Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Jak przeciętny czytelnik fantastyki widzi krasnoludy? Jest to chyba najbardziej obłożona stereotypami rasa, jaka zaistniała w fantastycznych realiach. Typowy krasnolud, poza tym, że nie grzeszy ani wzrostem, ani gładkością oblicza, jest zażarty w boju, nieumiarkowany w piciu, chciwy na złoto, dla wrogów pamiętliwy, a dla przyjaciół wierny. Do nieco milszego wizerunku krasnoluda przyzwyczaił nas Tolkien, humorystycznego – Pratchett, a więcej na temat tej rasy w kontekście wojen i honoru można dowiedzieć się zagłębiając się w uniwersum Warhammera Fantasy. Trudno jednak na polskim rynku – poza tytułami towarzyszącymi systemom bitewnym i nawiązującymi do nich – o pozycje książkowe, w których krasnoludy występowałyby w roli głównej. Naprzeciw potrzebom fanów tej rasy wyszedł Maciej Para ze zbiorem opowiadań „Cena Honoru”.

W Vorgaardzie nie dzieje się dobrze. Kraj ten, zamieszkiwany przez wiele ras i stworzeń, targany jest nieustającymi konfliktami. W książce Macieja Pary koncentrować się będziemy na tych, które rozgrywają się pomiędzy krasnoludami, podzielonymi, jak się okazuje, o wiele bardziej, niż można by było się tego spodziewać. Mocno zarysowane są tu różnice pomiędzy poszczególnymi klanami, ich wyglądem, sposobami walki, wykonywanym rzemiosłem i poglądem na słuszność tego, co robią ci drudzy. Początek długiej historii nieszczęść i walk nakreślony jest w opowiadaniu otwierającym zbiór, tytułowej „Cenie honoru”. Władca Angazgron, Król Pod Górą, umarł, a jego jedyny dziedzic zaginął bez śladu. W społeczeństwie tak ceniącym sobie utarte rozwiązania i wartości, konieczność wyboru kolejnego władcy staje się niemal niemożliwa – tym bardziej, że przy tej okazji podnoszą głowę wszelkie ukryte dotąd zatargi, uprzedzenia i zapamiętane urazy. A to tylko jeden z problemów, bo na całą rasę czekać będzie niejeden wróg zewnętrzny.

Pełna recenzja dostępna tutaj: http://www.kotwbookach.pl/2019/10/cena-honoru-maciej-para-recenzja-ksiazki.html

Jak przeciętny czytelnik fantastyki widzi krasnoludy? Jest to chyba najbardziej obłożona stereotypami rasa, jaka zaistniała w fantastycznych realiach. Typowy krasnolud, poza tym, że nie grzeszy ani wzrostem, ani gładkością oblicza, jest zażarty w boju, nieumiarkowany w piciu, chciwy na złoto, dla wrogów pamiętliwy, a dla przyjaciół wierny. Do nieco milszego wizerunku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Inspektor Franco Fog to żywa legenda Warszawskiej policji – twardy, nieustraszony i przenikliwy, a jednocześnie alkoholik i nieuleczalny kobieciarz, zasłynął już jako protagonista „Zemsty Kobiet”, ścierając się na przemian z pomylonymi faszystami i wojującymi feministkami, a wszystko po to, by dotrzeć do rozwiązania sprawy zagadkowych zaginięć. Jego wytrwałość i skrupulatność będą wkrótce poddane kolejnej próbie – oto wysoko postawieni członkowie półświatka na całym globie zaczynają masowo popełniać samobójstwa, w dodatku w przeddzień swojego wielkiego święta... Tak w skrócie przedstawia się fabuła „Międzynarodowego Dnia Mafii”, nowej powieści Marcina Brzostowskiego, dobrze znanego stałym bywalcom naszego bloga mistrza absurdu.

Tak więc mafiozi na całym świecie postanawiają ze sobą skończyć. Przeciętny łaps pewnie rozsiadłby się w fotelu ze szklanką czegoś mocnego, po prostu patrząc, jak jego największe zmartwienia rozwiązują się same – jednak nie Fog! Nieustraszony detektyw, weteran policji konnej obecnie przeniesiony do wydziału zabójstw, będzie musiał dołożyć wszelkich starań, aby dotrzeć do dna tej zagadki, jednocześnie próbując okiełznać swoje szalone życie uczuciowe i nałóg. Zwłaszcza że zostało mu niewiele czasu, zanim tajemniczy sprawcy całego zamieszania osiągną swój cel. Jaki to cel? Nie wiadomo prawie aż do samego końca, choć domyślny czytelnik, zwłaszcza ten, który ma za sobą lekturę „Zemsty Kobiet”, być może zorientuje się, co się święci...

Cała recenzja dostępna tu: http://www.kotwbookach.pl/2019/03/miedzynarodowy-dzien-mafii-marcin.html

Inspektor Franco Fog to żywa legenda Warszawskiej policji – twardy, nieustraszony i przenikliwy, a jednocześnie alkoholik i nieuleczalny kobieciarz, zasłynął już jako protagonista „Zemsty Kobiet”, ścierając się na przemian z pomylonymi faszystami i wojującymi feministkami, a wszystko po to, by dotrzeć do rozwiązania sprawy zagadkowych zaginięć. Jego wytrwałość i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak stworzyć państwo idealne i uczynić jego obywateli szczęśliwymi? Wielu już tego próbowało. Szczęście jest pojęciem tak subiektywnym, że nawet ustalenie jego definicji może odbywać się inaczej w różnych miejscach, czasach i okolicznościach. Pozostaje jednak wątpliwym, czy można kogoś do szczęścia zmusić, zapewnić mu je niejako odgórnie, bez pytania go o zgodę, ustaliwszy pewne sztywne kryteria, jakimi ogół ludzi ma się od pewnego punku kierować w swoim postępowaniu. W tym miejscu już części osób zapala się czerwona lampka i pojawiają się myśli na temat wolnej woli, możliwości wyboru, a nawet praw człowieka… W przewidywaniu konsekwencji kolejnych działań zmierzających ku radykalnej poprawie ogólnej szczęśliwości narodów prześcigają się autorzy – co ciekawe, głównie obracając się wokół mniej lub bardziej głębokiej dystopii. Nie inaczej zdaje się być w przypadku „Openmindera” Magdaleny Świerczek-Gryboś.

Kraków, rok 2076. W kwestii podziału politycznego Europy i stosunków pomiędzy krajami zmieniło się wiele. Polska jest częścią bloku państw zachodnich – po wyniszczającej wojnie postanowiono zbudować je od nowa na zupełnie innych zasadach, pozbawiając ludzkość wszystkiego, co mogłoby umożliwić jej krzywdzenie siebie nawzajem. Świat nadal jednak pozostaje w konflikcie. Nikodem uczestniczy w programie Openminder – jego specjalne zdolności mają zapewnić mu nie tylko specjalne miejsce w hierarchii społecznej, ale też nadać jego życiu sens i kierunek, wiążący się z przyszłą misją swoistego nawracania „dzikiego” Wschodu. Szkolenie jest ściśle tajne, a w jego skład wchodzi wiele elementów, które powszechnie uważa się za wiedzę zakazaną, zaś zbawianie świata okazuje się zajęciem mającym więcej wspólnego z regularną walką niż spokojną dyplomacją.

Cała recenzja dostępna tu: http://www.kotwbookach.pl/2019/04/openminder-magdalena-swierczek-grybos.html

Jak stworzyć państwo idealne i uczynić jego obywateli szczęśliwymi? Wielu już tego próbowało. Szczęście jest pojęciem tak subiektywnym, że nawet ustalenie jego definicji może odbywać się inaczej w różnych miejscach, czasach i okolicznościach. Pozostaje jednak wątpliwym, czy można kogoś do szczęścia zmusić, zapewnić mu je niejako odgórnie, bez pytania go o zgodę, ustaliwszy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Motyw podróży w czasie, przemieszczania się ze współczesności w realia bliższe średniowiecznym, bądź w ogóle do światów wyimaginowanych, występował w popkulturze na przestrzeni ostatnich lat bardzo często. Trudno się temu dziwić – ile razy bowiem sama, jako przeciętna czytelniczka odnajdująca się najlepiej w tematyce fantasy myślałam, że lepiej byłoby mi tam, wśród dam, rycerzy, elfów, magicznych istot i praw tyleż prostszych, co o wiele bardziej urokliwych? Rzeczywistość nie rozpieszcza, ale należałoby pewnie wspomnieć, że tamtejsza, średniowieczna czy też quasi-średniowieczna, też do najpiękniejszych nie należała. I to nie tylko dla tych najbiedniejszych… No dobrze, ale nie o tym miało być, a o nowej książce Katarzyny Grabowskiej pod tytułem „Magia ukryta w kamieniu”, która ukaże się czternastego marca nakładem wydawnictwa Videograf. I w niej zastosowano podobny motyw, co może wywołać mieszane uczucia na początku lektury. Czy jednak można przez to uznać ją za wtórną i banalną? Zdecydowanie nie.

Julia została postawiona przed faktem dokonanym. Ta nienawidząca zmian porządnisia musi bowiem zrezygnować z pieczołowicie zaplanowanych wakacji na Costa Brava, by w zamian pojechać na wieś, a tam zająć się chorującą na serce babcią. Inni pracują, są zabiegani, nie mają czasu… czas ma Julia, w końcu to tylko wakacje. Cóż, ona sama myśli nieco inaczej, a do domku starszej pani dociera w nie najlepszym nastroju… Który jednak ulatnia się po pierwszym kontakcie z dawno niewidzianą, przekonaną o swojej nieważności i kłopotliwości krewną. Kochana babcia, tak typowa w swojej babciowości, ma jednak w zanadrzu kilka sekretów i opowieści z młodszych lat, które dla zafiksowanej na chwili obecnej Julii będą jak powiew świeżości. Tym bardziej, że niedaleko pomieszkuje pewien starszy pan, będący dawnym ukochanym pani Antoniny… i powiernikiem innych jej tajemnic, które jednak chętnie, przy przypadkowym, zdawałoby się, spotkaniu, przekaże wnuczce swej młodzieńczej miłości. Korzystając z chwili nieuwagi starszej pani Julia wymyka się na opisywaną przez Mateusza polanę, by odnaleźć kamień, którego dotknięcie… przeniesie ją do zupełnie innego świata.

Całość recenzji dostępna pod tym linkiem: http://www.kotwbookach.pl/2018/03/magia-ukryta-w-kamieniu-katarzyna.html

Motyw podróży w czasie, przemieszczania się ze współczesności w realia bliższe średniowiecznym, bądź w ogóle do światów wyimaginowanych, występował w popkulturze na przestrzeni ostatnich lat bardzo często. Trudno się temu dziwić – ile razy bowiem sama, jako przeciętna czytelniczka odnajdująca się najlepiej w tematyce fantasy myślałam, że lepiej byłoby mi tam, wśród dam,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bezczelny plagiat.

Bezczelny plagiat.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do opisywanej dziś książki podchodziłem bez jakichś szczególnych oczekiwań. Wydało ją mało znane wydawnictwo, autor to debiutant, zaś proces wydawniczy powieści – czego dowiedziałem się znacznie później, już po przeczytaniu - finansowany był dzięki projektowi zgłoszonemu na portalu polakpotrafi.pl. Nie spodziewałem się niczego więcej ponad lekkie, typowe czytadełko fantasy z marnie zrobioną korektą i paroma zabawnymi niedoskonałościami warsztatowymi, które przechodzą dopiero po bardzo długim czasie. W tym miejscu chciałbym za mój brak wiary przeprosić zarówno autora, jak i wydawnictwo, a także wszystkich ludzi zaangażowanych w powstanie powieści – "Barnim. Ogień" Bernarda Berga okazał się bowiem jedną z najmilszych literackich niespodzianek, jakie spotkały mnie w ostatnim czasie.

Cały tekst na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2017/01/barnim-ogien-bernarda-berga.html

Do opisywanej dziś książki podchodziłem bez jakichś szczególnych oczekiwań. Wydało ją mało znane wydawnictwo, autor to debiutant, zaś proces wydawniczy powieści – czego dowiedziałem się znacznie później, już po przeczytaniu - finansowany był dzięki projektowi zgłoszonemu na portalu polakpotrafi.pl. Nie spodziewałem się niczego więcej ponad lekkie, typowe czytadełko fantasy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wojna Światów" Herberta George'a Wellsa, obok "Wehikułu Czasu", jest prawdopodobnie najszerzej znaną powieścią tego autora i należy do ścisłej klasyki gatunku science-fiction. Prawdą jest, że do dziś pozostaje najszerzej dyskutowana powieścią s-f w ogóle, jak również to, że wizja Wellsa wyprzedziła swoją epokę, przewidując nie tylko użycie gazów bojowych w nadchodzących wojnach światowych, ale też rozwój robotyki i technologii lasera w XXI wieku. "Wojna Światów" zainspirowała pierwsze projekty rakiet kosmicznych i w niebezpośredni sposób doprowadziła do zapoczątkowania ery eksploracji Kosmosu. To książka, której nie wypada nie znać – nieważne, czy lubi się fantastykę naukową, czy też nie – a dzięki licznym, budzącym wiele emocji adaptacjom tak filmowym, jak i radiowym (ciekawostka – amerykańskie słuchowisko radiowe na podstawie powieści Wellsa wywołało w dniu emisji panikę na olbrzymią skalę!) trudno jest znaleźć osobę, która chociaż by o niej nie słyszała. Jak to jednak z klasyką bywa, by w pełni ją docenić, warto sięgnąć po pierwotny tekst. Tutaj z pomocą przychodzi nam jedna z nowych propozycji wydawnictwa Ze Słownikiem – oto wydanie "Wojny Światów" H. G. Wellsa w języku autora, wzbogacone o słowniczek celem uczynienia lektury łatwiejszą.

Cała opinia na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2016/11/the-war-of-worlds-h-g-wellsa-wydanie-ze.html

"Wojna Światów" Herberta George'a Wellsa, obok "Wehikułu Czasu", jest prawdopodobnie najszerzej znaną powieścią tego autora i należy do ścisłej klasyki gatunku science-fiction. Prawdą jest, że do dziś pozostaje najszerzej dyskutowana powieścią s-f w ogóle, jak również to, że wizja Wellsa wyprzedziła swoją epokę, przewidując nie tylko użycie gazów bojowych w nadchodzących...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie ma człowieka, który nie spotkałby się w życiu z którąś z bajek mających swoje źródło w „Księdze tysiąca i jednej nocy”. Ali-Baba, Sindbad Żeglarz, Aladyn i wielu innych, zdążyli wpisać się w ścisły kanon opowieści, czytanych i oglądanych w ramach dobranocki od najmłodszych lat. Sama „Księga” liczy sobie już ponad tysiąc lat, ale nadal jest pozycją jedyną w swoim rodzaju, opowieścią w opowieści włożonej w kolejną opowieść, gdzie szybko można zapomnieć, od czego wszystko się zaczęło i czyje losy właściwie się śledzi. Nadal jednak książka ta inspiruje kolejnych twórców i stawia wyzwanie, któremu niełatwo sprostać. Zdecydowanie jednak warto spróbować, bo dzieła, które powstają w wyniku takiego wpływu, mają w sobie coś z pierwotnej wyjątkowości. Książką, która ostatnio trafiła w moje ręce, są „Opowieści sieroty” Catherynne M. Valente, i to właśnie ona przywiodła mi na myśl wspomnienie baśni Szeherezady przeniesionych we własne, jakże intrygujące uniwersum.

Cała opinia na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2017/01/opowiesci-sieroty-w-ogrodzie-nocy.html

Nie ma człowieka, który nie spotkałby się w życiu z którąś z bajek mających swoje źródło w „Księdze tysiąca i jednej nocy”. Ali-Baba, Sindbad Żeglarz, Aladyn i wielu innych, zdążyli wpisać się w ścisły kanon opowieści, czytanych i oglądanych w ramach dobranocki od najmłodszych lat. Sama „Księga” liczy sobie już ponad tysiąc lat, ale nadal jest pozycją jedyną w swoim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakiś czas temu wspominaliśmy na naszym blogu o ciekawej innowacji na rynku wydawniczym – chodzi o wydania zagranicznych klasyków w wersji oryginalnej, nieprzetłumaczonej, ale opatrzonej podręcznym słownikiem trudnych wyrazów. Miałoby to ułatwić lekturę czytelnikom, którzy z angielskim nie czują się dostatecznie pewnie i pokazać im, że obcowanie z tekstem napisanym w języku innym niż ojczysty nie tylko może być łatwe, ale również całkiem przyjemne. Po omawianej przez nas "Wojnie Światów" H. G. Wellsa przyszła kolej na jeszcze jedną pozycję, której nie znać po prostu nie wypada – mowa o "Draculi" Brama Stokera.

Cała opinia na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2016/12/dracula-brama-stokera-ze-sownikiem.html

Jakiś czas temu wspominaliśmy na naszym blogu o ciekawej innowacji na rynku wydawniczym – chodzi o wydania zagranicznych klasyków w wersji oryginalnej, nieprzetłumaczonej, ale opatrzonej podręcznym słownikiem trudnych wyrazów. Miałoby to ułatwić lekturę czytelnikom, którzy z angielskim nie czują się dostatecznie pewnie i pokazać im, że obcowanie z tekstem napisanym w języku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Marka Marvel kojarzona jest głównie z komiksami i ich ekranizacjami. Superbohaterowie spod ich skrzydeł są znani i uwielbiani na całym świecie, od roku 1933 podbijając serca młodszych i starszych. Iron Man, Thor czy Kapitan Ameryka, a także wielu innych są często pierwszymi obiektami dziecięcego podziwu, czasem pozostając nimi przez całe życie. Czarna Wdowa dołączyła do grupy herosów w roku 1964, wymyślona przez Stana Lee - początkowo jako szpieg i czarny charakter. Na szczęście udało jej się przejść do przeciwnej drużyny. Fani serii znają ją choćby z filmów „Iron Man 2”, „Avengers” czy „Kapitan Ameryka”, natomiast dla nastoletnich wielbicieli powstaje seria książek, z których pierwsza, „Czarna Wdowa. Na zawsze czerwona” ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Zielona Sowa.

Cała opinia na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2016/12/czarna-wdowa-na-zawsze-czerwona.html

Marka Marvel kojarzona jest głównie z komiksami i ich ekranizacjami. Superbohaterowie spod ich skrzydeł są znani i uwielbiani na całym świecie, od roku 1933 podbijając serca młodszych i starszych. Iron Man, Thor czy Kapitan Ameryka, a także wielu innych są często pierwszymi obiektami dziecięcego podziwu, czasem pozostając nimi przez całe życie. Czarna Wdowa dołączyła do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nasi stali czytelnicy mogą pamiętać mój krótki tekst poświęcony filozofii Kaizen – metodzie stopniowego, skutecznego i bezpiecznego wprowadzania rozmaitych zmian w życie. Miałem nadzieję zgłębić temat nieco dokładniej – stąd moje spojrzenie przyciągnęła jedna z propozycji wydawniczych wydawnictwa Helion. Mowa o "Psychologii Zmiany" autorstwa Mateusza Grzesiaka. Nazwisko autora obiło mi się o uszy raz albo dwa w niedalekiej przeszłości – kojarzyłem go z materiałów promujących rozmaite szkolenia z dziedziny coachingu czy zarządzania i byłem zdziwiony, widząc je na okładce pozycji o takim tytule. Moje zdziwienie wcale nie zmalało – wręcz przeciwnie! - kiedy zajrzałem do środka.

Cała opinia dostępna na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2016/12/psychologia-zmiany-mateusza-grzesiaka.html

Nasi stali czytelnicy mogą pamiętać mój krótki tekst poświęcony filozofii Kaizen – metodzie stopniowego, skutecznego i bezpiecznego wprowadzania rozmaitych zmian w życie. Miałem nadzieję zgłębić temat nieco dokładniej – stąd moje spojrzenie przyciągnęła jedna z propozycji wydawniczych wydawnictwa Helion. Mowa o "Psychologii Zmiany" autorstwa Mateusza Grzesiaka. Nazwisko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od początku ery Internetu tekstów na tematy okołoerpegowe powstały setki tysięcy – blogi, artykuły na portalach, ziny tematyczne... W nich zaś całe rzesze różnych ludzi próbujących doradzić, podpowiedzieć, zaproponować – co zrobić, żeby w erpegi grało się lepiej. Nie muszę chyba wspominać, że z różnym skutkiem. Wśród tychże poradników znaleźć można teksty zarówno osób, które miały świetne intencje, ale nie potrafiły dość dobrze się wysłowić, wizjonerów o kapitalnych pomysłach – na papierze, bo sprawdzone w praktyce chociaż raz szybko okazałyby się bezużyteczne, a nawet szkodliwe – czy redaktorów z zawodu, którzy z braku innej koncepcji na artykuł postanowili popełnić coś na szybko. Krótko mówiąc: dziś, w zalewie poradników o grach RPG, naprawdę trudno wyłowić coś, co miałoby jakąkolwiek wartość. Dlatego też z mieszanymi uczuciami podszedłem do ostatniej propozycji wydawnictwa Portal, z cyklu "Almanachów" – mowa dziś o "Graj Fair" autorstwa Andrzeja "Enc" Stója, poradniku poświęconym nie tyle samemu graniu, co budowaniu relacji w grupie i "społecznej" stronie tego rodzaju gier towarzyskich.

Cała opinia na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2016/12/kuszac-los-4-graj-fair-andrzeja-stoja.html

Od początku ery Internetu tekstów na tematy okołoerpegowe powstały setki tysięcy – blogi, artykuły na portalach, ziny tematyczne... W nich zaś całe rzesze różnych ludzi próbujących doradzić, podpowiedzieć, zaproponować – co zrobić, żeby w erpegi grało się lepiej. Nie muszę chyba wspominać, że z różnym skutkiem. Wśród tychże poradników znaleźć można teksty zarówno osób,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W życiu zawodowym każdego z nas bywa niejednokrotnie, że pojawiają się problemy wymagające, wydawałoby się, radykalnych rozwiązań. Może prowadzona przez nas firma zaczęła generować straty i żadne plany awaryjne uparcie nie chciały skutkować, a może atmosfera w naszym otoczeniu zaczęła się gwałtownie pogarszać za sprawą różnych osobistych niechęci? Potrzebna była zmiana, a im szybsza i głębsza, tym lepiej. Jednak w takich chwilach łatwo o krok nierozważny, który nie tylko nie przyniesie poprawy, ale wręcz zaprzepaści nawet to, co pozostało. Co robić? Jak pokonać strach przed zmianą i działać skutecznie? Z pomocą przychodzi książka Roberta Maurera pt. "Filozofia Kaizen. Małymi krokami ku doskonałości" – prezentując zupełnie inny sposób na poprawę.

Cały tekst dostępny tu: http://www.kotwbookach.pl/2016/11/filozofia-kaizen-maymi-krokami-ku.html

W życiu zawodowym każdego z nas bywa niejednokrotnie, że pojawiają się problemy wymagające, wydawałoby się, radykalnych rozwiązań. Może prowadzona przez nas firma zaczęła generować straty i żadne plany awaryjne uparcie nie chciały skutkować, a może atmosfera w naszym otoczeniu zaczęła się gwałtownie pogarszać za sprawą różnych osobistych niechęci? Potrzebna była zmiana, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Będąc początkującym kolorowanko- maniakiem zaliczyłam chyba najbardziej klasyczną dla tego stanu przypadłość: miałam chęć kolorować wszystko, co tylko trafi w moje ręce. Nieważny był styl i temat, każdy line art zasługiwał na kolory, wręcz musiał je dostać i to z mojej ręki. Z czasem nadeszło opamiętanie, a wraz z nim wyklarował się pewien obraz tego, co koloruje mi się najlepiej. Znacznie zawęziło się pole tematyczne książek, z którego wybierałam swoje przyszłe „ofiary”, skupiając w swoim zasięgu portrety, postacie, motywy naturalne oraz wszystko, co zawiera się w szeroko pojętym klimacie fantasy. Jedną z pierwszych pozycji, które przykuły moją uwagę, była „Kraina baśni”, wydana przez AWM.

Cały tekst na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2016/11/kraina-basni-recenzja-kolorowanki.html

Będąc początkującym kolorowanko- maniakiem zaliczyłam chyba najbardziej klasyczną dla tego stanu przypadłość: miałam chęć kolorować wszystko, co tylko trafi w moje ręce. Nieważny był styl i temat, każdy line art zasługiwał na kolory, wręcz musiał je dostać i to z mojej ręki. Z czasem nadeszło opamiętanie, a wraz z nim wyklarował się pewien obraz tego, co koloruje mi się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Nie przebaczaj II Kuba Ryszkiewicz, Marianna Strychowska
Ocena 7,3
Nie przebaczaj II Kuba Ryszkiewicz, M...

Na półkach:

Od wydarzeń z pierwszej części minął nieokreślony czas. Rewolucja postępuje w najlepsze, gdy kompania Lazara niesie oświecone idee od wioski do wioski, zostawiając za sobą zgliszcza i sterty trupów. Jest wśród nich również Stiopa – ten, w niespodziewanym przypływie ludzkich odruchów, przygarnia małą, osieroconą dziewczynkę, którą odtąd decyduje się chronić. Prowadzi to do coraz większych napięć pomiędzy nim a resztą grupy. Ostatecznie Lazar podejmuje decyzję, że ruszą w dalszą drogę – rewolucjoniści swoją, a Stiopa i jego podopieczna swoją.

Cały tekst dostępny tu: http://www.kotwbookach.pl/2016/11/nie-przebaczaj-2-recenzja-komiksu.html

Od wydarzeń z pierwszej części minął nieokreślony czas. Rewolucja postępuje w najlepsze, gdy kompania Lazara niesie oświecone idee od wioski do wioski, zostawiając za sobą zgliszcza i sterty trupów. Jest wśród nich również Stiopa – ten, w niespodziewanym przypływie ludzkich odruchów, przygarnia małą, osieroconą dziewczynkę, którą odtąd decyduje się chronić. Prowadzi to do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pod koniec XVIII wieku Europa zakochała się w powieści gotyckiej. Nic w tym dziwnego – wyobraźnia, przesycona do bólu realizmem i racjonalizmem myśli oświeceniowej, nie chciała już szukać najbardziej rozsądnego wytłumaczenia obserwowanych zjawisk. Pragnęła zaś powrotu do prostej uczuciowości, niewyjaśnionych tajemnic i budzących ciarki opowieści o nienazwanym, czającym się w każdym niemal ciemnym zakamarku. Dość szybko w centrum uwagi znalazły się klasztory z ich pełną mistycyzmu atmosferą i skrzętne skrywanymi przed niepowołanym okiem sekretami. Wiadome było, że mnisi nie zawsze stronią od uroków ludzkiej egzystencji, folgując pragnieniom w sposób mniej lub bardziej dyskretny; nie trzeba było też wiele, by przypisać im o wiele więcej, niż sami miewali za uszami. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych dzieł poruszających wspomnianą kwestię jest „Mnich” Matthew Gregory'ego Lewisa.

Cały tekst dostępny tu: http://www.kotwbookach.pl/2016/11/mnich-matthew-gregoryego-lewisa.html

Pod koniec XVIII wieku Europa zakochała się w powieści gotyckiej. Nic w tym dziwnego – wyobraźnia, przesycona do bólu realizmem i racjonalizmem myśli oświeceniowej, nie chciała już szukać najbardziej rozsądnego wytłumaczenia obserwowanych zjawisk. Pragnęła zaś powrotu do prostej uczuciowości, niewyjaśnionych tajemnic i budzących ciarki opowieści o nienazwanym, czającym się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Stworzenie spójnej wewnętrznie postaci to zadanie, na którym niejednokrotnie polegli nawet szeroko doceniani mistrzowie pióra. Rzecz jest jeszcze trudniejsza, kiedy mamy do czynienia z bohaterem powieści fantasy – osobą, która na co dzień doświadcza zjawisk niepodobnych do niczego ze znanego nam świata. Trudniejsza, ale nie niewykonalna – dowiodła tego Agnieszka Hałas, tworząc postać Krzyczącego w Ciemności, głównego bohatera cyklu "Teatr Węży". Część pierwsza, "Dwie karty", pozostawiła mnie z mieszanką zaciekawienia i niedosytu – na szczęście nie na długo. Oto bowiem "Pośród cieni", druga już odsłona losów Żmija zwanego Brune.

Tom drugi podejmuje akcję wkrótce po tym, gdzie zakończyły ją "Dwie karty". Krzyczący w Ciemności z grubsza pozbierał się po wydarzeniach w sekretnej kryjówce Marshii Lavalle, których omal nie przypłacił życiem. Do spokojnej rutyny Podziemi nie dane mu jest jednak wrócić – dorobiwszy się już pewnej reputacji w tym fachu, zawsze należy się liczyć z tym, że prócz fanów, zleceń i sympatyków pojawią się także tacy, którym nie do końca w smak działalność "skażonego" maga w ich rewirze. Chętnych, by uszczknąć dla siebie kawałek Brune'a zdecydowanie nie brakuje – są Srebrni, z ich najpotężniejszą dotąd machiną wojenną i misją zachowania Ekwilibrium, urażeni arystokraci, lokalny element przestępczy, jeden czy drugi demoniczny władca... Nie oni są jednak największym zagrożeniem, ale obłęd, który z wolna wkrada się w sny Żmija i stopniowo ciska go głębiej w szpony uzależnienia od opium. Dotknięty amnezją mag Czerni musi odkryć prawdę o tym, kim był wcześniej, zanim będzie za późno.

Cały tekst dostępny tu: http://www.kotwbookach.pl/2016/10/posrod-cieni-agnieszki-haas.html

Stworzenie spójnej wewnętrznie postaci to zadanie, na którym niejednokrotnie polegli nawet szeroko doceniani mistrzowie pióra. Rzecz jest jeszcze trudniejsza, kiedy mamy do czynienia z bohaterem powieści fantasy – osobą, która na co dzień doświadcza zjawisk niepodobnych do niczego ze znanego nam świata. Trudniejsza, ale nie niewykonalna – dowiodła tego Agnieszka Hałas,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najpierw książka, potem film – mówi niepisane prawo czytelnicze. A co, jeśli wersja papierowa powstała po tej oglądanej na szklanym ekranie? Powieści pisanych na podstawie gier czy filmów mamy coraz więcej, a sięgają po nie głównie wierni fani danej serii. Osoby luźniej związane z tematyką często się rozczarowują, jako że pozycje tego rodzaju bywają zwykle raczej kiepskie, częściej stanowiąc uzupełnienie dla bardziej znanego pierwowzoru albo wręcz „jeszcze raz to samo”. Sięgając po „Wersal. Prawo krwi” o tym, że jest to właśnie tego typu książka dowiedziałam się dość późno, a to przez zwyczajne niedopatrzenie, informuję więc z góry, że serialu, do którego książka nawiązuje, nie znam, nie jestem więc w stanie ocenić zgodności jednego z drugim. Samą powieść potraktowałam więc jako coś w rodzaju zachęty do obejrzenia choć paru odcinków wersji ekranowej.

Wersal – marzenie francuskiego króla, Ludwika XIV, pałac, mający mieścić w sobie całą świetność ówczesnej epoki, dość szybko zaczęło dochodzić do skutku. Zaczęło się od snów i rozważań na jawie, przetykanych wizjami z przeszłości, w których matka dowodziła przyszłemu władcy, że, pomimo czekających go przeszkód i wrogów, czyhających na każdym kroku, on musi pozostać nieugięty i uparcie dążyć do celu. Ludwik wiedział, że jego plany nie spotkają się ze zrozumieniem ani zadowoleniem poddanych: lud, wyczerpany wojną i biedą, krzywo spojrzy na kolejne, pełne przepychu budowle dla arystokratów, szlachta z kolei, zakochana w Paryżu, odmówi pozostania z dala od niego. Szybko okazuje się, że, tak jak można było przewidzieć, finanse nie będą jedyną przeszkodą w realizacji tak ambitnego przedsięwzięcia, a wielu z tych, którzy mienili się przyjaciółmi, pokaże swoją prawdziwą twarz. Ale król nie należy ani do osób pozbawionych charakteru, ani łatwo poddających się, więc żaden cios nie pozostanie bez odpowiedzi.

Cały tekst dostępny tu: http://www.kotwbookach.pl/2016/10/wersal-prawo-krwi-elizabeth-massie.html

Najpierw książka, potem film – mówi niepisane prawo czytelnicze. A co, jeśli wersja papierowa powstała po tej oglądanej na szklanym ekranie? Powieści pisanych na podstawie gier czy filmów mamy coraz więcej, a sięgają po nie głównie wierni fani danej serii. Osoby luźniej związane z tematyką często się rozczarowują, jako że pozycje tego rodzaju bywają zwykle raczej kiepskie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„To nie mój sposób myślenia był przyczyną mych nieszczęść, lecz mentalność innych” – autor tych słów, markiz Donatien Alphonse Francois de Sade stał się postacią legendarną. O nim samym i jego kontrowersyjnej twórczości powstało już wiele publikacji, zarówno sensacyjnych, jak i poważniejszych, naukowych. Trudno jednak uznać, że temat został omówiony już wystarczająco wyczerpująco, a wręcz przeciwnie – mimo tak dużej popularności życiorysu tego zdeprawowanego arystokraty, jego postać nie przestaje intrygować. Warto na przypadek tak szczególny spojrzeć nieco szerzej, by w pełni zrozumieć, co zdecydowało o jego sławie. Takim właśnie studium przypadku jest książka „Siódme życia markiza de Sade” Jacquesa Ravenne.

Cały tekst na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2016/10/siodme-zycie-markiza-de-sade-jacquesa.html

„To nie mój sposób myślenia był przyczyną mych nieszczęść, lecz mentalność innych” – autor tych słów, markiz Donatien Alphonse Francois de Sade stał się postacią legendarną. O nim samym i jego kontrowersyjnej twórczości powstało już wiele publikacji, zarówno sensacyjnych, jak i poważniejszych, naukowych. Trudno jednak uznać, że temat został omówiony już wystarczająco...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bogowie odeszli, zostawiając świat w rękach śmiertelników – by jednak cały się nie rozsypał, rozdarty szponami demonicznych władców, podarowali im magię. Jej dwie strony, srebro i czerń, tworzyły nierozerwalną całość. I cały system działał... Dopóki nie nastąpiło Skażenie, które jednoznacznie połączyło ciemną stronę czarostwa z cierpieniem i obłędem. Od tych wydarzeń minęło kilkaset lat. Dziś u władzy stoją Srebrni, kryjący się za metalowymi maskami oraz zastępami jednookich golemów, podczas gdy na Czarnych, zwanych żmijami, poluje się bez wytchnienia jako zagrożenie dla dobra publicznego i powszechnego porządku. Dzikie talenty z wrodzoną zdolnością do kształtowania Zmroczy są ulubionym składnikiem ofiar składanych przez "dobrych" magów, aby świat zachował magiczną równowagę – Ekwilibrium. Tak w przybliżeniu prezentuje się zarys omawianej dziś powieści – oto "Dwie Karty" autorstwa Agnieszki Hałas.

Cały tekst na stronie: http://www.kotwbookach.pl/2016/10/dwie-karty-agnieszki-haas-recenzja.html

Bogowie odeszli, zostawiając świat w rękach śmiertelników – by jednak cały się nie rozsypał, rozdarty szponami demonicznych władców, podarowali im magię. Jej dwie strony, srebro i czerń, tworzyły nierozerwalną całość. I cały system działał... Dopóki nie nastąpiło Skażenie, które jednoznacznie połączyło ciemną stronę czarostwa z cierpieniem i obłędem. Od tych wydarzeń minęło...

więcej Pokaż mimo to