-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel12
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2022-01-11
2022-01-21
2022-02-04
2021-01-04
2022-01-16
2021-12-21
2022-01-11
Święta Bożego Narodzenia to umowny czas przebaczania i spokoju, o czym w 1976 roku zapomnieli mieszkańcy małej wsi Zrębin. Wiesław Łuka opisał jedną z najgłośniejszych polskich zbrodni, którą wówczas z zapartym tchem śledził cały kraj.
Sprawa ta odbiła się szerokim echem w mediach i kulturze - na jej podstawie stworzono reportaż, film, powieść, a nawet przedstawienie teatralne.
Wspomnianej nocy na jednej z wiejskich szos zabito chłopca, mężczyznę i kobietę w ciąży. Od początku mieszkańcy Zrębina zawarli pakt milczenia, utrudniający organom śledczym wnikliwe przeanalizowanie dowodów oraz wydarzeń. Sprawa mogłaby się wydawać prosta, ponieważ dość szybko okazało się, że w chwili jej zajścia na miejscu było obecnych kilkudziesięciu świadków. Ale czy więcej oznacza lepiej? Na pewno nie w sytuacji, gdy każdy z kolejnych świadków postanawia wymyślić nową wersję wydarzeń lub kilkukrotnie wycofuje się ze swoich wcześniejszych zaznań. Na domiar złego ich działania okazują się nie być niezależne, a sterowane są przez pewną wpływową rodzinę. Warto sobie w tym miejscu uświadomić, że w sprawę zaangażowana była ludność wiejska, czyli w większości ludzie niewykształceni, zabobonni i skorzy do zemsty. Zaściankowa społeczność charakteryzuje się tym, że nie zapomina, nawet tego, co wydarzyło się przed laty. Takie właśnie było podszycie tej zbrodni - w dalekiej przeszłości doszło do gwałtu i zbrodni, które na lata zwaśniły dwie rodziny. Od tego czasu żyli w niezgodnie, a po latach sytuacja została zaogniona przez kradzież weselnych wędlin. Wyroby mięsne stały się jabłkiem niezgody, w jakiś sposób przyczyniającym się do późniejszej tragedii. Wspomniałam, że podczas zabójstwa obecni byli świadkowie, większość z nich była pod wpływem alkoholu, jednak nie to wpłynęło na ich mgliste zeznania. Prawie każdego człowieka można przekupić, a jak się okazało - mieszkańców Zrębina najłatwiej przekonać pieniędzmi i religią. Wszyscy obecni na miejscu zbrodni zostali opłaceni przez Króla Zrębina, dysponującego dużym majątkiem. Dodatkowo zaaranżował on przysięgę, podczas której świadkowie zbrodni uronili z palca kroplę krwi i pocałowali święty medalik.
Czy można sprzeniewierzyć się Bogu i mamonie? Co to, to nie - nawet, gdy idzie o ludzkie życie, bo co innego, gdyby chodziło o żywot wiejskiej krowy (jedna z przesłuchiwanych wspomniała, że nie zwróciła uwagi na mordowaną kobietę, ale inaczej zareagowałaby, gdyby to była krowa).
Tyle o historii, która ze względu na swój charakter jest ciekawa. Jednak sam reportaż w ogóle nie przypadł mi do gustu, a wręcz był niezjadliwy i męczący. Wiem, z czego może to wynikać - Łuka oddaje głos bohaterom, a niektórzy z nich nie skończyli nawet podstawówki, dodatkowo posługują się gwarą, co sprawia, że standardowy język autora miesza się z nacechowanym stylistycznie językiem mieszkańców wsi. Dodatkowo cała historia jest poszatkowana - to z kolei może oddawać chaos, panujący podczas trwania przesłuchań i rozprawy. Czytając, ma się wrażenie, że wątki co chwila mieszają się, potarzają, później znów mieszają i powtarzają - dla mnie jest to mocno niestrawne. Ostatnim elementem utrudniającym skupienie jest dziwny układ tekstu na stronie - pojawia się mnóstwo akapitów, przerw i na domiar złego - co kilka zdań pojawia się wyboldowana czcionka! Te wszystkie wyróżniki powinny być w jakiś sposób wyważone, bo przestają mieć znaczenie.
Mnie się nie podobało.
Święta Bożego Narodzenia to umowny czas przebaczania i spokoju, o czym w 1976 roku zapomnieli mieszkańcy małej wsi Zrębin. Wiesław Łuka opisał jedną z najgłośniejszych polskich zbrodni, którą wówczas z zapartym tchem śledził cały kraj.
Sprawa ta odbiła się szerokim echem w mediach i kulturze - na jej podstawie stworzono reportaż, film, powieść, a nawet przedstawienie...
2021-06-10
2021-01-11
2022-01-09
Lata dwudzieste poprzedniego wieku to czas odpowiedni niemalże dla każdego, kto marzył o pieniądzach i szybkiej karierze (czyli dla każdego, bo pieniądze szczęście dają). Po wojnie ludzie uwierzyli, że nadeszła chwila stabilizacji i względnego spokoju. Niektórzy idealnie wykorzystali odwilż, by zachłysnąć się drogim szampanem i dobrym jazzem. Droga na szczyt jednocześnie wiąże się z zatracaniem moralności i jeszcze szybszym odrzuceniem dotychczasowych wartości, o czym przekonamy się śledząc losy bohaterów.
Bohaterowie książki to młodzi ludzie, którzy zdążyli wspiąć się na sam szczyt i grzeją swoje posady, a właściwie ich kariera zdaje się chylić ku upadkowi. Moglibyśmy się zastanawiać - w jaki sposób znaleźli się tam, gdzie teraz są? Ale odpowiedź wydaje się być więcej niż oczywista, bo albo odziedziczyli wszystko po przodkach, albo znaleźli się na górze społecznej hierarchii w jakichś dziwnie podejrzanych okolicznościach. Narrator i jednocześnie jeden z bohaterów - Nick - jest dość nudnym człowiekiem, wiodącym jeszcze nudniejsze życie. Ale za to mieszka w barwnej okolicy, gdzie może spotkać takie osoby, jak tytułowy Gatsby. Kim jest Wielki Gatsby? Właściwie nikim i wszystkim jednocześnie. Przez większość postrzegany jako członek finansjery, morderca, chodząca tajemnica. Jest człowiekiem, o którym każdy potrafi coś powiedzieć, ale nikt go nie zna. Nie będę wspominać o pozostałych bohaterach, bo są płytcy, a ich życie kręci się wokół romansów, zdrad, pieniędzy, alkoholu i przede wszystkim nudy. Nick Carraway jako jedyny wydaje się patrzeć trzeźwo i nie zatracać w świecie półprawd - ale czym jest świadomość, gdy otaczasz się ludźmi skąpanymi w próżności. Kłamstwa i ciąg nieszczęśliwych wypadków doprowadzają do śmierci przypadkowych bohaterów, na pogrzebach których nie zawitają tłumy ich rzekomych przyjaciół.
Ten świat przedstawia wszystko to, czego jesteśmy świadomi lub to, o czym słyszymy każdego dnia - romanse, zdrady, kłamstwa, manipulacja, zaślepienie, bogactwo materialne i upadek moralny, szemrane interesy, dekadentyzm. Książka Fitzgeralda nie wnosi właściwie niczego nowego oraz nie pokazuje niczego znanego w nietuzinkowy sposób. To, co należy oddać autorowi to niewątpliwie jego dosadny styl i włączenie ówczesnej jemu historii w opisywane wydarzenia. Lektura nie wiąże się z żadnymi doznaniami literackimi ani emocjonalnymi, bohaterów nie potrafię polubić, bo są głupi i próżni. Książka Fitzgeralda jest bardzo poprawna w swojej wymowie - kończy się gorzko i daje do zrozumienia, że sława i pieniądze to nie wszystko, co potrzebne jest do zyskania szacunku, a przyjaciół może jednak poznajemy w biedzie czy tam pieniądze szczęścia nie dają (ale za te same pieniądze kupuję książki, więc już sama nie wiem).
Poza tym z całego serca polecam to konkretne tłumaczenie, ponieważ w pełnej krasie pokazuje ostry niekiedy język Fitzgeralda i nie pomija wielu wątków, które zatarte zostały w poprzednim przekładzie, no i posiada przypisy.
Książka średnia i nijaka, co nie oznacza, że słaba.
Lata dwudzieste poprzedniego wieku to czas odpowiedni niemalże dla każdego, kto marzył o pieniądzach i szybkiej karierze (czyli dla każdego, bo pieniądze szczęście dają). Po wojnie ludzie uwierzyli, że nadeszła chwila stabilizacji i względnego spokoju. Niektórzy idealnie wykorzystali odwilż, by zachłysnąć się drogim szampanem i dobrym jazzem. Droga na szczyt jednocześnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-10
Nie będę rozpisywać się o fabule, ponieważ podana na sucho może wydawać się nieco irracjonalna, albo wręcz niezrozumiała. Poza tym uważam, że działa Gombrowicza nie są tymi, które rozumieć należy wyłącznie na płaszczyźnie fabularnej, dlatego skupię się na tym, czym ta książka być może. Ale w wersji mocno okrojonej, bo o samych relacjach między bohaterami można napisać traktat, czym zresztą zajęły się mądrzejsze głowy.
Autor wspominał, że opisywane wydarzenia są odbiciem Polski lat wojennych - ale Polski wyobrażonej, bo Gombrowicza w kraju wówczas nie było. Tuż po publikacji powieści krytycy pisali o niej dużo - jedni zachwalali podejście psychologiczne autora, inni widzieli w niej wyłącznie pedomasochizm. Przywołana przez Gombrowicza Polska popadła w marazm i oddaliła się od tradycji, społeczeństwo i system oparty na wierze zatraciły się. W tak zastanej rzeczywistości trudno znaleźć miejsce na konflikty o innym charakterze niż ten silnie powiązany z dramatem wojennym. Każdy z nas wie, jak szczególne dla czasów wojny są: cierpienie, zbrodnia, honor, dylematy, a wszystko to włożone w schematyczne formuły. Gombrowicz zrywa (jak zawsze) ze schematami i tworzy jakąś dziwnie niedorzeczną intrygę, pod którą rzeczywiście ukrywa się istotna problematyka. Wszystko to, co dotychczas było przez ludzi rozumiane w granicach prawa i religii, teraz zostaje zachwiane przez nowe zasady, które wprowadzane są przez dwóch bohaterów: Witolda (Witolda Gombrowicza, pisarza, ale niekoniecznie prawdziwego Gombrowicz-pisarza) i Fryderyka (w nim może ukrywać się prawdziwy Gombrowicz-pisarz lub demoniczny Fryderyk Nietzsche, wybierzcie sami). W miejsce dotychczasowego Absolutu wkrada się Młodość - zastana rzeczywistość przewraca się, zostaje zachwiana i ulega katastrofie. Ale nie wiemy jakiej katastrofie dokładnie, bo jest ich wiele.
Podsumowując: sytuacja kryzysowa - utrata wartości - ustalenie nowego Absolutu - bezradność dotychczasowych tradycji. Oczywiście, jak to u Gombrowicza bywa, nie ma tutaj żadnego moralizatorstwa, a książka, jak każda inna, kończy się dwuznacznie i humorystycznie.
Choć erotyka z tematyką wojenną była zestawiana przez wielu pisarzy (na przykład pokolenia „Kolumbów”), to jednak Gombrowiczowi zarzucono nadmierne taplanie się w erotycznych świństewkach - głównie za sprawą krytyki Sandauera.
Większość utworów Gombrowicza eksploduje erotyką (dziwną, spaczoną), ale nie wszyscy badacze zastanowili się, jaką ona pełni rolę w jego twórczości. Erotyka u Gombrowicza jest sposobem odbioru świata, a jednocześnie nosi wszelkie znamiona gry. Gra erotyczna ma służyć zaspokajaniu potrzeb, odgrywana jest w wyodrębnionej rzeczywistości, konkretne obiekty poddawane są manipulacjom. Perwersja w Pornografii nie jest prowokacją, a sygnałem do życia.
Zatraciłam się zupełnie jak wtedy, gdy czytałam tę książkę, więc dla wytrwałych piękny cytat: Kto wie, a może jedną z najmroczniejszych tajemnic ludzkości - i najtrudniejszych - jest właśnie ta, która dotyczy takiego „zespalania się” wieków - sposobu i trybu w jakim młodość staje się nagle dostępna starszości i vice versa.
Nie będę rozpisywać się o fabule, ponieważ podana na sucho może wydawać się nieco irracjonalna, albo wręcz niezrozumiała. Poza tym uważam, że działa Gombrowicza nie są tymi, które rozumieć należy wyłącznie na płaszczyźnie fabularnej, dlatego skupię się na tym, czym ta książka być może. Ale w wersji mocno okrojonej, bo o samych relacjach między bohaterami można napisać...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-10
2022-01-08
Nieco o zapomnianej książce jakże popularnego autora. Mniej znanej, co nie znaczy, że gorszej, a wręcz przeciwnie - powieść ta jest najbardziej doceniana przez krytyków. Zgubiła się jednak w zetknięciu z dwoma ostatnimi dziełami.
Orwell chciał opisać życie przeciętnego Anglika w średnim wieku, który swoje dorosłe życie spędza w jednym z domków na przedmieściach. Bohatera poznajemy, gdy jego życie wydaje się już być ugruntowane - ma stałą pracę, żonę i dzieci. Przywoływane przez niego wspomniana przenoszą nas do najwcześniejszych czasów dzieciństwa, poznajemy jego rodzinę, miejsce zamieszkania, pierwszą miłość i wszystko to, co wiąże się z okresem dzieciństwa. Wraca on do stron rodzinnych nie tylko w myślach, ale również osobiście. Jak można przypuszczać - kraina lat dziecinnych nie budzi już pozytywnych emocji, wydaje się być obca, szara, zupełnie zmieniona. George (bohater, nie autor) jest człowiekiem przeciętnym, pozbawionym wyjątkowości, jednak jego prostota czymś się wyróżnia. Mężczyzna jest zdolny do rozważań, do obserwacji świata - tego, co dzieje się wokół niego. George uczestniczył w pierwszej wojnie światowej, a teraz jest u schyłku nadejścia kolejnej - jak może czuć się w sytuacji, gdy nad jego głową przelatują bombowce? Powieść, choć operująca humorem i sarkazmem, to wciąż mocno pesymistyczna. Orwell nie podaje odbiorcom bezpośrednio tezy, a jedynie subtelnie ją zarysowuje i daje do zrozumienia, że nadziei należy szukać w przeciętnych ludziach. Książka wydana zostaje tuż przed drugą wojną światową, w czasach, gdy autorowi towarzyszył nieustanny pesymizm polityczny, dlatego Brak tchu ma wydźwięk ostrzegawczy, ale nie totalnie pesymistyczny.
Nieco o zapomnianej książce jakże popularnego autora. Mniej znanej, co nie znaczy, że gorszej, a wręcz przeciwnie - powieść ta jest najbardziej doceniana przez krytyków. Zgubiła się jednak w zetknięciu z dwoma ostatnimi dziełami.
Orwell chciał opisać życie przeciętnego Anglika w średnim wieku, który swoje dorosłe życie spędza w jednym z domków na przedmieściach. Bohatera...
2022-01-05
Książka rozpoczyna cykl dwudziestu powieści Zoli, które mają to do siebie, że czytane niechronologicznie będą niemal tak samo interesujące, jak przeczytane w odpowiedniej kolejności. Sztandarowymi tytułami tej rodzinnej sagi są najpopularniejsze dzieła: Nana i Germinal.
Francuski pisarz był głównym teoretykiem naturalizmu, a w jego powieściach znajdziemy wszelkie dowody potwierdzające naturalistyczną koncepcję człowieka - ludzi stwarza pochodzenie (dziedziczenie cech) oraz środowisko. Dziś większość badań i teorii, na które powoływał się pisarz, jest nieaktualna, a zachowania bohaterów zakwalifikujemy do zupełnie innego spektrum zaburzeń, aniżeli to uczynił Zola. Nie ma to jednak aż tak dużego wpływu na odbiór powieści, które stanowią szczegółową panoramą społeczeństwa francuskiego z czasie II Republiki Francuskiej. Zola był pisarzem niezwykle wnikliwym, swoje opisy opierał niemal wyłącznie na tym, co sam obserwował przechadzając się po zakamarkch Paryża - możemy mieć pewność, że zachowania bohaterów są faktycznymi rekcjami ludzi. Wydarzenia są silnie osadzone w ówczesnej autorowi rzeczywistości, historii oraz społeczeństwie. Jednocześnie nie odnajdziemy tutaj niczego, co wychodziłoby poza sferę ludzkiego poznania, jednak niewątpliwie widoczne są u Zoli naleciałości romantyczne.
Nie zaczynałbym swojej przygody z tym autorem od pierwszego tomu, ponieważ jest on niezbyt porywającą wyliczanką członków rodziny, którzy przewijać będą się przez kolejne powieści. Jednak niewątpliwie może to być książka odpowiednia dla fascynatów historii. Bohaterowie są tutaj tylko zaledwie zarysowani, dogłębniej poznamy ich w innych tytułach, a dzieło nie wywarło większego wpływu na karierę Zoli - krytycy docenili jego późniejsze dokonania. Fabuła rozgrywa się w fikcyjnym miasteczku, gdzie dokonało się powstanie republikańskie (tutaj autor opiera się na autentycznych wydarzeniach). Bohaterowie mają swoje polityczne aspiracje, jednak nie są w stanie ich zrealizować, ponieważ koncepcja dziedziczenia obciąża ich wieloma trudnościami.
Zaryzykuję stwierdzenie, że nie jest to literatura dla każdego, bo przecież można wyjść na ulicę i tam obserwować rzeczywistość. Właśnie dlatego te powieści są momentami tak poruszające - bo utrwalają „jedynie” rzeczywistość, która przesiąknięta jest żółcią.
Książka rozpoczyna cykl dwudziestu powieści Zoli, które mają to do siebie, że czytane niechronologicznie będą niemal tak samo interesujące, jak przeczytane w odpowiedniej kolejności. Sztandarowymi tytułami tej rodzinnej sagi są najpopularniejsze dzieła: Nana i Germinal.
Francuski pisarz był głównym teoretykiem naturalizmu, a w jego powieściach znajdziemy wszelkie dowody...
2022-01-04
Czytałam tę książkę drugi raz i albo bardzo się zmieniłam, albo kilka lat temu czytałam bardzo zły przekład - i chyba zgodzę się drugim argumentem. Tym razem lektura nie była męcząca i płynęłam gładko, mimo niezbyt łatwej tematyki, jaką podjął Conrad. Korzeniowski w młodości marzył o odkrywaniu lądów, które na mapach jeszcze wtedy oznaczanie były białymi plamami. Należał do kompanii handlowej, a echa tych biograficznych wydarzeń dostrzec możemy w jego niewielkiej książce. Opowiadanie rozpoczyna się od rejsu po Tamizie, który jest jedynie pretekstem do tego, by jeden z członków załogi - Marlow - opowiedział o swojej wyprawie po kość słoniową. Mamy tutaj do czynienia z kompozycją szkatułkową, czyli z opowiadaniem w opowiadaniu, mającym w tym przypadku zwiększyć wiarygodność przekazywanych treści. Równie ciekawe jest również to, w jaki sposób dowiadujemy się o realiach tamtego świata - wydaje się, że odwrócony tutaj został klasyczny ciąg przyczynowo-skutkowy. W wielu sytuacjach najpierw poznajemy skutek, a dopiero później jego przyczynę - najpierw widzimy ozdobne kule, a później dowiadujemy się, że są to czaszki nabite na pal; najpierw widzimy buty brodzące we krwi, a później dowiadujemy się kto został zabity. Taka narracja sprawia, że jeszcze bardziej dajemy się pochłonąć temu światu, do którego większość z nas nie chciałaby wkroczyć. Oczami Marlowa przemierzamy kontynent w poszukiwaniu znakomitego agenta - Kurtza. Za pośrednictwem wszystkim znanych kontrastów kulturalnych poznajemy mieszkańców Afryki i europejskich wyzyskiwaczy. Conrad na własne oczy widział wyzysk tamtejszej ludności, więc oczywistym zdaje się, że krytykuje postęp cywilizacyjny, który przechodzi w regres. Jednak książka nie spotkała się z jednorodnym odbiorem, ponieważ część czytelników zarzuciła autorowi jawny rasizm, natomiast żeńskie grono odbiorców - seksizm.
Czy współczesny czytelnik powinien przeczytać tę książkę? Nikt za nas tego nie zrobi, więc warto, mimo niepochlebnych opinii, które posypały się w stronę Korzeniowskiego. Skłaniałabym się ku temu, by widzieć w tej książce i krytykę kolonializmu, i szeroką symbolikę, jednoczenie nie zatracając się wyłącznie w jednym sposobie odbioru.
Przez jednych wyklinany, a przez innych wpisywany w kanon najważniejszych dzieł literatury światowej, Conrad tworzy dzieło symboliczne i niejednoznaczne, po które warto sięgnąć.
Czytałam tę książkę drugi raz i albo bardzo się zmieniłam, albo kilka lat temu czytałam bardzo zły przekład - i chyba zgodzę się drugim argumentem. Tym razem lektura nie była męcząca i płynęłam gładko, mimo niezbyt łatwej tematyki, jaką podjął Conrad. Korzeniowski w młodości marzył o odkrywaniu lądów, które na mapach jeszcze wtedy oznaczanie były białymi plamami. Należał do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Cmentarz w Pradze to pierwsza powieść Eco, którą dane mi było przeczytać i chyba nie było to najlepsze rozpoczęcie znajomości.
Powieść zakorzeniona jest w w dziewiętnastowiecznej historii Francji i Włoch oraz w teoriach spisowych, które wówczas prężnie się rozwijały. Fabuła jest tak wielowątkowa, że czytelnik nie wie, czy powinien chwalić erudycję autora, czy skupić się na wydarzeniach, by nie zgubić wątku.
Oś fabularna skupiona jest wokół życia głównego bohatera - Simoniniego, który od pierwszych stron daje się poznać jako krytyk kobiet, masonów, kilku narodowości, ale przede wszystkim jako zagorzały antysemita. Simone, prócz niechęci wobec połowy globu, ma jeszcze jeden problem - cierpi na rozdwojenie jaźni. Jednego dnia jest „sobą”, a innego księdzam; jednego dnia panuje nad swoim życiem, a innego budzi się, nie pamiętając o tym, co robił przez ostatnie godziny. O wszystkim dowiadujemy się z jego zapisków, które tworzy w celu zidentyfikowania swojej prawdziwej tożsamości, co sprawia, że wielowątkowość miesza się z relacjami narratora i dwóch bohaterów, będących w zasadzie jedną osobą. Postać narratora wprowadzona jest jedynie w celu uporządkowania tego bogatego świata, co powoduje jeszcze większe zamieszanie, ponieważ nawet on nie orientuje się w tym, co się dzieje. Simonini wciąga czytelnika do tej zagmatwanej rzeczywistości, opowiadając historię swojego życia. I choć znamy go niemal od podszewki, to trudno się z nim utożsamić, czy nawet zrozumieć, ponieważ przepełnia go nienawiść i chęć szybkiego wzbogacenia. W swoich działaniach nie cofnie się przed niczym. Simonini trudzi się fałszowaniem dokumentów, uczestniczy w spiskach, jest także fascynatem wyrafinowanej kuchni. Autor zapewnia, że jedyną fikcyjną postacią jest Simone, a wsród bohaterów możemy wyróżnić Freuda czy Dumasa.
Największym atutem tej powieści jest język operujący żartem i czarnym humorem, jednak wielość wątków i bohaterów może nieco zmęczyć - trudno skupić się na wydarzeniach, które szybko muszą odejść w zapomnienie na rzecz kolejnych.
Cmentarz w Pradze to pierwsza powieść Eco, którą dane mi było przeczytać i chyba nie było to najlepsze rozpoczęcie znajomości.
więcej Pokaż mimo toPowieść zakorzeniona jest w w dziewiętnastowiecznej historii Francji i Włoch oraz w teoriach spisowych, które wówczas prężnie się rozwijały. Fabuła jest tak wielowątkowa, że czytelnik nie wie, czy powinien chwalić erudycję autora, czy skupić się na...