Frankly in Love David Yoon 6,5
ocenił(a) na 101 rok temu „Frankly in love” Davida Yoona to powieść umiejscowiona gdzieś na granicy nurtów Young adult oraz New adult. Główni bohaterowie są uczniami czwartej klasy szkoły średniej, przygotowują się do egzaminu SAT (Scholastic Assessment Test),którego wynik może zdecydować o ich przyjęciu na wyższą uczelnię, co jest jednoznaczne z ukierunkowaniem ich przyszłej drogi życiowej. Jak na powieść należącą do wspomnianych wyżej nurtów, pojawia się tu temat szkolnych przyjaźni, pierwszych zauroczeń, miłości i związków, poszukiwania własnej tożsamości, dorastania i kształtowania różnorodnych relacji interpersonalnych. Pojawiają się tu jednak także liczne problemy, które stają się swoistym spiritus movens działań bohaterów i podejmowanych przez nich decyzji. To, co wyróżnia tę książkę, to osadzenie akcji na tle różnic kulturowych i pewnych stereotypów przypisywanych mieszkańcom dwóch różnych krajów. Frank Li vel Sung-Min Li jest synem Koreańczyków pochodzących ze wsi pod Gwangju, których młodość przypadła na trudne czasy w Korei Południowej, jeszcze przed gospodarczą eksplozją mającą miejsce pod koniec lat 80. XX wieku. Wyemigrowali oni do Stanów Zjednoczonych w roku 1992, mając ze sobą jedynie 300 dolarów. Ich początki w Ameryce nie były łatwe, ale z czasem udało im się odziedziczyć sklep po starszej parze Koreańczyków, którzy przybyli do Stanów w latach 60. XX wieku, czyli z pierwszą falą emigracji po zakończeniu wojny koreańskiej. Wraz z rodzicami Franka przyleciały do Ameryki także inne koreańskie rodziny: Chang, Lim, Kim oraz Song. Motyw emigracji wydaje się w tej powieści kluczowy, bowiem to na nim w głównej mierze oparte są powieściowe losy Koreańczyków zmuszonych do funkcjonowania w świecie, którego nie znają i nie za bardzo chcą poznać. Wszystkie rodziny utrzymują stałe bliskie kontakty, dbając jednocześnie o ich hermetyczność. David Yoon w umiejętny sposób ukazuje funkcjonowanie tak zwanej koreańskiej bańki polegającej na tym, że Koreańczycy starają się utrzymywać bliskie kontakty tylko z innymi Koreańczykami, podtrzymując tym samym swoje ograniczenia i zamknięcie na świat, w którym zdecydowali się żyć. Powieść stawia pytania o tożsamość narodową i kulturową. Bohaterowie muszą zmierzyć się z tym, kim są i kim chcą być. Czy są Amerykanami, amerykańskimi Koreańczykami, koreańskimi Amerykanami czy też super-Koreańczykami? Do głosu dochodzą kwestie znajomości bądź nieznajomości języka koreańskiego i szeroko rozumianej kultury koreańskiej. Czy każdy Koreańczyk powinien być specjalistą od koreańskiej kultury? A czy każdy Amerykanin takim specjalistą jest w kwestii kultury amerykańskiej? Yoon wyraźnie pokazuje, że różne są oczekiwania wobec różnych ludzi i różne kryteria ich oceny, czasem – niestety – dokonywanej przez pryzmat rozpowszechnionych stereotypów. 46. doroczny zimowy koreański festiwal uliczny w Los Angeles organizowany przez AJU Electronics North America zdaje się wystarczającym potwierdzeniem, że nawet Koreańczycy mogę być niedopasowani do koreańskiego świata. Jednym z głównych stereotypów decydujących o rozwoju akcji powieści jest rasizm Koreańczyków. Owszem, w Ameryce on także istnieje, czego najlepszym przykładem są słowa Afroamerykanina Q o tym, że policjanci lubią strzelać do takich ludzi jako on, którzy chodzą samotnie po ulicach miasta, ale w powieści jest on jedynie zasygnalizowany. Co prawda, ojciec Franka także stał się ofiarą strzelającego białego szaleńca, lecz brak jednoznacznej oceny, co było tego przyczyną. Rasizm Koreańczyków nie sprowadza się do tak brutalnych działań, jego głównym powodem jest chęć utrzymania koreańskiej banki, do której nie będzie mieć dostępu nikt spoza niej. Na tej podstawie rodzice Franka nie zaakceptowali Afroamerykanina Milesa Lane`a, ukochanego ich córki Hanny i nie zaakceptują Amerykanki Brit Means, ukochanej Franka. Podobna historia ma miejsce w rodzinie Songów, którzy nie są w stanie zaakceptować Chińczyka Wu Tanga, chłopaka ich córki Joy. Jedyna odpowiednia partia dla ich dzieci to kolejny Koreańczyk bądź Koreanka. Rasizm narodowy wspierają także inne dychotomiczne podziały jednoznacznie kategoryzujące ludzi jako gorszych w kontekście pochodzenia wiejskiego, biedy i słabości. Rasizm staje się wiec główną przyczyną ukrywania swoich prawdziwych wybranków przez Franka i Joy oraz udawania przez nich wzajemnej miłości przed rodzicami, by osłabić ich czujność, a w efekcie spotykać się z prawdziwymi ukochanymi, kiedy tylko będą mieli na to ochotę. Fortel ten doprowadza jednak do wielu nieprzewidzianych wydarzeń i zaskakującego dla czytelnika przebiegu akcji. Mimo dość negatywnego obrazu koreańskiej bańki, jest ona bardzo interesująco ukazana dla wielbiciela Kraju Spokojnego Poranka. David Yoon przywołuje bowiem wiele elementów kultury koreańskiej, które po złożeniu tworzą bardzo ciekawą całość. Autor wspomina o głębokich ukłonach, także z trzymaniem dłoni na udach, co stanowi gest pokornych przeprosin, o oburęcznym przyjaznym uścisku dłoni, o pogrzebowej bieli będącej kolorem zapomnienia, o grze yut nori polegającej na rzucaniu drewnianymi pałeczkami, a następnie przesuwaniu żetonów wokół planszy, o nadmiernym spożywaniu alkoholu, wreszcie o ssangkkeopul, podwójnej powiece, dla której tak chętnie Koreańczycy poddają się operacjom plastycznym. Podoba mi się, że David Yoon przywołuje dużą ilość koreańskich słów, stosuje przy tym w zdecydowanej większości czytelną dla polskiego czytelnika romanizację. Hangeul także pojawia się w powieści i - co ważne - nie jest on tłumaczony. W jednej z kluczowych scen, w ramach której padają całe zdania w języku koreańskim, nawet Frank przyznaje, że niczego nie rozumie. W takiej chwili, istotnie, nie znając języka Koreańczyków, możemy w pełni wczuć się w sytuację głównego bohatera. Powieść nie ma jednak na celu zawstydzać czytelnika i wytykać mu jego braki językowe, dlatego też większość obcych słów jest dokładnie tłumaczona. Dzięki lekturze książki możemy dowiedzieć się, że sunbae to senior i mentor, hoobae to junior i świeżak, yeobo znaczy skarbie, halmeoni – babcie, harabeoji – dziadkowie, a jeong – oznacza typowe dla Koreańczyków milczące nawiązywanie więzi. W oderwaniu jednak od tematyki stricte koreańskiej, powieść Davida Yoona jest w swej wymowie bardzo uniwersalna. Główni bohaterowie powieści to typowe dla swego czasu nastolatki, które żyją w świecie mediów społecznościowych, tworzą relacje na Snapstory, tworzą posty, lajkują je, komunikują się za pośrednictwem smartfona, grają w gry komputerowe. Są typowymi nerdami. I nie ma w tym nic dziwnego, taki to właśnie jeden z wielu signum temporis. Poza tym wszystkim, w konfrontacji z rzeczywistością, stawiają sobie oni pytania, które tak naprawdę dotyczą każdego człowieka na świecie. Na ile znamy najbliższe nam osoby? Na ile chcemy je poznać? Co po nas pozostanie? Czym jest miłość i jak odróżnić ją od zwykłego zauroczenia? Jaką wartość w naszym życiu ma prawdziwa przyjaźń, jak o nią dbać, by jej nie stracić, nawet gdy do głosu dochodzą niechciane uczucia? „Frankly in love” to powieść o miłości, ale o przeróżnych jej obliczach. Jest to powieść o odczuwaniu emocji, okazywaniu ich i mówieniu o nich. Wreszcie, jest to powieść o tym, że czasem nawet najbardziej gorące uczucia są niewystarczające, gdy do głosu dochodzą tak poważne problemy jak brak wzajemności, kłótnia, koniec przyjaźni, różnica poglądów, uprzedzenia, choroba czy też śmierć. „Frankly in love” to powieść o odnajdywaniu się w świecie bez względu na przeciwności losu i własne słabości. To powieść o sile, którą każdy człowiek może w sobie odnaleźć, gdy tylko ma wokół siebie najbliższych mu ludzi. Polecam, frankly.
https://www.facebook.com/literackakorea/posts/295243802793593