-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-06-16
2024-06-10
2024-06-03
2024-05-26
A gdyby tak w powieści przenieść się do steampunkowego, magicznego Krakowa/nieKrakowa? Spotykać na ulicy czarodziejki, niebieskowłose nimfy, gobliny i raki? Ukrywać się przed ubecją, bać się katów i żyć w cieniu panującego od 400 lat Cara? Mieszkać, jak główna bohaterka powieści, nastoletnia Sofja Kluk, na Uniwersytecie i oglądać codziennie akademickie życie?
To wszystko i o wiele więcej znajdziecie w tej powieści Radka Raka. "Agla. Alef" to nie tylko zgrabnie napisana powieść fantastyczna i znakomicie wykreowany świat. To również opowieść o dojrzewaniu, pierwszej miłości i bólu po jej utracie. To wkraczanie w dorosłość, gdy młody umysł przestaje być umysłem beztroskim i zaczyna zauważać jak świat jest okrutny i pełen nierówności.
Sofja Kluk żyła sobie spokojnie do czasu wyjazdu jej ojca na wyprawę badawczą. Gdy od wielu tygodni nie ma od niego żadnych wieści, świat Sofji wywraca sie do góry nogami, a ona sama w ekspresowym tempie musi dojrzeć. Dziewczyna dostrzega również, że świat poza murami akademii i małym profesorskim mieszkankiem jest zupełnie inny niż do tej pory myślała. Barwny i mroczny jednocześnie.
Radek Rak poddaje Sofję wielu ciężkim próbom. Sprawia, że jej życie, dotąd uporządkowane i przewidywalne, staje się pełne niespodzianek, nie do końca miłych i przyjemnych, a to, czego ma doświadczyć będzie dla niej prawdziwą lekcją życia, która wyhartuje jej charakter niczym stal. Samej Sofji nie da się polubić od początku. Ale tak chyba jest z każdym nastolatkiem. Bywa niezmiernie głupia i irytująca. Bywa też nieodpowiedzialna i działa szybciej niż myśli. Ale możemy jej to wybaczyć bo popełnianie błędów jest przywilejem młodości. Z drugiej strony jednak nasza protagonistka kieruje się honorem i walczy o bliskich gdy zachodzi taka potrzeba.
Sam swiat jest niezmiernie ciekawy i przyznaję, że jest to jeden z lepiej wykreowanych światów w fantastyce, z jakimi się do tej pory spotkałam. Klimatem może przypominać Oxford z powieści Phillipa Pullmana, jednak jego siła polega na tym, że jest on nasz, swojski, wzorowany na Krakowie z przełomu wieku XIX i XX. Autor odnosi się wiele razy do tego starego Krakowa, gdzie mieszało się wiele kultur. Takie jest też miasto w powieści, gdzie rewolucja przemysłowa, kulturowa i obyczajowa jednych wyniosła na piedestał, a innych wrzuciła do rynsztoka. To miasto jest piękne tylko z fasady, a pod spodem można znaleźć wiele warstw, które są na granicy przegnicia i koniec końców sprawią, że ta fasada w końcu się zawali.
Nie będę pisać nic więcej co mogłoby was naprowadzić na tropy, które są umieszczone w tej powieści. Prawdziwy fun podczas lektury to odkrywanie nowych warstw i nowych odniesień do kultury i historii. Do tego Radek Rak jednocześnie pisze w piękny, poetycki sposób. Jednak jest to język przystępny a autor nie boi się wrzucić w usta bohaterów i narratora soczystej kurwy. Fantastyczna powieść i niedługo na pewno sięgnę po kolejny tom.
A gdyby tak w powieści przenieść się do steampunkowego, magicznego Krakowa/nieKrakowa? Spotykać na ulicy czarodziejki, niebieskowłose nimfy, gobliny i raki? Ukrywać się przed ubecją, bać się katów i żyć w cieniu panującego od 400 lat Cara? Mieszkać, jak główna bohaterka powieści, nastoletnia Sofja Kluk, na Uniwersytecie i oglądać codziennie akademickie życie?
To wszystko...
2023-10-04
2023-10-14
Czy macie takie książki, o których wiecie jeszcze przed ich przeczytaniem, że będą należały do grona waszych ulubionych książek? W przypadku moim i najnowszej powieści Briana McClellana tak właśnie się stało. Czytałam już wcześniej tego autora więc mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać: charyzmatycznych bohaterów, oryginalnego systemu magicznego, umiejscowienia fabuły i bardzo dobrego pomysłu na nią.
"W cieniu błyskawic" opowiada o młodym magu szkła powracającym w rodzinne strony aby zająć się pewnym śledztwem i jeszcze wojną na dodatek. A żeby miał mało problemów w życiu to musi się zająć rodzinna gildią i jej interesami oraz pewną hutniczką z pewnym bardzo ważnym projektem. Genialny polityk. Genialny generał. Genialny oszust. Taki właśnie jest Demir Grappo. A do tego bohater ten jest diablo inteligentny, przebiegły, charyzmatyczny i honorowy. Również wszystkie pozostałe postacie są warte wspomnienia i zapamiętania bo mimo, że Demir jest głównym bohaterem powieści, to fabułę śledzimy również z kilku innych bardzo interesujących perspektyw.
W powieści znajdziecie wszystkie elementy, które składają się na powieść, od której ciężko się oderwać: bohaterowie, którym się kibicuje, fabuła, która wciąga bez reszty, spiski i śledztwa, dużo akcji wraz ze szczyptą humoru. Są też wybuchy. Dużo wybuchów. I zwroty akcji, które wywołują wiele emocji. Świat jest fantastycznie wykreowany, postacie i relacje między nimi to rewelacja, system magiczny jest miodzio a do tego klarownie wytłumaczony i trzymający się określonych ram.
10/10 to dla tej książki za mało. Ja tu nawet nie próbuję wam napisać więcej bo chciałabym, żebyście po prostu po tę książkę sięgnęli i bawili się równie dobrze jak ja 🥰🥰
Czy macie takie książki, o których wiecie jeszcze przed ich przeczytaniem, że będą należały do grona waszych ulubionych książek? W przypadku moim i najnowszej powieści Briana McClellana tak właśnie się stało. Czytałam już wcześniej tego autora więc mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać: charyzmatycznych bohaterów, oryginalnego systemu magicznego, umiejscowienia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-20
Złodziej, morderca, banita. Skryba, żołnierz, poszukiwacz. Jeden człowiek o wielu obliczach. Taki jest właśnie Alwyn zwany Skrybą, bohater "Pariasa".
Powieść jest czymś w rodzaju spowiedzi, testamentu głównego bohatera z jego pełnego przygód życia. Zaczyna się od jego dzieciństwa i młodości a niektóre motywy z tej pierwszej części ksiązki mogą przypominać nieocenzurowaną wersję Robin Hooda dla dorosłych. W tym okresie swojego życia jest nastolatkiem przygarniętym przez samozwańczego Króla Banitów i wraz z jego towarzyszami wiedzie żywot pełen występku.
Druga część powieści to losy Alwyna, kiedy to wczesną młodość spędza w pewnym więzieniu. Tu również doznaje pewnej przemiany na skutek spotkania pewnych ludzi i poznania pewnych nauk (staram się nie zdradzić zbyt wiele, doceńcie to). W tej części również trafia do kompanii kobiety, która całkowicie odmieni jego życie. Jej wątek bardzo skojarzył mi się z postacią Joanny D'arc. Tu też jest dużo więcej motywów religijnych, którymi przesiąknięta jest fabuła.
W trzeciej części los rzuca Alwyna na daleką północ, gdzie ma to wykonania pewne zadanie. Tu autor świetnie zainspirował się Wikingami i ich historią. W tej części również nasz bohater musi podjąć wiele decyzji, które mogą mieć katastrofalne skutki w przyszłości.
Fabuła toczy się dosyć wolno, jednak w żadnym stopniu nie nudzi. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i to główny bohater ją opisuje, dlatego też mamy pełen wgląd w jego myśli, wspomnienia i poglądy. Narrator w żaden sposób się nie wybiela. Często zwraca się do czytelnika snując swoją opowieść, jednak w żaden sposób nie mówi o sobie jako o dobrym i prawym człowieku. Zresztą w tej powieści większość postaci jest wątpliwie moralna a sam świat ma wiele odcieni szarości. Worldbuilding jest na wysokim poziomie. Widać, że autor wie co robi i że nie jest to jego pierwsza powieść. Nie ma tu praktycznie żadnych elementów fantastycznych. Jest kilka tropów, które są mocno zaakcentowane, jednak to nie na magii opiera się ten świat i fabuła. Liczę jednak, że będzie ten wątek rozwinięty w kolejnych tomach trylogii.
To moje pierwsze spotkanie z autorem mimo, że mam inne jego książki na półce. Jednak na pewno nie ostatnie. Anthony Ryan ma świetne pióro i posługuje się bardzo ładnym i przyjemnym językiem. Dlatego też mimo wolniejszego tempa nie chciałam odkładać tej historii i w pewnym momencie nie mogłam się od niej oderwać. Polecanko mocno!
Złodziej, morderca, banita. Skryba, żołnierz, poszukiwacz. Jeden człowiek o wielu obliczach. Taki jest właśnie Alwyn zwany Skrybą, bohater "Pariasa".
Powieść jest czymś w rodzaju spowiedzi, testamentu głównego bohatera z jego pełnego przygód życia. Zaczyna się od jego dzieciństwa i młodości a niektóre motywy z tej pierwszej części ksiązki mogą przypominać nieocenzurowaną...
2023-10-24
"Sprawiedliwość królów" to jedna z tych premier, na które najbardziej czekałam. Mam też nadzieję, że nie będę musiała czekać zbyt długo na drugi tom, który ma się pojawić według zapowiedzi w przyszłym roku.
Powieść otwierająca cykl "Imperium wilka" to mroczne polityczne fantasy, od którego nie mogłam się oderwać. Fabuła tego tomu kręci się głównie wokół śledztwa prowadzonego przez Sędziego sir Konrada Vonvalta. Jest to człowiek ponury, przenikliwy i bardzo inteligenty, a co za tym idzie znany i budzący postrach na równi z szacunkiem. Jego historia opisywana jest w formie wspomnień Heleny Sodanki, jego asystentki i podopiecznej. Narratorka często zwraca się do czytelnika, niejako naprowadzając go na to, co może wydarzyć się w dalszej części tej historii. Zabieg ten niedawno widziałam w "Pariasie" Anthony'ego Ryana i pod względem struktury są to dosyć podobne książki.
Co bardzo istotne tutaj to wątek polityczno-religijny. Śledztwo prowadzone przez głównych bohaterów jest tylko pretekstem do opisania świata i rządzących nim praw. W trakcie fabuły możemy poznać wszystkie stronnictwa i ich wpływy. Dostajemy zapowiedź walk i intryg politycznych, które prawdopodobnie będą istotną częścią dalszej fabuły.
Jeśli chodzi o okołomagiczne elementy to sama magia, a raczej coś w rodzaju mocy, jest ciekawie poprowadzona. Mocą posługują się w tym świecie głównie Sędziowie, jednak przy odpowiednim wyszkoleniu może się nią posługiwać i jej opierać każdy. W tym tomie moc, magia jest ukazana w kilku aspektach i trzyma się pewnych ścisłych ram. Co istotne to nie jest pretekstowa tylko ma logiczną rolę w fabule i ten motyw jest bardzo dobrze wykorzystany (jak choćby nekromancja).
Richard Swan bardzo dobrze oddał charaktery postaci. Przeciwstawił sobie dojrzałego, obeznanego ze światem i wykształconego Vonvalta z młodziutką, dopiero wchodzącą w dorosłość Heleną. Relacja między nimi jest bardzo dobrze pokazana. Świetnie też rozwijają się same postacie. Nie są papierowi a ich czyny, chociaż nie zawsze racjonalne, to są przede wszystkim realne i bardzo ludzkie.
Powieść ta jest bardzo dobrym wprowadzeniem do dłuższej opowieści. Znakomicie tworzy podwaliny pod dalszą historię, przedstawia świat i postacie w nim występujące. To mroczna opowieść, momentami brutalna i sprowadzająca czytelnika na ziemię. Polecanko mocne i czekam na kolejny tom :)
"Sprawiedliwość królów" to jedna z tych premier, na które najbardziej czekałam. Mam też nadzieję, że nie będę musiała czekać zbyt długo na drugi tom, który ma się pojawić według zapowiedzi w przyszłym roku.
Powieść otwierająca cykl "Imperium wilka" to mroczne polityczne fantasy, od którego nie mogłam się oderwać. Fabuła tego tomu kręci się głównie wokół śledztwa...
2023-10-29
Prozę Robin Hobb poznałam lata temu przy okazji "Kupców i ich Żywostatków". Pamiętam, że czytając tamten cykl kompletnie przepadłam. Robiąc porządki w biblioteczce przypomniałam sobie znów o tej autorce i postanowiłam sięgnąć po pierwszy tom cyklu o Skrytobójcy.
Jeśli oczekujecie po tej książce mnóstwa akcji, pościgów, wybuchów i przeróżnych sposobów na zadanie śmierci to... tego tu nie znajdziecie. W sensie jest momentami krwawo, brutalnie a i śmierci tu sporo. Jednak jest to przede wszystkim piękna i przerażająco smutna opowieść o dorastaniu i szukaniu swojego miejsca w świecie.
Bastard, główny bohater tej historii, to młody chłopiec, najpierw dziecko, później nastolatek, który jest nieślubnym potomkiem następcy królewskiego tronu. Na dworze pojawia się w wieku 6 lat i od tej chwili jego życie przepełnione będzie bólem, samotnością, ale i odrobinką ciepła. Jak wskazuje tytuł, zostaje on uczniem skrytobójcy i tym samym zostaje wciągnięty w wir dworskich intryg i politycznych rozgrywek.
Robin Hobb pisze przepięknie. Jej styl jest jednocześnie poetycki ale przy tym niezwykle przystępny i w żaden sposób nie jest patetyczny. Wiem, że imiona i nazwy własne mogą tu niektórych irytować, ale ten zabieg ma swoje uzasadnienie w historii i z czasem można się z nim oswoić i do niego przyzwyczaić.
Historia Bastarda łamie serce. Wielokrotnie. Ten chłopiec przeżywa rzeczy, których nie powinno przeżywać dziecko. A wszytko tylko dlatego, że się urodził. Nie miał na to żadnego wpływu a mimo to jest traktowany jak parias, jak coś wstydliwego, często jak przedmiot. Jednak i w tym wszystkim są ludzie, którzy o niego dbają na tyle, na ile pozwala im to ich pozycja, protokół czy zasady, którymi muszą się kierować w życiu. Robin Hobb stworzyła na kartach tej powieści postacie, które wzbudzają różne emocje. Od nienawiści po żal i współczucie. Sam Bastard jest bohaterem, któremu się kibicuje od samego początku i ma się nadzieję, że odnajdzie w życiu spokój i szczęście. Również świetnie nakreślone są relacje między postaciami. Coś wspaniałego. Wyłam nie raz i się tego nie wstydzę, bo były momenty gdy pękało mi serce. Polecam bardzo ale i mam świadomość tego, że nie jest to powieść dla każdego.
Prozę Robin Hobb poznałam lata temu przy okazji "Kupców i ich Żywostatków". Pamiętam, że czytając tamten cykl kompletnie przepadłam. Robiąc porządki w biblioteczce przypomniałam sobie znów o tej autorce i postanowiłam sięgnąć po pierwszy tom cyklu o Skrytobójcy.
Jeśli oczekujecie po tej książce mnóstwa akcji, pościgów, wybuchów i przeróżnych sposobów na zadanie śmierci...
2023-10-30
2023-11-03
Nie jest to najlepsza, ani najgorsza książka jaką przeczytałam. Jednak sama historia zaciekawiła mnie na tyle, że sięgnę po kontynuację.
Caim jest zabójcą, który jest jednym z najlepszych w swoim fachu. Towarzyszy mu Kit, byt w rodzaju ducha, który jest słyszany i widziany tylko przez głównego bohatera. Caim dostaje pewne zlecenie, podczas którego zostaje wrobiony w czyn, którego nie popełnił. Żeby tego było mało to musi się zająć córką jego niedoszłego celu i zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, które mogą odmienić losy znanego mu świata.
Powieść ta to klisza na kliszy i kliszą pogania. Bohaterowie i sam świat przedstawiony niczym się nie wyróżniają spośród tysięcy książek w podobnym stylu. Jest mroczny, niebezpieczny i pełen tajemnic. Główny bohater to również postać oparta na wielu schematach. Jednak mimo tego wszystkiego wciągnęłam się w całą historię i chciałabym ją kontynuować. Dlatego też oceniłam ją na 6/10 a nie niżej. To debiut autora, więc i to sprawiło, że mogę dać mu jeszcze jedną szansę. Jest kilka motywów, które mogą być bardziej rozwinięte i których jestem ciekawa, ale ze względu na spoilery, nie będę ich zdradzać. Czy polecam? Tak i nie. Jak zwykle najlepiej jeśli sami się przekonacie czy to historia dla was :)
Nie jest to najlepsza, ani najgorsza książka jaką przeczytałam. Jednak sama historia zaciekawiła mnie na tyle, że sięgnę po kontynuację.
Caim jest zabójcą, który jest jednym z najlepszych w swoim fachu. Towarzyszy mu Kit, byt w rodzaju ducha, który jest słyszany i widziany tylko przez głównego bohatera. Caim dostaje pewne zlecenie, podczas którego zostaje wrobiony w czyn,...
2023-11-06
Powieść ta okazała się trochę czym innym niż oczekiwałam, jednak w żadnym stopniu nie jestem zawiedziona. Opis na blurbie zasugerował mi, że będzie to opowieść o czwórce nieznajomych, zamkniętych w jednej przestrzeni a całość będzie opierała się na dialogu. Okazało się, że jest inaczej a opis fabuły jest tylko delikatnym wstępem do całej historii.
A ta historia ma wiele płaszczyzn, które odkrywamy wraz z biegiem fabuły. To nie tylko opowieść o zbrodni. Również o przyjaźni, miłości, zaufaniu, zmianie, resocjalizacji czy manipulacji. Znajduje się tu wiele wątków, które mogłyby być przyczyną do szerzej dyskusji. Jest tu motyw stalkera, psychofana, zabójcy, który odsiedział swoją karę i stara się wrócić do społeczeństwa. To również opowieść o bezdomności, o przemocy w domu, o stracie. Każdy wyniesie z tej historii coś swojego.
Jednak dominuje tu zagadka i poszukiwanie mordercy. Powieść zaczyna się głośnym kobiecym krzykiem w ciszy bostońskiej biblioteki publicznej. Ten krzyk łączy ze sobą losy czwórki obcych sobie ludzi siedzących przy jednym stole w czytelni. I z każdą stroną odkrywamy kolejne elementy tej sprytnej układanki. Dodatkowym atutem są przerywniki w postaci korespondencji pisarki z jej fanem. Bo moi drodzy "Kobieta z biblioteki" to powieść szkatułkowa. Mamy tu pisarkę, która pisze powieść kryminalną o pisarce, która również tworzy swoją powieść. Korespondent naszej powiedzmy głównej pisarki to również postać znajdująca się w jej powieści. Światy, miejsca i osoby dramatu przeplatają się tutaj i czytelnik powili odkrywając wszystkie karty może dostrzec, jak poszczególne nici się ze sobą łączą.
"Kobieta z biblioteki" to książka, którą wchłonęłam w jeden dzień i od której ciężko mi się było oderwać. Nie ma tu opisów tortur, brutalnych zbrodni i zdegenerowania złoczyńcy. Jest za to klimat utrzymany w duchu klasycznych powieści pióra Agathy Christie. Całość oparta jest na słowach, niedopowiedzeniach, interpretacji. Na widmach z przeszłości i ich wpływie na teraźniejszość. Powieść ta na pewno będzie miłą odskocznią od wszystkich współczesnych thrillerów, w których krew leje się strumieniami a autorzy prześcigają się w wymyślaniu jak najbardziej kreatywnych i widowiskowych zgonów.
Powieść ta okazała się trochę czym innym niż oczekiwałam, jednak w żadnym stopniu nie jestem zawiedziona. Opis na blurbie zasugerował mi, że będzie to opowieść o czwórce nieznajomych, zamkniętych w jednej przestrzeni a całość będzie opierała się na dialogu. Okazało się, że jest inaczej a opis fabuły jest tylko delikatnym wstępem do całej historii.
A ta historia ma wiele...
2023-11-11
Dla współczesnego czytelnika powieści Agathy Christie mogą być dosyć problematyczne. Współczesny czytelnik nastawiony na dużą ilość akcji i niekończące się plot twisty może być taką prozą zmęczony i znudzony.
Czy ja byłam zmęczona lub znudzona? Nie. Agatha Christie pisała lekko i przyjemnie dlatego też przez jej powieści się płynie. Nie ma tu pościgów i wybuchów a i zwrotów akcji jest mało. Jej opowieści opierają się na rozmowach i łączeniu faktów. Dlatego też tak bardzo lubię te klasyczne kryminały i tej klasyki szukam też współcześnie.
W "Wigilii wszystkich świętych" dochodzi do obrzydliwej zbrodni, zbrodni na dziecku. Zbrodni spowodowanej poniekąd przez głupotę tego dziecka. Joyce, nasza ofiara, to kłamczucha i osoba nad wyraz męcząca. Ale czy to powód aby kogoś zabić? No nie. Jednak zbrodniarz(e) w tej powieści postanawia(ją) ją uciszyć raz na zawsze bo powiedziała o jedno zdanie za dużo. Powiedziała, że była świadkiem morderstwa.
W powieściach Agathy Christie nie ma szczegółowych opisów tortur, ran i sposobów zadania śmierci. Jest natomiast mnóstwo niedopowiedzeń, ludzkich zachować, sekretów z przeszłości i elementów układanki, które doskonale do siebie pasują. Wszystko to mi się bardzo podobało, jednak są też minusy, które zaważyły na ocenie. Z mojej perspektywy mnóstwo jest tu naiwności w postaciach i ich zachowaniach. Nie zostały też wyjaśnione dwie sprawy. Postacie zachowują się czasami średnio racjonalnie i logicznie. Jednak też mimo tych wad, tę ksiązkę czytało mi się przyjemnie i całość była interesująca. A do Agathy Christie i jej powieści mam ogromny sentyment bo czytałam ją już będąc dzieciakiem i nie raz zdarzyło mi się zarwać noc dla jej książek :)
Dla współczesnego czytelnika powieści Agathy Christie mogą być dosyć problematyczne. Współczesny czytelnik nastawiony na dużą ilość akcji i niekończące się plot twisty może być taką prozą zmęczony i znudzony.
Czy ja byłam zmęczona lub znudzona? Nie. Agatha Christie pisała lekko i przyjemnie dlatego też przez jej powieści się płynie. Nie ma tu pościgów i wybuchów a i...
2023-11-12
Czekałam na wydanie tej serii w Polsce od kiedy o niej usłyszałam. I w końcu się doczekałam. I jestem bardzo ukontentowana z dwóch pierwszych nowelek.
Tutułowy Mordbot to postać, którą od razu polubiłam. Introwertyczna, sarkastyczna, depresyjna i pesymistyczna jednostka to bohater skrojony pode mnie. Zabójczego androida poznajemy w pierwszej z nowelek, "Wszystkie wskaźniki czerwone", gdzie zajmuje się ochroną gruby badaczy na niedawno odkrytej planecie. W drugiej z nich, "Sztucznym stanie", wyrusza na górniczy księżyc, gdzie ma nadzieję odnaleźć odpowiedzi na pytania o własną, podobno bardzo krwawą, przeszłość.
Oczywiście w naszym kraju kwitnącej cebuli i nowelki sci-fi nie mogły obejść się bez kontrowersji. Widzę i tutaj komentarze na temat hurr durr różne płcie, różne zaimki, jak tak można???!!!!!!!! No kurwa można xD Tak dla waszej wiadomości to po tym łez padole chodzą różni ludzie, którzy różnie się identyfikują i, co może być dla niektórych ogromnym szokiem, mają do tego wszelkie prawo. A to, czy wam sie to podoba czy nie, to nikogo nie interesuje.
Główna postać serii, czyli Mordbot nie identyfikuje się z żadną płcią. Nie posiada żadnych cech płciowych, a takie mają nie jednostki ochroniarskie, tylko jednostki, które Mordbot nazywa seksbotami i służą wiadomo jakim celom. Mordbot mówi o sobie jako ono i często też tak zwraca się do innych osób/botów. Czy mi to przeszkadzało? Nie, wręcz przeciwnie, pełne wyjebongo. Na początku mózg ma lekki zgrzyt ale kilka stron i spokojnie można się przestawić.
Wszelkie kwestie zaimkowe i ogólnopłciowe przykryły u nas dużo ważniejszy temat jakim jest szeroko pojęta sztuczna inteligencja. Ludzkość w tym uniwersum w dużej mierze polega na wszelkiej AI: od botów pilotujących transportowce i statki, po konstrukty przypominające ludzi. Tu powinno paść pytanie o to, czy sztuczny twór, jakim jest między innymi Mordbot, można określić mianem żyjącej osoby i osoby w ogóle. Co sprawia, że mówimy o osobie. Co sprawia, że identyfikujemy się jako ludzie? Czy posiadanie uczuć, pragnień definiuje nas jako żywe istoty? Czy musimy też oddychać, jeść i wydalać? Czy musimy krwawić? Utwory Marthy Wells stawiają przed nami, jako ludźmi, pytania trudne. Pytania, na które nie znamy jeszcze odpowiedzi. To nie tylko przygodowe sci-fi o androidzie z kryzysem tożsamości. Jest tu dużo więcej głębi. Nie tylko afera zaimkowa, którą niektórzy próbują wywołać.
Czy te nowelki mają minusy? Owszem. Zdarzyło się kilka literówek chociażby, ale nie jest to coś, co odebrałoby mi radość z czytania. Czy brakuje to większego przedstawienia świata? Owszem, jednak pamiętajmy, że to dwie z 6 nowel, a powieść o Mordbocie ma dopiero się ukazać. Zdaję sobie sprawę, że ta pozycja nie każdemu może się spodobać. I nie będe jej polecać każdemu. Jednak jeśli lubicie takich bohaterów jak Mordbot, jeśli lubicie sci-fi i krótkie formy, macie otwarte umysły, to bierzcie i czytajcie Marthę Wells. A ja będe cierpliwie wyczekiwać na kolejne jej utwory :)
Czekałam na wydanie tej serii w Polsce od kiedy o niej usłyszałam. I w końcu się doczekałam. I jestem bardzo ukontentowana z dwóch pierwszych nowelek.
Tutułowy Mordbot to postać, którą od razu polubiłam. Introwertyczna, sarkastyczna, depresyjna i pesymistyczna jednostka to bohater skrojony pode mnie. Zabójczego androida poznajemy w pierwszej z nowelek, "Wszystkie...
2023-11-15
Czasami każdy potrzebuje odrobiny ciepełka rozpływającego się na serduszku. I często nie może znaleźć go w swoim życiu. Na szczęście są jeszcze książki, które sprawiają, że to ciepełko gości w tych naszych martwych i zimnych serduszkach, chociaż na chwilę, chociaż na moment. I pozwala na tę jedną chwilę zapomnieć o tych wszystkich gównianych problemach, które spędzają sen z powiek. I jedną z takich książek jest "Siła niższa" Marty Kisiel.
Ja w swoim życiu potrzebuję ciepełka. I przytulania. I mimo, że nie mam tego na co dzień to czuję takie promyczki dzięki swoim komfortowym książkom, które potrafią poprawić mi nawet najpodlejszy humor.
Gromada dożywotników się rozrasta. Trochę wbrew woli Konrada, no ale kto by go tam pytał o zdanie. Przygniatają go również problemy codzienności, takie jak chociażby rachunki do opłacenia. Trzeba też nakarmić swoją przybraną rodzinę, naprawić dach i ogarnąć wszelkie inne sprawy niecierpiące zwłoki. A do tego czasem jest się też przecież przytłoczonym własną stratą. I się po prostu nie wyrabia. Jak to już w życiu bywa, jak sie jedno spierdoli tak już leci. Ale też pojawia się nikłe, ledwie widoczne światełko w tym tunelu rozpaczy.
I taka jest właśnie ta książka. Daje to światełko, odrobinę humoru. Humoru, który wywołał we mnie salwy śmiechu. Marta Kisiel wspaniale operuje słowem. Odnajduje balans między tymże humorem a i poważniejszymi tematami. Dlatego też tak pokochałam ten cykl i daje mi on tyle radości. Bohaterowie są przecudowni. Mają swoje wady, a nawet całkiem sporo wad, ale i tak da się ich lubić i chce się być częścią tej pokracznej rodziny. Wzruszeń również nie brakuje. No, jak to właśnie w życiu bywa. I to nie tylko w życiu dożywotników. "Dożywocie" to seria do której będę wracać, kiedy będę potrzebować trochę kocykowych, przytulnych klimatów na pocieszenie <3
Czasami każdy potrzebuje odrobiny ciepełka rozpływającego się na serduszku. I często nie może znaleźć go w swoim życiu. Na szczęście są jeszcze książki, które sprawiają, że to ciepełko gości w tych naszych martwych i zimnych serduszkach, chociaż na chwilę, chociaż na moment. I pozwala na tę jedną chwilę zapomnieć o tych wszystkich gównianych problemach, które spędzają sen z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-21
Pierwsza Era "Z mgły zrodzonego" pochłonęła mnie bez reszty. To była niesamowita historia z jeszcze bardziej niesamowitymi bohaterami. Jedna "Stop prawa" czyli pierwszy tom Drugiej Ery bije ją na łopatki pod względem tego jak dobrze bawiłam się podczas czytania.
Fabuła tego tomu rozgrywa się trzysta lat po wydarzeniach opisanych w "Z mgły zrodzonym". Tamci bohaterowie są legendami, bogami. Teraz świat oparty jest na technice. Kolej parowa, żelazne konstrukcje, światło elektryczne a do tego Allomancja i Feruchemia idące ze sobą ramię w ramię. Światotwórstwo, jak to bywa u Sandersona, stoi na najwyższym poziomie. Wzorowany na Ameryce u szczytu odkryć technologicznych, a na obrzeżach niczym Dziki Zachód gdzie przetrwają tylko najsilniejsze i najtwardsze jednostki.
Tacy są również bohaterowie tej części. Wax i Wayne to stróże prawa, którzy przez lata strzegli go na rubieżach. Jednak na skutek zbiegu wydarzeń znajdują się w Elendel, stolicy Imperium. Chcąc nie chcąc zostają wplątani nie tylko w kryminalne śledztwo, ale również w spisek jakiego świat dotąd nie widział.
Fabuła to akcja za akcją. Bardzo dużo się dzieje jednak i jest kilka chwil na złapanie oddechu. Również mimo tego, że wydarzenia lecą jedno za drugim to i tak dostajemy przestrzeń na poznanie Waxa, Wayne'a i innych postaci. Poznajemy ich motywacje, charaktery a tym samym kibicujemy im do ostatnich stron. "Stop prawa" znakomicie łączy fantastykę z powieścią kryminalną i sensacyjną. Kropką nad przysłowiowym i jest dynamika między postaciami i ich wzajemne relacje. Są one bardzo dobrze przedstawione a ja uwierzyłam w nie w 100%. To dosyć krótka książka, a jest tu tyle mięcha, że od razu chce się sięgnąć po kolejne tomy. Bawiłam się zacnie. I jestem totalnie in love. Tak na marginesie to podczas lektury miałam skojarzenia z Sherlockiem Holmsem Guya Ritchiego. Bardzo podobny vibe. Przynajmniej moim zdaniem ;)
Pierwsza Era "Z mgły zrodzonego" pochłonęła mnie bez reszty. To była niesamowita historia z jeszcze bardziej niesamowitymi bohaterami. Jedna "Stop prawa" czyli pierwszy tom Drugiej Ery bije ją na łopatki pod względem tego jak dobrze bawiłam się podczas czytania.
Fabuła tego tomu rozgrywa się trzysta lat po wydarzeniach opisanych w "Z mgły zrodzonym". Tamci bohaterowie są...
2024-01-10
2024-01-14
2024-01-17
2024-01-21
Robert M. Wegner to jeden z najlepszych pisarzy fantasy na świecie. You can't change my mind 🤷♀️
(A ostatnia bitwa łamie serce)
Robert M. Wegner to jeden z najlepszych pisarzy fantasy na świecie. You can't change my mind 🤷♀️
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to(A ostatnia bitwa łamie serce)