-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać137
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński16
-
Artykuły„(Nie) mówmy o seksie” – Storytel i SEXEDPL w intymnych rozmowach bez tabuBarbaraDorosz2
-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński11
Biblioteczka
2024-05-30
2024-05-23
Kolejna świetna pozycja Czarnego przybliżająca życie w terrorze socjalizmu w jednym z mniej znanych państw Europy. Z wykształcenia jestem bałkanistą ze specjalizacją albańsko-bułgarską, więc daję okejkę. Nie ma żadnych przekłamań, całość rzetelna, opierającą się na anegdotach jako motorze napędowym, ale odpowiednio wyważona z faktami.
Kolejna świetna pozycja Czarnego przybliżająca życie w terrorze socjalizmu w jednym z mniej znanych państw Europy. Z wykształcenia jestem bałkanistą ze specjalizacją albańsko-bułgarską, więc daję okejkę. Nie ma żadnych przekłamań, całość rzetelna, opierającą się na anegdotach jako motorze napędowym, ale odpowiednio wyważona z faktami.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-23
2024-05-15
Sprawnie napisany kryminał, choć raczej w formie czytadełka.
Sprawnie napisany kryminał, choć raczej w formie czytadełka.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-09
Uwielbiam Ochrydę; w samej Macedonii bywam kilka razy w roku, jeżdżąc tam na przedłużony weekend, ale tylko do Skopje - wygodne połączenie z Sofii i potem weekend samego żarcia. W Ochrydzie byłem parokrotnie, ale tam dojazd zajmuje już więcej czasu, więc bywam rzadziej. Wspaniale udało się uchwycić Autorce klimat miasta. W ogóle jest to doskonały przykład na równowagę między anegdotami, faktami a opowieściami ludzi. Fakty nie są przytłoczone subiektywnymi wrażeniami, ale nawzajem się uzupełniają. Do tego w interesujący sposób napisane, Autorka ma sporą wiedzę i ją dobrze wykorzystuje.
Uwielbiam Ochrydę; w samej Macedonii bywam kilka razy w roku, jeżdżąc tam na przedłużony weekend, ale tylko do Skopje - wygodne połączenie z Sofii i potem weekend samego żarcia. W Ochrydzie byłem parokrotnie, ale tam dojazd zajmuje już więcej czasu, więc bywam rzadziej. Wspaniale udało się uchwycić Autorce klimat miasta. W ogóle jest to doskonały przykład na równowagę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-09
Mniej reportaż, bardziej subiektywna, nostalgiczna podróż, nieco senna, ale w dobry sposób. W Bieszczadach byłem tylko raz, a podobało mi się bardzo; jest w tych rejonach coś onirycznego, hipnotyzującego.
Mniej reportaż, bardziej subiektywna, nostalgiczna podróż, nieco senna, ale w dobry sposób. W Bieszczadach byłem tylko raz, a podobało mi się bardzo; jest w tych rejonach coś onirycznego, hipnotyzującego.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-07
Gdzieś na początku pada sformułowanie "jestem w Bośni po raz drugi i niewiele wiem o tym kraju" - i w sumie to dobrze podsumowuje tę książkę. Autorka trafiła tam trochę przypadkiem, starała się wysupłać co nie co, a brak wiedzy przysłonić emocjami. Ogólnie, tematyka jest bardzo wstrząsająca i nie uważam, by książka była niepotrzebna - z ludobójstwa w Bośni pisałem magisterkę, więc każdy głos w temacie jest ważny - ale osoby mające pojęcie w temacie niczego nowego nie wyniosą, a osoby chcące dopiero się zapoznać, zostaną zarzucone właśnie emocjami, subiektywnymi wspomnieniami, etc. Nie uważam, że to źle, wspomnienia świadków, rodzin, ofiar, uczestników, uważam za jedne z najbardziej wartościowych źródeł - ale tylko jako lektura uzupełniająca, a nie samodzielne dzieło.
Gdzieś na początku pada sformułowanie "jestem w Bośni po raz drugi i niewiele wiem o tym kraju" - i w sumie to dobrze podsumowuje tę książkę. Autorka trafiła tam trochę przypadkiem, starała się wysupłać co nie co, a brak wiedzy przysłonić emocjami. Ogólnie, tematyka jest bardzo wstrząsająca i nie uważam, by książka była niepotrzebna - z ludobójstwa w Bośni pisałem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-23
Krótkie opowieści z Mołdawii, Chorwacji i Bułgarii. W kontekście chorwackim orzeźwiające, bo do polskich czytelników rzadko trafia inna perspektywa, niż antyserbska; o Paveliciu, Gotovinie czy operacji Oluja słyszało niewielu. Tutaj przynajmniej ten pierwszy wspomniany.
Bułgarska część interesująca najbardziej, z uwagi na to, że tu mieszkam, i lubię czytać, jak jest postrzegana. Dość uderzające było przejście z "no, tu bieda i mają problemy, tam też, a tymczasem w Bułgarii jeszcze gorzej". ;) Ogólnie dobry opis. Potwierdzam, że budynki są ocieplane losowo, czasem to jedno piętro, częściej jedno mieszkanie.
Ale, Autorze, stacja metra G.M. Dimitrov nie jest tak nazwana na cześć komunistycznego lidera Georgiego Dimitrova, ale na cześć antykomunistycznego dysydenta Georgiego Mihova Dimitrova!
Krótkie opowieści z Mołdawii, Chorwacji i Bułgarii. W kontekście chorwackim orzeźwiające, bo do polskich czytelników rzadko trafia inna perspektywa, niż antyserbska; o Paveliciu, Gotovinie czy operacji Oluja słyszało niewielu. Tutaj przynajmniej ten pierwszy wspomniany.
Bułgarska część interesująca najbardziej, z uwagi na to, że tu mieszkam, i lubię czytać, jak jest...
2024-04-22
Autorka wybiera kilka elementów z pejzażu bułgarskiego i je omawia - na przykład fenomen Ludmiły Żiwkowej, babę Wangę, Buzludżę czy Bojko Borisowa. Czytelnik niemający wiedzy o Bułgarii też powinien odnieść frajdę z lektury, bo jest bardzo rzetelnie napisana, bez przekłamań, oddająca "esencję" poruszanych tematów - przynajmniej do 2019 roku, czyli daty wydania, bo po tym można dopisać drugie tyle o Borysowie! :) - ale jednak najwięcej się zrozumie znając ogólny kontekst kraju; raczej literatura komplementarna, ale to traktuję jako plus, ponieważ Autorka nie zajmuje się po raz 2137 klepaniem tego samego, ale wybiera kilka istotnych postaci i rzeczy z bułgarskiego krajobrazu i je przybliża. Dobra lektura.
Autorka wybiera kilka elementów z pejzażu bułgarskiego i je omawia - na przykład fenomen Ludmiły Żiwkowej, babę Wangę, Buzludżę czy Bojko Borisowa. Czytelnik niemający wiedzy o Bułgarii też powinien odnieść frajdę z lektury, bo jest bardzo rzetelnie napisana, bez przekłamań, oddająca "esencję" poruszanych tematów - przynajmniej do 2019 roku, czyli daty wydania, bo po tym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-22
Miło, że Autor zaczął historię od umiejscowienia Naddniestrza w świadomości Czytelników posługując się polską literaturą - dzięki temu wydaje się mniej odległe i w jakiś sposób pozwala zakotwiczyć zainteresowanie lekturą. Przekrojowo pokazane dzieje regionu w ostatnich dekadach, dające pewien kontekst dlaczego tam taki chaos polityczny.
Miło, że Autor zaczął historię od umiejscowienia Naddniestrza w świadomości Czytelników posługując się polską literaturą - dzięki temu wydaje się mniej odległe i w jakiś sposób pozwala zakotwiczyć zainteresowanie lekturą. Przekrojowo pokazane dzieje regionu w ostatnich dekadach, dające pewien kontekst dlaczego tam taki chaos polityczny.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-18
Świetnie się czyta reportaże ludzi, którzy nie tylko gdzieś byli i coś tam im świta, ale którzy naprawdę wiedzą, o czym piszą.
Choć nie do końca się zgadzam z niektórymi tezami, to jednak jest to bez znaczenia dla odbioru, bo Autor nie bawił się w kaznodzieję, tylko rzetelnie przedstawiał swój punkt widzenia. A to też rzadkość.
Autor skupia się głównie na Węgrzech i "demokracji nieliberalnej" Orbana, sposobach w jakie oplótł państwo i je przebudował, ale jednocześnie pokazując rozmowy z przedstawicielami innych stronnictw, jak Gyurcsany czy panowie z Jobbiku. Umiejscawia politykę węgierską we właściwym kontekście - czyli Trianon - ale zamiast się święcie oburzać, że jak to tak, skandal i w ogóle, to stara się zrozumieć procesy i wniknąć w podstawy tej węgierskiej traumy oraz możliwe skutki w przyszłości.
Ba, pojawiła się nawet Partia Psa o Dwóch Ogonach i jej postulat "powrotu do kształtu Węgier" :))) - plus oprócz definiujących politykę Węgier kwestii, jak ustawa niewolnicza, "kłamaliśmy rano, we dnie, w nocy" czy Soros (swego czasu CAŁE Węgry były nim zaplakatowane), przedstawia też mniej znane detale, jak potajemne wydawanie paszportów na Zakarpaciu, czy wzajemne klepanie się po plecach z Vucicem wraz ze słowami Orbana, że traktowanie Węgrów w Serbii jest "wzorowe". Swego czasu też bardzo intensywnie śledziłem te kwestie, nie musiałem więc nawet robić fact checkingu, i ucieszyłem się, że Autor wspomina o tych rzeczach. Choć pozornie bez większego znaczenia, to jednak w całokształcie dają pełniejszy obraz. I dzięki temu wiedziałem, że pozostałej treści też mogę zaufać, bo Autor wie, co pisze. Można by jeszcze o tych kuriozalnych Nemzeti Konzultacio wspomnieć :))
Pod koniec trochę wzmianek o innych państwach regionu, ale to węgierska część stanowi główną oś historii.
Bardzo dobra książka.
Świetnie się czyta reportaże ludzi, którzy nie tylko gdzieś byli i coś tam im świta, ale którzy naprawdę wiedzą, o czym piszą.
Choć nie do końca się zgadzam z niektórymi tezami, to jednak jest to bez znaczenia dla odbioru, bo Autor nie bawił się w kaznodzieję, tylko rzetelnie przedstawiał swój punkt widzenia. A to też rzadkość.
Autor skupia się głównie na Węgrzech i...
2024-04-18
Nie będę się czepiał pewnego chaosu, bo i tak trzeba nie lada odwagi, by postawić się władzy. Zwraca uwagę, że niektóre pojawiające się w głosie teorie i głosy, jeszcze w 2021 roku bywały zakrzykiwane nawet w Polsce. No ale, inne czasy. Ciekawi mnie, jak następne pokolenia będą odbierać takie reportaże - nie zdziwię się, jeśli pojawią się grupki aktywistów denialistów, że "wcale tak źle nie było, wcale państwo takich rzeczy nie robiło", skoro nawet dzisiaj nie brakuje denialistów zbrodni reżimów socjalistycznych czy prawicowych.
Myślę, że pozycja sporo by też zyskała na przykładach, jak w Chinach egzekwowano kwarantannę (słynne spawanie drzwi etc). Ale może jeszcze trochę za wcześnie na bardziej zdystansowane, przekrojowe i poukładane dzieła.
Nie będę się czepiał pewnego chaosu, bo i tak trzeba nie lada odwagi, by postawić się władzy. Zwraca uwagę, że niektóre pojawiające się w głosie teorie i głosy, jeszcze w 2021 roku bywały zakrzykiwane nawet w Polsce. No ale, inne czasy. Ciekawi mnie, jak następne pokolenia będą odbierać takie reportaże - nie zdziwię się, jeśli pojawią się grupki aktywistów denialistów, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-18
Świetnie napisany reportaż, wymagający niemałej odwagi. Bardzo dobry pomysł ze skupieniem się na jednej ulicy, choć może to też wyniknęło z okoliczności, ale pozwala na większe zżycie się z bohaterami bez konieczności uciekania się do niskich chwytów. Groza wojny, której ślady do dzisiaj są obecne - a Bośnia i Hercegowina wciąż, de facto, nie jest do końca niepodległa, bo nad wszystkim czuwa Wysoki Przedstawiciel mogący wszystko wetować i każdego odwołać. Ta historia jest jednak bardziej o ludziach, niż polityce. I dobrze - bo jednak gdy temat schodzi na bardziej polityczne tematy, to dochodzi do dość wielu niedomówień i zniekształceń.
Jest to poniekąd zrozumiałe, ponieważ Autorka doświadczyła przemocy ze strony Serbów właśnie - i nie poczytuję tego za minus jako tako, bo szanuję każdego, kto ma odwagę jechać w takie miejsca w trakcie działań zbrojnych i nie dziwię się absolutnie, że to nieco może wpływać na perspektywę.
Czytelnikom jednak zwracam uwagę, że perspektywa jest mocno proboszniacka - i nie do końca tak było, że Izetbegović chciał "zachować wieloetniczną Jugosławię". No nie. Wojujący w jego imieniu, to co innego. I nieprawdą jest też, że "nikt nie słyszał o al-Kaidzie, to serbska propaganda". Operacjami wspierającymi w Bośni kierował al-Zawahiri, sam bin Laden miał przyjechać na wizytacje, a jeszcze w 2001 siły specjalne USA przeprowadzały rajdy na siedziby al-Kaidy w Bośni (i to w samej Ilidzy, na przedmieściach Sarajewa). Trzeba mieć to na uwadze, z resztą czytając cokolwiek o jakiejkolwiek wojnie, że sytuacja nie jest tak prosta "Serbowie źli, reszta dobrzy", ani w inną stronę.
Dzisiaj w Sarajewie wciąż są ślady wojny, "róże" w miejscach upadku artyleryjskich pocisków, ślady po kulach, ale to te materialne. Te w ludziach są głębsze, choć mniej widoczne. Polecam jednak każdemu wycieczkę do Sarajewa, jest to wspaniałe miasto, z niesamowitym klimatem, świetnymi ludźmi i pysznym jedzeniem. Oprócz Sarajewa również Mostar, Kravice, Pocitelj, Visoko, Jablanica... ogólnie Bośnia i Hercegowina jest piękna. Choć smutna.
Świetnie napisany reportaż, wymagający niemałej odwagi. Bardzo dobry pomysł ze skupieniem się na jednej ulicy, choć może to też wyniknęło z okoliczności, ale pozwala na większe zżycie się z bohaterami bez konieczności uciekania się do niskich chwytów. Groza wojny, której ślady do dzisiaj są obecne - a Bośnia i Hercegowina wciąż, de facto, nie jest do końca niepodległa, bo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-11
Kierowcy nie lubią pieszych i rowerzystów, rowerzyści pieszych i kierowców, piesi kierowców i rowerzystów. Autor skupia się głównie na kierowcach, przytaczając sporo tragicznych historii; uderza raczej w emocjonalne tony, niż racjonalne. Ad vocem kultury "samochodzikowej", to NIE jest polska cecha, ale to dość częsty błąd - sporo osób ma tendencję do przypisywania niespecyficznych i niepożądanych wzorców zachowań "polskości"; w dowolnym innym kraju będą one nazwane od nazwy danego kraju. "Ah, tak, to niestety nasza cecha narodowa" - westchnęły tłumy na południe od Bałtyku po Morze Czerwone, każdy w swoim języku. ;)
Poza tym dobry reportaż, może uratuje komuś życie.
Z drugiej strony, gdy wychodzę z domu, to zakluczam drzwi, a nawet jak mam pierwszeństwo to się rozglądam - co z tego, że mi na nagrobku napiszą "miał pierwszeństwo"?
Kierowcy nie lubią pieszych i rowerzystów, rowerzyści pieszych i kierowców, piesi kierowców i rowerzystów. Autor skupia się głównie na kierowcach, przytaczając sporo tragicznych historii; uderza raczej w emocjonalne tony, niż racjonalne. Ad vocem kultury "samochodzikowej", to NIE jest polska cecha, ale to dość częsty błąd - sporo osób ma tendencję do przypisywania...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-09
Uff.
"Chcę mieszkać w dużym mieszkaniu, w centrum dużego miasta, za pół darmo" - pomyślało kilka milionów osób. Już popularyzacja pracy zdalnej, gdzie tylko możliwe, znacząco odciążyłaby wielkie metropolie na rzecz mniejszych miast czy nawet wsi. Widzę to chociażby po przykładzie bułgarskim, gdzie sporo osób sobie kupiło domy poza miastem i tak sobie mieszkali, lub wciąż mieszkają. Skończcie z kultem warszawki i miast wojewódzkich, forsujcie pracę zdalną - to od razu zrobi się lepiej.
A tu, powoływanie się na Piketty'ego - serio? xD - i jakaś tęsknota za socjalistycznym budownictwem. Tym samym, które było w tak tragicznym stanie, że trafiło do 21 postulatów i było wyśmiewane choćby w Alternatywach Cztery. Romantycyzacja wynika z - nie da się zaprzeczyć - rozmachu i tego, że dzisiaj, po dziesiątkach lat! są one nareszcie własnościowe. A przecież wcale nie były tanie, a w dodatku trzeba było czekać i po kilkanaście lat, by łaskawie móc wydać odłożone pieniądze. Za trzydzieści lat kolejne pokolenie pewnie będzie płakało za kredytami frankowymi, bo "patrzcie jak się fajnie dało kupić, a teraz się nie da" - bo kredyty będą już spłacone. Do połowy lat pięćdziesiątych dochodziły jeszcze dokwaterowania i komunałki. I w innych, zniszczonych krajach wojną, jakoś nie potrzeba było "komuny" by odbudować kraj.
Ale! Okazuje się, że posiadanie mieszkania na własność to też patologia! Bo w danych wychodzi, że biedna Rumunia ma 96% własnościowych mieszkań, a bogata Szwajcaria mniej. A miało wyjść inaczej! Więc to na pewno dlatego! Zmienimy narrację, jednak nie chcemy, by was było stać na mieszkanie, chcemy byście wciąż wynajmowali całe życie, ale nie od landlorda prywaciarza kułaka, tylko od miłosiernego rządu, ludzkich panów.
To nie jest "kryzys mieszkaniowy". To kryzys mieszkania tam, gdzie parę milionów innych osób też by chciało mieszkać. Bez decentralizacji ośrodków miejskich, w najlepszym razie skończy się chowem klatkowym. No, a na marginesie - dzisiaj na mieszkanie przypada 2,42 osoby - a w latach 70 było to 4,0 (!). Przed wojną było to jeszcze więcej, a standardem jeszcze sto lat temu było spanie w parę osób na jednym łóżku.
Przeciętna powierzchnia mieszkań też wzrosła z 64mkw w latach 70 i 80 do 92 w 2021. Oczywiście, są też mniejsze - te histerycznie reklamowane jako "patokawalerki" - ponieważ produkty mogą być zdywersyfikowane. I powinny. Mieszkanie 70mkw było według normatywów przeznaczone dla 7 osób. Siedmiu! "MnIej NiŻ PieS W KoJcu".
Ale po co o tym mówić? To niedobra jest, nie pasuje do narracji i modnej, moralnej histerii.
Tak, też chciałbym mieć mieszkanie i nieprędko się go dorobię - i tak, uważam, że nie należy ignorować problemów i nie ma co torpedować prób polepszenia stanu smęceniem, że "kiedyś było gorzej", tylko ten stan polepszać.
Ale należy przy tym zejść na ziemię.
Uff.
"Chcę mieszkać w dużym mieszkaniu, w centrum dużego miasta, za pół darmo" - pomyślało kilka milionów osób. Już popularyzacja pracy zdalnej, gdzie tylko możliwe, znacząco odciążyłaby wielkie metropolie na rzecz mniejszych miast czy nawet wsi. Widzę to chociażby po przykładzie bułgarskim, gdzie sporo osób sobie kupiło domy poza miastem i tak sobie mieszkali, lub wciąż...
2024-04-09
Interesująca podróż wgłąb Afryki i jej wierzeń.
Interesująca podróż wgłąb Afryki i jej wierzeń.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-09
Dobry reportaż o dość niewielkiej grupie (Beduini w Izraelu!).
Dobry reportaż o dość niewielkiej grupie (Beduini w Izraelu!).
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-08
Mocno odpychający obraz Węgier, choć nie da się ukryć, że za każdą z historii stoją silne emocje, i to czuć. Czuć też, że to był poniekąd sposób na rozładowanie pewnych rzeczy, które siedziały w Autorze, ale poza tym ładunkiem emocjonalnym, dla Czytelnika niewiele z tego wynika - poza paroma ciekawostkami.
Mocno odpychający obraz Węgier, choć nie da się ukryć, że za każdą z historii stoją silne emocje, i to czuć. Czuć też, że to był poniekąd sposób na rozładowanie pewnych rzeczy, które siedziały w Autorze, ale poza tym ładunkiem emocjonalnym, dla Czytelnika niewiele z tego wynika - poza paroma ciekawostkami.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-08
Nie jestem w stanie do końca ocenić, o czym to było - najpierw całkiem sporo o uchodźcach, potem Jan Paweł, potem że papież i polski kościół, a tymczasem uchodźcy. Ktoś lubi przyjeżdżać na Sycylię, był w 1986 roku, Jan Paweł, tymczasem uchodźcy i papież. To tak w skrócie. Niczego się nie dowiedziałem, w ogóle ciężko wyłuskać jakąś konkretną treść z dość losowych strumieni świadomości rozsianych po krótkich notatkach.
Nie jestem w stanie do końca ocenić, o czym to było - najpierw całkiem sporo o uchodźcach, potem Jan Paweł, potem że papież i polski kościół, a tymczasem uchodźcy. Ktoś lubi przyjeżdżać na Sycylię, był w 1986 roku, Jan Paweł, tymczasem uchodźcy i papież. To tak w skrócie. Niczego się nie dowiedziałem, w ogóle ciężko wyłuskać jakąś konkretną treść z dość losowych strumieni...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-08
Interesująca opowieść o ormiańskiej kulturze, odpowiednia osadzona w historii narodu i regionu. Książka wydana już po pandemii, a zdążyła się zdezaktualizować, choć nie, stać niepełną - Górski Karabach przestał już istnieć. Żyjemy w burzliwych czasach.
Interesująca opowieść o ormiańskiej kulturze, odpowiednia osadzona w historii narodu i regionu. Książka wydana już po pandemii, a zdążyła się zdezaktualizować, choć nie, stać niepełną - Górski Karabach przestał już istnieć. Żyjemy w burzliwych czasach.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W pewnym sensie to fabularyzowana historia epidemii AIDS.
W pewnym sensie to fabularyzowana historia epidemii AIDS.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to