-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2021-02-09
2021-02-08
Nie jestem w kwestii tej książki obiektywna, bo bardzo cenię Jamesa jako artystę, ale uważam, że jego historia pełna rodzinnych dramatów, uzależnień i błędów może pokazać wielu osobom jaki wpływ mają słowa, które mówią i jak często mylimy się w ocenie kogoś, tworząc osąd na tym, co sami uznajemy za prawdę.
James rozlicza się że źródłami swoich lęków, a jego opowieść może do tego samego nakłonić czytelników. Sfery językowej nie ocenię, za cienka w uszach jestem. Wiem, że było zrozumiałe i tylko czasem sprawdziłam coś w słowniku.
Nie jestem w kwestii tej książki obiektywna, bo bardzo cenię Jamesa jako artystę, ale uważam, że jego historia pełna rodzinnych dramatów, uzależnień i błędów może pokazać wielu osobom jaki wpływ mają słowa, które mówią i jak często mylimy się w ocenie kogoś, tworząc osąd na tym, co sami uznajemy za prawdę.
James rozlicza się że źródłami swoich lęków, a jego opowieść może...
2018-09-05
Jeśli przejrzeć listę recenzowanych i czytanych przeze mnie książek, staje się jasne, że szczególnie lubię te tytuły, które maja w sobie mocny aspekt psychologiczny Czy to ze względu na zawód, czy też prywatne zainteresowania lubię pogłębiać swoją wiedzę, ale też bawić się tematem, kiedy psychologia i choroby psychiczne staja się elementem albo tłem powieści. Dlatego właśnie sięgnęłam po Runę Very Buck. Książka nie okazała się jednak tym, za co chciałam ja brać i ostatecznie bardzo mną wstrząsnęła.
Kto choć trochę interesuje się leczeniem wie, że nie tak dawno zadziwiająco dużo racji było w powiedzeniu: „ Operacja się udała, pacjent umarł”. Niestety historia nie pozostawia złudzeń. Wiedzę medyczną zdobywaliśmy w ciężkich czasach i niedelikatny sposób. O ile suche dane nie robią aż takiego wrażenia, o tyle gdy mamy do czynienia z narracją ożywiająca pacjentów i napawającą im twarze, losy, imiona, nie jest lekko przejść nad tym do porządku dziennego. Vera Buck połączyła w swojej książce garść historii ze swoim wyobrażeniem i zabiera czytelnika w fascynującą podróż po początkach neurologii. Jest to jednak podróż dla wytrwałych. Polecam, ale z tym dopiskiem, że nie jest to prosta emocjonalnie książka. Przynajmniej dla mnie nie była.
Po więcej:
https://www.ksieganna.com/2018/09/vera-buck-runa/
Jeśli przejrzeć listę recenzowanych i czytanych przeze mnie książek, staje się jasne, że szczególnie lubię te tytuły, które maja w sobie mocny aspekt psychologiczny Czy to ze względu na zawód, czy też prywatne zainteresowania lubię pogłębiać swoją wiedzę, ale też bawić się tematem, kiedy psychologia i choroby psychiczne staja się elementem albo tłem powieści. Dlatego...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-08
Dziesiątka w skali kryminałów, a jeśli dodać do tego edukacyjna i uświadamiającą rolę, na którą się ta pozycja nie sili i zdaje się na niej nie skupiać a jednak ją spełnia, śmiało, gdybym mogła, dałabym więcej.
Pełna bespoilerowa recenzja:
https://www.ksieganna.com/2018/06/wiktor-mrok-mala-baletnica/
Chyba wyszła troszkę pokręcona ale przybliża o czym jest książka i udało mi się nie rzucić żadnym szczegółem. Brawo ja, bo książke polecam i nie chciałabym nikomu zepsuć lektury.
Dziesiątka w skali kryminałów, a jeśli dodać do tego edukacyjna i uświadamiającą rolę, na którą się ta pozycja nie sili i zdaje się na niej nie skupiać a jednak ją spełnia, śmiało, gdybym mogła, dałabym więcej.
Pełna bespoilerowa recenzja:
https://www.ksieganna.com/2018/06/wiktor-mrok-mala-baletnica/
Chyba wyszła troszkę pokręcona ale przybliża o czym jest książka i udało...
2018-03
Atlas tolkienowski to nie jest streszczenie dla leniwych. Powiedziałabym raczej, że to zbiór elementów składających się na świat, o których czytamy we Władcy Pierścieni. Poszczególne teksty zaciekawiają, inspirują i doprowadzają do sytuacji, w której Twój czytelniczy mózg robi wielkie ŁAŁ. Głównie dlatego, że czytając całą unaoczniają, że każdy szczegół jest po coś i jest umocowany w tym, co zostało wymyślone.
Trzeba zdawać sobie sprawę, że J.R.R. Tolkien stworzył nie tylko opowieść pełną akcji, ale też miał dużą ambicję, którą wprowadził w życie, według której opowieść tego typu potrzebuje kontekstu, odrębnych kultur, zwyczajów i języków. Zalew tylu informacji odstrasza, albo pociąga. Niepotrzebne skreślić.
Po więcej zajrzyj TU:
https://www.ksieganna.com/2018/03/david-day-atlas-tolkienowski/
Atlas tolkienowski to nie jest streszczenie dla leniwych. Powiedziałabym raczej, że to zbiór elementów składających się na świat, o których czytamy we Władcy Pierścieni. Poszczególne teksty zaciekawiają, inspirują i doprowadzają do sytuacji, w której Twój czytelniczy mózg robi wielkie ŁAŁ. Głównie dlatego, że czytając całą unaoczniają, że każdy szczegół jest po coś i...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03
Bałam się tej książki. Bardzo. Głównie dlatego, że aktora kojarzyłam z naprawdę wielkim talentem do budowania roli, co wcale nie musiało być tożsame z budowaniem narracji na piśmie. Wkładając ją do koszyka stwierdziłam, że nie ważne jakie będę mieć wrażenie, nie będę nigdy umiała przejść bez emocji nad tym, że nie podjęłam wyzwania, nie spróbowałam spojrzeć na świat, perspektywą stworzoną od zera przez Hanksa. Zawsze mogę przecież spuścić na tę książkę zasłonę milczenia. Na szczęście nie muszę.
Na zbiór składa się 17 opowiadań, z których każde czymś się wyróżnia, a wszystkie są powiązane motywem maszyny do pisania. Zdecydowanie zbiór nie jest idealny. Wśród opowiadań były takie, które przyciągnęły moją uwagę bardziej, do tego stopnia, że chciałabym doczekać ich rozszerzenia. Znalazłam jednak i takie, na których się nudziłam, oznaczając sobie miejsce, w którym się kończy i dążąc do niego jak do zbawienia od męki.
Po więcej zapraszam na bloga!
https://www.ksieganna.com/2018/03/tom-hanks-kolekcja-nietypowych-zdarzen/
Bałam się tej książki. Bardzo. Głównie dlatego, że aktora kojarzyłam z naprawdę wielkim talentem do budowania roli, co wcale nie musiało być tożsame z budowaniem narracji na piśmie. Wkładając ją do koszyka stwierdziłam, że nie ważne jakie będę mieć wrażenie, nie będę nigdy umiała przejść bez emocji nad tym, że nie podjęłam wyzwania, nie spróbowałam spojrzeć na świat,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02-10
Książka nie zastąpi pomocy, jeśli ta jest potrzebna. Podkreślam to w tym tekście już któryś raz, bo to dla mnie bardzo istotne. Nie z wszystkim problemami musimy poradzić sobie sami, ale możemy sami pomyśleć o tym, co nam w nas samych nie pasuje. Tego należy szukać w poradnikach. Mądrych wskazówek jak zacząć sobie radzić z trudnościami. Na przykład tym, że patrząc w lustro mamy ochotę je zbić, a niepowodzenia sprawiają, że chodzimy naładowani jak elektrownia po renowacji. Niektórym osobom wystarczy właśnie to, że czytając książkę solidnie wykonają kilka ćwiczeń i zauważą poprawę. Zainspirowani zaczną szukać innych, autorskich sposobów i zauważą własne błędy, starając się je pokonać.
Jednostki chorobowe jak na przykład depresja to już dla mnie odmienny temat, choć również jest poruszany w książce. Z początku chciałam wytknąć to publikacji, ale potem pomyślałam, że to jednak dobre rozwiązanie dla tych odbiorców, którzy nie wiedzą z czym powinni ją kojarzyć. Być może zapali im się czerwona lampka pt. „to o mnie” i zaczną szukać należnej i koniecznej pomocy.
Czy polecam? Tak. Naprawdę wierzę, że mówienie, że autoterapia rozumiana w kluczu tej książki, czyli świadomość skąd biorą się trudności i określone reakcje, ma rację bytu.
Po więcej zapraszam na bloga!
https://www.ksieganna.com/2018/03/magdalena-staniek-autoterapia-pokonaj-problemy-stras-i-leki/
Książka nie zastąpi pomocy, jeśli ta jest potrzebna. Podkreślam to w tym tekście już któryś raz, bo to dla mnie bardzo istotne. Nie z wszystkim problemami musimy poradzić sobie sami, ale możemy sami pomyśleć o tym, co nam w nas samych nie pasuje. Tego należy szukać w poradnikach. Mądrych wskazówek jak zacząć sobie radzić z trudnościami. Na przykład tym, że patrząc w lustro...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02-28
Przykład, że nie zawsze sprawdza się powiedzenie,dotyczące przekonania, że drugi tom jest gorszy. Tu jest inaczej. Książka jest o wiele lepsza od swojej poprzedniczki, a wartka akcja nie pozwoliła mi się oderwać
Po recenzję bez spoilerów, która przybliża oba tomy zapraszam tu:
https://www.ksieganna.com/2018/03/sabri-louatah-dzikusy-francuskie-wesele-upior-nawiedzil-europe/
Czekamy na trzeci tom? Jasne, że tak!
Przykład, że nie zawsze sprawdza się powiedzenie,dotyczące przekonania, że drugi tom jest gorszy. Tu jest inaczej. Książka jest o wiele lepsza od swojej poprzedniczki, a wartka akcja nie pozwoliła mi się oderwać
Po recenzję bez spoilerów, która przybliża oba tomy zapraszam...
2018-02-28
Byliście kiedyś na weselu? Być może pamiętacie z niego początkowe, wszechogarniające napięcie. Każdy chce przecież dobrze wypaść w oczach pozostałych gości, dawno niewidzianych ciotek, głośnych wujków. Fason przecież należy trzymać. Przynajmniej póki na sali są fotograf i kamerzysta. Co jednak kryje się pod maskami? Czy to możliwe, żeby kilka dni odmieniło na zawsze życie całej rodziny, a nie tylko państwa młodych?
Przyznam Wam się do czegoś. Francuskie wesele, czyli pierwszy tom Dzikusów nie był dla mnie przyjemny. Odkąd otrzymałam przesyłkę z dwoma tomami tej serii, co najmniej z siedem razy podchodziłam do lektury. Najpierw przeszkodziła mi tzw. proza życia, która zmusiła mnie do porzucenia czytania w ogóle, a później kolejne strony niemiłosiernie się dłużyły. Czułam się jakbym pod przymusem oglądała film w zwolnionym tempie, którego fabuła nie składa się w logiczną całość.
Tak było do pewnego momentu. Powiedziałam sobie, że nie pójdę spać póki nie przeczytam choćby pierwszego tomu. Objętościowo przecież nie ma tragedii. Książka liczy sobie dokładnie 301 stron, a ja tyle potrafię połknąć na jedno posiedzenie. Musiałam mieć jakiś przebłysk geniuszu, bo okazało się, że warto było zmęczyć pierwsze 200 stron dla rozkręcającej się fabuły, która warta jest tego wysiłku.
Gwiazdki odejmuję za początkowe trudności, które o mało nie spowodowały, że nie poznałabym tej książki i jej kontynuacji.
Po więcej zapraszam tu:
https://www.ksieganna.com/2018/03/sabri-louatah-dzikusy-francuskie-wesele-upior-nawiedzil-europe/
Byliście kiedyś na weselu? Być może pamiętacie z niego początkowe, wszechogarniające napięcie. Każdy chce przecież dobrze wypaść w oczach pozostałych gości, dawno niewidzianych ciotek, głośnych wujków. Fason przecież należy trzymać. Przynajmniej póki na sali są fotograf i kamerzysta. Co jednak kryje się pod maskami? Czy to możliwe, żeby kilka dni odmieniło na zawsze życie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-05
Uczymy się współczucia względem całego świata. I dobrze, bo świat, który potrafi odczuwać tę emocję jest lepszy, bardziej otwarty, szczęśliwszy. Uświadomiłam sobie, że zapominamy o dziedzinie, w której współczucie może uratować nam życie. Spójrzcie w lustro i odpowiedzcie na pytanie:
Czy potrafię współczuć sam sobie?
Przyznam szczerze, wcześniej w ogóle o tym nie myślałam. Jadłam, chodziłam czysta, mam rodzinę, przyjaciół, tworzę relacje. Przecież to oczywiste, że dbam o siebie. Siadałam do czytania, jeżeli nie sceptycznie, to na pewno z rezerwą. Zaakceptuj siebie. O sile samo współczucia autorstwa Malwiny Huńczak z każdą stroną uświadamiała mi, że moje pojęcie dbania o siebie mija się z tym czego faktycznie potrzebuję, bo nie umiem sobie współczuć.
Kiedy zdarzają się trudniejsze dni, sytuacje, relacje powtarzam sobie, że przecież muszę dać radę. A co robię kiedy nie nadążam? Wyrzucam sobie lenistwo, brak zorganizowania, za dużo snu. I zapominam, że chociaż czegoś nie zrobiłam, udało mi się komuś pomóc, odpocząć, poświęcić sobie chwilę. Gdybym miała rozwinięte mechanizmy samowspółczucia zareagowałabym inaczej, poszukała innego rozwiązania, a sobie dała czas na złapanie oddechu. Odkąd zaczęłam czytać tę książkę staram się z niej korzystać i wprowadzać w życie. W zwalczaniu poczucia, że to egoizm, że mogłabym zrobić więcej pomógł mi przykład z kolejnością zakładania maski tlenowej w samolocie. Rodzice często się burzą, ponieważ zasady mówią jasno: najpierw zakładamy sobie, potem dziecku. Nigdy na odwrót ponieważ jeśli nie zdążymy, dziecko samo i tak sobie nie poradzi. Tak samo jest ze współczuciem, jeśli nie będziemy w stanie najpierw okazać go sobie , tym bardziej nie zdołamy okazać go innym.
Po więcej zapraszam na bloga :)
https://www.ksieganna.com/2017/11/malwina-hunczak-zaakceptuj-siebie-o-sile-samo-wspolczucia/
Uczymy się współczucia względem całego świata. I dobrze, bo świat, który potrafi odczuwać tę emocję jest lepszy, bardziej otwarty, szczęśliwszy. Uświadomiłam sobie, że zapominamy o dziedzinie, w której współczucie może uratować nam życie. Spójrzcie w lustro i odpowiedzcie na pytanie:
Czy potrafię współczuć sam sobie?
Przyznam szczerze, wcześniej w ogóle o tym nie myślałam....
2017-06-19
Zaczęłam od niej serię z żurawiem i skończyło się tym, że kupiłam całą serię.Nie bardzo chcę opowiadać o fabule, bo wydaje mi się, że kluczem tej serii jest świetny warsztat pisarski i opowieści, które wywołają emocje, obudzą wspomnienia. W mojej ocenie to niezapomniana i ważna książka.
Zaczęłam od niej serię z żurawiem i skończyło się tym, że kupiłam całą serię.Nie bardzo chcę opowiadać o fabule, bo wydaje mi się, że kluczem tej serii jest świetny warsztat pisarski i opowieści, które wywołają emocje, obudzą wspomnienia. W mojej ocenie to niezapomniana i ważna książka.
Pokaż mimo to