Okna Katarzyna Grabowska 8,0

ocenił(a) na 102 tyg. temu Okna to tak niepozorne słowo, zlepek 4 liter alfabetu. Z czym nam się kojarzą? Sprzątanie, spoglądanie, szpiegowanie…
Zabrałam się do czytania i zamarłam. 52 strony szczerej prawdy, czy byłam na to gotowa?
- NIE
To cztery opowiadania, których wspólnym mianownikiem jest tytułowe okno. Szkło, które pozwala nam zobaczyć to czego nikt inny nie widzi, a dlaczego? Bo nie dopuszczamy nikogo do siebie, albo nikt nie chce już stać przy naszym boku. Bo postępki, których się dopuszczamy nie zawsze rozświetliłyby przykładem mrok panujący w naszej duszy. Bo wiemy, że nie wszystko jest do zobaczenia, choćbyś godzinami czyścił wkład.
„𝑀𝒶𝓉𝓀𝒶”
Opowieść o Tej co najważniejsza w życiu, o Tej, bez której nie byłoby niczego i nikogo. Jest u kresu ziemskiej podróży. Spełniona kobieta, która w jednej chwili otworzyła szeroko ramiona by przywitać swoje dziecko na tym świecie, tylko po to, by zaraz przytulić je do piersi żegnając jego ojca, westchnienie…tyle właśnie potrzeba, by pokochać i znienawidzić.
„-Gdy dorosnę, ożenię się z tobą, mamo” – tak mówił i nie było innej opcji. Postanowione. Obietnice.
Która matka jest gotowa na pożegnanie z cząstką siebie? Świadomie dać odejść dziecku, któremu uchyliła nieba... Każda, która kocha! Ta zrobiła to z bólem serca, a ból postępował. Oddała mu wszystko co miała, oddała mu wszystko co chciał, a on brał, nie dając nic w zamian. Zabrał wszystko. Nadzieję, miłość, szczęście, siebie. Zabrał godność. Z ogromną wyrwą w sercu przyszło jej czekać na kres życia, które tak naprawdę skończyło się już lata temu.
„Ż𝑜𝓃𝒶”
…aż śmierć nas nie rozłączy…
Tajemnice są jak ciężki wełniany koc, który przemoknięty srogim deszczem przygniata nas do ziemi. Jedne są naszym wyborem inne przypadkiem. Aż dziw bierze jak łatwo jest takowe „nabyć”, coś usłyszeć, zobaczyć, przeżyć i nikomu tego nie opowiedzieć. Proste prawda. Tajemnice są niczym puch, lekki unoszący się na wietrze stoisz wtedy wyprostowana z uśmiechem na ustach i jesteś panem świata. Pozostajesz sam na sam z szeptem w twojej głowie. To wszystko do czasu, kiedy waga tajemnicy nie pozwala stać bez podparcia. Im dłużej próbujesz w swoich myślach ułożyć mowę z wyznaniem, tym gorzej jest wypowiedzieć choćby pierwsze słowo. Tajemnica jest formą kłamstwa, tego samego co jak kaczka nosi się na krótkich nogach.
Żona z opowiadania, to kobieta przyodziana w jedną z takich „kaczych tajemnic”. Wielka miłość, ślub w tajemnicy to nie jest przecież przepis na katastrofę. Wszystko zmienia się w chwili, kiedy w naszym powiedzeniu prawdy wyręczy nas ktoś inny. Właściwy moment na pewne wyznania nigdy nie nadchodzi.
Życie nie przyjmie statusu bajki, jeśli jego historię stanowi horror. Nigdy.
Natomiast śmierć szybciej wyciąga swą kosę po tych, którym było do niej daleko. A opcja „na żądanie” nie zawsze jest możliwa do zrealizowania.
„-Twoje oczy są takie błękitne. Jak niebo… Kocham cię i zawsze będę kochać.”
„𝒪𝓃𝑜”
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tak mówią. Co widzę jeśli siedzę twardo na dywanie? To samo co jakbym na nim siedział lekko. Dziecięce myślenie prawda? Każdy z nas tak myślał. Większość z nas miała ciocię, która była naszym całym światem, wiedziała wszystko , a może i jeszcze więcej. Miał i Arciu taką ciocię, co prawda nie wiedziała co poradzić w sprawie pewnego ślubu, ale wiedziała dużo i co najważniejsze nie potrafiła się długo gniewać jak on coś nabroił. Takie ciocie są najlepsze. Potrafią się zająć całą grupą. Nic dziwnego, kiedy mają w sobie tyle miłości. Najlepiej tę miłość było widać, kiedy odwiedzał ją syn.
„ To chyba ktoś bardzo ważny dla ciebie, bo gdy patrzyłaś na niego, to cały czas się uśmiechałaś i tak czule gładziłaś go po ramieniu. […]. Zazdrościłem mu.”.
Ciocia jest nieprzenikniona w swej dobroci. Jej serce w dziwny i niewyjaśniony sposób potrafi się podzielić na tyle kawałków ile paluszków u rąk, i to dzielone na 10. A i jeszcze nie można zapomnieć o wąsatym synu, bo on też wyciągnie rękę po kawałek złotego serca cioci.
Bo wyjątkowe „ono” zasługuje na ciocię.
„𝐵ó𝑔”
„Czy można przestać ufać temu, co do tej pory było sensem mego życia?”.
Powołanie, jakkolwiek to brzmi, tak jak wszystko w naszym bycie ma swoich zwolenników oraz przeciwników. To wyjątkowe, które prowadzi w stronę kościoła jest dla jednej matki ciężarem. Jest wyrazem braku wdzięczności za poświęcenie jakiego się dokonała. To oznaka bezduszności. Nie tylko koń nosi klapki na oczach.
Seminarium.
Wyrzeczenie, przeznaczenie. Między tymi dwoma słowy ksiądz Adam nie może postawić znaku równości. Nie w chwili, po tym jak Bóg poddał go próbie. Czy to możliwe, że taki był właśnie Boski plan? Przecież nic nie dzieje się bez Jego wiedzy, bez zgody. Nic nie dzieje się bez Niego. Sprawcą wszystkiego jest Bóg. Bóg jest miłością.
Okna-to życie. To wyjście ewakuacyjne z labiryntu, w którym panuje bezduszna ciemność i tylko promienie światła wpadające przez okno dają nadzieję na wolność. Kiedy wczoraj skończyłam czytać opowiadania @kbgrabowska miałam już w głowie obraz zdjęcia, które miało być uzupełnieniem mojej recenzji. Cóż, to nie było to na które dziś zerkacie. To namalował dziś Bóg i zdecydowanie bardziej oddaje to co czuję. Okna są naszym parasolem rozpostartym nad naszym losem. Jedna łza jest chwilą, a deszcz naszym życiem. Dziś padał deszcz💧.