-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
„Może to, co wydaje nam się najlepsze, wcale nie jest najlepsze? Może błędne decyzje są potrzebne, żebyśmy trafili we właściwe miejsce?”
Chyba mogę powiedzieć, że była to najbardziej urocza młodzieżówka jaką miałam okazję przeczytać w tym roku. ❤️
Gideon to dusza towarzystwa i najpopularniejszy chłopak w szkole. Iris jest bogata, złośliwa i nikogo nie lubi. Natomiast Claudia poważnie podchodzi praktycznie do wszystkiego. Jak to możliwe, że zaczyna ją łączyć z Gideonem romantyczna miłość, a z Iris pełna złośliwości przyjaźń? 🤭
W tej książce podobało mi się dosłownie wszystko. Zaczynajac od okładki, bohaterów, fabuły, po styl pisania autorki i jakim słownictwem posługują się bohaterowie. Ich dialogi, które nie brzmią jak „tysiąc razy przemyślę zanim coś powiem”. Są tak bardzo naturalne, że faktycznie ma się wrażenie że są to rozmowy nastolatków i chyba to podobało mi się w tej historii najbardziej. Jednak nie mogę też pominąć tego, że ta na pozór prosta i lekka historia jest bardzo wartościowa i z pewnością młodsza grupa czytelników może sporo z tej książki wyciągnąć. I chociaż ja do tej młodszej grupy już nie należę to świetnie się bawiłam podczas czytania.
„Niemożliwa para” to niesamowicie ciepła, urocza i bardzo zabawna historia o przyjaźni, miłości i dorastaniu, która wciąga od pierwszej strony i od której nie można oderwać się do samego końca. W moim serduchu zostanie na bardzo długo i z pewnością jeszcze kiedyś do niej wrócę. ❤️
„Może to, co wydaje nam się najlepsze, wcale nie jest najlepsze? Może błędne decyzje są potrzebne, żebyśmy trafili we właściwe miejsce?”
Chyba mogę powiedzieć, że była to najbardziej urocza młodzieżówka jaką miałam okazję przeczytać w tym roku. ❤️
Gideon to dusza towarzystwa i najpopularniejszy chłopak w szkole. Iris jest bogata, złośliwa i nikogo nie lubi. Natomiast...
Liv marzyła o karierze cukiernika. Teraz pracuje w najpopularniejszej restauracji w Nashville. Niestety jej szef jest totalnym dupkiem który molestuje kobiety. Kiedy tylko dziewczyna przyłapuje go na gorącym uczynku zostaje zastraszona i zwolniona. Ale Liv nie planuje się poddać i ma zamiar zdemaskować drania. Na pomoc przychodzi jej Braden Mack i Tajemniczy Klub Książki ponownie wkracza do akcji.
Jak tylko skończyłam czytać „Klub książki” z niecierpliwością wyczekiwałam historii Liv i Mack’a. Już jako bohaterowie drugoplanowi całkowicie skradli moje serducho i muszę przyznać, że „Pod Przykrywką” przeszła moje najśmielsze oczekiwania.
Dawno nie czytałam tak fantastycznej książki, która byłaby zabawna, a jednoczenie tak wartościowa.
Autorka poruszyła bardzo ważny temat jakim jest molestowanie seksualne w miejscach pracy i zrobiła to w sposób który naprawdę trafia do czytelnika.
To zdecydowanie jedna z najlepszych książek jakie miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie.
Autorka wykreowała cudownych bohaterów, którzy charakterami zupełnie odbiegają od stereotypowych postaci romansów.
Liv to dziewczyna która nie planuje się ustatkować. Zbyt wiele razy została zraniona i nie chce angażować się w związki. Natomiast Braden to czarujący facet który wierzy w miłość oraz szuka swojego żyli długo i szczęśliwie. Kiedy tylko ta dwójka znajduje się w swoim towarzystwie, nie sposób się nie uśmiechnąć na ich słowne potyczki.
„Pod Przykrywką” to książka przy której całkowicie możecie się wyluzować, śmiać się do łez, a jednocześnie porusza tak wiele ważnych tematów które zdecydowanie powinno się częściej poruszać. Ja jestem zachwycona i serdecznie Wam ją polecam. ❤️
Liv marzyła o karierze cukiernika. Teraz pracuje w najpopularniejszej restauracji w Nashville. Niestety jej szef jest totalnym dupkiem który molestuje kobiety. Kiedy tylko dziewczyna przyłapuje go na gorącym uczynku zostaje zastraszona i zwolniona. Ale Liv nie planuje się poddać i ma zamiar zdemaskować drania. Na pomoc przychodzi jej Braden Mack i Tajemniczy Klub Książki...
więcej mniej Pokaż mimo to
Biorąc pod uwagę ile romansów mafijnych wychodzi w ostatnim czasie jestem świadoma, że niektórzy już na sam widok słowa „mafia”omija te książki szerokim łukiem i po części sama jestem jedną z tych osób. Jednak jest kilka autorek od których wezmę wszystko i właśnie jedną z nich jest Tijan.
„Bennett Mafia” to kolejna świetna pozycja, którą pochłonęłam w jeden wieczór, ale niestety nie mogę napisać, że była idealna. Głównie chodzi mi o Riley. Biorąc pod uwagę czym się zajmuje bohaterka, wydawałoby się, że to silna zarówno fizycznie jak i psychicznie kobieta, a nie panna która omdlewa z byle powodu.🙈
I to chyba jedyna moja uwaga bo więcej nie mam do czego się przyczepić. Wątek mafijny mógłby być bardziej rozwinięty, jednak to już kwestia upodobań.
A co szczególnie skradło moje serducho, a raczej kto? Oczywiście Kai! ❤️ No po prostu straciłam głowę dla tego faceta. 🥺
Co do samej historii byłam pozytywnie zaskoczona. Spośród tylu romansów mafijnym nie sądziłam, że dostanę coś czym książka się wyróżni, a jednak autorce udało się stworzyć coś nieco innego i oryginalnego.
Dlatego tym bardziej uważam, że warto dać jej szansę.
Uwielbiam książki autorki za to, że każda jest inna i wśród wszystkich jej tytułów każdy znajdzie coś dla siebie.
Wiem, że wielu osobom seria „Fallen Crest” nie podobała się ze względu na ogromną ilość zwrotów akcji i myślę, że w tym przypadku „Bennett Mafia” może tym osobom przypaść do gustu. Jest tutaj wystarczająco akcji aby wciągnąć czytelnika, jednak nie tyle, że od ich ilości może człowiekowi zakręcić się w głowie. 🤭
Chociaż mnie żadna ilość nie przeraża i raczej należę do osób które uważają, że im więcej akcji tym lepiej. Tak czy siak, książkę Wam serdecznie polecam! ❤️
Biorąc pod uwagę ile romansów mafijnych wychodzi w ostatnim czasie jestem świadoma, że niektórzy już na sam widok słowa „mafia”omija te książki szerokim łukiem i po części sama jestem jedną z tych osób. Jednak jest kilka autorek od których wezmę wszystko i właśnie jedną z nich jest Tijan.
„Bennett Mafia” to kolejna świetna pozycja, którą pochłonęłam w jeden wieczór, ale...
Sunny to nerd i wielbiciel larpów, który kompletnie nie potrafi rozmawiać z dziewczynami. Kiedy poznaje Cirrus, chłopak próbuje jej zaimponować i zaczyna znajomość od kłamstwa. Zaprasza ją do pokoju brata pełnego gitar i mówi, że jest wokalistą rockowej kapeli, a lista kłamstw jakimi karmi dziewczynę powoli robi się coraz dłuższa. Teraz przebiera się w rockowe ubrania i przekonuje swoich najlepszych przyjaciół aby założyli fikcyjny zespół. Sunny wciela się w rolę rockmana, która jak się wydaje całkiem mu się podoba.
Ciężko mi zdecydować czy mogę Wam tą historię polecić z czystym serduchem czy nie.
Ostatnio czytam mało młodzieżówek, a pośród tych wszystkich romansów po które sięgam, nerdowskie klimaty to coś innego, nowego i oryginalnego.
Pomysł na książkę był naprawdę świetny i dlatego tak ciężko jest mi się zdecydować. Z jednej strony, na początku czytanie szło mi strasznie opornie i nie mogłam się w nią wciągnąć, a z drugiej jak już się wciągnęłam, to ciężko mi ją było zostawić.
Dokładnie to samo miałam w przypadku „Frankly in Love” więc może to specyficzne pióro autora tak na mnie działa.
A czy „Super Fake Love Song” to będzie coś dla Was? Powinniście po nią sięgnąć i sami się przekonać.
Dla mnie to książka na raz. Świetnie się przy niej bawiłam jak już się wciągnęłam i miło spędziłam czas, ale nie jest to coś do czego chciałabym jeszcze kiedyś wrócić.
Ogólnie historia jest lekka, zaprawiona szczyptą humoru który bardzo mi się podobał i zdecydowanie będzie to świetna pozycja na lato. Szczególnie na deszczowe dni jeżeli potrzebujecie czegoś na poprawę humoru.
Sunny to nerd i wielbiciel larpów, który kompletnie nie potrafi rozmawiać z dziewczynami. Kiedy poznaje Cirrus, chłopak próbuje jej zaimponować i zaczyna znajomość od kłamstwa. Zaprasza ją do pokoju brata pełnego gitar i mówi, że jest wokalistą rockowej kapeli, a lista kłamstw jakimi karmi dziewczynę powoli robi się coraz dłuższa. Teraz przebiera się w rockowe ubrania i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kiedy małżeństwo rodziców Evie się rozpada dziewczyna już nie jest tą samą osobą.
Kiedyś romantyczka, teraz zupełnie nie wierzy w miłość. A kiedy dzieje się coś dziwnego i widzi całującą się pare, może zobaczyć ich przeszłość, teraźniejszość i smutne rozstanie, które utwierdza ją w przekonaniu, że nie ma czegoś takiego jak szczęśliwe zakończenie.
Gdy dziewczyna próbuje zrozumieć co się dzieje i dlaczego ma wizje, trafia do studia tańca gdzie poznaje X-a. Śmiałego, przystojnego chłopaka który sprawia, że im bardziej Evie go poznaje, tym bardziej się w nim zakochuje. A przecież zupełnie nie miała tego w planach. Czy miłość warta jest złamanego serca?
„Kurs tańca dla niezakochanych” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i z pewnością nie ostatnie.
Zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać ale nie sądziłam, że dostanę tak magiczną, uroczą i wartościową historię.
Bohaterowie, to cudowne postacie których ciężko nie kochać i wiele można się od nich nauczyć. Szczególnie polubiłam X-a. To chłopak który skradł moje serducho swoim pozytywnym nastawieniem do życia i nie odmawia żadnemu wyzwaniu.
Całkowicie kupiła mnie ta historia i to jak autorka bawi się emocjami czytelnika. Z pozoru lekka powieść z którą można miło spędzić czas okazała się bombą emocjonalną.
W jednej chwili wywołuje na twarzy uśmiech, tylko po to, by za chwilę go z niej zetrzeć.
„Kurs tańca dla niezakochanych” to przepiękna i jedyna w swoim rodzaju historia o miłości którą zdecydowanie warto przeczytać.
Nie tylko można spędzić z nią miło czas ale również wiele wnosi do naszego życia i sprawia, że na niektóre sprawy możemy spojrzeć zupełnie inaczej niż do tej pory. ❤️
Kiedy małżeństwo rodziców Evie się rozpada dziewczyna już nie jest tą samą osobą.
Kiedyś romantyczka, teraz zupełnie nie wierzy w miłość. A kiedy dzieje się coś dziwnego i widzi całującą się pare, może zobaczyć ich przeszłość, teraźniejszość i smutne rozstanie, które utwierdza ją w przekonaniu, że nie ma czegoś takiego jak szczęśliwe zakończenie.
Gdy dziewczyna próbuje...
„Pisanie romansów nie jest łatwe, kiedy przestaje się wierzyć w szczęśliwe zakończenia.”
Książkę ze zdjęcia pewnie już każdy kojarzy bo zasypała bookstagram. ❤️ I w sumie to dobrze bo zdecydowanie to pozycja warta uwagi. ☺️
January Andrews to autorka romansów, która od zawsze wierzyła w szczęśliwe zakończenia. W końcu przez całe swoje życie patrzyła na udane małżeństwo swoich rodziców. Teraz ma nie tylko puste konto bankowe, ale i serce. A Anya cały czas wypytuje o nową książkę, którą January próbuje napisać. Bo kiedy wychodzi na jaw, że wszystko w co wierzyła okazuje się kłamstwem, pisanie o miłości przestaje być takie łatwe.
Kiedy przyjeżdża do domku na plaży który zostawił jej ojciec, okazuje się, że jej sąsiadem jest nie kto inny, jak Augustus Everett - znany pisarz prozy i facet który nie wierzy w miłość i szczęśliwe zakończenia. A January jest zdeterminowana, by udowodnić mu, że pisanie romansów to wcale nie jest takie łatwe zadanie. Mają zakład i kilka zasad. A jedną z nich jest - nie mogą się w sobie zakochać.
„Beach Read” nie jest kolejnym przesłodzonym romansem. To świetna historia, idealna na wakacje przy której będziecie się świetnie bawić. Jest niesamowicie ciepła, zabawna, a zarazem poruszająca i sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać.
Miło było dla odmiany przeczytać coś innego, oryginalnego oraz przy okazji zajrzeć do głowy pisarki romansów i zobaczyć jak powstawały jej pomysły na książki które tak bardzo kocham.
Bohaterowie zdobyli moją sympatię już od samego początku. To cudowne postacie, które sporo w swoim życiu przeszły. I chociaż ich zachowanie momentami mnie denerwowało, to jednak nic bym nie zmieniła, bo to, że nie są idealni sprawia, że są tak bardzo prawdziwi.
„Beach Read” to jedna z ciekawszych pozycji jakie miałam okazję ostatnio przeczytać i którą z czystym serduchem mogę Wam polecić.
„Pisanie romansów nie jest łatwe, kiedy przestaje się wierzyć w szczęśliwe zakończenia.”
Książkę ze zdjęcia pewnie już każdy kojarzy bo zasypała bookstagram. ❤️ I w sumie to dobrze bo zdecydowanie to pozycja warta uwagi. ☺️
January Andrews to autorka romansów, która od zawsze wierzyła w szczęśliwe zakończenia. W końcu przez całe swoje życie patrzyła na udane małżeństwo...
Amo Jones pisze niesamowite, mroczne i specyficzne książki, które zdecydowanie wyróżniają się wśród romansów i erotyków.
„Malum” to już czwarty tom serii Elite Kings Club ale tym razem jest to historia Nate’a i Tillie, których mogliśmy już poznać w poprzednich tomach. Myślę, że to jedyne co powinniście wiedzieć sięgając po tą książkę.
To jedna z tych historii gdzie im mniej wiecie o fabule, tym lepiej, a jeszcze lepiej jak nie będziecie wiedzieć nic. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić i dostarczy wam takich wrażeń, że kapcie pospadają. 😍🤭
Jeżeli nie czytaliście poprzednich części, to ogromnie wam je polecam, bo ta seria to prawdziwa petarda! ❤️ To co ze mną zrobiła ciężko w ogóle wyrazić słowami.
Uważam, że im bardziej książka jest pokręcona, tym lepsza, a tej do normalności wiele brakuje. 🤭
Nie jest to historia miłosna rodem z Disneya i zdecydowanie daleko jej do tego. Za to jest pełna mroku i bohaterów którzy dostarczają niemałego dreszczyku emocji oraz niebezpieczeństwa.
Wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu, chociażby dlatego że nie brakuje tu scen przemocy i seksu. Jednak jestem pewna, że każda miłośniczka książek z gatunku dark romance pokocha tą serię tak bardzo jak ja.❤️
„Malum” tak jak w przypadku poprzednich tomów porwała mnie już od pierwszych stron i kiedy myślałam, że autorka już nie może mnie niczym zaskoczyć, za każdym razem udowadniała jak bardzo się myliłam. To co zaserwowała Amo w tej części dosłownie wbiło mnie fotel, a strony przewracałam w takim tempie, że nawet się nie obejrzałam, a dotarłam do końca.
Historia jest niesamowita, oryginalna i za żadne skarby świata nie byłam w stanie przewidzieć co będzie dalej.
Bohaterowie są świetnie wykreowani i chociaż nie raz miałam ochotę skopać tyłek dla Nate’a i nieraz wychodził z niego ogromny dupek, to jednak ciężko mu się oprzeć.
Amo to mistrzyni w tworzeniu relacji między bohaterami, a ta między Natem i Tillie jest mocno skomplikowana i popieprzona. Chociaż w przypadku wielu książek, niejednokrotnie odczuwałam emocje które towarzyszyły bohaterom, to w tym przypadku wszystko odczuwałam z podwojoną siłą. Pożądanie, nienawiść aż wypływają ze stron i za to tak bardzo kocham tą historię. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom i finał tej niesamowitej, mrocznej serii, a wam ją ogromnie polecam. 😍
Amo Jones pisze niesamowite, mroczne i specyficzne książki, które zdecydowanie wyróżniają się wśród romansów i erotyków.
„Malum” to już czwarty tom serii Elite Kings Club ale tym razem jest to historia Nate’a i Tillie, których mogliśmy już poznać w poprzednich tomach. Myślę, że to jedyne co powinniście wiedzieć sięgając po tą książkę.
To jedna z tych historii gdzie im...
No i stało się. Właśnie skończyłam „Na zawsze” - ostatni tom serii Fallen Crest i mam ochotę płakać, bo nie chcę się jeszcze z nią rozstawać. 😭
Naprawdę będę tęsknić za bohaterami ale na szczęście w każdej chwili mogę do nich wrócić i z pewnością kiedyś to zrobię.❤️
Jak wiecie ogromnie kocham Fallen Crest, a „Na zawsze” jest równie dobra co poprzednie tomy ale nieco się od nich różni. I właśnie to kocham w tej serii. Mimo, że liczy 7 tomów, opowiada historię tych samych bohaterów, to każda część jest inna, wyjątkowa i zaskakująca.
W ostatniej części autorka skupia się głównie na Sam. Dziewczyna wiele przeszła, a od kiedy do jej życia wkroczyli bracia Kade wywróciło się ono do góry nogami. Nie miała łatwo ani w szkole ani w domu, a wszystkie zdarzenia, decyzje i postępowanie jej matki bardzo na nią wpłynęły.
Teraz kiedy wydaje się, że wszystko się ułożyło nie ma pojęcia kim tak naprawdę jest i kim chce być. Zdała sobie sprawę, że całe jej życie toczyło się do tej pory wokół Masona i Logana.
Jednak spokój, to tylko cisza przed kolejną burzą. Dawne występki chłopaków dają o sobie znać, a na drodze Samanthy staje zazdrosna Faith, poprzednia mistrzyni torów.
Czy uda jej się odnaleźć siebie i czy jej związek z Masonem przetrwa?
Żeby się dowiedzieć, musicie ją sami przeczytać. ❤️
Czym tak bardzo się wyróżnia ta część?
Jest zdecydowanie bardziej emocjonalna i pokazuje Samanthę z zupełnie innej perspektywy. Pokazuje również jak bardzo się zmieniła.
Dziewczyna jest zagubiona i przytłoczona swoimi uczuciami których nie może zrozumieć, a mimo to nadal pokazuje swój twardy charakter, który ukształtowały wydarzenia z przeszłości. Kiedy ktoś staje na jej drodze, tym razem nie daje się zastraszyć i walczy o swoje. Sam jest teraz twardsza, dojrzalsza, a Faith, to nie dziewczyny z Fallen Crest, które uprzykrzały jej życie i wyrządziły jej krzywdę.
Po raz kolejny autorka nie żałowała nam zwrotów akcji, jednak było ich nieco mniej. Mimo, że akcja była troszkę wolniejsza, to nadal czytałam ją z zapartym tchem i po raz kolejny zostałam niejednokrotnie zaskoczona.
„Na zawsze” to świetne zakończenie serii, chociaż nadal uważam, że 7 tomów to wciąż za mało.
Mam nadzieję, że się skusicie, przeczytacie i zakochajcie w tej serii tak samo jak ja. ❤️
No i stało się. Właśnie skończyłam „Na zawsze” - ostatni tom serii Fallen Crest i mam ochotę płakać, bo nie chcę się jeszcze z nią rozstawać. 😭
Naprawdę będę tęsknić za bohaterami ale na szczęście w każdej chwili mogę do nich wrócić i z pewnością kiedyś to zrobię.❤️
Jak wiecie ogromnie kocham Fallen Crest, a „Na zawsze” jest równie dobra co poprzednie tomy ale nieco się od...
„Miłość to potężne uczucie, Dekker. To dlatego tu jesteś. Dlatego tak bardzo się starasz mnie zadowolić. To dlatego tak zaciekle kłócisz się z siostrami. Ale jest równie potężna, gdy znajdziesz kogoś, kogo chcesz nią obdarzyć. Nigdy się tego nie bój. Nie możesz oddać połowy serca, bo to tak, jakbyś dała komuś złamane.”
Co powiecie na romans sportowy? 😍
Niedawno miałam okazję przeczytać najnowszą książkę K. Bromberg „Nie zadzieraj z nim” i muszę przyznać, że była to bardzo przyjemna lektura.
Los rodzinnej firmy wisi na włosku i jeśli Dekker Kincade zawiedzie, agencja upadnie. Dziewczyna musi zebrać się w sobie, zapomnieć o zranionym sercu i zrobić wszystko aby najpopularniejsza gwiazda hokeja podpisała z nią kontrakt. Tyle że kontrakt wszystkiego nie załatwi bo najwyraźniej Hunter ma jakiś problem. Dziewczyna ma zamiar odkryć jaki, choć z pewnością nie będzie to łatwe jeśli nie będzie chciała skończyć znów ze złamanym sercem.
Jak to mówią - „było minęło” i mimo, że Dekker nadal coś czuje do Huntera, teraz jest jej potencjalnym klientem, a przecież profesjonalna agentka nie romansuje z klientami…
Jeśli chodzi o książki K. Bromberg to zaliczam je do dwóch grup. Albo piekielnie nudne albo niesamowicie wciągające. „Nie zadzieraj z nim” mogę zaliczyć zdecydowanie do tej drugiej grupy. Książkę dosłownie pochłonęłam w jeden wieczór. Bohaterowie są cudowni i bardzo podobało mi się jak autorka oprócz relacji między bohaterami skupiła się również na relacjach rodzinnych. Jak wpływa na człowieka wsparcie rodziny i jego brak.
„Nie zadzieraj z nim” to nie tylko świetny romans sportowy. To niesamowicie wciągająca i pełna emocji historia, którą bardzo Wam polecam! ❤️
„Miłość to potężne uczucie, Dekker. To dlatego tu jesteś. Dlatego tak bardzo się starasz mnie zadowolić. To dlatego tak zaciekle kłócisz się z siostrami. Ale jest równie potężna, gdy znajdziesz kogoś, kogo chcesz nią obdarzyć. Nigdy się tego nie bój. Nie możesz oddać połowy serca, bo to tak, jakbyś dała komuś złamane.”
więcej Pokaż mimo toCo powiecie na romans sportowy? 😍
Niedawno miałam...