-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2024-05-14
2024-05-06
2024-02-19
2023-07-14
2024-02-12
2024-02-11
2024-02-04
W porównaniu z dzisiejszą kulturą i temperaturą sporów polsko-polskich ta książka to nie pamflet, a ledwie krytyka emigracyjnego środowiska II wojny światowej i okolic. Krytyka skażona kontrowersją przybycia antykomunistycznego Cata do PRLu. To rzeczy w zasadzie nieistotne w obliczu ciężaru ,,Londyniszcza", które jest totalną miazgą polityki polskiej w stosunku do Wielkiej Brytanii w XX wieku. I dziś, po kilkudziesięciu latach od wydania, dalej głośniejsze są echa ,,Czerwonych maków..." i miłość do Churchilla, nie mniejsza niż do Napoleona, niż te oceny, które padają na kartach książki. Mity utrwalone i u nas i na Zachodzie, co pokazuje choćby wydana w 2017 roku pozycja ,,O tyranii", gdzie Snyder mógł zupełnie ,,bezkarnie" napisać taki akapit:
,,Brytyjczycy nie odnieśli żadnych znaczących zwycięstw i nie mieli silnych sojuszników. Do wojny przystąpili, aby wesprzeć Polskę, co wydawało się przegraną sprawą."
Książka Mackiewicza jest druzgocąca w swojej aktualności...
W porównaniu z dzisiejszą kulturą i temperaturą sporów polsko-polskich ta książka to nie pamflet, a ledwie krytyka emigracyjnego środowiska II wojny światowej i okolic. Krytyka skażona kontrowersją przybycia antykomunistycznego Cata do PRLu. To rzeczy w zasadzie nieistotne w obliczu ciężaru ,,Londyniszcza", które jest totalną miazgą polityki polskiej w stosunku do Wielkiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-28
2015
2023-11-27
2023-11-22
2023-11-08
2023-10-17
Choć nie sposób odmówić Mearsheimerowi wielu ciekawych tez i trafnych wniosków, to całe jego rozumowanie obarczone jest atakowaniem chochoła. Chochołem jest liberalny Zachód, który chce oświecać maluczkich, nieść pokój i czynić narody Wschodu na swój wzór. Głupiutki Zachód robi to wszystko z powodu IDEOLOGII. Problem w tym, że taki Zachód nie istnieje i nigdy nie istniał, cywilizacje budowane są na przemocy i oszustwie, a wygrywają te które czynią to najskuteczniej i to właśnie zrobił Zachód, poza pewną dozą soft power będącej dodatkiem czy też opakowaniem do powyższych. I co nie powinno zaskakiwać - robi to dalej. I tylko w takim układzie, gdyby taki Zachód naprawdę istniał, teorie amerykańskiego politologa miałyby sens. Wtedy można takiemu słabemu Zachodowi przeciwstawić polit-chada 10/10, który bezwzględnie prowadzi złożoną grę na światowej szachownicy nie licząc się z życiem ludzkim i dzięki temu oszczędzając tysiąckrotnie więcej istnień i czyniąc świat naprawdę lepszym.
Zawsze początek czytania artykułów i książek czy słuchania wykładów Mearsheimera jest fascynujący, bo Amerykanin to wybitny, doświadczony życiowo i oczytany erudyta. Dalej wpada się jednak na dziury i sprzeczności, a pod koniec, gdy już zbierze się wszystkie argumenty autora, to pozostaje pytanie czy jest tam, poza pewnymi banałami, jakakolwiek wartościowa treść...
A jednak - chochoł z teorii Mearsheimera to dokładnie taki Zachód jaki wyobraża sobie większość ludzi w Polsce. I właśnie dla ludzi z państw średniej wielkości, państw które są położone w regionach, w którch dochodzi do sporów, lektura ,,Wielkiego Złudzenia" może być doskonałą odtrutką na miraż ,,integracji", ,,moralnej dominacji Zachodu" i ,,końca historii".
Choć nie sposób odmówić Mearsheimerowi wielu ciekawych tez i trafnych wniosków, to całe jego rozumowanie obarczone jest atakowaniem chochoła. Chochołem jest liberalny Zachód, który chce oświecać maluczkich, nieść pokój i czynić narody Wschodu na swój wzór. Głupiutki Zachód robi to wszystko z powodu IDEOLOGII. Problem w tym, że taki Zachód nie istnieje i nigdy nie istniał,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-23
2023-09-07
2023-08-18
2023-05-09
Królestwo naskórkowych analiz, gdzie wiedza na poziomie działów technicznych popularnych portali przeplata się z banałami jak od najaranego licealisty, który przeczytał kilka książek i przepełniony jest pychą, o którą oskarża wszystkich wokół. Żeby to wszystko tworzyło strukturę i miało pozór spójnego systemu myślenia, zatopione jest w parareligijnych newage'owych wibracjach. Erudytyzm(?), bo nie erudycja, na poziomie niewiele wyższym niż tuzów pokroju Karonia, Krajskiego czy pana w furażerce, tylko z użyciem gładszego języka i odwołując się do głównonurtowych poglądów. Gdyby Harari ten wywód zbeletryzował i wydał to jako książkę w stylu hard science fiction, to przeszłaby bez echa, walając się w dużych koszach w elektromarketach wśród setek podobych historii z całego świata. A tak mamy wielką syntezę i filozoficzny monolit.
Królestwo naskórkowych analiz, gdzie wiedza na poziomie działów technicznych popularnych portali przeplata się z banałami jak od najaranego licealisty, który przeczytał kilka książek i przepełniony jest pychą, o którą oskarża wszystkich wokół. Żeby to wszystko tworzyło strukturę i miało pozór spójnego systemu myślenia, zatopione jest w parareligijnych newage'owych...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-02
2023-04-29
2006
Literatura dygresyjna, przez dużą część książki niestety w tym złym znaczeniu tego pojęcia.
Mackiewicz szeroko kreśli portret epoki końca Polski przedrozbiorowej, a spajać tę całą narrację ma osoba Stanisława Augusta... Ale czy rzeczywiście spaja? Ujawnia się tu wada pisarstwa Cata, który, gdy sięga w dawne sobie czasy bez aktualnego kontekstu politycznego, bez wymuszającego spójność myśli szkieletu, płynie bardzo szeroko i zygzakami. I zamiast ciekawić czytelnika, wypluwa z siebie wszystko, co wie na dany temat. Płynie tak odważnie, że widać tu zachwyt samym sobą i swoim obeznaniem, gdzie sedno ginie w oceanie nieistotności, w bogactwie wzmianek, mówiących równie dużo, co hasła z kieszonkowej encyklopedii, wstawianych chyba tylko po to, żeby pokazać się jako właśnie taka żywa encyklopedia. I niestety ten sposób pisania bardzo się zestarzał, bo współczesny czytelnik, który sięgnie po taką lekturę, na wiele lądów odwiedzanych przez Mackiewicza dotarł już wielokrotnie wcześniej i będzie się nudził, nie mając niestety możliwości krzyknąć do autora ,,Ad rem!"
,,Stanisław August" to doświadczenie obcowania z wybitnym umysłem, który nie potrafi filtrować przekazywanych informacji. Męczący tiktokowy chaos, gdzie wątki zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Pisarska swada Cata świetnie sprawdza się, gdy mówi o sprawach sobie współczesnych. Jego droga twórcza i polityczna spisywana na kartach książek, pozwala nam wraz z nim płynąć przez wydarzenia XX wieku. Mackiewicz jest wtedy żywym świadkiem historii i ujawnia rzeczy niedostępne w innych źródłach. Bardzo dobrze czyta się go również, gdy pisze o sprawach ogólnych, zagranicznych, jak najdalszych od naszego kraju. Jednak gdy bierze się za bary ze sprawami polskimi, które znać może tylko z innych opracowań, jego bardzo wybiórcza interpretacja historii, bez stałej kontroli zdaniem polemicznym, jest ciężka do przejścia. Pióro Cata traci wtedy swój czar i wybitność.
Literatura dygresyjna, przez dużą część książki niestety w tym złym znaczeniu tego pojęcia.
więcej Pokaż mimo toMackiewicz szeroko kreśli portret epoki końca Polski przedrozbiorowej, a spajać tę całą narrację ma osoba Stanisława Augusta... Ale czy rzeczywiście spaja? Ujawnia się tu wada pisarstwa Cata, który, gdy sięga w dawne sobie czasy bez aktualnego kontekstu politycznego, bez...