-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2021-09-30
2021-08-31
"Grobowa cisza" była moim drugim spotkaniem z autorem. Muszę przyznać, że był to porządny rasowy skandynawski kryminał. Tym razem śledczy Erlendur zanurza się w mroczną przeszłość aby rozwikłać kryminalną zagadkę odnalezionych na budowie ludzkich kości. Czy warto rozgrzebywać dawno już zakopane tajemnice?
Akcja książki toczy się płynnie, wartko i bez zbędnego przeciągania. Autor powoli ale systematycznie odkrywa tajemnice przed czytelnikiem. d połowy książki domyślałam się rozwiązania tej zagadki jednak pod sam koniec autor zmylił tropy, że nie byłam już tak do końca pewna.
Książka ta może i nie była wybitnym dziełem literackim ale wciągnęła mnie w swoją fabułę. Dodatkowo czytałam ją będąc na Islandii, także w tej mrocznej atmosferze zagłębiona byłam po uszy.
"Grobowa cisza" była moim drugim spotkaniem z autorem. Muszę przyznać, że był to porządny rasowy skandynawski kryminał. Tym razem śledczy Erlendur zanurza się w mroczną przeszłość aby rozwikłać kryminalną zagadkę odnalezionych na budowie ludzkich kości. Czy warto rozgrzebywać dawno już zakopane tajemnice?
Akcja książki toczy się płynnie, wartko i bez zbędnego...
2020-01-02
Znakomity antropolog David Hunter tym razem trafia na Runę, niemal zapomnianą przez świat i pełną tajemnic wysepkę u wybrzeży Szkocji. Jego zadaniem jest zbadanie spopielonego ciała, które znalezione zostaje w zrujnowanej chacie. Tym czasem okazuje się, że nic nie jest tym, czym się wydaje. Można się zdziwić do jakich wniosków antropolog może dojść przy badaniu zwęglonych zwłok i kości.
Druga część cyklu z doktorem Hunterem to niezwykle mroczny i intrygujący kryminał. "Zapisane w kościach" trzyma w napięciu już od pierwszych stron. Można rzec, że jest to rasowy kryminał - bez zbędnych pobocznych wątków obyczajowych. Książka ta to 100% kryminału w kryminale.
Odejmuję jedną gwiazdkę ponieważ w moim odczuciu zakończenie było aż nadto przekombinowane i karkołomne. Wydaje się w sumie logiczne ale jednak zbyt wymyślne. Polecam fanom dobrego, czystokrwistego kryminału oraz Simona Becketta. W sumie nie trzeba nawet czytać pierwszej części by sięgnąć po tę część.
Znakomity antropolog David Hunter tym razem trafia na Runę, niemal zapomnianą przez świat i pełną tajemnic wysepkę u wybrzeży Szkocji. Jego zadaniem jest zbadanie spopielonego ciała, które znalezione zostaje w zrujnowanej chacie. Tym czasem okazuje się, że nic nie jest tym, czym się wydaje. Można się zdziwić do jakich wniosków antropolog może dojść przy badaniu zwęglonych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-30
"Kwiaty nad piekłem" to dość nietuzinkowa i dobrze napisana powieść kryminalna.
Autorka świetnie odtworzyła duszny klimat panujący w sennej górskiej wiosce na pograniczu włosko - austiackim. Hermetyczna i tradycyjna społeczność skrywa jednak wiele sekretów a ludzi "z zewnątrz" traktuje jak intruzów. Nawet w obliczu okrutnych i nieludzkich ataków na "swoich", niechętnie współpracuje z policją.
Główna bohaterka - komisarz Teresa Battaglia - to postać wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Jest to niewątpliwym plusem tej książki.
Niestety kilka wątków nie zostało wyjaśnionych do końca (nie chcę zdradzać tutaj fabuły ale chodzi o szczegóły z życia prywatnego Teresy), co w sumie zaliczam jako minus książki.
"Kwiaty nad piekłem" to dość nietuzinkowa i dobrze napisana powieść kryminalna.
Autorka świetnie odtworzyła duszny klimat panujący w sennej górskiej wiosce na pograniczu włosko - austiackim. Hermetyczna i tradycyjna społeczność skrywa jednak wiele sekretów a ludzi "z zewnątrz" traktuje jak intruzów. Nawet w obliczu okrutnych i nieludzkich ataków na "swoich", niechętnie...
2018-11-26
W podrzędnym motelu w Bangkoku zostaje znaleziony norweski ambasador z nożem w plecach. Na domiar złego, zostaje odkryty przez miejscową prostytutkę, która - zgodnie z zamówieniem - udała się do wskazanego pokoju. W Oslo wybucha panika spowodowana strachem przed ujawnieniem takiego skandalu. Do Bangkoku zostaje wysłany sierżant Harry Hole, który boryka się z uzależnieniem od alkoholu.
Postanowiłam sięgnąć po "Karaluchy" i dać drugą szansę Jo Nesbo. Uznałam, że "Człowiek nietoperz" był może nie najlepszym debiutem ale za to obiecującym. "Karaluchy" zaczęły się dość dobrze i zaczęłam wciągać się w fabułę tej książki. Jednak niestety od połowy czytanie szło mi dość opornie, by pod koniec przeżywać męki by dobrnąć do końca. Nie potrafię racjonalnie wyjaśnić czego mi w tej książce brakowało. Na pewno jednak zabrakło mi choć cienia sympatii do Harrego. Nie przeszkadzał mi jego alkoholizm ani szorstkość w obejściu, nic z tych rzeczy. Jest to jednak coś nieuchwytnego, coś co mnie do niego bardzo zniechęca.
Moim zdaniem intryga kryminalna, choć bardzo zawiła (co lubię), jest tak bardzo wymyślna, że aż bardzo mało wiarygodna. W "Karaluchach" bywały nudnawe momenty przestoju. Czasami też akcja ruszała w tak szalonym tempie, że ciężko się było połapać co i jak. Niektóre opisy scen "akcji" były aż tak przekombinowane, że odnosiłam wrażenie, że mam do czynienia z tanim amerykańskim kinem akcji (w stylu Van Damme'a). Przebrnęłam przez ostatnie rozdziały z dość dużym oporem.
W książce udało mi się wychwycić też kilka zupełnie niewiarygodnych i nierealnych sytuacji. Wydaje mi się, że autor zwyczajnie przekombinował dla podniesienia dramatyzmu lub wynikać to może ze zwykłego ludzkiego przeoczenia. Ot, po prostu nie sprawdził.
Do plusów książki zaliczyć mogę fakt, że Jo Nesbo poruszył temat seksturystyki i ogromnej korupcji w Tajlandii a także pedofilii. Autor zawarł w "Karaluchach" sporo informacji dotyczących tajskiej kultury i obyczajowości. Podsumowując, "Karaluchy" złą książką nie są ale czegoś mi w niej zabrakło. Dla mnie jakby przerost formy nad treścią.
W podrzędnym motelu w Bangkoku zostaje znaleziony norweski ambasador z nożem w plecach. Na domiar złego, zostaje odkryty przez miejscową prostytutkę, która - zgodnie z zamówieniem - udała się do wskazanego pokoju. W Oslo wybucha panika spowodowana strachem przed ujawnieniem takiego skandalu. Do Bangkoku zostaje wysłany sierżant Harry Hole, który boryka się z uzależnieniem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-27
Nie jestem wielką fanką literatury skandynawskiej jednak opisy i recenzje "W bagnie" zachęciły mnie na tyle aby po tę książkę sięgnąć. Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i literaturą islandzką.
Muszę przyznać, że pomysł na fabułę autor miał niecodzienny i zaskakujący. Nikt ze śledczych przybyłych na miejsce morderstwa samotnego starszego pana nie przypuszczał, że sprawa ta okaże się skomplikowaną i zdumiewającą zagadką kryminalną. Policjanci prowadzący sprawę przekonają się, że klucz do jej rozwiązania tkwił w meandrach pełnej okrucieństw skrywanej przed światem przeszłości. Jakby tego było mało, głównemu śledczemu, komisarzowi Erlendurowi przyszło zmierzyć się z tym niełatwym zadaniem podczas ponurej jesiennej islandzkiej aury.
"W bagnie" napisane jest bez przydługich nudnawych opisów czy wątków obyczajowych. Akcja toczy się dość płynnie a czytelnik nie odczuwa znużenia. Nie wiem tylko czy to jest wina tłumaczenia czy też tak napisany został oryginał ale niektóre zadania brzmiały bardzo nienaturalnie. Najsłabszym zaś punktem tej książki były dialogi - brzmiące sztucznie i dość obcesowo. Odnosiłam momentami wrażenie, że ten błyskotliwy islandzki policjant Erlendur wcale nie jest aż tak błyskotliwy skoro prowadzi takie dialogi. Po pewnym czasie zaczęły mnie nieco drażnić. By nie być gołosłowną, podam te oto przykłady:
Lekarz: Słyszał pan o Ludwiku XVII? Był synem Ludwika XVI i Marii Antoniny. Osadzony w więzieniu podczas rewolucji francuskiej, został stracony w wieku dziesięciu lat.
Erlendur: Kto?
Lekarz: Ludwik XVII.
Erlendur: Ludwik?
Lekarz: Było o tym w "Wiadomościach" jakiś rok temu [...].
Albo:
Elin: Może zrobić jakieś głupstwo.
Erlendur: Co, jakie głupstwo?
Elin: Powiedział, że to już koniec.
Erlendur: Jaki koniec?
Elin: Tego nie powiedział. Powiedział tylko, że to już koniec.
[...]
Elin: Mój Boże, nigdy się z czymś takim nie zetknęłam.
Erlendur: Z czym?
Niestety takich dialogów było dość sporo. Podsumowując - "W bagnie" to całkiem przyzwoity kryminał z bardzo ciekawą i zaskakującą fabułą. Czyta się przyjemnie i szybko. Dałabym dwie gwiazdki więcej gdyby nie te kulejące dialogi. Myślę, że to nie jest moje ostatnie spotkanie z Arnaldurem Indridasonem.
Nie jestem wielką fanką literatury skandynawskiej jednak opisy i recenzje "W bagnie" zachęciły mnie na tyle aby po tę książkę sięgnąć. Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i literaturą islandzką.
Muszę przyznać, że pomysł na fabułę autor miał niecodzienny i zaskakujący. Nikt ze śledczych przybyłych na miejsce morderstwa samotnego starszego pana nie przypuszczał, że...
2018-04-09
Pamiętam swoją radość kiedy udało mi się "upolować" "Raz na zawsze". Byłam pewna, że książka będzie ponadprzeciętnie dobra. Wierzyłam w to tak mniej więcej do setnej strony tej ponad 400 stronicowej książki.
"Raz na zawsze" miało być w zamierzeniu autora książką z niesamowitą bohaterką i zapierającą dech w piersiach fabułą. Kiedy uświadomiłam sobie mniej więcej w połowie książki, że nic już nie zmieni się w niej na lepsze, coraz ciężej było mi zmuszać się do czytania tego chaosu. Dobrnęłam do końca tylko i wyłącznie dlatego, że nie lubię zostawiać niedoczytanych książek. Ostatnie rozdziały niemalże przekartkowywałam. Dlaczego tak? Przede wszystkim koszmarny język. Nie wiem czy jest to takie kiepskie tłumaczenie z niemieckiego czy autor ma taki toporny styl. Oczywiście nie muszę dodawać, że dialogi brzmią bardzo nienaturalnie i sztucznie.
Główna bohaterka oraz pozostali byli tak idealni w tym co robili, że odnosiłam wrażenie jakbym oglądała tani amerykański film sensacyjny z wczesnych lat dziewięćdziesiątych (jak "Terminator" np.). Dodatkowo motywacje ich działań wydawały mi się zbyt abstrakcyjne. Sama Jenny Aaron była postacią mdłą i wzbudzała tylko moją niechęć. Sam pomysł na książkę i nietuzinkową bohaterkę wydawał się ciekawy ale wykonanie kompletnie mnie zawiodło i sprawiło, że przeżywałam katusze by dobrnąć jakoś do końca. Już dawno żadna książka mnie tak nie zmęczyła.
Pamiętam swoją radość kiedy udało mi się "upolować" "Raz na zawsze". Byłam pewna, że książka będzie ponadprzeciętnie dobra. Wierzyłam w to tak mniej więcej do setnej strony tej ponad 400 stronicowej książki.
"Raz na zawsze" miało być w zamierzeniu autora książką z niesamowitą bohaterką i zapierającą dech w piersiach fabułą. Kiedy uświadomiłam sobie mniej więcej w połowie...
2017-05-15
"Człowieka nietoperza" oceniam jako przeciętną książkę. Zanim po nią sięgnęłam, czytałam o samym autorze i jego twórczości. Z opisów tych Jo Nesbo jawi się jako żywa legenda a jego kryminały są ponadprzeciętnie dobre. Dlatego od samego początku miałam wielkie oczekiwania.
Na początku "Człowiek nietoperz" wciągnął mnie w swoją fabułę. Podobało mi się, że Nesbo wplata opisy rdzennej tradycji Australii a także jej historii. Jednak mniej więcej w połowie książki główny bohater Harry zaczął mnie zwyczajnie drażnić a wydarzenia wydawały mi się coraz mniej prawdopodobne. Jestem rozczarowana wyjaśnieniem tej zagadki kryminalnej i motywów działania sprawcy. Jak dla mnie za bardzo naciągane i przekombinowane.
"Człowiek nietoperz" jest jednak całkiem zgrabnie napisanym kryminałem. Widać, że Nesbo miał pomysł i żaden detal nie jest tam przypadkiem. Polecam miłośnikom gatunku (ja nim jestem dlatego może jestem zbyt wybredna?).
"Człowieka nietoperza" oceniam jako przeciętną książkę. Zanim po nią sięgnęłam, czytałam o samym autorze i jego twórczości. Z opisów tych Jo Nesbo jawi się jako żywa legenda a jego kryminały są ponadprzeciętnie dobre. Dlatego od samego początku miałam wielkie oczekiwania.
Na początku "Człowiek nietoperz" wciągnął mnie w swoją fabułę. Podobało mi się, że Nesbo wplata opisy...
2017-09-10
Osobiście z literaturą japońską miałam, jak dotąd, znikomą styczność. "Przeczuciem" zainteresowałam się z racji bycia wielką fanką kryminałów. Byłam bardzo ciekawa samej książki oraz dlaczego jej autor określany jest mianem "Cesarza Japońskiego Kryminału". Nie ukrywam, że miałam dość duże oczekiwania. Ale do rzeczy.
Plusem książki jest jej fabuła, która mnie wciągnęła od samego początku. Autor miał rzeczywiście ciekawy pomysł a jego realizacja była przyzwoita. Brakowało mi jedynie bardziej szczegółowych opisów miejsc czy osób. W budowie książki nie było zaskoczenia ale czytało mi się ją przyjemnie i w napięciu.
Reiko, główna bohaterka "Przeczucia" po krótkim czasie zaczęła mnie zwyczajnie drażnić. Dla mnie, jak na panią komisarz czy też 30 letnią kobietę była zbyt infantylna i sztuczna.
Relacje między bohaterami "Przeczucia" i ich wzajemne dialogi sprawiały niekiedy jakbym przeniosła się do swojego dzieciństwa i oglądała ... animowane japońskie kreskówki. Zdaję sobie sprawę, że w kultura japońska jest kompletnie odmienna od zachodniej ale mimo wszystko ciężko mi uwierzyć by dorosłe i poważne osoby zachowywały się w ten sposób. Przykładem mogą być tu wręcz żenujące momentami dialogi jakie prowadzi starszy aspirant Ioka ze swoją szefową, którą jest nikt inny jak Reiko. Dodatkowo styl w jaki Reiko wspomina nieżyjącą już detektyw Michiko Satę, z którą "rozmawia" przywodzi obrazy rodem z "Czarodziejki z księżyca".
"Przeczucie" polecam jednak fanom gatunku oraz osobom ciekawym dlaczego kryminał ten cieszy się aż taką popularnością, że go w Japonii zekranizowano. Jest to przyzwoita literatura, mimo opisanych przeze mnie wyżej mankamentów, gdyż to tylko jedynie moje subiektywne odczucia.
Osobiście z literaturą japońską miałam, jak dotąd, znikomą styczność. "Przeczuciem" zainteresowałam się z racji bycia wielką fanką kryminałów. Byłam bardzo ciekawa samej książki oraz dlaczego jej autor określany jest mianem "Cesarza Japońskiego Kryminału". Nie ukrywam, że miałam dość duże oczekiwania. Ale do rzeczy.
Plusem książki jest jej fabuła, która mnie wciągnęła od...
2018-02-12
Doktor David Hunter ceniony ekspert z dziedziny antropologii sądowej postanawia opuścić Londyn aby zaszyć się w sennej i odizolowanej od świata wsi w hrabstwie Norfolk. Wioska ta staje się wkrótce sceną przerażających wydarzeń a senna atmosfera gęstnieje tak, że można zawiesić siekierę.
"Chemia śmierci" to porządny i trzymający w napięciu kryminał. Akcja zawiązuje się już na samym początku. Senne Manham staje się sceną straszliwych i krwawych wydarzeń. Każdy jest podejrzany.
Zakończenie "Chemii śmierci" nie do końca mi się podobało choć było pełne dramatyzmu. Skojarzyło mi się z tymi wszystkimi filmami akcji, gdzie zawsze na końcu główny bohater decyduje się na samotną akcję (na odludziu), jak na złość nie działa telefon i rozpętuje się burza... wszyscy to znamy. A na domiar złego, morderca jakby czytał w naszych myślach. Niestety mniej więcej od połowy książki domyślałam się kto może być sprawcą tej jatki i niestety odgadłam...Polecam fanom gatunku.
Doktor David Hunter ceniony ekspert z dziedziny antropologii sądowej postanawia opuścić Londyn aby zaszyć się w sennej i odizolowanej od świata wsi w hrabstwie Norfolk. Wioska ta staje się wkrótce sceną przerażających wydarzeń a senna atmosfera gęstnieje tak, że można zawiesić siekierę.
"Chemia śmierci" to porządny i trzymający w napięciu kryminał. Akcja zawiązuje się już...
"Odziedziczone zło" to moje pierwsze spotkanie z autorką. Jest to porządny solidnie napisany mroczny kryminał. Historia toczy się dynamicznie i z każdym rozdziałem autorka odkrywa więcej tajemnic mrocznej przeszłości. To właśnie w mrocznej przeszłości tkwi klucz do rozwiązania zagadki okrutnych morderstw. Przyznam jednak, że wyjaśnienie sprawy dość mnie zaskoczyło bo nie domyśliłam się kto za tym stał. Autorka nie zostawia żadnych niewyjaśnionych i niedokończonych wątków, co jest dodatkowym plusem tej książki. Do autorki na pewno jeszcze powrócę.
"Odziedziczone zło" to moje pierwsze spotkanie z autorką. Jest to porządny solidnie napisany mroczny kryminał. Historia toczy się dynamicznie i z każdym rozdziałem autorka odkrywa więcej tajemnic mrocznej przeszłości. To właśnie w mrocznej przeszłości tkwi klucz do rozwiązania zagadki okrutnych morderstw. Przyznam jednak, że wyjaśnienie sprawy dość mnie zaskoczyło bo nie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to