rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Nie jest to lista the best of, raczej demo: macie tu 7 fascynujących cząsteczek, które zmieniły świat, chcecie więcej, to idźcie ogarnąć chemię.

Książka napisana jest lekko, w gawędziarskim wręcz stylu, gdzie żarty mijają się ze wzorami (mialam flashbacki z liceum), a kolejne ciekawostki wyprzedzają się na zakrętach. Jej forma i treść jest łatwiejsza w odbiorze niż poprzednia pozycja D. Myśliwca. Autor na drodze pisarza książek popularnonaukowych idzie w dobrym kierunku.

Książka nie wymaga wiedzy głębszej niż podstawowa, prezentuje nieznane powszechnie fakty i robi to w sposób bardzo przystępny.

Mam nadzieję, że stanie się początkiem serii , bo o ile obecność jednych cząsteczek jest oczywista, a innych zaskakuje, to przecież
"Wszędzie jest ta chemia"

Nie jest to lista the best of, raczej demo: macie tu 7 fascynujących cząsteczek, które zmieniły świat, chcecie więcej, to idźcie ogarnąć chemię.

Książka napisana jest lekko, w gawędziarskim wręcz stylu, gdzie żarty mijają się ze wzorami (mialam flashbacki z liceum), a kolejne ciekawostki wyprzedzają się na zakrętach. Jej forma i treść jest łatwiejsza w odbiorze niż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie książka broni się bardzo dobrze, choć korzysta z licznych klisz: ciężkie dzieciństwo, stare urazy wracające po latach, itp. ale podane są w sposób, który mi to nie przeszkadzał. Historia niby prosta: ktoś zabija, ktoś go musi schwytać, ale nie jest ona prostacka. Akcja pędzi, ale nie na złamanie karku, raczej rozsądnie pozwala, by zawiązały się wątki, a następnie proponuje realne rozwiązania. Bohaterowie to osoby z krwi i kości, a nie papierowe kalki, ich zachowanie jest wiarygodne. Od strony prawno - kryminalnej historia również się broni, nie pozwala sobie na idiotyczne skróty i fantazje rodem z tanich seriali. Opisy Zielonej Góry to już wisienka na tym torciku!

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie książka broni się bardzo dobrze, choć korzysta z licznych klisz: ciężkie dzieciństwo, stare urazy wracające po latach, itp. ale podane są w sposób, który mi to nie przeszkadzał. Historia niby prosta: ktoś zabija, ktoś go musi schwytać, ale nie jest ona prostacka. Akcja pędzi, ale nie na złamanie karku, raczej rozsądnie pozwala, by zawiązały się wątki, a następnie proponuje realne rozwiązania. Bohaterowie to osoby z krwi i kości, a nie papierowe kalki, ich zachowanie jest wiarygodne. Od strony prawno - kryminalnej historia również się broni, nie pozwala sobie na idiotyczne skróty i fantazje rodem z tanich seriali. Opisy Zielonej Góry to już wisienka na tym torciku!

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to najlepsza pozycja tego autora, ale też nie najgorsza.

Początkowo fabula strasznie irytuje, ale warto przez nią przebrnąć, bo zakończenie wynagradza wszystko. Niestety oznacza to jednocześnie, że jest to jednorazówka. Nie wrócę do niej, ponieważ po poznaniu twistu, czar pryska, a sama fabuła twgo nie wynagradza.

Autor dostaje jednak dodatkowe punkty za autopromocję z olbrzymią dozą dystansu.

Nie jest to najlepsza pozycja tego autora, ale też nie najgorsza.

Początkowo fabula strasznie irytuje, ale warto przez nią przebrnąć, bo zakończenie wynagradza wszystko. Niestety oznacza to jednocześnie, że jest to jednorazówka. Nie wrócę do niej, ponieważ po poznaniu twistu, czar pryska, a sama fabuła twgo nie wynagradza.

Autor dostaje jednak dodatkowe punkty za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezła, naprawdę niezła. Jest to typowy dreszczowiec, napięcie narasta powoli, co chwilę przeczucie łaskocze nas w kark, ale bagatelizujemy sugestie podświadomości, by się nagle zdziwić!

Fabuła jest prosta i dość przewidywalna, główna bohaterka ze wszech miar irytująca, ale książka jako całość wypada lepiej. Czytało się ją szybko i przyjemnie, tylko raczej do niej nie wrócę.

Niezła, naprawdę niezła. Jest to typowy dreszczowiec, napięcie narasta powoli, co chwilę przeczucie łaskocze nas w kark, ale bagatelizujemy sugestie podświadomości, by się nagle zdziwić!

Fabuła jest prosta i dość przewidywalna, główna bohaterka ze wszech miar irytująca, ale książka jako całość wypada lepiej. Czytało się ją szybko i przyjemnie, tylko raczej do niej nie wrócę.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo fajna i lekka pozycja, ale nie o matematyce, o ludziach. Autor pokazuje fascynujący świat ludzkich pomyłek, których źródłem jest nasza wiara, że umiemy w matematykę. Bierze nas, nauczonych, że matma jest pewna i jednoznaczna i pokazuje, że tam gdzie jest człowiek, nic nie jest pewne i jednoznaczne, a matma i fizyka nie biorą jeńców.
Nie jest to książka matematyczna, nie zachęci nas do studiowania całek i trygonometrii, ale przedstawione anegdoty o wtopach ludzi, świetnie sprawdzą się jako opowiastki na imprezie, czy jako chwila relaksu po ciężkim dniu.

Dodatkowo jest to (już na poważnie) pewna diagnoza: ludzie popełniali pomyłki zawsze i zawsze będą je popełniać. I co teraz?

Bardzo fajna i lekka pozycja, ale nie o matematyce, o ludziach. Autor pokazuje fascynujący świat ludzkich pomyłek, których źródłem jest nasza wiara, że umiemy w matematykę. Bierze nas, nauczonych, że matma jest pewna i jednoznaczna i pokazuje, że tam gdzie jest człowiek, nic nie jest pewne i jednoznaczne, a matma i fizyka nie biorą jeńców.
Nie jest to książka matematyczna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie książka broni się bardzo dobrze, choć korzysta z licznych klisz: ciężkie dzieciństwo, stare urazy wracające po latach, itp. ale podane są w sposób, który mi to nie przeszkadzał. Historia niby prosta: ktoś zabija, ktoś go musi schwytać, ale nie jest ona prostacka. Akcja pędzi, ale nie na złamanie karku, raczej rozsądnie pozwala, by zawiązały się wątki, a następnie proponuje realne rozwiązania. Bohaterowie to osoby z krwi i kości, a nie papierowe kalki, ich zachowanie jest wiarygodne. Od strony prawno - kryminalnej historia również się broni, nie pozwala sobie na idiotyczne skróty i fantazje rodem z tanich seriali. Opisy Zielonej Góry to już wisienka na tym torciku!

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie książka broni się bardzo dobrze, choć korzysta z licznych klisz: ciężkie dzieciństwo, stare urazy wracające po latach, itp. ale podane są w sposób, który mi to nie przeszkadzał. Historia niby prosta: ktoś zabija, ktoś go musi schwytać, ale nie jest ona prostacka. Akcja pędzi, ale nie na złamanie karku, raczej rozsądnie pozwala, by zawiązały się wątki, a następnie proponuje realne rozwiązania. Bohaterowie to osoby z krwi i kości, a nie papierowe kalki, ich zachowanie jest wiarygodne. Od strony prawno - kryminalnej historia również się broni, nie pozwala sobie na idiotyczne skróty i fantazje rodem z tanich seriali. Opisy Zielonej Góry to już wisienka na tym torciku!

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie książka broni się bardzo dobrze, choć korzysta z licznych klisz: ciężkie dzieciństwo, stare urazy wracające po latach, itp. ale podane są w sposób, który mi to nie przeszkadzał. Historia niby prosta: ktoś zabija, ktoś go musi schwytać, ale nie jest ona prostacka. Akcja pędzi, ale nie na złamanie karku, raczej rozsądnie pozwala, by zawiązały się wątki, a następnie proponuje realne rozwiązania. Bohaterowie to osoby z krwi i kości, a nie papierowe kalki, ich zachowanie jest wiarygodne. Od strony prawno - kryminalnej historia również się broni, nie pozwala sobie na idiotyczne skróty i fantazje rodem z tanich seriali. Opisy Zielonej Góry to już wisienka na tym torciku!

Historia w aktach - każda jest zamkniętą opowieścią, ale razem składają się na spójną opowieść, którą najlepiej ocenić razem.

Nie jest to kryminał, raczej dreszczowiec, napisany po prostu wspaniale! Książkę połyka się wręcz nałogowo i nie sposób się od niej oderwać, a styl Przemysława Piotrowskiego bardzo do mnie przemawia, jest lekki, ale jednocześnie "syty".

Fabularnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najpierw przeczytałam książkę, która wydała mi się ciężka, przekombinowana i taka... nienowoczesna.
Następnie był miniserial (niezły) i film Lincha (dziwny). Teraz, na fali kolejnej ekranizacji postanowiłam odświeżyć sobie fabułę i jednocześnie sprawdzić, czy mój odbiór książki się zmienił. Tak. Zmienił się.

To dzieło jest epickie. Herbert stworzył świat dopracowany w najmniejszych szczegółach. Uznając, że pewne jego elementy są dla bohaterów oczywiste nawet ich nie opisuje, by pół książki dalej mimochodem podać informacje, których brakowało! Świat jest przy tym spójny, a jego zasady logiczne, bohaterowie wielowymiarowi i niejednoznaczni. Fabuła nieśpiesznie się toczy i pozwala na pełną immersję z powieścią. Tu nie ma pędzącej na złamanie karku akcji, tu są wyważone i spokojne koleje losów głównych bohaterów.

Pomimo wielu lat od ich napisania książka zachowuje też aktualność w swojej drugiej warstwie. Jak daleko zmienimy świat, nie licząc się z przyrodą, by pasował do naszych potrzeb. Jak wiele wolności oddamy dla wygody i bezpieczeństwa, a jak bardzo posuniemy się do manipulacji, by osiągnąć swoje cele. Jak bardzo uzależnimy się od maszyn lub by tego nie robić, uzależnimy się od czegoś innego, wpadając tym samym w pułapkę, której właśnie staraliśmy się uniknąć. Życie to flinta we flincie w trakcie flinty.

Wybory nigdy nie są proste, życie nigdy nie jest łatwe, świat nigdy nie jest sprawiedliwy, ale przyprawa musi płynąć.

Najpierw przeczytałam książkę, która wydała mi się ciężka, przekombinowana i taka... nienowoczesna.
Następnie był miniserial (niezły) i film Lincha (dziwny). Teraz, na fali kolejnej ekranizacji postanowiłam odświeżyć sobie fabułę i jednocześnie sprawdzić, czy mój odbiór książki się zmienił. Tak. Zmienił się.

To dzieło jest epickie. Herbert stworzył świat dopracowany w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdy z nas co najmniej raz zastanawiał się, co by było gdyby któryś zamach na Hitlera się powiódł. Przeważnie toczymy wizję szybkiego zakończenia wojny itp., jakby jedynym motorem napędowym nazistów były majaczenia Adolfa. Robert Szmidt snuje jednak zupełnie inną wizję... Zamiast ogarniętego megalomanią szaleńca na czele III Rzeszy postawił psychopatę. Inteligentnego i wyrachowanego potwora, który z cierpliwością księgowego i dyskrecją dyplomaty stworzy 1000-letnią Rzeszę bez wrogich elementów. A świat mu jeszcze podziękuje.

Książka jest napisana bardzo sprawnie, fabuła trzyma się kupy i kolejne strony wręcz się połyka. Bohaterowie są pełnokrwiści, a akcja wartka.

Książkę zdecydowanie mogę polecić, ale jedynie osobom o mocnych nerwach, ponieważ przedstawiona wizja, a zwłaszcza zakończenie, sprawia niepokojąco prawdopodobne wrażenie.

Każdy z nas co najmniej raz zastanawiał się, co by było gdyby któryś zamach na Hitlera się powiódł. Przeważnie toczymy wizję szybkiego zakończenia wojny itp., jakby jedynym motorem napędowym nazistów były majaczenia Adolfa. Robert Szmidt snuje jednak zupełnie inną wizję... Zamiast ogarniętego megalomanią szaleńca na czele III Rzeszy postawił psychopatę. Inteligentnego i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mieszane uczucia. To idealne podsumowanie tej książki i wynikająca z tego ocena 5/10, ponieważ ma dokładnie tyle samo plusów i minusów.

Przede wszystkim książka jest kubłem zimnej wody. Jesteśmy przyzwyczajeni, by oceniać niektóre zawody czarno-biało:
- nauczyciel niesie kaganiec oświaty albo jest jędzą od [tu wstaw nielubiany przedmiot ze szkoły]
- adwokat broni tylko niewinnych lub jest cynicznym papugą gangsterów
- medyk (nieważne jaki pracownik 'służby' zdrowia) jest dr Judymem niosącym na barkach cały świat albo bezdusznym łowcą skór.
A świat rzeczywisty nie jest czarno-biały. Można być świetnym fachowcem i jednocześnie mieć popapraną osobowość i życie osobiste. Można być osobą ciepłą, radosną sympatyczną i absolutnie niekompetentną.

Książka nie jest reportażem, ani wywiadem, raczej fabularyzowanym pamiętnikiem nieszczęśliwego ratownika. Człowieka, który widział najgorsze, ale jeszcze walczy, który spaprał sobie życie, ale to popaprane życie chyba polubił. Ma wady i zalety, niewątpliwie jest fachowcem w swojej dziedzinie, ale jego sposoby odreagowywania stresu są dość ostre, a czasem co najmniej wątpliwe legalnie i etycznie. Wulgarny język mnie nie rusza, bezduszne opisy czy ordynarne teksty również. Pewnie zawody niosą za sobą ryzyko wypalenia i musisz znaleźć sposób by do tego nie dopuścić. Jedni uprawiają sport, inni piją, a inni uprawiają seks niemalże nałogowo, póki ludzie nie krzywdzą innych - to ich sprawa, nie mnie oceniać. A przeżywanie każdego skrzywdzonego, bezsilnego, upodlonego przez siebie i życie człowieka to prosta droga do pokoju bez klamek.

Odnosząc się do poruszanych w innych recenzjach słów, czy chciałabym, by leczył mnie taki ratownik, mam do dodania tylko jedno. Jak będę się dusić na podłodze, to chcę, by leczył mnie ktokolwiek, nawet cham, alkoholik lub jędza. Byle skutecznie, bo ratownik jest od ratowania, a nie płakania nad losem człowieczym, lub przeliczania w myślach, czy to co zrobi zagrozi jego karierze albo będzie niemiłe dla klienta.

Określenie klient jest w mojej ocenie ciekawym eufemizmem, w końcu pacjentem jest chory człowiek wymagający pomocy, a jak nazwiemy babcię która tak się wystraszyła przypalonego mleka, że ją w sercu zakłuło, przedwczoraj ale pogotowie wezwała teraz, bo tak? Albo pana, który płaci składki, to mu się należy przejazd karetką do szpitala, po tym jak ktoś zarysował jego auto na skrzyżowaniu? Albo pani, która w sumie miała rodzić, ale jeszcze się zastanowi, bo konkubent poleciał po wódkę i ją kolejka ominie?

I tu dochodzimy do sedna: czy opisy życia bohatera, który nie jest jednoznacznie dobry lub zły ruszają nas, bo są tak okropne, czy po prostu właśnie runął nasz wypielęgnowany w umyśle obraz ratownika medycznego?
Czy zakończenie książki to foch wkurzonego faceta, czy autorefleksja, że przekroczyło się jakąś linię, której przekroczyć nie można?

Mieszane uczucia. To idealne podsumowanie tej książki i wynikająca z tego ocena 5/10, ponieważ ma dokładnie tyle samo plusów i minusów.

Przede wszystkim książka jest kubłem zimnej wody. Jesteśmy przyzwyczajeni, by oceniać niektóre zawody czarno-biało:
- nauczyciel niesie kaganiec oświaty albo jest jędzą od [tu wstaw nielubiany przedmiot ze szkoły]
- adwokat broni tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fascynujące studium przypadku. Przypadku ludzkiej głupoty.

Wbrew podtytułowi, nie jest to "historia kontrowersji wokół szczepionek i autyzmu", ponieważ:
- osoby, które WIERZĄ w to, uważają temat nie za kontrowersyjny, tylko oczywisty,
- osoby, które WIEDZĄ, że to bzdura, uważają temat za głupi.

Książka jest przystępnie napisaną historią szczepionek w USA, od popełnionych błędów, poprzez chwytliwe tabloidowe historie, po ludzkie dramaty. Autor na każdym kroku odwołuje się do źródeł, więc można potraktować ją jako pozycję naukową, stroni jednak od ciężkiego naukowego języka. Nie jest też bezkrytyczny, wskazuje błędy, które popełniono w związku ze szczepionkami, daje im kontekst oraz podaje, czy wyciągnięto z tych błędów naukę.

Autor skupia się wyłącznie na powiązaniach szczepionek z autyzmem, nie opisuje więc czym autyzm jest i jak go leczyć, ani nie wskazuje innych schorzeń, które szczepionki mogą wywoływać lub na nie wpływać. Można przez to czuć pewien niedosyt, ale biorąc pod uwagę obszerność zagadnienia, może jest to rozwiązanie dobre, w końcu jak coś jest o wszystkim, to jest o niczym.

Książka jest więc o ludzkiej głupocie. Dlaczego ludzie uważają swojego fryzjera za bardziej wiarygodnego niż lekarza? Dlaczego człowieka, któremu udowodniono oszustwo, pozbawiono prawa do wykonywania zawodu, zarzucono działania co najmniej nieetyczne, uważają za bohatera? Dlaczego ludzie szukają drogi na skróty i zamiast poważnie przeanalizować przyczyny choroby, wolą zrzucić winę na bogów, związek chemiczny (bo chemia taka trudna), na układ (bo za wszystkim stoi wiecie kto)...

Książka jest pełna historii rodzin, które postawione przed faktem, że dziecko ma autyzm nie potrafią znaleźć pomocy lub nie potrafią jej przyjąć. To jednak nie jest najgorsze, zdesperowanych rodziców, którzy chwytają się brzytwy, by wyleczyć dziecko rozumiem.
Nie rozumiem natomiast szarlatanów, celebrytów i byznesmenów, którzy na tej desperacji zwietrzyli interes i postanowili robić karierę/pieniądze. Którzy będą sprzedawać swoją pseudowiedzę i niedziałające preparaty, by żerować na ludzkiej krzywdzie, którzy na plecach chorych na autyzm dzieci wjadą do polityki lub show-biznesu. Którzy jeszcze swoją żałosną postawę będą eksponować jako ci dobrzy i prawi. A ludzie są głupi. Ludzie to kupią.

Najbardziej jednak przy czytaniu tej pozycji zżymałam się, jak czytam historie ludzi, którzy zostali ofiarami nieodpowiedzialności innych. Książka opisuje kilka takich historii, w których dziecko nie jest ofiarą szczepionek, tylko konsekwencji ich nieużywania. Bo wbrew przekonaniu niektórych, że są najważniejsi na świecie, to nie. Nie są. Nikt nie żyje w bańce, wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za ludzi wokół nas.

A strach i niewiedza nie są wytłumaczeniem, są powodem do dalszej nauki.

Fascynujące studium przypadku. Przypadku ludzkiej głupoty.

Wbrew podtytułowi, nie jest to "historia kontrowersji wokół szczepionek i autyzmu", ponieważ:
- osoby, które WIERZĄ w to, uważają temat nie za kontrowersyjny, tylko oczywisty,
- osoby, które WIEDZĄ, że to bzdura, uważają temat za głupi.

Książka jest przystępnie napisaną historią szczepionek w USA, od popełnionych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak każda pozycja reporterska, wymaga trochę krytycyzmu, ale niemniej jest to pozycja obowiązkowa dla każdego prawnika i nie tylko.

Żarna sprawiedliwości mielą powoli.
Jest to powiedzenie używane często w kontekście długości procesu oraz jego nieuchronności. Po przeczytaniu książki "Będziesz siedzieć" nasuwa się inne skojarzenie - jak raz wpadniesz w tryby, bardzo ciężko jest Ci się z nich wydostać.

Książka zawiera kilka historii (mniej lub bardziej medialnych), w których błąd popełnił system. Nie byli to poszczególni ludzie, którzy specjalnie lub nie, doprowadzili do zatrzymania/oskarżenia/skazania niewinnego. Nie
był to też szereg nieprawidłowości, który do tego doprowadził. Książka nie daje odpowiedzi co lub kto zawinił, pozwalając czytelnikowi wyciągnąć swoje wnioski. Można zakładać, że nie znamy całej sprawy, że może wyszło coś więcej, o czym nie wiemy, że sprawa nie jest tak prosta, jak wskazują dziennikarze, że każdy myśli, że nie musi się starać, bo jest nad nim ktoś jeszcze, kto to ewentualnie naprostuje, ale nie można tym tłumaczyć każdej historii! Trzeba po prostu przyznać, że jeżeli coś wymaga naprawy - to trzeba to naprawić, a nie pitolić bez sensu, że to nie nasza sprawa, nie nasza wina...

W zasadzie wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wymiar sprawiedliwości w Polsce cierpi na szereg problemów, których nie rozwiążą doraźne de/reformy kolejnych opcji politycznych. Ale książka nie jest o tym.
Wszyscy wiemy, że w systemie pracują ludzie, więc popełnia się ludzkie błędy: rutyna, lenistwo, nieuwaga, zawiść, zmęczenie, ambicja... Ale książka nie jest też o tym.
Wszyscy wiemy, że każdy w więzieniu mówi, że jest niewinny. Ale książka nie jest o tym.

Książka jest o wyjątkach, których skala może i jest niewielka, ale dla osób, które dotyczą - jest ich całym światem. Bo mówiąc o pomyłkach w wymiarze sprawiedliwości nie mówimy o jednym zepsutym pomidorze, który może się trafić w koszyku, ale o ludzkich życiach.

Jak każda pozycja reporterska, wymaga trochę krytycyzmu, ale niemniej jest to pozycja obowiązkowa dla każdego prawnika i nie tylko.

Żarna sprawiedliwości mielą powoli.
Jest to powiedzenie używane często w kontekście długości procesu oraz jego nieuchronności. Po przeczytaniu książki "Będziesz siedzieć" nasuwa się inne skojarzenie - jak raz wpadniesz w tryby, bardzo ciężko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Przeznaczenie genetyczne nie istnieje, ale tylko do momentu, gdy zacznie istnieć."

Towar niezgodny z umową. Zamiast "przepisu na człowieka" dostajemy poradnik "Jak to jest zrobione" i to z masą gwiazdek, uwag, wyjątków i zastrzeżeń, że podana funkcja tak działa, dopóki nie pojawi się nowy dowód naukowy, że jednak nie.

Nie polecam ludziom szukającym prostych odpowiedzi na proste pytania. Polecam ludziom (po prostu) szukającym, dla których akceptowalną odpowiedzią na pytanie jest kolejne pytanie.

Książka stanowi jednocześnie wstęp do nauki, jak działa człowiek, zawiera rys historyczny badań na ten temat, przedstawia różne, ciekawe, zabawne lub przerażające pomysły jak miał działać człowiek. Książka orkiestra.

No i czyta się szybko i fajnie. Dawid Myśliwiec jest dobrym gawędziarzem.

#uwaganaukowybelkot

"Przeznaczenie genetyczne nie istnieje, ale tylko do momentu, gdy zacznie istnieć."

Towar niezgodny z umową. Zamiast "przepisu na człowieka" dostajemy poradnik "Jak to jest zrobione" i to z masą gwiazdek, uwag, wyjątków i zastrzeżeń, że podana funkcja tak działa, dopóki nie pojawi się nowy dowód naukowy, że jednak nie.

Nie polecam ludziom szukającym prostych odpowiedzi na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki To (nie) koniec świata Marek Hucz, Jan Jurkowski
Ocena 7,7
To (nie) konie... Marek Hucz, Jan Jur...

Na półkach:

Jeżeli znasz GF Darwin - książka będzie naturalnym rozszerzeniem uniwersum, o tak oczywistej strukturze, że nie warto opisywać jej dalej.

Jeżeli nie znasz GF Darwin, to poznasz, bo książka nie tylko puszcza oko do fanów rozszerzając lub uzupełniając historie z youtube, ale przede wszystkim stanowi demo ich twórczości.

Każda historia jest różna tak jak ich filmy, niby każdy jest inny i odrębny, ale niewątpliwie na każdym widać odciski ich małych tłustych paluszków. Opowiadane przez niech historie to nieoczywiste komentarze współczesnych wydarzeń, historii, mitów, stereotypów itp.

Jeżeli znasz GF Darwin - książka będzie naturalnym rozszerzeniem uniwersum, o tak oczywistej strukturze, że nie warto opisywać jej dalej.

Jeżeli nie znasz GF Darwin, to poznasz, bo książka nie tylko puszcza oko do fanów rozszerzając lub uzupełniając historie z youtube, ale przede wszystkim stanowi demo ich twórczości.

Każda historia jest różna tak jak ich filmy, niby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka inna, niż się spodziewałam.
Głównym bohaterem krótkiej powieści jest KANUN, kodeks starych praw, opasający całe życie albańskich górali z "Płaskowyżu". Książka pełna jest wstawek o prawach i zwyczajach górali, ale centrum rozważań jest na wpółmityczny "dług krwi".
Bohatera poznajemy z dwóch kątów:
1. młody góral, uwikłany w dług krwi, wykonuje ciążący na nim obowiązek ze świadomością, że jego życie de facto się kończy, zanim zacznie. Pomimo rozterek, czy prawo jest słuszne, poddaje się mu i skazuje na dożywotnie ukrywanie lub odosobnienie pod rygorem śmierci. Bo po wykonaniu obowiązku sam stanie się celem zemsty swojej ofiary.
2. młode małżeństwo podróżuje przez Płaskowyż i obserwuje Kanun z zewnątrz. Z jednej strony są zafascynowani jego prawami, a z drugiej (zwłaszcza żona) nie potrafią ukryć pewnego lekceważenia praw, które nie przystają już do rzeczywistości.
Ostatecznie cała trójka trafia w tryby prawa Kanun czy tego chce czy nie.

Oszczędzono nam moralizatorskiego podsumowania, czy Kanun jest dobry czy zły, otrzymaliśmy za to krótką opowieść, w której Kanun jest jedynie bohaterem historii innych ludzi i jest dobry lub zły w zależności od ich wyborów.

Książka inna, niż się spodziewałam.
Głównym bohaterem krótkiej powieści jest KANUN, kodeks starych praw, opasający całe życie albańskich górali z "Płaskowyżu". Książka pełna jest wstawek o prawach i zwyczajach górali, ale centrum rozważań jest na wpółmityczny "dług krwi".
Bohatera poznajemy z dwóch kątów:
1. młody góral, uwikłany w dług krwi, wykonuje ciążący na nim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Należy oddzielić autora od jego dzieła, zatem panie Piekara, słów szkoda na takiego kogoś, ale ten cykl to panu nawet się udał.

Jacek Piekara stworzył świat niezwykły, w którym jedno zdarzenie zmieniło wszystko. Oto Jezus, zamiast umrzeć na krzyżu, zszedł z niego i z mieczem w dłoni "utopił we krwi Jerozolimę". Konsekwencją tego wydarzenia jest zupełnie inny kształt chrześcijaństwa i Europy, jaki znamy. Wykreowany świat jest spójny i intrygujący, pełen pełnokrwistych bohaterów i fantastycznych stworzeń. Nikt nie jest jednoznacznie dobry lub zły, każdy ma swoje własne cele.

Cykl składa się z opowiadań i powieści, ale zaznaczyć należy, że ich poziom jest bardzo nierówny. Niektóre opowiadania są genialne, a niektóre zaledwie przeciętne, część bohaterów fascynuje, a o części zapomina się od razu po przewróceniu kartki.

Za ciekawy zabieg (nieważne czy zamierzony, czy przypadkowy) uważam rozpoczęcie historii Mordimera w połowie. Czytając książki po datach wydania, najpierw poznaje się go jako dorosłego i w doświadczonego inkwizytora, jego decyzje i zachowania, a dopiero później poznaje się jego młodość i powody tych decyzji i zachowań. Tło jego działań i świat, w którym żyje poznaje się jeszcze osobno - w cyklu Świat inkwizytorów.
Jak czytać? Są dwie szkoły: chronologicznie (pilnie śledzić, kiedy dzieje się akcja poszczególnych tomów) lub zgodnie z ich wydawaniem/pisaniem. Próbowałam obu i mi bardziej pasuje drugi sposób. Poznawanie najpierw przygód dorosłego Mordimera, a dopiero później uzupełnianie układanki o poszczególne elementy bawi mnie bardziej. Jedna rzecz mnie fascynuje dodatkowo, jak autor ma zamiar wybrnąć z konfliktu pomiędzy fabułą opowiadań "Wąż i gołębica"i tomu Płomień i krzyż t.3.

W pierwotnym cyklu (z podtytułem Ja, inkwizytor) Mordimer Madderdin jest poważanym/znienawidzonym inkwizytorem i z jego perspektywy poznajemy świat. jest on postacią niejednoznaczną, w której głęboka wiara miesza się z ostrym umysłem, cynizm z altruizmem, a inteligencja ze zwykłą głupotą. Jako bohater niewątpliwie zapada w pamięć i wzbudza zaintrygowanie. Bez spoilerów - postać Mordimera jest ważniejsza dla świata, niż się to nam wydaje i zupełnie z innych powodów, niż ktokolwiek by podejrzewał.
Narracja pierwszoplanowa ma jednak swoją cenę (na co autor zwrócił uwagę w komentarzu do jednego z tomów) - Mordimer może pewnych rzeczy nie wiedzieć, może się mylić, kłamać, a nawet okłamywać siebie (któż tak nie czyni?), pozwala sobie na komentarze, powtarza się, a nawet zakłamuje nieco rzeczywistość, gdy mu to pasuje. Jest to jednak cena poznawania jego myśli i nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, sprawiało, że czytelnik faktycznie mógł się poczuć, jak w jego umyśle. (plus autor zastrzegał kilkukrotnie, że powtórzenia są jego celowym zabiegiem, by czytelnik mógł wejść w świat inkwizytorów z biegu, bez konieczności poznawania po kolei wszystkich pozycji).

Bilans wychodzi na plus i cały cykl mogę polecić, choć to akurat w mojej ocenie najsłabsza część.

Należy oddzielić autora od jego dzieła, zatem panie Piekara, słów szkoda na takiego kogoś, ale ten cykl to panu nawet się udał.

Jacek Piekara stworzył świat niezwykły, w którym jedno zdarzenie zmieniło wszystko. Oto Jezus, zamiast umrzeć na krzyżu, zszedł z niego i z mieczem w dłoni "utopił we krwi Jerozolimę". Konsekwencją tego wydarzenia jest zupełnie inny kształt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niby każdy wie, że system nie daje rady, że trzyma się na gumę do żucia i plaster, że ci na pierwszej linii zbierają joby za nieswoje winy (niczym kasjerka w markecie obrywa za politykę sklepu), ale jak się o tym mówi, to zawsze jest to zaskoczenie. Ocenianie jest zawsze łatwiejsze niż zrozumienie.
Każdy zawód ma swoje małe tajemnice, swój żargon i swoje problemy, ma swoją magię. Osoby z zewnątrz reagują dwojako: fascynacją na coś nieznanego lub agresją, bo skoro nieznane to niebezpieczne. Pan pielęgniarka odczarowuje zawód, pozwala zerknąć za kotarę tajemnicy i czyni to z wyczuciem zegarmistrza.

Książkę przeczytałam szybko, napisana jest zgrabnie i z przyjemnością poczytam kolejne pozycje autora. Treść podzielona tematycznie na rozdziały pełnia jest informacji, anegdot (niektóre znałam z profilu fejsbukowego) i opisuj jak wygląda taki "jeden dzień na sor". Pozwala zrozumieć zachowanie personelu w akcji, jak i ich codzienne problemy.

Niby każdy wie, że system nie daje rady, że trzyma się na gumę do żucia i plaster, że ci na pierwszej linii zbierają joby za nieswoje winy (niczym kasjerka w markecie obrywa za politykę sklepu), ale jak się o tym mówi, to zawsze jest to zaskoczenie. Ocenianie jest zawsze łatwiejsze niż zrozumienie.
Każdy zawód ma swoje małe tajemnice, swój żargon i swoje problemy, ma swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Stało się... Stare sojusze się walą, do gry zasiadają nowi gracze, a konflikt pomiędzy Razumowskim, a Berią dojrzał do rozwiązania. Kto przeżyje, a kto skończy w katowni?

Ponownie, akcja wartko toczy się do przodu, bohaterowie nakreśleni są bardzo sprawnie, fabuła ma sens i rozwój Saszki przypadł mi do gustu. Już nie jest anonimowym żołnierzem, tylko zaczyna Coś znaczyć, w walce o władze, w walce o spokój w Moskwie, w walce o swoją przyszłość.

Przyjemna lektura.

Jedno zastrzeżenie: albo nie czytam tych książek zbyt uważnie, albo brakuje mi co najmniej 2 rozdziałów. Już drugi raz główny bohater wspomina coś co rzekomo się wydarzyło we wcześniejszym tomie, a nie kojarzę, by miało to miejsce. (Rozmowa z babką Anastazją i konfrontacja z chińskim wywiadem)

Stało się... Stare sojusze się walą, do gry zasiadają nowi gracze, a konflikt pomiędzy Razumowskim, a Berią dojrzał do rozwiązania. Kto przeżyje, a kto skończy w katowni?

Ponownie, akcja wartko toczy się do przodu, bohaterowie nakreśleni są bardzo sprawnie, fabuła ma sens i rozwój Saszki przypadł mi do gustu. Już nie jest anonimowym żołnierzem, tylko zaczyna Coś znaczyć,...

więcej Pokaż mimo to