-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2024-04-01
2024-01-07
Zawsze w styczniu staram się sięgnąć, choć po jedną książkę, gdzie historia jest głównym bohaterem. Tym razem to powieść nieznanej mi autorki, ale już sama dedykacja bardzo zachęca. „Straconemu pokoleniu młodych ludzi, których marzenia pochłonął ogień wojny”
Jest rok 1944. Na warszawskich ulicach rozgościli się już na dobre niemieccy żołnierze. Wanda jest łączniczką, działa w ukryciu, pomagając podziemiu i walczącej Polsce. Na jej drodze pewnego dnia stają bracia bliźniacy, Amerykański szpieg Finn i SS-man Stefan. Jeden zabija jej ojca, drugi ratuje jej życie. Wanda zakochuje się w jednym z nich. Gorące uczucie przerywa wojenna zawierucha, a liczne niedomówienia pozostają. Czy kiedyś się jeszcze odnajdą, czy wyjaśnią wzajemne żale, a może na wszystko już za późno?
Bardzo realistycznie przedstawione wydarzenia w okresie, gdy wojna naznaczyła polskie rodziny okrucieństwem, a ich codzienności stała się koszmarną walką o przeżycie. Strach, niepewność jutra, trwoga o najbliższych i rodzinne tragedie, rozdzierają serce. Poniżające traktowanie przez okupanta staje się codziennością, łapanki, zmuszanie do podporządkowania się, kobiety obdzierane z godności, na koniec każdego dnia, czujące ulgę, że przeżyły. W takich realiach rodzi się uczucie, choć szansa na jego przetrwanie jest niewielka.
Wanda, tak jak jej cała rodzina, pomaga walczącemu podziemiu. Jednocześnie musi stwarzać pozory akceptacji panoszących się Niemców. Wątek miłosny piękny, czysty, niewinny, jakże kontrastujący z tym co dzieje się wkoło, z okrucieństwem płynącym zewsząd. Dwóch braci bliźniaków, doby i zły. Co na nich wpłynęło, że są tak różni, czy przeszłość zbudowała ich przyszłość. Smutna, przygnębiająca relacja oraz chora miłość kobiety w tle, która została wykorzystana, a jej umysł poddany manipulacji przez najbliższych.
Wciągająca opowieść z rzetelnie wplecionym tłem historycznym o prawdziwych ludziach, o zmaganiach z prostymi rzeczami dnia codziennego, ale jak bardzo trudnymi w tamtych czasach. Tak wiele emocji, skrajnych doznań po skończonej lekturze. Czułam strach i niepewność, smutna relacja braci, ściskała za serce.
Czy człowiek jest zły z natury? A może to wydarzenia, ideologia, która w głowach młodych zasiała nienawiść i po latach kiełkuje zbrodnią wobec ludzi. Chora mania wyższości nad innymi, okrucieństwo czynów, to charakterystyka tamtych czasów, które doskonale ukazuje autorka. Miłość, która zatliła się na zgliszczach wojennych, równie wzruszająca, opisana z delikatnością i finezją. Jestem usatysfakcjonowana i niechętnie odkładam doskonale skrojoną powieść.
Zawsze w styczniu staram się sięgnąć, choć po jedną książkę, gdzie historia jest głównym bohaterem. Tym razem to powieść nieznanej mi autorki, ale już sama dedykacja bardzo zachęca. „Straconemu pokoleniu młodych ludzi, których marzenia pochłonął ogień wojny”
Jest rok 1944. Na warszawskich ulicach rozgościli się już na dobre niemieccy żołnierze. Wanda jest łączniczką,...
2023-12-02
Postanowiłam dać w końcu szansę Nicholasowi Sparksowi, bo mam wrażenie, że jako jedyna nie czytałam jego powieści, mimo że lubię obyczajówki. Jakie wrażenia pozostały ze mną po pierwszym spotkaniu?
Młody farmer Colby Mills spędza urlop na Florydzie. Nie tylko odpoczywa, ale też dodatkowo wieczorami gra w miejscowym klubie, co sprawia mu ogromną przyjemność, bo muzyka to jego pasja. Morgan Lee skończyła studia, w nagrodę rodzice ufundowali jej beztroskie wakacje na Florydzie. Dziewczyna planuje rozpocząć karierę muzyczną. Krok po kroku realizuje marzenie ku niezadowoleniu rodziców lekarzy. Tych dwoje spotyka się w pięknej nadmorskiej scenerii, gdzie połączy ich pasja oraz uczucie. Lecz wakacje się kiedyś kończą.
Tymczasem inna kobieta, oddalona o wiele tysięcy kilometrów ma problemy, o których tym młodym nawet się nie śniło. Jest w stanie zrobić wszystko, by ocalić syna, bo miłość matczyna jest nieustraszona. Czy przeszłość zadecyduje o przyszłości? Dzielą ich różnice w wychowaniu, ale łączy uczucie, czy to wystarczy?
Na początku pewne wydarzenia wydawały mi się infantylne, jednak już po chwili fabuła zaciekawiła mnie na tyle, że zapragnęłam więcej i więcej. Dwa wątki przeplatają się ze sobą, Ja bardziej czekałam na ten drugi, o tajemniczej kobiecie i zastanawiałam się, jak autor je połączy w całość. Udało mu się, zaskoczył mnie. Pierwszy wątek romantyczny, drugi przejmujący, wciągający, zmuszający do obgryzania paznokci. Atutem powieści są bohaterowie bardzo dobrze scharakteryzowani, ich życie rozłożone na czynniki z ciekawym tłem, przyjemnie się o nich czyta.
Dałam się porwać tej historii może za sprawą płynnej fabuły, dokładnych opisów, bardzo prawdziwych, naturalnego otoczenia, a może zaintrygowania sprytnym połączeniem wątków, na które oczekuje się z zapartym tchem. Narracja prowadzona w pierwszej i trzeciej osobie, wiele emocji, mądrych przekazów i wzruszeń. Kupuje Nicolasa Sparksa, a to, że okrzyknięto go mistrzem romantycznych historii, może coś w tym jest…, choć mnie ta druga odsłona, mniej słodka bardziej przypadała do gustu.
Jak bardzo może się różnic życie dwojga młodych ludzi, jak inną drogę muszą pokonać, by kierować się w kierunku marzeń? Czy zawsze jest to zależne tylko od nich, czy może, to skąd pochodzą ma jednak znaczenie? Taką refleksję otrzymałam po skończonej lekturze. Kraina marzeń to historia, która z początku wydawała mi się nudna, ale im dalej, tym bardziej nieoczywista, zaskakująca. Wieczór z książką bardzo udany.
Postanowiłam dać w końcu szansę Nicholasowi Sparksowi, bo mam wrażenie, że jako jedyna nie czytałam jego powieści, mimo że lubię obyczajówki. Jakie wrażenia pozostały ze mną po pierwszym spotkaniu?
Młody farmer Colby Mills spędza urlop na Florydzie. Nie tylko odpoczywa, ale też dodatkowo wieczorami gra w miejscowym klubie, co sprawia mu ogromną przyjemność, bo muzyka to...
2023-07-12
Śmierć kojarzy się z przemijaniem, z końcem, czy prawidłowo, a może śmierć to początek czegoś nowego, szczególnie dla tych najbliższych.
Kilka pokoleń rodziny ich spojrzenie na śmierć bliskiej osoby, no właśnie, czy bliskiej? Dzieci i wnuki Krystyny próbują dopasować się do oczekiwań kobiety. Chcą poznać przeszłość rodziny. Jak ich losy są splecione, kim są przodkowie. Z Krystyną nie jest tak łatwo się porozumieć. W relacjach rodzinnych najtrudniejsza jest szczera rozmowa. Rodzą się pytania, które pozostaną bez odpowiedzi już na zawsze.
Z perspektywy wielu osób obserwujemy trudny okres żałoby. Opowieść utkana jest z detali, prostej codzienności, obaw pojedynczego człowieka, który nagle doświadcza momentu odchodzenia najbliższej osoby, albo nie najbliższej, mało znanej, ale że to rodzina, to wypada iść na pogrzeb. Smutek, którego się nie czuje emocje, które ściskają za gardło, ale teraz nie można płakać, bo zdjęcie jest robione, potem można, nawet należy, bo wypada. Autorka oswaja nas ze śmiercią w wyjątkowy sposób, bo odnalazłam parodię zachowań ludzkich w obliczu nieznanego choć nieuniknionego. Mądre prawdy przemycone między zdaniami, jak zwykle u Zośki Papużanki. Tej opowieści nie da się porównać z innymi. Trzeba w nią wniknąć niespiesznie. Miałam wrażenie, że każde zdanie jest wyważone, porównania bardzo przemyślane, a przy tym malownicze, innowacyjne.
Śmierć to początek, bo pomyśl tylko człowieku, gdy twoja babcia odejdzie to przecież dla ciebie początek życia bez niej. Prześmiewcze, ironiczne spojrzenie da się zauważyć, uśmiecham się, bo widzę, że to wszystko prawda, smutna niewygodna, ale prawda. Przymrużmy nieco oczy, bo aż kłuje efekt rodzinnych niedomówień, bolesnych relacji, pustych, miałkich, płytkich, pozbawionych emocji. Są rodziny cieszące się ze swojego szczęścia i pragnące swojego towarzystwa, a są i takie, co oddalone oceanem nieporozumień i sposobem życia.
„Żaden koniec” to historia, która zadziwi, oszołomi, może i wkurzy czytelnika. Ale również otwiera umysły, tym którzy nie boją się mówić o śmierci, którzy nie obrażą się, że w krzywym zwierciadle przedstawiona została na kartach. Czytamy powoli, nie oceniając, ale zyskując dla siebie mądry przekaz. Między ironią, żartem, smutną prawdę odnajdujemy. Pewne fragmenty czytałam po dwa razy, po to, by jeszcze raz wniknąć w te zdania, pełne liryki i słów, które uderzają w sedno, mocno, stawiając kropkę nie taką strachliwą, małą, a wielką z odwagą. Czy polecam? Oczywiście, ale nie będzie to lekka lektura. Dajmy się wciągnąć autorce w jej sposób przekazu, a usłyszymy prawdy naszpikowane naszymi drobnymi codziennościami i skonfrontujemy się z nimi. Postawiłam ją na półce: literatura piękna, trochę trudna w odbiorze, ale jakże potrzebna.
Śmierć kojarzy się z przemijaniem, z końcem, czy prawidłowo, a może śmierć to początek czegoś nowego, szczególnie dla tych najbliższych.
Kilka pokoleń rodziny ich spojrzenie na śmierć bliskiej osoby, no właśnie, czy bliskiej? Dzieci i wnuki Krystyny próbują dopasować się do oczekiwań kobiety. Chcą poznać przeszłość rodziny. Jak ich losy są splecione, kim są przodkowie. Z...
2022-12-15
To moja pierwsza przeczytana książka Krystyny Mirek. Bardzo chciałam poznać twórczość autorki, która na swoim koncie ma już niemały dorobek literacki w postaci ponad trzydziestu powieści.
Przystojny Vincent jest słynnym youtuberem kulinarnym. Swoimi filmikami zdobył ogromną rzeszę fanów. Podobno mieszaka w starej wilii, odziedziczonej po dziadku, który nie tylko podarował mu posiadłość, ale i zeszyt pełen przepisów na potrawy jakże wyrafinowane, wykwintne, które kiedyś przyrządzał w prestiżowej francuskiej restauracji.
Wielbicielki zakochują się w Vincencie bez pamięci, mimo że widzą go tylko, jak gotuje online. Jedną z nich jest Wiki, kobieta bardzo wyrazista, która uwielbia zmieniać kolor włosów tak często, że jej narzeczony ma czasem problem z rozpoznaniem swojej ukochanej. Franek jest bardzo cierpliwym, wyrozumiałym i ciepłym mężczyzną i ta kolorowa kobieta uważa go za idealnego męża dla siebie, planują ślub. Wiki niespodziewanie wynajmuje Mirkę, która jest detektywem i ma pomóc jej w odnalezieniu pewnego mężczyzny, który niezmiernie ją intryguje. Czy Mirka go odnajdzie, czy to nie przyniesie więcej szkody niż pożytku, bo mężczyzna ma swoje sekrety i co z Frankiem?
Główna bohaterka ma mocne cechy charakteru i albo się ją kocha, albo nienawidzi. Przyjaciółkę Michalinę dla odmiany polubimy od samego początku, a detektyw Mirka nieco postrzelona, dodaje barwy wydarzeniom. Kobiety rządzą, aż chce się rzec i to one próbują nagiąć rzeczywistość, lawirują między prawdą a kłamstwem, obmyślając podstępne plany, który czasem obracają się przeciwko nim. Doskonale poprowadzona fabuła wśród przypadków, niedomówień i nieoczywistych relacji międzyludzkich, a do końca nic nie da się przewidzieć, co powoduje chaos, śmieszne zwory akcji, które autorka dla nas sprytnie przygotowała.
Jeżeli miałbym podsumować jednym zdaniem, to byłoby to powiedzenie „Nie wszystko złoto, co się świeci”. Zanurzymy się w świat socjal mediów, w których to, co widzimy, nie zawsze jest prawdziwe. Prezentujący się tam ludzie, pokazują tylko to, co zechcą i nie możemy o tym nigdy zapominać, zanim popadniemy w zachwyt, co gorsza w kompleksy lub zachłyśniemy się ich życiem, urodą, blichtrem i bogactwem.
Humorystyczna powieść z wyrazistymi bohaterkami i barwnym tłem pracy youtubera. Komedia o poszukiwaniu miłości, mocy przyjaźni, ale i nierzeczywistym świecie online. Można powiedzieć, że lekka historia, ale jednak autorka przemyciła tematy ważne w sposób nieprzygniatający czytelnika. Wspaniale wypadło to moje pierwsze spotkanie z twórczością Krystyny Mirek i z pewnością sięgnę po kolejne powieść. Bajeczna okładka, świetnie spędzony czas, uśmiech nie schodził z twarzy aż do ostatniej strony. Odpoczynek przy lekturze gwarantowany.
To moja pierwsza przeczytana książka Krystyny Mirek. Bardzo chciałam poznać twórczość autorki, która na swoim koncie ma już niemały dorobek literacki w postaci ponad trzydziestu powieści.
Przystojny Vincent jest słynnym youtuberem kulinarnym. Swoimi filmikami zdobył ogromną rzeszę fanów. Podobno mieszaka w starej wilii, odziedziczonej po dziadku, który nie tylko podarował...
2022-11-25
Intrygujący tytuł, ale czy do dla mnie, pomyślałam w pierwszej chwili. Czy nie będzie mnie nudzić lub zbyt oczywiste przesłanie nieść? Bardzo chętnie sprawdziłam, co skrywa to przepiękna okładka.
Zanim zagłębię się co w środku, to musicie wybaczyć mi zachwyt nad okładką. Twarda oprawa, urokliwe pejzaże pór roku, a kolory, jakże żywe. Wpatrywałam się w nią kilka minut, nie mogąc oderwać oczu. To chyba najładniejsza okładka w mojej biblioteczce.
Skoro już wiecie, jak jest cudnie na zewnątrz, to może kilka słów o tym, co znajdziemy w środku. Kinga Janas i Katarzyna Węglarczyk zawarły w tej sporej księdze, liczne zdania, które skłonią do refleksji. Mamy okazje zboczyć świat oczami filozofów i uszczknąć każdego dnia coś dla siebie.
Doskonała propozycja od realizatorek tego ciekawego projektu, by codziennie spędzać pięć minut, czytając mądrości filozoficzne na przypisany dzień. Przez minutę przy porannej herbacie, czy kawie, a resztę czasu rozmyślamy. Otwieramy księgę, wyszukujmy odpowiednią datę i z przyjemnością zanurzamy się w lekturze, inna mądrość na każdy dzień roku. Wolno, w ciszy i skupieniu, delektując się każdym wersem. Dzień zaczyna się pięknie, refleksyjnie, a my niepostrzeżenie gotowi do zmagań z trudami dnia codziennego. Autorami tych cytatów są myśliciele, intelektualiści: Sokrates, Seneka, Augustyn, Schopenhauer, Albert Camus, Simon Weil, Dietrich Bonhoeffer, Ksiądz Tischner.
Tylko kilka minuty albo aż tyle, by poświęcić je sobie, dla duszy, własnej wrażliwości. Nie poczułam ani grama nudy, przechodząc od strony do strony, by łapczywie chłonąć każdą myśl, filozoficzną dywagację, która nic nie karze, nie zmusza, ale skłania do zastanawiania się, przystanięcia w zabieganym świcie.
To przewodnik na każdy dzień, gdzie wielu myślicieli przekazuje nam słowa o miłości, przyjaźni, szczęściu oraz osobiste poglądy, pochylają się nad cierpieniem, bólem, startą i nadzieją. Książka podzielona jest na cztery części, a każda z nich odpowiada za jedną porę roku. Pojawiające się myśli dotyczą najważniejszych aspektów ludzkiego życia: zimą, nad naturą życia, wiosną, nad młodością i witalnością, lato to pora dojrzałości i spełnienia, a jesień odpowiada za zmienność, przemijanie i tęsknotę.
Książka jest doskonałą propozycją na prezent, przepiękna oprawa, a w środku białe karty z grafiką liści i sentencjami na każdy dzień roku. Te spisane myśli, dla każdego będą znaczyły coś innego i o to właśnie chodzi, by kontemplować przy ich czytaniu, by według siebie je interpretować i niezależnie od wieku, czerpać z nich to, co najlepsze. Nikomu nie oddam tej książki, chociaż taki pierwotnie był plan, ten prezent niech będzie dla mnie. Z przyjemnością do porannej kawy, odnajdę właściwy dzień i zanurzę się w czeluściach filozoficznego rozważania. Te kilka minut dla siebie przyjmę z radością, a tajemniczy uśmiech, pozostanie zapewne na cały dzień.
Intrygujący tytuł, ale czy do dla mnie, pomyślałam w pierwszej chwili. Czy nie będzie mnie nudzić lub zbyt oczywiste przesłanie nieść? Bardzo chętnie sprawdziłam, co skrywa to przepiękna okładka.
Zanim zagłębię się co w środku, to musicie wybaczyć mi zachwyt nad okładką. Twarda oprawa, urokliwe pejzaże pór roku, a kolory, jakże żywe. Wpatrywałam się w nią kilka minut, nie...
2022-08-14
„Nie pozwól mi odejść” to kontynuacja powieści „Moje życie przed tobą”, w której to jesteśmy świadkiem rodzącej się znajomości dwojga młodych ludzi.
Lena i Marcin planują wspólne niełatwe życie. Mężczyzna zmaga się z chorobą i próbuje dojść do siebie po skomplikowanej operacji. Lena natomiast dokłada wszelkich starań, by jak najlepiej zaopiekować się Marcinem, co nie jest proste. Gdy Lena przyjeżdża do Trójmiasta, poznaje Adę, siedemnastoletnią matkę małego Krzysia. Dziewczyna samotnie wychowuje synka, który wymaga kosztownej rehabilitacji. Starszy brat Ady okazuje się bardzo pomocny szczególnie w kwestiach finansowych, co cieszy dziewczynę, a zarazem niepokoi fakt, posiadanej przez niego sporej gotówki.
Zastanawiałam się, co autorka wymyśli w drugiej części powieści i zupełnie nie trafiłam. Wątek z Adą i jej bratem wpleciony w fabułę, perfekcyjnie połączył się z wydarzeniami z części pierwszej, co sprawiło, że czyta się z dużym zaciekawieniem. Dla mnie to losy tej młodej mamy były tymi, na które czekałam z każdą stroną. Sądzę, że bez zapoznania się z pierwszą częścią również przyjemność z czytania będzie ogromna, bo autorka powraca w krótkich fragmentach do przeszłości bohaterów tam, gdzie fabuła tego wymaga.
Historia Ady wzruszyła mnie, a temat samotnego macierzyństwa został doskonale ujęty przez autorkę. Bezinteresowna wzajemna pomoc, wyrozumiałość obcych ludzi, pochyleniem się nad problemami innych, to bardzo ważne elementy życia każdego z nas i zostały zawarte w powieści, by dostarczyć nam moc emocji. Tak niewiele czasem wystarczy, odrobina życzliwości, wyciągnięta dłoń, a może mieć ogromne znaczenie dla osoby potrzebującej.
Nadal przewodnim wątkiem jest choroba mężczyzny, która nie dotyka tylko głównego bohatera, ale i kochających go ludzi. To współcierpienie najbliższych chwyta za serce, a dumny charakter Marcina utrudnia pomoc, bo jest obcesowy i odpychający. Trzeba dużo miłości i cierpliwości, by się przebić przez tę twardą skorupę obojętności i tylko nielicznym się to udaje.
„Nie pozwól mi odejść” to powieść o sile uczucia pomimo przeciwności losu, determinacji, by codzienność była choć trochę słodsza. O wspaniałej matczynej miłości, mimo nieprzychylności otoczenia i nadszarpniętym poczuciu własnej wartości. Czasem, podejmowane decyzje młodych ludzi są dojrzalsze niż niejednego dorosłego. To historia, która splata losy kilku osób, a ich złe postępowanie wyłania się czasem z jakże szlachetnych pobudek. Mamy problem z oceną, a może to dobrze, bo nie można oceniać innych, gdy nie znamy szczegółów z ich przeszłości.
Po raz kolejny pochłonięta przez powieść Anny Ziobro, cudownie spędziłam czas. Jedno jest pewne, kolejna część równie dobra jak pierwsza, a moim zdaniem nawet lepsza. Autorka świetnie się spisała, bo trochę niespodzianek przyszykowała, by obie książki tworzyły doskonałą całość i dały satysfakcję z lektury.
„Nie pozwól mi odejść” to kontynuacja powieści „Moje życie przed tobą”, w której to jesteśmy świadkiem rodzącej się znajomości dwojga młodych ludzi.
Lena i Marcin planują wspólne niełatwe życie. Mężczyzna zmaga się z chorobą i próbuje dojść do siebie po skomplikowanej operacji. Lena natomiast dokłada wszelkich starań, by jak najlepiej zaopiekować się Marcinem, co nie jest...
2022-07-29
Po lekturze „W jak morderstwo” nie czekałam, aż kolejna część z uroczą bohaterką Magdą wpadnie mi w ręce, a specjalnie, z ciekawości wyszukałam ją w księgarni.
Magda, będąc dopiero co po rozwodzie, jedzie na urlop na Zanzibar w towarzystwie mamusi. Sympatyczna pani weterynarz nie może usiedzieć bezczynnie w przepięknej scenerii i raz po raz wtrąca się w śledztwo, które w Polsce prowadzi jej przyjaciel, komisarz Sikora. Gdy policjanta zaczyna drażnić jej dociekliwość, kobieta znajduje sobie własnego trupa w hotelu, który bez reszty pochłania jej uwagę, co okazuje się wybawieniem dla mężczyzny.
Umiejscowienie fabuły fantastyczne, a opisy przyrody bardzo realistyczne. Dosłownie stopami dotykałam piasku na plaży i robiło mi się gorąco od nagrzanego powietrza. Bohaterka już mi znana, a jej życie osobiste nadal nie mniej ciekawe niż sprawy kryminale, które rozwiązuje. Połączenie pani weterynarz z irytującą mamusią na wakacjach wprawiało mnie w doskonały humor, aż do ostatniej strony.
Wątek obyczajowy doskonały jak w poprzednich częściach z sympatyczną Magdą. Znakomicie wplecione śledztwo dodaje smaczku i podkręca wydarzenia. Goście hotelowi, którzy zostali wchłonięci do fabuły, ciekawi naturalni, rozbrajający. Dialogi lekkie, a porównania niebanalne, rozluźniające czytelnika, z charakterem.
Oprócz oczywistego podążania tropem mordercy, autorka pokazuje słodko-gorzką relację matki i córki. Nie brakowało również emocji związanych z trudnym doświadczeniem, jakim jest rozwód. A i zagłębienie się w samokrytycyzm, którego pozbycie się wymaga zmiany myślenia, bardzo trafne. Piękne podsumowanie znalazłam w ostatnim rozdziale z mądrym przesłaniem dla wszystkich kobiet. Bo takie są powieści z panią weterynarz niby z poczuciem humoru niby z morderstwem w tle, ale i nutką refleksji, co do życia, wyborów i kobiecych rozterek.
„Śmierć na Zanzibarze” wpisuje się w gatunek, który bardzo do mnie przemawia, bo łączy w sobie dobrą powieść obyczajową ze wciągającymi wątkami kryminalnymi. Całość dobrze wyważona z dodatkowym uśmiechem, który krąży wśród bohaterów. Cudowny opis kurortu zafundowała nam autorka. Beztrosko przeniosłam się na plażę na Zanzibarze, a i towarzystwo miałam doskonałe, bo postacie drugoplanowe intrygujące i wyjątkowe.
Chyba stałam się fanką autorki, bo to już trzecia książka, po którą miałam okazję sięgnąć i sądzę, że nie ostatnia.
Po lekturze „W jak morderstwo” nie czekałam, aż kolejna część z uroczą bohaterką Magdą wpadnie mi w ręce, a specjalnie, z ciekawości wyszukałam ją w księgarni.
Magda, będąc dopiero co po rozwodzie, jedzie na urlop na Zanzibar w towarzystwie mamusi. Sympatyczna pani weterynarz nie może usiedzieć bezczynnie w przepięknej scenerii i raz po raz wtrąca się w śledztwo, które w...
2022-07-18
Okładka i tytuł bardzo zachęcały, by książkę wziąć do ręki, ale gdy zobaczyłam, że to science fiction, to miałam chwilę zawahania się, czy to, aby dla mnie. Już niejedna książka zaskoczyła mnie pozytywnie, a moje szufladkowanie, co do gatunku dało mi pstryczka w nos. Czy tak było i tym razem?
Życie Katarzyny Mariańskiej zmienia się, gdy w wypadku samochodowym ginie jej syn, Kuba. Mąż obwinia ją o tę tragedię, a ciała syna nie odnaleziono, mimo że minął już rok. Kobieta pakuje się, wybierając na miejsce wypadku, by ulżyć cierpieniu, które nosi w sercu cały czas. W pewnym momencie budzi się w zupełnie obcym miejscu, a ostatnie co utkwiło w jej pamięci, to przestronne wnętrze jej szafy. Pamięta też, kim jest, ale dziecko, które mówi do niej mamo i mąż Dawid ze zdjęcia, są zupełnie dla niej obcy. Co się stało? Kobieta nie ma czasu na rozmyślanie, bo kolejne wydarzenia zmuszają ją do szybkiego działania.
Gdy przeczytałam blurba na okładce, pomyślałam, że pogubię się w tej opowieści, ale nic takiego się nie stało, przeciwnie. Fabuła płynie szybko i prowadzi do ostatniej strony w sposób bardzo czytelny, a pojawiając się wątki, są ciekawe, i zupełnie nie miałam problemu z ich zrozumieniem.
Bohaterka próbuje skleić problemy małżeńskie, ale wypadek powoduje, że nie tylko nie skleja, ale rozrywa to, co z niego pozostało. Polubiłam Katarzynę Mariańską, jest dobrze scharakteryzowana, a cechy jej nadane przez autora, naturalne. Narracja pierwszoosobowa powoduje, że dogłębnie odczuwamy emocje kobiety, a jej zmagania z zaskakującymi wydarzeniami powodują ciarki na skórze.
Na mojej półce najwięcej stoi książek obyczajowych, ale ta pozycja sprawia, że będę bardziej otwarta na to, co jest mi mniej znane. Bo to styl pisania autora i interesująca historia powoduje, czy książka przypadnie do gustu, czy też nie. W gąszczu dobrej akcji poruszone zostały też tematy ważne, jak problemy małżeńskie, emocje związane z utratą dziecka oraz bezwarunkowa ufność w stosunku do najbliższych, która jakże zgubna może się dla nas okazać.
To książka, gdzie gatunki literackie przenikają się ze sobą, tworząc bardzo spójną całość. Ciekawa fabuła prowadzi czytelnika, trzymając w napięciu aż do ostatniej strony. Mnogość zwrotów akcji i czarnych charakterów, dodaje pikanterii tej historii. Pod postacią „Nimfy” dostałam wciągającą powieść obyczajową z intrygującymi bohaterami, obfitującą w elementy sensacyjne, które sprawiały, że akcja pędzi niczym Pendolino, a wątki science fiction, których najbardziej się bałam, dodawały smaczku całej historii i bezbłędnie wtopiły się w doskonale zbudowaną w fabułę.
Okładka i tytuł bardzo zachęcały, by książkę wziąć do ręki, ale gdy zobaczyłam, że to science fiction, to miałam chwilę zawahania się, czy to, aby dla mnie. Już niejedna książka zaskoczyła mnie pozytywnie, a moje szufladkowanie, co do gatunku dało mi pstryczka w nos. Czy tak było i tym razem?
Życie Katarzyny Mariańskiej zmienia się, gdy w wypadku samochodowym ginie jej...
2022-07-22
Gdy cierpią ludzie tak blisko granic kraju, w którym się mieszka, to historie, gdzie wojna jest głównym bohaterem, nabierają zupełnie innego znaczenia, niż jeszcze kilka lat wcześniej, gdy tego typu wydarzenia, wydawały się tak bardzo odległe. Wiele podobieństw zajdziemy w losach i emocjach ludzi uciekających przed agresją nieprzyjaciela, mimo upływu wielu lat.
Wandy życie to wystawne przyjęcia, beztroska codzienność i duży rodzinny dom pośród ogromnych połaci ziem, należących do rodziny Dowoyna. Ten obraz pozostanie już tylko w jej pamięci, bo gdy wkracza w dorosłość, to razem z nią rozpoczyna się wojna, która odbiera jej błogość dnia codziennego. Wanda wyjeżdża do Petersburga, gdy w jej domu zaczyna panoszyć się armia rosyjska. Jej rodzina zostaje rozdzielona, a rządy okupanta, to trudny czas na poszukiwanie miłości, o której marzy każdego dnia. Walka o przetrwanie wyłania się na pierwszy plan, bo życie młodej kobiety się zmienia i już nigdy nie będzie takie samo. Czy odnajdzie mężczyznę ze swoich snów?
Akcja książki toczy się w Polsce, Petersburgu oraz w litewskiej wsi Wodżgir w latach 1913-1918. Poznajemy losy rodziny Dawoyna. Czy to młoda kobieta, czy starszy mężczyzna, przedsiębiorca, czy lekarz, każdy z nich przeżywa dramat wojny. Towarzyszy im poczucie bezradności, a jednocześnie zbierają siły, by zmobilizować się do walki. Ciągły głód trapi rozproszoną po kraju rodzinę, która często znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Wszyscy uczą się funkcjonować w nowej rzeczywistości po to, by przeżyć. Czekają na lepsze czasy, ale nie siedzą bezczynnie, a pomagają, jak tylko mogą.
Autorka żywo maluje słowem, opisy bardzo naturalne, strach o bliskich dobrze wyczuwalny, a radość z kawałka kiełbasy jakże namacalny. Ludzie próbują żyć normalnie, by nie poddać się strachowi oraz propagandzie rosyjskiej i niemieckiej. Zewsząd tyle sprzecznych informacji, niektórzy się gubią w jej gąszczu, dokonują złych wyborów. Mimo wszystko w tym wojennym chaosie znajduje się miejsce na relacje międzyludzkie. Zawierane są małżeństwa, rodzą się dzieci. Obserwujemy, jak młodzi ludzie zamieniają dawne marzenia na obecne, które są bardziej przyziemne, jedzenie, ciepło i podstawowe pragnienie, by przeżyć.
Joanna Hempel na podstawie zachowanych pamiętników rodzinnych i opowiadań babci Wandy stworzyła fabułę bardzo prawdziwą, która wciąga swym realizmem i trudem czasów. W powieści wojna nie jest tłem, a dogłębnie wpływa na losy bohaterów. Miłość i rodzące się uczucie, przeplata się z cierpieniem i codziennym zmaganiem z wojennymi przeciwnościami. W fabułę ciekawie wpleciona historia Polski niczym finezyjny warkocz eleganckich dam, a pojawianie się nazwisk takich, jak Piłsudski, Dzierżyński czy Szczerbińska uwiarygodniają tę niezwykłą historię.
Gdy cierpią ludzie tak blisko granic kraju, w którym się mieszka, to historie, gdzie wojna jest głównym bohaterem, nabierają zupełnie innego znaczenia, niż jeszcze kilka lat wcześniej, gdy tego typu wydarzenia, wydawały się tak bardzo odległe. Wiele podobieństw zajdziemy w losach i emocjach ludzi uciekających przed agresją nieprzyjaciela, mimo upływu wielu lat.
Wandy życie...
2022-06-14
Zbliżający się czas wakacji nastraja do lżejszych lektur, przy których uśmiech sam pojawia się na twarzy. Spoglądając na okładkę, spodziewałam się właśnie takiej historii i wiecie co, nie pomyliłam się. To na pewno jest komedia, bo dobry humor nie opuszczał mnie, aż do ostatniej strony.
Flora i Bratek są małżeństwem od kilku lat. Mieszkają w domu, który wymaga sporego remontu, a ich wizja wspólnej przyszłości wydaje się odmienna. Mężczyzna jest poukładany i twardo stąpa po ziemi, natomiast Flora marzy o napisaniu książki i zdarza się jej bujać w obłokach. Razem z przyjaciółmi zakłada klub, w którym spotykają się, by doskonalić swój warsztat pisarski. Jej powieść zaczyna nabierać kształtu. Z braku romantyzmu i czułości w związku, Flora jako głównego bohatera wymyśliła mężczyznę, który ma być lepszą wersją jej męża. Tymczasem w prawdziwym życiu młodzi skrywają pewną tajemnicę, a ich niedomówienia martwią grupę przyjaciół.
Wyjątkową paczkę przyjaciół stworzyła autorka, którzy sprawdzają się w trudnych momentach, ale też wymagają wzajemnego wsparcia. Są tak różni, każdy z nich jest indywidualnością nie do podrobienia, ale rozumieją się dobrze, bo łączy ich literatura i przyjaźń.
Flora ma typowe potrzeby kobiece, o które się dopomina, ale zbyt cicho. Bartek to mężczyzna, który wydawać pieniądze woli na coś bardziej praktycznego niż kwiaty dla żony. Mimo to doskonale się uzupełniają, a drobne gesty tworzą stabilny związek. A jednak jest coś, o czym nie rozmawiają, a temat, który zamiatają pod dywan, urasta do wielkich rozmiarów. Codzienność małżeńska jest doskonale uchwycona, naturalna i może się wydawać przyziemna, ale w tym urok i prawdziwość tej historii. Trochę z przymrużeniem oka, trochę z dystansem, ale gdy kobieta wymyśla siebie nowego męża, to w związku musi coś nie do końca dobrze działać i trzeba nad tym popracować. Małżeństwo przedstawione realnie, a bohaterowie wyjątkowi. Pasja Flory do pisania, dodaje oryginalności fabule, a wyjątkowi przyjaciele, nie pozwalają, by powiało nudą.
Pełna humoru i wzruszeń historia, która mogła wydarzyć się naprawdę. Między dowcipnymi dialogami, zabawną ironią i inteligentnym sarkazmem, poruszane są problemy małżeńskie. Powieść Katarzyny Kowalewskiej czyta się lekko, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Mnóstwo nieoczywistych porównań, które powinnam siebie zapisać, bo zwalają z nóg. Dobre połączenie lektury obyczajowej z lekkim humorem zaprezentowała nam autorka. Książka może śmiało uchodzić za komedię romantyczną i doskonale sprawdzi się na ten letni, wakacyjny czas.
Zbliżający się czas wakacji nastraja do lżejszych lektur, przy których uśmiech sam pojawia się na twarzy. Spoglądając na okładkę, spodziewałam się właśnie takiej historii i wiecie co, nie pomyliłam się. To na pewno jest komedia, bo dobry humor nie opuszczał mnie, aż do ostatniej strony.
Flora i Bratek są małżeństwem od kilku lat. Mieszkają w domu, który wymaga sporego...
2022-05-22
Miałam okazję już poznać wzruszające historie Anny Ziobro. Autorka ma niebywały talent do kreacji bohaterów, którzy pozostają w pamięci na dłużej, czy i tym razem będzie tak samo?
Lena ma złamane serce, wyjeżdża do pracy nad morze w tajemnicy przed rodzicami. Staje się przypadkowym świadkiem porwania syna lokalnego biznesmena. Na szczęście porywacze nie robią jej krzywdy, ale podają substancję, po której nic nie pamięta. Dziewczynę znajduje w swoim ogrodzie samotnie mieszkająca Malwina. Kobieta ma dwudziestoośmioletniego wnuczka Marcina, który cierpi na nieuleczalną chorobę. Jego relacje z kobietami praktycznie nie istnieją i nigdy nie miał na poważnie dziewczyny. Gdy jego babcia postanawia pomóc zagubionej nieznajomej, która przy sobie ma tylko futerał ze skrzypcami, chłopak staje się bardzo podejrzliwy.
Już od pierwszych chwil spędzonych z książką, nie można wypuścić jej z rąk. Powoli, z dużą dbałością o szczegóły, autorka przybliża nam bohaterów i czujemy z każdą kolejną stroną, że za chwilę coś się wydarzy. Smutna, wzruszająca, ale przepięknie napisana w urokliwy sposób historia, pozwalająca czytelnikowi zżyć się z bohaterami. Lena – delikatna, autentyczna, utalentowana, bez przeszłości. Marcin – z bolesnymi przeżyciami i chorobą, która naznaczyła jego życie i ciągle mu nie odpuszcza. Ich losy, wspólne dylematy, rozterki uczuć, skrywane emocje, chłoniemy w tej pięknej scenerii złotego piasku, szumu morza i domku z ogródkiem.
Cudowni bohaterowie z wadami i zaletami, prawdziwi, intrygujący, pojawiająca się tajemnica oraz relacje rodzinne, zachęcają skutecznie do czytania. Babcia Malwina, która roztacza dobrą aurę dookoła oraz pasja dziewczyny i przyszłość, która tak niewiadoma i to nie tylko dla dziewczyny, która stracił pamięć, ale i dla Marcina, który nie wie, co go czeka każdego dnia.
Niebywała przyjemność z czytania charakteryzuje pióro autorki. Dużo delikatności w opisach, wątkach. Całość wciąga, a obraz młodego człowieka, którego choroba próbuje pokonać, wzrusza. Autorka użyła wszystkich zmysłów, by wydobyć z bohaterów uczucia, dbając o jakość każdego zdania, a wrażliwość, którą odczuwamy na każdym kroku, zapewnia nam wiele doznań emocjonalnych. To kolejna powieść Anny Ziobro, która pozostanie w mojej pamięci na długo, a bohaterowie w sercu. Tylko to zakończenie, aż się prosi o dalszą część i zapewne po nią sięgnę, bo losy Leny i Marcina nie są mi obojętne.
Miałam okazję już poznać wzruszające historie Anny Ziobro. Autorka ma niebywały talent do kreacji bohaterów, którzy pozostają w pamięci na dłużej, czy i tym razem będzie tak samo?
Lena ma złamane serce, wyjeżdża do pracy nad morze w tajemnicy przed rodzicami. Staje się przypadkowym świadkiem porwania syna lokalnego biznesmena. Na szczęście porywacze nie robią jej krzywdy,...
2022-04-02
Z niecierpliwością czekałam na drugi tom Zapomnianego, co rzadko się u mnie zdarza i to jeszcze tak przerażającego thrillera psychologicznego, jakim jest ta historia. Co zafundował nam tym razem autor i czy warto sięgnąć po kolejną cześć?
Patryk Kamiński spędził dziesięć lat w zamknięciu przez okrutne zbrodnie Jędrka Sokołowskiego. Po uwolnieniu się szuka sprawiedliwości. Zamierza zgotować podobny los byłemu przyjacielowi. Jędrkowi jednak udaje się uciec. Na Patryku zemściła się jego słabość, nie umiał go zabić, co sprawiło, że to on teraz jest zwierzyną, a myśliwy czyha na każdym kroku. Jak to się stało, że jego więzień przeżył, kto mu pomógł?
Atutem powieści są niewątpliwie starannie wykreowani bohaterowie, naturalni, a jednocześnie ułomni w swych poczynaniach. Źli do szpiku kości, ale mimo to szukamy usprawiedliwienia dla ich postępowania. Patryk i Jędrek dawni przyjaciele, a dziś najgorsi wrogowie. Jeden zły a drugi jeszcze gorszy. Hania i Daria dwie kobiety tak różne, ale czy na pewno, bo gdy ich mroczna strona się ujawnia, już nie są tak odmienne. A może każdy człowiek ma swoją ciemną stronę, tylko jeszcze o tym nie wie? Granica między dobrem a złem przesuwa się w głowie czytelnika, bo Adrian Bednarek umiejętnie miesza w naszych uczuciach i zmusza do zastanowienia się, czy to jest na pewno złe?
Język potoczny, plastyczny, którym posługuje się autor, sprawia, że książkę się połyka, a natężenie wydarzeń nie pozwala się od niej oderwać. Drastyczne sceny zadowolą miłośników takich wrażeń, dla mnie za mocne.
Kolejna książka Adriana Bednarka i jestem zachwycona fabułą i to, z jaką ciekawością przewracałam kolejne strony, choć to nie mój ulubiony gatunek. Okrutni bohaterowie w swych poczynaniach, pochłoną nas bez reszty, wciągną w swoje intrygi. Męczą się ze swoją psychiką, walczą między tym, co powinni zrobić, a tym, co jest moralne. Zło jest tu w kilku odcieniach czerni i nic nie jest takie oczywiste. Wyczuwalny strach i oglądanie się za siebie charakteryzuje tę historię. Trwoga towarzyszy postaciom aż do końca.
Bardzo dobry thriller psychologiczny, ta druga część równie dobra, ale polecam koniecznie w zestawieniu z pierwszą, będzie łatwiej zrozumieć motywy działania postaci i to jak ich postępowanie zmienia się pod wpływem wydarzeń. Człowieka umysł jest jednak nieodgadniony, tak bardzo chory, a jednoczesnej pełen determinacji, by przeżyć. Wciągająca fabuła, psychopatyczni i niezrównoważeni bohaterowie, strach, zemsta. Historia uwydatnia całą paletę nikczemnych emocji, które panoszą się, odsłaniając słabe umysły ludzkie.
Z niecierpliwością czekałam na drugi tom Zapomnianego, co rzadko się u mnie zdarza i to jeszcze tak przerażającego thrillera psychologicznego, jakim jest ta historia. Co zafundował nam tym razem autor i czy warto sięgnąć po kolejną cześć?
Patryk Kamiński spędził dziesięć lat w zamknięciu przez okrutne zbrodnie Jędrka Sokołowskiego. Po uwolnieniu się szuka sprawiedliwości....
2022-02-21
Istnieją książki na mojej półce, które muszą poczekać na swoją kolej, nie dlatego, że nie chce ich czytać, a dlatego, że w danym momencie nie czuje się na siłach, by zagłębić się w emocjonalną fabułę. Anioł życia to właśnie jedna z tych książek, wydaje się, że jestem gotowa, ale czy można w ogóle być przygotowanym na takie okrucieństwo?
Stanisława Leszczyńska trafiała do obozu Auschwitz wraz z rodziną. Tak jak na wolności i tu była położną. Nazywano ją Mateczką, bo za wszelką cenę niosła pomoc kobietom w ciąży. W nieludzkich warunkach odbierała porody, wspierała matki, a dzieciom dawała nadzieję na przeżycie. Nie pozwoliła umrzeć ani jednej matce, ani jednemu noworodkowi, mimo to nie wszyscy przeżyli, ale ona dała im szansę, narażając często własne życie. Jej losy przecinają się z przeżyciami młodej mężatki Magdy, która nagle trafia do tego okrutnego miejsca. To naziści przerwali jej codzienne życie, natychmiast, bez żadnego przygotowania, zabrali do innego świata, gdzie codziennością staje się walka o chleb i każdą kroplę wody.
Przerażająca historia o masowej eksterminacji Żydów i Polaków. W obliczu terroru, zła panoszącego się bezkarnie, mała iskierka szczęścia zapłonie, by za chwilę zgasił ją strach, nie tylko o siebie, ale i o drugą, osobę, co okazało się jeszcze większym koszmarem.
Narracja w pierwszej i trzeciej osobie, pozwala poznać bardzo wyraziście odczucia bohaterek. W drugiej części książki prawdziwe relacje kobiet, które urodziły w obozie koncentracyjnym, spowodują roztrzęsienie emocjonalne. Ze szczegółami opisują ich dramatyczny pobyt i cierpienie, które było im dane tam zaznać. To one, opowiadają o położnej o gołębim sercu, która z narażeniem własnego życia starała się im stworzyć, jak najbardziej godne warunki, by ich dzieci przeżyły.
Historia inspirowana życiem Stanisławy Leszczyńskiej. Relacje kobiet, które opowiadały o porodzie i o ogromnym wsparciu, jakie miały od kobiety. Położna czerpała siłę z ogromnej wiary w Boga, która pomogła przetrwać, a modlitwa dawała ukojenie w najtrudniejszych momentach. Mimo piekła, w którym przyszło im żyć, znalazła sposób, by tchnąć iskrę nadziei w wyniszczone więźniarki.
To lektura, gdzie wzruszenie pojawia się na każdej karcie, emocje emanują z każdego zdania, a to, co czytam, wydaje się takie nieprawdziwe. Ale tak było, to się zdarzyło naprawdę. Człowiek, człowiekowi zgotował taki los. Warto wspominać, warto poznawać tych dzielnych ludzi, by pamięć o nich oraz o wydarzeniach, które do dziś przerażają, nie umarła. Pamiętajmy, by robić wszystko, by to się nigdy nie powtórzyło.
Istnieją książki na mojej półce, które muszą poczekać na swoją kolej, nie dlatego, że nie chce ich czytać, a dlatego, że w danym momencie nie czuje się na siłach, by zagłębić się w emocjonalną fabułę. Anioł życia to właśnie jedna z tych książek, wydaje się, że jestem gotowa, ale czy można w ogóle być przygotowanym na takie okrucieństwo?
Stanisława Leszczyńska trafiała do...
2022-01-03
Ta książka dla dzieci, nie bez powodu znalazła się w mojej biblioteczce. Moja ośmioletnia córka przeżywa różne rozterki, zmartwienia oraz pierwsze przyjaźnie w szkole. Te wszystkie emocje, które są w dziecku, nie zawsze są dla nich zrozumiałe, a my dorośli nie zawsze umiemy im wytłumaczyć, dotrzeć w odpowiednich słowach, by przekazać ważne informacje. W wielu przypadkach pomagały mi w tym książeczki i to jest jedna z nich.
Każde dziecko chce być lubiane, mieć wielu przyjaciół, ale budowanie więzi z rówieśnikami nie zawsze jest łatwe. Pinku nauczy dzieci co to troska, zaufanie, jak poznać kto jest prawdziwym przyjacielem. A słuchanie i przepraszanie, to ważne elementy w codziennych relacjach z innymi. Mądre przesłanie płynie z książeczki, by przyjaciel akceptowa cię takim, jakim jesteś, najważniejsze być sobą.
I to wszystko przekazują nam autorki w prostych słowach i ciekawych historiach. Głównym bohaterem jest przesympatyczny niebieski stworek Pinku, który ma problemy z rówieśnikami, takie jak dzieci, jest tak samo wrażliwy i martwi się, gdy ktoś w szkole zrobił mu przykrość lub nie rozumie jego zachowania.
Opowieści są w formie dialogu, gdzie stworek zadaje pytania i opowiada, co wydarzyło się w szkole. Mimo że nie dostaje konkretnych rozwiązań, rozmowa jest tak poprowadzona, by wiedział, co trzeba zrobić. Te sytuacje można wykorzystać do własnych rozmów z dziećmi. Najważniejsze, że dziecku nic nikt nie każe, a samo dochodzi do wniosków, parząc na problemy Pinku.
Książka jest pięknie wydana w twardszą okładkę, a ilustracje pobudzają wyobraźnie dzieci. Są też strony, które dziecko wypełnia samo i odpowiada na zadanie pytania, co ułatwia rozwiązywanie problemów. Polecam książkę zarówno dla dzieci, jak i rodziców, by ułatwić rozmowę, by ich emocje były dla opiekunów bardziej zrozumiałe.
To jedna z tych książek, które jak sprezentujemy dziecku, to rodzice się ucieszą tak samo, a nawet może i bardziej. Każda okazja do rozmowy o problemach z naszymi pociechami jest dobra, a przy czytaniu tych historii mamy dużo możliwości, bo sytuacje są bardzo realne takie, które każde dziecko ma w swojej przestrzeni w relacjach z rówieśnikami.
Ta książka dla dzieci, nie bez powodu znalazła się w mojej biblioteczce. Moja ośmioletnia córka przeżywa różne rozterki, zmartwienia oraz pierwsze przyjaźnie w szkole. Te wszystkie emocje, które są w dziecku, nie zawsze są dla nich zrozumiałe, a my dorośli nie zawsze umiemy im wytłumaczyć, dotrzeć w odpowiednich słowach, by przekazać ważne informacje. W wielu przypadkach...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-25
Wakacje na wsi kojarzą mi się z beztroską dla dzieci, gdzie poranna rosa kusi, by nie zakładać butów, chleb z masłem smakuje, jak wykwintne danie, a śmietana pachnie wiosennym powietrzem. Tak wyobrażam sobie sielskie wiejskie wakacje u dziadków. Czy nasi bohaterowie również takie mieli, czy może ich wspomnienia nijak się mają do moich?
Rodzina z miasta, Ojciec, Matka, dwóch synów i jedenastoletnia córka wyjeżdżają do dziadków na lato. Oczami tej nastoletniej dziewczynki obserwujemy otoczenie i relacje międzyludzkie. Myśli, które rodzą się w młodej głowie, są prawdziwe i szczere, a odczucia pozbawiają dorosłych obłudnej ochrony. Tylko dzieci mówią prawdę, jak jest, a dorośli, udając, że jest dobrze, chowają się za fałszywym „Dzień dobry”, skrywają swe myśli, by zadbać o pozory. Poznajemy życie dzieci na wsi i różnice między tymi, które tam przyjechały. Czym są obowiązki dla jednych, a czym dla drugich. Ten sam wiek, ta sama dziecięca radość, a codzienność zupełnie inna.
Piękny język autorki, barwne opisy przyrody. Każdy szczegół, każda rzecz opowiedziana w finezyjny sposób. Łąka, po której aż chce się biegać, owoce rozpływają się w ustach i pachną soczystością, a zioła swoimi niebanalnymi cechami powodują respekt i szacunek. Zewsząd unosi się zapach, z każdej strony opowieści i każdego zdania pachnie trawą, zwierzętami, ogrodem pełnym warzyw i obejściem, na którym kury dostojnie kroczą, każdy szczegół, to zapach wsi. Każdy opisany człowiek, jak przez lupę, jego wnętrze ujrzymy i pozornie nijaki, okazuje się wyjątkowy, bo tak autorka zdania utkała, że każda istota w tej historii dużo zyskała. Realni ludzie, prawdziwa wieś i problemy, których w mieście nie znamy.
Tytułowy Kąkol to chwast niepotrzebny, jak wizyta rodziny. Nikt go nie chce, a który na nowo odradza, się mimo wyrwania, jak oni, którzy przyjadą na kolejne wakacje. Czytamy wolno z rozmysłem, delektujemy się bogatym słownictwem autorki. Opowieść wzrusza, a ja co chwilę podnoszę oczy znad kartek, by przemyśleć, czym autorka mnie uraczyła i dopiero po chwili mogę dalej zagłębić się w nieprzewidywalnym ciągu zdarzeń.
Dla mnie to thriller psychologiczny z wakacjami w tle, który z ust dziewczynki wybrzmiewa jeszcze bardziej dobitnie. Znajdziemy tu spory o miedze, rodzinne kłótnie, niedomówienia. Jest i kontrowersyjna postać, dziadek Antoni, który jest ponad wszystko i ludzie, którzy starają się przetrwać w tych warunkach, sprawiając, by codzienność była znośna, a może ta codzienność jest cudowna, tylko z perspektywy dziewczynki wychowanej w mieście wygląda to inaczej? Sami już wnioski wyciągniecie, a warto się o to pokusić, bo historia zostanie zapamiętana na długo.
Nie jest to jedna z wielu książek, którą czytałam nie przewertujemy jej szybko, a będziemy się nią upajać, nie wyobrazimy sobie zakończenia lub części fabuły, bo jest unikatowa. Każde zdanie ma sens, każdy bohater ważny i doskonale skrojony na miarę, a każdy kamień czy źdźbło trawy niezwykłe, jakby inne niż te, które widzimy na co dzień, bo opowiedziane doskonałym słowem autorki. Już wiem, co to humor według Zośki Papużanki, o którym tak dużo słyszałam, już wiem i poproszę o więcej.
Wakacje na wsi kojarzą mi się z beztroską dla dzieci, gdzie poranna rosa kusi, by nie zakładać butów, chleb z masłem smakuje, jak wykwintne danie, a śmietana pachnie wiosennym powietrzem. Tak wyobrażam sobie sielskie wiejskie wakacje u dziadków. Czy nasi bohaterowie również takie mieli, czy może ich wspomnienia nijak się mają do moich?
Rodzina z miasta, Ojciec, Matka,...
2021-01-01
Poznałam już twórczość Kristy Cambron czytając powieść „Motyl i skrzypce”, której fabuła urzekła mnie i wzruszyła. Autorka pasjonuje się historią drugiej wojny światowej, a z wykształcenia jest historykiem sztuki. Dzieli się z nami swoją wiedzą, a fakty z okresu wojny przemyca w postaci ciekawych historii.
Kaja Makovsky mieszaka i pracuje jako redaktorka w Wielkiej Brytanii. By ratować swoją żydowską rodzinę, w 1942 roku wraca do Pragi. Nie udaje jej się jednak pomóc rodzinie i trafia do getta w Terezinie. Tam poznaje dziewczynkę, z którą połączy ją szczególna więź, a jej życie zmieni się już na zawsze.
Kilkadziesiąt lat później Sera James i William Hanover zostają rozdzieleni zaraz po ślubie. Mężczyzna jest oskarżony o przestępstwo, którego nie popełnił i grozi mu więzienie. Sera szuka pomocy wszędzie, by oczyścić ukochanego z zarzutów. Jak połączy losy tych dwóch kobiet dziewczynka, która została cudem ocalona z Holokaustu?
Akcja powieści toczy się dwutorowo, poznajemy dzieje dwóch kobiet. Sary, która żyje w obecnych czasach i Kai, której życie zaczynamy poznawać w roku 1939. Sera i William to bohaterowie „Motyl i skrzypce”, ale bez obaw możemy książkę wziąć do ręki, nie czytając ich wcześniejszych losów. To zupełnie inna, odrębna historia, a gdy nawiązuje do poprzedniej części, to wszystko jest zwięźle i dokładnie wytłumaczone.
Nie znajdziemy szczegółowych walk wojennych czy dokładnych zdarzeń historycznych, ale fabuła skupia się na ludziach, którzy musieli sobie radzić w tych trudnych czasach. Czyta się płynnie, a ja z zaciekawieniem czekałam na kolejne wątki z życia Kai. Odwaga dziewczyny imponuje, jej niezłomność, hart ducha może być inspiracją. Jej postać jest przykładem, jak jedna osoba może wpłynąć na losy innych i że jednostka może tak wiele.
Autorka wykorzystała prawdziwe wydarzenia, które wplotła we wzruszającą fabułę, tak by pamięć o nich nigdy nie zanikła. Widoczny jest ogromny kontrast między życiem Kai w Wielkiej Brytanii, a jej pobytem w getcie, do którego została zabrana wraz z rodzicami. To, jak bardzo różniły się te dwa światy, aż trudno sobie wyobrazić.
Historia nie tylko z miłością w tle, ale i ciekawymi postaciami drugoplanowymi. Nie wszyscy Niemcy zgadzali się z rozkazami, które musieli wykonywać i mimo tego, co im groziło, próbowali pomóc cierpiącym żydom w getcie. Ten drugoplanowy, ale jakże wyjątkowy bohater ze swastyką na ramieniu, budzi nadzieję i wiarę w człowieczeństwo. To dla mnie najważniejszy cichy bohater tej opowieści, bo jego zachowanie wymagało wiele odwagi.
„Wróbel w getcie” to historia dziewczyny, która pragnęła wieść normalne życie, zakochać się, pracować i żyć spokojnie. To, że była z pochodzenia w połowie żydówką przekreśliło jej plany i marzenia. Chęć pomocy rodzinie, okazała się większa niż strach, a uczucie miłości trzymało ją przy nadziei i dodawało odwagi.
Warto sięgnąć po książkę, by pamięć o tych strasznych wydarzeniach pozostała na zawsze, bo tylko w ten sposób można mieć nadzieje, że już nigdy nic takiego się nie zdarzy. Pięknie autorka połączyła losy Sery i Kai. Sporo emocji towarzyszy nam przy lekturze, cierpienie, ból, niesprawiedliwość i złość na cały świat, że na to pozwalał.
Poznałam już twórczość Kristy Cambron czytając powieść „Motyl i skrzypce”, której fabuła urzekła mnie i wzruszyła. Autorka pasjonuje się historią drugiej wojny światowej, a z wykształcenia jest historykiem sztuki. Dzieli się z nami swoją wiedzą, a fakty z okresu wojny przemyca w postaci ciekawych historii.
Kaja Makovsky mieszaka i pracuje jako redaktorka w Wielkiej...
2020-08-29
Gdy przeczytałam, że autorka doskonale łączy sielskość białoruskiej wsi ze złem, które czai się w ukryciu, to moje oczekiwania były zupełnie inne niż, to co znalazłam w książce. Natałka Babina jest dziennikarką „Naszej Niwy” – niezależnej gazety białoruskiej, została także nominowana do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus za rok 2010.
Ałła Bobylowa zakupiła dom w Budce, z którym wiązały ją wspomnienia z dzieciństwa. Ma nadzieję, napisać tu kolejną swoją książkę. Na parapetówkę przybyły jej przyjaciółki: Oksana – dyrektorka wiejskiej szkółki, Łenka – biznesmenka, która prowadzi klinikę weterynarii oraz Ulanka siostra bliźniczka – działaczka społeczna i właścicielkę kanału telewizyjnego. Nieoczekiwanie pojawiają się znaki, które zaczynają zakłócać błogi spokój gospodyni. Dziwne wydarzenia prowadzą do mokradeł, gdzie czai się niewytłumaczalna siła i okrutne zło. Pojawia się strach przed nieznanym zjawiskiem, a wszystko dzieje się we wsi, gdzie wydawałoby się, że czas płynie wolno, leniwie i beztrosko.
Nawet nie przypuszczałam, jak bardzo zaskoczy mnie fabuła. Początek był ciekawy, delikatny, a nagły zwrot akcji zupełnie zbił mnie z tropu. Po przeczytaniu opisu nie spodziewałam się, że opowieść skręci w stronę niewytłumaczalnych wydarzeń.
Autorka pochodzi ze wsi Zakazanka, co sprawiło, że doskonale uchwyciła białoruską wieś. Opisy wciągają i płynie się z nimi lekko przez fabułę przynajmniej na początku, gdzie pokazana była radość i beztroska wsi.
Od razu rzuca się w oczy ogromny zasób słów autorki i jej dziennikarskie doświadczenie. Pierwszy raz zwróciłam uwagę na tak dużą ilość niebanalnych porównań, metafor, które trafiają prosto w serce. Tak autorka opisuje swoje przyjaciółki: „Twarze nasze przeszły przez filtr lat, a ciężar płci przybrał wygląd przezroczystego błękitnego fleuru”. Takich oryginalnych opisów jest bardzo dużo.
Doceniam kunszt pisarski, ogromny zasób słów i opisy wiejskiej przyrody. Delektowałam się zapachem rannego powietrza i roślin oraz smakiem potraw, którym raczyłam mnie autorka. Jednak fabuła tej książki nie była dla mnie, bo poszła w stronę nadprzyrodzonych mocy i wtedy straciłam dalsze zainteresowanie czytaniem. Dokończyłam książkę, ale czułam chaos w głowie.
Wiem, że autorka miała głębszy przekaz, bo przestrzega przed tym, co się może kiedyś wydarzyć. Przed naszą lekkością bytu oraz zatraceniu się w dobrach materialnych. W książce doskonale ujęta jest radość z małych rzeczy, jedzenia, natury, z powrotu do normalności.
Gdy sięgniecie po tę powieść, to na pewno was zaskoczy, czy pozytywnie? Tego nie wiem. Powieść zapamiętam na długo, ale moje odczucia są niejednoznaczne. Ja też znalazłam coś dla siebie, bo doskonałe pióro autorki urzeka i wręcz prosi się, by zapisać cudowne cytaty.
Książka w dużej mierze przypomina thriller, ale trudno ją sklasyfikować do jednego gatunku. Może się podobać miłośnikom mocy nadprzyrodzonych, tajemnic nie z tej ziemi. Dla tych, co wiedźmy, uroki i obrzędy doceniają, a zarazem dobrze się w tym odnajdują.
Gdy przeczytałam, że autorka doskonale łączy sielskość białoruskiej wsi ze złem, które czai się w ukryciu, to moje oczekiwania były zupełnie inne niż, to co znalazłam w książce. Natałka Babina jest dziennikarką „Naszej Niwy” – niezależnej gazety białoruskiej, została także nominowana do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus za rok 2010.
Ałła Bobylowa zakupiła dom w...
2020-08-28
Książki z historią w tle mają szczególne miejsce w moim sercu, wiadomości podane w ten sposób długo pozostają w mojej pamięci. Dlatego bez wahania sięgnęłam „Po nowe życie”. Autorka jest znana z takich powieści jak: „Aksamitka”, „Córka kucharki”, czy „Służąca”, ale ja mam przyjemność po raz pierwszy poznać twórczość Weronki Wierzchowskiej.
Dzięki dwóm głównym bohaterkom Annie i Jance poznamy codzienność w Polsce powojennej. Najstarsza podporucznik Anna Hartman ma dwadzieścia trzy lata, a to świadczy o tym, jak szybko dziewczęta musiały dojrzeć. Mimo młodego wieku zaznały dużo krzywdy, ogromnego strachu, uczucia ciągłej niepewności i stratę osób bliskich. Teraz gdy wojna się skończyła, muszą nauczyć się żyć od nowa. Bez rodziny, bez domu i planów na przyszłość.
Nowa rzeczywistość jest trudna, a walka o ciepły posiłek lub jakikolwiek posiłek jest codziennością. Wszystkie fakty historyczne wplecione sprytnie w fabułę, tak by czytający czerpał z tego samą przyjemność. Narracja jest w trzeciej osobie z perspektywy kilku osób. Dzięki temu z punktu widzenia różnych osób, w trudnych sytuacjach życiowych, dowiadujemy się, co czują i jak odnajdują się w nowym powojennym świecie.
Dużą zaletą są szczegóły dotyczące mieszkańców wsi i to nie tylko Polaków, ale i Niemców, dla których ta sytuacja była równie trudna. Ludność cywilna ucierpiała z każdej strony i nie miało to znaczenia jakiej, kto jest narodowości. Muszą teraz mieszkać obok siebie i być dobrymi sąsiadami. Tylko jak to zrobić, gdy krzywdy wyrządzone są tak duże. Autorka zwróciła uwagę na rzeczy, które w tamtym czasie są ważne dla ludzi, co jest dobrą lekcją pokory. Cenna jest żyzna ziemia, bo daje plony, zwierzęta gospodarskie, bo uchronią przed głodem i pomogą w polu.
Warto zagłębić się w tę historię, by zaczerpnąć dawkę wiedzy, a przy okazji często się uśmiechać. Weronika Wierzchowska sprawiła, że poczucia humoru bohaterkom nie brakuje, a ich postacie są bardzo wyraziste i charakterne. Młode, bojowo nastawione dziewczyny przeprowadzą nas przez zniszczone wsie, w których od nowa zaczyna się życie, a nieodłącznym elementem jest bieda, ale też i nadzieja na lepsze jutro.
Książka godna polecenia ze względu na bardzo wartościową treść. Fabuła wzruszy, zaciekawi, pozwoli nawet polubić tamte czasy. Bardzo mi się podobał lekki styl pisania autorki. Cieszę się, że mogłam się przenieść w te trudne, ale ciekawe czasy. Mogłam przeżyć przygody Anny i Janki, które skradły moje serce, a wiedza, którą udało się autorce przemycić w ciekawej fabule, zostanie ze mną na długo.
Książki z historią w tle mają szczególne miejsce w moim sercu, wiadomości podane w ten sposób długo pozostają w mojej pamięci. Dlatego bez wahania sięgnęłam „Po nowe życie”. Autorka jest znana z takich powieści jak: „Aksamitka”, „Córka kucharki”, czy „Służąca”, ale ja mam przyjemność po raz pierwszy poznać twórczość Weronki Wierzchowskiej.
Dzięki dwóm głównym bohaterkom...
2020-03-15
Gdy przeczytałam opis na okładce, nabrałam dużej ochoty, by zapoznać się z tą książką. Monika B. Janowska oddaje w nasze ręce kolejną dobrą powieść. Wyjątkowo ciekawa fabuła i szybka akcja powoduje, że o nudzie nie mam mowy.
Dwie główne bohaterki, to Magda i Blanka, ale w ich życiu pojawi się jeszcze jedna kobieta, Babka Władysława. Trzy kobiety na początku nie wiedzą o swoim istnieniu, ale ich losy autorka sprytnie łączy w piękną opowieść.
Magda jest hydraulikiem i pracuje często na różnych budowach wśród mężczyzn. Prowadzi firmę ze swoją wspólniczką i jest doskonałym fachowcem. Wpada w oko przystojnemu architektowi, któremu brudne robocze spodnie wcale nie przeszkadzają. Magda ma dziwną przypadłość i pod wpływem stresu nie może wypowiedzieć ani słowa, co nie ułatwia jej życia.
Blanka to atrakcyjna blondynka, którą porzuca mąż. W jej życiu nastaje ciąg niecodziennych zdarzeń. Swoje rozsypujące się życie próbuje pogodzić z opieką nad ojcem, który ma zaniki pamięci. Jej nieporadność stwarza dużo niepotrzebnych komplikacji i utrudnia jej życie. Cechy charakteru dziewczyny potrafią lekko irytować, a zachowanie bawić.
Te dwie kobiety poznają się w dziwnych okolicznościach, mimo to szybko się polubią. Jest jeszcze jedna wyjątkowa bohaterka choć drugoplanowa, jednak w całej fabule bardzo ważna. Babka Władysława to energiczna staruszka z tajemnicą z przeszłości, która namiesza w życiu obu dziewczyn.
W książce dzieje się bardzo dużo, a wątek kryminalny dodaje dodatkowych emocji. Tajemnice Babki Władysławy okażą się bardzo intrygujące. Wszystkie bohaterki cudowne, z dokładnie zarysowanymi charakterami. Ich indywidualne cechy, powodują, że są bardzo ciekawe. Lubimy je i bardzo chętnie zanurzamy się w ich życie. Wątek starszych ludzi jest dla mnie bardzo ważny, pomaga zrozumieć choroby oraz potrzeby osób w sędziwym wieku. Fabuła delikatnie, naturalnie nawiązuje do poważnych spraw. Dowiemy się, jak nasze decyzje wpływają czasem na życie innych osób ? W jaki sposób możemy komuś uratować życie i co z tego może wyniknąć ?
Powieść obyczajowa z domieszką akcji kryminalnych o kobietach, miłości, rozterkach sercowych i darowaniu życia. Wielowątkowa fabuła nie pozwala się nudzić. Napisana lekko z dowcipnymi dialogami i narracją z dużą dawką humoru. Dobrze spędzony czas, a wnioski, które wyciągniemy, mogą zaowocować na przyszłość i zmienić nasze lub czyjeś życie.
„Mało brakowało” – To książka o trzech kobietach, o różnych zainteresowaniach i preferencjach, ale życie niespodziewanie krzyżuje ich losy. Opowieść czasem wzruszająca, czasem śmieszna lub zmuszająca do zadumy i przemyślenia. Dopracowane cechy bohaterek i ich życiowe problemy uwiodą nas. Nie będziemy się nudzić, bo akcja biegnie do przodu i nie ma czasu na odkładanie książki nawet na chwilę.
Polecam wszystkim.
Gdy przeczytałam opis na okładce, nabrałam dużej ochoty, by zapoznać się z tą książką. Monika B. Janowska oddaje w nasze ręce kolejną dobrą powieść. Wyjątkowo ciekawa fabuła i szybka akcja powoduje, że o nudzie nie mam mowy.
Dwie główne bohaterki, to Magda i Blanka, ale w ich życiu pojawi się jeszcze jedna kobieta, Babka Władysława. Trzy kobiety na początku nie wiedzą o...
Autorka okrzyknięta królową literatury obyczajowej, a ja mam przyjemność po raz pierwszy zanurzyć się w historii, która wyszła spod jej pióra.
Fiona prowadzi szkołę dla psów na pięknej wyspie. Leczy swoją duszę po tragicznych wydarzeniach sprzed lat. Padła ofiarą seryjnego mordercy i jako jedyna przeżyła. Poznaje Simona, który w otoczeniu lasów i jezior, tworzy artystyczne meble. Tych dwoje na początku nie bardzo się lubi, ale z czasem zaczyna łączyć ich coś więcej. Niestety o Fionę upomina się przeszłość. Okazuje się, że niedoszły oprawca po raz kolejny jej życie zamienia w koszmar.
Fabuła wciągająca, czytelnik płynie z jej nurtem, wyczekując, co się wydarzy dalej. Ogromną zaletą są bohaterowie. Szczególnie Fiona wnikliwie scharakteryzowana, jej otoczenie, przyjaciele, znajomi, jej świat. Postać misternie utkana, bardzo prawdziwa. Simon nieco gburowaty, nieprzystępny, udający obojętność, która kruszy się w kontakcie ze zwariowanym szczeniakiem i kobietą, która doskonale siebie radzi takim psami jak on.
Tło powieści, które nam towarzyszy jest bardzo przyjemne w odbiorze. Praca Fiony, jej zaangażowanie i miłość do czworonogów wspaniale pokazana. Zwierzęta oddają człowiekowi swoją miłość i bezgranicznie ufają. Szkolenie psów i obcowanie z nimi zapewnia czytelnikowi ukojenie i spokój.
Dobrze się o tym czyta, ale jak dla mnie za wiele stron poświęcone dokładnej analizie pracy bohaterki, skróciłabym całą powieść przynajmniej o pięćdziesiąt stron. Relacja Simona i Fiony ciekawa, ale nieporywająca, dialogi nieco nudne, przebrnęłam.
Przeszłość, która powróciła, jest tym wątkiem, który najbardziej mnie zaintrygował. Czekałam, co będzie dalej, a każdą wzmiankę przyjmowałam z wypiekami na twarzy. Czujemy zagrożenie, strach, jesteśmy w tym razem z Fioną.
„Poszukiwania” to historia, gdzie powieść obyczajowa miesza się z sensacyjną, a romans oraz sceneria historii nadają lekkości. Bohaterka to silna i zaradna kobieta, polubimy ją od razu. Pragniemy, by jej wszystko się udało, chcemy bardziej zajrzeć w głąb jej życia. Po mistrzowsku wykreowane tło historii widać w tym wprawne pióro autorki. Całość bardzo spójna i jeszcze kiedyś chętnie sięgnę po kolejną książkę Nory Roberts, choćby po to, by się przekonać czy i tą skróciłabym o kilkadziesiąt stron.
Autorka okrzyknięta królową literatury obyczajowej, a ja mam przyjemność po raz pierwszy zanurzyć się w historii, która wyszła spod jej pióra.
więcej Pokaż mimo toFiona prowadzi szkołę dla psów na pięknej wyspie. Leczy swoją duszę po tragicznych wydarzeniach sprzed lat. Padła ofiarą seryjnego mordercy i jako jedyna przeżyła. Poznaje Simona, który w otoczeniu lasów i jezior, tworzy artystyczne...