-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04-30
2024-04-29
Najnowsze opowiadania "Pragnienie" i "Głód" Josefa Kariki za mną. A kto czytał jego książki, ten wie, że nie można przejść obojętnie obok horrorów tego słowackiego pisarza.
Karika zgrabnie buduje świat na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to tylko, aby wprawić w jego tryby najgroźniejszego przybysza nie z tej rzeczywistości, kwestionującego prawa ludzkie i prawa boskie. Pisarz odwołuje się do niedających się ująć w żadne karby, niemożliwe do poskromienia, niepoddające się wyobraźni: przestrzeń, czas i nieskończoność.
Przytoczone przez Karikę opowieści, które łączy postać Czarnego, Przedwiecznego, Autochtona ponad czasem, Starego Zła czyhającego na górze Czebrat w Słowacji to tylko bajdurzenie i klechdy. Prawdą jest jednak, że opowiadania te wywołują strach, niepokój i niezdrową ekscytację, tym samym biorąc górę nad rozsądkiem. Karika opowiada bardzo plastycznie i przekonująco, wywołując dreszcze i szum pod czaszką. Przedstawia tu splątanie złych miejsc, złych ludzi, niewłaściwych decyzji i nieodłącznych pierwotnych instynktów władających jednostką.
Pulsującą ciemność, okrucieństwo i brutalność łączy z dywagacjami nt. naszego życia jako symulacji i być może żartu wyższej inteligencji. Całość okrasza słowackim folkorem i echami II wojny światowej.
Czytaniu towarzyszą nieustannie niewygodne uczucia, ale jednak nadal zawartość książek fascynuje. Chce się czytać i chłonąć grozę do końca. Nie kupiłam jednak końcówki. Zbyt wydumana, zbyt filozoficzna.
"Pragnienie" oraz "Głód" nie są na pewno tak wybitne jak "Szczelina" jego autorstwa. Zapewniają jednak ogromną dawkę niepokoju i potworności. Roztaczają atmosferę strachu oraz budują napięcie. Przesączają się do podświadomości. Pomimo niedużej objętości czuć solidny ciężar treści. Ani na chwilę nie można się znudzić, ochłonąć, odpocząć... Karika trzyma czytelnika "w garści".
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Najnowsze opowiadania "Pragnienie" i "Głód" Josefa Kariki za mną. A kto czytał jego książki, ten wie, że nie można przejść obojętnie obok horrorów tego słowackiego pisarza.
Karika zgrabnie buduje świat na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to tylko, aby wprawić w jego tryby najgroźniejszego przybysza nie z tej rzeczywistości, kwestionującego prawa ludzkie i prawa...
"Czarcie runo" to antologia złożona z dziesięciu horrorów słowiańskich.
Autorzy opowiadań zapraszają nas do wykreowanego przez swoje umysły mrocznego świata naszych przodków, przedchrześcijańskich wierzeń i słowiańskiej demonologii. Z prawdziwą przyjemnością zagłębiałam się w ich mięsistych i krwawych wyobrażeniach.
Zaletą antologii jest ogromna różnorodność pomysłów pisarzy.
Każde opowiadanie jest zupełnie inne, uwzględniające tajemnicze rytuały, gusła, księgi zaklęć, czary i wierzenia. Nie brak tu wąpierzy, strzygoni, martwców, upiorów, motanek, Wodnych Pań, Południc, Chabernic, Żmijów i Żerców. Jest o przeszłości, przyszłości, teraźniejszości, końcu i początku wszystkiego.
Są pokazane zamierzchłe czasy (w "Bracie najmilejszym" D.Adwentowskiej), czasy panowania Krzyżaków na ziemiach polskich ("In einem Gott" M.Dietra), czasy inkwizycji ("Cicha"J. Ł.Jankowskiej). Jest tu opowiadanie z czasów II wojny światowej, w którym naziści ścierają się ze słowiańskim demonami (w "Topielisku" P.Więzika), czasy tużpowojnia (w "Księżyc w jej oczach" A.Kuchmister), czasy współczesne ("Hades" Z.Golemienko, potraktowany z sardonicznym uśmiechem "Tadziu, co o tym myślisz?" M.Lewandowskiej, "Zabić marzenia" K.Mikołajczyka) , aż po spinające wszystkie czasy świata opowiadanie "Żerca końca" M.Haskiego.
Opowieści w zbiorze łączy jeden wspólny mianownik: atawistyczny strach przed pradawnymi ciemnymi siłami żyjącym na słowiańskich ziemiach, w borach, na mokradłach, podziemnych pieczarach i nadprzyrodzonej Nawii.
🖤Największe wrażenie wywarło na mnie opowiadanie z gatunku "urban explores" Zbigniewa Golemienko pt. "Hades". Główni bohaterowie schodzą do podziemnych opuszczonych bunkrów znajdujących się pod kijowskimi fabrykami. Czułam tutaj pierwotny strach wynikający z czającego się zagrożenia w nieprzebytych ciemnościach, niezbadanej i nieznanej zatęchłej przestrzeni oraz dusznych ciasnych podziemnych labiryntów, korytarzy i sal dziwnego przeznaczenia. Wisienką na torcie są przerażające odkrycia i rozpaczliwa próba wydostania się na powierzchnię. Opowiadanie, jedno z nielicznych w zbiorze, z zakończeniem otwartym, co pozostawia czytelnika z kłębiącymi się pytaniami i domysłami. Porażająco fantastyczne i absolutnie przerażające!
🖤Wspaniale również poprowadziła swoje opowiadanie Agnieszka Kuchmister "Księżyc w jej oczach". Poza tradycyjnym motywem słowiańskiej siły nieczystej - wąpierza - który w jej rękach nabiera kształtów realnej grozy, świetnie przedstawiła wierzenia w zabobony polskiej wsi tuż po II wojnie światowej.
🖤U Macieja Szymczaka w "Upirze" doceniłam całkiem odmienne spojrzenie na świat, bo widziane oczami przebudzonego nieumarłego. Poza fabułą ukazaną oczami guślarza i z perspektywy matki, wczuwamy się w narrację pierwszoosobową jako sam nieśmiertelny Martwiec... Tylko czy my tu faktycznie mamy do czynienia z upiorem czy człowiekiem przypadkiem pochowanym żywcem? Ot, taki dylemat dwojakiej natury Istoty powstałej z grobu...
Książkę czytało mi się z ogromną satysfakcją, chociaż mam pewien niedosyt wynikający z krótkich form opowieści. Chciałabym ujrzeć kontynuację niektórych historii. Warsztatowo oraz fabularnie opowiadania były między sobą bardzo nierówne. Część z nich była dość słaba. Ogólny odbiór to mało rozwinięte lub nawet dość "drewniane" niekiedy postaci, przewidywalne do bólu fabuły i niezbyt przekonujące narracje. Na szczęście opowiadania te są w mniejszości.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Czarcie runo" to antologia złożona z dziesięciu horrorów słowiańskich.
Autorzy opowiadań zapraszają nas do wykreowanego przez swoje umysły mrocznego świata naszych przodków, przedchrześcijańskich wierzeń i słowiańskiej demonologii. Z prawdziwą przyjemnością zagłębiałam się w ich mięsistych i krwawych wyobrażeniach.
Zaletą antologii jest ogromna różnorodność pomysłów...
Pamiętacie, kiedy w sierpniu zarzekałam się, że więcej nie sięgnę po prozę Rileya Sagera? Cóż, nie pisałam tego na serio!
Riley znowu mnie skusił, ale tym razem nie żałuję spędzonego czasu z "Tylko ona została". Historia oraz sposób narracji porwały mnie bez dwóch zdań! To była i jest idealna opowieść na jesienno zimowy-wieczór.
W głównej mierze wzorowana na gotyckich powieściach, gdzie tajemnica zaciska wokół twojej szyi niewidzialną, ale wyczuwalną pętlę, a Ty siedzisz w klatce zbudowanej z sekretów. To też thriller w czystej postaci, ale i fascynujący dreszczowiec oraz wspaniały kryminał retro.
Wyczuwa się tu specyficzny klimat, gdzie kurz grozy zbrodni nie opadł jeszcze całkiem, gdzie jątrzą się niezabliźnione wspomnienia, a nocami cisza okrutnych wydarzeń krzyczy z niemocy i zadzianej się niesprawiedliwości. Prawda, realizm miesza się z udawaniem, kłamstwami, milczeniem i być może z nadprzyrodzonymi zjawiskami.
Riley Sager tworzy opowieści, które trzymają w niepewności i ogromnym emocjonalnym napięciu. Dodam, że zwroty akcji i kolejne "rewelacje" fabularne w "Tylko ona została" totalnie rozniosły mój umysł! To byla fenomenalna karuzela zdarzeń, brawurowe mistrzostwo narracyjne i kawał dobrej rozrywki.
Wreszcie Riley odpowiednio wyważył zjawiska nadprzyrodzone ścierające się z rzeczywistością. Jest mrok, jest niepewność, jest złowróżbna ekscytacja, jest odkrywanie kawałek po kawałku tajemnicy. Historii nieustannie towarzyszy skrzypienie starych podłóg, rzężenie pochylonego domu nad urwiskiem, wycie wiatru, rozbijanie się wzburzonych fal o klif.
To jedna z tych pozycji, którą chce się przeczytać jak najszybciej, aby poznać rozwiązania, ale jednocześnie nie chce się kończyć za żadne skarby świata, bo sam proces wgryzania się w historię sprawia ogromną przyjemność.
A teraz wisienka na torcie: kluczowe postaci w książce żyły naprawdę, a w roku 1929 rzeczywiście miała miejsce jedna z najsłynniejszych, najbardziej sensacyjnych zbrodni XX wieku! Zatem ogromny ukłon dla Pana, panie Riley za przemyślaną i mistrzowsko opracowaną fabułę!
To jedna z tych powieści, którą lepiej jest przeczytać, niż o niej opowiadać, dlatego czytajcie czym prędzej!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Pamiętacie, kiedy w sierpniu zarzekałam się, że więcej nie sięgnę po prozę Rileya Sagera? Cóż, nie pisałam tego na serio!
Riley znowu mnie skusił, ale tym razem nie żałuję spędzonego czasu z "Tylko ona została". Historia oraz sposób narracji porwały mnie bez dwóch zdań! To była i jest idealna opowieść na jesienno zimowy-wieczór.
W głównej mierze wzorowana na gotyckich...
Jeśli ktoś z Was potrzebuje mocnej, ale nieskomplikowanej książki rozrywkowej na "jeden chaps", gdzie dodatkowo jesienna mroczna aura spotęguje wrażenia i odczucia, to zbiór opowiadań polskich pisarzy i pisarek pod wspólnym tytułem "Balladyna" jest właśnie tym, czego szukacie.
Zawarte opowiadania w antologii są wyjątkowo wyrównane pod względem artyzmu i konceptu literackiego. Każdy utwór, będący wizją uwspółcześnionej "Balladyny" Juliusza Słowackiego, zawiera ciekawe, a przy tym zupełnie różne spojrzenia na tematykę zła i sprawiedliwości. Mamy tutaj też pierwszorzędne przykłady zabawy gatunkowej.
Standardowo, wyróżnię te, które zrobiły na mnie największe wrażenie:
🏆"Upadek" Marka Stelara - wspaniała opowieść o polskiej zorganizowanej grupie przestępczej, mięsista i wyrazista historia, wciągająca od początku do końca, gdzie sprawiedliwość nie rychliwa, ale...
🏆"To nie jest kolejna ballada o miłości" Maxa Czornyja - czy dobra? Na pewno szokująca i obrzydliwa... Ja zawsze powtarzam, że gdyby Czornyj nie był pisarzem, zapewne byłby jednym z tych zwyrodniałych psychopatów, których opisuje. P.S. Sprowadzenie wszelkiej maści produktów "luksusowych", z jakich korzystamy, do tego, z czego zostały spreparowane - mistrzowskie! Czarny humor, usprawiedliwiony sadyzm i kpiarska ponurość połączone z organiczną brzydotą, smrodem ludzkich wyziewów, krwią i flakami - w wydaniu czornyjowskim - szokujące, ale genialne.
🏆"Model testowy B" Gai Grzegorzewskiej -
Balladyna w kosmosie? Dlaczego nie! To było całkiem świeże, odkrywcze, udane i ciekawe doświadczenie. Bardzo spodobał mi się nieograny jeszcze twist opowiadania.
🏆"Beata" Małgorzaty Rogali to udany, choć przewidywalny kryminał. Świetnie zarysowane postaci, a współczesna Balladyna jako diabolicznie bezwzględna i dosyć przebiegła bizneswoman ogromnie mi się podobała!
🏆W "Raz, dwa, trzy, znikasz ty" Marcel Woźniak daje wybór czytelnikowi, czy woli podążać za historią zgodnie z chronologią wydarzeń, czy raczej woli sam dojść do sedna sprawy zgodnie z przemieszanym ułożeniem rozdziałów przez pisarza.
Bardzo wciągająca historia z dreszczykiem, gdzie - być może - w historię wdzierają się nadnaturalne moce przez portal, z którego sączy się zło.
Zachęcam Was do sięgnięcia do tego iście upiornego i mrocznego zestawu. Można się podelektować kryminałami, klasycznym, jak i z akcentem grozy, niesamowitości i upiorności.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Jeśli ktoś z Was potrzebuje mocnej, ale nieskomplikowanej książki rozrywkowej na "jeden chaps", gdzie dodatkowo jesienna mroczna aura spotęguje wrażenia i odczucia, to zbiór opowiadań polskich pisarzy i pisarek pod wspólnym tytułem "Balladyna" jest właśnie tym, czego szukacie.
Zawarte opowiadania w antologii są wyjątkowo wyrównane pod względem artyzmu i konceptu...
Poruszona artyzmem twórczym Macieja Płazy i opisem Golema w "Sekretach alchemii" Mai Iwaszkiewicz sięgnęłam po "Golema" Gustava Meyrinka.
To był niepokojąco mrocznawy dreszczowiec wprost o legendarnej Pradze, mieście kabalistów, mistyków i alchemików, tarota, księgi Ibbur, snów i opowieści o powołanym do życia Golemie.
Meyrink doskonale uplastycznia słowa, z których momentalnie wyzwalają się wizje i obrazy. Jego proza jest duszona, klaustrofobiczna, rozedrgana, oddająca to co najlepsze tej epoki. Materia tutaj jest mocno ekspresyjna, a estetyka kreślona ostrym światłocieniem i szpetotą.
Motyw przewodni - somnambuliczna wędrówka pełna wizji i niepokoju - to ciekawy zabieg pozwalający na oddanie unikalnego literacko-plastycznego klimatu starej Pragi. Miasta pełnego krętych minorowych uliczek, brukowanych zaułków, ciemnych bram i tajnych przejść, szczytów kamienic niby "głazów mogilnych", wilgotnych suteren, sklepików z tandetą i obskurnych spelunek.
Opis praskiego getta, żałobnego, rozchwierutanego, brudnego, mrocznego, potem przebudowanego przenika na wskroś i rezonuje podskórnie.
Postaci opisywane, częściowo autentyczne, są charakterystyczne - mamy tu młodziutką kurtyzanę Rozynę, suchotnika studenta Charouska, tandeciarza Arona Wassertruma, archiwistę Hillela, piękną Miriam i wreszcie Atanazego Pernata. Wyszły one wprost z gabinetu cieni, groteskowe indywuda, przejaskrawione, paradoksalne figury.
"Golem" Meyrinka aż kipi od symboli, wielości ukrytych znaczeń, odniesień do mistycyzmu żydowskiego, duchowości i egzystencjonalnej trwogi.
Meyrink wspaniale prowadzi czytelnika fabularnie, meandruje i zagłębia się w mity, legendy, sny, wizje, okultyzm i hochsztaplerstwo. Ukazuje zmierzch praskiej mekki dla alchemików i mistyków wszelkiej maści. Stara się ukazać klucz do duchowej równowagi z uwzględnieniem odziedziczonych jaźni wszystkich pokoleń, z całym bagażem dobra i zła.
Liczne ezoteryczne ilustracje Hugo Steinera-Praga podkreślają i hiperbolizują odczucia podczas czytania, a książka mocno skojarzyła mi się z "Upiorem opery" Gastona Leroux. "Golem" jest warty przeczytania, chociaż właśnie dla tej gęstej atmosfery starej mistycznej Pragi.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Poruszona artyzmem twórczym Macieja Płazy i opisem Golema w "Sekretach alchemii" Mai Iwaszkiewicz sięgnęłam po "Golema" Gustava Meyrinka.
To był niepokojąco mrocznawy dreszczowiec wprost o legendarnej Pradze, mieście kabalistów, mistyków i alchemików, tarota, księgi Ibbur, snów i opowieści o powołanym do życia Golemie.
Meyrink doskonale uplastycznia słowa, z których...
2023-10-02
"Manuskrypt" Wojciecha Uszoka to wciągająca, mroczna i intrygująca powieść! Kolejne afirmatywne zaskoczenie dla mnie tego roku.
Mamy tutaj wspaniale zbudowaną narrację, a akcja osadzona jest w trzech płaszczyznach czasowych - w XVII wieku, w roku 1945 oraz współcześnie w 2013. Trzy historie łączy jedna odwieczna fascynacja - pragnienie nieśmiertelności. Autor zawiązuje intrygę na bazie kamienia filozoficznego, którym jest tajemniczy manuskrypt oprawiony w ludzką skórę, tętniący życiem, karmiący się złem, kuszący nadprzyrodzonymi mocami.
Ależ to była wciągająca historia! Początek? Wzbudzający lekki niepokój i intrygujący. A im bliżej końca, tym robiło się jeszcze ciekawiej, mroczniej, a budowane stopniowo napięcie i tajemnica elektryzowały. Utwór wieńczy wyśmienite otwarte zakończenie, pozostawiające czytelnika w niepewności i zagubieniu. Taki fortel w przypadku tej powieści prowokuje, wzbudza dodatkową ekscytację i dodaje charakteru intrydze.
Pisarz pokazuje, że zło nie przemija. Niezależnie od czasów pokazuje swoje odwieczne brzydkie oblicze.
Autor popisowo bawi się konwencją, doskonale radzi sobie z odrębnymi i różnorodnymi czasami historycznymi, a jego warsztat i styl są kunsztowne. Prawdziwie klasyczny majstersztyk!
Uszok, jak prawdziwy koneser, zabiera nas w dobrze skonstruowaną i przemyślaną literacką podróż. Klimat, postaci, język, narracja, konstrukcja historii i jej wielopłaszczyznowość stoją na najwyższym pisarskim poziomie. Aż dziw bierze, że to debiut! Ogromnie ją polecam.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Manuskrypt" Wojciecha Uszoka to wciągająca, mroczna i intrygująca powieść! Kolejne afirmatywne zaskoczenie dla mnie tego roku.
Mamy tutaj wspaniale zbudowaną narrację, a akcja osadzona jest w trzech płaszczyznach czasowych - w XVII wieku, w roku 1945 oraz współcześnie w 2013. Trzy historie łączy jedna odwieczna fascynacja - pragnienie nieśmiertelności. Autor zawiązuje...
2023-09-29
"Kozioł" Przemysława Kowalewskiego to literacki debiut. I to całkiem udany!
Zaliczany do gatunku kryminałów, opowiada historię rozgrywającą się w Szczecinie w latach 50., z wielce ciekawymi retrospekcjami z czasów II wojny światowej. Napisany w taki sposób, że wciąga od pierwszych stron i nie pozwala się odłożyć choćby na minutę.
Kowalewski serwuje wybornie skonstruowanych bohaterów. Są oni autentyczni w swoich działaniach, ludzcy w odruchach i nie pozbawieni wad. Czytelnik od razu obdarza ich sympatią i kibicuje im do samego końca.
Atutem lektury jest wszechogarniający mrok wprost wyzierający z kart. Pisarz wprawnie opisuje mnożący się niepokój, bestialstwa, patologie i wynaturzenie. Nie zaliczyłabym tej książki do gatunku kryminałów, zwłaszcza po przeczytaniu ostatniej części historii. W miarę standardowe śledztwo nurza się w skrajnych psychopatycznych działaniach, a wieńczy ją krwawa kulminacja diabolicznego spektaklu, jak z najlepszego klasycznego horroru o kanibalizmie.
Satysfakcjonującym zaskoczeniem było dla mnie drobiazgowe przygotowanie się pisarza, znajomość i wiele odniesień do historii miasta. Bardzo sobie cenię tak skrupulatne podejście do przeszłości, osadzenie historii w realiach czasów opisywanych, liczne odwołania do faktów, akt spraw, burzliwych dziejów miasta. Książka nabrała wyjątkowego charakteru i świadczy o dobrym sznycie literackim pisarza.
Szczególnie zapadły mi w pamięci wspomnienia ze szczecińskiego nazistowskiego obozu pracy, odwzorowanie charakterystycznej gadki lwowskiej Kazika i wspaniała historyczna orientacja w rozkładzie architektonicznym miasta.
Jedynym dla mnie słabszym punktem była dość prosta i przewidywalna fabuła. Też nie jestem przekonana do mającej zaszokować ostatecznej ideologii "wyjętych spod prawa" fanatyków .
Niemniej jednak dobrze się bawiłam podczas czytania lektury. Wszystkim fanom mocnych wrażeń i plastycznych opisów zbrodni z perfekcyjnie odmalowanym tłem historycznym gorąco polecam!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Kozioł" Przemysława Kowalewskiego to literacki debiut. I to całkiem udany!
Zaliczany do gatunku kryminałów, opowiada historię rozgrywającą się w Szczecinie w latach 50., z wielce ciekawymi retrospekcjami z czasów II wojny światowej. Napisany w taki sposób, że wciąga od pierwszych stron i nie pozwala się odłożyć choćby na minutę.
Kowalewski serwuje wybornie skonstruowanych...
2023-08-21
To mi się jeszcze nie zdarzyło: przeczytać prawie 1,5 tysiąca stron w trzy dni...
Trylogia "Czwartej Małpy" J. D. Barkera to szalenie wciągająca, mroczna, porywająca i diabelnie błyskotliwa powieść kryminalno-sensacyjna.
Nie brak tutaj rozlicznych zwrotów akcji, podkręceń fabuły i zaskakujących suspensów. Od historii opisywanej w książkach nie sposób się oderwać. Zaczynając czytanie trylogii nie zdawałam sobie sprawy, że przyjdzie mi w niej zupełnie się zatracić. Że mnie tak pochłonie i zagarnie od początku do samego końca. Część opisywanych zdarzeń czytałam ze wstrzymywanym powietrzem, a część zupełnie na bezdechu i z wypiekami na policzkach.
J. D. Barker udowadnia, że jest rewelacyjnym pisarzem, który sensownie buduje namacalne napięcie, trzeźwo tworzy materialną historię, a przy tym swawolnie igra sobie z uczuciami Czytelnika, świadomie detonując olbrzymie pokłady podekscytowania rozpalające wewnętrzną ciekawość.
Bezapelacyjnie fascynująca. Niewątpliwie nieschematyczna. Definitywnie efektowna.
Trzymająca w napięciu.
***
To był dobry, zdecydowany powrót "na łono" dreszczowców, kryminałów, sensacji i thrillerów... Bo musicie wiedzieć, że na wiele miesięcy mnie odrzuciło od tego gatunku. Bawiłam się wybornie!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
To mi się jeszcze nie zdarzyło: przeczytać prawie 1,5 tysiąca stron w trzy dni...
Trylogia "Czwartej Małpy" J. D. Barkera to szalenie wciągająca, mroczna, porywająca i diabelnie błyskotliwa powieść kryminalno-sensacyjna.
Nie brak tutaj rozlicznych zwrotów akcji, podkręceń fabuły i zaskakujących suspensów. Od historii opisywanej w książkach nie sposób się oderwać. Zaczynając...
2023-08-19
To mi się jeszcze nie zdarzyło: przeczytać prawie 1,5 tysiąca stron w trzy dni...
Trylogia "Czwartej Małpy" J. D. Barkera to szalenie wciągająca, mroczna, porywająca i diabelnie błyskotliwa powieść kryminalno-sensacyjna.
Nie brak tutaj rozlicznych zwrotów akcji, podkręceń fabuły i zaskakujących suspensów. Od historii opisywanej w książkach nie sposób się oderwać. Zaczynając czytanie trylogii nie zdawałam sobie sprawy, że przyjdzie mi w niej zupełnie się zatracić. Że mnie tak pochłonie i zagarnie od początku do samego końca. Część opisywanych zdarzeń czytałam ze wstrzymywanym powietrzem, a część zupełnie na bezdechu i z wypiekami na policzkach.
J. D. Barker udowadnia, że jest rewelacyjnym pisarzem, który sensownie buduje namacalne napięcie, trzeźwo tworzy materialną historię, a przy tym swawolnie igra sobie z uczuciami Czytelnika, świadomie detonując olbrzymie pokłady podekscytowania rozpalające wewnętrzną ciekawość.
Bezapelacyjnie fascynująca. Niewątpliwie nieschematyczna. Definitywnie efektowna.
Trzymająca w napięciu.
***
To był dobry, zdecydowany powrót "na łono" dreszczowców, kryminałów, sensacji i thrillerów... Bo musicie wiedzieć, że na wiele miesięcy mnie odrzuciło od tego gatunku. Bawiłam się wybornie!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
To mi się jeszcze nie zdarzyło: przeczytać prawie 1,5 tysiąca stron w trzy dni...
Trylogia "Czwartej Małpy" J. D. Barkera to szalenie wciągająca, mroczna, porywająca i diabelnie błyskotliwa powieść kryminalno-sensacyjna.
Nie brak tutaj rozlicznych zwrotów akcji, podkręceń fabuły i zaskakujących suspensów. Od historii opisywanej w książkach nie sposób się oderwać. Zaczynając...
2023-08-18
To mi się jeszcze nie zdarzyło: przeczytać prawie 1,5 tysiąca stron w trzy dni...
Trylogia "Czwartej Małpy" J. D. Barkera to szalenie wciągająca, mroczna, porywająca i diabelnie błyskotliwa powieść kryminalno-sensacyjna.
Nie brak tutaj rozlicznych zwrotów akcji, podkręceń fabuły i zaskakujących suspensów. Od historii opisywanej w książkach nie sposób się oderwać. Zaczynając czytanie trylogii nie zdawałam sobie sprawy, że przyjdzie mi w niej zupełnie się zatracić. Że mnie tak pochłonie i zagarnie od początku do samego końca. Część opisywanych zdarzeń czytałam ze wstrzymywanym powietrzem, a część zupełnie na bezdechu i z wypiekami na policzkach.
J. D. Barker udowadnia, że jest rewelacyjnym pisarzem, który sensownie buduje namacalne napięcie, trzeźwo tworzy materialną historię, a przy tym swawolnie igra sobie z uczuciami Czytelnika, świadomie detonując olbrzymie pokłady podekscytowania rozpalające wewnętrzną ciekawość.
Bezapelacyjnie fascynująca. Niewątpliwie nieschematyczna. Definitywnie efektowna.
Trzymająca w napięciu.
***
To był dobry, zdecydowany powrót "na łono" dreszczowców, kryminałów, sensacji i thrillerów... Bo musicie wiedzieć, że na wiele miesięcy mnie odrzuciło od tego gatunku. Bawiłam się wybornie!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
To mi się jeszcze nie zdarzyło: przeczytać prawie 1,5 tysiąca stron w trzy dni...
Trylogia "Czwartej Małpy" J. D. Barkera to szalenie wciągająca, mroczna, porywająca i diabelnie błyskotliwa powieść kryminalno-sensacyjna.
Nie brak tutaj rozlicznych zwrotów akcji, podkręceń fabuły i zaskakujących suspensów. Od historii opisywanej w książkach nie sposób się oderwać. Zaczynając...
2023-08-17
Jeżeli czułam jakieś wewnętrzne niepokoje czytając "Alicję w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla, to po "Alicji" Christiny Henry wszystko wewnętrznie stało się definitywnie mroczne, skrzywione i zobrzydzone.
***
Mam mieszane uczucia co do tej pozycji. Z jednej strony przez większość książki czułam ogromny dyskomfort. Nie jestem pewna, czy lubię się tak chroniczne czuć podczas czytania. Czytanie ma wzbudzać we mnie dreszcz emocji, może wzbudzić przy tym odrobinę złych odczuć. Tu jednak była wszechogarniająca nieustanna groza, sadyzm, przemoc, brutalność, wymyślne formy znęcania się, rzezi i gwałtów. Krew płynęła wartko, obficie i nieskończenie.
Obciążało mnie to mocno psychicznie.
Z drugiej jednak strony jestem pełna podziwu dla tak dobrze i przemyśle skonstruowanego retellingu "Alicji w Krainie Czarów".
Postaci fascynujące, mrocznie barwne, wystawione na liczne dylematy moralne oraz życiowe brutalne dramaty, a którzy mimo to mieli w sobie pierwiastek dobra i silnej woli.
Fabułę Henry również mistrzowsko opracowała i zgrabnie domknęła. Nie ma tu przypadkowości i chaosu. Za to są liczne odwołania do pierwopisu Carrolla. Wszystko ma swój cel i wszystko ma swoją przyczynę. Rozumiem też potrzebę zastosowania tych wszystkich nieludzkich i sadystycznych elementów, z którymi z ledwością sobie radziłam.
Niezła pozycja, ale po kolejne części sięgnę kiedyś... kiedy ochłonę. Kiedy pamięć o szczegółach z "Alicji" się nieco przytępi.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Jeżeli czułam jakieś wewnętrzne niepokoje czytając "Alicję w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla, to po "Alicji" Christiny Henry wszystko wewnętrznie stało się definitywnie mroczne, skrzywione i zobrzydzone.
***
Mam mieszane uczucia co do tej pozycji. Z jednej strony przez większość książki czułam ogromny dyskomfort. Nie jestem pewna, czy lubię się tak chroniczne czuć podczas...
2023-08-16
Michael Crichton jest niewątpliwie jednym z prekursorów formuły thrillera sensacyjnego, w którym wartka akcja splata się z intrygą kryminalną, a wykorzystanym motywem jest ciekawy wątek z dziedziny najnowszych technologii, informatyki i biologicznych lub medycznych odkryć naukowych.
Czas zatem było sięgnąć po jedną z jego powieści. Po sensacji zaglądam rzadko. W tym przypadku skusił mnie poruszany wątek naukowy. Do tej pory nie czytałam nic pióra tego pisarza. Przygodę z jego prozą rozpoczynam książką "Predator".
Zacznijmy od tego, że mylnie pojęłam tytuł książki. Myślałam, że fabuła dotyczyć będzie znanego filmowego drapieżcy z kosmosu - Predatora. Nic z tych rzeczy. Nie o nim jest ta książka. Pomimo mojego osobistego falstartu motyw przewodni okazał się być równie ciekawy, a samą książkę czytało mi się lekko i przyjemnie. Wartka akcja trzymająca w napięciu, s-fi zespolone z non fiction oraz logiczne i spójne rozwiązania fabularne. Rozumiem przydługawy początek. Był on jednak konieczny, aby wprowadzić czytelnika w arkany nanotechnologii.
Ponadto książka niesie znamienne przesłanie. Czasami ludzie świata nauki nie liczą się z konsekwencjami swoich odkryć. Firmom lobbującym i inwestorom zależy na zyskach. Efekty nauki, odpowiednio nie przetestowane, mogą stać się groźne, spowodować prawdziwą katastrofę, klęskę, zagładę i zniszczenie jedynego znanego nam (jak na razie) świata nadającego się do życia - Ziemi. Wypuszczenie takiego dżina z butelki, czy też raczej - otworzenie puszki Pandory może stać się poważnym, nie dającym się rozwiązać problemem dla ludzkości.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Michael Crichton jest niewątpliwie jednym z prekursorów formuły thrillera sensacyjnego, w którym wartka akcja splata się z intrygą kryminalną, a wykorzystanym motywem jest ciekawy wątek z dziedziny najnowszych technologii, informatyki i biologicznych lub medycznych odkryć naukowych.
Czas zatem było sięgnąć po jedną z jego powieści. Po sensacji zaglądam rzadko. W tym...
Mam poważny problem z twórczością Rileya Sagera. Czwarta z kolei książka jego autorstwa "Dom po drugiej stronie jeziora" tylko potwierdza moje wewnętrzne rozdarcie.
Z jednej strony jego historie od pierwszych stron mnie niezmiennie wciągają, bo Sager umiejętnie buduje napięcie. Z drugiej jednak strony kulminacyjny lejtmotyw i zakończenie bywają tak dziwaczne i niedorzeczne, jak to tylko można sobie wyobrazić.
Nie brak tutaj absorbujących zwrotów akcji, ciekawych twistów i zaskoczeń fabularnych, rozedrgań emocjonalnych, zabawy podczas czytania podszytej dreszczem, niepokojem, przejęciem, ale... No właśnie - jest to "ale", bo czuję rozczarowanie oraz rozdrażnienie obranym przez pisarza absurdalnym sposobem rozwiązania zagadki. To jest zawsze zupełnie nie to, czego się spodziewam, a co gorsze, co chcę dostać na koniec.
Nie będę zdradzać szczegółów, żeby nie zaspoilerować historii. Wiedzcie jednak, że absolutnie nie jest moją intencją zniechęcić Was do lektury, bo - reasumowując - bawiłam się świetnie podczas czytania i gorąco polecam Wam ten thriller. Na wakacje to świetna, lekka, trzymająca w napięciu lektura o jeziorze, jego tajemnicach i kilku ludziach zagubionych w swoim życiach.
Twórczość Rileya Sagera to moje osobiste frustrujące uzależnienie - od pierwszej przeczytanej jego książki. Bawię się świetnie podczas opowiadanej historii, ale koniec mnie zawsze rozczarowuje i zawodzi. A mimo to za każdym razem nie odmawiam sobie spotkania z kolejną historią w jego wykonaniu i stoję na stanowisku, że "sageroza" niezdrowo usidla.
O! Taka absurdalna "sagerowa" sytuacja!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Mam poważny problem z twórczością Rileya Sagera. Czwarta z kolei książka jego autorstwa "Dom po drugiej stronie jeziora" tylko potwierdza moje wewnętrzne rozdarcie.
Z jednej strony jego historie od pierwszych stron mnie niezmiennie wciągają, bo Sager umiejętnie buduje napięcie. Z drugiej jednak strony kulminacyjny lejtmotyw i zakończenie bywają tak dziwaczne i...
Mówiąc "wakacje", mam na myśli potrzebę "pobania się" i trwogi. Nic nie jest przyjemniejsze, jak przeżyć wakacyjną przygodę na kartach książki, a przy tym doświadczyć dreszczyku emocji i poczuć dojmujące napięcie. A któż lepiej zaserwuje dawkę grozy, garść strachu, szczyptę maniakalnej potworności i sprawi, że żołądek wywróci się na nice? Wiadomo, że niekwestionowany król horrorów - Stephen King!
Swoje sierpniowe wakacje rozpoczęłam od "Gry Geralda" i absolutnie tego nie żałuję. Wyjątkowo - jak na Kinga - była to lektura nieprzegadana i - jak na Kinga przystało - trzymająca mocno w ryzach napięcia i panicznej trwogi.
Bardzo spodobał mi się motyw perwersyjnej gry erotycznej, która groteskowo zamienia się w wielogodzinny koszmar. Poza opłakanym położeniem nie do pozazdroszczenia, w jakim znalazła się główna bohaterka, moją wyobraźnię sparaliżowały retrospekcje i wspomnienia z lat młodości Jessie, z którym teraz, po latach musi się zmierzyć.
King wybornie buduje fabularne napięcie i prowadzi przez następujące po sobie zdarzenia po mistrzowsku. Przy okazji wydobywa na światło dziennie potworności wyrządzane przez ludzi, często przez najbliższych, które zostawiają nieusuwalny ślad na psychice i od których jeżą się włoski na karku.
Stwarza bogate portrety psychologiczne, pokazując przy okazji jak działa ludzki mózg w chwili zagrożenia, groźby śmierci, silnej chęci życia i psychicznej obrony przed najgorszymi demonami wyobraźni - tymi z przeszłości i teraźniejszości.
Metodycznie i szczegółowo odsłania karty tej brutalnej rozgrywki walki o życie, pozostawiając w czytelniku mrok, mdłości, koszmarnie rozbudzoną wyobraźnię i grozę zastygłą w sercu.
Bardzo dobry thriller, który pokazuje, że najmroczniej często bywa w nas samych...
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Mówiąc "wakacje", mam na myśli potrzebę "pobania się" i trwogi. Nic nie jest przyjemniejsze, jak przeżyć wakacyjną przygodę na kartach książki, a przy tym doświadczyć dreszczyku emocji i poczuć dojmujące napięcie. A któż lepiej zaserwuje dawkę grozy, garść strachu, szczyptę maniakalnej potworności i sprawi, że żołądek wywróci się na nice? Wiadomo, że niekwestionowany król...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-15
Uwaga! Poniższa recenzja ze wszech miar jest negatywna. Nie staram się ukryć drażliwych emocji po lekturze tej książki.
***
Zachęcona booktube'owymi gorącymi polecajkami książki "Ludzka przystań" szwedzkiego pisarza J. A. Lindqvist bez namysłu i zdrowego rozsądku (czyli poczytaj opinię, zanim kupisz) niezwłocznie nabyłam książkę z drugiej ręki i jakiś czas temu przeczytałam.
Recenzja nie będzie długa, bo do dzisiaj czuję złość, że dałam się omamić gładką mową.
Nie sądziłam, że przyjdzie mi się tak bardzo, bardzo mocno rozczarować.
Pozycja ta jest horrorem (sic!) i ma trzy kardynalne grzechy główne:
1. Jest wybitnie nudna.
2. Jest monstrualnie przekombinowana.
3. Jest niezwykle frustrująca.
No i cóż, nie urzekł mnie ani klimat szwedzkiej samotnej wyspy gdzieś na Bałtyku, ani dziwaczny motyw przewodni publikacji. Za to rozwlekłość fabularna oraz szarzy i papierowi bohaterowie przyprawiają o ból głowy. Książka bez polotu, pazurów, emocjonalnego wybebeszenia czytelnika. Idealny przykład na to, jak stracić czas na beznadziejną lekturę. Gorąco nie polecam.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Uwaga! Poniższa recenzja ze wszech miar jest negatywna. Nie staram się ukryć drażliwych emocji po lekturze tej książki.
***
Zachęcona booktube'owymi gorącymi polecajkami książki "Ludzka przystań" szwedzkiego pisarza J. A. Lindqvist bez namysłu i zdrowego rozsądku (czyli poczytaj opinię, zanim kupisz) niezwłocznie nabyłam książkę z drugiej ręki i jakiś czas temu...
Niech Was nie zmyli przydługi i dziwaczny tytuł: "Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa".
Niech Was nie zwiedzie pozorna "tandeta jarmarczna" na okładce.
Wszystko to, wydawać by się mogło, jest niskogatunkowe i podrzędne, będące drwiną z gatunku, jakim jest horror. Nic z tych rzeczy! Ta książka celowo przybrała na pierwszy rzut oka cechy leciutkiej kpiny. Ma ona jednak bardzo grube drugie dno, które wbrew pozorom nie jest ukryte, jest mocno wyeksponowane.
Ale po kolei...
Jaki to był sążny kawał mrocznej, mięsistej, momentami obrzydliwej, trzymającej w napięciu grozy!
Wgryzając się w fabułę, czułam całą sobą to duszne napięcie. Napięcie, które narasta, kiedy po wyłączeniu światła zaciska się wokół noc. Momentami mocno odrażające sceny drażniły moje zmysły, a rollercoster dreszczy podczas czytania został mi zapewniony ze sporym naddatkiem.
Opisywana groza i horror, to jest tylko jedna z odsłon książki.
To co "kłuje po oczach" i zmusza do myślenia, to charakterystyka życia "kur domowych" z przedmieść Amerykańskiego Południa. "Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa" jest pełnokrwistą rozprawką ukazującą patriarchalny model rodziny, dyskryminację i nierówności społeczne związane z kolorem skóry, uprzedmiotowianie żon przez robiących kariery mężów, utarte i nie podlegające dyskusji role, jakie są przypisane członkom rodziny.
Książka pokazuje ponadto horror matek mierzących się z dorastaniem dzieci, z presją otoczenia, wiecznie powtarzanymi obowiązkami domowymi, piętrzącymi się zmartwieniami, niekończącymi się problemami.
Powieść mnie podwójnie zaskoczyła i podwójnie usatysfakcjonowała. Z jednej strony otrzymałam pierwszorzędny, wyrazisty, bardzo wciągający horror, a z drugiej strony - druzgoczący opis koszmarnych problemów, idei i uprzedzeń na poziomie podstawowej komórki społecznej jaką jest rodzina.
Wspaniała książka, która uczy i bawi, nie tylko dla pasjonatów gatunku.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Niech Was nie zmyli przydługi i dziwaczny tytuł: "Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa".
Niech Was nie zwiedzie pozorna "tandeta jarmarczna" na okładce.
Wszystko to, wydawać by się mogło, jest niskogatunkowe i podrzędne, będące drwiną z gatunku, jakim jest horror. Nic z tych rzeczy! Ta książka celowo przybrała na pierwszy rzut oka cechy leciutkiej kpiny. Ma...
"Wróć przed zmrokiem" Rileya Sagera to taki thriller, który najlepiej czytać w nocy, będąc samemu w domu, przy świecach względnie lampce nocnej, pod kocykiem i z ciepłą herbatą imbirową w ręku 🙃
Z doświadczenia wiem, że treści książek Sagera są bardzo zaskakujące, obfitujące w twisty fabularne, wyjątkowo błyskotliwe i cóż, nazwijmy rzeczy po imieniu, lubiące wpuszczać czytelnika w maliny 🤭🙃
Zatem, czytając "Wróć przed zmrokiem" doszukiwałam się drugiego, a nawet trzeciego dna i starałam się być czujna, ale się nie udało... znowu Sager mnie przechytrzył znakomitym rozwiązaniem zagadki 😁
Książkę czytało mi się wyśmienicie, historia całkowicie mnie wciągnęła, wprawiła w dreszczyk właściwy porządnym thrillerom. Miałam jednak pewne momenty nieznacznego znużenia historią i słabsze językowo rozdziały.
Niemniej jednak, dla wszystkich fanów starych domiszczy z zacną historią, sekretów i mrocznych tajemnic, nawiedzonych miejsc, niewyjaśnionych zjawisk i wątków kryminalnych serdecznie książkę polecam. Jest fun! 😊
P. S. A Wam która spośród trzech książek Rileya Sagera najbardziej się podobała? 😁
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Wróć przed zmrokiem" Rileya Sagera to taki thriller, który najlepiej czytać w nocy, będąc samemu w domu, przy świecach względnie lampce nocnej, pod kocykiem i z ciepłą herbatą imbirową w ręku 🙃
Z doświadczenia wiem, że treści książek Sagera są bardzo zaskakujące, obfitujące w twisty fabularne, wyjątkowo błyskotliwe i cóż, nazwijmy rzeczy po imieniu, lubiące wpuszczać...
"Adwokatem diabła" Andrew Niedermana zamknęłam w tym roku cykl klasyków literatury grozy z postacią diabła w roli głównej. Podobnie, jak w przypadku "Dziecka Rosemary" i "Omena", najpierw obejrzałam ekranizację z niezapomnianą rolą Ala Pacino. Film był bardzo dobry, ale pierwowzór książkowy moim zdaniem jest zdecydowanie lepszy. Zachwyciłam się!
Ależ to była przewrotna książka! Początek? Dość nudny i rozwleczony. Ale im bliżej końca, tym robiło się ciekawiej, mroczniej, bardziej cynicznie. Budowane napięcie elektryzowało. Bardzo celnie autor ukazał hedonizm, bezwzględność, wyzucie z wszelkiej empatii, egoizm i przekraczanie granic wyznaczonych przez nasze sumienia, osadzając realia fabularne w świecie bogaczy, w świecie prawników.
Całość zwieńczył znakomity twist fabularny - absolutnie fenomenalne zakończenie!
Książka wciągająca i nienaciągana. Niederman w wersji "serio" zrobił prawdziwy szach-mat fabularny poruszając ponadczasowy temat: cząsteczki zła drzemiącej w ludziach. Wplecenie fabuły w realia prawnicze podkręciło znacząco przekaz pisarza, udowodniło, że ludzie z natury byli, są i będą źli, że dążąc do własnej wygody nie liczą się z nikim i niczym. Przysłowiowe "po trupach do celu" ma tutaj szczególnie wyrazisty wydźwięk.
I tu nie diabeł rozkłada karty, o nie... Robi to tylko i wyłącznie człowiek, na własne życzenie.
Książka mocna, intensywna, nieprzekolorowana, nieudramatyzowana. Warto poznać tę historię w wersji papierowej. Warto!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Adwokatem diabła" Andrew Niedermana zamknęłam w tym roku cykl klasyków literatury grozy z postacią diabła w roli głównej. Podobnie, jak w przypadku "Dziecka Rosemary" i "Omena", najpierw obejrzałam ekranizację z niezapomnianą rolą Ala Pacino. Film był bardzo dobry, ale pierwowzór książkowy moim zdaniem jest zdecydowanie lepszy. Zachwyciłam się!
Ależ to była przewrotna...
Słuchajcie, jakże bardzo się zdziwiłam, kiedy doczytałam, że "Omen" to element kampanii reklamowej do filmu o tym samym tytule!
Może i nie dorównuje filmowej wersji, ale okazała się dla mnie równie nastrojową , bardzo klimatyczną , momentami przerażającą, ale i świetnie napisaną powieścią grozy. Seltzer serwuje nam surową formę, wolną od przesady i zbędnych opisów, co potęguje wrażenia zmysłowe i kreuje wspaniały nastrój horroru. Zdawkowe, wyzute z emocji i schludne opisy podkręcają zaserwowaną nam wyrafinowaną dawkę adrenaliny.
Czytając, dosłownie czułam oddech mocy piekielnych na szyi!
Odwieczna walka dobra ze złem została nam podana na tacy w iście odpowiedni diaboliczny sposób. Bo cóż jest bardziej przerażającego, niż dziecko Pana ciemności w pięknej cherubinowej wręcz ludzkiej postaci?
Była groza, były emocje, był dreszczyk i nerwowa atmosfera, a na dokładkę strach, zezwierzęcenie, obrzydzenie i ostateczność.
Niesamowite jest też to, że aktualne wówczas nastroje społeczne (ówczesna polityka, zimna wojna, groźba wojny atomowej) przyczyniły się w dużej mierze do powstania tego dzieła literackiego i je ukształtowały. No i to zakończenie... prawdziwy majstersztyk 😊 nie zdradzę nic więcej!
Książkę czytało mi się świetnie. Nie widzę przeciwskazań, by zgłębiać podobną tematykę w dalszym ciągu w tym mrocznym ponurym listopadzie...
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Słuchajcie, jakże bardzo się zdziwiłam, kiedy doczytałam, że "Omen" to element kampanii reklamowej do filmu o tym samym tytule!
Może i nie dorównuje filmowej wersji, ale okazała się dla mnie równie nastrojową , bardzo klimatyczną , momentami przerażającą, ale i świetnie napisaną powieścią grozy. Seltzer serwuje nam surową formę, wolną od przesady i zbędnych opisów, co...
Najnowsze opowiadania "Pragnienie" i "Głód" Josefa Kariki za mną. A kto czytał jego książki, ten wie, że nie można przejść obojętnie obok horrorów tego słowackiego pisarza.
Karika zgrabnie buduje świat na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to tylko, aby wprawić w jego tryby najgroźniejszego przybysza nie z tej rzeczywistości, kwestionującego prawa ludzkie i prawa boskie. Pisarz odwołuje się do niedających się ująć w żadne karby, niemożliwe do poskromienia, niepoddające się wyobraźni: przestrzeń, czas i nieskończoność.
Przytoczone przez Karikę opowieści, które łączy postać Czarnego, Przedwiecznego, Autochtona ponad czasem, Starego Zła czyhającego na górze Czebrat w Słowacji to tylko bajdurzenie i klechdy. Prawdą jest jednak, że opowiadania te wywołują strach, niepokój i niezdrową ekscytację, tym samym biorąc górę nad rozsądkiem. Karika opowiada bardzo plastycznie i przekonująco, wywołując dreszcze i szum pod czaszką. Przedstawia tu splątanie złych miejsc, złych ludzi, niewłaściwych decyzji i nieodłącznych pierwotnych instynktów władających jednostką.
Pulsującą ciemność, okrucieństwo i brutalność łączy z dywagacjami nt. naszego życia jako symulacji i być może żartu wyższej inteligencji. Całość okrasza słowackim folkorem i echami II wojny światowej.
Czytaniu towarzyszą nieustannie niewygodne uczucia, ale jednak nadal zawartość książek fascynuje. Chce się czytać i chłonąć grozę do końca. Nie kupiłam jednak końcówki. Zbyt wydumana, zbyt filozoficzna.
"Pragnienie" oraz "Głód" nie są na pewno tak wybitne jak "Szczelina" jego autorstwa. Zapewniają jednak ogromną dawkę niepokoju i potworności. Roztaczają atmosferę strachu oraz budują napięcie. Przesączają się do podświadomości. Pomimo niedużej objętości czuć solidny ciężar treści. Ani na chwilę nie można się znudzić, ochłonąć, odpocząć... Karika trzyma czytelnika "w garści".
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Najnowsze opowiadania "Pragnienie" i "Głód" Josefa Kariki za mną. A kto czytał jego książki, ten wie, że nie można przejść obojętnie obok horrorów tego słowackiego pisarza.
więcej Pokaż mimo toKarika zgrabnie buduje świat na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to tylko, aby wprawić w jego tryby najgroźniejszego przybysza nie z tej rzeczywistości, kwestionującego prawa ludzkie i prawa...