Raz na zawsze Andreas Pflüger 6,6
ocenił(a) na 74 tyg. temu „Raz na zawsze” to całkiem dobry, interesujący thriller o postaciach przypominających superbohaterów.
Wprawdzie początek książki nie zachęca do dalszej lektury, bowiem prolog jest napisany w okropny, skrótowy sposób – ja sama, przebrnąwszy przez te pierwsze strony, sądziłam, że chyba nie dam powieści rady z uwagi na tak odpychający, męczący styl narracji. Na szczęście już od pierwszego rozdziału jakość tekstu diametralnie się poprawia; nie mam pojęcia, skąd ten dysonans.
Gdy zatem przekonałam się, że „Raz na zawsze” jest jednak „czytliwe”, z większym zapałem zabrałam się za kolejne strony i sama nie widziałam nawet, kiedy wciągnęłam się w historię. Jak zaznaczyłam wcześniej, postaci kojarzą się z superbohaterami, mamy tu bowiem do czynienia z niewidomą agentką specjalną, której ślepota właściwie w niczym nie przeszkadza, ponieważ ma niezawodną, komputerową pamięć, opanowała umiejętność echolokacji niczym nietoperz, a dodatkowo jest mistrzynią karate, zaś jej główny przeciwnik, „supervillain”, odznacza się niemal ponadnaturalną inteligencją i przebiegłością, godną prawdziwego geniusza zła.
Takie cechy bohaterów z jednej strony sprawiają, że powieść nie wydaje się zbyt wiarygodna, jako że zazwyczaj ludzie są znacznie bardziej przeciętni i choć w posłowiu Pflüger odniósł się do różnych dzieł, z których czerpał wiedzę choćby o zdolnościach osób niewidomych, które czasem potrafią być naprawdę imponujące, to jednak takie ich nagromadzenie w jednej postaci powoduje, że wydaje się niezbyt przekonująca, za bardzo doskonała. Z drugiej jednak strony dzięki takiemu przerysowaniu charakterystyki bohaterów nie można im przynajmniej odmówić oryginalności i wyraźnych osobowości, co z kolei jest ciekawym elementem, jako że sprawia, iż na pewno nie są nudni i mogą głębiej zapaść odbiorcy w pamięć.
Agentka i jej oponent uwikłani są w osobisty dramat i dążą do wzajemnej vendetty, a każde z nich ma za sobą indywidualną traumę. Ich historie przeplecione są z historiami postaci pobocznych, co dodaje fabule wielowymiarowości i ukazuje interesujące, a nieraz zaskakujące powiązania. Walki natomiast to oczywiście opisy supersprawności w posługiwaniu się bronią oraz fenomenalnych umiejętności walki wręcz, dzięki którym bohaterowie obdzielają się seriami supertrudnych, skomplikowanych ciosów, precyzyjnych niczym akupunktura.
Wielki finał zaś, starcie tytanów, jak to bywa w komiksach, opiera się głównie na dialogu, a nie akcji, ale w tym szczególnym przypadku pasuje do ogólnej konwencji książki i nie razi. Jeśli tylko bowiem czytelnik przymknie oczy na te różne średnio rzeczywiste elementy fabuły, może z niej czerpać naprawdę niezłą rozrywkę. Ja sama szybko zaczęłam traktować książkę właśnie jak opowieść superbohaterską i dzięki temu naprawdę dobrze bawiłam się podczas lektury.
„Raz na zawsze” na pewno nie jest historią, która wywrze na odbiorcy poważne wrażenie i da mu do myślenia, ale może być właśnie sposobem na czytelniczą zabawę i zapewnienie sobie w wolnym czsie odskoczni od codzienności.