnia i porównywałam je z opisem dziennikarki ze studia. Jednego jestem pewna. Na pewno ja nie nadaję się do tego typu pracy. Pani Beata to dla mnie silna kobieta, z pasją wykonująca swój zawód, która wielokrotnie pokazywała nam, jak powinna wyglądać praca dobrego dziennikarza.
Książkę polecam każdemu, bez żadnych wyjątków. Zarówno mężczyzną jak i kobietą. Niemalże wszyscy mamy teraz telewizory w domach, a jeśli ich nie mamy to, chociaż laptopy z dostępem do Internetu, które umożliwiają oglądanie wiadomości, filmów, seriali. Warto wiedzieć więcej o tym, co dzieje się po drugiej stronie. Jak wygląda praca reporterów, dziennikarzy, prezenterów i dlaczego moim zdaniem to jeden z trudniejszych zawodów. Sądzicie, że nadawalibyście się do tego typu pracy? Warto przed odpowiedzeniem sobie na to pytanie sięgnąć po tę lekturę. Osoby, które jakiekolwiek plany na przyszłość wiążą z branżą dziennikarską, powinny wpisać ten tytuł na listę książek obowiązkowych.
http://lady-flower123.blogspot.com/2016/11/kacik-czytelniczy-premierowo-beata.html
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Czego oczy nie widzą” autorstwa Beaty Tadli to biografia głównie z życia telewizyjnego autorki, która właśnie dziś miała swoją premierę. Czytając tę relację, raz jest nam do śmiechu, innym razem zbiera się nam na płacz. Tekst zdecydowanie ułatwia nam wkroczenie do świata po drugiej stronie...