rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Mój debiut jeżeli chodzi o tego autora i ...bardzo pozytywne zaskoczenie. Zresztą w ogóle i ostatnio to ....”cudze chwalicie a swojego nie znacie” czy jakoś tak. Kolejny polski autor, którego na prawdę da się czytać. I to całkiem szybko i sprawnie. Co prawda cała fabuła dosyć krwawa i taka “mięskowa” no ale taka miała być ta historia jak rozumiem. Chyba że cała seria z komisarzem Brudnym jest taka. Póki co nie wiem to mój pierwszy tom, ale na pewno sięgnę po kolejne. Historia stworzona dobrze pomysł był, realizacja też czytelnik się nie nudzi czeka na dalszy rozwój sytuacji. O dziwo w zamyśle bohater miał być takim chyba typem do średniego lubienia, ale bohaterowie nakreśleni są tak że no nie da się im nie kibicować. Aczkolwiek i to musze napisać rozwiązanie zagadki sama końcówka czyli zidentyfikowanie tego na prawdę złego trochę ...no kurczę jakby ..... przekombinowana. No nawet się pod nosem uśmiechnęłam burcząc no nie no to już lekkie przegięcie ale ...co tam autorowi wszystko wolno. Generalnie solidna lektura i dobrze wydana kasa. Zobaczymy jak będzie dalej.

Mój debiut jeżeli chodzi o tego autora i ...bardzo pozytywne zaskoczenie. Zresztą w ogóle i ostatnio to ....”cudze chwalicie a swojego nie znacie” czy jakoś tak. Kolejny polski autor, którego na prawdę da się czytać. I to całkiem szybko i sprawnie. Co prawda cała fabuła dosyć krwawa i taka “mięskowa” no ale taka miała być ta historia jak rozumiem. Chyba że cała seria z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Skusił mnie opis z obwoluty i takie moje wyobrażenie, że może te islandzkie kryminały to takie będą podobne do skandynawskich którymi się swego czasu zaczytywałam. Ale chyba coś nie do końca zaiskrzyło. Po pierwsze jakoś tak ciągle się gubiłam w postaciach (nie wiem może te imiona były za skomplikowane albo miałam jakąś mgłę po covidową czy co?) Po drugie, no za nic nie przypadł mi do gusty główny dowodzący detektyw (imienia albo nazwiska nie pamiętam) sympatii to do niego raczej nie poczułam. No i po trzecie jakoś mnie drażniły błędy w tłumaczeniu a dokładnie ....składnia, kolejność wyrazów nie było tego dużo ale jakoś tak jak mnie walnęło takim dziwolągiem to ze 3 razy zdanie czytałam bo coś mi się nie kleiło. Aczkolwiek sama historia była w porządku. Tylko ta oprawa literacka wokół niej ...no nie bardzo mi szło to czytanie. Raczej do tej serii nie wrócę ..no chyba że przez przypadek już coś kupiłam bo i tak mogło być a teraz leży i się kolejkuje.

Skusił mnie opis z obwoluty i takie moje wyobrażenie, że może te islandzkie kryminały to takie będą podobne do skandynawskich którymi się swego czasu zaczytywałam. Ale chyba coś nie do końca zaiskrzyło. Po pierwsze jakoś tak ciągle się gubiłam w postaciach (nie wiem może te imiona były za skomplikowane albo miałam jakąś mgłę po covidową czy co?) Po drugie, no za nic nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sekcja zwłok. True crime. Historie z prosektorium Vincent Di Maio, Ron Franscell
Ocena 7,3
Sekcja zwłok. ... Vincent Di Maio, Ro...

Na półkach: ,

Ujmę to tak, kolejna lektura z serii “drogi pamiętniku”. Wspomnienia z domieszką najciekawszych spraw w karierze autora. Z serii o umarlakach czytałam zdecydowanie ciekawsze, ale również zdecydowanie nudniejsze książki. Tę bym plasowała tak gdzieś po środku tej skali. Nie wymaga ona wybitnego skupienia czy myślenia od czytelnika. Ot taka lektura na weekend. Sprawy które są w niej przedstawione też jakoś niekoniecznie mnie zaciekawiły. Sama nie wiem może za dużo tego rodzaju książek jest obecnie na rynku i jakby każda kolejna ma niewiele już do zaoferowania?

Ujmę to tak, kolejna lektura z serii “drogi pamiętniku”. Wspomnienia z domieszką najciekawszych spraw w karierze autora. Z serii o umarlakach czytałam zdecydowanie ciekawsze, ale również zdecydowanie nudniejsze książki. Tę bym plasowała tak gdzieś po środku tej skali. Nie wymaga ona wybitnego skupienia czy myślenia od czytelnika. Ot taka lektura na weekend. Sprawy które są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O dobry Boże!! Mam sentyment do tej serii od dzieciaka. I tak wiem to są wydania często gęsto z lat 70 i mogły się już zdezaktualizować. No ale co poradzę lubię sobie poczytać te starocie o historii, bo jakoś obecnie nie mogę niczego podobnego utrafić. Podobnego i nie naszpikowane ufokami bo teraz taka moda, że wszędzie tylko ufoki co jakaś teoria to zaraz pomykają zielone ludziki. Efekt tego jest taki, że jakbym któregoś spotkała to bym mu wklepała za samo to, że jest zielony. Ale do rzeczy. Omijać tę pozycję z daleka i to na kilometry, chyba że jesteście masochistą! I już wyjaśniam, dlaczego? Po pierwsze tytuł - to na pewno nie jest pozycja o “zaginionych cywilizacjach” no chyba że weźmie się pod uwagę jedynie spis treści i nazwy rozdziałów. I na tym się kończy. Bo gdybyście chcieli się czegoś o tych wspomnianych cywilizacjach dowiedzieć to na pewno nie z tej książki. Natomiast gdyby was interesowały języki owych cywilizacji to już może prędzej, mamy pełny rozdział o odczytywaniu hiereoglifów (nieco mniej o samym Egipcie) całe mnóstwo o języku Etrusków, Greków nawet kipu z ameryki południowej sporo o jakiś znaczkach z kontynentu afrykańskiego. Generalnie w połowie książki jak chciałam sobie oczy wydrapać zorientowałam się, że coś tu jest nie tak. Miałam koszmarne wrażenie jakbym wróciła do lekcji języka polskiego w szkole, bo tam było coś takiego, gdzie rozbierało się wyrazy na sylaby/ literki, trzony i tym podobne. I tu w 80% mamy dokładnie ten sam lingwistyczny bełkot. Jakbym chciała czytać o POCHODZENIU starożytnych języków to bym szukała takiej książki a ja sobie chciałam poczytać o historii i archeologii ....no to se nie poczytałam. A że mam masochistyczną naturę i co zacznę muszę skończyć to się okazało, że zdobyłam nową umiejętność mianowicie .....szybkiego czytania. .....takiego bełkotu. Tyle że już pod koniec nawet bez zrozumienia. Paskudna lektura.

O dobry Boże!! Mam sentyment do tej serii od dzieciaka. I tak wiem to są wydania często gęsto z lat 70 i mogły się już zdezaktualizować. No ale co poradzę lubię sobie poczytać te starocie o historii, bo jakoś obecnie nie mogę niczego podobnego utrafić. Podobnego i nie naszpikowane ufokami bo teraz taka moda, że wszędzie tylko ufoki co jakaś teoria to zaraz pomykają zielone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobry solidny kryminał. Jak zwykle zresztą. Nie wiem czemu miałam wrażenie, że to dalszy tom serii a tu się okazuje, że jednak pierwszy? Co nie zmienia i tak faktu, że w czytaniu kolejność ta nie ma raczej znaczenia. Jest solidna intryga kryminalna, trup się ściele, mordowani się księża z jednej tylko parafii a w tle mamy Krzyżaków (tak dokładnie) z malborskiego zamku. Mnie się bardzo podoba sposób pisania Bochusa oraz prowadzenie całej historii do tego dochodzi świetnie nakreślone tło zwłaszcza historyczne. Książki te, mimo że wydają się ciężkie wcale takie nie są czyta się to praktycznie za jednym podejściem. Może właśnie dlatego że podejście do fabuły jest nie do końca szablonowe. Dwie główne postacie radcy Abella i towarzyszącego mu Kukulki są świetnie sportretowane. Mają całe mnóstwo swoich wad, ale i tak czytelnik im cały czas kibicuje. I może o to chodzi w dobrym kryminale. Ja w każdym razie serię będę czytała dalej bo warto.

Bardzo dobry solidny kryminał. Jak zwykle zresztą. Nie wiem czemu miałam wrażenie, że to dalszy tom serii a tu się okazuje, że jednak pierwszy? Co nie zmienia i tak faktu, że w czytaniu kolejność ta nie ma raczej znaczenia. Jest solidna intryga kryminalna, trup się ściele, mordowani się księża z jednej tylko parafii a w tle mamy Krzyżaków (tak dokładnie) z malborskiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

ę fabułę to na pewno czytałam wcześniej jako jakąś “zajawkę” w formie opowiadania w którymś innym tomie Dardy? Bo początek na pewno ten sam tyle że tutaj jest rozwinięcie tematu i jego zakończenie. Takie czytadło horror w “old schoolowym” stylu, lektura na 3 dni. Klasyk strasznie można rzec. Ktoś umiera tyle że nie do końca. Bo ozywa i zaczyna łazić po wsi i ubijać sąsiadów. Całość dzieje się w Bieszczadach więc dostęp trudny a i tradycje związane z umarlakami bardziej zakorzenione w narodzie. Kiedyś mieszkańcy sobie sprawniej radzili z zombiaczkami a że czasy się zmieniły seniorzy powymierali a w ich miejsce przybyli miastowi to i brak wiedzy co robić jak umarlak z trumny wylezie. Na froncie praktycznie sam nie licząc księdza zostaje 40 letni facet który kiedyś jako dzieciak mieszkał w feralnej wsi i zetknął się już z ową tytułową klatwą “jednej krwi”. Facet niby dzielnie wojuje ale ...... i tu sobie czytelnik sam doczytać bo koniec w moim odczuciu leciutko się zagmatwał a przynajmniej mnie się trochę linia czasowa zerwała ale to może z wlekanocnego przeżarcia.

ę fabułę to na pewno czytałam wcześniej jako jakąś “zajawkę” w formie opowiadania w którymś innym tomie Dardy? Bo początek na pewno ten sam tyle że tutaj jest rozwinięcie tematu i jego zakończenie. Takie czytadło horror w “old schoolowym” stylu, lektura na 3 dni. Klasyk strasznie można rzec. Ktoś umiera tyle że nie do końca. Bo ozywa i zaczyna łazić po wsi i ubijać...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Opętania. Historie prawdziwe Robert David Chase, Ed Warren, Lorraine Warren
Ocena 5,9
Opętania. Hist... Robert David Chase,...

Na półkach: ,

Jak bardzo chcę się odmóżdżyć to sięgam po książki z tej serii. Bóg jeden raczy wiedzieć DLACZEGO? Ani to lektura wysokich lotów (i może dlatego) ani wybitnie straszna. A szkoda, bo podobno Państwo Warrenowie to byli mega eksperci w kwestii różnych strasznych i nawiedzonych rzeczy i spraw. A tutaj no cóż, lektura na dwa wieczory i bez szczególnego straszliwego efektu grozy. Książka w formie wywiadu, ale bez smaczków. Zdecydowanie nie było się czego bać. Trochę jak szkolna rozprawka albo może raczej wywiad do szkolnej gazetki. Może inne z tej serii będą straszniejsze, bo jak znam siebie po coś tam jeszcze sięgnę jak już mózg mi się zmęczy wszystkim innym. Ja to też mam ....jakbym nie mogła wypoczywać przy ambitniejszej lekturze. No ale może mój mózg w chwilach wytchnienia jest pozbawiony ambicji.

Jak bardzo chcę się odmóżdżyć to sięgam po książki z tej serii. Bóg jeden raczy wiedzieć DLACZEGO? Ani to lektura wysokich lotów (i może dlatego) ani wybitnie straszna. A szkoda, bo podobno Państwo Warrenowie to byli mega eksperci w kwestii różnych strasznych i nawiedzonych rzeczy i spraw. A tutaj no cóż, lektura na dwa wieczory i bez szczególnego straszliwego efektu grozy....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Absolutnie nadal jestem zachwycona Maciejem Siembiedą! “Kukły” to była dla mnie czysta przyjemność czytania. Dobra zagadka kryminalna z historią w tle a czy wiarygodna? No cóż nie wiem bo się nie znam, ale kto wie? Tym razem pan prokurator jest na tropie ...nieśmiertelności. Zamiłowanie do grzebania w historii rzuca go w czasy II WŚ i może ciut jeszcze dalej, co może mieć związek z tym co dzieje się współcześnie. Nie będę pisać recenzji rodem z obwoluty, bo tę każdy sobie może sam poczytać. Generalnie jak zwykle podoba mi się pomysł na ten tom przygód prokuratora Kani i sposób prowadzenia całej historii. Czy zakończenie się podoba i czy jest wiarygodne ....to już bym powiedziała, że “inna para kaloszy” ale przecież to fikcja pisana ku rozrywce i uciesze czytelników. Zatem wg mnie wszystko w jak najlepszym porządku. Inne cześći też na pewno wcześniej czy później przeczytam ...tylko chyba nie nauczę się tego robić w kolejności. Zawsze mam z tym problem nie ważne po jaką serię sięgam ....zawsze sięgam od środka albo końca.

Absolutnie nadal jestem zachwycona Maciejem Siembiedą! “Kukły” to była dla mnie czysta przyjemność czytania. Dobra zagadka kryminalna z historią w tle a czy wiarygodna? No cóż nie wiem bo się nie znam, ale kto wie? Tym razem pan prokurator jest na tropie ...nieśmiertelności. Zamiłowanie do grzebania w historii rzuca go w czasy II WŚ i może ciut jeszcze dalej, co może mieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O Pani!! To była mega mocna lektura!! Im dalej w las tym bardziej włos się na głowie jeżył. Co rozdział to dziękowałam opatrzności czy komu tam na górze, że z grubsza jestem zdrowa na umyśle. Po pierwsze szokujące były liczby. Dwanaścioro dzieci z czego połowa chora na schizofrenię albo choroby z jej spektrum (bo nie wiadomo, czy wszyscy byli prawidłowo zdiagnozowani) POŁOWA była chora. I to tak na poważnie krzywdzili siebie, swoich bliskich często konieczna była hospitalizacja w szpitalach w których w tamtych latach nie bardzo umiano leczyć schizofrenię, ponieważ niewiele o niej wiedziano, w sumie do tej pory ta choroba nie do końca dała się złamać i opanować. Potrafiono podawać jedynie leki które raczej szkodziły niż pomagały albo zamykano pacjentów i czekano aż im się poprawi po to, żeby ich odesłać do domu. Ze względu na swoją specyfikę ta rodzina była wykorzystana między innymi w badaniach nad tą chorobą. Między innymi na jej przykładzie próbowano znaleźć odpowiedź czym jest ta choroba co ją wywołuje jak się na nią zapada. I ewentualnie jak można ją próbować leczyć. Historia tej rodziny i tego co ją spotkało i jak sobie z tym radzili jest opisana praktycznie od początku do czasów obecnych i czyta się to jednym tchem. Powiem tak - PRZERAŻAJĄCA LEKTURA. Długo pozostanie mi w głowie. Mamy dużo szczęścia będąc ludźmi zdrowymi ( z grubsza) na umyśle.

O Pani!! To była mega mocna lektura!! Im dalej w las tym bardziej włos się na głowie jeżył. Co rozdział to dziękowałam opatrzności czy komu tam na górze, że z grubsza jestem zdrowa na umyśle. Po pierwsze szokujące były liczby. Dwanaścioro dzieci z czego połowa chora na schizofrenię albo choroby z jej spektrum (bo nie wiadomo, czy wszyscy byli prawidłowo zdiagnozowani)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chyba odkryłam swojego nowego ulubionego autora kryminałów. Co prawda z dużym opóźnionym zapłonem ale no co poradzić ....”kupka wstydu” do czytania już się nawet nie kolejkuje ...tam jest mega zator. Prosta fabuła z retrospekcją do dzieciństwa grupki bohaterów gdzie rozwiązanie zagadki morderstwa tkwi w teraźniejszości. Czyta się to bardzo sprawnie a co ciekawe mnie ta książka bardzo przypominała i sposobem narracji i prowadzeniem fabuły “TO” Kinga. Chociaż mnie co druga książka przypomina Kinga ... nie wiedzieć dlaczego? Podobny schemat z grupka dzieciaków tyle że tutaj zamiast horroru mamy kryminał. Mam wrażenie że ktoś tu się mógł lekko inspirować. Ale może dlatego mi się podobało albo raczej między innymi dlatego. Porządny kawałek czytadła z zasłużonymi wieloma dobrymi opiniami i recenzjami. Ja już wrzuciłam do poczekalni z promocjami kolejne tytuły spod szyldu tego autora.

Chyba odkryłam swojego nowego ulubionego autora kryminałów. Co prawda z dużym opóźnionym zapłonem ale no co poradzić ....”kupka wstydu” do czytania już się nawet nie kolejkuje ...tam jest mega zator. Prosta fabuła z retrospekcją do dzieciństwa grupki bohaterów gdzie rozwiązanie zagadki morderstwa tkwi w teraźniejszości. Czyta się to bardzo sprawnie a co ciekawe mnie ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejne opowiadania od Pilipiuka. Ja je lubię ja się przy nich relaksuje ....chociaż to trochę dziwne. Tym razem tylko pięć. Ostatnie tytułowe to prawie połowa tej książki. Mamy znanych już bohaterów, czyli Roberta Storma i doktora Skórzewskiego, ale muszę przyznać, że tym razem jakby mniej fantazji i dzikich pomysłów autora. Ta książka jest jakby spokojniejsza, ale jednocześnie bardziej mroczna albo taka niepokojąca. Zwłaszcza to tytułowe opowiadanie, które jest zakotwiczone w czasach II Wojny Światowej może trochę się kojarzyć z obecnymi niespokojnymi czasami. Kto wie co tam autorowi po głowie chodziło. Mnie najbardziej podobało się opowiadanie “Antykwariat” takie bardzo w stylu Pilipiuka i “Walizka”. Ale za każdym razem jak widzę nową część to grzecznie truchtam do księgarni, bo to taki mój “must have” na półce w domu. Jakoś nigdy mnie nie rozczarowuje.

Kolejne opowiadania od Pilipiuka. Ja je lubię ja się przy nich relaksuje ....chociaż to trochę dziwne. Tym razem tylko pięć. Ostatnie tytułowe to prawie połowa tej książki. Mamy znanych już bohaterów, czyli Roberta Storma i doktora Skórzewskiego, ale muszę przyznać, że tym razem jakby mniej fantazji i dzikich pomysłów autora. Ta książka jest jakby spokojniejsza, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

eżeli ktoś widział film “Złota Dama” z fantastyczną rola Helen Mirren i nieco mniej fantastyczną rolą Rayana Reynoldsa to w sumie tak jakby przeczytał tę książkę. W pierwszym odruchu pomyślałam, że to będzie pozycja o Klimcie – malarzu, ale potem szybko przejrzałam na oczy no, bo przecież sam tytuł sugeruje, że to będzie raczej o jego dziełach albo raczej jednym dziele i związanym z nim perturbacjom. I właśnie o tym opowiada ta książka o jednym właściwie dziele, złotym portrecie żydowskiej wiedeńskiej arystokratki Adeli Bloch Bauer. Rzecz traktuje o jego powstaniu, ale przede wszystkim o tym co się z nim działo podczas wojny, bo było to przecież dzieło tzw sztuki zdegenerowanej nieakceptowanej przez nazistów. Na dodatek jakimś cudem nie zostało zniszczone a po wielu latach potomkowie właścicieli upomnieli się o jego zwrot. Książka ta przedstawia solidnie zakreśloną historię tego malowidła i problemów prawnych i moralnych jakie wywołała batalia o jego zwrot. Lektura nie była łatwa, zwłaszcza że nie jestem wielbicielką tego okresu historii, bardzo trudnego zresztą. Trudno się czytało niektóre opisy dotyczące lat wojennych i tego co się działo, ale to chyba nigdy nie jest przecież przyjemna lektura. Ale sama książka napisana sprawnie i dosyć łatwym językiem wyjaśniająca problematykę prawną którą wywołała batalia o zwrot tego dzieła. Temat skomplikowany, ale dobrze podany. A tak sobie myślę, że wspomniany na początku film o tym samym tytule może być świetnym uzupełnieniem lektury.

eżeli ktoś widział film “Złota Dama” z fantastyczną rola Helen Mirren i nieco mniej fantastyczną rolą Rayana Reynoldsa to w sumie tak jakby przeczytał tę książkę. W pierwszym odruchu pomyślałam, że to będzie pozycja o Klimcie – malarzu, ale potem szybko przejrzałam na oczy no, bo przecież sam tytuł sugeruje, że to będzie raczej o jego dziełach albo raczej jednym dziele i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak sobie myślę, że to chyba moje ostatnie odkrycie czytelnicze! Co prawda z takim opóźnionym zapłonem, bo to przecież żadna nowość, ale zawsze już coś. Było wszystko co lubię do lekkiego poczytania. Przede wszystkim były DUCHY ...jak wiadomo historie z duchami w tle są najlepsze. No i była dobrze zmontowana fabuła, w której było nawet kilka trupów. Czyli solidna podstawa już jest. A potem to już tylko zostaje rozwiązanie zagadki.... co się wydarzyło w nawiedzonej posiadłości, w której nikt na dłużej nie zagrzał miejsca. A do której po wielu latach powraca na mocy testamentu ojca ostatnia z mieszkających tam w dzieciństwie osób. Mimo że wszyscy odradzają powrót ta postanawia wyremontować nawiedzony dom i puścić go do sprzedaży. Tylko czy dom i jego “mieszkańcy” na to pozwolą? Ociupinkę co prawda zalatywało historią z horroru Amitywille ale tylko ociupinkę, bez szkody dla opowiadanej historii. Na serio dobrze i solidnie napisany kryminał z lekkim motywem horroru w tle. Czyta się to praktycznie za jednym podejściem i nie mam się do czego przyczepić nawet gdybym chciała.

Tak sobie myślę, że to chyba moje ostatnie odkrycie czytelnicze! Co prawda z takim opóźnionym zapłonem, bo to przecież żadna nowość, ale zawsze już coś. Było wszystko co lubię do lekkiego poczytania. Przede wszystkim były DUCHY ...jak wiadomo historie z duchami w tle są najlepsze. No i była dobrze zmontowana fabuła, w której było nawet kilka trupów. Czyli solidna podstawa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To taki zbiór baśni dla dorosłych. Baśni, opowieści ze wspólnym dla różnych kultur i czasów motywem śmierci. Ale spokojnie żadne horrory czy takie tam, ale piękne opowieści z morałem. Dodatkowy atut przepięknie wydana na kredowym papierze (więc paluchy i tusz drukarski są bezpieczne) dużym drukiem i z pięknymi ilustracjami. Nie jest ich za dużo żeby nie przypominało to książeczki dla dzieci, ale kilka jest co tworzy dobry klimat. Tu się nie ma co rozwodzić nad zawartością to trzeba po prostu sobie przeczytać. Powiem tak może tytuł nie zachęca, ale wydanie już jak najbardziej, żeby kupić to na prezent dla kogoś kto lubi dostawać dobre książki, które nie śmiecą regału.

To taki zbiór baśni dla dorosłych. Baśni, opowieści ze wspólnym dla różnych kultur i czasów motywem śmierci. Ale spokojnie żadne horrory czy takie tam, ale piękne opowieści z morałem. Dodatkowy atut przepięknie wydana na kredowym papierze (więc paluchy i tusz drukarski są bezpieczne) dużym drukiem i z pięknymi ilustracjami. Nie jest ich za dużo żeby nie przypominało to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oj oj oj .....czyżby Pani Lackberg znielubiła swoich bohaterów czy inteligencję czytelników? Długo była cisza na tym podwórku i w końcu się pojawiła kolejna część skandynawskiej sag,i ale .....do bólu przewidywalna. I to zarówno, jeżeli chodzi o warstwę kryminalną jak i wątek osobisty głównych bohaterów. Do tej pory prawie do samego końca udawało się autorce trzymać zabójcę w ukryciu przez co czytanie każdej kolejnej części było udane ( przynajmniej z mojego punktu widzenie czy też siedzenia, a może mój umysł nie należy do najbardziej lotnych) A tutaj ..... już w połowie można było z dużą dozą prawdopodobieństwa utrafić zabójcę to jeszcze równolegle pokazywany wątek prywatny nie zaskakiwał. I niby książka jak każda kolejna dobrze sprawnie napisana lektura a mam takie wrażenie jakby już jej się nie chciało ciągnąć tego tematu tylko nie ma pomysłu jak to ubić ....szkoda. Zatem jestem ociupinę rozczarowana.

Oj oj oj .....czyżby Pani Lackberg znielubiła swoich bohaterów czy inteligencję czytelników? Długo była cisza na tym podwórku i w końcu się pojawiła kolejna część skandynawskiej sag,i ale .....do bólu przewidywalna. I to zarówno, jeżeli chodzi o warstwę kryminalną jak i wątek osobisty głównych bohaterów. Do tej pory prawie do samego końca udawało się autorce trzymać zabójcę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na dobrą sprawę to nie umiem powiedzieć czy kiedykolwiek widziałam jakiś film z Gretą Garbo? Ale kto nie zna tego nazwiska i nie widział nigdy tej twarzy? Pytanie retoryczne, ponieważ w obecnych czasach chyba ....wolę nie znać odpowiedzi, bo pewnie są takie osoby i mogę mieć o nich całkiem ....niefajne mniemanie. Książka genialna. Złota era Hollywood. Świetnie opisana oczywiście w kontekście Garbo, bo to ona jest tutaj główną bohaterką i mimo że bardzo strzegła swojej prywatności to jednak udało się co nieco wyszarpać wiedzy na jej temat. Aktorka, która grała zarówno w filmach niemych jak i dźwiękowych. Jako jedna z pierwszych kobiet w tym biznesie stawiała się wielkim wytwórniom i uchodziło jej to płazem. Ikona mody i można tak wymieniać długo. Generalnie na prawdę świetnie napisana biografia i właściwie się ją połyka. Właściwie nawet od razu przestałam psioczyć na cenę jaką za nią zapłaciłam (tak biografie tylko i wyłącznie oldskulowo w papierze) ponieważ wydana jest porządnie a ilość przepięknych fotografii godna tej ceny. Serio. Jedno tylko co mi nie było do niczego jakoś potrzebne to zakończenie, w którym są cytowane różne wypowiedzi osób, które zetknęły się z Garbo. ZA dużo tego było i jakoś tak nie wiem po co? Wszystko co potrzebne było przecież zawarte w głównej biograficznej części książki. Jednym słowem fenomenalna lektura, bardzo mi się podobała. Więcej takich książek powinno być na rynku.

Na dobrą sprawę to nie umiem powiedzieć czy kiedykolwiek widziałam jakiś film z Gretą Garbo? Ale kto nie zna tego nazwiska i nie widział nigdy tej twarzy? Pytanie retoryczne, ponieważ w obecnych czasach chyba ....wolę nie znać odpowiedzi, bo pewnie są takie osoby i mogę mieć o nich całkiem ....niefajne mniemanie. Książka genialna. Złota era Hollywood. Świetnie opisana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę dziwna książka. Taka retro i w opowieści i trochę w stylu narracji. I chyba nie do końca wiem za co takie wysokie noty? Pamiętnik młodego mordercy no, bo nie ma co ukrywać, że od początku wiadomo kto. Tym razem bardziej chodzi pewnie o motyw sprawcy chociaż z biegiem historii i on jest przecież jasny przynajmniej w większości. Zatem czyta się to raczej jak dobrze złożoną opowieść o podłożu psychologicznym. Nie ma tu za bardzo ani tajemnicy, ani napięcia spowodowanego z jakimiś niedopowiedzeniami ot ...nieszczęśliwa historia życia młodego człowieka, którego sytuacja zmusza do tego co zrobił. Takie tam do poczytania, ale jeżeli o mnie chodzi bez rewelacji i zachwytów.

Trochę dziwna książka. Taka retro i w opowieści i trochę w stylu narracji. I chyba nie do końca wiem za co takie wysokie noty? Pamiętnik młodego mordercy no, bo nie ma co ukrywać, że od początku wiadomo kto. Tym razem bardziej chodzi pewnie o motyw sprawcy chociaż z biegiem historii i on jest przecież jasny przynajmniej w większości. Zatem czyta się to raczej jak dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobra, pomyślałam sobie czas na Mroza w innej formie. Nie Chyłkowej (której przeczytałam i tak tylko kilka pierwszych części, bo każda i tak wydawała mi się klonem poprzedniej) Przeczytałam obwolutę czy też raczej należałoby powiedzieć zajawkę w internetach i zapodałam. Matko kochana!! Dlaczego oni na tych obwolutach nie umieszczają podstawowych ostrzeżeń takich jak pierwsze i podstawowe. Że jest to jakaś twórczość z kategorii fantastyki naukowej w wydaniu Mroza! Czyli trafiłam najgorzej jak to możliwe, bo ja nie znoszę książek z tej półki, niestety. Żadne takie, żadnych kosmitów ba nawet smoków z gatunku fantazy. No po prostu nie. A tutaj jakieś wieloświaty, podróże między nimi po to, żeby rozwiązać .... w sumie co? Bo przecież nie zagadkę morderstwa. No nie dla mnie ta lektura. Wiadomo czytało się to sprawnie, bo to pisanina Mroza i nawet zaczęło się nieźle, wchodzi grupa osób do Hitlerowskich kazamtów i jak już są w środku coś się wali i nie mogą się wydostać ......ale spokojnie jakby się tak do końca nie dało to nie powstałaby cała książka. No i w tym momencie zaczynają się jazdy z fantastyką. Średnio mi się to podobało, żeby nie powiedzieć, że ....wcale. Lektura dla tych co lubią takie tematy. Nawet spoiler mi z tego opisu nie wyjdzie bo trzeba wiedzieć co się czyta.

Dobra, pomyślałam sobie czas na Mroza w innej formie. Nie Chyłkowej (której przeczytałam i tak tylko kilka pierwszych części, bo każda i tak wydawała mi się klonem poprzedniej) Przeczytałam obwolutę czy też raczej należałoby powiedzieć zajawkę w internetach i zapodałam. Matko kochana!! Dlaczego oni na tych obwolutach nie umieszczają podstawowych ostrzeżeń takich jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakiś czas temu na youtub’ach trafiłam na kanał “Pyra w Korei” gdzie jakaś laska robiła filmiki na temat życia w tym kraju. Kilka obejrzałam a czemu nie chociaż fanką Azji nie jestem. A potem siedząc w robocie w ramach pauzy na Onetach przeczytałam jakąś recenzję i jednocześnie fragment książki “Polka w Korei” pomyślałam, że łał laska fajnie pisze może warto sobie tę książkę kupić. Oczywiście kilka ładnych dni jak nie tygodni zajęło mi skojarzenie, że autorka kanału i książki to ta sama osoba. Taaaaaa. Tłumaczę to zwodniczymi zdjęciami z książki, gdzie p. Agnieszka jest dosyć pięknie zrobiona w porównaniu do filmików. I nie że paszczak cy coś tylko po prostu zdjęcia do książki są jednak pełną profeską nie ma się co oszukiwać. Dopracowane w każdym calu. Ale co do tekstu. Książkę dobrze się czyta. Autorka nafaszerowała ją sporą ilością ciekawostek kulturowych i nie tylko bo bądź co bądź już dekadę funkcjonuje w tym dziwnym państwie. Ludzie, którzy chcieliby zwiedzać Koree powinni się sumiennie zaopatrzyć w tę książkę, bo jest to jednocześnie przewodnik. Ja przeczytałam z ciekawością i utwierdziłam się, że na pewno do Korei jechać nie chcę, bo po pierwsze umarłabym z głodu ęza ostre mają to swoje żarcie) a po drugie jak już wspomniałam no nie moje klimaty podróżnicze.

Jakiś czas temu na youtub’ach trafiłam na kanał “Pyra w Korei” gdzie jakaś laska robiła filmiki na temat życia w tym kraju. Kilka obejrzałam a czemu nie chociaż fanką Azji nie jestem. A potem siedząc w robocie w ramach pauzy na Onetach przeczytałam jakąś recenzję i jednocześnie fragment książki “Polka w Korei” pomyślałam, że łał laska fajnie pisze może warto sobie tę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No muszę powiedzieć, że to całkowicie lektura dla mnie. Połączenie wszystkiego co lubię. Jest porządna historia i to dosłownie, bo autor swoje książki osadza po części w historii głównie IIWŚ i nie wcale to nie nudzi. A drugą historią jest ta kryminalna osadzona we współczesności. I to wszystko jest ze sobą pięknie płynnie połączone jedno przeplata się z drugim albo raczej jedno na drugi ma wpływ. A że jest to seria to powracają starzy znani bohaterowie dziennikarka Paulina, architekt Igor i ich wspólni zagraniczni ziomkowie rodem z brytyjskiej arystokracji. Spokojnie to połączenie też się autorowi udało nic po drodze nie zgrzyta. Tym razem prześledzimy perturbacje naszych bohaterów przed udaniem się na długo wyczekiwany urlop podczas którego mają szukać zatopionego na Bałtyku galeonu ze skarbami, ale wszystko co tylko może krzyżuje im te plany. Na prawde ten autor i ta seria to moje ostatnie super odkrycie. Dawno nie czytało mi się czegoś z takim zaciekawieniem (no bo jak potoczy się ta zagadka) a jednocześnie z taką przyjemnością czytania. Po prostu polecam i już

No muszę powiedzieć, że to całkowicie lektura dla mnie. Połączenie wszystkiego co lubię. Jest porządna historia i to dosłownie, bo autor swoje książki osadza po części w historii głównie IIWŚ i nie wcale to nie nudzi. A drugą historią jest ta kryminalna osadzona we współczesności. I to wszystko jest ze sobą pięknie płynnie połączone jedno przeplata się z drugim albo raczej...

więcej Pokaż mimo to