Zawód Spadkobierca Katarzyna Kowalewska 7,9

ocenił(a) na 720 tyg. temu Maciej Borowski herbu Obierec z Obierca żyje z dnia na dzień, utrzymując się z hojnych comiesięcznych przelewów otrzymywanych od Stanisława Borowskiego-Obierec, brata dziadka Maćka, Tadeusza. Po wojnie Stanisław wyemigrował do Ameryki, gdzie prowadził dość intratny biznes, natomiast Tadeusz pozostał na ojcowiźnie w Obiercu. Rodzice Macieja, zostali hippisami i przepuścili znaczną część rodzinnego majątku w Afryce, a pewnego dnia po prostu zniknęli, a wraz z nimi paskudne rzeźby rzeźbione przez Maciejowego ojca. Życie utracjusza zmienia się, gdy Maciej na kolacji u niedawno poznanej kobiety, powiedzmy oględnie, niszczy jej łazienkę. To niefortunne zdarzenie, jak się wkrótce okaże, jest pierwszym z całej długiej listy niefortunnych zdarzeń. Chcąc odreagować stres związany z koszmarną kolacją, a następnie z panami, którzy ulżyli mu w niesieniu portfela, oraz butów treningowych, zaprasza swojego najlepszego przyjaciela Mariusza, zwanego Mario, na piwo. Do pubu przyjaciel przychodzi w zdecydowanym złym nastroju. Na imprezie, na której ostatnio bawił się Mario, „ktoś wytatuował mu żółte i pomarańczowe kwiatki z drobnymi płatkami”. Tatuaż, który mógłby je zakryć, będzie duży i kosztowny. Ale od czego ma się przyjaciół? Mariusz prosi o pożyczkę Maćka. Wszystko, co ten musi zrobić, to zadzwonić do USA, do Stanisława i poprosić o ekstra przelew. Problem w tym, że Stanisław, Stan Senior, nie żyje, a jego syn Junior, nie jest tak szczodry jak jego ojciec. Jakby Maciek miał za mało problemów, ktoś przysyła mu tajemniczy list, w którym ujawnia wiele rodzinnych tajemnic. Aby poprawić swoją sytuację finansową, Maciek wyrusza do Obierca w towarzystwie przyjaciół, bowiem jak sam mówi „ja dysponowałem mózgiem, Mariusz siłą argumentacji, a Sylwek podwyższał frekwencję”..
„Zawód Spadkobierca” to humorystyczna powieść, w której powiedzenie „nie ma łatwo lekko żyć” sprawdza się w stu procentach. Maciek musi pokonać wiele przeciwności losu, aby nie musieć pracować. Główny bohater ma wieczne problemy finansowe, bo „kto oszczędzałby pieniądze, których nie musi zarabiać własną pracą?”, przyjaciela, z którym więcej czasu spędza na piciu piwa (i innych trunków),niż rozmowie, do tego olbrzymi bagaż rodzinnych tajemnic i legendę o rodzinnym skarbie, który mógłby rozwiązać wszystkie jego problemy.
Powieść napisana w pierwszoosobowej narracji, z punktu widzenia Maćka. Autorka włożyła w jego usta i myśli: ironię, zgryźliwy humor, elokwencję przynależną dobrze wykształconym ludziom, a także uwielbienie dla rocka. W powieści znajdziemy humor słowny i sytuacyjny, często rodem z czarno-białych filmów z początków kinematografii, w których śmieszy np. bitwa na kurczaki. Jeśli humor was nie przekonuje, to mamy tutaj też obraz, w lekko krzywym zwierciadle, szemranych typów, którzy ślepo wykonują polecenia, animozji pomiędzy sąsiednimi miasteczkami i małomiasteczkowych społeczności. Powieść będzie w pełni czytelna dla millenialsów, choć pokolenie X-sów i Z-tek też się powinno dobrze bawić.
Jako millenials wychowany na MTV, kiedy MTV oznaczało jeszcze Music Television i było wypełnione teledyskami, a nie reality show, serdecznie polecam powieść o naszym rówieśniku, który wiele zrobi, aby nie musieć pracować i wygodnie żyć.