-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
2020-10-20
2020-10-29
Manfred Spitzer porusza w tej książce bardzo istotny problem, jakim jest (i tutaj kładę nacisk) brak umiaru w korzystaniu, szczególnie przez dzieci i młodzież, z elektronicznych i cyfrowych zdobyczy ludzkości. Jak to bywa z rodzajem ludzkim - szkodzi nam w zasadzie wszystko, co podawane jest w nadmiarze. Surfowanie po Internecie wcale nie wyłamuje się z tego schematu. Z wieloma jego tezami jestem skory się zgodzić. W niektórych miejscach argumentacja jednak pocwałowała gdzieś na skróty, może dlatego, że widoczne jest - prezentowane przez M. Spitzera - osobiste zaanagażowanie w podejmowane próby przedstawienia problemu szerokiemu gremium decydentów oraz poszukiwania skutecznych, zaradczych rozwiązań. Przypomina to walkę z wiatrakami, a emocje nie są tutaj dobrym doradcą.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedną kwestię, która szczególnie zapadła mi w pamięć. Mianowicie, "przekazywanie wiedzy jest najbardziej intensywne wtedy, kiedy między studentem a jego mentorem zachodzi osobista relacja, kiedy nauczyciel potrafi wzbudzić w uczniu zapał. (...) Nauczanie jest roznieceniem ognia, a nie napełnianiem pustych beczek". Do tego potrzebna jest fizyczna obecność, której nie zastąpi monitor komputera i spotkania na Teamsach.
Manfred Spitzer porusza w tej książce bardzo istotny problem, jakim jest (i tutaj kładę nacisk) brak umiaru w korzystaniu, szczególnie przez dzieci i młodzież, z elektronicznych i cyfrowych zdobyczy ludzkości. Jak to bywa z rodzajem ludzkim - szkodzi nam w zasadzie wszystko, co podawane jest w nadmiarze. Surfowanie po Internecie wcale nie wyłamuje się z tego schematu. Z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-05
Możemy dyskutować nad ważnością tej książki, ale jednej rzeczy jestem pewien - jej zawartość tworzy szerokie pole do rozważań, czym w rzeczywistości dla każdego z nas jest miłość? Warto zatrzymać się i trochę pomyśleć. Nawet jeśli nie zgodzimy się z Autorem i odrzucimy stawiane przez niego tezy, to myślę, że właśnie w tej materii dzieło to wypełniło swoje zadanie. Nie sposób tutaj zachować neutralność.
To, co dla mnie okazało się niemniej istotne, wypłynęło przy okazji poruszenia przez Autora kwestii koncentracji i dyscypliny oraz ich roli w osiągnięciu upragnionego celu. W świecie, w którym niestety w gros przypadków liczy się tylko efekt (np. wysokie oceny na uczelni uzyskiwane bez wysiłku - oczywiście, że tak można), a nauka na błędach jest czymś nie do przyjęcia, postawa świadcząca o wysokiej samodyscyplinie jawi się jako relikt przeszłości. I - proszę mi wierzyć - wcale nie wyolbrzymiam tego zjawiska. Smutne to, ale prawdziwe.
Możemy dyskutować nad ważnością tej książki, ale jednej rzeczy jestem pewien - jej zawartość tworzy szerokie pole do rozważań, czym w rzeczywistości dla każdego z nas jest miłość? Warto zatrzymać się i trochę pomyśleć. Nawet jeśli nie zgodzimy się z Autorem i odrzucimy stawiane przez niego tezy, to myślę, że właśnie w tej materii dzieło to wypełniło swoje zadanie. Nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-13
Tym razem Jürgen Thorwald skłania czytelnika do pochylenia się nad zagadnieniami związanymi z nieprawidłową pracą organów ukrytych za warstwą mięśni i powłok skórnych głównie okolic primo - szyi, secundo - klatki piersiowej i tertio - jamy brzusznej. Choć oczywiście - jak to bywa w jego stylu - robi także niezobowiązujące wycieczki do innych zakamarków naszego ciała.
Na wielką scenę działań wkraczają prekursorzy postępu medycznego XIX i I połowy XX w., tacy jak: David Ferrier, Friedrich Goltz, Emil Theodor Kocher, Victor Horsley, Adolf Kussmaul, James Paget, Armand Trousseau, Jan Mikulicz, Ferdynand Sauerbruch i inni. Thorwald, jako autor tej książki, postanawia na nowo tchnąć w nich życie. To za jego sprawą dobywają ostrzy, szafują słowem w artykułach medycznych, prowadzą ożywione dysputy na konferencjach i spotkaniach przeróżnych towarzystw, spierają się, popełniają błędy (bo to nieuniknione, jeśli robi się coś po raz pierwszy), ale - i co najważniejsze - potrafią z niepowodzeń wyciągnąć właściwe wnioski. To przekuwanie porażek w sukces w przyszłości przyniesie owoc w postaci milionów ocalonych ludzkich istnień.
Tym razem Jürgen Thorwald skłania czytelnika do pochylenia się nad zagadnieniami związanymi z nieprawidłową pracą organów ukrytych za warstwą mięśni i powłok skórnych głównie okolic primo - szyi, secundo - klatki piersiowej i tertio - jamy brzusznej. Choć oczywiście - jak to bywa w jego stylu - robi także niezobowiązujące wycieczki do innych zakamarków naszego ciała.
Na...
2020-09-10
2018-06-06
Jedna z pozycji, którą całkiem niedawno przeczytałem traktowała o świadomości osobistej. Był to rodzaj świadomości dający mi poczucie istnienia i przekonanie, że ja - to ja, a nie ktoś inny. ("Mózg. Granica życia i śmierci.", A. Owen). Hellinger wydobył na światło dzienne świadomość z innego poziomu - "panświadomość".
"Każdy ruch, przede wszystkim każdy ruch tego, co żyje, jest świadomy. Istnieje bowiem świadomość, która wszystkim porusza." Takie stwierdzenie implikuje celowość działania, a dalej odwoływanie do Siły Wyższej jako spiritus movens. Pozostawiam tę kwestię otwartą, ponieważ nawiązuje do czegoś nienamacalnego, czyli naszej wiary.
Wszelkiego rodzaju problemy, konflikty i poczucie braku spełnienia - to jest tu kluczowe, ponieważ "problem" dla każdego może oznaczać coś innego - biorą swój początek w zaburzeniu harmonii z myśleniem Ducha, czyli panświadomością. Relacje międzyludzkie rozpatrywane są - jeśli przyjmiemy za wzór budowę drzewa - zarówno na poziomie horyzontalnym (np. między rodzeństwem, przyjaciółmi), jak i na poziomie wertykalnym (np. stosunek do przodków, dziadków, rodziców etc.). Harmonia objawia się w zachowaniu hierarchii w drzewie rodowym i równowadze między dawaniem i braniem.
W moim odczuciu kwestia okazywania szacunku to wypadkowa wielu różnych doświadczeń i przeżyć. Istnieją też normy społeczne, które mogą niejako wymusić przyjęcie odpowiedniej postawy; brak wówczas wewnętrznego zaangażowania. Szacunek jest powierzchowny i okazywany na pokaz. Z drugiej strony - szacunek w stosunku do osoby: budowany latami dzień po dniu - może runąć w jednej krótkiej chwili. Prawda, że nieprzyjemne przeżycie?
Równowaga między dawaniem i braniem na pewno może przyczynić się do budowy zdrowej relacji między ludźmi. To połączenie empatii, chęci niesienia pomocy, ale i zdrowego egoizmu, wyznaczania granicy i mówienia "stop", gdy zajdzie potrzeba.
Co do ustawiania rodzin, czyli uzdrawiania relacji w trakcie seansów - mam mieszane odczucia. Gdzieś czytałem, że jednym to pomaga, a inni czują się gorzej. Ile w tym prawdy?
Jedna z pozycji, którą całkiem niedawno przeczytałem traktowała o świadomości osobistej. Był to rodzaj świadomości dający mi poczucie istnienia i przekonanie, że ja - to ja, a nie ktoś inny. ("Mózg. Granica życia i śmierci.", A. Owen). Hellinger wydobył na światło dzienne świadomość z innego poziomu - "panświadomość".
"Każdy ruch, przede wszystkim każdy ruch tego, co żyje,...
2018-07-15
Wciągająca od pierwszych stron opowieść o największych osiągnięciach chirurgii XIX w. oraz o początkach antyseptyki i aseptyki. Historia postępu, która została napisana w bólach i to dosłownie: na otwartych salach operacyjnych, w zaniedbanych pomieszczeniach szpitalnych, w domowych laboratoriach czy w salach konferencyjnych. Ujmują szczegółowe opisy zabiegów chirurgicznych i ciekawostki z życia tych, którym zawdzięczmy opracowanie wielu technik operacyjnych.
Wciągająca od pierwszych stron opowieść o największych osiągnięciach chirurgii XIX w. oraz o początkach antyseptyki i aseptyki. Historia postępu, która została napisana w bólach i to dosłownie: na otwartych salach operacyjnych, w zaniedbanych pomieszczeniach szpitalnych, w domowych laboratoriach czy w salach konferencyjnych. Ujmują szczegółowe opisy zabiegów chirurgicznych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-13
Po wspaniałym "Stuleciu chirurgów" przyszedł czas na "Ginekologów" J. Thorwalda. We wstępie do książki zostało zaznaczone, że autor nie zdążył jej wydać jako całości, a tylko poszczególne części w formie esejów. Starania i ewentualne poprawki udaremniła bowiem śmierć.
Nieliczne rozdziały pokrywają się co do treści z pierwszą wymienioną przeze mnie pozycją. Są też miejsca, w których ilość nazwisk lekarzy; miast, w których pracowali i dat - przyprawiają o zawrót głowy, tym bardziej, że w większości ci aktorzy nie są czytelnikowi przybliżani. Jaki jest cel tego zabiegu? Raczej chyba nie przyjaźń czytelnika i bohatera, ewentualnie jego dlań podziw? Być może autor miał jakiś zamiar, ale nie zdążył go zrealizować? Trudno powiedzieć. Jednak są też historie, które czyta się z dużą ciekawością, jak choćby przypadek dr Alecka Bourne'a czy raczej dziewczyny, której pomógł.
Sama rodząca się ginekologia (dodajmy: szeroko pojmowana) rozpatrywana jest w książce wieloaspektowo. Dotyka kilku obszarów życia kobiet i w mniejszym stopniu mężczyzn. Są to:
- życie seksualne i obyczajowość;
- przygotowanie do porodu i akt narodzin;
- niechciane ciąże;
- antykoncepcja;
- gwałt;
- aborcja;
- choroby narządów rodnych kobiety i ówczesne sposoby ich leczenia.
Treść bardzo ciekawa, ale sposób jej przekazania jest jednak nieco mniej dbały niż to miało miejsce w przypadku "Stulecia chirurgów".
Po wspaniałym "Stuleciu chirurgów" przyszedł czas na "Ginekologów" J. Thorwalda. We wstępie do książki zostało zaznaczone, że autor nie zdążył jej wydać jako całości, a tylko poszczególne części w formie esejów. Starania i ewentualne poprawki udaremniła bowiem śmierć.
Nieliczne rozdziały pokrywają się co do treści z pierwszą wymienioną przeze mnie pozycją. Są też miejsca,...
2018-10-16
Kolejna, udana - moim zdaniem - książka, która wyszła spod pióra pana Thorwalda. Ta jednak wymaga od czytelnika szczególnej uwagi, by zwyczajnie nie pogubił się w prezentowanej treści. Neurologię uważam za jedną z dziedzin wartych zgłębienia, dlatego mój osąd dotyczący "Kruchego domu duszy" może wydawać się nieobiektywny. Wielowątkowość oraz spore nagromadzenie informacji personalnych, dat i tym podobnych zrekompensował mi styl, jakim posługuje się autor książki. Polubiłem go od pierwszej przeczytanej pozycji, tj. "Stulecia chirurgów". Doceniam także ogrom pracy, jaki wykonał pan Thorwald przy pisaniu tej książki. Jestem pod wrażeniem.
Kolejna, udana - moim zdaniem - książka, która wyszła spod pióra pana Thorwalda. Ta jednak wymaga od czytelnika szczególnej uwagi, by zwyczajnie nie pogubił się w prezentowanej treści. Neurologię uważam za jedną z dziedzin wartych zgłębienia, dlatego mój osąd dotyczący "Kruchego domu duszy" może wydawać się nieobiektywny. Wielowątkowość oraz spore nagromadzenie informacji...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wspaniały i jednocześnie przedziwny jest styl pisania Remarque'a. Co takiego przemawia do serca, do duszy i do rozumu? Co jest ukryte w tych krótkich zdaniach, ba, w równoważnikach zdań: słowo - kropka, słowo - kropka, i co wręcz bez ostrzeżenia eksploduje wewnątrz mnie? To mnie nie rozrywa, ja to pożeram.
Wspaniały i jednocześnie przedziwny jest styl pisania Remarque'a. Co takiego przemawia do serca, do duszy i do rozumu? Co jest ukryte w tych krótkich zdaniach, ba, w równoważnikach zdań: słowo - kropka, słowo - kropka, i co wręcz bez ostrzeżenia eksploduje wewnątrz mnie? To mnie nie rozrywa, ja to pożeram.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to